Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Samo Małżeństwo to jest - to ciągły kryzys.

Anonymous - 2010-01-22, 14:47

Gabrysiu....ciepło, ciepło....zielona osłonka osłaniająca Ciebie = kwiat , już pęka !! Trochę jeszcze czasu .....nie wolno przyspieszać !! Będzie z Ciebie NAJPIEKNIEJSZY KAWIAT - CUDNA URZEKAJĄCA !! Pozdro !! EL.
Anonymous - 2010-01-22, 15:26

Widzisz EL
Tak powinno być, :lol: wystarczy parę słów i juz jestem ugotowana a do tego jakby były chociaz małe gesty z jego strony,tryskałabym szczęściem :mrgreen: :mrgreen: na wszystkie strony :!:

Anonymous - 2010-01-22, 16:14

Satine mam pytanko.
Czy Ty pracujesz zawodowo i wszystko sama w domu robisz ?

Anonymous - 2010-01-22, 16:40

Tak, pracuję. Jestem nauczycielką, haha. :mrgreen: Tak więc wszystkie tu nauczycielki (a wiem, że jest ich dużo) wiedzą, że praca w szkole nie kończy się w budynku szkolnym, są jeszcze sprawdziany do ocenienia w domu, awans zawodowy (multum papierków), prace na rzecz szkoły (plany rozwoju szkoły :shock: ) itd itd. Mam syna.....
Obecnie jestem na zwolnieniu lekarskim po usunięciu pęcherzyka żółciowego.....
Nie robię wszystkiego w domu......Daaawno temu zrobiliśmy podział obowiązków i on jakoś funkcjonuje.....Mąż wyrzuca rano śmieci (ale jak mu naszykuję worek i postawię pod drzwi, bo sam nie pamięta nigdy), odkurza mieszkanie wedle potrzeby (ja muszę mu wskazać potrzebę, bo on jej nigdy nie widzi)...... i robi w sobotę większe zakupy według karteczki......Czasami gotujemy razem (np kroi cebulę lub czosnek, bo ja nie chcę, aby mi dłonie potem pachniały czosnkiem :-P ) Załatwia sprawy z samochodem...co jeszcze......no chyba to najważniejsze.... Co do reszty jakoś daję radę sama, nie uginam się pod nawałem obowiązków.....Syn sprząta swój pokój, a może raczej jakoś nie bałagani....to pożeracz książek, lubi komputer, nawet jako dziecko chętnie sprzątał po sobie klocki (udawałam, że jestem w sklepie i kupuję cukierki, a on mi je wrzucał do siatki-pudełka). :mrgreen:
Był kiedyś kłopot z praniem, nie wiedząc, że robię właściwie, działałam intuicyjnie wtedy, przestałam zbierać ciuchy męża, a to z krzesła, a to z wieszaka (gdzie potrafił powiesić koszulę po całym dniu chodzenia w niej w pracy).....a kiedy mężowi w końcu zabrakło ciuchów, to sam je przyniósł.....od tej pory jakoś sam kładzie je w wyznaczonym miejscu....Niestety, nie ma ludzi doskonałych, nie mogę go do tej pory nauczyć, aby skarpetek nie zostawiał w postaci kulek i muszę sama je rozprostowywać, ale trudno......Ja zmywam (nie mamy zmywarki), piorę, robię drobne zakupy, sprzątam ogólnie mieszkanie, prasuję, gotuję...Ale PÓKI CO, jeszcze żyję.......nie widzę w tym problemu jakoś szczególnego.....Aczkolwiek takie sytuacje, jak te z brudnymi butami na czystej podłodze, brudnymi ciuchami rozwleczonymi wszędzie czy brudzeniem sześciu nożyków do zrobienia kilku kanapek i inne, szkoda je wymieniać, też mam.....i też mnie wkurzają.....dlatego powoli zmieniałam swoje nastawienie......W ostatnim roku w ogóle mam bardzo dobrze pod tym względem......Mąż od czasu incydentu, chcąc jakby wynagrodzić mi ten strach i ból, którego był sprawcą, chce mi przychylić nieba i robi o wiele więcej, np sam z własnej woli naprawił kapiący od kilku lat kaloryfer czy przytwierdził kolce przeciwko gołębiom na parapecie, o co prosiłam go od dłuższego czasu......Ale to wyjątkowa sytuacja....zapewne, kiedy wybaczy sobie to, co zrobił, wszystko wróci do jakiej takiej normy, jeśli chodzi o pomoc w domu.....Ale powiem, że zgrzeszyłabym, gdybym na to narzekała przed incydentem......Ot, wkurzałam się na takie drobiazgi, które teraz staram się już eliminować........zawsze to mniej powodu do wrogiej atmosfery w domu czy mojego gorszego samopoczucia.....praca w szkole jest dostatecznie stresująca i w domu powinno się mieć bezpieczną oazę................

