Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Proszę o radę- mój mąż przestał mnie kochać

Anonymous - 2009-09-01, 12:15

Katarzyno, Nałogu,
to bardzo cenne co napisaliście (myslę, ze dla wszystkich zmieniających siebie). Przeczytałam to kilka razy, zmusiło mnie to do pewnych refleksji i ....
czuję sie zażenowana - to chyba najlepsze słowo.
Patrząc z boku: błaganie, kajanie się przed kimś, szczególnie przed kims kto drwi i najzwyczajniej w swiecie tego nie chce, jest żałosne. zawsze to jakas forma nacisku, przymusu a to chyba nie jast metoda i raczej nie ma nic wspólnego z godnoscią...
Czuję sie jeszcze bardziej zażenowana, takie wiadro z zimna wodą jest czasami bardzo potrzebne, otwiera oczy...
Nałogu, Twój powój z tyczką odniosły podobny skutek. Ilekroc pojawia się we mnie pragnienie bycia powojem,ukryta w podswiadomości tyczka strzela mnie po paluchach...
Czasami wydaje nam sie, ze jest zupełnie inaczej niz w rzeczywistosci, że panujemy nad swoim zachowaniem, myslimy racjonalnie, a tymczasem nie jestesmy nawet w połowie drogi...cóż nic nie przychodzi łatwo, zwłaszcza podejście z dystansem do samego siebie.

Anonymous - 2009-09-01, 15:09

Nałogu! Tak, jestem na Al-Anon. Niestety dopiero od czerwca. Przedtem wydawało mi się, że dam sobie radę. Że wystarczy tylko czytać poradniki. :mrgreen:
Chcę też powiedzieć, że bez zawierzenia Najwyższemu i Mateńce, nie udałoby mi się uzyskać takiego spokoju, jaki czuję teraz! Nie mogłam przejść przez I stopień bardzo długo) pół roku!!!). A teraz codziennie się utwierdzam i umacniam.
Mąż nie jest już punktem odniesienia moich wszystkich działań.
Niezapominajko - człowiek popełnia błędy, bo jest CZŁOWIEKIEM - ISTOTĄ UŁOMNĄ, natomiast BÓG jest DOSKONAŁOŚCIĄ i dlatego jemu możemy ufać bezgranicznie.

Anonymous - 2009-09-01, 15:47

Anula1...przepraszam za błąd wyżej w nicku............a co do programu ............wg mnie podstawą jest uznanie swojej bezsilności właśnie kroku pierwszym.Potem juz idzie łatwiej.
Piszesz że bez zawierzenia "Najwyższemu i Mateńce,"nie uzyskuje sie takiego spokoju................... tak ,bo ten program jest programem duchowym.I tylko wtedy daje porządane efekty gdy będący w tym programie zawierzy siebie,swoje działania Bogu ,gdy uzna że to Bóg jest Tym co rzadzi,co steruje,że jest reżyserem,a człowiek jest tylko albo az scenarzysta i aktorem w tej sztuce jaka jest życie.
Pogody Ducha Anula1

Anonymous - 2009-09-01, 22:43

Gabi mój kryzys trwa 6 miesiąc i z twojego opisu to faktycznie wygląda to podobnie..

Tak, Bogu możemy ufać bezgranicznie...zaczęłam powierzać wszystko Jezusowi, oddawać w Jego ręce mój kryzys i czuję większy spokój. Zrozumiałam, że mój mąż to osobna , dorosła osoba o swojej wolnej woli i sam musi uporać się ze swoimi problemami. Nie rozmyślam cały czas o poczuciu straty, tylko żyję dniem bieżącym. Po pracy bawiłam się z córcią, byłyśmy na placu zabaw..i to naprawdę dobrze myśleć o czymś innym, a nie cały czas o mężu.
Czytam uważnie Wasze wszystkie rady, wypowiedzi- to naprawdę daje wsparcie :) widzę w nich słuszność i mądrość..niestety nie da się tak od razu wszystkiego wprowadzić w życie..ale małymi kroczkami do przodu :)

Anonymous - 2009-09-01, 22:53

Każdy mały kroczek posuwa nas wszakże do przodu! Każda minuta bez cierpienia jest cenna.
Każda chwila, kiedy mamy szczery uśmiech na twarzy leczy skołatane myśli. A radość może dawać tyle naszych działań - modlitwa, przespana noc, czy wygłupy z dziećmi.

