Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czy wszystko straciłem?

Anonymous - 2010-02-20, 16:09

Nico napisał/a:
Ostatnio żona wypowiedziała takie zdanie, że nawet gdybyśmy chcieli być razem to ja i tak nie zaakceptuję jej matki i faktycznie z akceptacją teściowej jest u mnie bardzo ciężko.


Nico, dla mnie takie stwierdzenie brzmi jak szukanie dodatkowych argumentów... może jej decyzja nie jest taka mocna jak ci się wydaje? A relacje z teściową są ważne, to jej mama przecież, pewnie da się coś poprawić z twojej strony?

Nico napisał/a:
do ostatniej chwili żona mnie zwodziła, że może pojedzie ale musi ustalić to z kierownikiem, kilka dni przed terminem, gdy mocno naciskałem aby się w końcu zadeklarowała, dostałem odpowiedź odmowną


Mocno naciskałeś - czyli co? krzyczałeś? awanturowałeś się? groziłeś jakoś? Nie naciskaj - bo ci ucieknie! Zrób to tak, żeby ona sama chciała. Może zaproponuj terapię dla par, w formie kilku spotkań - nawet bez zobowiązania że dalej będziecie, że to w tym kierunku by miało iść (bo to ona odrzuca), ale żeby się lepiej zrozumieć i poukładać wasze sprawy? Rzuć taki luźny pomysł i spytaj czy może ona kogoś zna dobrego? I może coś z tego zacznie wam wychodzić wtedy? Ja z moją chodzę od 3 miesięcy i pokazują się jakieś strasznie pogmatwane i dość nieprzyjemne rzeczy w naszym związku dotyczące i naszej relacji i wpływu tego co się dzieje na nasze dziecko. I też mam problem z jej rodziną, żal o wtrącanie się i jakieś takie wsparcie destrukcyjne dla nas, ale jak się na tym skupiam, wytykam, roztrząsam... no tak szczerze - to i mam pretenzsje, żale i wywrzeszczec cos potrafię, to niczego nie rozwiązuje, tylko ja mam gorzej, bo się ustawiam w roli ofiary a ją zamykam na moje - sluszne być może - argumenty.

Nie wiem co ci doradzić, mi w najtrudniejszych chwilach bardzo pomogła modlitwa i chodzenie na Mszę Świętą (nawet codziennie). Poza tym założyłem sobie dość daleki horyzont czasowy - że się coś zmieni, że się przedrę przez jej obojętność i odrzucenie, ale nie od razu tylko może za pół roku czy rok. To mi pomagało jakoś tonować oczekiwania i dawało więcej spokoju.

Anonymous - 2010-02-20, 16:14

Maciuś??? a Ty nie pochodził byś na męską grupę wsparcia?12 krokową na Rakowiecką? U Boboli???? dla facetów w kryzysie????
Anonymous - 2010-02-20, 16:27

Cytat:
Moja sytuacja od ostatniego postu dużo się nie zmieniła, chociaż widzę niewielką poprawę w relacjach pomiędzy mną a żoną. Wynika ona zapewne z tego, że teściowa nas nie odwiedza i nie ma kłótni,

Nico, a może by tak jednak pomyśleć o naprawie relacji z teściową, a wtedy i żona spojrzy na Ciebie łaskawszym okiem... Wiem z własnego doświadczenia, że z teściową zwykle trudno dogadać się, ale można stosunki chociaż trochę - poprawić. Jakieś kwiaty, czy inne miłe gesty w jej stronę mogłyby naprawdę wpłynąć pośrednio, na poprawę stosunków między Tobą, a żoną. Ty nie lubisz mamy żony , żona mniej lubi Ciebie... Ponadto wystawiasz się w ten sposób na niezbyt miłe oceny Twojej osoby - autorstwa teściowej i to też na pewno nie pozostaje bez wpływu na to, jak widzi Cię żona...
Może nie tak nagle z tą zmianą podejścia do teściowej, ale powoli, powoli... To naprawdę ważne w małżeństwie - szanować rodzinę współmałżonka, dbać o poprawne relacje. To opłaca się...
Gdyby przyszło Ci do głowy, że to pisała teściowa ;-) , to - nie, jeszcze nią nie jestem.

