Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - pomocy

Anonymous - 2010-11-21, 21:03

Wujt, jesli te słowa Cię pocieszyły...

Widzisz do "szczęścia" potrzebne mu są już tylko: drukarka wyniesiona z domu podczas mojej nieobecności, później aparat forograficzny...itp., komputer. Czekam aż kafelki przyjdzie zrywać ;) Takie ma dzisiaj wartości w życiu.

Sama nie wiem co o nim sądzić - no tak nie zachowuje się ojciec i mąż...

pozdrawiam
Małgosia

Anonymous - 2010-11-21, 21:05

izabela1115 napisał/a:
jak wychodzi to błogosławie go


Iza super przekraczasz siebie - To postawa prawdziwej Miłości

Uściski :mrgreen:

Anonymous - 2010-11-22, 08:37

Marzena.piszesz:"Alimentów nie płaci odkąd je przyznał sąd,czyli już ponad rok"

a Ty mu w tym pomagasz ,ułatwiwsz mu ,podkładasz poduszeczkę pod tyłek,finansujesz mu i jego nałożnicy wyjazdy na zagraniczne wakacja tym ż enie egzekwujesz alimentów.
Przez rok on nie płaci a TY????spokój??? Kobieto,Ty mu ułatwiasz życie.Zwalniasz od konsekwencji .
Pomyśl...............

Anonymous - 2010-11-22, 13:16

nałóg, To nie był wyjazd zagraniczny ale to nie ważne.W naszym małżeństwie tego zabrakło.Zabrakło tez spotkań towarzyskich,bycia miedzy ludźmi,,normalnymi,, kiedy zdarzało się ,że mąż zapijał,dla mnie to był dramat.Koniec świata Uważałam ,że wszystko przepadło ale przecież tak nie było.Byłam uczulona na alkohol jak płachta na byka .Liczył się każdy dzień na trzeźwo,tylko nie doceniałam tego .Mąż chodził na AA do klubów abstynenckich, tam też poznał swoją kochankę .Teraz się odciął od tego wszystkiego.Czasem wypije i nikt nie robi mu z tego powodu awantur, nie upija się i wygląda na szczęśliwego.
Wiesz nałogu myślę ,że to bardzo chore środowisko i często niestety przegina pałeczkę.Kiedy nie pijesz wszyscy cie chwalą ale jeśli upadasz odwracają się od ciebie i udają ,że cie nie znają..Może się mylę ale to mała mieścina 2 grupy AA 2 kluby,wszyscy sie znają i często tylko tym zyją

Jeśli pójdę do komornika zyskam może trochę pieniędzy,które i tak nie zwrócą mi męża ani ojca dzieciom.Wzrośnie konflikt miedzy nami.Ja pragnę by wrócił i był z nami szczęśliwy.By nie czuł presji otoczenia,,zrób tak albo tak bo tak jest dobrze ..

Dziś udało mi się z nim spotkać ,odwiedził mnie ,ponieważ prosiłam o spotkanie.
Rozmawialiśmy 2,5 godziny .Powiedziałam mu po raz kolejny ,że chce by wrócił,że go kocham i go potrzebuję .Zaproponowałam mu mszę św za małżeństwa w najbliższą sobotę .Zareagował szybko i powiedział,że do kościoła nie chodzi i nie zamierza.
Wspomniał też ,że nie jestem mu obojętna ale nie chce bym miała nadzieje i że nie bedzie znów wszystkiego rzucał .
zapytałam czy jest szczęśliwy i odpowiedział,że to jego osobista sprawa.
Chyba przegięłam.

Nie wiem czy potrafię wybaczyć ale chcę spróbować.
Zawiodłam się na terapiach, straciłam na to sporo czasu,może nie miałam szczęścia trafić na odpowiednich ludzi albo nie umiałam z tego korzystać.
Chcę zaufać Panu Bogu bo tylko z Nim może się udać.Niestety mieszkam w dziurze i nic się tu nie dzieje.

[ Dodano: 2010-11-22, 14:20 ]
Już sama nie wiem czy wierzę w to co mówię ,chce by tak było ale po ludzku to prawie niewykonalne.
Czy możliwe jest życie z człowiekiem ,który tak bardzo mnie skrzywdził?Dał porządnego kopa.Nosi w swoim sercu inną.Bo jeśli nie, to co mnie czeka?to jak teraz żyję to nie jest prawdziwe życie.To wegetacja.Jak wybaczyć albo jak żyć bez wybaczenia?
Jak się bawić gdy serce płacze?

