Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - czas na zmiany!

Anonymous - 2010-01-18, 15:40
Temat postu: czas na zmiany!
Zaczęłam swój watek :lol: ,bo rzeczywiście skacze to tu to tam :roll: .Wszystkiego trzeba sie nauczyć,dobrze ,że sie chcę.Pozdrawiam [ :shock:
Anonymous - 2010-01-18, 15:43

gogol,
Tak trzymaj, pomodlę się o wytrwałość w terapii, dla Ciebie oraz o wielkie jej owoce. " Pomnij..."
:-D

Anonymous - 2010-01-18, 15:48

Dzieki Kinga za wszystko.
Widzisz jak sie rozwijam komputerowo dzięki tobie. :lol: :lol: :lol: :lol:

Anonymous - 2010-01-18, 15:57

Gogol............ to na początek mój ulubiony Anthony De Mello;

"Jeśli nie jesteś szczęśliwy, to oznacza tylko tyle, że koncentrujesz się na tym, czego nie masz.
W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu"......

[ Dodano: 2010-01-18, 15:59 ]
A w moim kalendarzu na dzien 18.01.2010 w stopce jest cytat:


"TAM ,GDZIE PANUJĄ PODZIAŁY I GNIEW,TAM BÓG NIE MIESZKA"
ŚW.IGNACY ANTIOCHENSKI

Anonymous - 2010-01-18, 16:03

Danusiu
mam doła bo mój mąz wygłasza takie tezy ,że głowa boli.
W tym czasie kiedy byliśmy w ostrym kryzysie(zero rozmów i odzywania) trwało to około 2 lat,wyprowadziłam sie do pokoju ,który został pusty po wyprowadzce córki.
Jednak długo to trwało zanim zdecydowałam sie zrobic cos w kierunku umeblowania.
Mąz ze mna nie gadał więc pomogła mi synowa i tak wspólnie z nia co nieco kupiłam.
Mieszkam sobie już troche,teraz do tego juz sie przyzwyczaiłam ale było mi dziwnie jakos.
Pomyślalam piorun trafił i w nas ,jakos dam rade,przynajmniej jak płacze to nikt mnie nie widzi i nie ma satysfakcji z mojego bólu.
W ubiegłum tygodniu mając na względzie to ,że stosunki z meżem są jako takie(do normalności daleko) poprosiłam go aby zerknał na szuflady bo cos nie tak.
Maz był złota raczka ale o tym juz dawno zapomiał? usłyszałam od męża ,że to sa moje meble i on mi ich naprawiac nie będzie bo ja go zeszmaciłam kupując je sama.
Wniosek prosty nie moge kupic do domu nic bez niego wszędzie sie wtrąca ,jak patrze na mężów koleżanek to zazdrośc mnie bierze jak moga same urzadzac w mieszkaniu co chca.
Poza tym odpowiedź doprowadziła mnie do pasji,kupowałam meble wtedy ,kiedy praktycznie nas nie było ,każde żyło w swoim świecie a meble kupione za moje pieniądze bo swoje zabrał juz dawno,co jest nadal problemem nie rozwiązanym..Znowu kolo sie zamyka czuje sie ubezwlasnowolniona,że wychodze do swoich znajomych bo wspólnych juz nie mamy bo nigdzie nie chciał chodzić to źle.Ja nie będę siedziała w domu i ogladała taki widok jak w niedzielę gdzie chora teściowa siedzi i śpiewa albo rozmawia ze soba ,mąz chrapie i jest super,więc wyszłam na spacer,sorry ale ja nie chce tak żyć ,mam większe aspiracje niż siedzenie w domu.

[ Dodano: 2010-01-18, 17:07 ]
Zgadzam sie Nałóg
A jak to jest dalej ,jeżeli jedno dopuszcza Boga do siebie a drugie nie
Kiedys ksiądz przy spowiedzi powiedział mi ,że to nie jest tak do końca ,że jestem odpowiedzialna za zbawienie męża,jężeli on na wszystko odpowiada nie. :cry: :cry:

Anonymous - 2010-01-18, 16:07

Ale masz jeszcze dwójkę dzieci w domu :?:
Masz ogólnie dwóch synów i dwie córki ?

Anonymous - 2010-01-18, 16:10

Moniko
Mam 4 dzieci.
Dwoje z nich samodzielne,córka 30 lat i syn 32 lata.
Dwoje synów pojawiło sie po 12 latach przerwy i sa jeszcze z nami bo sie ucza.

Anonymous - 2010-01-18, 16:23

gogol napisał/a:
Moniko
Mam 4 dzieci.
Dwoje z nich samodzielne,córka 30 lat i syn 32 lata.
Dwoje synów pojawiło sie po 12 latach przerwy i sa jeszcze z nami bo sie ucza.

To jeszcze gniazdo pełne.
Aha.....czyli ma się wszystkie dzieci i też jest kryzys. Siebie teraz wyleczyłam.
My się tu obie szybko wyleczymy :-D
O Matko i córko!!!!!! Mi też nic samemu nie wolno kupić. Pan i władca ma podpisać decyzję pomimo ,że zarabiam sporo kasy. A Pan może bez informowania mnie.