Anonymous - 2010-03-13, 23:22

Dziękuję Kinga2 za linki, czy mogłabyś mi powiedzieć czy te odnośniki do audycji w Radiu Maryja są już nieaktualne, czy może tylko u mnie nie chcą się otworzyć np. z poniższej strony: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4587
Zwłaszcza te porady psychologa bardzo mnie interesują, Pulikowskiego niektóre pozycje książkowe znam chociaż tej o teściowej nie, za to „Zawód – Teściowie” Giampaolo Redigolo jest bardzo fajna, gdyby tak jeszcze teściowa zechciała sobie przyswoić i wprowadzić w życie wiedzę tam zawartą byłoby fajnie. Nie wiem jak jej to podsunąć mam to na płytce więc wystarczy tylko posłuchać, ale jak jej kiedyś dałem jakiś artykuł psychologa jak być dobrą teściową to się zaczęła awantura. Może ktoś ma jakiś pomysł.
Piosenka o teściowej też fajna, chciałbym móc tak w przyszłości myśleć o mojej teściowej, być może z czasem będę mógł, oby jak najszybciej ale jak na razie to chyba długa droga przede mną, to co poniżej bardziej oddaje prawdę dotyczącą relacji pomiędzy mną a teściową, ale oczywiście traktuję to w kategoriach żartu.

http://mattis.discomix.wr...ix.eu_by_m_ttis

Macius ja nie naciskałem na żonę żeby ze mną pojechała na spotkania małżeńskie w sposób nachlany natarczywy czy krzykiem, odbywało się to spokojnie, żona do ostatniej chwili mnie zwodziła. Nawet byłem umówiony z organizatorami, że ostatecznie potwierdzę mój przyjazd kilka dni przed terminem. Więc kiedy zostały dosłownie trzy dni zapytałem żonę czy pojedzie bo organizatorzy już od dwóch tygodni czekają tylko na moje potwierdzenie i wpłatę kaucji , wtedy dostałem odpowiedź, że ona nie pojedzie bo po prostu nie chce. Więc się trochę zdenerwowałem bo mogła mi to wcześniej powiedzieć wówczas nie blokowałbym miejsca.

róża bardzo chciałbym naprawić relacje z teściową ale nawet nie wiem jak to zrobić, u mnie w obecnej chwili miłe gesty nie wchodzą w grę, obecnie z teściową nie rozmawiam, ograniczam się tylko do powiedzenia dzień dobry i do widzenia. Teściowa to bardzo trudna kobieta nie tylko dla mnie ale też dla swoich dzieci. Chociaż od kiedy moje relacje z żoną się pogorszyły to zauważyłem, że pomiędzy żoną a teściową jest bardzo dobrze, zawiązała się koalicja co mnie dodatkowo irytuje.

Mam pytanie do osób, które posiadają jakieś informacje na temat wspólnych rodzinnych wyjazdów wakacyjnych. Coś podobnego jak tutaj:

http://www.nazaret.opoka....d=207&Itemid=74
http://www.dk.oaza.pl/v7/rekolekcje.php
http://www.dorodzin.pl/in...d=154&Itemid=69
http://www.wroclaw.oaza.p...zial=rekolekcje
http://www.fitnessduchowy...rekolekcje&id=8

a tutaj to jest wszystko razem:

http://www.fitnessduchowy...hp?s=przewodnik

Chciałbym namówić żonę na takie wakacje-rekolekcje, żeby można było wyjechać razem z dziećmi spędzając wspólnie tydzień lub nawet dwa. Zależy mi na tym aby poza wykładami czy modlitwami były one trochę urozmaicone, jakieś wycieczki, spływy kajakowe, jakieś wspólne zabawy czy też wolny czas na odpoczynek, no i oczywiście żeby dla dzieci była opieka np. w postaci animatorów. Nie mniej jednak główny cel jaki mi przyświeca to odbudowanie miłości małżeńskiej dlatego zarówno modlitwę jak i nauki rekolekcyjne traktuję jako priorytetowe.
W odnośnikach, które podałem niby są spełnione wszystkie wymienione przeze mnie warunki jednak nie znam szczegółów, być może ktoś już był i ma jakieś doświadczenie, za wszelkie informacje będę bardzo wdzięczny. Czas szybko upływa więc gdybym chciał cos takiego zaplanować trzeba się spieszyć bo jak zauważyłem na niektóre turnusy są już wszystkie miejsca zarezerwowane.
Są też turnusy ze spotkań małżeńskich ale żeby na te pojechać trzeba być na podstawowym kursie ze spotkań a w moim przypadku to odpada:

http://www.spotkaniamalze...rnusy_wakacyjne

Bóg zapłać za modlitwę od dwóch dni jest mój tydzień.

Anonymous - 2010-03-13, 23:39

Nico,
Witaj,
pytałeś co z linkami. U mnie wszystko sie odpala,więc proponuję abyś spróbował ze strony macierzystej:
http://www.radiomaryja.pl

Jak już tam wejdziesz to w wyszukiwarkę wpisz albo autora albo tytuł audycji i wciśnij szukaj, wtedy wyrzuci Ci spis lub konkretną audycję. Jeśli i tam będą kłopoty z wysłuchaniem to znaczy , że trzeba zaktualizować ustawienia odtwarzacza albo pogrzebać w mediach i sprawdzić ustawienia. Myślę jednak,że powinno być ok. Mają szeroki wachlarz mozliwości odtworzenia zawartości serwera.
:-)

Anonymous - 2010-03-14, 00:19

Dziękuję Kinga2
Faktycznie u mnie już też działa ale w ten sposób, że muszę ściągnąć plik ze strony, zapisać na dysk i odtworzyć bezpośrednio z komputera, bo jeśli klikam na opcję "posłuchaj" to mi się nic nie otwiera.

Pozdrawiam
Nico

Anonymous - 2010-03-14, 01:09

Nico,
:-)

Anonymous - 2010-03-14, 08:18

Niko wiem co to znaczy stracic poczucie bezpieczeństwa. Nałóg uzależnienie, długi skąd ja to znam.
Ale myslę, że jesteś na dobrej drodze.Starasz się, działasz, masz świadomość swoich błędów.
Mój mąż , w przeciwieństwie do Ciebie, uciekł w swiat przyjemności, chwilowej radości, a sterta wezwan komorniczych rośnie, i patrzy jakby tu uciec od tych długów. Pomocy ode mnie nie chce, ba nawet nie uważa że popełnił jakis błąd, dziś nawet mnie obarcza odpowiedzialnością za nie, chociaż nie miałam na nie wpływu ani z tych pieniedzy nie korzystałam. Widzę zadowolonego z życia faceta, który nie chce wrócic do rodziny bo to oznacza wyrzeczenia, prace nad sobą, rozwiązywanie problemów, trud.
A niestety kobieta wtedy zaczyna się bać o przyszłość, traci poczucie bezpieczeństwa i trzeba pokazać że chwilowe zawirowania wcale nie muszą przekreślać człowieka, WIele zalezy od nas, od tego jak się zachowamy w takiej sytuacji. Przecież zycie to nie zawsze łatwo i przyjemnie. Własnie takie sytuacje, takie błedy i to co potem z nimi robimy świadczą o nas.

Tobie życzę powodzenia i nie zrażaj się, wiesz co robić i rób to.

Anonymous - 2010-03-14, 09:23

Dzięki IwonaK za pokrzepienie, tyle radości mi dałaś w ten niedzielny poranek, bardzo smutny i ciężki dla mnie jak zresztą kilka ostatnich dni, bardzo Ci dziękuję.
Anonymous - 2010-03-14, 10:09