Anonymous - 2010-11-22, 16:48

Marzenka to dla Ciebie ja sporo sobie nagrałam na mp3 i słucham nawet jak myje naczynia :-) http://www.wrzuta.pl/tag/pawlukiewicz :-D
Anonymous - 2010-11-22, 16:54

izabela1115 napisał/a:
Marzenko nie wiem co jest lepsze, czy to że męża nie widzisz czy to. że odwiedza dzieci 3 razy w tygodniu,po 3 godziny i wraca do niej wolałabym żeby nie odwiedzał tak jak to było na początku ,nie kontaktował się z nami 7 miesięcy bo jak wychodzi to błogosławie go i jest mi smutno i żal :-) właśnie teraz wyszedł :-x


Ja teraz tez już nie wiem co lepsze, dziS pewnie jeszcze go odstraszyłam

[ Dodano: 2010-11-22, 16:58 ]
[quote="izabela1115"]Marzenka to dla Ciebie ja sporo sobie nagrałam na mp3 i słucham nawet jak myje naczynia :-) http://www.wrzuta.pl/tag/pawlukiewicz :-D [/quote
dziękuję

Anonymous - 2010-11-22, 17:04

Marzena, ech ci nasi wszyscy małżonkowie gadają takie same głupoty... ,,nie jesteś mi obojętna'', ,,nie chcę Ci robić nadziei'', bla bla bla, ,,to moja osobista sprawa'' itd. itp. Słyszę to samo. Mogę jeszcze dodać: ,,nic nie rozumiesz'', ,,nic nie wiesz'', ,,to nie jest tak jak myślisz.''

Przestań się przejmować tym co on gada i robi. Nic na to nie poradzisz. Przestań się zadręczać tym, że coś powiedziałaś albo nie powiedziałaś. Bądźmy poważni to, że go zapytałaś, czy jest szczęśliwy to w jaki sposób ma negatywnie wpłynąć na to czy będzie chciał wrócić?

Nie zadręczaj się, że mogłaś coś kiedyś zrobić lepiej. Może i mogłaś, ale czy to by coś zmieniło? A jakbyś nawet była lepszą żoną, a on i tak odszedł, to myślisz, że nie zadręczałabyś się, że coś trzeba było zrobić inaczej? Albo byś sobie mówiła, że byłaś za dobra?

To jest ich głupia decyzja. Nic temu nie jesteśmy winni. Jasne, że trzeba się nad sobą zastanowić i to dobra okazja żeby stać się lepszym, ale nie można się wpędzać w poczucie winy.

Zajmij się przede wszystkim sobą. Mężowi możesz pozostawić otwartą furtkę, ale nie stój w kółko przy niej i go nie wypatruj, bo może nigdy nie wróci.

Ja mam tyle zajęć, a jeszcze sobie wymyślam nowe (zapisałem się na hiszpański), że nie mam czasu siedzieć i myśleć nad krzywdami, które mnie spotkały, a jak nawet zacznę, to modlę się o dar przebaczenia dla żony i jej kochanka. Trzeba zachować jakąś miarę. Skrzywdzili nas, ale da się bardziej, można kogoś zabić, urwać mu nogę, nic takiego nas nie spotkało. Jasne, że boli, ale co mają powiedzieć ci, których spotkały znacznie większe krzywdy?

Trzeba czerpać radość z tego co wokół, z tego, że jest się wiernym małżonkiem, że się potrafi przebaczyć.

Głowa do góry. Wczoraj ja miałem doła, a dziś już jest ok.

Anonymous - 2010-11-24, 14:42

Ja kiedy jestem w domu ciągle mam doła.Świadomość bycia w tak bliska a zarazem tak daleko od męża dobija mnie.
Wszystko co mnie otacza jest nasze.Dorabialiśmy się wspólnie każdej łyżki a on teraz tego nie chce.
Boje się wyjść na ulice bo mogę go spotkać a jednocześnie wypatruje męża i mam nadzieję go zobaczyć.
Nie chce go obwiniać bo analizując swoje życie jest tu wiele do życzenia.

nałóg, mam nadzieje ,że Cie nie uraziłam w poście j.w.
Jeśli tak to przepraszam.Takie mam doświadczenia .AA jest ok jeśli umie się z tego korzystać ale na klubach bardzo się zawiodłam.

Anonymous - 2010-11-24, 15:38

marzena0711 napisał/a:
Boje się wyjść na ulice bo mogę go spotkać a jednocześnie wypatruje męża i mam nadzieję go zobaczyć.
Nie chce go obwiniać bo analizując swoje życie jest tu wiele do życzenia.


Marzenko - przede wszystkim choćby pozbyć się uzależnienia od męża.

Zobacz - zamień w swoim zdaniu słowo mąż na alkohol, ulicę na bar, spotkać na napić, zobaczyć na wypić.

Boję się wyjść do baru, bo mogę się napić, a jednocześnie wypatruję alkoholu i mam nadzieję, że wypiję.


Każde uzależnienie jest niedobre, tak samo uzależnienie od drugiego człowieka - nad tym trzeba pracować...bo to niczym w skutkach się nie różni od uzależnienia od nałogu, narkotyków....może tylko mniej wpływa na narządy wewnętrzne - chociaż.....stres też zabija - nadciśnienie, nerwice itd.

