Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Róza i Jej historia

Anonymous - 2010-01-15, 12:59

Jak zgodzić się na wyprowadzkę do kochanki, kiedy niepełnosprawny syn (niepełnosprawność prawdopodobnie powodem pobicia w ciąży) odchodzi wręcz od zmysłów. Najpierw była długoletnia przemoc, a dalej zdrada niemalże na oczach dzieci. Wszyscy zalecają mi założenie sprawy o znęcanie się, że to - koniec. A we mnie jeszcze jakaś głupia nadzieja, nie wiem na co... Jak uwolnić się od tej zgubnej miłości, która nadal istnieje - w moim sercu...
Anonymous - 2010-01-15, 13:20

Cytat:
Jak zgodzić się na wyprowadzkę do kochanki, kiedy niepełnosprawny syn (niepełnosprawność prawdopodobnie powodem pobicia w ciąży) odchodzi wręcz od zmysłów. Najpierw była długoletnia przemoc, a dalej zdrada niemalże na oczach dzieci. Wszyscy zalecają mi założenie sprawy o znęcanie się, że to - koniec. A we mnie jeszcze jakaś głupia nadzieja, nie wiem na co... Jak uwolnić się od tej zgubnej miłości, która nadal istnieje - w moim sercu...

Różo toż to horror, spodziewam się tu syndromu kata i ofiary.
Piszesz miłość, a czy nie jest tak, że tak troszkę lubisz być tak pomiatana i zdołowana, a teraz widzisz, że coraz bliżej do wyprowadzki męża i zaczynasz drżeć o to co będzie dalej.

Przecież takie pobicie kobiety w ciąży to kryminał, odpowiednio nie zareagowałaś i potem było coraz gorzej.

Nie dość, że mąż przestał Cię szanować to i Ty również siebie.

Wybacz, ale to nie jest zdrowa miłość, ale samo destrukcyjna jak żadna inna.

Jesteś tu bardzo, bardzo ciężkim przypadkiem.

Z Bogiem
Jarek

Anonymous - 2010-01-15, 13:47

Juz wiem, mam świadomość, że jestem ofiarą... Wiedziałam już dawniej, ale nie zapominaj, proszę, że matka potrafi wiele poświęcić dla chorego dziecka, a ono po prostu potrzebowało ojca. Naprawdę potrzebowało...Trwałam w tym chorym związku przede wszystkim dla niego. Teraz muszę pozostać z nim sama. To jest temat obszerny, a niepełnosprawny syn mocno wpłynął na losy naszego małżeństwa. Moje życie było podporządkowane jego dobru, pewnie dlatego, że mąż nigdy nie przejawiał wiekszego zainteresowania dziećmi, jego życie to praca, praca.
Dziś jestem w oczach męża kobietą bezwartościową. On tylko czekał, kiedy syn dorośnie i będzie mógł nas opuscić bez większych wyrzutów sumienia, zresztą nie wiem, czy kiedykolwiek je miał. Obwinia mnie o wszystko, a własnych rodziców o to, że nie powstrzymali nas przed ślubem... Może wreszcie przejrzał na oczy, że tak naprawdę nigdy nie powinien zostać mężem i ojcem, bo nie dorósł wtedy, a nawet i teraz, po wielu latach - do tej odpowiedzialnej roli - niedoszły komandos... Został jednak komandosem - we własnej rodzinie.
Jak podnieść się dzisiaj, kiedy problemy zdrowotne (grupa inwalidzka, ale brak renty) uniemożliwiają podjęcie pracy, czyli nadzieja na samodzielne funkcjonowanie nie wchodzi w grę, kiedy praktycznie nie posiadam nic - poza sercem jeszcze zdolnym do miłości...
Czy ktoś z forumowiczów był w podobnej sytuacji, czy jestem rzeczywiście przypadkiem odosobnionym?

Anonymous - 2010-01-15, 15:16

Witaj Różó!

Twoja sytuacja jest naprawde bardzo trudna.
Myślę ze Jarosław ma troce racji wystepuje u ciebie typowe uzależnienie ofiary od kata oprawcy przez tyle lat zyłaś w takim związku ze nie umisz inaczej żyć.

