Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Błagam o pomoc i radę

Anonymous - 2009-10-12, 14:00

Nałóg . postaram się czasami ,coś dla ciebie zrobić . :lol: ;-)

jestem dyslektykiem , i mi osobiście lepiej się tak czyta , część osób na rekolekcjach też tak uważało.
Z Bogiem

Anonymous - 2009-10-14, 20:59

Witajcie :)
Wczoraj znów rozmawiałam z Panią z poradni rodzinnej , poradziła mi żebym napisała do męża list, nawet powiedziała twierdząco. Mam Mu tam napisać swoje uczucia (które wydaje mi się zna), i zaprosić Go na rekolekcje. Pani z poradni uważa, że to nam pomoże,że zna wiele przypadków gdy małżeństwa są po pierwszej sprawie rozwodowej nawet a po pobycie na takich rekolekcjach wracają do siebie. Takie rekolekcje są 4 listopada a następne dopiero na wiosnę, Wierzę ,że one mogłyby nam pomóc, bo spędza się tam ze sobą trzy dni, rozmawia się z naprawdę mądrymi ludźmi, wierzę w To. Tylko żeby On chciał...
Myślicie, że powinnam napisać ten list? A jak to zaszkodzi? Nie wiem sama.
Modlę się coraz więcej. ODmawiam litanię do Św Judy Tadeusza, modlę się do Matki Boskiej Leśniowskiej. O miłość w naszej rodzinie, która jeszcze istnieje.
Boję się strasznie, czuję się strasznie samotna i niepotrzebna.
Dziękuję Wam, że jesteście :*

Anonymous - 2009-10-14, 22:20

czesc aniu powiedz napisz mu o tych rekolekcjach ale jesli to nic nie da jedz sama pokaz mu ze jestes kims ze wierzysz nie tylko w boga ale i w siebie mam podobny problem do twojego gdy mialam 19 lat zaszlam w chciana ciaze a teraz gdy mam 28 lat wszystko posypalo sie ale czytalam rady osob powyzej i wiem gdzie lezy blad moze za malo wierzylam w siebie i mysle ze ty poprostu musisz tam jechac zeby udowodnic nawet samej sobie ze tak naprawde nie jestes sama i nigdy nie bedziesz i musisz poprostu uwierzyc w siebie ja tez postaram sie tak zrobic pozdrawiam cie pa
Anonymous - 2009-10-22, 22:42

Witam wszystkich .
W moim myśleniu troche sie zmieniło, zaczełam cieszyc sie z chwil przy malutkiej, byc bliżej Boga( z różnym skutkiem ale się starałam), starałam się nie mysleć tak duzo o moim mężu, ale i tak nie było dnia bez tych myśli. Znow zadbałam o siebie, staralam się pogodnie nastawić do życia, myślalam, pogubił się, wróci, pomysli, wierzę w Niego itp. i tak było prawie dwa tygodnie. Dzis spotkał się w końcu z nami, po dwóch tygodniach milczenia, trwało to 40/50 minut, jak Go zobaczyłam to bardzo żle się poczułam.
po 1- zrobil sobie kolczyk w brwi ( jak nie on), jakby stał koło mnie inny człowiek
po 2- nie rozmawialiśmy wcale ( cześc, cześć,) tyle
Bolało
JAk to mozliwe? To już nie jest on?
Pieniądze, które miał przeznaczyć na Julę ( 8 tysiecy) wydał, weekend w górach na zabawie, ogólnie nic się nie zmienił.
Czuję się teraz strasznie, bo te wszystkie mysli które miałam wcześniej uciekły.
Wydajem i się, że to ze mną coś jest nie tak a nie z nim, bo przyszedl do dziecka, i jak popatrzyłam jak stoi obok niej to znów zaczełam się obwiniać i ze gdybym była inna to by był.

Anonymous - 2009-10-22, 23:50

Aniu twój mąż , zrobił sobie kolczyk, przehulał pieniądze , a mój za dwa miesiące zostanie ponownie ojcem.

I co z tego wynika, że PLAN BOŻY jest NIEODGADNIONY
To są trudne doświadczenia .

