Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - pomocy

Anonymous - 2010-12-16, 12:48

podbijam :-)
a przy okazji
"Wiem ,że bije się z własnymi myslami a moze uznał,że to głupi pomysł."

Myslę, że głupi to złe określenie, może zbyt pochopnie, pod wpływem emocji, chwili. Pewnie potrzebny jeszcze mu czas na przemyślenie, bo to co sie wydarzyło zaskoczyło nie tylko Ciebie ale i jego.

Anonymous - 2010-12-16, 17:11

Dziś przyszedł o tym porozmawiać.
No cóż powiedział że nie jest gotowy ,że nie wyprowadzi się od niej ,że to dla niego bardzo trudne,że się boi.
Stanęło na tym,że nadal będzie mieszkał z ta kobietą i nie zamierza podejmować w najbliższym czasie decyzji i zmianach bo nie czuje się na siłach.Powiedział ,że będzie częściej nas odwiedzał i chciałby mieć dobry kontakt zwłaszcza z synem
Zawsze to coś-prawda.
Chciało by się już natychmiast ale sama wiem, że to nie możliwe.
Coś co się psuło długi czas nie naprawi się samo i ekspresowo.
I ja to wszystko rozumiem ale czy potrafię czekać na coś co może nigdy nie nadejdzie bo mojemu mężowi braknie odwagi by się z tym zmierzyć.A ja cierpliwa to raczej nie jestem :-P .

Jak prościej by mi było gdyby nie mieszkał z nią.I tak mu własnie powiedziałam.

Anonymous - 2010-12-17, 22:53

Marzenko ,cierpliwości ja też ,byłam w gorącej wodzie kąpana ,niech najpierw zacznie odwiedzać dzieci ,pisałam Ci jak było u mnie,a teraz odwiedza regularnie, jest na każdy telefon mało tego pomaga w domu, wyprał dywan ugotował bigos na święta ,zrobił zakupy ,wozi syna na treningi ,a rok temu złość, obelgi i gdy potrzebowałam jakiejś pomocy było nie mam czasu ,albo jestem chory. Marzenko daj mu czas,Wiem, że jest przykro gdy nasi mężowie wracają, :-) do swoich kochanek,bo mi też nie jest wesoło jak odchodzi :-?
Anonymous - 2010-12-18, 10:07

izabela1115 napisał/a:
Marzenko ,cierpliwości ja też ,byłam w gorącej wodzie kąpana ,niech najpierw zacznie odwiedzać dzieci ,pisałam Ci jak było u mnie,a teraz odwiedza regularnie, jest na każdy telefon mało tego pomaga w domu, wyprał dywan ugotował bigos na święta ,zrobił zakupy ,wozi syna na treningi ,a rok temu złość, obelgi i gdy potrzebowałam jakiejś pomocy było nie mam czasu ,albo jestem chory. Marzenko daj mu czas,Wiem, że jest przykro gdy nasi mężowie wracają, :-) do swoich kochanek,bo mi też nie jest wesoło jak odchodzi :-?


Nie jestem pewna czy takie rozwiązanie doprowadzi do uzdrowienia małżeństwa, to może trwać latami i nic się nie zmieni.
Wracają do swoich kochanek a my czekamy w nadziei ,że trafi się jakiś ochłap.To takie zbieranie okruchów.Tak się własnie czuję.
Dlaczego mój mąż skoro gdzieś w głębi serca chciałby wrócić to dlaczego nic nie robi.
Przecież im dłużej to trwa ,tym trudniej.

Anonymous - 2010-12-18, 12:50

Widocznie Pan Bóg ma inny dla nas plan :-)
Anonymous - 2010-12-18, 23:54

Marzenko,
czytając Twoje posty myślę o mojej znajomej która w pełni wygrała swój związek.
Jest on inny jak Twój, ponieważ nie byli oni jeszcze małżeństwem, tylko narzeczeństwem ale było wszystko już tak poważne, że była ustalona data ślubu i...