Męża z podium strącić, a Bogu dać pierwszeństwo w myśleniu i w tym, co kieruje Twoim życiem. Sama zobaczysz, jak się wszystko zacznie układać....Na to jest gwarancja.

Z Panem Bogiem!

Anonymous - 2010-11-24, 16:14

Satine napisał/a:
Męża z podium strącić


tylko do tego potrzeba silnego impulsu. bardzo silnego, to jest bardzo trudne: strącić małżonka z piedestału. u mnie nie wystarczyło że żona mi różki dorobiła i rozbiła nasze małżeństwo (upraszczam oczywiście z tym rozbiciem). mną wstrząsnęło dopiero to że zrobiła to z żonatym facetem który ma dziecko.

Anonymous - 2010-11-24, 17:23

hmm...

Dla mnie rozdźwięk pomiędzy tym, że miałem swoją żonę za niemalże świętą, a tym co zrobiła był na tyle duży, że jakoś w miarę szybko spadła z piedestału.

Może Twoim problemem jest zazdrość, że Twój mąż jest ,,szczęśliwy''. On wydaje Ci się atrakcyjny? Patrzę z mojej perspektywy i czuję, że jeżeli mojej żonie wszystko by się układało tak jak Twojemu mężowi tj. zaczęła żyć ze swoim kochankiem jak tego pragnie, była w tym związku szczęśliwa, to czułbym się zazdrosny.

Anonymous - 2010-11-24, 17:38

[quote="Wujt"]Wydaje mi się, że Twoim problemem może jest przede wszystkim zazdrość, że Twój mąż jest ,,szczęśliwy''. On wydaje Ci się atrakcyjny?[


Tak jest atrakcyjny.Pewnie ze jestem zazdrosna bo to mój mąż i boli mnie ,że jest z inną.
Słowa ,które wypowiedział w 18 rocznicę ślubu,że mnie nie kocha bolą.

Mimo wszystko nie przestałam go kochać i nie jest w tym momencie ważne czy dobrze wygląda

Anonymous - 2010-11-24, 17:52

Atrakcyjny jako całokształt, nie chodzi mi wyłącznie o atrakcyjność fizyczną. To trzymając się tych porównań ,,alkoholowych''. Jak może być atrakcyjny alkoholik? Jak może być atrakcyjny ktoś kto nas zdradza, krzywdzi, postępuje źle?

Mi się moja żona nie wydaje atrakcyjna. Kiedyś w przeszłości owszem, kiedyś w przyszłości być może, ale tu i teraz, to sorry, ale nie bardzo. Może za bardzo patrzysz na męża przez pryzmat tego jaki kiedyś był i na dodatek jeszcze tą przeszłość idealizujesz.

Anonymous - 2010-11-24, 17:55

Michaił napisał/a:
tylko do tego potrzeba silnego impulsu. bardzo silnego, to jest bardzo trudne: strącić małżonka z piedestału. u mnie nie wystarczyło że żona mi różki dorobiła i rozbiła nasze małżeństwo (upraszczam oczywiście z tym rozbiciem). mną wstrząsnęło dopiero to że zrobiła to z żonatym facetem który ma dziecko.


Michale - tylko wiesz, wydaje mi się, że NIE MA ZNACZENIA, co robi, co zrobiła lub zrobi ta inna osoba, by było konieczne to do strącenia jej z piedestału.

Tutaj bodźcem powinna być świadomość, że żaden człowiek nie może przysłaniać nam naszej osoby w naszych własnych sercach, by jego potrzeby nie stały nad naszymi potrzebami, przez co podporządkowujemy tej osobie swoje myśli, działania, emocje, wszystko. I bez względu na to, czy jest to wspaniała osoba, czy też taka, która nas krzywdzi. Bez względu na to, czy to jest dziecko, czy matka, czy małżonek. Po prostu - uwielbienie, pierwszeństwo należy się Bogu, a drugiego człowieka należy kochać JAK SIEBIE samego, nie więcej....

Jeśli zatem nie możesz normalnie funkcjonować, bo martwisz się, czy zobaczysz męża, a może nie zobaczysz, i chcesz go zobaczyć i nie, miotasz się - to już jest powód do zmartwienia - nie przez to, co on zrobił (że opuścił, że zdradza). Tylko przez to, że - halo! ja mam swoje życie i zrobię wszystko, by czuć się z samą wspaniale, dobrze. I nie może inna osoba, jej działanie, istnienie w ogóle powodować np blokadę przed wyjściem z domu. Smutek, żal, rozpacz - to normalne emocje - ale kiedy determinują one nasze życie i uniemożliwiają prawidłowe funkcjonowanie (odżywianie się, pracę, kontakty z innymi ludźmi) - to należy jak najszybciej się ratować. Właśnie z miłości do samego siebie. Czasami terapia naprawdę jest potrzebna...

I to mam na myśli - pisząc, by "małżonka strącić z podium", a przynajmniej z tego najwyższego podium...

Pozdrawiam serdecznie


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group