Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - czas na zmiany!

Anonymous - 2010-01-23, 16:01

Bóg wie co robi Gabrysiu !! Po cos tę Sierotke postawił własnie na Twojej drodze a nie na mojej ! Bóg wie, że tylko TY tę Sierotkę tak naprawdę kochasz ...komu innemu miał Ją dać ??
Cmoooook !!
A Dziadkowi- Sierotce "głupiego jasia" i na molo z NIm !! EL.

P.S> Jutro jade na tydzień do Wrocławia, ktos tam pewnie ma mój nr tel gdyby co...to jestem !! EL.

Anonymous - 2010-01-23, 16:03

Oj EL
cmoooooooooooooook :-D

Anonymous - 2010-01-23, 16:58

gogol napisał/a:

Kiedy dzieci jednak dorosły to właśnie puste gniazdo sprawiło ,ze odżyło to co było wiadome,brak wspólnych zainteresowań,tematów inna osobowość i to ciągłe robienie na złość jak małe dzieci,ciągła rywalizacja.
EL to tak do końca nie jest ,ze sobie go wychowałam ,nie miałam możliwości wpływania na mojego męża- próbowałam ale to wywoływało tylko agresje i tak z roku na rok budowałam swoje środowisko ,osobnych znajomych itp.....

Jakie Ty masz Gogolku puste gniazdo :shock: ???
Dwóch synów jeszcze w domu mieszka , a w sobotę przychodzi gromadka wnuków !!!
A może za bardzo żyłaś życiem dzieci , nie dbając o swoje małżeństwo , mąż był obok , bo tylko ciągle dzieci i dzieci ?
A teraz masz więcej czasu i nagle po tylu latach chcesz całkiem męża zmienić . Gogolku jeśli zawsze był taki, to teraz to chyba trudne zadanie. Bo co innego jest u mnie .
Było inaczej , a ja tęsknię za przeszłością i próbuję wszelkimi sposobami, aby wróciło
TO CO BYŁO. :-D

Anonymous - 2010-01-23, 22:14

gogol,
Wysłuchaj, może tego "boi" się Twój mąż:

http://www.youtube.com/wa...feature=channel
Nowe czasem przeraża.

Anonymous - 2010-01-23, 22:27

Moniko
Moi synowie jak rano o 6.00 wyjeżdżaja na uczelnie to około 22.oo powrót,ogarna sie cos przekąsza i lulu,bo nastepnego dnia trzeba wstać.
Moniko poza tym to dorosłe chłopy i maja swoje towarzysto a my to już wapniaki.
Moniko ja nigdy ,nie żyłam tak aby mąż był w odstwace i tu Cie zdziwię to ja cały czas czułam się w odstawce ja ciągle jak głupia nastolatka staram sie o tego sierote,ale chyba Moniko masz racje za późno na zmiany trzeba sie z tym pogodzic,tafla lodu już za gruba nie topnieje po niczym i nawet dochodze do przykrego dla mnie wniosku iż mój mąż mnie nie kochał i nie kocha a powodem małżeństwa był inny czynnik?Widzisz Monika Ty tesknisz za tym co było a ja za ty co może byc? :oops:

[ Dodano: 2010-01-23, 23:33 ]
Kinga! Dziś na kolędzie w luźnej rozmowie na temat przekazu wiary dzieciom do pewnego wieku stwierdziliśmy ,że jest to możliwe a potem dorosłe dzieci same dokonują wyborów.
A tu mój pan szczelił błyskotliwa odpowiedzia miał na myśli nasze małżeństwo,że nigdy nie było dobre.Grunt to szczerość! a miało być tak fajnie ale końcówka dnia nie bardzo :cry:
poza tym mój mąz jeżeli chodzi o ubiór to pedant a jeżeli chodzi o podteksty to niczego się nie :lol: :lol: :lol: :lol: boi bo to ideał przecie

Anonymous - 2010-01-23, 22:41

Ale o co chodziło ?
Bo co ma przekaz wiary dzieciom wspólnego z dobrym małżeństwem?

