Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Komu sie udało?

Anonymous - 2009-12-12, 16:57
Temat postu: Komu sie udało?
Wczoraj napisałam esm do męża.Napisałam , ze bardzo mi go brakuje i , że go kocham i widzę nadzieje .Odpisał mi , że to nie możliwe, bo przy pierwszej lepszej kłótni było by po wszystkim., nie wierzy ze się uda.
Dzieci też bardzo się na nim zawiodły.,Nic nie robi by się do nich zbliżyć.Czy komuś się udało odbudować rodzinę po rozwodzie?

Anonymous - 2009-12-12, 17:56

Znam osobiście dwa takie przypadki. Jedni to rodzice mojej koleżanki z klasy. A drudzy to dziadkowie mojej przyjaciółki. Rozwiedli się, a potem zeszli znów, po 15 latach.... :-)
Anonymous - 2009-12-12, 18:58

To takie trudne wytrwać w nadziei.
Anonymous - 2009-12-12, 19:04

Trudno Marzenko, widzisz ja jestem w podobnej sytuacji. Nie wiem co będzie dalej, z mężem nie mam kontaktu ale mimo wszystko. Staram się nie rozmyślać ani nawet czekać pomalutku poznaję siebie od nowa. Czasem tylko westchnę do Boga o pomoc. Najtrudniej mi jednak było przełknąć słowa teściowej, która stwierdziła, że nie ma nic przeciwko temu abym sobie ułozyła życie z kimś innym i wręcz nagabywała na staranie sie stwierdzenia nieważności sakrament małżeństwa. Ale trwam :)
Anonymous - 2009-12-12, 19:08

Moje teściowa tez powiedziała,nie licz na niego i ułóż sobie życie.
Mówią , ze jestem głupia że wzdycham do niego.

Anonymous - 2009-12-12, 23:56

no to macie super tesciowe bo moja mi powiedziala ze on chce szczescie syna,i jesli rzuca zone i bierze kochanke, no to przynajmniej dazy do szczescia...a i powiedziala ze lepiej ze zrobil to teraz jak sie dusil w malzenstwie,bo ona tez nie miala latwego zycia z tesciem i jest z nim tylko dla tego ze byla z nim w ciazy...ale to ze sie trzesie nad tesciem to nic...taka obluda...moi drodzy
Anonymous - 2009-12-13, 00:06

Ja to tylko w serialach lub filmach widziałem. Wogóle jest taka tendencja że OK przecież takie rzeczy się zdarzają, coś pomiędzy ludźmi np. wypala i już. Nie warto wzdychać walczyć, Trzeba się podnieśc i żyć dalej bo życie ma się tylko jedno i trzeba dązyć do szczęścia. Poukładą sobie wszystko poszukac sobie kogoś no a mając już bagaż doświadczeń to może być tylko lepiej w nowym związku, bo przeciez już wiemy czego nie robić a na co należy zwracać uwagę, a poza tym to może się okazać że to właśnie to jest ta prawdziwa miłość i należy wszystkimi siłami do tego dążyć. A jak się nie uda za drugim razem. No to co! Tak też bywa. Czyli wszystko sprowadza się do pary rękawiczek. Takie życie nie? Rękawiczki były fajne, bardzo byłem do nich przywiązany mają dla mnie wartość sentymentalną ale jakoś się zużyły no a przecież w podartych nie będę chodził. Ale odłoże je przynajmniej do szuflady i popatrze sobie na nie czasem. Ale chodzic będę w nowych oczywiście.
A z dziećmi w związku tak samo nie? Tu jedno tam dwoje tu nic-na szczęście. I tak się kręci. Rzygam na to! :-x Na takie podejście i taką ewentualność.

Anonymous - 2009-12-13, 07:46

osobiście znam 2 takie małżeństwa....po rozwodzie zeszli się i zyją na nowo razem

jedno starsze małżeństwo(oboje są w wieku ok 60-lat-)
drugie młodsze(w wieku ok 40 lat)

miesiąc temu przyjaciółka z mojej pracy była na ślubie i weselu swojej siostry,która rozwiodła się 5 lat temu...mąż wyjechał do NIEMIEC po rozwodzie...
potem wrócił...urodziło im się dziecko....dziś Julek ma 3 latka i był na ślubie i weselu swoich rodziców!
oglądałam zdjęcia z imprezy!pięknie!
więc wszystko jest mozliwe!

Anonymous - 2009-12-13, 09:27

Nie wyobrażam sobie być z kimś innym i nie chce tego ale życie w samotności mnie przeraża.Nie ma blisko mnie osoby do której mogła bym się przytulic, ponarzekać czy podzielić radością.Wszystko jest na mojej głowie.Nowa osoba nigdy nie będzie ojcem moich dzieci.Żyła bym w grzechu-jak mogła bym być szczęśliwa.
Kocham mojego męża i wierzę , że kiedyś wróci.
Tak myślę dzisiaj.
Pisał esm że dziś przyjdzie.Zobaczymy.
Mówi ,że nie może być ze mną bo wyzwalam w nim poczucie winy.

Anonymous - 2009-12-13, 16:40

marzena0711 napisał/a:

Mówi ,że nie może być ze mną bo wyzwalam w nim poczucie winy.

I mówi prawdę, to pierwszy krok do przemian w jego wnętrzu, a roboty przed nim huk.

Anonymous - 2009-12-14, 13:34

Dajecie mi nadzieję.
Jednak myśli o tym że jest z inną,nie dają mi spokoju.Zbliżają się Święta a ja nie wiem jak je spędzę.To będą pierwsze Święta bez mojego męża.Spędzaliśmy je zawsze w jednym dniu u mojej mamy a drugiego dnia obiad u teściowej, tak od lat.
Teściowa oczywiście zaprasza ale nie wiem czy powinnam.Boję się ze nie wytrzymam i zepsuje nastrój.

Anonymous - 2009-12-14, 13:41

marzenko wiem co czujesz,ja wlasnie teraz upadam,bo ma takie mysli,ale nadzieje masz,kazdy z nas ja ma ,nadzieje dal nam Pan,a czy kiedykolwiek On kogos zawiodl?...odganiaj zle mysli pros o to Ducha Swietego,jest ciezko i bedzie...znajdz ukojenie w Jezusku,zobacz On taki maly w stajence,biedny ,zmarzniety,przutul sie do niego...to tez moje pierwsze swieta bez meza...modl sie o sile i wytrwalosc...

[ Dodano: 2009-12-14, 13:57 ]
posluchaj sercem
http://www.youtube.com/watch?v=Gd7axfQRsIE

Anonymous - 2009-12-14, 16:12

Marzenka!
http://www.duchprawdy.com/modlitwa_o_cud.htm :-D
Pozdrawiam serdecznie!

Anonymous - 2009-12-14, 20:46

A to już moje drugie Święta bez męża. Właśnie przed ubiegłorocznym Bożym Narodzeniem oznajmił mi, że nie chce, nie może i już nigdy nie będzie ze mną bo mnie już po prostu nie chce. Przykre to wszystko, zwłaszcza kiedy Twoje miejsce zajmuje kochanka. W tym roku już trochę z dystansem traktuje całe to marketingowe szaleństwo w sklepach, bo w tym roku nareszcie tak prawdziwie czekam na narodzenie Boga. Ciężko ale idę dalej .... Ubraliśmy z synkiem już choinkę, kupiłam śledzie ;) Planuję pieczenie ciast. jakoś to będzie.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group