Drogi Jarosławie uważ, ze słowa
Jarosław napisał/a:
że tak troszkę lubisz być tak pomiatana i zdołowana, a teraz widzisz, że coraz bliżej do wyprowadzki męża i zaczynasz drżeć o to co będzie


są trochę za ostre żadna kobieta nie może lubić takiego zachowania męża po prostu przez takie a nie inne uwarunkowania została zmuszona by to znosić albo tak wierzy w jego zmianę ze czeka na lepsze czasy

[ Dodano: 2010-01-15, 15:35 ]
wiesz Różo są ledzie którzy sie nie zmieniają i byc moze Twój mąz to taki przypadek kata i oprawcy
napewno potrzebujesz jakiejs facowej pomocy psychologa
a próbowałaś juz szukac gdzies pomocy?
wiem ze istnieje błekitna linia telefon dla ofiar przemocy
zgłaszałaś pobicia na policję?

Teraz tez jesteś ofiara przemocy czy tylko kiedyś mąż podnosił na Ciebię ręke?

Moze powinas oskarzyc meza o znęcanie sie nad rodziną moze to pozbawi g tej bezkarnosci

Gorąco pozdrawiam

Anonymous - 2010-01-15, 15:53

Róża???? a Ty kochasz siebie??
Czy Ty wogóle wiesz co to jest miłość? nie pytam o TWARDĄ MIŁOŚĆ ale o miłość.
Jesteś pewnie około piećdziesięcioletnią kobietą............. z racji wieku doświadczoną już.
Zapewne wiesz że przemoc w małżeństwie ma tendencje do narastania wtedy gdy nie ma postawionych ostro granic.
I nic nie usprawiedliwia przemocy..........nic............. ale i nic nie usprawiedliwa zgody,przyzwolenia na przemoc...........
Czyżbyś była w takim stanie masochizmu ,że żle Ci z przemoc a,ale i bez niej nie umiesz żyć??????
Już zostałaś tak zdeprawowana przez męza i własne przyzwolneinie na przemoc ,żę lepiej Ci być ofiarą? że utożsamiasz sie z katem???
Antyteroryści,negocjatorzy nazywają to syndromem sztokholmskim.
Ofiara utożsamia się z katem,przyjmuje za swoje myślenie kata ,ż eto kat ma racje ......... że zasługuje na takie traktowanie.

Zastraszona,maltretowana,wylekniona a jednocześnie zapatrzona jak w bożka w kata-męża............... z wypranym mysleniem..............
.......z poczuciem winy bo urodziła niepełnosprawne dziecko..................

TAK NIE MUSI BYĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jesteś wolnym człowiekiem.CZŁOWIEKIEM ,nie rzeczą.Rzecz można uzywać a po zuzyciu wywalić na śmietnik.........człowieka należy przynajmniej szanować.
Czy Ty siebie szanujesz???????
róża napisał/a:
Jak uwolnić się od tej zgubnej miłości, która nadal istnieje - w moim sercu...

A czy to miłość????? czy może raczej uzależnienie????zniewolenie? ubezwłasnowolnienie emocjonalne?????

OBUDŻ się i idz.................. na policję.Ratuj siebie.

Anonymous - 2010-01-15, 18:25

Kochana Różo !

róża napisał/a:
Czy ktoś z forumowiczów był w podobnej sytuacji, czy jestem rzeczywiście przypadkiem odosobnionym?


Tak ja byłam ofiarą przemocy . nie jesteś sama .

Można wyjść z kręgu przemocy .

można znów kochać swego męża miłością prawdziwa , która tylko Jezus może nas nauczyć . Można żyć pełnią życia i być szczęśliwym.

Obowiązkowo - terapia Dla Osób doznających przemocy domowej

http://www.przemoc-w-rodz....pl/pytania.htm

https://www.neww.org.pl/download/porady_prawne.pdf

Nie jest prawda, ze ofiary przemocy w rodzinie akceptują przemoc


do Jarosława
te sformułowania
Jarosław napisał/a:
czy nie jest tak, że tak troszkę lubisz być tak pomiatana i zdołowana


stereotyp - nie wiesz o czym mówisz


Jarosław napisał/a:
Jesteś tu bardzo, bardzo ciężkim przypadkiem.


to ocena - nie pomaga Róży
- proszę Jarku o delikatnośc
To sa bardzo trudne problemy większość osób opiera sie na tym co słyszy - trochę z kampani spolecznych , trochę z stereotypów .