JA WIEM , ŻE JEZUS JEST ZE MNĄ I UCZY MNIE PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI .
sama GO O TO PROSIŁAM. powiedziałam TAK.
CHOĆ DROGA DO TEJ WIEDZY WIEDZIE TRUDNĄ DROGĄ , BARDZO TRUDNĄ .
codziennie przekraczać siebie , raz jest to łatwe ,raz jak wejście na k2 w koszuli nocnej

Przygoda jest ..... .................... zapierająca dech

a głębię miłości jaka odkrywam jest nie do opisania. O takiej miłości marzy każdy. ona nie" jest ", tylko ciągle "staje się"

szukaj , szukaj, ja sie modlę za WAS

Anonymous - 2009-10-23, 10:19

Ania, nie bójmy się tych słów, każdy ma swoją"ciemną stronę", której w fazie zakochania, zauroczenia nie widzimy, idealizujemy.. ale niestety, każdy ma predyspozycje do czynienia zła, krzywdzenia też niestety o paradoksie samego siebie. To taki etap zachłyśnięcia się rzekomą wolnością. Jeden przekłuje sobie brew, nos, drugi diametralnie zmienia słownictwo - na takie "młodzieżowe" - testowanie, sprawdzanie, szukanie samych siebie.. Boli - zetknięcie się ze złem, dzisiejszą obojętnością. W tym momencie jednak nasz przeciwnik tylko czeka na to, żeby się zamknąć w pancerzu pt. ból, uraza i wtedy i jedno i drugie ciągnie Rodzinę na dno. Ty jednak jesteś gotowa podjąć wyzwanie i razem z Chrystusem i poprzez Niego pod prąd iść i zwyciężać. Wygrywać na co dzień siebie i męża na Bożą chwałę. Tato, pomóż mi generować Dobro z tej beznadziejnej sytuacji, bądź ze mną, walczmy razem!

buziak wielki

p.s. Ty sobie też zafunduj jakieś ładne kolczyk,no.. niekoniecznie w nosie :lol:

Anonymous - 2009-10-29, 15:10

Witajcie, proszę Was o radę z całego serca i duszy.
Już powoli naprawdę zaczynam wątpić w to małżeństwo. Jest mi coraz trudniej i ciężej to wszystko znosić. We wtorek zawiozłam Julię do teściowej i był tam też mój mąż. Wiedziałam, że będzie dlatego zostawiłam Julię tam na godzinę i poszłam do kuzynki ( ona mieszka obok). Wiem, że to ucieczka. Potem rozmawiałam z teściową i powiedziała mi, że mąż zgodził sie pojechac na rekolekcje( szczęśliwa) ale dla świętego spokoju, tylko dlatego ,że mama go ciągle prosi ,ale nic z tego nie będzie .
Powiedział też, że na imprezy chodzi tylko dlatego bo nie chce sam w domu siedzieć to woli z kolegami iść, a tak to sam wogole nie siedzi.
Zdenerwował się, że nie piszę do niego, nie dzwonię, nie proszę żeby przyszedł do nas i z Julą się pobawił, że chce raz (czasem dwa) razy w tygodniu się z Nią widzieć, na specer albo ja mam z Nią przyjechać tam do jego mamy . Pojadę na te rekolekcje ale moje nastawienie jest raczej nikłe, modlę się. Cały czas się zadręczam, że powinnam być inna to wtedy moja córka miałaby normalny dom, kochających się rodziców ,a tak?
ja już mam dośc ponizan ia mnie, nie rozmawiamy teraz ze sobą, bede sie z nim widziala w poniedzialek, moze mi powie, ze jedziemy na rekolekcje ( o jeszcze nie mowil nic na ten temat). A jezeli nie powie to ja zaczne ten temat. Bedzie ciezko ale sprobuje. Bardzo Was proszę o modlitwę , a najgoretsza jezeli mogę w przyszly piatek ( wyjezdzamy od 6 do 8). Proszę pomódlcie się za nas wtedy, może Bóg wysłucha i coś się zmieni?.
Dziękuje Wam bardzo, że jesteście. To dużo :*

Anonymous - 2009-10-29, 17:30

ania..nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszcze tych wspólnych rekolekcji...nawet jak maz jedzie bez przekonania....moze cos tam do niego dotrze, serce sie otworzy ? :-)

Ja juz 3 lata albo i dluzej namawialam męża..i nic, tak wiec doceniaj!
Bede pamietac w modlitwie, najwazniejsze zebys byla blizko Pana Boga i siebie, uswiadomila sbie co w Twoim postepowaniu bylo nie tak i zmieniala to!!!( zamiast sie zadreczac)
Nie trac czasi i energii na martwienia ale wzmacniaj siebie, sakramenty, ksiazki, przyjaciele...

