Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Sytuacja bez wyjścia?

Anonymous - 2010-02-05, 23:10

AWS,

Obejrzyj, zajmie Ci troche czasu i wyciszy, a moze i przyniesie natchnienie...

http://www.youtube.com/wa...feature=channel

Anonymous - 2010-02-06, 09:29

KOchana AWS, to kolejny etap kryzysu....po rozpaczy przychodzi złośc !
To teraz lepiej się zatrzymaj na trochę.....bo po co sobie "paluszki brudzić "....po co bruździć i bryzgać nerwami....naprawdę nie warta skóra wyprawki ! Będziesz miała kaca moralnego....po co Ci to ?
Ty jesteś ważna i Twoje zycie...nie brudź go sobie ! Swoją złośc obróć w siłę do budowania nowego i pięknego życia !! Cmooooooooooooook !! EL.

Anonymous - 2010-02-06, 19:10

AWS.......... do 12 marsz!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Anonymous - 2010-02-06, 22:54

AWS... chodź do nas na 12 kroków... zaczynamy sie powoli rozkręcać, nawet ja dzisiaj drugi juz raz dorwałam sie do kompa. Piszę i płaczę, płaczę i piszę... chodź, nie zostawiaj mnie samej, pliiissss.... :-(
Anonymous - 2010-02-07, 01:08

Napisałam odpowiedz, ale zadło, więc jeszcze raz! Coś tam skrobnęłam, ale ciężko jest, bo w realu znów boli. Dziś tzn. wczoraj był kurator w sprawie rozwodu. Popłynęłam na emocjach. Oczywiście radził " kulturalny, bez orzekania winy rozwód". Mąż jest tego samego zdania, ale tak na wszelki wypadek trochę tych moich win dorzucił. Boli jak cholera. Znów się przekonałam, żę nie bardzo mi wychodzi zatrzymywanie zła na sobie. Poczułam przedsmak...i pojawił się :evil: . Już to wiem, żę tracę nie tylko przyszłość, ale odbiera mi się poczućie dobrej przeszłości. :-(
Anonymous - 2010-02-07, 06:48

AWS - to teraz już wiesz, co nie działa, a jeszcze kaca pozostawia. Nie wchodź w dyskusje. Nie walcz ze złym na otwartym polu, bo Cię sponiewiera, jeszcze nie ta siła, nie ten etap. Ucinaj. Za każdym razem ucinaj, mów "mam własne zdanie na ten temat. I nie zmienię tego zdania". I odpływasz w spokoju, w różach i fioletach.... ;-) A emocje wentyluj tutaj.
O - nałóg dobrze gada - do 12 marsz!!! :mrgreen:

Anonymous - 2010-02-07, 22:27

AWS,

http://www.youtube.com/wa...feature=related

:-D

Anonymous - 2010-02-22, 13:32

Został tydzień do sprawy. Jest mi potwornie smutno, ale nie boję się. Mąż był parę dni w szpitalu. Odwiedziłam go, nawet podziękował. Po powrocie znów prowokuje, staram się nie dać, ale boli bardzo. Jest teraz we mnie gniew i poczucie krzywdy: za miłość dostaje ciosy coraz boleśniejsze. Niestety też informacje, że to nasze małżeństwo nie do końca było takie, jakim chciałam je widzieć.A ja naprawdę byłam przekonana, że jestem tak samo ważna dla niego, jak on dla mnie.Zostałam zraniona bardzo. Bóg jest miłością i w obronie tej miłości, która została sponiewierana w naszej rodzinie, będę bronić małżeństwa. Jednak moja wiara w dobro została bardzo podkopana.Jeśli najbliższy człowiek potrafi tak skrzywdzić ,to co pozostaje?
Anonymous - 2010-02-23, 16:43

AWS sciskam serdecznie, będe sie modlic w poniedziałek....o której?
Anonymous - 2010-02-23, 20:15

O 13.30 Z każdym dniem jest gorzej. Mężowi bardzo zależy na uzyskaniu tego rozwodu. Takich zachowań nigdy u niego nie widziałam w życiu. Boję się, że tego nie wytrzyma jego serce.
Natomiast we mnie jest spokój i cisza. Bóg działa! Nie boję się, bo wiem, że tam nie będę sama.
Mam świadomość popełnianych błędów, ale mój mąż zawsze był dla mnie ważny. Żal, że tak to się teraz toczy. Ciągle mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec naszej historii!! Proszę o modlitewne wsparcie.

Anonymous - 2010-02-23, 20:37

AWS,

w Twojej intencji dziesiątek różańca, żeby spokój i cisza zostały z Tobą. Pozdrawiam, Jagoda

Anonymous - 2010-02-23, 20:59

AWS, będzie dobrze. Najważniejsze, że Tobie udało się dojść do spokoju w sercu.
Przytulam i pamiętam w modlitwie!!

Anonymous - 2010-02-24, 13:35

AWS napisał/a:
.Jeśli najbliższy człowiek potrafi tak skrzywdzić ,to co pozostaje?


Miła krokowiczko.......co pozostaje????........wybaczyć....i tego Aws, nauczysz się...

pozdrawiam :mrgreen: :mrgreen:

Anonymous - 2010-02-26, 13:24

Norbert jeszcze nie czas, jeszcze rana krwawi, ale nie ma nienawiści tylko ogromny żal i poczucie krzywdy. " Jestem pewien na 100% swojej decyzji". Jak z tym żyć dalej?
A mam przecież za trzy dni bronić, dać świadectwo. Pomóżcie słowem, że warto dla Boga, dla siebie, bo :evil: podsuwa rozpacz, zwątpienie. Dziśiejsza Ewangelia mówi o pogodzeniu się z wewnętrznym oskarżycielem, a ja nie umiem sobie wybaczyć, że przyczyniłam się do tego, że mąż odchodzi. Moje życie bez niego nie będzie już takie piękne. Nie potrafię tego zaakceptować i nigdy się z tym nie pogodzę!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group