Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - spełnienie marzeń...

Anonymous - 2009-09-09, 19:50

kasia napisał/a:
Lodzia, lodzik widzę się powoli cały stopił, czuć ciepło, spokój..

Jak się spotkałam z bliską koleżanką po porodzie... powiedziałam mi że sie zmieniłam, mam "coś w oczach czego nie miałam - jakieś ciepło"...
Na pewno teraz mając córeczkę czuje się bardziej kobieca....

Anonymous - 2009-09-09, 20:52

Kochana Lodziu....Ty NIGDY nie straciłas nadziei !! Pamiętasz...czasem Ty plakałaś a ja wysiadalam i zlość miałam na cały świat, że Cię krzywdzi....ale Ty NIE...nie straciłas nadziei .....wytrwałaś !! Chwała Panu !! Niech Bóg Wam błogoslawi !! Całuję Was najmocniejjjjjjj , a córeczkę najbardziej !!! Zawsze pamiętająca EL.
Anonymous - 2009-09-10, 10:28

El nie traciłam bo wiedziałam, że czeka mnie coś dobrego :mrgreen:
Pamiętam jak rozmawiałyśmy godzinami na gg... I faktycznie czasem gdy Ty już nie widziałaś nic... ja dalej brnełam, płakałam i mówiłam, że na pewno tak nie jest... Nie tylko z Tobą takie dyskusje trwały... tak samo z Mirelką, Amelką, Rotem i Witem...
I te rozmowy dały mi bardzo wiele, choć przyznam, że czasem postępowałam na opak w stosunku do tego co radziliście... ale widocznie tak miało być. Każda rozmowa dawała mi do myślenia....
Pozdrawiam
Lodzia - Kasia

Anonymous - 2009-10-14, 20:01

lodziu, ratuluje i tak bym cciala byc na twoim miejscu. miec te nadzieje co ty (ja nadzieje bardzo czesto trace), i byc juz po tej druiej stronie, nei bac sie koszmaru odrzucenia i powrotu nalou meza.
teraz skolowana jestem i kompletnie nic juz nie wiem, co i jak mam robic? nawet teo, czy do nieo dzwonic pierwsza, czy nie... :(

Anonymous - 2009-12-09, 23:38

Gratuluję córeczki.
Ja też pisalam że cuda się nie zdarzają, a jednak.
Życzę Wam szczęścia i miłości nieustającej.
Z Panem Bogiem

Anonymous - 2010-01-07, 13:40

Witajcie po dłuższej nieobecności...
Nasza córeczka ślicznie rośnie i rozwija się... z dnia na dzień jest bardziej kochana...
Mąż jest w niej zakochany po uszy... Cięgle mówi jaka jest śliczna, kochana, cudowna...
Między nami nie zawsze jest ok- bywają bardzo trudne chwile i bardzo trudne rozmowy, ale ja nie chce się poddać. Przyjmuje te trudy z pokorą i wierzę że Bóg czuwa w naszych sercach... Często milcze i często odpuszczam.. Cięgle się uczę jak żyć w związku - bo to jest niesłychanie trudne...
Moim marzeniem jest mieć jeszcze chociaż jedno dziecko - żeby nasza córeczka nie była sama...
Często wspominam takie chwile:
pierwszy\a rozmowa z mężem po rozstaniu, pierwsza jego wizyta w mieszkaniu do którego się wyprowdziła... pierwszy raz gdy mnie przytulił... Bardzo mocno to we mnie siedzi i zawsze kiedy jest mi źle sobie to przypominam...
Pozdrawiam was serdecznie

Anonymous - 2010-01-07, 14:57

lodzia napisał/a:
Przyjmuje te trudy z pokorą i wierzę że Bóg czuwa w naszych sercach... Często milcze i często odpuszczam.. Cięgle się uczę jak żyć w związku - bo to jest niesłychanie trudne...

.. pierwszy raz gdy mnie przytulił... Bardzo mocno to we mnie siedzi i zawsze kiedy jest mi źle sobie to przypominam...

Gratuluję Wam serdecznie tej obecnej sytuacji. Życzę Wam mnóstwo, całe mnóstwo dobrych i tylko dobrych chwil. A mała ślicznotka niech sobie zdrowo rośnie.
Lodziu ...bo ja sobie myślę tak :
My kobiety to jednak musimy pewne sprawy przemilczeć, aby nie doszło do zbytecznych spięć.
Nauczyłam się tego z oporem po wielu latach związku i widzę efekt. Nie dochodzi do żadnych zbytecznych nieporozumień. Jest cisza i zarazem spokój. A to służy obojgu.
A jeśli chodzi o te złe wspomnienia... to zawsze jest tak ,że jak mamy słabszy dzień i nastrój to wtedy natrętnie wracają złe chwile z życia wzięte, porażki , złe wybory itd.
Odkąd proszę Boga o to , aby zabrał ode mnie wszystkie złe wspomnienia z mojego życia, wyciszył je w moim mózgu i sercu, duszy mej po prostu ...to wracają same dobre myśli.
I cały czas o to proszę... o nawrót samych pozytywnych wspomnień.
Cieszcie się sobą i radujcie :-D