Maz jest dorosly facet i jesli mu zalezy na rodzinie sam powinin zadzwonic, zaranzowac spotkanie z corką... nie daj sie mu wpedzic w poczucie winy, ze Ty masz dzwonic i zabiegac.

Modlitwa za meza i praca nad sobą powinna dać rezultaty, jesli to zgodne z wolą Bożą.

Anonymous - 2009-10-30, 21:00

Aniu
takie złe nastawienie nic nie wnosi , hamuje cie , zniewala , ja wiem" kto" ci to szepce do ucha . A kysz.............. poszedł

Miłość jak z 1 listu do Koryntian
" we wszystkim pokłada nadzieję"

Tego Ci życzę i modlę się do Pana , byś tym razem powiedziała Mu
PANIE JEZU TY SIĘ TYM ZAJMIJ

Anonymous - 2009-11-13, 11:34

Witam Wszystkich bardzo gorąco.
Nie wiem sama od czego zacząć. Może od tego, że już chyba sama nie wierzę ,że będzie dobrze. Mąż zrezygnował z rekolekcji, poinformował mnie o tym telefonicznie, powiedział, że jest teraz szczęśliwy, że nie chce nic zmieniać, że mam Jego Mamie powiedzieć, że to ja nie chce jechać itp. Powiedziałam teściowej prawdę. Od tego czasu raz przyszedł do Julci, dalej się bawi, imprezuje, pali itp. Nie widzę ratunku. Powiedeziałam mu, że ma raz w tygodniu przychodzić do Julci do mnie ( kiedyś nas) do domu i tyle. Przyszedł w środę, pobawił się z Nią i poszedł. Oczywście po wszystkim znów pojawiło się we mnie uczucie bólu, obwinianie się, że to jest ze mną coś żle, że gdybym była inna, byłby z nami. Ale ja nie mogłam się zgodzić aby on był z nami, bawił się i palił marihuane, bo jak dom miałaby moja córeczka? A tak ma bez ojca. Wszystko źle.
Czuuję się gorsza od wszsystkich ,boli to bardzo , nadzieja, że będzie dobrze odeszła, nie potrafuię sobie z tym poradzić, z poczuciem winy, byciem gorszym, złym.
Poradzicie żebym z mężem porozwmawiała, ale ja już tyle razy próbowałam i nic, zawsze mnie ponizył, i nie mogłam sobie z tym poradzić sama. boję się tego znów. Postanowiłam, że po nowym roku idę do sądu, po separacje. Nie widzę swojego życia , on uwarza, że tak żyjąc, spotykając się z małą raz w tygodniu i nie mając obowiązków jest dobrym ojcem , tatą. A najgorsze jest to, że jak on mi tak powie to ja sama w to wierzę, i obwiniam się.
Jedyny powód jaki podaje i jest prawdziwy (chyba) to to ,że nie miał swobody takiej jaką ma teraz. Ale nie mógł jej aż tak przecie z mieć, a nawet o tym ze mną nie rozmawiał.
Błagam o modlitwę, może Wam to się wyda smieszne ale w święta pewnie będe czekała na Niego ,że wróci itp, i będe oto się modliła z całych sił,a potem to nie wiem.Nie zmuszę Go do powrotu. Wierzę, że Bóg mi pomoże.
A tak poza tematem to wczoraj byłam u ;lekarza i dostałam termin operacji na 1 lipca ( mam dysplazję biodra , i czekałam 5 lat na protezę. W końcu ją dostałam i będzie operacja, krzywo chodzę itp ale to sie w końcu zmieni. Boję się tylko tego ,że męża nie bedzie przy mnie. Może do tego czasu się zmieni?
On jednego dnia chce rozwodu innego nie. w zalezności od humoru. a ja tak nie potrafię.
Dziękuję Wam z calego serca i chciałam zapytać czy bede mogła mimo to dalej tu pisać? Dużo mi to daje?
Całuję gorąco

Anonymous - 2009-11-13, 11:59

Aniu
Dlaczego chcesz składać papiery o separację to dopiero dwa lata Waszego pożycia, czy ma to być forma szantażu by mąż się przestraszył i do Was wrócił?

