Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Zbyt długa historia

Anonymous - 2010-02-12, 16:54

Nie było mnie troche na moim watku bo raz mało czasu, dwa zająłem się moimi "kroczkami". Co z tego bedzie nie wiem. Ale wkleiłem to co załączyłem w innym atku bo jkaos tak o tym ciągle myślę. Jakiś dziwny spokój/niepokój mam i nie wiem czy może coraz bardziej pogoidziłem się z zaistaniała sytuacją. Troche to wszystko olewam co bedzie dalej. Bo w sumie nie miałem aż takiego kiepskiego życia, znam o wilee gorsze zyciorysy.

Tak mnie wczoraj naszło w nocy: SZCZĘŚCIE.

Czy wy jesteścei szczęśliwi?! Wiem że to może zbyt osobiste i bezczelne pytanie, ale....

Aj kiedy zadałem sobie to pytanie, to..... nie odpowiedziałem na nie tylko zdałem sobie sprawwę że nie warto go chyba zadawać.

Cieszę się z pewnych spraw: miałem fajnych rodziców: dobrych wychowali mnie jak najlepiej potrafili, dając mi wszystko co mogli mi dać, co byli w stanie zarówno w sensie materialnym jak i duchowym.

Poznałem wspaniała kobietę, którą pokochałem (to nie samowite) ona pokochała mnie (to jeszcze bardziej niewiarygodne), została moją żoną (cud). Dane mi było poczuć miłośc, być kochanym i kochać, dzielić życie z drugim człowiekiem, ufać i być obdarzanym zaufaniem. Cieszę się że mogłem to poczuć, doznać tego.

Poznałem co to znaczy być ojcem, jakie to szczęście i odpowiedzialnośc, jak cudownie usłyszeć od własnego dziecka słowa kocham, czuć jego ciepło, bicie jego serca. To było cudowne.

To było wszystko wspaniałe.

Pozdrawiam.

Anonymous - 2010-02-12, 17:22

zkszacior, TO WSZYSTKO JEST wspaniałe - bo piszesz w czasie przeszłym. Ależ jesteś bogaty :!: jaki Pan jest dobry, że nam taką mannę zsyła ♥♥♥
Ostatnio miałam taki przykaz: kasia, 5 minut poświęć na DZIĘKCZYNIENIE, zauważ ile dobra jest wokół. Dobra, dobra.. 5 minut??? Rety, jak się tak zastanowiłam, to chyba z 5 godzin byłoby dziękowania ;-) Za to co JEST i za to, co jeszcze Bóg Miłosierny i najukochańszy chce dać :-D

Anonymous - 2010-02-12, 17:34

Cytat:
A może to też wynika jeśli chodzi o moją żone z tego że już jakiś czas nigdzie nie wycchodziła, ja w czwartek w nocy wyjechałem wróciłem w niedzielę też w nocy, od poniedziałku w pracy, żona w piątek wyjeżdża do Wrocławia. Kurde po co ja się nad tym zastanawiam. Co mnie to obchodzi, to przecież jej sprawa, jej problem, pilnuje tylko sibie, żeby po mnie nie jechała, tyle.

Ale to wszystko zakręcone. Ale trza robic swoje i kochać. No i wierzyć i ufać.

wiesz, to brzmi, super i widac twoja wolnosc w temacie... :-D

Anonymous - 2010-02-12, 17:54

Cytat:
Bo w sumie nie miałem aż takiego kiepskiego życia

Wiesz, zkszacior, to wyznanie byłoby niczym dziwnym w ustach staruszka, takiego co to już wiesz, niebawem... A Ty zkszacior masz lat ... i jeszcze wiele dobrych, pięknych chwil przed Tobą. Gdzie podziała się Twoja nadzieja??

