Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Samo Małżeństwo to jest - to ciągły kryzys.

Anonymous - 2010-01-13, 11:01
Temat postu: Samo Małżeństwo to jest - to ciągły kryzys.
Agnieszka napisał/a:
modlimy się o cud wskrzeszenia tego co po ludzku umarło . Nie skupiajmy się w tej nowennie na sobie , Pan wie czego pragniemy . Ta wspólnotową modlitwą prosimy Jezusa o cud , a jaki - do Niego należy wybór . :->

Nie skupiam się na sobie, bo modlę się o cud dla wszystkich, lecz chciałam nieśmiało zapłakać , że jakieś straszne zło w tym czasie do nas przyszło. :cry:

Anonymous - 2010-01-13, 11:46

Moniko,pisz, moze ktos cos podpwie, sciskam
u nas tez sie nieźle mieli
postanowilam sie wyprowadzic na jakis czas, bardzo potrzebuja ochlonac, odkarmić sie, nadrobic utracone kilogramy, nabrac sił.....w domu juz nie potrafiłam
mam okazje , jest gdzie sobie pomieszkac :-)
mam nadzieje ze maz tez ochlonie i bedzie mial przestrzen w domu
więc niby niedobrze, bo odzielnie i juz modlitwa na odleglosc....ale ostatnio juz maz nie chcial sie razem modlic...ale jakos mi lzej teraz i wierze ze dobrze sie dzieje :)

Anonymous - 2010-01-13, 12:37

ha Moniko, chciałoby sie, zeby zawsze było dobrze a tu pod górkę.... ale tak to juz jest...
mamy lepsze i gorsze dni wszyscy, reagujemy wtedy wolniej, bardziej emocjonalnie to tez normalne, zima, brak słońca powoduje mniejsza odporność na stres... ale damy rade pokonac słabości, byle pozytywne myslenie jutro będzie lepiej do lata ogranizm nabierze tempa po zimie...
byle pozytywne nastawienie, nie cofać sie, nie dawać sie złym myslom, przemieniać je na patrzenie, bedzie wszystko ok, tylko chwilowe niedomagania, jakies trudności, którym damy rade razem...i rozmowa, zrozumienie dla siebie, dla drugiej strony, ze coś nie tak wyszło a chciałoby sie lepiej, takie tam wsparcie siebie, partnera w jego przezywaniu słabości, w końcu jestesmy nieidealni, nie zawsze nam wychodzi jak chcemy, czasami mamy doła, i dosyc bo cięzko, bo problemy i już popadamy w schemat złego nastawienia do zycia, do partnera...
ale ty Moniko juz wiesz, że może być super, że może być tez mniej kolorowo, a jak jest zalezy ode mnie... swoim nastawieniem do zycia, do partnera, do jego słabosci, do swoich wad moge przemienic dzisiejsze nastawienie mniej pozytywne na pełne wiary w to, że jutro jednak swoim nastawieniem zaraże męża i jakoś wspólnie damy rade...byle do wiosny, zwykłe przemęczenie organizmu daje sie we znaki... każemu, każdy tak ma, postaraj sie o miłą atmosfere w domu... coś na poprawe humoru, na dowartościowanie... jakies ocieplenie sentymentów, miły gest...a może najzwyczajniej pozwolic sobie na spadek działania... każdemu...byle nie za długo i nie doszukiwac sie w tym złej woli,,ot takie doładowanie poprzez nierobienie nic...by za chwile naładowana pozytywna energią wypalic z pomysłem, które każdego zadowoli, bo nie z musu, bo bez uczucia wykorzystania, że zawsze ja... a z potrzeby bo po odreagowaniu nabrałam energii i mam wole i siłe do działania... a pozytywne nastawienie zarazi męża... i udzieli mu sie..w końcu jemu tez przestanie sie trwać podobac zastój i podłapie twoja energie, wypali z pomysłem swoim...
dajcie sobie czas i szanse czasami na nude w związku, czasem na złym dzień by potem ze zdwojona energią dalej cieszyć sie życiem i soba...
pozdrawiam... z nowym rokiem innym krokiem, a to że inny nie musi od razu byc zły... i przypominac przeszłości tym bardziej nawrotu poprzez takie myślenie do starych zachowań...
pozdrawiam gorąco