Anonymous - 2010-01-18, 16:30

Monika

Wiesz dobrze ,że jestes na forum jest mi lżej ,że nie tylko ja mam takie spojrzenie?
U mnie to przede wszystkim naleciałości z domu rodzinnego,których nie mogłam zmienic bo 20 lat mieszkałam z teściami i w końcu jak wywalczyłam mieszkanie to dopiero był odlot bo pepowina została przecięta,jazda niesamowita!
Mój mąz to pies ogrodnika sam nie zje ale drugiemu nie da :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2010-01-18, 16:33

Podważę Twoją teorię !!! My jesteśmy 28 lat sami - tzn sami mieszkamy . I takie same jazdy .
Anonymous - 2010-01-18, 16:41

Monika
Wiadomo ,nie ma żadnej reguły problemy są albo ich nie ma .dzis wiem ,że popełniłam wiele błędów ,które dzis nie da sie naprawic.
czasami żałuje ,że przysiega małżeńska tak wiele dla mnie znaczy i tak powaznie ja traktuje.
Z wysłuchania cześci 12 kroków znowu usłyszałam cos nowego mimo mego stażu i wieku ,że MIŁOŚC to postawa a nie uczucie.teraz wiem ,dlaczego wielu ludzi mimo moich protestów(kiedy było bardzo źle)mówiło mi ,że kocham męża ,dla mnie to było nie jasne.dzis troche kapuję bo sama sie zastanawialam po co ja w tym tkwie i nie umie sobie odpowiedzieć.
Nawięcej złości daje mi sytuacja ,że ja naprawdę sie staram cos zmienic aby było lepiej ,zawsze cos mi sie chce a on siedzi jak tort i czeka aż go ktos położy na talerz.
Modle sie aby Bóg przywrócił mu wzrok ,który stracił juz dawno.

Anonymous - 2010-01-18, 17:45

gogol, a moze Twoj maz chce czuc sie potrzebny Tobie , chce sie czuć gospodarzem i Twoim rycerzem ?

Zapytasz..no tak ale czemu siedzi wobec tego na....? i nic nie robi
Moze on potrzebuje zachęty, moze nie umie....moze zamyka sie w sobie i zapieka

te slowa o zeszmaceniu....hm..przerzuca wine na Ciebie, trudno....ale uzywa takich slow ze mozna sie domyslalc ze czuje sie podle ze JEGO zona musiala sobie meblowac sama pokoj....ze nie umial, niemogl ci pomoc, doradzic
moj maz tez uzywa takich slow....upokorzylas mnie....ze sama cos zalatwialas...a ja po porstu wtedy uznalam ze nie pomoze mi, ze nie moge na niego liczyc

a moze poprosic meza o pomoc....ze sluchaj bardzo bym chciala bys mi pomogl w urzadzaniu tego pokoju

gogol mezowi zalezy...i to bardzo...zaden facet sam z siebie nie pojedzie na rekolekcje malzenskie...gdzie musi sie wywnetrzac...on to zrobil dla Ciebie
zauwaz i docen to!!!
Cytat:
Wniosek prosty nie moge kupic do domu nic bez niego wszędzie sie wtrąca ,jak patrze na mężów koleżanek to zazdrośc mnie bierze jak moga same urzadzac w mieszkaniu co chca.

wniosek prosty....maz cche cos dla Ciebie znaczyc, byc wazny, doceniony....
a to przygladanie sie mezom kolezanek...oj znam ja to...zawsze po sasiedzku trawka zieleńsza

u mnie kazda najdrobniejsza zmiana to negocjacje tygodniami..mamy inny gust z mezem i wszystko trzeba przedyskutowac w szczegolach..nieraz krew mnie zalewa, ale staram sie szanowac ze maz jest inny

kiedy nie cche pomoc przy szufladzie, przyjmij spokojnie odmowe, nie obrazaj sie na niego, popros kogos innego o pomoc....i probuj dalej...wierze ze sie uda wciagnac meza w pomaganie

Anonymous - 2010-01-18, 19:18

Danka
Wiesz mi staram się ,chociaz czasami może nieudolnie bo nic z tego nie wychodzi.Mimo,że skończyłam studia pedagogiczne,mnóstwo kursów z psychologii,widzisz życie pisze swoje scenariusze.
W każdym małżeństwie jest inaczej to fakt ,że przygladam sie koleżankom to nic złego .wiesz mi ja tylko rozważam w myślach czasami powiem och! i to wszystko bo samej jest mi smutno ,że jestem taka nieudolna wobec swojej sytuacji,przez jego postawe tez w życiu popełniłam wiele błędów poważnych błędów,nie jest tak różowo znam swoja wine.
ja chciałabym aby był moim rycerzem ale on nie wiem?czyny wskazuja inaczej.Ten kryzys pokazal mi męża z innej strony ,której nie znalam tej gorszej i wiesz są teraz chwile ,ze czuję sie bardzo niepewna jutra.
Doceniam to ,że pojechal na rekolekcje ale boli mnie jego myślenie.Jechal tam znowu bo czekal na cud ,że ja sie zmienię widzisz Danka znowu ja!,skręca mnie to i tak naprawde to były chwile,kiedy wstydziłam sie za jego wypowiedzi,bo inni patrzyli dziwnie bo go nie rozumieli.Wiem ,że zostane skrytykowana ale mój mąż i jego postawa rzuca sie w oczy.Jednak nie rezygnuje ,marze o tym aby mój mąż zrozumiał ,że małżeństwo to nie więzienie ,że nie jestem jego własnościa i mam prawo mieć swoje zdanie.Ja jego inność akceptuje choć jest mi z tym ciężko.Mamy tak inne charaktery,gusta,poglądy i tak naprwde wszystko nas dzieli nie łączy to ogromne wyzwanie.
W każdej sytuacji nawet tej przeduskutowanej zostawało na jego no i cóż,czas na zmiany?

Anonymous - 2010-01-18, 19:23

Gogol to w końcu mąż się przeprowadził do swojego pokoju , czy Ty poszłaś sama do córki i automatycznie wprowadziłaś separację ? Bo gdzieś czytałam , że on.
Ty poszłaś do tego pokoju , a on w odwecie rozdzielił konto .Czy tak ?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group