zacznę od początku
Poznali się jako studenci na jakiejś imprezie, ona pod wpływem alkoholu, on mocno już walnięty, "super" się bawili i umówili się następnego dnia na spotkanie. Ona mi mówiła, że nie wie czy go pozna, bo niewiele pamięta.... Jednak rozpoznali się, później spotykali się- troszkę tak bez zobowiązań- ale ogólnie w ich pojęciu i w pojęciu świata było fajnie. W pewnym czasie zaczęli współżycie seksualne - takie życie na luzie.
Ona była w dzieciństwie blisko Pana Boga i pomimo grzesznego życia modliła się i prosiła Boga o opiekę.
I co się wówczas stało? Gdy ustalili datę ślubu, powiadomili bliskich, nagle on zadzwonił i powiedział, że odchodzi i się więcej nie zobaczą... nic więcej, nawet nie miał odwagi powiedzieć jej tego osobiście...
Wiesz co się z nią działo - całkowite załamanie - parę tygodni leżała na łóżku i wyła.
Jednak po pewnym czasie przyszła siła.
Powiedziała, że zrozumiała, że ich związek do niczego dobrego nie prowadził.
Czuła, że mimo ogromnego zranienia dalej go szalenie kocha i dlatego wysłała mu piękna książkę na temat odpowiedzialności za drugiego człowieka, życząc mu wszystkiego dobrego i żeby w przyszłości był dobrym mężem i ojcem.
Po ponad dwóch latach nagle staje w drzwiach jej domu z pięknymi kwiatami i prosi o przebaczenie, mówiąc, że dorósł, że zrozumiał na czym polega miłość, odpowiedzialność i czy nie zaczęliby ponownie.
Ona bardzo się bała ale czuła, że dalej kocha,
rodzina była bardzo nieprzyjazna,
ale on był pewny...
Ponownie rozpoczęli już na innych zasadach, z Bogiem w czystości i w abstynencji. Te dwie ostatnie rzeczy były bardzo trudne. Dość szybko się pobrali, bo po dwóch miesiącach od ponownego spotkania,
ale z alkoholem on dopiero sobie poradził (przy jej ogromnym wsparciu - całkowita abstynencja z jej strony, nawet nie było małego piwka), po trzech latach małżeństwa- wówczas stali się członkami Krucjaty Wyzwolenia Człowieka - i zobowiązali się do końca życia zero alkoholu.
Dziś mija im 10 lat małżeństwa, maja pięcioro wspaniałych dzieci i są bardzo szczęśliwi, co nie znaczy, że nie borykają się z problemami.
Ale co w tym wszystkim najważniejsze- twierdzą, że to co im się wydawało wielką tragedią (rozstanie), było tak naprawdę błogosławieństwem. Właśnie wtedy odkryli Boga czyli Miłość i wówczas zrozumieli, że życie trzeba budować na skale a nie na piasku....

I tak Bóg w swojej wielkiej MIŁOŚCI wysłuchał wołania zagubionej w tym świecie dziewczyny... :-> :-> :->

Tak więc i Ty Marzenko prawdziwie trwaj w Bogu, módl się i myślę, że i Tobie będzie w końcu dane zrozumieć po co ta Wasza rozłąka...

Agata13

Anonymous - 2010-12-19, 23:31

agato - dajesz nadzieje/przypominasz o nadziei
Anonymous - 2010-12-21, 13:39

Właśnie wszystko zepsułam.Przyszedł a ja musiałam być natarczywa.
Sama ze sobą nie daje rady więc jak mój mąż miałby ze mną wytrzymać.Dla niego nie jestem jego zoną jestem byłą żoną.
Powiedział,że już nie będzie przychodził.Nie chciałam okruchów to nie będę miała nic.
Kolejne bolesne święta.Dziś chciała bym zasnąć i już się nie obudzić.

Anonymous - 2010-12-21, 14:50

marzena0711 napisał/a:
Właśnie wszystko zepsułam.Przyszedł a ja musiałam być natarczywa.
Sama ze sobą nie daje rady więc jak mój mąż miałby ze mną wytrzymać.Dla niego nie jestem jego zoną jestem byłą żoną.
Powiedział,że już nie będzie przychodził.Nie chciałam okruchów to nie będę miała nic.
Kolejne bolesne święta.Dziś chciała bym zasnąć i już się nie obudzić.


nie wiem co Ci zbytnio napisać, bo wiesz, ja młody jeszcze jestem i na forum staram się siedzieć cicho, bo tu mądrzejsi i bardziej doświadczeni ode mnie są, ale to mi wygląda na zgrabną manipulację.
przychodzi do Ciebie mąż, rzekomo przynosi "pokój" a szuka tylko pretekstu żeby Cię pogrążyć. zdradzacze tak mają, że świetnie grają na emocjach zdradzonego. ja wprawdzie nie zdradziłem ale sam znakomicie potrafię grać na emocjach innych ludzi, więc znam ten mechanizm.

ale trzymaj się, w końcu jest z Tobą sam Bóg!