Anonymous - 2010-01-13, 13:44

Monika36, Danka 9, mami,

i dla wszystkich , którzy się z nami modlą:

http://www.youtube.com/wa...EWXXhSjGkI&NR=1

:-|

Anonymous - 2010-01-13, 15:04

Kingo!
Ja już staram sie mniej narzekac na swój los.zdaje sobie sprawe ,ze inni maja gorzej niz ja .Proszę juz tylko Pana i Archanioła Gabriela aby nigdy mnie nie opuszczali.Czuję się z tym bardzo dobrze.

Anonymous - 2010-01-13, 16:52

Moniczko pisz co Cię boli , jesteśmy tutaj , żeby dawać sobie kopa , ale głównie po to , że by się wspierać i wyżalanie się tutaj jest ok :-)
Anonymous - 2010-01-13, 19:21

Monika36.......to forum jest samopomocowe...............
Pisząc o tym co boli sama soebei już zaczynasz pomagać.
Przy tym pomagasz też i innym.
No..................... nie bądż egocentryczką i pisz...............................
A ................ i zacznij skupiać się na sobie................ na swojej drodze ku świętości.......... nie na innych.Najpierw TY

Anonymous - 2010-01-14, 10:24

Agnieszka założyła ten temat, przeniosła z innego tematu mój post.
Ja bym ten temat nazwała inaczej tzn. tak jak Nałóg często powtarza : że.......
Samo Małżeństwo to jest - to ciągły kryzys.

Lecz proszę Was nie śmiejcie się teraz z mojego postu , że moje problemy są banalne . Dla mnie są one istotne, gdyż z wiekiem i po wielu wcześniejszych problemach, staję się mniej tolerancyjna i brakuje mi już teraz cierpliwości. Odzywa się we mnie lęk - że znowu będzie żle, a tego już naprawdę nie zniosę. Zresztą kto by tak chciał.

Jestem już biegła w tematach forumowych i moje postępowanie w małżeństwie przeszło całkowitą rewolucję. To spowodowało oczekiwany efekt. Ostatnie bardzo dobre miesiące tego dowiodły... jak bardzo dobrze się już znamy , umiemy ze sobą świetnie rozmawiać.
Ostatni kryzys z zeszłego roku doprowadził do prawie całkowitego otwarcia męża do rozmów i swoich wypowiedzi. Przestałam zgadywać co i jak on myśli , bo sam się określił. Zrozumiał też swoje błędy w zachowaniach i zaczął inaczej postępować. Doprowadził do perfekcji swoją , naszą komunikację. Zero agresji czy złości, niechęci.
A więc w czym problem ? Ano w tym ,że jego zeszłoroczne samodzielne decyzje , które z trudnością zaakceptowałam przewidując negatywne skutki zaowocowały...
Jedno jest pewne ...wiem skąd się brała wcześniej jego agresja i złość ...to były niezaspokojone ambicje z tamtej pracy i brak rozładowania energii w niej.
Teraz w obecnej się spełnił , zaspokoił swoją próżność i zmienił w relacjach ze mną. Jest w domu zupełnie innym człowiekiem ...jest taki jak ładnych parę lat temu. Dobry i spokojny.