Anonymous - 2010-01-23, 22:52

Moniko
Ksiądz zapytał sie jak u nas z praktykami religijnymi,czy chodzimy w niedziele do kościoła i nie tylko ,czy nasza wiara jest żywa czy tylko taka właściwie tradycja a nie wiara.To nowy ,młody kapłan i nie zna naszej rodziny inni wiedza ,bo moi wszyscy synowie to byli ministranci ,lektorzy itp
.No i weszliśmy na temat rodziny ,ksiądz sam zaczął ,że jego rodzice przekazali mu żywa wiere i dlatego on poszedł za kapłana a jego rodzeństwo to juz róznie bywa w dorosłym życiu a niby z tych samych rodziców i te same przekazy.
Jeden z naszych synów tez jest taki letni w wierze no i ja pociągnęłam ten temat wiesz mój orzeł chciał mi przygadac no i fajnie bo wreszcie powiedział to o czym ja wiedziałam już dawno, ale oczywiście nie dokończył ,że to wszystko moja wina :-(

Anonymous - 2010-01-23, 23:21

gogol napisał/a:
jeżeli chodzi o podteksty to niczego się nie boi bo to ideał przecie


A to znaczy,że boi się stanąć w prawdzie o sobie. :-|
Raniąc Ciebie nie zbuduje na całe życie swojego świata. Nawet największy ideał musi pochylić się nad tym kto jest nieszczęśliwy, już choćby po to, aby dociec przyczyny dlaczego zamiast słyszeć jej śmiech, widzi łzy u tej drugiej osoby.

Anonymous - 2010-01-23, 23:24

Monika36 napisał/a:
Ale o co chodziło ?
Bo co ma przekaz wiary dzieciom wspólnego z dobrym małżeństwem?

Jeżeli nie wychowamy dobrze dzieci, nie stawiamy im wymagań, nie uczymy wymagać od siebie, wtedy cierpią małżeństwa i rodziny, które założą gdy dorosną. Przekazując wiarę uczymy stawiać wymagania sobie i innym, ale przede wszystkim sobie.
Kto się tego nie nauczy będąc dzieckiem ( stawiania odpowiednich wymagań sobie i otoczeniu) ten uczy się będąc dorosłym poprzez kryzysy. :-|
Jezus wymaga i dlatego idąc za nim kształtujemy swoje serca w zdolności do służenia innym, kochając siebie.

Anonymous - 2010-01-23, 23:35

Wiesz Kongo pisałam chyba o tym na początku mojego zaistnienia.
Bylismy 17 lat w kręgach domowego kościoła,mam za soba 7 czy 8 wyjazdów rekolekcyjnych915 dniowych) i co ja ciągle brne ja ciągle walcze (choc Nałog bardzo nie lubi tego słowa) ale ja walcze ,choc juz brakuje mi sil.
Rozmawiali z meżem księża,siostry animatorzy,jednym z wniosków to taki ,że to wieczny chłopiec ,który na domiar złego tkwi we własnym świecie.
Nasz dialogi małżeńskie wtedy to rany Boskie -wstyd przed Bogiem ,tak ja sie wsydziłam.
I tak jeździliśmy ,jeździliśmy aż wreszcie usłyszałam od męża i inni usłyszeli ,że on jeździł a tak naprawde zaliczał rekolekcje tylko po abym ja się zmieniła on nie ,bo on nic złego nie robi.
Kiedy oskarżana tylko stwierdziłam,jeżeli ja jestem ciągle (Ta beeeeeeee,nic nie robie) to podaj 1 drobny fakt co Ty zrobiłes aby ratowac nasze małżeństwo ? jest po prostu jest i to wsio.A ja ciągle głowa w mur ,dlatego mam taką nadzieję ,że ten psycholog mi pomoże, ukierunkuje jak żyć abym była mocniejsza i aby było jak najmniej takich narzekań i wracania do zaszłych ran.
Modlę się nieustannie do jego Anioła Stróża aby przemieniał jego serce tak by mógł stanąc w prawdzie przed sobą ale boję się ,że on na to nie pozwoli?
Oj Kingo jakie ja usłyszałam słowa od mojego męża to chyba ci :evil: w piekle takich nie urzywają?to boli tak samo jak zdrada,czasami mówie sama do siebie czy nie lepsza zdrada bo wiedziałabym co za nią sie kryje niż takie znęcanie psychiczne?,bo ja tak to odbieram. :cry:

