Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mąż chce wrócic.........

Anonymous - 2010-01-16, 20:48
Temat postu: Mąż chce wrócic.........
Po 15 miesiącach separacji mój mąż chce wrócic do rodziny, już nie obwinia mnie o wszystko, mówi,że to jego wina, zgadza się na katechezy dla dorosłych, które rozpoczną się u nas w przyszłym tygodniu. Jest wyniszczony, ale stara się, ma lada dzień dostać dobrą, stałą pracę. Wiem,że ciągle ma problemy z alkoholem. Jest problem również z tym,ze wróci do domu gdzie mieszka też moja 73letnia mama. Ona chyba nie będzie z tego powodu zachwycona, raczej potraktuje go jak bardzo niechcany element naszej rodziny, niestey nie mamy możliwości wyprowadzic się. Jeśli się nie pogodzimy 15 lutego czeka nas sprwa rozwodowa ( mąż złożył pozew w listopadzie, dostałam już wezwanie). Co robić, czy to się może udać?
Anonymous - 2010-01-16, 20:58

Oli napisał/a:
Co robić, czy to się może udać?

Witaj,
oczywiście ,że może się udać. Nie kreuj złych scenariuszy. Nie wiesz jak zachowa się mama, jak bardzo będzie starał się mąż. Ale musi podjąć terapię w AA, bo inaczej kiepsko to widzę.
Rekolekcje są dobrym początkiem, a i Ty potrzebujesz poradni Al-Anon. Poczytaj rady, które daje nałóg osobom z podobnymi problemami do Twoich. Są bardzo trafne i pomocne.
Sprawą rozwodową wogóle się nie przejmuj, kiedy będziecie gotowi, w każdej chwili możecie wycofać pozew. Nawet na sali mąż może wyrazić chęć odstapienia od rozpatrzenia Waszej sprawy. :-o

Anonymous - 2010-01-16, 21:24

Droga OLU myśle że trzeba dać szansę i zrobić wszystko by małżeństwo staneło na trwałym fundamencie,czyli na Bogu. Jeśli jest choroba alkocholowa to konieczne jest leczenie.Warto zacząć od dobrej spowiedzi i uczstniczyc we mszach uzdrowieniowych( chodzi mi o takie specjalne o uzdrowienie wewnętrzne).Niewiem jak u was ale w trojmiescie sa w sopocie 2x na miesiąc. Prowadzi je ks.egzorcysta. MOŻE WSTĄPICIE RAZEM DO JAKIEJŚ WSPÓLNOTY. Całkowite i prawdziwe oddanie się woli Boga i ufność mimo wszystko. ŻYCZE ŁASKI ROZEZNANIA CO I JAK ROBIC.Pozdrawiam.
Anonymous - 2010-01-16, 21:26

Oli, dobry znak
Zawsze jest jakas szansa, co Ci szkodzi sprobowac?
Zgadzam sie z kinga co do koniecznosci Twojej rowniez pracy nad sobą, gdyz prawdopodbnie jestes wspoluzalezniona.


Wazne bys trzymala wspolny front z mezem, nie z mamą. W takiej sytuacji moze cie kusic by narzekac mamie na meza....ale to jemu slubowalas. Lepiej ponarzekac kolezance dla przewentylowania emocji...( Znam z autopsji...)
Rodzine tworzysz z mezem...a to ze mieszkacie z mamą, zadaniem Twoim jest uswiadomic mamie ze jestes z mezem, szanujesz ja, jest Twoja mamą...ale maz najwazniejszy.
Pewnie boi sie o Ciebie mama i troszczy. Ale powinna zrozumiec i uszanowac Wasza decyzje o budowaniu na nowo.
Pozdrawiam. Ciesze sie.

