Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak naprawić to co zniszczone, zaniedbane...?

Anonymous - 2010-01-19, 08:53

Gentelmen.................piszesz:
[quote]a wiesz dlaczego to tak jest odbierane? Otóż dlatego ponieważ oceniasz czyn nie biorąc pod uwagę intencji człowieka, czym on się kierował. Często bywa tak, że intencje były dobre ale czyny......
quote]
Chciałbym szczególny nacisk położyć na ostatnie zdanie.
Analogia.................. w innym wątku pisze facet o tym że zdradził i ,że chce wyznawać żonie swoja zdradę ,żonie która nic nie wie i nie domysla się.
I wiesz z jakimi intencjami to chce zrobić????? w imię prawdy i uczciwości małżeńskiej,w imię przysięgi małżenskiej

I jaka jest jego intencja?????? bardzo szlachetna?dobra?
a podtekst? a tło? ???? INTENCJA??????

On poprostu chce sie uwolnić od ciężaru poczucia winy............... ale zamiast u kratek kofesjonału to chce do ucha żony.Tak łatwiej................bo jak go żona kopnie w siedzenie to będzie miał do przedstawienia okoliczności łagodzące...........on wyznał prawdę.
Intencja prawdy......................a co z konsekwencjami???? taka prawda w imię dobrej intencji ma moc porażania,może zabić to małżeństwo.

Czy ten że facet ma prawo wykorzystać te niby dobre intencje????? w imię prawdy i z wykorzystaneim prawdy ciąć tą prawdą jak mieczem obusiecznym??

W dobrych intencjach.....................

[ Dodano: 2010-01-19, 08:54 ]
no właśnie.................. a czyny??????

Anonymous - 2010-01-19, 11:21

nałóg napisał/a:
Intencja prawdy......................a co z konsekwencjami???? taka prawda w imię dobrej intencji ma moc porażania,może zabić to małżeństwo.


no tak może zabic to małżenstwo ale jak ten męzczyzna chce ratowac swoją rodzinę :arrow: wyjawia zone prawdę zbladziłem , zgrzeszyłem chce naprawić :arrow: czy jako żona dasz mi te szanse czy nie?

Uważam ze lepiej wyjawić prawdę niż nic nie mówic zonie i bic sie z myślami cały czas

nałóg napisał/a:
bo jak go żona kopnie w siedzenie to będzie miał do przedstawienia okoliczności łagodzące...........on wyznał prawdę.


to ze wyznał prawdę nie umniejszy jego winy

"najgorsza prawda jest lepsza, niż najwspanialsze kłamstwo"

Anonymous - 2010-01-19, 11:52

Nie tak dawno na forum pojawiła się historia, w której mąż wyjawił prawdę - że zdradził:
http://www.kryzys.org/arc...?t=4265&start=0

Jeśli prawda może zabić - lepiej jej nie wyjawiać. I to nie jest równoważne z kłamstwem.

Anonymous - 2010-01-19, 11:55

Nirwanno
tez tak sądzę,za dużo do stracenia.Nigdy nie wiemy jak druga strona da sobie radę z tą informacją?

Anonymous - 2010-01-19, 12:28

Ja się od żony na własne uszy dowiedziałem w sądzie na rozprawie, tyle tylko, że wcześniej się domyślałem.
Jeżeli zdradzana osoba się nie domyśla tego faktu, ale tego należy być w 100% pewnym to nie powinno się mówić, z zastrzeżeniem takim by bez manipulacji powiedzieć sobie, że to nie dla ochrony własnego tyłka li tylko po to by nie ranić współmałżonka.
Łatwo zbłądzić i zacząć sobą manipulować ze strachu, by po roku stwierdzić dobrze, że nic nie powiedziałem ale by było...

Anonymous - 2010-01-19, 14:40

Jarosław napisał/a:
Jeżeli zdradzana osoba się nie domyśla tego faktu,

Jarku, nie jesteśmy na prawach Ducha Świętego i nie wiemy czego ktoś się domyśla, a czego nie.
Jeśli żona zada pytanie wprost to wtedy jest dylemat: prawda czy kłamstwo? Co padnie z ust męża. Dopóki nie pyta nie wiemy co myśli. Mąż czując ciężar grzechu, który popełnił nie musi odciążać się przerzucając go w części na żonę.
(Człowiek to delikatny materiał psychiczny i łatwo go można zniszczyć.
Nawet naszemu Zbawicielowi pękło serce na krzyżu. Pamiętajmy o tym nim wtłoczymy komuś na plecy krzyż, który nie był dla niego.)

Anonymous - 2010-01-19, 15:52

Witam,
jeżeli EL napisze mi to samo co Wy to będzie mi łatwiej w to uwierzyć...
pozdrawiam ;)

Anonymous - 2010-01-19, 19:09

Mada27 ale co ma ci EL potwierdzić?

P.S.
to bardzo dobry pomysł abyś posłuchała się EL :-) . To mądra kobieta jest :)

Anonymous - 2010-01-20, 08:55

Drąże temat bo ja chyba na inych falac nadaje.........................