Anonymous - 2010-01-24, 09:06

Gogol, masz duże oczekiwania wobec zbliżającej się wizyty u psychologa - czy nie za duże? Psycholog to nie cudotwórca. Może po pierwsze nie podpasować akurat Tobie, możecie nie nadawać na tych samych falach. Ale jeśli podpasuje, to czeka Cię ciężka harówa w pocie czoła, bolesna nawet czasem. Bo najczęściej jest tak, że praca z psychologiem ma zmienić nasze zachowania i nasze podejście do świata, a to wiąże się ze burzeniem starego zachowania i podejścia - a to boli. I świat dookoła nas czasem też się buntuje, bo to nasze "nowe" - po prostu im nie pasuje, bo trzeba się od nowa ustosunkowywać, a było po staremu tak wygodnie ;-)
Gogol - mimo wszystko - pozytywnego nastawienia :-)
Pozdrawiam!

Anonymous - 2010-01-24, 09:51

Nirwana
Wiem i zdaję sobie sprawę ,ze czasami zbyt dużo oczekuje od tej wizyty,ale wiesz jak już nie masz znikąd pomocy to wierzysz w to jedno,Chce po prostu wierzyc ,że się uda.
Licze sie ze zmianami i wiem ,że będzie bolało ale musi mi ktos powiedziec co robię źlę,chce na poczatek wiedzieć wiele o sobie,pisałam ,ze zdałam sobie sprawę iz we mnie jest chyba najwięcej problemów z brakiem wybaczenia ,żalu do siebie za to co sie dzieje,za moja wieloletnia bierność bo sprawy miały rozwiążać sie same.
No ale może jeszcze nic stracone a ból wpisany jest w nasze życie doświadczam tyle bólu i nic sie nie zmienia więc ból, który miałby coś zmienić byłby błogosławiony.
Psycholog oczywiście nie jest cudotwórca i może mi nie podpasować.
Jest to poradnia diecezjalna przy kościele,więc jedno jest pewne sa to ludzie wierzący i podobno Pani jest też w wieku dojrzałym chociaż dla mnie nie ma to znaczenia,liczą się tylko umiejętności.
Dziekuję za Twoje zdanie.
Pozdrawiam.

[ Dodano: 2010-01-24, 12:29 ]
W takich beznadziejnych chwilach mego życia pisze sobie takie cos!


W moim życiu zagościła nicość
otwieram drzwi do kolejnych pomieszczeń
a ona jest wszędzie
Zaprosiła swoich znajomych
chłód,obojętność i nienawiść
Siedzą we wszystkich pokojach
a w kuchni dołączył do nich głód
W moim sercu zaistniał fakt beznadziejności
moje serce przepełnione goryczą
przegrało z resztką miłości co tliła się
gdzieś w zakamarkach ludzkiej godności
W moim życiu zagościła pustka,ludzkich uczuć
i niemoc beznadziejnego człowieczeństwa


[ Dodano: 2010-01-24, 12:46 ]
Nirwano!

A to moja odpowiedź na pseudo przyjaciół w moim życiu.
Kiedy było mi ciężko!kiedy kryzys,wydawało mi się osiągnął dno.
Wtedy siadałam i cos bazgrałam aby zabić ten beznadziejny czas.

:-/
Przeglądam dziś notes pełen nazwisk i imion
Znaczących więcej lub mniej w moim życiu.
Wybrzmiewam głoski, chcąc przypomnieć, kim ludzie Ci są
Przyjaciele, wrogowie, o tak tych zdecydowanie więcej jest
Są blisko ciebie jak hieny czyhające na żer.
Upadasz pod ciężarem życia a oni śmieją się
Mocni, bo źli,mocni, bo twardzi jak skała,która nigdy nie kruszy się. Serca jak lód, dłonie twarde jak diament i twarz, na której kamienny uśmiech tkwi. Nikt nie chce wrogów a oni są tak wielu wokół nas, możesz liczyć, że zawsze gotowi są umilić Ci twój czas.


[ Dodano: 2010-01-24, 12:54 ]
Cos mi nie wyszła I wiadomość ,poprawiam.

[shadow=green]W moim domu zagościła nicość
otwieram drzwi do kolejnych pomieszczeń
a ona wszędzie jest
Zaprosiła swoich znajomych
chłód ,obojętność i nienawiść
siedzą we wszystkich pokojach
a w kuchni dołączył do nich głód
W moim życiu zaistniał fakt beznadziejności
moje serce przepełnione goryczą
przegrało z resztką miłości co się tliła
gdzieś w zakamarkach ludzkiej godności
w moim życiu zagościła pustka.ludzkich uczuć
i niemoc beznadziejnego człowieczeństwa
[/shadow]

Anonymous - 2010-01-24, 17:59

gogol

Z twoich posłów bije ogromnie niskie dowartosciowanie...
Jakbyś krzyczała na każdy post od innych..
-to nie prawda ją się staram, ale to nie moja wina...

