Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Samo Małżeństwo to jest - to ciągły kryzys.

Anonymous - 2010-01-22, 10:04

napisalamCi pare slow w Twoim watku, dzielna jestes kobieta....
a najpierw jak wiesz, zaczynajmy od siebie, szukajmy sposobu na siebie....

duzo juz robisz :-D

Anonymous - 2010-01-22, 10:20

Monika36 napisał/a:
Było nie było własne ogryzki, okruchy i kości zaczęły mu przeszkadzać .

Łeee Moniko, a ja myślałem, że twardy zawodnik z Twojego ślubnego jest, a to zdrowe konkretne, chłopisko jest.
Cytat:
Kwiatuszek ze stołu wpięty na półeczce. Stół czyściutki , naczynia się myją w zmywarce, a kuchnia lśni.

A Ty co na to? Bo jakoś urwałaś wypowiedź, żadnego miłego słowa? Nie wierzę.

Anonymous - 2010-01-22, 10:41

Jarosław napisał/a:
Monika36 napisał/a:
Było nie było własne ogryzki, okruchy i kości zaczęły mu przeszkadzać .

Łeee Moniko, a ja myślałem, że twardy zawodnik z Twojego ślubnego jest, a to zdrowe konkretne, chłopisko jest.
Cytat:
Kwiatuszek ze stołu wpięty na półeczce. Stół czyściutki , naczynia się myją w zmywarce, a kuchnia lśni.

A Ty co na to? Bo jakoś urwałaś wypowiedź, żadnego miłego słowa? Nie wierzę.

Toż to cały czas to opisuję , że to zdrowy , cwany , konkretny , inteligenty w kiwaniu zawodnika facet jest . Pisałam przecież, że jego nowa kuchnia byłaby najlepsza na świecie. :-D
Nie da się być w tym przypadku Jarosławie miłym i pochwalić. Też trzeba grać w zawody.
A na dodatek trzeba zmieniać dyscypliny , bo szybko się nudzą.
Teraz jestem na etapie siatkówki.
Mój małżonek musi cały czas mieć jednak niepewność i zdobywać. Nie może mieć twardego gruntu. Jemu trzeba ziemię obsuwać pomiędzy stopami.
Spoufalanie i zbytnie zwierzanie prowadzi do zguby.
Wczoraj rzuciłam okiem na dom , zjadłam kolację i poszłam sobie spać :lol:
Przecież wiadomo o co w tym wszystkim chodzi. Nie sam porządek jest tu problemem.
To tylko pod problem oziębienia i chłodu domowego ogniska. Tego zła , które od nowa nadeszło.

Anonymous - 2010-01-22, 10:51

Monika36 napisał/a:
Toż to cały czas to opisuję , że to zdrowy , cwany , konkretny , inteligenty w kiwaniu zawodnika facet jest


Moniko.......... czy to nie cynizm? czy to nie brak wiary w drugiego człowieka? w jego możliwość zmian?
Jeszcze mu to powiedz:
Monika36 napisał/a:
Mój małżonek musi cały czas mieć jednak niepewność i zdobywać. Nie może mieć twardego gruntu. Jemu trzeba ziemię obsuwać pomiędzy stopami.
Spoufalanie i zbytnie zwierzanie prowadzi do zguby.


BBbbbbrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr powiało wyrachowaniem,indywidalizmem i cynizmem podszytym chyba niechęcia jednak.
Myle się Monika?

Anonymous - 2010-01-22, 11:14

nałóg napisał/a:

BBbbbbrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr powiało wyrachowaniem,indywidalizmem i cynizmem podszytym chyba niechęcia jednak.
Myle się Monika?

Nie nie mylisz się. To jest właśnie wbrew mojej psychice. To mnie niszczy i dołuje.
Bo nie chcę , nie lubię , ale muszę być właśnie taka. Taka jak on .
To jedyny złoty środek.
Ty Nałogu zapewne tego nie rozumiesz, bo jesteś innym człowiekiem. Z tego co piszesz na forum tak wynika.
Czy kiedykolwiek okłamałeś swoją żonę ? Bawisz się z nią w kotka i myszkę , czy szczerze prowadzisz rozmowę ? Bo ja myślę ,że kłamać nie umiesz. :lol:

Anonymous - 2010-01-22, 11:36

Moniko.................ja umiem kłamać,i to bardzo przebiegle .
Wiesz........alkoholizm jest chorobą zakłamania a ja jestem alkoholikiem.Podczas mojego czynnego uzależnienia kłamstwo było jednym z moich narzędzi.Choć czasami to było i tak ,że ja sam święcie wierzyłem w kłamstwa które wygłaszałem.
A teraz???? no cóż........... dane mi było upaść na dno............. i zobaczyć ,że m/i kłamstwo ,zakłamanie ,pycha,indywidualizm na to dno mnie zaprowadziły.

