Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Proszę o radę- mój mąż przestał mnie kochać

Anonymous - 2009-06-04, 10:42
Temat postu: Proszę o radę- mój mąż przestał mnie kochać
Witam wszystkich, jakiś czas temu trawiłam na to forum...może w skrócie opiszę Wam moją historię:
Cała sytuacja wybuchła z wielką mocą ponad dwa miesiące temu, przed tym wybuchem atmosfera w domu stawała się coraz bardziej napięta- dużo kłótni, wyrzutów , byłam zazdrosna o koleżankę mężą z pracy, z którą zaczął mieć coraz większy kontakt i nagle pewnego wieczoru mąż zaczął ze mną rozmawiać- powiedział, że nie wie już czy mnie kocha, że nie może dalej tego w sobie tłumić, że zależy mu na tej koleżance, że czuje z nią dobry kontakt, że ze mna nie może już rozmawiać, że bardzo się od siebie oddaliliśmy...
Potem nastąpił straszny tydzień rozpaczy, odrzucenia..mąż kontaktował się często z tą koleżanką, rozmawiał na gadu, wysyłali sobie smsy itd.- doszło do tego że powiedział, że nie czuje już zupełnie nic pozytywnego gdy na mnie patrzy...gdy ja byłam już na skraju wytrzymania, powiedziałam co się dzieje jego siostrze i od razu zareagowali- mąż tak bardzo się tym zdenerwował, że aż puściły w nim emocje , pewne blokady pękły- zrozumiał, ze od środka zaślepiała go straszna, skumulowana złość na mnie i że w pewnym sensie mnie kocha. To był taki moment przełomowy, że zaczęliśmy rozmawiać.. opowiedział mi o swoich uczuciach, niestety niektórych tłumionych w sobie od dawna..o uczuciach bardzo bolesnych dla mnie i dla niego też nie łatwych.Powiedział, że już od dłuższego czasu nie jest pewny, czy to ja jestem tą osobą mu przeznaczoną....Przeprosił, że tak mnie odtrącił i że chce spróbować, że on chce mnie kochać...
Zerwał bliski kontakt z tą koleżanką, bo nie chce żeby cokolwiek płynęło na jego decyzję dotyczącą naszego związku, pojechaliśmy na spotkania małżeńskie, tam napisał mi piękne listy przedstawiające wiele ciepłych uczuć do mnie, ja nie jestem mu obojętna, on czuje że już na zawsze będę częścią jego serca, docenia wiele pięknych chwil które wspólnie przeżyliśmy, kocha nasze dziecko, ale.....no właśnie, ale mój mąż jest bardzo wrażliwą osobą , myślę, że o bardzo czułej duszy , wiele smutku w nim jest i przy mnie odczuwa wiele braków, przede wszystkim nie czuje bliskości mojej duszy, mówi, że osoba, która powinna być mu najbliższa, czyli ja , taka nie jest, że jest niespełniony, że zamiast cieszyć się z bycia przy mnie, on ucieka ode mnie...oj, to tyle bólu sprawia, takie słowa, ale jeszcze bardziej boli mnie to, że on cierpi, że ja, która kiedyś dawałam mu szczęście, teraz tego nie robię...a ja tak go kocham i przez tą całą sytuację jeszcze dogłębniej zrozumiałam jak bardzo....
Dodam,że wzięliśmy ślub w młodym wieku..mięliśmy po 20 lat, ja byłam w ciąży( wcześniej byliśmy ze sobą od 2,5 roku ) ale myśleliśmy o ślubie i wspólnym życiu już wcześniej, to było naprawdę wielkie uczucie).Teraz jesteśmy prawie 6 lat po ślubie.

Już nie wiem, co mogę zrobić, jak wyjść z tej sytuacji, z tego kryzysu...staram się zmieniać siebie, nie denerwować, działać z miłością, dawać mu możliwości do pobycia samemu.. on mówi, że potrzebuje dużo samotności..

Proszę o jakieś rady...co mogę zrobić, jak pomóc mojemu mężowi, jak pomóc naszemu małżeństwu?
Ja tak bardzo go kocham.....