On nie jest gotowy na powrót, historia się powtórzy proponuję niczego nie robić pochopnie, a już w ogóle nie rozmyślać jakie będzie Boże Narodzenie czy okres Twojej rekonwalescencji.

Rozmyślaniem o Świętach tylko się nakręcasz.

Mnie też Święta nurtują jak to będzie , nawet wczoraj z synem rozmawialiśmy jak to będzie wyglądało, będziemy już z żoną po pierwszej sprawie etc.
Ale nie staram się wciągać w zbyt długie rozmyślania i wspominania minionych 16-u bo to powoduje tylko rozżalenie i niechęć do kobiety, która mi to robi.
Takie rozmyślania nie prowadzą do niczego dobrego, chomikujemy w sercu negatywne odczucia, niektóre forumowiczki rzucają nawet obrączkami. ;-)

Jeżeli facet w drugim roku po ślubie ucieka z domu by imprezować z kolegami to coś jest nie tak bez Bożej pomocy domatora z niego nie zrobisz.

Anonymous - 2009-11-13, 12:29

Aniu budujesz wartośc swojej osoby oczami mężą, innych ludzi, pewnie w dużym stopniu na to zawazyło jak dziś piszesz twoja choroba, któa może była kiedyś powodem wielu przykrych doświadczeń... któe dziś wpłynęły na bardzo zanizoną wartość i samoocene siebie...
wyszłaś za mąż, szczęsliwa, że ktoś cie pokochał, oddałaś mu całą siebie z myslą, że akceptuje cie taką jaka jesteś...
wciąż piszesz, o swojej uległości, o swojej małej wierze w siebie, że łatwo cie zmanipulować i wmówić nieswoje zdanie, po takim zmanipulowaniu ciebie, masz poczucie winy, że jesteś złą osobą, matką, kobieta, taką jaką ci ktoś wmówił...

a to nie prawda...
prawdziwa Ania jest w tobie w środku, w twojej osobie, czas zacząc budować swoją wartość nie poprzez pryzmat tego jak mnie widzą, tylko poprzez ocene samej siebie, swoich zalet, wartości, morale, które tak naprawde sprawiają,
iż ktoś jest piękny lub brzydki...
ludzie zmieniają swoje ciało, upiększają je, starają się być idealni, przeważnie by ukrywać własne kompleksy, braki
ale tak naprawde to prawdziwe piękno jest w nas, potrzeba ci nauczyć sie odszukać je w sobie, swoją urode, mądrość, szlachetność jaka w tobie drzemie, a tylko fałszywie przez kogoś dla własnego dobra przemieniona...

Aniu brak poczucia wartości można zmienić w sobie, to twoje zadanie, czytaj lektury w tym temacie, stawiaj granice osobom, które zaniżają ją w tobie, wzmacniaj sie swoimi licznymi zaletami...
bo jesteś wspaniała dziewczyna, którą niestety ktoś zmanipulował dla własnego dobra, by to komuś nie tobie było dobrze,

piszesz..obwinianie się, że to jest ze mną coś żle, że gdybym była inna,
Aniu to nie z toba coś jest nie tak, że pragniesz szczęścia i ciepłego domu, to z kimś kto tak nie uważa dzieje sie coś złego...
jeśli będziesz trwała w takim mysleniu szybko staniesz sie osoba zmanipulowaną pod własne chciejstwa kogoś, to co dla takich ludzi będziesz robiła wbrew sobie, swoim zasadom, potrzebom prędzej czy później wyjdzie, staniesz sie zgorzkniała, z ogromnym poczuciem skrzywdzenia i pytaniem
- dlaczego tak długo pozwalałam na coś takiego...