Czy dziś kłamię???? świadomie nie.Choć i prawdą staram się posługiwać z patrzeniem na jej skutki.
To co w danej chwili wydaje się oczywistą prawdą ,taką walniętą pomiędzy oczy,bez uwzględniania skutków nie daje mi prawa do takiego jej podawania. Taka prawda -mimo że jest prawdą - może zabijać albo bardzo ranić.

Nasz syn kiedyś powiedział żonie tak o swojej pani : wiesz mama ,dziś by ła na zastępstwie nowa pani............. taka stara już............... taka jak ty.Moja żona miała wtedy chyba trochę po 40 -stce.
I to była prawda.Prawda mojego syna.Prawda dziecka.
Ale czy taka prawda może być prawdą? i tak podaną prawdą przez dorosłego? a dla 22 latka kobieta/facet po 40 jest juz "wapniakiem".
Ale czy to prawda???? jest już "stary"

A czy kłamię teraz?????czy umiem???? umiem........ale nie chcę........... i nie kłamię świadomie.Choć ważę słowa i tę tzw."prawdę"


Pogody Ducha Moniko................ i co Ty na to???

Anonymous - 2010-01-22, 12:03

nałóg napisał/a:
Moniko.................ja umiem kłamać,i to bardzo przebiegle .
Czy dziś kłamię???? świadomie nie.Choć i prawdą staram się posługiwać z patrzeniem na jej skutki.
A czy kłamię teraz?????czy umiem???? umiem........ale nie chcę........... i nie kłamię świadomie.Choć ważę słowa i tę tzw."prawdę"
Pogody Ducha Moniko................ i co Ty na to???

No. no. no...fiu, fiu, fiu... Nałóg umie kłamać

Anonymous - 2010-01-22, 12:41

Monika36 napisał/a:
Nie nie mylisz się. To jest właśnie wbrew mojej psychice. To mnie niszczy i dołuje.
Bo nie chcę , nie lubię , ale muszę być właśnie taka. Taka jak on .
To jedyny złoty środek.


Moniko ten złoty środek to sie nazywa stawianie granic... innej osobie...w tym tkwi sekret w umiejętnym kochaniu siebie, nie pozwalaniu na ranienie, szanowaniu siebie...
inaczej każdy zawodnik jak zobaczy, że ja taka słaba mnie pokona... w każdej grze muszą być reguły,,,jasne, i tyczyć każdego... nie można z litości, z łaski, ich łamać... metoda dobra na krótka mete... a tu chodzi o długofalowe zmiany pozytywne...
dlatego jeśli czujesz iż ktoś cie rani, krzywdzi nie staraj sie za niego coś robic... pozwól sobie na nierobienie nic!!
i metoda zawsze pomaga w końcu druga strona sama bierze sie za robote.... bo ludziom nie chodzi o wojne... człowiek pragnie pokoju..szczęscia i miłości każdy... tylko, że każdy okazuje to w swój specyficzny sposób... czasami mylnie odczytywany dla drugiej strony... a jak druga strona go odczyta jako atak...wtedy właśnie zamiast pokoju robi sie wojna...

pozdrawiam gorąco

Anonymous - 2010-01-22, 12:47

mami napisał/a:

dlatego jeśli czujesz iż ktoś cie rani, krzywdzi nie staraj się za niego coś robić... pozwól sobie na nierobienie nic!!
i metoda zawsze pomaga w końcu druga strona sama bierze się za robotę...


Pewnie mnie skrytykujesz ale cóż na mojego męża to nie działa ,widzisz worki ze śmieciami kiedyś stały tydzień,no cóż w końcu to ja ich wyniosłam bo by było po mieszkaniu i co Ty na to ,może masz jakąś receptę na taką sytuację :?:


Widzisz mój mąż wtedy odbiera mnie jak buntowniczkę i lenia,tak lenia ,przy tym jego nic nierobieniu to ja jestem leniem.trudno widzisz mnie ręcę opadają ale cóz obiecałam ,że dzis nie będę narzekać :oops:

Anonymous - 2010-01-22, 12:49

Monika36 napisał/a:
Nie da się być w tym przypadku Jarosławie miłym i pochwalić.


Dlaczego???
Nie wiem....wydaje mi się, że to nie na dłuższą metę, takie gierki....Jak Twoja metoda zadziała przez pół roku, to może i przyznam rację.....ale jakoś tak czuję, że nie tędy droga.....
Mój mąż zaczął doceniać moje obiady robione w domu, kiedy przyszedł raz z kolegą po pracy i on zaczął pytać męża (byłam wtedy w kuchni).
Kolega: A skąd Sabina wiedziała, że wpadnę?
Mój mąż: Nie wiedziała
Kolega: No bo taki obiad zrobiła....
Mój mąż: no jaki? zwyczajny, o co ci chodzi.
Kolega: zwyczajny? ostatni raz mi moja zrobiła obiad.....nie pamiętam. A nie, pamiętam, w moje imieniny zrobiła pyzy z mrożonki....

Mojemu mężowi wydawało się naturalne to, że ja gotuję obiady w domu......Raptem dowiedział się, że nie jest to naturalne.....