Anonymous - 2009-06-04, 10:49

witaj
Jestem w podobnej sytuacji ( opisałam ją na tym forum ). Wiesz co zrobiłam ? Poszłam do spowiedzi, zawierzyłam Panu Bogu i modlę się za męża. Raz jest lepiej , raz gorzej... czasem mnie sam z siebie przytuli a za chwilę mówi,że nie wie,czy mnie kocha... a jestem w 6 m-cu ciąży.
Musisz mieć nadzieję i wiarę za Was dwoje... to bardzo ciężkie zadanie, czasami brakuje mi już siły,ale muszę iść dalej.
pozdrawiam Cię gorąco

Anonymous - 2009-06-04, 11:24

Odpiszę bo staż mam podobny obecnie burze uczuć i myśli na różne tematy:
Jak widac tragicznie nie jest, twoj mąż mowi ze chce się postarać by się wszystko ułożyło.
Porozmawiaj z nim o tym czego mu brakuje, jak widzi przyszłość z osobą która go kocha, jaki jest jego ideał kobiety, w końcu co jest w waszej relacji takiego co go odpycha, np moja żona twierdzi że ugotowanie obiadu zrobienie mi kanapek do pracy czy posprzatanie mieszkania zalatwia sprawe i czuję wtedy że mnie kocha- w naszym wypadku często wizja pojmowania wspólnej bliskości jest totalnie rozbieżna, facet oczekuje po powrocie kobiety ekspresyjnej zainteresowanej nim jako tym najważniejszym lubi czuć że jego kobieta jest dumna z jego codziennych osiągnięć nawet z tych rzeczy drobnych typu naprawa samochodu.
Często jest jednak tak że wraca do domu żona porównuje liste zakupów z tym co przyniósł (wylicza czego znow zapomniał) podaje obiad wypytuje rutynowo co slychac w pracy jednak bez zadnego dynamizmu zainteresowania, pozniej przechodzi do codziennych obowiazkow innych spraw jesli istnieje kontakt to czesto na zasadzie informacyjnej. Taka rutyna zabije po latach wszelkie uczucie. Brak zainteresowania mysle ze dla faceta jest podstawowym problemem jego związku, mężczyzna uwielbia być doceniany czuć że jest ważny, że jest dla Ciebie najważniejszy, i bynajmniej nie powinno się tego wyrażać słowami, a raczej gestami realcją werbalną, facet musi to czuć a nie słyszeć, mężczyźni są w 99% wzrokowcami pamiętaj o tym.
Mój wniosrek jest taki - jeśli nie poszedł w tango z tamtą inną wcale nie jest u was źle, wystarczy troche dołożyć do pieca, porozmawiać itp. chodzenie do kościola modlitwa owszem naucz sie jednak tego że Bóg owszem wiele pomoże ale wiele zależy od was samych, musicie mimo dzieci poświęcać sobie czas organizować jakieś niespodzianki odskocznie od normalnego dnia typu wyjscia nawet do kina bez dzieci, organizować jakoś tak czas by był tylko dla was, jasne dzieci są ważne ale jeśli między wami nie będzie dobrze one szybko też szczęśliwe nie będą, lepiej je zostawić raz na tydzień u babci i wyskoczyć w tą piękną pogode za miasto odbudować to co zniszczyło szare życie...
To ze jest przy Tobie to znaczy ze pamieta cie jako swoją kochaną kobietę też tak mam zawsze bedę przy zonie tylko dla tego ze będe liczył że moze wykrzesa cos z siebie tego jaka była niegdyś, moge stanac na uszach i zrobić wszystko byle by po prostu stała się w jakims malym choć stopniu tą zoną co dawniej.. Moze u was jest podobnie przypomnij sobie jak kiedys wasze relacje wygladaly wroc do zrodla, odkryj na nowo to co go kreci podoba mu sie w Tobie...

