Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - krzyk

Anonymous - 2009-12-19, 11:00
Temat postu: krzyk
witam
Moje życie jest skomplikowane jestem z Piotrkiem (tak ma na imię mój mąż) już 7 lat.Jesteśmy po kontrakcie cywilnym a na październik następnego roku planowaliśmy ślub.Wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt że on mówi że już mnie nie kocha...Nie chce pisać o tym rodzinie koleżankom bo wiem co powiedzą mój związek już od dłuższego czasu nie jest taki jak powinien.A dziś znowu usłyszałam te trudne słowa z jego ust.Tak żałuje że nie szłam z Bogiem przez mój związek i nie zaczekałam z wieloma sprawami...A dodatkowo żyjemy w Irlandii jeszcze przez 5 miesięcy bo składamy pieniądze na ślub i mieszkanie w Polsce i jestem z tym wszystkim sama.Dziś po kłotni nie chce nawet ze mną rozmawiać chce mojej zmiany a ja się naprawdę staram bo nie ukrywam mam ciężki charakter ale tak marze o udanej rodzinie tego czego nie zaznałam w domu mój ojciec jest alkoholikiem.Trudno jest wszystko opisać.Proszę porozmawiajcie ze mną

Anonymous - 2009-12-19, 11:24

Witaj myszka
myszko co tak naprawde powstrzymywało Was od ślubu kościelnego ? To ważne - co Ciebie i co jego ?

Po tym zaczniemy dalej :)
myszko - pomożemy wszyscy

[ Dodano: 2009-12-19, 11:25 ]
ps. dobrze trafiłaś - to forum pełne milości i pomocy w każdej sytuacji

Anonymous - 2009-12-19, 14:09

W sumie ślubu to chciałam i chce chyba tylko ja..Na początku naszego związku byliśmy tak w sobie zakochani potem zaczęły się problemy, zazdrość moja i różne inne i tak oddalaliśmy się od siebie.Po studiach wyjechaliśmy razem do Irlandii no i wtedy chciałam i rozmawiałam z nim o ślubie ale on nie był mnie pewny (a to już 7 rok) no i że musimy pobyć razem bez problemów akademickich(imprezowanie itd).Ja sama nie wiem czy ja się oszukuję myśląc że możemy być szcześliwi bo na prawdę w to wierzę ale chyba tylko ja.Są między nami złe chwile ale jest mnóstwo dobrych gdzie jestem (może tylko ja )szczęśliwa.Ja myślę już o dziecku a on..jakie to trudne.A teraz jest tak zły że nie odbiera telefonu i aż nie chce pomyśleć co powie jak wróci z pracy.Nie wiem co robić czuję się fatalnie znalazłam modlitwe do św.Rity od spraw beznadziejnych i się modlę...
Anonymous - 2009-12-19, 14:35

i dobrze juz wiesz co robic....pojednaj sie z Panem...i modl sie o siebie i o meza...sprobuj stanac obok i spojrzec na was z boku zobacz co nie tak bylo co by trzeba bylo zmienic...nie jest to latwe ale wykonalne...uspokoj sie i pomysl, staraj sie nie poniesc emocja,bo to najgorsze co moze byc...trzymaj sie
Anonymous - 2009-12-19, 16:15

Myszko, w skrócie:
1. pojednanie z Panem Bogiem
2. praca nad swoim rozwojem duchowym
3. praca nad swoim syndromem DDA

W takiej kolejności zacznij te kroki czynić, i nie omijaj, nie umniejszaj żadnego, wszystkie są ważne, kontynuuj wszystkie. I - Myszko - warto te kroki robić dla SAMEJ SIEBIE, nie dla męża, nie dla małżeństwa, nie dla szczęśliwej rodziny... To dostaniesz w prezencie, jako produkt uboczny pracy nad sobą ;-) Ale bez pracy nad sobą - to budowanie zamku na piasku będzie. Poczytaj w Piśmie Św. czym się kończy takie budowanie na piasku. Więc zacznij od wymiecenia placu budowy z piasku, wymieć aż do Skały, i buduj... po kolei 1, 2, 3...
Pozdrawiam, Myszko! :-D

Anonymous - 2009-12-19, 16:55

Myślę ( tak jak moja przedmówczyni) ze najważniejsze jest rozpoczęcie od weryfikacji swoich problemów, ale bez rozmowy z mężem o tym co jest w Tobie w środku - nie dasz rady. Proponuję zacząć od powiedzenia mężowi dlaczego według Ciebie stanowisz problem w Waszym związku. Tak dobrze czytasz - masz mówić o twoim problemie - nie o wytykaniu jego wad. Zrób to w sposób rzeczowy , bez ,, skręcania" tematu w jego stronę. Mów o sobie - nie o nim. Niech to będzie coś na kształt wypowiedzi jak na meetingu. Poproś żeby Cie wysłuchał ale nie oczekuj że zaraz zmieni front. Facet musi ,,przetrawić" daj mu czas.
Jestem DDA więc uwierz mi wiem o czym mówię


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group