No cóż, wiele kobiet uzna za atrakcyjny fakt, że mężczyzna sprząta w domu i chętnie pocieszy go, jeśli żona tego nie docenia.....Moim zdaniem kusisz los........
Podzielenie stołu i to wszystko, co zrobiłaś - było super.....Ale jeśli nie uważasz, że to co zrobił, było fajne, to czemu chcesz, aby to robił? Żeby mieć satysfakcję, że go złamałaś.....Sorry, ale jakoś tak to odbieram niefajnie.....

[ Dodano: 2010-01-22, 12:51 ]
O, mami mnie trochę wyprzedziła.... Pozdrawiam!

Anonymous - 2010-01-22, 12:54

mami napisał/a:

Moniko ten złoty środek to sie nazywa stawianie granic... innej osobie...w tym tkwi sekret w umiejętnym kochaniu siebie, nie pozwalaniu na ranienie, szanowaniu siebie...
inaczej każdy zawodnik jak zobaczy, że ja taka słaba mnie pokona... chodzi o długofalowe zmiany pozytywne...
pozdrawiam gorąco

Uczę się tego w każdej dziedzinie mojego życia. W środowisku też . :-D
Mami dziękuję za wszystko

Anonymous - 2010-01-22, 12:57

Satine napisał/a:
Mojemu mężowi wydawało się naturalne to, że ja gotuję obiady w domu......Raptem dowiedział się, że nie jest to naturalne.....



O właśnie Satine mojemu mężowi wszystko wydaje się naturalne a przede wszystkim ,że kobieta zajmuje sie całym domem.Widzisz i ma to z domu i nie chce się z tym pożegnać bo mu z tym dobrze,a jakże.Dobrze ,że twój mąż szybko sobie uzmysłowił iż nie dla wszystkich są te same normalności.Jednak czasami jest tak ,że wszystkich sie rozumie i docenia ale u mnie ma byc tak i koniec.
Może podeślesz mi jakieś propozycje ,które u Ciebie się sprawdziły to uda mi się mniej narzekać na to co mam.
Dziś machnęłam ręką na wszystko i powiedziałam sobie niech się dzieje wola nieba :!: :!:

[ Dodano: 2010-01-22, 13:58 ]
Moniko
Skąd masz takie ładne kwiatki :?:

Anonymous - 2010-01-22, 12:59

gogol napisał/a:
Pewnie mnie skrytykujesz ale cóż na mojego męża to nie działa ,widzisz worki ze śmieciami kiedyś stały tydzień,no cóż w końcu to ja ich wyniosłam bo by było po mieszkaniu i co Ty na to ,może masz jakąś receptę na taką sytuację :?:


Widzisz mój mąż wtedy odbiera mnie jak buntowniczkę i lenia,tak lenia ,przy tym jego nic nierobieniu to ja jestem leniem.trudno widzisz mnie ręcę opadają ale cóz obiecałam ,że dzis nie będę narzekać


gogol tu nie chodzi o krytyke kogokolwiek, tylko o wypracowanie sobie takiego układu, który satysfakcjonuje każdego...
a jak sie go latami psuło, latami za kogoś coś robiło...to i czas na przemiane nie może byc od razu...

dziś ci źle, bo w końcu widzisz dokąd nadmiar obowiązków cie zaprowadził.. a do tego dodać jeszcze trzeba, że ten nadmiar obowiązków był podsycany duma... nie pokaże sie słaba, mam swój "honor" :evil: sama to zrobie... więc dziś by to było zrobione przez druga strone musisz tez czasami ten "honor" poświęcic

"honor" oczywiście jest tu czytaj fałszywa dumą mająca podnosic moją wartość siebie... czując sie samowystarczalna, niezalezna czerpie korzyści... ale w zwiazku czerpać korzyści muszą dwie strony... dlatego w ten sposób pojmowany honor zawsze obraca sie przeciwko

Anonymous - 2010-01-22, 13:02

[quote="Satine"]
Monika36 napisał/a:

No cóż, wiele kobiet uzna za atrakcyjny fakt, że mężczyzna sprząta w domu i chętnie pocieszy go, jeśli żona tego nie docenia.....Moim zdaniem kusisz los........
Podzielenie stołu i to wszystko, co zrobiłaś - było super.....Ale jeśli nie uważasz, że to co zrobił, było fajne, to czemu chcesz, aby to robił? Żeby mieć satysfakcję, że go złamałaś.....Sorry, ale jakoś tak to odbieram niefajnie.....
. Pozdrawiam!

Satine zupełnie nie zrozumiałaś całości. Ja to doceniam , tylko samo to podzielenie stołu już nazywam cyrkiem i nie mam siły na takie zagrywki. Ale sytuacja mnie zmusza do tego.
Czym kuszę los ??? Tym , że nie mam ochoty zbierać brudów po mężu ?
Chyba jednak nie czytasz wszystkich moich wpisów.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group