Nikt tu o winie nie mówi, tylko o zmianie zachowań a przedtem zmianie myślenia, które wpływa na twoje przekonania i emocje... na ciebie

Piszesz czułam się upokorzona... Pisze ci o tej fałszywej dumie...
Pod maską, której chowiecię się oboje...
a nazywa się niską samoocena, każdy z was czerpie ten brak poczucie od drugiego...

jak na złość oboje się odcieliście od siebie, zamiast zbliżyc i dać to poczucie akceptacji...
zasłaniając się właśnie dumą...
-ja nie pierwszy/sza...

inaczej będzie wyglądać tak jakby mi zależało, choć tak jest nie mogę tego pokazac…
bo…
... Partner mnie ma widzieć silnego...
Bo inaczej straci o mnie dobre zdanie... przestanie mnie kochac

dokąd to was zaprowadziła dziś... Już wiecie..


pragniesz zmian ale wspomnienia przeszlosci wciąż żywe...
nie potrafisz zapomniec będzie trudno budowac w ten sposob coś tajnego jak jest poczucie skrzywdzenia...
to przeszłość czas na wybaczenia każdemu z osoba i sobie...
inaczej nie zbudujesz niczego dobrego. .... I na koniec kobieta jest zdolną do różnych poświęceń tylko po co to robi?
Czyżby cierpiąca przy nieudanym filmie miało być miarą tego jak kocham... Bo się poświęcam do takich rzeczy... i nie dziwne że ci nasi mężowie nie czują się w rewanżu do poświęceń... no chyba że te starania by szły w kierunku tego co oni lubią

i odnośnie ostatnich dni…
Wystarczy jedno zdanie: " potrzebuje twojej pomocy. Nie chcę tak dalej żyć".
a kobieta od razu stara się znaleźć 1000 sposobów by zrobić mu dobrze? Zadowolic dlaczego? Bo pragnie nade wszystko być potrzebna! Zaspakajac potrzeby innych tylko nie swoje…a i te potrzeby zaspakaja nie tak jak tego ta osoba chce…tylko jak sama uważa że powinno być dobrze…

cóż sobota wspaniały dzień..wiele poświęceń, zajęty czas opieką nad wnukami, dziećmi… nie było czasu aż do wieczora o sobie myślec… dopiero wieczór przypomniał znów nie mam kim się opiekować… znów spokój, nuda i mąz z którym nie mamy razem nic wspólnego… on już nie potrzebuje mojej pomocy…

twój problem kryje się w braku znalezienia własnego miejsca w nowym zyciu bez służenia innym… co nie oznacza iż mąz nie ma problemów…
czas do wizyty u psychologa zajmij czytaniem ksiązki Pia Mellody
TOKSYCZNA MIŁOSC
i jak sie z niej wyzwolic

fragment..
1.WADLIWE UMIEJSCOWIENIE ROLI KIEROWNICZEJ
Ludzie współuzaleznieni 1) staraja sie kierowac innymi przez mówienie im, jacy powinni byc, aby osoby
uzaleznione czuły sie zaspokojone; lub tez 2) pozwalaja innym kierowac soba, akceptujac role jaka inni im
wyznaczaja, aby czuc sie zaspokojonymi. Kazda forma wadliwego umiejscowienia roli kierowniczej wzbudza
negatywne reakcje osoby, która sie kieruje, a owe negatywne reakcje kaza ludziom współuzaleznionym upatrywac
w innych przyczyny swojej własnej niezdolnosci do wewnetrznego zaspokojenia samych siebie.

Anonymous - 2010-01-24, 18:13

Mami
Wiem ,że mam problemy przebaczenia przede wszystkim sobie.Sama tego nie potrafie ,ciągle zadaje pytanie dlaczego ja?Siedzi tak głęboko we mnie dlatego tak walczyłam o wizyte u psychologa zapisałam sie też na rekolekcje o wybaczaniu.Ale niestety musze czekac!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group