To znaczna większość Was uważa ze jak zona nie domyśla sie zdrady to lepiej jej nic nie mówic wyspowiadac się przed Bgiem ( słusznie),a zona co niec dalej tkwi w niewiedzy i poczuciu lojalnosci męża?

To znaczy ze wypowiadane w dniu ślubu " uczciwość małżeńska" to takie baju baju przed ksiedzem bo sie tak przyjeło?
Tylko ja mam inne zdanie?

Anonymous - 2010-01-20, 09:34

nefertari napisał/a:
To znaczy ze wypowiadane w dniu ślubu " uczciwość małżeńska" to takie baju baju przed ksiedzem bo sie tak przyjeło?


Miłość, wierność i uczciwość małżeńska - to postawy, wszystkie trzy. W postawie ważniejsze są czyny niż słowa. Jeśli nie dopełniliśmy którejś z tych składowych przysięgi - to naprawa dzieje się w POSTAWIE, a dopiero w drugiej kolejności - w słowach. Przy czym czasem te słowa nie są wcale niezbędne. Wiem, że kobiety maja tak, że lubią mówić, obgadać, wygadać, przegadać.... Ale czy mąż, który sporadycznie mówi "kocham Cię" (lub wcale) - faktycznie kocha słabo (lub wcale)? Wszakże ważniejsza jest jego postawa dbania o żonę niż słowo "kocham" - czyż nie? Choć dobrze jak jest jedno i drugie.
Tak samo z uczciwością - ważniejsze jest postępowanie, niż mówienie o tym. Jeśli mówienie może przekreślić postępowanie, to lepiej nie mówić. Tak uważam.

Anonymous - 2010-01-20, 09:38

Nefertari............. prawda podana bez miłości może zabić.
Czy Ty jesteś gotowa by opowiedzieć,wyznac wszystko ze swego życia mężowi?z twojego życia w kotekście rodziny,rodziców??
Od wyznawania grzechów jest konfesjonał.Tam kapłan-w imieniu Boga odpuszcza lub nie odpuszcza grzechy.
Czy zdrada lub inny czyn zagrażający rodzinie ,jednorazowy ,za który ten co ten czyn uczynił żaluje ,dostał rozgrzeszenie ale w imię tzw.prawdy ma byc wyznany małżonkowi?
Dla odbarczenia własnego sumienia? dla zwalenia z siebie poczucia winy i odpowiedzialności za to co uczynił?
Czy ma takie prawo??
Czymoże to zrobić?
Jest jeden warunek:by to nie skrzywdziło jeszcze bardziej tego komu wyznana ma być ta zdrada/wina.
To jest właśnie miłość.

Anonymous - 2010-01-21, 19:07

Ja uważam ze każda prawda kiedys wyjdzie na jaw.

Po roku dwóch , pięciu

i wtedy nie dość ze bedzie złość bo zdradził to jeszcze druga złość ze to wszystko ukrył
( mam tak z mężem nie doś ze cos przekonbinował to jeszcze to zataił, i tak wszystko wyszło na jaw po 3 latach)

przynajmiej ja tak odczuwam nie chce forsowac wszystkim mego zdania

Anonymous - 2010-01-21, 19:36

Prawda nie jest wartością sama w sobie. Ona czemuś służy... Na pewno służy szeroko pojętemu dobru. Dotrzymanie złożonych ślubów, obietnic to jest właśnie to życie w prawdzie - służące dobru każdego małżeństwa, czy też dobru w relacjach międzyludzkich. Prawda chroni przed krzywdą, jak parasol przed deszczem... Tak rozumiem pojęcie prawdy.

Zdrada jest wykroczeniem przeciwko prawdzie, dlatego też w sposób brutalny osłabia, a nawet zrywa więzi małżeńskie. Nie należy więc z całą świadomością serwować tej, już przecież - nie prawdy, ale kłamstwa - najbliższej osobie...
Dobro drugiego człowieka jest ponad hasłem "żyjmy w prawdzie, zawsze mówmy prawdę".

Słowa, które ranią, a nawet zabijają - powinny pozostawać w sferze myśli, tylko myśli...

Anonymous - 2010-01-22, 01:09

hmm powiem szczerze, że zdumiony jestem Waszym zdaniem odnośnie prawdy. Trudno mi jest uwierzyć, iż można szczerze kochać zatajając zdradę. Brak szczerości wobec drugiej osoby, tajemnica a tym bardziej zdrada będzie zawsze przeszkodą w utrzymaniu jedności w małżeństwie. Nie wyobrażam sobie, że zostałem zdradzony i zatajono to przede mną aby ochronić mnie przed ciężarem, przed bólem, itp. Co do postawy to jak najbardziej się zgadzam, iż jest ona ważniejsza od słów ale w temacie zatajenia zdrady dla dobra drugiego małżonka jestem odmiennego zdania i zgadzam się w nefertari.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group