Anonymous - 2010-02-12, 18:11

Hej. kasia wiesz co ja wcale nie czuje się bogaty, pisząc w czasie przeszłym wcale nie czuje się szczęśliwy, tak naprawdę chcę pogodzić się ze stratą, choc nie wiem czy z tym można się pogodzić, ale musze to wszystko o czym napisałem jakoś zaakceptować, nie mam wyjścia. Wcale nie czuje się lepiej.
Bylo mineło. Pan Bóg byl na tyle wspaniałomyślny i miłosierny że dał mi to wszystko. Za to dziękuje bo mogłem i tego nie zaznać. To moje bogactwo, mój skarb.

Róża to nie jest istotne ile ja mam lat. Można powiedzieć że nie wiele, ale...............jakie to ma znaczenie, pewni ludzie tracą pewne rzeczy pod koniec swoje życia, inni znacznie wcześniej, tak już chyba jest i już.
A nadzieja? gdzieś sie jeszcze pewnie tli, ale boje się zrobić jakieś totalne głupstwo, które by wszystko zniweczyło, nawet tą nadwątlona nadzijęi jakąkolwiek sznsę na odbudowanie mojego małżeństwa, na ratowanie rodziny, ktorej w zasadzei już nie mam.

Za głupi na to wszystko jestem, to nie jest jakieś tam użaklanie się ale tak jest. Ja tego rozumem, ani sercem nie ogarniam. Pewnie się nie da i nie probuję.

Pozdrawiam.

[ Dodano: 2010-02-13, 13:54 ]
Nic mi się nie chce. Totalnie, całkowicie, permanentnie, wszystkiego.............mi się nie chce. To dobrze czy źle? Czy to w ogóle ma jakieś znaczenie czy nie? Czy to jest potrzebne czy nie? Czy warto z tym coś zrobić czy nie?

Nawet nie jest mi z tym źle.

Pozdrawiam.
No i miłego dnia wszystkim życzę!

Anonymous - 2010-02-13, 17:08

Zkszacior... to niech Ci sie zachce! Głowa do góry, nadzieja w serce, klawiaturka w dłoń i... zmykaj do naszego zamknietego pudełeczka!!! Nie miauczeć, bo od tego to koty są... tylko brać się z życiem za bary... no już!! ;-) :-D

PD, O i M!!

Anonymous - 2010-02-13, 17:49

Hej. No skrobne coś dzisiaj na moim wątku w grupie.
Brać sie z życiem za bary hmm.........
Chciłabym sobie ponarzekać, powyzywać wszystkich łacznie z sobą, pouzalac się nad sobą ale to do niczego nie prowadzi. Wrzuciłem jałowy bieg. Modlić się też jest ciężko ale jakoś tam w ciągu dnia nawet idzie.
Ciężko tak pracować kiedy ma się świadomość tego co wyżej napisałem, że tyle rzeczy w moim życiu się skończyło, zakończyło. Ale dobrze że były.

Pozdrawiam.

[ Dodano: 2010-02-17, 22:45 ]
Hej. a to jeszcze wkleje to co napisałem gdzie indziej.

Chciałbym z Wami czymś sie podzielić, bo mnie to dzisiaj w pewnym sensie uwiera.

Jak byłem na nocce (z wtoku na śodę-czyli dzisiaj rano skończyłem pracę) to miałem sposobnośc aby się trochę pomodlić i taka mysl, zastanawiam się czy to nie pycha, ale........takie pytanie"dlaczego Panie Boże spowodowałeś, sprawiłeś, że ja chcę walczyć o swoje małżeństwo, że chce wytrwać i być wierny sakramentowi?" "Dlaczego ja to robie? Dlaczego wydaje mi się że to jest natualne, że tak powinienem postąpić? Przecież tyle osób odpuszcza, świat tak jest teraz ułożony i naookoło mówi się o szczęsciu, że można zbudować je z .........niemal kimkolwiek.

No i rano w trakcei Mszy Świętej to samo.

Naprawdę nie chcę wychodzić na pyszałka (opałka-zkszaciora) ale to są swego rodzaju moje wątpliwości.

A moze wy też macie takie podobne przeżycia i myśli?