Anonymous - 2010-12-21, 16:56

Michaił napisał/a:
nie wiem co Ci zbytnio napisać, bo wiesz, ja młody jeszcze jestem i na forum staram się siedzieć cicho, bo tu mądrzejsi i bardziej doświadczeni ode mnie są, ale to mi wygląda na zgrabną manipulację.
przychodzi do Ciebie mąż, rzekomo przynosi "pokój" a szuka tylko pretekstu żeby Cię pogrążyć. zdradzacze tak mają, że świetnie grają na emocjach zdradzonego. ja wprawdzie nie zdradziłem ale sam znakomicie potrafię grać na emocjach innych ludzi, więc znam ten mechanizm.


To moja wina.Umówiliśmy się ,że będzie przychodził i było całkiem fajnie.Rozmawialiśmy o dzieciach, o wspólnych znajomych ale ja nie wytrzymałam.Zalałam go pytaniami o nas jak to bardzo chciałabym by wrócił i takie tam.
Efekt był taki,że on wyszedł a ja beczałam jak dziecko.

Anonymous - 2010-12-21, 17:27

Marzenko - no co Ty! przestań sobie robić wyrzuty.

Znasz powiedzenie - zjeść ciastko i miec ciastko?
Dokładnie tak ma teraz Twój mąż. Od kochanki nie odszedł od żony też nie. Z każdej z tych relacji czerpie cos fajnego dla siebie. Ciebie trzyma w napięciu, że jak bedziesz nieznośna to całkowicie Cie odetnie - kochankę tez pewnie straszy powrotem do Ciebie... tym sposobem zgrabnie sobie lawiruje miedzy dwoma zastraszonymi paniami które predzej sobie dadza "po łapach" za złe zachowanie niz obnażą partnera.

Ty jesteś osoba bezposrednio zaangażowaną wiec może tego nie widzisz - ale tak jak Michaił Ci wyzej napisał - to jest manipulacja - i to wcale nie jakaś misterna - a zwyczajnie banalna i egoistyczna bazująca na uczuciach...
Zobacz - sama pisałas - nawet dzieci nie kupuja tych jego niby - powrotów... chyba nie bez powodu...
To, że chcesz wiedziec na czym stoisz i nie chcesz bawic sie w udawanie przeszczęsliwej żonki której kompletnie nie przeszkadza dzielenie się partnerem z inną miła Panią - to nic nagannego.
Moze następnym krokiem Twojego męża beda wspólne Świeta - Twoje, kochanki i wszystkich dzieci?...

Marzenko - nie pisz ani nie myśl - TO MOJA WINA bo nie da sie życ udając doskonałe samopoczucie - trzeba być szczerym przede wszystkim wobec siebie.
Twój mąż wykazuje się wielka niedojrzałością i przede wszystkim kompletnym brakiem empatii zarówno wobec Twojej Rodziny jak i Rodziny swojej kochanki.

Jak znam zycie to on wkrótce wróci z kategorycznym zastrzeżeniem aby poprzednia sytuacja juz sie nie powtórzyła - czyli da Ci "ostatnią szansę na zrehabilitownie sie"...
Chcesz tego?

Anonymous - 2010-12-21, 18:16

marzena0711 napisał/a:
Właśnie wszystko zepsułam.Przyszedł a ja musiałam być natarczywa.


Natarczywa?czy podwyższająca dno?pokazująca konsekwencje??
Bo jak "czepialska" no to może i natarczywa.

marzena0711 napisał/a:
Umówiliśmy się ,że będzie przychodził i było całkiem fajnie.Rozmawialiśmy o dzieciach, o wspólnych znajomych ale ja nie wytrzymałam

No tak.......to swoista umowa.A jak umowa to i w niej zawarty kompromis czyli...........nowa droga do celu(jakiego????).
Jak to miała być umowa o tym że ma przychodzić bez omawiania "co z Wami"............... no to są konsekwencje Twojego nadwyrężenia tej umowy.
marzena0711 napisał/a:
Zalałam go pytaniami o nas jak to bardzo chciałabym by wrócił i takie tam.


A może zamiast pytań o was trzeba było powiedzieć tylko o sobie........klatka otwarta.......... możesz wrócić.........na takich a takich warunkach........albo bez warunków .............
Po co to piszę????? tylko po to abyś może lepiej się przygotowywała na takie spotkania,wizyty.............. może warto przygotować sobie taki konspekt,scenariusz rozmowy,spotkania i trzymać się ścisle tego................
malta napisał/a:
Znasz powiedzenie - zjeść ciastko i miec ciastko?


Chcesz być konsumowana??czy chcesz być "mieć ciacho"???