Anonymous - 2010-01-07, 15:09

Lodzia.......... akceptacja tego co było...........bo to juz nie wróci to droga ku przyszłosći.
Nie mozna isć do przodu z głowa zwrócona ku tyłowi,bo potkniecie i upadek pewny.
Rośnijcie we 3-kę zdrowo ......ku wzajemnej radości.
A mąż czytał "Warto byc ojcem"?

Pogody Ducha

Anonymous - 2010-01-08, 08:47

Dziękuje za dobre słowo;)
nałóg, szczerze my nie lubimy czytać...a męża szczególnie trudno zachęcić do tego... Natomiast myślę że on doskonale wie, ze warto być ojcem- to po prostu po nim wiadać;)

Anonymous - 2010-01-08, 09:43

lodzia, gorący wulkanie miłości ;-)

wyrazy głębokiego SZACUNKU dla Twojego męża! Niech Bóg Wam błogosławi i niech Was strzeże :-D

Anonymous - 2010-02-03, 12:28

Witam Was wszystkich... Muszę się troche wyżalić i posłuchać, poczytać co Wy na to...??
Po powrocie męża był okres kiedy między nami było wspaniale - rozmowy, wspólne spędzanie czasu, czułość, mąż wtedy często mnie przytulał, całował, był zainteresowany tym co u mnie. Gdy był poza domem pisalismy smsy, rozmawialiśmy przez telefon.... Potem znów przyszły gorsze dni i ta czułośc, zainteresowanie znów zanikła... A mnie jej barkuje bardzo. Na dzień dzisiejszy w jednych sferach życia jest całkiem w porządku (wspaniałym przykładem jest zachowanie męża do córeczki, pomoc w obowiązkach domowych), a w drugiej zupełnie nijako... Mąż często ucieka ode mnie, ucieka do kolegów (z nimi zawsze można piwko wypić), do koleżanek, z którymi można pożartować, pogadać, pewnie też poflirtować... Przykro mi, że im poświęca czas a nie mnie - mnie jako kobiecie. Bardzo potrzebuje rozmów, przytulenia, pocałunku na dobranoc.... Bardzo pragnę, żeby mąż poświęcił mi swój czas. Nie tylko poświęcał czas domowi, rodzinie jako całości ale też mnie...
W czasie kryzysu nauczyłam się milczeć, nauczyłam się mówić to co istotne, i w bardzo spokojny sposób. Kilka dni temu powiedziałam szczerze mężowi, że tęsknie, że chce z nim spędzać czas, ale że równocześnie zadje sobie sprawę, ze on pewnie gdyby chciał spędzał by go więcej ze mną. Odpowiedział że nie ma ochoty na spędzanie czasu ze mną, że już nie będzie tak jak kiedyś i że już mi to wyjaśniał. Tłumaczyłam mu że przeciez mieliśmy wiele wspaniałych chwil ze sobą... Ale to przemilczał, jakby nie chciał się przyznać że czasem robi coś bardzo dobrze.
Nie ma teraz już smsów telefonów... A gdy ja pierwsza się wybiję z smsem, czy telefonem to się złości... Więc przestałam, dałam mu spokój.
Bardzo bym chciała, żeby mąż znów poświęcał mi czas, słuchając tego co mam do powiedzenia, otaczając mnie czułością...

Anonymous - 2010-02-03, 12:37

lodzia,
Chyba zachłysnęłaś sie "powrotem mężą do normalności" i zapomniałaś przerobić do końca wszystkie fazy kryzysu. Nie można niczego przeskoczyć i przyspieszyć, bo będzie nawrót. Mąż nie musi być na tym samym etapie co Ty w procesie zdrowienia.
Zadbaj o rekolekcje, czy audycje do wysłuchania dla obojga i sama wysłuchaj:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4691

Daj Wam czas na "wyrównanie w biegu."

A ponad to nie zamartwiaj sie na zapas. ;-)

Anonymous - 2010-02-03, 12:52

Obawiam się że mąż jest jednak nieszcześliwy ze mną:( Mówił o tym... Ale też robił wiele rzeczy które świadczyły inaczej... Więc głupia jestem w tym wszystkim
Anonymous - 2010-02-03, 13:00

Lodziu , czytałas " Miłość i szacunek " Eggerichs Emerson ?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group