Anonymous - 2010-03-01, 16:00

Witam! Zkszacior to nie fair tak przerywać swój watek i milczeć! Nie żebym robiła wymówki ale czytam to co piszecie z zapartym tchem bo jestem w bardzo podobnej sytuacji. Mój kryzys rozpoczął się we wrześniu i odkąd odnalazłam to forum to czytam codziennie. Zwłaszcza twoja historia jest mi bliska. Wiec proszę ujawnij co u Ciebie i jak Ci idzie walka z tym wszystkim. Mi (albo mnie - nigdy nie jestem pewna) różnie, naprawdę rożnie. Serdeczne pozdrowienia z południa Polski :-)
Anonymous - 2010-03-01, 16:18

Lidka10,
Witaj,
załóż swój wątek i pisz co Ci leży na sercu. Ludzkie losy nigdy nie są identyczne. Otwórz sie na ile potrafisz. Sycharki pomogą.

Anonymous - 2010-03-01, 16:21

Hej. Lidka niestety trochę przestałem pisac na swoim wątku a to dlatego że teraz aktywniej na ile czas mi pozwala udzielam sie w grupie, gdzei pracujemy metodą 12 kroków.

A co u mnie nnic nowego. Sam nie wiem, raz lepiej raz gorzej, upadam i staram się podnieśc. Dalej walcze ze sobą ale stram się robić wszystko i wybierać przede wszystkim PAna Boga, to co mogę staram się robić a resztę zostawić w rekach Jezusa. Staram się to wcielać w życie choć to nie jest łatwe.

A z której części południa Polski jesteś. bo ja też reprezentuje południowe strony.

Pozdrawiam.

Aha to co pisaem wyżej, coż, staram sie tak nie myśleć ale jest trudno, brdzo trudno.

Anonymous - 2010-03-01, 18:32

zkszacior napisał/a:
A co u mnie nnic nowego


Zkszacior nic nowego?????

zkszacior napisał/a:
udzielam sie w grupie, gdzei pracujemy metodą 12 kroków.


Inwestycja w Siebie.....to nic nowego?????

:mrgreen: :mrgreen: A Ja mysle że to bardzo wiele nowegooooooooo :-P :-P

Anonymous - 2010-03-01, 22:35

zkszacior - bez ociągania się - przepis nowy proszę ( bo ile można jeść murzynka, kasi1 się już na pewno przejadł.......) :mrgreen:
no i ludziom pisz, nadzieję dawaj............ sobą

Anonymous - 2010-03-02, 18:30

Witam!
Nie umiem sama myśli zebrać i choć minęło kilka miesięcy nie jestem w stanie sama przed sobą wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi, a tymbardziej pisać do osób które mnie nie znają. Ale dziękuje kingo. Moze masz racje - kiedyś założę wątek. Ehh życie...


Zkszacior jestem z miasteczka pod Krakowem. Kryzys zagląda wszędzie:-(
A tak na marginesie to warto kupić płytę 12 kroków?
trzymam za Twą wytrwałość. ja narazie słabizna...

Anonymous - 2010-03-02, 19:27

Lidka10,
Skoro nie jesteś w stanie pisać o kryzysie pisz o swoich odczuciach, albo o problemach, które stworzył Ci kryzys małżeński. To nie jest dokładnie dotykanie epicentrum problemu, ale pozwoli spojrzeć na pewne sprawy z dystansu. Nauczy Cię też wyrzucać z siebie negatywne emocje. Nie chodzi tu o ciągnięcie kogoś za język, ale raczej o nauczenie się wspólnoty, która może, choć nie musi stać się grupą terapeutyczną. Chodzi o to byś poczuła,że masz wsparcie u ludzi. Pisz o czym chcesz, aby sie zaprzyjaźnić, przyjedź na rekolekcje, wspieraj innych w ich wątkach, ale nie uciekaj z forum w anonimowość. To pomaga tylko na chwilę, ale nie rozwiązuje problemu osamotnienia, który w takich wypadkach często sie pojawia.
A to,że nie rozumiesz co sie dzieje...
...no cóż prawie wszysscy tak mamy na początku. To nic złego.
Bez względu na decyzję pamiętaj,że jesteśmy tu także dla Ciebie i małżonka.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group