Anonymous - 2010-01-18, 11:25

Droga Olu zgadzam się z moimi poprzedniczkami- nie myśl co będzie- masz wielką szansę. dziekuj Bogu, że mąż chce wrocić. Potrzebujecie dużo sił które płyną tylko od Niego. powodzenia
Anonymous - 2010-01-18, 18:30

To chyba wola Boża. Dziewczyny dziękuję za wsparcie i proszę o modlitwę bo stoję przed bardzo poważną decyzją. Dzisiaj ni z tego ni z owego porozmawiałam z miją mamą i wiecie, bardzo bałam się tej rozmowy a tu spokojnie, bez nerwów i jeszcze okazało się,że nie sprzeciwia się ani trochę, mówi,że nie będzie sie wtrącać i mam zrobić jak zechcę. Jestem zaskoczona, bo moja mama uwielbia się wtrącać. Teraz jeszcze muszę postanowić sama co dalej ale myślę,że wrto spróbwać, bo rozwód mogę wziąć zawsze a może już nie być dla nas takiej drugiej szansy. Proszę o modlitwę bo bardzo się boję po tym wszystkim co już było. Teraz od dwóch dni znowu nie mam z nim żadnego kontaktu i nie wiem czy mnie ignoruje czy pracuje? oby dobry Bóg pozwolił nam to wszystko doprowadzić do końca, oby moja rodzina mogła znowu być razem. W przyszły tygodniu będziemy obchodzić 5 rocznicę ślubu, zamówiłam Mszę Świętą na Jasnej Górze może Matka Jasnogórska uprosi nam łaskę pojednania.
Anonymous - 2010-01-18, 22:10

Oli będę pamiętała w modlitwie
Anonymous - 2010-01-19, 14:12

Oli napisał/a:
Dzisiaj ni z tego ni z owego porozmawiałam z moją mamą i wiecie, bardzo bałam się tej rozmowy a tu spokojnie, bez nerwów i jeszcze okazało się,że nie sprzeciwia się ani trochę, mówi,że nie będzie sie wtrącać i mam zrobić jak zechcę. Jestem zaskoczona


A widzisz? :mrgreen: Nie taki :evil: straszny, jak Ty myslisz... :-D

Anonymous - 2010-01-19, 14:22

MAMA?!?!?!?!?
A co do tego ma Twoja mama?!?!?!
Ile Ty masz lat? Wychodziałeś zamąż z mamą?
I co wogóle ma Ona do gadania?

Anonymous - 2010-01-19, 18:31

A Ty jak byś się czuł "geniuszu" gdybyś miał wrócić do domu gdzie będziesz mieszkał z osoba , która Cię nienawidzi i nie odzywa się do ciebie? jak nie znasz sytuacji to może nie komentuj. Powiesz mi,że mam się wyprowadzić może? To może płać za mnie kredyt hipoteczny i jeszcze czynsz za mieszkanie?
Dziękuje za modlitwę i wsparcie, za krytykę również ale adekwatną do sytuacji, nie da się mieszkając w trzech pokojach unikać się tak żeby się nie spotykać. Mieszkamy razem i nie możemy teraz tego zmienić, wiele konfliktowych sytuacji właśnie z tego się wywodzi a ja zawsze jestem między młotem a kowadłem, nie ma pojęcia o tym nikt kto nie jest w takiej sytuacji.

Anonymous - 2010-01-19, 18:46

Oli nie przejmuj się, też wydał mi się ten wpis co najmniej kontrowersyjny i to jako pierwszy.
Anonymous - 2010-01-19, 19:56

Boczas
- pierwszy post - a taki kąśliwy , dołączyłeś do forum 1,5 roki temu . :shock:
czytałeś chociaż czasami to forum ?
my tu staramy się pomagać , a nie oceniać .
zapraszamy opisz swoją historię - to wymagało od każdego tu piszącego odwagi na początek , wszystkiego można się nauczyć także dobrej komunikacji. :-)