Anonymous - 2009-09-03, 14:01

Jejku to jakbym czytala swoja historie opisalam ja na forum,tyle ze u mnie maz sie wyprowadzil i zlozl wniosek o separacje ale chce uczaszczac na terapie malzenskie bo chce zmian przedewszystkim w moim zachowaniu.Jest to nowa sytuacja dla mnie i nie umiem sie w niej znalesc.
Anonymous - 2009-09-03, 18:02

Kinga32 to bardzo dobrze , że mąż chce uczęszczac z Tobą na terapię - to duża szansa. No i według mnie kolejny plus, że nie podobają mu się konkretne elementy Twojego zachowania, więc można wspólnie to wyjaśniac i zmieniac.
Mój mąż był na jednej wizycie w poradni i na tym się skończyło, nie chce chodzic na terapię... zapisałam się więc sama i idę w przyszłym tygodniu.
On ode mnie nie oczekuje konkretnych zmian, po prostu nie czuje już do mnie miłości...
Tak strasznie obco mnie traktuje... nie wiem czy nie ma w myślach cały czas tej swojej koleżanki. Ciężkie to wszystko..
Mam większy spokój, modlitwa mi pomaga, ale czasem przychodzą myśli co jeszcze mogę zrobic, co robic, żeby ratowac moje małżeństwo...bo tak naprawdę to czuję się teraz tak jakbym nic nie robiła w tym kierunku..owszem ratuję siebie, jestem silniejsza psychicznie,mniej zdołowana- ale nic się nie poprawia z moim małżeństwem..mąż jest daleko ode mnie i oddala się coraz bardziej..

Anonymous - 2009-09-04, 09:31

Niezapominajko!
Nie jest tak, że nic nie robisz - pracujesz nad sobą. Czy mąż pracuje nad sobą? Czy tylko trwa w tym dziwnym odrętwieniu?

"nie wiem czy nie ma w myślach cały czas tej swojej koleżanki" - naprawdę nigdy nie będziesz wiedziała, co tkwi w jego głowie, więc NIE MA SENSU się tym dręczyć!!!
Ja wiem - martwimy się o tych naszych mężów... Ale niech to będzie troską, nie udręką, co tam myśli albo czemu słucha akurat takiej piosenki a nie innej. Jak przestaniesz analizować każde jego słowo, czy gest - poczujesz ulgę tak jak ja poczułam...
Tak naprawdę chyba najbardziej rozwalają nas nasze własne myśli, a raczej domniemania.
Mój też się oddala. Dzisiaj wyjeżdżam z dziećmi do moich rodziców, a on "jeszcze nie wie, czy pojedzie... Zastanawia się". No trudno - sam musi rozwiązać te swoje supełki.I cieszę się, bo już nie przeżywam:pojedzie, czy nie. Nie proszę, znowu zostawiam otwartą klatkę. Może skorzysta, może nie - NIE MAM NA TO WPŁYWU!!! I tak spróbuj pomyśleć przez jeden dzień. Potem zobacz jak TY się z tym poczułaś, nie mąż - TY!!!

Anonymous - 2009-09-04, 10:01

Anula 1 pozdrawiam Cię naprawdę gorąco- jesteś silną i mądrą kobietą :)

Według mnie mój mąż nie pracuje nad sobą, tylko trwa w tym dziwnym stanie. Nie czyta żadnych książek, nie rozmawia z żadną kompetentną osobą na ten temat..Jego sposobem jest jak najmniejsza ilośc czasu spędzona ze mną :(dlatego obawiam się co będzie dalej..pociesza mnie myśl, którą ktoś tu kiedyś napisał, że żeby coś zdziałac wystarczysz ty i Pan Bóg do spółki .