Anonymous - 2009-06-04, 11:34

Witam dziewczyny,
dokładnie wiem o czym piszecie... Ja takie wachania sytyacji w domu przeżywałam przez kilka lat, raz lepiej raz gorzej... Często zdarzało się że raniłam mojego męża bardzo mocno i robiłam to nieświadomie... Czasem powiedziałam coś co zostało zupełnie ineczej zrozumiane niź moje intencje. Wszystko się zmieniało powoli... Ale i tak cały czas było coś nie tak... W sierpniu mąż się wyprowadził ode mnie definitywnie... To rozstanie było bardzo bolesne, dla nas obojga -oboje płakaliśmy:(
We wrześniu po milczeniu i moim i męża - nagle coś się zmieniło. Złapaliśmy kontakt. Mój mąż chciał i ja chciałam i wszystko się ułożyło... Zaszliśmy w ciąże. Jestem teraz w 7 miesiącu. Bardzo pragne naszego dziecka... Pragnełam go przez te wszystkie lata kiedy było źle i kiedy było lepiej... i bardzo pragnę mojego męża...
Jednak na dzień dzisiejszy znów zawirowanie... Coś się posypało, znów powiedziałam coś co go zraniło, on zaczał mówić rzeczy które bardzo zraniły mnie... Już od kilku dni nie mamy ze sobą kontaktu...
Nie spodziewałam się że miezy nami jest jeszcze tak niestabilnie, że nie jest jeszcze tak jak trzeba... byłam pewna i przekonana że jest już ok, że możemy spokojnie o każdej rzeczy rozmawiać... Ale chyba oboje jesteśmy bardzo bardzo uczuciowi i delikatni w tych sprawach... Oboje bardzo cierpimy, bardzo przeżywamy...
Chciałabym wam dziewczyny doradzić jak się zachowywać, ale sama jestem jeszcze taka niedoskonała. Wydaje mi się że najleprzym rozwiązaniem i największą wartością jest słuchanie naszych mężów... Ale takie bardzo wnikliwe słuchanie tego co maja nam do zakomunkikowania. Piszę zakomunikowania, bo często nie sa to słowa, a gesty...
Trzeba ich słuchac bo oni są bardzo mądrzy... mądrzy życiowo, zauważają to czego my czasem nie widzimy, nie dostrzegają...
Trzeba też nauczyć się spokoju i cierpliwości... nauczyć się pokory... bo czasem nie idzie po naszej myśli i wtedy nic nie daje tupanie nogą...
Chyba bardzo ważne jest aby ich nie zamęczać "poważnymi" rozmowami co kawałek - wierzcie na takie rozmowy i tak przyjdzie czas, przyjdzie moment że one się odbedą i nie trzba na siłe rozmawiać. Ja zaczełam w niedziele rozmowę na siłe i nic to nie dało - tylko pogorszyłam sytuację...
Czasem lepiej pomilczeć i pomodlić się niż gadać i gadać... to nic nowego nie wnosi...
To takie moje spostrzeżenia... Pozdrawiam Was. Trzymajcie się ciepło

[ Dodano: 2009-06-04, 11:38 ]
ehhh napisał/a:
To ze jest przy Tobie to znaczy ze pamieta cie jako swoją kochaną kobietę też tak mam zawsze bedę przy zonie tylko dla tego ze będe liczył że moze wykrzesa cos z siebie tego jaka była niegdyś, moge stanac na uszach i zrobić wszystko byle by po prostu stała się w jakims malym choć stopniu tą zoną co dawniej.. Moze u was jest podobnie przypomnij sobie jak kiedys wasze relacje wygladaly wroc do zrodla, odkryj na nowo to co go kreci podoba mu sie w Tobie...


Ja się rozpisałam a całe sedno na tym właśnie polega :mrgreen:

Anonymous - 2009-06-04, 11:42

rożne są etapy miłości...miłość to nie uczucie ale wybór woli...do mnie najbardziej przemawia ta definicja miłości: "Amor -ego wolo Tibi bene" - chcę aby tobie było dobrze. czasem wbrew swoim uczuciom..konsekwencja wyboru...w moim kryzysie tylko to pozwoliło mi trwać..nie było juz dobrych uczuć...jedynie wola...
Niezapominajko, poczytajcie dobre ksążki polecane tu na forum, spróbujcie odnowic więź między wami, jeśli twojemu mężowi brakuje "porozumienia duszy" spróbujcie spotkac się na tym polu, róbcie razem to co "duchowe" - sztuka, literatura, modlitwa, pielęgnujcie przyjaźń-sami postanówcie co was może zbliżać. Powodzenia!