RÓŻO Jestem z Toba W modlitwie

Anonymous - 2010-01-15, 19:39

Mirakulum napisał/a:
Jarosław napisał/a:
Jesteś tu bardzo, bardzo ciężkim przypadkiem.


to ocena - nie pomaga Róży
- proszę Jarku o delikatnośc

Mirko a co łatwym?
Tą kobietą trzeba wstrząsnąć, a nie tulić i głaskać.

Różo masz naprawdę kłopot ze swoją tożsamością i wybacz dlaczego tak długo zwlekałaś z szukaniem pomocy.

Nie daj sobą pomiatać w Panu jest moc o jakiej nie jesteśmy w stanie pomyśleć.

Nie myśl teraz z czego będziecie żyć, postaw mężowi granice może się wreszcie otrząśnie.
Może dotrze do niego jaki los zgotował rodzinie.

Miłość, do której się odwołujesz wymaga pokazania mężowi dna na jakim się znalazł.

Z Panem Bogiem.
Jarek

Anonymous - 2010-01-15, 20:00

Mirakulum napisał/a:
Kochana Różo !

róża napisał/a:
Czy ktoś z forumowiczów był w podobnej sytuacji, czy jestem rzeczywiście przypadkiem odosobnionym?


Tak ja byłam ofiarą przemocy . nie jesteś sama .

Można wyjść z kręgu przemocy .

można znów kochać swego męża miłością prawdziwa , która tylko Jezus może nas nauczyć . Można żyć pełnią życia i być szczęśliwym.

Obowiązkowo - terapia Dla Osób doznających przemocy domowej

http://www.przemoc-w-rodz....pl/pytania.htm

https://www.neww.org.pl/download/porady_prawne.pdf

Nie jest prawda, ze ofiary przemocy w rodzinie akceptują przemoc


do Jarosława
te sformułowania
Jarosław napisał/a:
czy nie jest tak, że tak troszkę lubisz być tak pomiatana i zdołowana


stereotyp - nie wiesz o czym mówisz


Jarosław napisał/a:
Jesteś tu bardzo, bardzo ciężkim przypadkiem.


to ocena - nie pomaga Róży
- proszę Jarku o delikatnośc
To sa bardzo trudne problemy większość osób opiera sie na tym co słyszy - trochę z kampani spolecznych , trochę z stereotypów .

RÓŻO Jestem z Toba W modlitwie

Mirakulum, dziekuję za modlitwę i ciepłe słowo, tego mi teraz bardzo potrzeba.
Dla wyjaśnienia, po raz pierwszy odważyłam się wezwać policję, trzeba bylo widziec zdziwienie męża, który w poczuciu bezkarności kazał mi dzwonić wiele razy, nawet wpychająć mi słuchawkę do ręki. Jakież było jego zdziwienie, gdy to się stało;gdy usłyszał, że po zgłoszeniu sprawy na policję - może siedzieć. Zapytał mnie jeszcze, czy wtedy będę szczęśliwa, jakobym bez niego nigdy już nie mogła być osobą szczęśliwą. Dzieci również proszą mnie o założenie sprawy o znęcanie, ale ja nie mogę przełamać się, obawiam się reakcji "po".
Pomoc psychologa brzmi - rozwód.
Proszę nie myśleć, że jestem aż tak bierną ofiarą, że nigdy nic w tej sprawie nie robiłam. To nie tak, zasięgałam przeróżnych porad, ale wszystkie one sprowadzaly się do jednego, czyli jak powyżej - rozwód, a ja mimo wszystko chciałam i chcę ratować to małżeństwo, ale teraz już wiem, że to będzie możliwe tylko wtedy, kiedy mąż zechce coś zmienić w sobie, nie tylko we mnie...
Czy udało się komuś uratować, czy może bardziej doswiadczyć uzdrowienia "chorego" na agresję współmałżonka, a w konsekwencji ocalić małżeństwo? Czy raczej koniec przemocy jest końcem związku...
Kochani, 25 lat razem to nie to samo, co 5. Tak trudno zmienić o 180 stopni swoje życie, a tu przecież o taki obrót chodzi. Jest we mnie tak wiele lęku, tak trudnego do opanowania. Dziekuję za każde ciepłe słowo i za modlitwę. To dla mnie baardzo trudny czas.