Wszystko pięknie, ładnie, cacy glacy...lecz przyszedł czas ,iż odezwało się przemęczenie. Mąż pada ...wraca z pracy i śpi na siedząco...a ja zaczynam też już mieć wszystkiego dość.
Siedzi sobie teraz w innej jaskini...jest zwyczajnie wykończony , a ja przy nim. Syn mu kiedyś mówi ; tato nie daj się tak w pracy traktować , bo już jesteś na granicy wytrzymałości.
Zmienia się kierunek, bo zaczynają się takie małe pyskówki. A to zły znak.
Natomiast ja jestem przekonana ,że wiele wychodzi z jego inicjatywy. tzw, nadgorliwość na lepszym stanowisku. Wiem , bo wiele opowiada. Niestety dzwonią chłopcy z pracy do póżnych godzin, bo potrzebują jego zgody. A ja cały czas wysłuchuję jego złości w tych telefonach...a bo to się zepsuło, a to ktoś ma wypadek ..a to coś innego i tak cały czas.
I tak o to tym sposobem mam męża i nie mam męża.

Mami dzięki...ty naprawdę z nami mieszkasz ... bo nic nie napisałam , a Ty już wiedziałaś co u nas słychać. Właśnie zaczynam NIC NIEROBIENIE od wczoraj. Lecz sama wiesz , że tak do końca się nie da , bo są dzieci, pranie i gotowanie. A ponadto ja niestety jestem perfekcjonistką i nie znoszę bałaganu.Nie funkcjonuję w bałaganie ,brudzie, czy zaniedbana.
Zwyczajnie teraz padam na ...ano bużkę. :lol:

Anonymous - 2010-01-14, 10:44

http://www.archive.org/de...-DokadPlyniecie

powolaniem faceta nie jest bycie swietnym pracownikiem czy szefem.To baaaardzo wazne dla mezczyzn....ale nie kosztem rodziny.
Moze maz poslucha?

wiecej od ciebie cierpliwosci wymaga ta sytuacja, przeczekanie jaskini

Anonymous - 2010-01-14, 11:49

Bycie perfekcjonistą tak naprawde nas przerasta, wymaga od nas wiele energii a jak coś nie wychodzi czujemy się z tym źle, wyładowując emocje na zewnątrz…złość, gniew, smutek, żal… to uczucia z którymi musimy sobie poradzić z bycia właśnie tym zwykłym człowiekiem, który ma prawo do porażek.
Musimy umieć sobie z tym radzic… przede wszystkim zastanowić się po co mi to?
Sekret przeważnie kryje się w niezaspokojonych ambicjach… w małym poczuciu wartościu w ten sposób będąc kims czuje się wielki i zaspakajam swoją potrzebe bycia człowiekiem akceptowanym,, mającym uznanie u innych wtedy czuję sie spełnionym…
Wiele z tych rzeczy robi dla ciebie, byś widziała swojego męża jako idealnego… kogoś komu mąż chce dorównać, kogoś z kogo chce byś była dumna…
Choc prawda jest inna on tego nie wie… kochasz go kiedy jest przy tobie… kiedy nie chce być kims innym niż jest… kochasz go takim jaki jest dzis… za jego dobroć nie status społeczny…ale wielu mężów czuje, że musi być kims wielkiego formatu by żona była z niego dumna…

jakokolwiek by tego nie nazwac to problem… który tyczy męża… nowa praca tam poczuł się na miejscu, waznym, dlatego tez jego starania ida by tej opinii nie stracic…co za tym idzie twojej akceptacji tez z niego kim jest dziś…
Musi sobie jednak zdac sprawe z tego, iż w ten sposób nie zapewni sobie tego poczucia gdyż w końcu obowiązki samego go przerosną, praca wykorzysta do maximum, a jak przestanie być dobry znajdzie się inny na jego miejsce… sprawiając w nim uczucie zawodu, tyle się poświęciłem a w nagrode otrzymałem brak zadowolenia ze mnie, wymiana na lepszy model…