Z Bogiem

Anonymous - 2010-02-09, 16:06

A jednak się nie uda, myśleliście,że wróci? ja tez......... i wszystko tak pięknie się rysowało i tak pięknie mówił........ w poniedziałek sprawa rozwodowa i jednak muszę na nią iść i chyba muszę podjąć to wyzwanie........ nam się nie uda........ jak wielu. Co raz jaśniej to widzę i dociera to do mnie bardzo wyraźnie. Kiedy prosiłam żeby wrócił twierdził,że bardzo tego chce ale ciągle miał jakieś wymówki żeby to odkładać na później.... to była gra, próbował wytargowac co swoje.... dzisiaj spotkaliśmy się żeby porozmawiać i wiecie co usłyszałam? :cry: mało nie spadłam z fotela, mój małżonek powiedział,że owszem będzie miał bardzo dobrą pracę, pieniędzy zarobi sporo, wrócić może już teraz ale........... na życie, na rodzinę, na dzieci może zacząć łożyć od czerwca. Zgadnijcie dlaczego? Bo musi sobie kupić samochód, bo do pracy ma daleko a ja przeciez do pracy jezdżę samochodem (który sobie sama kupiłam i którym wożę dziecko do przedszkola 20km od domu) więc on tez musi mieć samochód, a jak nie to dam mu swój a ja mam sobie jeździć autobusem. Uzasadnienie, chcecie wiedzieć jakie? Przecież powiedziałm,że juz nic mu nie kupię i wszystko sobie musi kupić sam. Więc gdybym ja mu kupiła ten samochód to może na dzieci bym czasem dostała jakieś grosze.......... Twierdził,że tak bardzo się zmienił..... Kiedy się odezwałam,że na wszystko ma tylko rodzina i dzieci go nie interesują i to czy jedzą i będą jadły to mi odpowiedział,ze nic się nie zmieniłam i wiedział,że tak będzie bo właściwie to wszystko moja wina. KONIEC nie ma już o czy mówić, chyba ten rozwód musi byc bo jak żyć z kimś takim? Przecież on widzi tylko czubek własnego nosa i tylko to czego on chce jest ważne inni się w ogóle nie liczą. W poniedziałek idę do sądu, muszę, nie mam wyjścia. Bardzo się boję. Jeśli znowu wysoki sąd będzie taki jak na sprawie alimentacyjnej to znowu usłyszę pewnie,że tyle zarabiam i jeszcze mi mało i że to mój biedny bezrobotny mąż ( bezrobotny, bo pracuje na czarno!) jest poszkodowany i to jego trzeba chronic. Już nie wierzę w sprawiedliwośc sądu, przekonałam się już wiele razy,ze w naszym państwie nie chroni się kobiet i dzieci tylko cwaniaczków uchylających się od odpowiedzilności. Twierdzi,że go nie wpuszczam do dzieci..... że mu zabraniam ale nie był tu już od listopada 2008, a kiedy prosiłam żeby chodził z naszym dzieckiem na rechabilitację to nie miał czasu. Chce mi się płakać, jak mozna być takim egoistą?

ps. dziękuję z życzenia rocznicowe....

Anonymous - 2010-02-09, 18:46

Oli,
Spokojnie,
przeczytaj co mamy w nagłówku:
Każde trudne małżeństwo jest do uratowania., a co Ty piszesz?
Oli napisał/a:
nam się nie uda........

Co za bzdury. To od Ciebie zależy czy się uda. Tak właśnie od Ciebie.
Bo tu jesteś , bo szukasz pomocy, bo w kryzysie najszybciej znajdziesz Boga i odnowisz z nim swoje relacje. Bo jesteś świadoma problemu i chcesz wyzdrowieć. Bo chcesz wyzdrowieć?
A tu kasa na przeszkodzie i własne ego.
Kobitko, Zły zawsze bije tam gdzie wie że zaboli. Gdyby to uczucia były problemem Twego ślubnego waliłby tam, a tu kasa.....? :shock:
Egoizm....... :shock: ?
Chcieliście sie pogodzić to Ci dowalił, a Ty jak dziecko dałaś sobie nawrzucać. Weź te zabawki demona i wyciep z piaskownicy. Nie możecie sie razem bawić.
Wstań otrzep się z kurzu i buch na kolana przed Bogiem. Tam kieruj swoje wołania i prośby, przynajmniej będą skutecznie wysłuchane.
Nie tup nóżką On be, a ja biedna. Tylko pierś do przodu na sprawie walcz o małżeństwo, nie jesteś misiem do głaskania tylko niedźwiedzicą strzegącą gawry.
A za mietłę i pogonić Złego. :evil:
Poproś Maryję o wsparcie i obronę. Ucz się od Niej jak sobie radzić z przeciwnościami losu. Kiedy brakuje sił za Nią się schowaj, nie za własne zranione ego. Nie daj się prowokować i robić z mózgu wody. Skoro tu trafiłaś to ucz się od tych, którzy popełnili takie błędy i dziś żałują, nie idź ich drogą. Za to skorzystaj z ich doświadczeń i walcz.
W sądzie zdaj się na Ducha Świętego, ale przygotuj się na nieczyste zagrania ze strony małżonka. On nadal nie jest sobą. :-(


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group