[ Dodano: 2010-01-22, 16:54 ]
Tak sobie myślę, hipotetycznie....Co bym zrobiła, gdyby mąż pewnego pięknego dnia powiedział: od dzisiaj podział obowiązków nie istnieje.....koniec z wyrzucaniem śmieci itd....
Zapewne, z racji tego, że wymusić niczego na nim nie mogę, przychyliłabym się do jego propozycji :mrgreen: i pracowała tylko dla siebie.....czyli gotowanie i zmywanie tylko dla mnie i dla dziecka....pranie, prasowanie tylko dla nas.....drobne zakupy tylko dla nas......ze wspólnymi powierzchniami też bym pewnie zrobiła tak jak Monika, odgrodziła, podzieliłabym naczynia......no cóż. Na pewno powiedziałabym, że ten układ mi nie pasuje, ale rozumiem, że mu się nie podoba. Inaczej jednak nie będzie.......No cóż....mężowi się to po prostu nie będzie opłacało, smacznie gotuję, a i świeże koszule są mu potrzebne....sam nie umie ugotować niczego poza jajkami na twardo.......może by próbował oddawać rzeczy do pralni - ale kto by pamiętał, że ma je stamtąd odebrać? Potem będzie musiał je porozwieszać w szafach.... :mrgreen: Pewnie szybko by zrezygnował....tak myślę.....dlatego też póki co, jakoś wypełnia te swoje obowiązki, na które się kiedyś zgodził........a w razie czego, na pewno będę wiedziała, co zrobić.......

Anonymous - 2010-01-22, 17:17

Widzisz Satine to jednak trochę mamy wspólnego ,prócz tego ,ze jesteśmy nauczycielkami ale Ty w odróznieniu ode mnie godzisz sie bardziej na niektóre sytuacje a ja nie.twój mąż jednak w jakimś stopniu pomaga ci w domu mój nigdy.
Satine a przede wszystkim Ty piszesz
Satine napisał/a:
........a w razie czego, na pewno będę wiedziała, co zrobić.......

widzisz kurcze a ja ciągle jestem pod ta bramka :-(

Anonymous - 2010-01-22, 17:41

Satine, ja rowniez dziekuje ze piszesz :-) potrzeba nam jak najwiecej swiadectw

Cytat:
Nie robię wszystkiego w domu......Daaawno temu zrobiliśmy podział obowiązków i on jakoś funkcjonuje.....Mąż wyrzuca rano śmieci (ale jak mu naszykuję worek i postawię pod drzwi, bo sam nie pamięta nigdy), odkurza mieszkanie wedle potrzeby (ja muszę mu wskazać potrzebę, bo on jej nigdy nie widzi)...... i robi w sobotę większe zakupy według karteczki......Czasami gotujemy razem (np kroi cebulę lub czosnek, bo ja nie chcę, aby mi dłonie potem pachniały czosnkiem :-P ) Załatwia sprawy z samochodem...co jeszcze......no chyba to najważniejsze...


U nas bardzo podobnie....tez smieci musze naszykować :-P
mąż robi wieksze zakupy w weekend z karteczki :-)
do niego nalezy co jakis czas( co 2, 3 dni),ja czesciej napełnianie zmywary i rozladowanie, oraz zdejmowanie prania z suszarki
mąż sam prasuje sobie koszule
czasem jakis obiad w weekend gotuje maz :-)
placenie rachunkow i finanse mąż

ja codzienne zakupy, gotowanie obiadu, sprzatanie po nim
sprzatanie mieszkania, ( co jakis czas pani studentka)
pranie, drobne naprawy, umawianie fachowcow gdy cos trzeba w domu...cos sie popsuje lub przecieka
prasowanie z wyjatkiem mezowych koszul

widzialam taki podzial jedna osoba gotuje druga zmywa....i odwrotnie, kto gotuje ten nie zmywa :-)

z podzialu obowiazkow :-) jestem zadowolona

[ Dodano: 2010-01-22, 17:43 ]
to sami sobie wypracowalismy bo mąż w domu rodzinnym nie mial obowiazkow i moj tesc nie pomagal w domu
wiec na poczatku byly prawie boje o to...bo u mnie inaczej, moj ojciec bardzo pomaga, znalezlismy jakis srodek