Anonymous - 2010-01-15, 20:08

róża napisał/a:
Proszę nie myśleć, że jestem aż tak bierną ofiarą, że nigdy nic w tej sprawie nie robiłam. To nie tak, zasięgałam przeróżnych porad, ale wszystkie one sprowadzaly się do jednego, czyli jak powyżej - rozwód, a ja mimo wszystko chciałam i chcę ratować to małżeństwo,

Różo, najpierw zrób coś dla siebie potem myśl o małżeństwie.
Sakrament jest wieczny, ale w tym momencie działaj dla siebie i dla syna.
Nie trzymaj się kurczowo męża Pan widzi i osądzi, że Twoje twarde działanie nie ma na celu żadnego ataku wymierzonego w osobę męża tylko ochronę Ciebie i syna.
Z panem Bogiem.

Anonymous - 2010-01-16, 11:54
Temat postu: JAROSŁAW!!!
Zanim cokolwiek napiszesz, pięc razy pomyśl.

Bardzo mnie drażni na forum skłonność do pouczania, moralizowania i "wiedzenia lepiej" - niestety sama tez czasem ulegam pokusie, by wyciągać "drzazgę z oka brata, a nie widzieć belki w swoim".

Nie ma nic gorszego niż osąd, w momencie gdy ktoś otwiera się i potrzebuje wsparcia.

Anonymous - 2010-01-16, 12:42

Cytat:
Zastraszona,maltretowana,wylekniona a jednocześnie zapatrzona jak w bożka w kata-męża............... z wypranym mysleniem..............
.......z poczuciem winy bo urodziła niepełnosprawne dziecko..................

Zapewniam Cię, że jestem osoba myślącą. Nie jestem w męża, ani zapatrzona jak w bożka (jestem osoba wierzącą), ani też nie zostało moje myślenie wyprane, ani też nie czuję się winna za niepełnosprawność syna...
Nie postrzegajmy wszystkich osób, które doświadczają przemocy w rodzinie, jako tych niezaradnych, nie znających swoich praw. Z całą świadomościa podjęłam życie z takimi niedogodnościami - w imię dobra wyższego. Każdy ma prawo do swoich wyborów, byle je unieść. To, co niosę ja, nie musi być do uniesienia dla Ciebie... Oceniać jednak, nie musisz. Wierzę jednak, że przyświecał Ci dobry cel... Dziękuję za "potrząśnięcie", ale miałam wystarczająco dużo potrząśnięć w życiu, tak więc na przyszłość - daruj sobie. Jak widzisz, na agresję wcale nie godzę się...

Anonymous - 2010-01-16, 16:39

Róża,piszesz:
róża napisał/a:
Z całą świadomościa podjęłam życie z takimi niedogodnościami - w imię dobra wyższego. Każdy ma prawo do swoich wyborów, byle je unieść. To, co niosę ja, nie musi być do uniesienia dla Ciebie... Oceniać jednak, nie musisz.


Ok........Twój wybór......Twoje konsekwencje.Nieś co chcesz i jak chcesz.......tylko po co piszesz na otwartym forum?

A co do oceny................ moja refleksja nie była oceną.

róża napisał/a:
Dziękuję za "potrząśnięcie", ale miałam wystarczająco dużo potrząśnięć w życiu, tak więc na przyszłość - daruj sobie.


Czyżby????? miałas dośc potrząsań???? masz rację..... 24 lata w związku przemocowym przeżyć............... albo masochizm,albo....................
To też nie ocena,pytanie??? nie........... refleksja.

Poczytam co popiszesz jeszcze dalej................
Stawiasz pytanie i odpowiadasz na nie sobie................
róża napisał/a:
Czy udało się komuś uratować, czy może bardziej doswiadczyć uzdrowienia "chorego" na agresję współmałżonka, a w konsekwencji ocalić małżeństwo? Czy raczej koniec przemocy jest końcem związku...


A ja znam takich.............. gdy agresja i przemoc kończyła sie szpitalem.......a teraz ???dobra rodzina..............

Anonymous - 2010-01-16, 17:16

Czemu tak zaczynacie jeżdzić po Róży??

Nałóg
Róża miała zapewne kilka powodów aby wejsc na to forum ale napewno nie chciała tu wejsc zeby to przeczytac

nałóg napisał/a:
Nieś co chcesz i jak chcesz.......tylko po co piszesz na otwartym forum?


Różo ja cie podziwiam muszisz byc wspaniałą kobietą mąż tyran a Ty piszesz ze go kochasz jesteś 24 lata poślubie także wykluczam zaślepienie i oczarowaie
Dla miłosci poswięcasz wszystko tylko szkoda ze koszte, siebie........