Anonymous - 2009-06-04, 11:47

Ja się zmieniłam i to bardzo... A w zasadzie tak jak pisze ehhh stałam sie znów tą żoną z początku małżeństwa... I najważniejsze że ja się z tym czuje lepiej, czuje się dużo lepiej... To był taki przełom... Po prostu zrozumiałam w omonecie że musze się stać ta dawną dziewczyną która stała przy ołtażu, ta dziewczyną której zakładał obrączkę na palec i ta dziewczyną którą prosił o rękę... znów miec to samo spojrzejnie, ten sam uśmiech... znów być sobą... I zapragnełam tego przedewszystkim dla siebie i postanowiłam to osiągnąc dla siebie przede wszystkim. I myślę ze się udało. Mąż mi powiedział, ze się zmieniłam... I to była największa nagroda za tę całą prace która musiałam wykonać aby to osiągnać
Anonymous - 2009-06-04, 22:41

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi...za Ciebie Gosiu26 i Lodziu będę się modliła..
Jeśli chodzi o błędy nasze, a zwłaszcza moje to dostrzegam je oczywiście i zmieniam się -mąż to zauważył, wiele rzeczy we mnie go zaskoczyło pozytywnie, mówi też że już od dawna nie zdawał sobie sprawy, że tak go kocham.. książek dużo czytam, chłonę je, ale mąż nie bardzo chce...bo tak naprawdę porozumienie między nami jest teraz bardzo dobre, umiemy spokojnie rozmawiać ze sobą, ja wciąż próbuje stawać się lepsza, czasem oczywiście znów zawodzę, ale nie poddaję się i wciąż chcę się zmieniać.
Jeśli chodzi o budowanie więzi duchowej to staramy się znajdować czas dla siebie, ale...mój mąż często chce być sam, woli być sam...
doro napisała, o tym, że miłość to wybór woli, ja słyszałam też , że to postawa- myślę, że to prawda, ale czy to wystarczy...czy mój mąż może być szczęśliwy przy mnie nie czując, że mnie kocha?..czy ja będę szczęśliwa wiedząc, że jest ze mną tylko dlatego, że kiedyś mi to obiecał?
ehhh na pewno masz rację, że codzienność , obowiązki zniszczyły wiele między nami, ale czy to tylko o to chodzi.....czasem jak mąż mówi mi o tym, że nie czuje mojej duszy- tak jak czuje niektórych osób- to tracę nadzieję, bo wiele mogę zmienić w sobie, ale nie swoją duszą.......
powiedział mi też kiedyś, że wtedy jak mnie poznał dałam mu tak wiele, nie był już samotny, był szczęśliwy, ja dawałam mu wiele ciepła itd.. ale że był tak młody, że teraz się zmienił, że ma inne potrzeby, że może potrzebuje kogoś kto będzie czuł tak jak on- kto będzie miał w sobie taki smutek, takie poczucie uwięzienia duszy w ciele i że wtedy będzie mógł razem z tą osobą uciekać i że może będzie mu łatwiej....
Wiecie, myślę , że to tych problemów w komunikacji związanych z codziennym życiem u nas dochodzi ta specyficzna natura mojego męża.. i boję się, że on zamknie się w tym swoim smutku i nie będzie w stanie otworzyć się znowu na mnie...

Pozdrawiam wszystkich !