Anonymous - 2010-01-23, 17:08

Wróciłam wczoraj do domu i znowu był porządek. Super .Mąż zrozumiał , że po nim nie będę zbierać. Jak prosiłam to nie skutkowało, a dopiero zadziałało jak zostawiałam wszystko po nim i zrobił się mały chlewik.
Dzisiaj gotuję obiad , a on do mnie ciepłym głosem w te słowa :

" Zobacz... ktoś porozrzucał po całym domu moje ubrania i zostawił , a teraz sam muszę to wszystko pozbierać i schować do szafy, czy do prania "..........
Taki żartowniś ten mój mąż.
( Oczywiście to on mówił o sobie , bo ktoś może zrozumie , że ja mu porozrzucałam to wszystko)
Wszystko , więc u nas wraca do normy. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Satine czyli u Was standardowo, tak jak u mnie było zwykle... :lol:

Anonymous - 2010-01-23, 19:43

No i wystarczyłą tylko TWARDA MIŁOŚĆ............i granice.
A po co złość???narzekania????

Anonymous - 2010-01-23, 20:21

nałóg napisał/a:
No i wystarczyłą tylko TWARDA MIŁOŚĆ............i granice.
A po co złość???narzekania????

Bo ja nie lubię twardej miłości. :-P
Chciałabym być sobą... taka naturalna tzn. taka jaka jestem bez zmuszania się do twardych zachowań.

Anonymous - 2010-01-24, 12:59

Czyli .........nieuznająca granic???? nie uznająca odrębności osobowej małżonków?
Twarda miłość działa zawsze w dwie strony.
Ale jeszcze trzeba dojrzeć do MIŁOŚĆI jako postawy.................a nie emocji i zakochania

Anonymous - 2010-01-24, 13:46

Coś ostatnio do tej prawdziwej miłości pasują mi słowa stanowcza i wymagająca niż twarda , ale to nie takie ważne. Najważniejsze to zrozumieć , że MIŁOŚĆ to postawa , to decyzja , nie uczucie.
Anonymous - 2010-01-24, 15:01

Mirka.............ja wolę okreslenie "twrada miłość" .Bo przekraczający granice zderza sie z czymś twardym,z czymś co powinno powodować odczucie zderzenia,powodować nawet ból.Wtedu ,pod wpływem bólu przychodzi refleksja i nasuwa sie pytanie:dlaczego tak boli?????? a potem:po co tak boli?????
Dlatego wolę Twarda Miłość.
Ale Ty możesz woleć "stanowcza,wymagająca" .
Pogody Ducha

Anonymous - 2010-01-24, 17:46

Monika36 napisał/a:

Bo ja nie lubię twardej miłości. :-P
Chciałabym być sobą... taka naturalna tzn. taka jaka jestem bez zmuszania się do twardych zachowań.


dlaczego?poradnik babuni;)) ;-)


.........Czyściutka i bielutka
Po pierwsze - pamiętajmy, że kobieta, zanim stanie się kobietą, długo jest dziewczynką, a dziewczynka powinna być cicha, grzeczna, miła i słodka. I pamiętać, że złość piękności szkodzi. Powinna mówić cichutko i cieniutko, a najlepiej wcale, bo dziewczynki i ryby głosu nie mają.Dziewczynka powinna ustępować, oddawać, ulegać, służyć, wyręczać, opiekować się, na nic się nie skarżyć i cieszyć się, że żyje. Powinna być zwiewna i lekka jak mgiełka, poruszać się na paluszkach bezszelestnie jak motylek. Powinna być czyściutka i bielutka. Niczego brudnego nie dotykać, nie pocić się i nie wydzielać żadnego naturalnego zapachu. Oczywiście, nie powinna się niczego brzydzić, a jeśli się brzydzi, to nie powinna tego pokazywać.Od najwcześniejszych lat winna pasjonować się proszkami do prania, wybielaczami, środkami czyszczącymi i bakteriobójczymi, a nade wszystko dezodorantami. Powinna marzyć o tym, że jak będzie duża, to wystąpi być może w telewizyjnej reklamie jakiegoś superproszku, po którym pranie będzie jeszcze bielsze niż dotąd.Dziewczynka powinna jeść jak ptaszek, pić jak ptaszek i wydalać jak ptaszek. A najlepiej wcale. Umiejętność siedzenia godzinami na przepełnionym do granic możliwości pęcherzu moczowym to podstawowe wyposażenie na dalszą drogę kobiecego życia.
.....

Anonymous - 2010-01-24, 17:54

No Mami
taka dziewczynke to każdy pan chciałby mieć.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group