dziś jest czas na twoje zmiany, siebie, może poprzez to mąż dostrzeże co tak na prawde jest ważne w zyciu, dla niego dla was, choć i tego nikt nie wie...
jednak ty będziesz wygrana, poznasz nowy smak zycia z bycia z siebie zadowolonej, z takiej jaka jesteś, utwierdzisz sie we własnej ogromnej samoakceptacji, a z osoba która wie czego chce od zycia, od ludzi, inne osoby mające niezbyt szlachetne cele wobec ciebie będzie im sie trudniej z toba wojowało, przekonywało do swoich racji,
bowiem ty już nowa, odmieniona, będziesz znała swoje granice, których nie pozwolisz przekraczać, poniżać się, zniewalać czyimś dobrem,

pozdrawiam gorąco Aniu, trzeba tylko odszukac w sobie wole walki o samą siebie, zmieniać sie w silną osobę, nie pozwalającą sie traktować instrumentalnie... wtedy nie bedzie cierpienia, mąż dostrzeże godnego siebie przeciwnika, z którym już tak łatwo nie będzie mu pod własne wyobrażenie o jego szczęsciu i dobru nagiąc...

pokażesz i bedziesz umiała walczyć o swoje prawa, dziecka prawa, nie prosząc, by chciał być z wami,
jak nie, to juz nie bedziesz miała poczucia winy, iż gdybyś była inna to by chciał... problem w tym, że tak samo,
gdyby mąż był inny to by nie było rozstania,

Aniu to mąż, ma tak samo jak ty, walczyć o zmiany patrzenia na siebie, nie tylko ty, nie tylko ty jestes tą, która ma sie zmieniać,
ty zmianiasz sie dla siebie, by było ci ze sobą dobrze, by inni traktowali cie z szacunkiem... a poprzez to jesteś dla innych otwarta ksiągą, w której każdy może czytac bo wie co czyta...
mąż zaś zmienia sie dla siebie, by on także był dumny z siebie, by był przykładnym ojcem, mężem, synem... by z takiej postawy bycia szlachetnym czuł radość i zadowolenie,
jednak niestety to poczucie do zmian siebie, tą droge do przewartosciowań siebie co dobre co złe, niestety do tej decyzji każdy musi sam dotrzec, nikt go nie zmusi, jesli nie ma dobrej woli i chęci i widzenia, że ze mną coś jest nie tak...
a jeśli ktoś tego nie widzi, nie chce widziec niestety takiej osobie stawia sie twarde warunku, któych należy sie trzymac, bo są dobre dla każdego w to uwikłanego w kontakt z tymi osobami..

Anonymous - 2009-11-13, 15:28

Jarosławie, jedyną (a w każdym razie jedną z niewielu której jestem pewna)rzecza ktorej jestem pewna jest to że nie zrobie tego z tego właśnie powodu o kórym piszesz, jeżeli to zrobie to będzie to przemyślana decyzja, w celu innym niż myślisz, chce w końcu zaczac życ, nie chce byc już dłuzej skazana na jego łaskę czy dziś bedzie chciał rozwodu czy nie, bawi się mną i moimi uczuciami, wie, że batrdzo mi zalezy na rodzinie i dlatego tak postępuje., Nie jestem w stanie siłą odciągnąc Go od tekiego życia z narkotykami i zabawą, ale mogę odciągnąć mnie i dziecko, na siłę Go nie uratuję, choc nie ukrywam, że chciałabym, boję się , że pewnego dnia dostanę pozew z sądu, i tak pewnie bedzie. Ale w sprawie rozwodu.

Co do Świąt to wybaczcie ale nie beede potrafiła na Niego nie czekać, nie mieć nadzieji, że w ten magiczny dzień wróci do swojej rodziny.

Anonymous - 2009-11-13, 15:57

aniu, jeszcze daleko do Swiąt, nawet się Adwent nie zaczął, to te reklamy tak na nas działaja i wystawy ;)

teraz zwykla codzienna miłosc do siebie do meza do coreczki, zabawa z dzieckiem, żadna tam magia, codziennosc ale z Boza obecnoscią piękna :) niezwykła

szkoda ze maz zrezygnowal z rekolekcji...
Tworzcie z Julką fajny dom, taki ciepły do którego chce się wracac...nie przejmuj sie tym co maz robi na ile sie da...nie odciagniesz go ale moze przyciagniesz....madroscią, spokojem Bożym, miłoscią

wzmacniaj siebie jak najwiecej!!! polecam wspolnoty, grupy wsparcia itp


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group