Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - juz nie potrafie...dzis zabrano mi wszystko....

Anonymous - 2010-05-08, 15:10

kangoo,
Witaj,
nie miej do siebie pretensji. Chyba własne oczekiwania wobec siebie były wygórowane. Wielu z nas ma problemy finansowe i nie czujesię szczęśliwymi. Ja też tak mam.
Ale finanse to sprawa i organizacji i możliwości, a szczęście to odczucie subiektywne. Jeśli go nie czujesz to dlatego,że rany w sercu i duszy są zbyt rozległe i potrzeba czasu na leczenie. Nawet powrót męża i odejście kochanki nie uszczęśliwi CIę nagle, zmieni się tylko ciężar gatunkowy subiektywnego odczuwania problemów.
Potrzeba Ci czasu, dopiero gdy sami czujemy sie szczęśliwi możemy szczęściem obdarzyć innych, miłość jest pochodną Miłości, a radość wypływa z Radości. Nic samo z siebie się nie dzieje. Wszystko co dobre wypływa z Boga i w Nim trzeba szukać uzdrowienia.
Czerp od ludzi to co potrzebne w doczesności, ale uczucia musi uzdrowić Bóg. Wtedy bedziesz zdolna się nimi dzielić.
Możesz dzielić się tylko tym co masz, a nie tym czego Ci brakuje. Przyjdzie czas, że będziesz magazynem dobra, które rozdzielisz między ludzi...
Daj sobie czas. :-)

Anonymous - 2010-05-08, 19:04

[quote="kinga2"]dopiero gdy sami czujemy sie szczęśliwi możemy szczęściem obdarzyć innych, miłość jest pochodną Miłości, a radość wypływa z Radości. [/quote

Tu leży prawda o mnie ja chyba nie umie obdarzyc szczęściem innych bo nigdy nie byłam szczęsliwe .ale to chyba byłoby za proste wytłumaczenie moich niekiedy nieudolności w dawaniu miłości.

Anonymous - 2010-05-12, 10:41

masz racje kinga,nie czuje sie szczesliwa...cokolwiek robie,jakakolwiek decyzje chce podjac zaraz pojawia sie mnostwo pytan...i tak naprawde nie wiem czego chce...........czuje sie oklamana ,zawiedziona..........rok pracy nad soba ,rok czekania na meza,a on nic........boli kiedy czytam nowe osoby na forum.........wraca wszystko do mnie...zastanawiam sie gdzie sprawiedliosc?........Panie Boze,spozniasz sie a my opadamy z sil..........
ja sie poddalam, choc walcze w sobie.....podjelam decyzje,gdy okaze sie ze moj sakrament jest niewazny dla mnie to oznaczac bedzie koniec walki o malzenstwo,no bo o co walczyc?o klamstwa a zycie w iluzji?....zostawiam to Bogu,dla mnie bedzie to odpowiedz....
prosze o modlitwe za mnie ,bo w sercu i duszy mam walke...

Anonymous - 2010-05-12, 11:13

Ania , daj czas czasowi ....Nawał ciężkich przeżyć w ciągu jednego roku ...każdy ma swoje tempo ...rany każdego z nas maja różna głębokość i proces gojenia też jest różny ...jeżeli idziesz za Panem On będzie Cię leczył ..w Twoim tempie , pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć ..Odpowiedź na pytanie " Czego pragniesz najbardziej " zwykle w ustach każdego człowieka jest taka " Być szczęśliwym " Bóg pragnie tego dla Ciebie bardziej niż Ty sama . Bedzie w Twoim życiu jeszcze szczęście i miłość , tylko idz za Panem :->
Anonymous - 2010-05-12, 19:23

kangoo napisał/a:
prosze o modlitwe za mnie ,bo w sercu i duszy mam walke...


Pod Twoją obronę uciekamy sę święta Boża Rodzicielko....

Anonymous - 2010-05-12, 19:25

naszymi prośbami racz nie gardzić
Anonymous - 2010-05-12, 19:55

w potrzebach Naszych
Anonymous - 2010-05-12, 20:09

ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać...
Anonymous - 2010-05-13, 06:44

Panno Chwalebna i Błogosławiona .o pani nasza ,Orędowniczko ,nasza Pośredniczko nasza Pocieszycielko nasza z Synem swoim nas pojednaj, Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas oddawaj. Amen.
Anonymous - 2010-10-16, 22:24

Witajcie,
bardzo dawno tu nie zagladalam,ale dzisiaj czuje bol i nie mam komu sie wyplakac,wiec robie to tak jak robilam kiedys,tutaj na forum.dzis mija rok i 4 miesiace jak zostawil mnie maz, przez rok walczylam, modlilam sie, blagalam,staralam sie ratowac.....ale nie udalo sie.pojutrze sad orzeknie separacje....maz juz zaczal nowe zycie ja z reszta tez-jesli moge tak powiedziec....5 lat zycia, 5 lat milosci,5 lat planow,5 lat wydartych z serca,a ono wciaz krwawi i boli..wszyscy mi mowia czas leczy rany...a moje sie nie lecza....jak dalej zyc ze swiadomoscia porazki bo tak czuje......upadlam i to bardzo,i leze i nie chce nie czuje zeby sie podniesc.........
tak, ja tez teraz mam kogos,taki ktos na zabicie czasu ,ran , nie myslenie,takie lekarstwo,bez uczucia, bez planow,.....do kosciola nie chce juz chodzic,modle sie sama,a raczej rozmawiam z Nim sama, kilka miesiecy temu spowiedz,grzesze wiem, ale nie mysle..bo gdy tylko zaczynam myslec to boli,to wspomnienia wracaja i ten sam bol co przed rokiem.....zyje , oddycham ale co z tego ....nie jestem szczesliwa...nie prosze o rade, nie piszecie, nawrocic sie ,nie chce rad....chce zapomniec, wyrawc z serca na zawsze...zasnac i sie obudzic w innym swieci...pozdrawiam i jetsem dumna z tych ktorzy wierza i trwaja.....

Anonymous - 2010-10-16, 22:36

Kangurku, masz nas, brakuje Ciebie w grupie 12 krokow
myslalam dzis o Tobie i pamietamy caly czas w modlitwie o Tobie
ciesze sie ze piszesz!

Anonymous - 2010-10-16, 22:43

Aniu ty wiesz , że Cie wspominamy w modlitwie
Anonymous - 2010-10-16, 22:47

kangoo,
Witaj,
przeżywałam to samo co Ty. Tyle,że im było gorzej tym mocniej trzymałam się Maryi.
Ale nie o tym tu chciałam.
Kiedyś, gdy tak bardzo bolało serce podpowiedziano mi by poprosić Ducha Świętego o pomoc, abyś nie straciła umiaru i przed Bogiem, przed Jego ołtarzem wyżalić się, jeśli trzeba nawet krzykiem. Bóg się nie obrazi, ale znajdzie najlepszy sposób aby Ci pomóc. On czeka na ten akt desperacji serca. (To pomaga otworzyć się na Łaskę. Trudno w to uwierzyć, ale pomaga. :!: )
Nie wiem jak Ci Bóg pomoże, ale tylko wykonaj jakiś gest do Niego,a na pewno odczujesz ulgę...
Przytulam Cię przez mojego Anioła Stóża, niech Ci zaniesie Pokój i pociechę...

Anonymous - 2010-10-17, 10:05

Kangoo.................... czy każdy wybór ma boleć????? czy musisz tak wybierać????
12 Kroków jest Twoje nadal................. wpadnij na forum 12 Kroków.
Kangurku.................. Pogody Ducha


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group