Cieszę się, że moje słowo coś CI dało. JEstem w stanie zrozumieć Ciebie, zrozumieć Twoją żonę. Może Twoja żona w tej chwili nie wie co czuje, pogubiła sie, miota sie między różnymi uczuciami. Wiem jak było ze mną. Nie dopuszczałam do siebie nic, trwałam w swoim bólu i czekałam. Łatweij mi było porozmawiac o problemach z kimś obcym, otoczyć się fałszywymi przyjaciółmi, oskarżać, bo tak mi było wygodnie. Lepieje nie widzieć swoich błedów i zyć w poczucie że wszyscy są zli tylko nie ja, ale do czasu...Dziś widzę to inaczej, gdy się uspkoiły emocje, gdy rozsądek dał przewage zranionym uczuciom. Na wszystko trzeba czasu.
Doradcą jestem marnym, czasem nawet nie wiem co powiedzieć, czytam tu wiele mądrych rad, gdzie mi do tych osób. Ale szczerze życzę Ci , żebyś ułożył sobie swoje sprawy, porozumiał się z żona, Niestety nic sie nie dzieje jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, na to trzeba pracy, pracy nad sobą, niejednokrotnie walki z własnymi słabościami.

[ Dodano: 2010-04-09, 14:32 ]
NIco napisz co u Ciebie, jak Twoje sprawy?

Anonymous - 2010-07-27, 20:20

Witam,

IwonaK napisał/a:

NIco napisz co u Ciebie, jak Twoje sprawy?



U mnie jest źle, żeby nie powiedzieć, że tragicznie sam już nie wiem co zrobić. Mam szczerze mówiąc wszystkiego dość, przychodzą czasem takie dni, że nie chce mi się żyć. I chociaż ostatnio prawie nie ma pomiędzy nami żadnych sprzeczek to wszystko toczy się po równi pochyłej. Żona od trzech tygodni mieszka u teściów i twierdzi, że jest jej tam dobrze. Właściwie to się umówiliśmy, że kiedy dzieci nie chodzą do szkoły to ja nadrobię roczne zaległości w pracy, a ona skoro ma taką możliwość to ją wykorzystamy. Myślałem, że szybko zniechęci do zamieszkiwania ze swoimi rodzicami i zechce wrócić do domu ale tak nie jest. Namawiam ją do zmiany pracy, od września będę miał dodatkową pracę (bardzo dobrze płatną) ale niestety to wymaga ode mnie sporo czasu i zostawania po godzinach, a w takiej sytuacji nie będę w stanie odbierać dzieci ze szkoły jak to było dotychczas. Żona nie chce, twierdzi, że jej to nie potrzebne i żebym swoje długi spłacał sam. Ja od trzech tygodni pracuję do późna i staram się faktycznie trochę roboty podciągnąć. Czasem się spotkamy na jakiś obiad. Zauważam, że żonie absolutnie nie zależy na małżeństwie, chce się rozstać, cieszy się kiedy rozmawiamy o rozwodzie, jedyne co ją boli w tym wszystkim to czy będzie w stanie dzieciom zapewnić odpowiednie warunki, jej pensja jest niska, poza tym jak już kiedyś wspominałem pracuje po nocach i niemalże we wszystkie weekendy. Rocznica ślubu (10 lat) przeszła bez echa, wszystkim z forum którzy przesłali do mnie życzenia bardzo dziękuję za pamięć. Psychicznie to nie bardzo mam ochotę na cokolwiek, modlę się, przystępuję często do komunii, proszę, błagam ale mi nic nie wychodzi, modli się za mnie też cała moja rodzina. Może trzeba jeszcze czekać na jakieś efekty, sam już nie wiem czy wierzyć, że jeszcze się może uda :-( ? Bardzo chciałbym się wyciszyć wewnętrznie, uspokoić, cała ta sytuacja niszczy mnie od środka, ciągły stres i natrętne myśli powodują, że dostaję duszności, nie mogę złapać tchu, czasem dopadają mnie nerwobóle, może za bardzo się tym przejmuję, może moje modlitwy nie są skuteczne, może tak ma właśnie być? Żal mi tylko dzieci, które bardzo kocham, żona nigdy się nie zgodzi na to aby po ewentualnym rozstaniu zostały ze mną.

Anonymous - 2010-12-11, 02:36

Nico minęło pół roku, co u Ciebie?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group