Masz rację z tym, że nasze myślenie, analizowanie sprawia nam największy ból..staram się już nie rozmyślac nad tekstem piosenki, którą właśnie słucha, nie przeżywac opisu na gadu itd. Zrozumienie zdania Nie mam na to wpływu przychodzi mi z niejakim trudem ;) chociaż dociera do mnie ,że to co siedzi w jego głowie, sercu jest poza moim zasięgiem.
Niepewnością napełnia mnie to natomiast,że gdy ja się zdystansuję, odzielę emocjonalnie od niego, ale nie podejmę żadnych konkretnych kroków ( ale nie wiem co to miałyby byc za kroki- w przypadku jawnej zdrady, można zarządac zerwania kontaktów, a jak nie no to rozłąka- Dobson pisze, że trzeba postawic ultimatum, doprowadzic do tego, żeby mąż zaczął zastanawiac się co może stracic, spowodowac, że dokona wyboru- ale w moim przypadku, to nie wiem jak mogę zmobilizowac go do działania) to będziemy tak trwac obok siebie w nieskończonośc..

Anonymous - 2009-09-04, 16:53

Niezapominajko!
To modlitwa daje mi siłę. Sama z siebie jestem cienka w tej kwestii."Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" - jeszcze się okaże jaka będę, jeśli dojdzie do jawnej zdrady. Oby nie doszło...
Tymczasem wyjeżdżam dzisiaj z dziećmi, a mój mąż zostaje na te 3 dni w domu... My jedziemy na grzyby, tłumaczymy sobie, że może będą. :lol:

Anonymous - 2009-09-09, 08:38

Hej Anula 1, udało się Wam grzybobranie?:)

Ja w weekend znowu nie wytrzymałam :( bo mąż co się do mnie odezwał to robiło mi się przykro i w niedzielę odbyła się kolejna rozmowa z moimi łzami i w chwilach wielkich emocji bezdechem..no w każdym razie wynikło z niej, że mąż nie chce teraz juz niczego próbowac, niczego zmieniac, że on nie czuje się źle w tej sytuacji (jedyne co mu przeszkadza to, że mnie jest smutno).Powiedział, że będzie mnie traktował tak jak teraz, tak obco, daleko- bo tak właśnie chce- nie chce żebym była blisko, nie chce się do mnie zbliżac, nie chce miec żadnej bliskiej osoby..Odejśc nie może, ale też zostac tak do konca też nie.. On chce byc emocjonalnie daleki ode mnie. Ta rozmowa uświadomiła mi, że jak na początku próbował coś naprawiac jeszcze, to teraz otwarcie mówi, że nic w tym kierunku nie robi i nie chce robic..Jest to dla mnie impuls, żeby w takim razie też oddzielic się od niego emocjonalnie...ehh i będziemy tak żyli obok siebie..
Do tego jego picie...zawsze lubił sobie wypic na jakiś imprezach, ale teraz pije w domu wieczorem codziennie- 3, 4 piwa..jego ojciec jest alkoholikiem. Boję się o to, żeby nie popadł w nałóg. Na moje prośby żeby tyle nie pił, mówi,że będzie bo lubi piwo..

Na forum jest dużo osób z wieloma doświadczeniami..proszę powiedzcie czy powinnam coś zrobic jeszcze?...czy tylko zajmowac się swoim rozwojem, dac spokój z rozmowami ( z okazywaniem tego, że pragnę jego bliskości, czułości, miłości już daje sobie spokój- zrozumiałam, że nie chcę pchac się na siłe tam, gdzie mnie nie chcą), oddalic się od męża, modlic i gdzieś głęboko miec nadzieję, że kiedyś wszystko się naprawi ?