Z tym ….nie robieniem nic chodziło bys, w kwestii związku pozwoliła sobie na labe…
Reszta obowiązków jak wiadomo musi być zrobiona, ale tez daj sobie prawo do zimowej ospałości, zimowego braku energii…
to problem mężą, który musi sam przerobić, ty możesz go jedynie wspierać, dawać to poczucie docenienia, nie zas doszukiwac się w nim tego czego sam szuka w pracy a wyładowuje w rodzinie… musisz rozumieć iż jego problem jest tylko w jego mocy do rozwiązania…choć ty byś chciała za niego…
choć ty go świetnie widzisz, znasz skutki końcowe, jednak on tego nie widzi, gdyby widział to by tak nie postępował…
ty Moniko nie martw się, nie staraj za niego, nie odbieraj mu możliwości zobaczenia tego do czego może go doprowadzić dalsze szukanie dowartościowania siebie samego poprzez prace, poprzez bycie perfekcjonista, kieruj tylko jego myśli na problem…
Syn super mu radzi i zarazem daje mu prawo wyboru…
tylko Moniko twój mąz może dojść do takich refleksji, iż dawanie siebie całego , poświęcanie się bez reszty pracy jest zgubne… do takich spostrzeżeń musi dojść sam… inaczej będzie ci zarzucał że jesteś zazdrosna o jego prace, jego awanse… i cała złość będzie przerzucał za swoje potknięcia na ciebie…
atmosfera zrobi się napięta, bo nie czując się winna, zaczniesz się bronić, pokazywac mu że jest nie ok., co w jeszcze większy sposób będzie wpływać na jego starania w pracy… bo tylko tak potrafi dziś pokazac że jest kims wartościowym…
Pozwól mu być zmęczonym, skoro sam nie potrafi od siebie odsunąc części obowiązków, tak je zorganizowac by jemu nie burzyły życia po pracy… pozwól mu czuc te emocje z powodu bycia nieidealnym, tak by w końcu sam sobie z nimi poradził… i zaczął inaczej kierować swoim zyciem… nie wiń się, trwaj przy nim z boku, podpowiadaj ale bezkrytycznie, że tak musi… dawaj mu prawo wyboru, decyzji … a szybko sam zrozumi iż poświęcacenie dla pracy tak naprawde szczęścia mu nie da… a ty cenisz go takim jaki jest… i kochasz i akceptujesz

Anonymous - 2010-01-14, 14:32

Monika36 napisał/a:
Agnieszka założyła ten temat, przeniosła z innego tematu mój post.
Ja bym ten temat nazwała inaczej tzn. tak jak Nałóg często powtarza : że.......
Samo Małżeństwo to jest - to ciągły kryzys.


Mówisz i masz kochana - zmieniłam nazwę tematu :-)

Anonymous - 2010-01-14, 15:34

Monika36 napisał/a:
A ponadto ja niestety jestem perfekcjonistką i nie znoszę bałaganu.Nie funkcjonuję w bałaganie ,brudzie, czy zaniedbana.


Monisiu,
dopóki Twój dom nie wygląda tak:

http://www.youtube.com/wa...feature=related

to nie ma powodu do stresu. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2010-01-14, 15:45

:-( Kinga!
gdyby mój dom tak wygladał to mnie by juz w nim nie było. :-( :-( :-(

Anonymous - 2010-01-14, 15:55

gogol,
Właśnie o to chodzi, żadna kobieta do tego nie dopuszcza. Ale każdej z nas wydaje się że perfekcja w domu to jest to.
Dopóki jednak taki stan nas nie dopadł ( z filmu) to znaczy,że jest ok. Czasem dobrodziejstwem jest usiąść nałapkach i nic nie robić. Taki stan zawieszenia dla siebie. Słodkie lenistwo.
Rodzina nie ucierpi i my też nie.
Każde przegięcie jest szkodliwe. I bałaganiarstwo nie pozwala żyć i pedanteria staje się koszmarem. Dlatego ze szczyptą humoru należy patrzeć na lekki rozgardiasz. Ale lekki. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group