Więc albo zgadzasz sie na odwiedziny,przyciąganie męża,wabienie i utrzymywanie trójkąta w imię tzw.poprawnych kontaktów ........albo mówisz:STOP!!!!!!!!! i stawiasz twarde warunki ,stosujesz twardą miłość.
Kochasz............i nie godzisz sie na trójkąt.....chcesz naprawiać............. ale nie za wszelką cenę.......... akceptujesz męża jako człowieka,ale nie akceptujesz trójkąta i popaprania.

Aby przerwać dysfunkcję ,by zechciało się z niej wychodzić to poziom bólu i negatywnych konsekwencji musi przewyższyć poziom przyjemności związanych z dysfunkcją.
Ciekawe czy gdyby Twój maż musiał zapłacić np.3000 zł alimentów to kochanka by go dalej trzymała???????

Anonymous - 2010-12-21, 18:21

malta napisał/a:
Znasz powiedzenie - zjeść ciastko i miec ciastko?
Dokładnie tak ma teraz Twój mąż. Od kochanki nie odszedł od żony też nie. Z każdej z tych relacji czerpie cos fajnego dla siebie. Ciebie trzyma w napięciu, że jak bedziesz nieznośna to całkowicie Cie odetnie - kochankę tez pewnie straszy powrotem do Ciebie... tym sposobem zgrabnie sobie lawiruje miedzy dwoma zastraszonymi paniami które predzej sobie dadza "po łapach" za złe zachowanie niz obnażą partnera.


Coś w tym jest.
Wcześniej chyba dość jasno się wyraził,ze nie wróci ale ten nasz wspólny czas spędzony tydzień temu dał mi nadzieję.
Może jej nie straszy ale ona bardzo kurczowo się Go trzyma.Wiedziała,że jest u nas w domu a dzwoniła co 15 min

malta napisał/a:
Marzenko - nie pisz ani nie myśl - TO MOJA WINA bo nie da sie życ udając doskonałe samopoczucie - trzeba być szczerym przede wszystkim wobec siebie.
Twój mąż wykazuje się wielka niedojrzałością i przede wszystkim kompletnym brakiem empatii zarówno wobec Twojej Rodziny jak i Rodziny swojej kochanki.


Trudno jest udawać szczęśliwą kiedy wszystko w środku krzyczy ale nie mogę zmuszać go na odpowiadanie na pytania na temat o którym On nie chce rozmawiać.

Jeśli chodzi o święta to już mu proponowałam spędzenie choć ich części razem ale odmówił

Wiesz ja to jestem własnie taka ,że raczej to ja poprosz go o szansę

czy tego chcę?Nie ale już nie wiem co mam robić

Anonymous - 2010-12-21, 18:39

wiesz jaki błąd popełniaja kobiety w kontaktach z meżczyznami? Traktuja ich tak jak same chciałaby być traktowane.... to kompletna pomyłka.

To My - dziewczyny chcemy byc stale adorowane, pytane o uczucia, zachecane, utwierdzane, popedzane itp... Faceci to mysliwi i Ci z przed 100 lat i wspólczesni...

Pisałam juz kiedys o tym - moge Ci w skrócie powtórzyć...
Żaden mysliwy nie nie zachwyci sie sarna która sama podejdzie pod jego strzelbę i sie pieknie położy... sory za uproszczenie - nie chcę wchodzic w buty Pana Prezydenta :mrgreen: - ale generalnie chodzi o to - zebys nie podawała mu sie tak na tacy...
Jakim jestes dla niego teraz wyzwaniem? No powiedz sama - godzisz sie na wszystko co on zaproponuje - nawet wbrew sobie. Taki ersatz nie da Ci szczescia - to zasłona dymna - to sa okruchy...
Pozwól mu poczuc startę, uswiadomic sobie co miał a czego może juz nie miec...
Przeczytaj nałoga i to co napisał wyżej i wczesniej do innych dziewczyn.

Napisze Ci przewrotnie ale jak dotąd nie wymyslono nic skuteczniejszego:

Pozwól mu odejśc - aby mógł kiedyś wrócić... jesli naprawde nie odejdzie - nie wróci...

bedziecie zawieszeni w dziwnych układach które nie dadzą wam ani szczęscia ani spełnienia. ... stan jaki trwa teraz jest dla Cibie nieznosny - udawanie ze tyle Ci wystaczy jest samobójem - on zawsze może Ci powiedzieć - "przecież przyjełas takie warunki - wiec o co chodzi"...
Idealnie byłoby gdybyscie obie umiały mu podziekowac za "współpracę" i Ty i jego kochanka - moze to byłby kubeł zimnej wody dla Pana - ale wiem, ze to raczej nierealne.
Trzymaj sie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group