Anonymous - 2009-09-09, 09:12

Niezapominajka
teraz dopiero doczytałam się w Twoim wątku, że ojciec Twojego męża jest alkoholikiem. Z tego wynika, że Twój mąż cierpi na syndrom DDA (Dorosłego Dziecka Alkoholika) . Musisz konieczne poczytać na ten temat, jeśli do tej pory nie natrafiłaś jeszcze na informacje na temat DDA. Ja dużo się dowiedziałam właśnie z internetu, bo mój mąż też jest DDA. Niestety takie osoby są bardzo trudne we współżyciu, unikają bliskości, rozmów, mało mówią o sobie, mają zaburzony obraz małżeństwa.
Ale są terapie dla Dorosłych Dzieci Alkoholików, które mają pomóc im uporać się z dysfunkcyjną przeszłością i pomóc żyć normalnie.
Może uda Ci się nakłonić męża na taką terapię. Postaraj się z nim porozmawiać. Jesteście krótko małżeństwem i może wasze problemy biorą się głównie z tego, że mąż jest DDA.

Anonymous - 2009-09-09, 09:25

Cześć, Niezapominajko!
Grzybów nie było, ale spacery po lesie tak, co prawda w deszczu, ale zawsze... Do tego zrywaliśmy borówki, maliny i jeżyny. A ponieważ droga dojazdowa do działki moich rodziców była rozkopana, to samochód musieliśmy zostawić i dalej z latarkami (super atrakcja dla dzieciaków) przez wykopy.
Sobota - kawki, herbatki, pogaduszki z dziadkami. Relax. No i las... Odpoczęłam. Nie dzwoniłam. Po przyjeździe nie pytałam, co robił.
Sama musisz zadecydować, czy rozmawiać z mężem. Ja nie rozmawiam na te poważne tematy, nie analizuję słów i zachowania. To nie ma sensu. Rozmawiam na te tematy z Jezusem i Maryją. Dzięki temu co dzień staję się silniejsza.
Mój mąż wieczorami przez komputer pisze do Kogoś. Do wczoraj czekałam, aż skończy. Często czułam złość albo irytację, że pisze... Jak chciałam ja usiąść do komputera, czułam wyrzuty sumienia, że mu przerywam korespondencję. Kołomyja. I wiesz co? Wczoraj spokojnie powiedziałam, że jakoś ten problem komputera musimy rozwiązać. Najeżył się, pewnie spodziewał się wymówek... Ale nie - mnie nie o to chodzi. Zaproponowałam, żebyśmy ustalili godziny :" Ty chcesz do kogoś pisać, ja też piszę, może podzielimy się godzinami?" I tak było - on klikał godzinę, potem ja godzinę, potem on jedną, potem ja druga". Nie czekał więcej - poszedł spać.
Dziwnym trafem jak ja usiadłam do tej drugie godziny - internet nie działał. Wiesz - trzeba wtedy kliknąć F6. Nie wiem - złośliwie czy przez przypadek. Dawniej zastanawiałabym się przez całą noc, dlaczego... Teraz zajęło mi to minutę. Sukces!!!

Anonymous - 2009-09-09, 09:46

Anula 1 gratuluję sukcesów- udanego weekendu, opanowania, zaradności :)
Anula twój mąż jest alkoholikiem, możesz napisac co sprawiło, że zaczął się leczyc?

O DDA dowiedziałam się niedawno ( na wizycie u psychologa) dostałam nawet jakiś namiar na terapię, powiedziałam o tym mężowi- jego odpowiedź oczywiście - po co? on nie widzi problemu. Ja widzę związek pomiędzy dzieciństwem męża, a jego obecnym oddaleniem. On uważa chyba, że to jaki jest i co czuje już się nie zmieni i że żądna terapia nie jest w stanie na to wpłynąc.
Ja czytałam trochę tylko na temat DDA- muszę jeszcze doczytac. Jutro idę do psychologa specjalizującego się w problemach rodzinnych- zobaczymy co mi powie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group