Anonymous - 2010-01-16, 18:10

..........."Z całą świadomościa podjęłam życie z takimi niedogodnościami - w imię dobra wyższego"..........
jakie to dobro Różo?

............" Każdy ma prawo do swoich wyborów, byle je unieść. To, co niosę ja, nie musi być do uniesienia dla Ciebie"
............
więc Różo po co post w stylu...
..........."jak zgodzić się na wyprowadzkę do kochanki, kiedy niepełnosprawny syn (niepełnosprawność prawdopodobnie powodem pobicia w ciąży) odchodzi wręcz od zmysłów"....
wystarczy tylko jeszcze mocniej nagiąc się, przesunąć granicę, dla dobra wyższego....
to oczywiście prowokacja ciebie.... Różo... prowokacja byś w końcu zobaczyła do czego doszłaś przez te 24 lata zycia w przemocy...

to co kobiety czerpią z takiego zwiazku to właśnie takie słowa typu:
...". Różo ja cie podziwiam muszisz byc wspaniałą kobietą mąż tyran a Ty piszesz ze go kochasz jesteś 24 lata poślubie także wykluczam zaślepienie i oczarowaie
Dla miłosci poswięcasz wszystko tylko szkoda ze koszte, siebie"........

ale na pewno nie czerpią miłości, szczęście z takiego zwiazku
czy to miłośc ze strony twojej Różo?
bynajmniej...
raczej działania podyktowane pod wpływem strachu przed życiem samotnym, przed własną bezradnością?
kobiety żyjące w takim zwiazku dla komfortu psychicznego urabiaja ideologie własna do swojego zycia...
inaczej prawda o swoim zyciu stałaby sie nie do zniesienia, że pozwalam na takie traktowanie...dlatego wypieranie rzyczywistości, i kreowanie własnej...
co pozostaje, refleksje nad własnym zyciem... tego co przyżyłam, co mnie czeka jeszcze..

a tak można z cierpienia, bycia poniżaną przez męża stworzyc poczucie bycia ofiarą, na którą wszyscy sie litują, do której każdy odnosi się z jakimś tam swoistym szacunkiem ...
- jak ty wytrzymałas tyle lat z kimś takim....
to są słowa, które zamiast budzić w nas opamiętanie, budza fałszywe odczucia bycia kimś... bo tak na prawde, ktoś kto przeżył z kims takim życie... nie ma szacunku dla siebie... a słowa innych ludzi będące uznaniem jakiś jej zalet, walorów, w tym wypadku wytrwałości w cierpieniu przy takim mężu... są dla tej osoby ostatnim potwierdzeniem
-jesteś kimś wspaniałym, kimś kto zasługuje na szczęście w zyciu...

i powinny za tym iść dalsze kroki ku wyjściu z użależnienia od chorej miłości...niestety nie idą, może dlatego, ze tak mało mówi się o tym, iż to złe życie dla takiego "dobra wyższego"
bo wstyd, bo lęk i obawa przed zmianami właśnie wszystkie te kobiety zamyka w dalszym trwaniu w przemocy...a słowa typu
...Różo ja cie podziwiam... są jedynym pocieszeniem życia w udręce i krzywdzie


dlatego, nalezy wspierać kobiety do walki o siebie, szacunek nalezny kobiecie, zonie...
dlatego tez
najpierw nalezy sie przyznać... i pokonać własny wstyd, wybaczyc sobie, że pozwoliło się samej sobie odebrac radość życia... by w końcu podjąc jakies radykalne kroki...
zamiast dalsze 24 lata przeżyć w czekaniu na opamiętanie męża...
pomoc osobie takiej, to uświadomienie jej, iż powinna się bronić przed przemocą...
uczycnic wszystko, by chronić siebie i rodzine przed cierpieniem...

to uświadamianie, że akceptacja takiego stanu jest potwierdzeniem dla takiej osoby, która krzywdzi... że nic takiego zlego nie robi, gdyby było inaczej to by taka ofiara dawno odeszła, ale ona wciąż trwa przy mnie, widac nie robie nic złego... nie jestem taki zły...

ale, to decyzja bardzo trudna, przewraca całe dotychczasowe życie do góry nogami... by w końcu po przerobieniu lęku własnego, pokochaniu siebie na nowo to nowe życie nie stało na głowie... tylko każdy poczuł sie w nim szczęśliwie...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group