Anonymous - 2009-06-04, 23:49

Ja tez tak mam ze lubie sie zamknac w swojej piaskownicy troche pobawić się swoimi klckami, chyba każdy troche tak ma, ze mimo rodziny chce mieć chwile dla siebie swoich przyjemności, mało dziś jest czasu w tym zagonionym świecie, i nie zawsze na wszystko co by się chciało go wystarcza. Cała sztuka polega na tym by dojść do jakiegoś konsensusu co często proste nie jest. Z tą duszą nie rozumiem - uwięzienie? Hm faceci są raczej wg mnie wile prostsi we wszystkim co myślą, robią, tak mi się wydaje, jeśli są nieszczęśliwi z reguły nie realizują siebie tak jak by chcieli, badź nie czują, że żona jest spełniona i szczęśliwa... Szereg spraw codziennych powoduje że czują się jak na uwięzi dodatkowo nie widząc żeby cokolwiek z ich starań, zabiegów znaczyło coś dla ukochanej osoby, mnie osobiście to zawsze dołowało, świadomość że nie wiem co bym robił jak się starał zawsze będzie to po prostu zwykłe, może to też wynika z rodziny, której pochodzę gdzie wszystko było zwyczajne, każdy mężczyzna robi wiele by jego życie było niezwykłe i do tego dąży, jeśli mu nie wychodzi, albo wychodzi i nikt tego nie widzi, pojawia się problem z jego szczęściem, spełnieniem. Wiekrzej filozofi w naszej naturze nie ma. Jesli jest smutny musisz dotrzec do tego źrodla nie przez ciągłe rozmowy, bo jeśli nie lubi czytać takiej literatury o której mowa to wnioskuję że jest podobny troche do mnie, pewnie bawi go pogrzebanie w samochodzie czy interesuje się jakimiś sprawami techniki, ty wiesz najlepiej, czasem lepsze od ciągłych poważnych rozmow, które mnie czasem aż męczyły jest zainteresowanie się jego hobby, posklejanie jakiegoś modelu wspolnie kupienie mu zabawki do jego piaskownicy porozmawianie chwile o jego zainteresowaniach, tego nam troche czasem brakuje, nie każdy lubi czytać fachową litereture nt związków, ale za to wszystko co jest potrzebne byśmy nawzajem byli szczęśliwi mamy w środku nas, wystarczy to nawzajem codziennie odkrywać i jest to moim zdaniem nadwyraz budujące.
Nie wiem ile ktoś by się nie doktoryzował w najmądrzejszych księgach nad istotą małżeństwa to każde jest inne dla mnie lepiej wspolnie pojechać na jakieś rekolekcje czy inne zajęcia w parach/grupach niż czytać każde osobno swoją książeczkę, ale to jest również bardzo indywidualne każdy stara się jak woli, lubi. Ja mam problem bo żona ani rekolekcji ani książek, też jakoś staram się do niej dotrzeć jak myślę że trochę ją juz poznałem nagle znów okazuje się że lipa :/ ... Cóż przynajmniej się nie nudzimy ze sobą :). smieje sie obecnie tez mam kryzys ...
Jesli chodzi o sprawe przysięgi ja podchodzę do tych spraw minimalnie liberalnie z przechyłem w stronę radykalną. Po męsku wytłumaczę nie potrafił bym drugiej kobiecie nic przyżec skoro pierwszej przysięgi nie potrafiłem dochować chyba w tym momencie logika się sypie co nie? Niestety nie każdy tak do tego podchodzi i raczej nie należy spocząć ani na moment w swoim związku by nie obudzić się pewnego dnia z ręką w nocniku. Wiele obecnie na ten temat myślę przysięga pomaga motywować starać się jak dla mnie wyznaczać cel miłość to jednak jak by nie patrzeć nie kajdan a wzajemna droga i ja na to tak patrzę... Droga którą obrałem i którą podążam i nie wbrew swojej woli uczuciom na siłę a z pogodą ducha i optymizmem mimo wszelkich trudnych podejść głazów itp. Zawsze dzięki tej przysiędze będę pamiętał czego chcę w życiu jeśli to zatracę to tak jak bym z niej zboczył, małżeństwo się i tak wtedy skończy prędzej czy później wtedy tylko się można modlić ale jeśli się nie czuje związku z drugą osobą i myśli tylko o tym że tak trzeba sam nie wiem o co się można modlić chyba tylko o rychłą śmierć ...

Anonymous - 2009-06-08, 18:26

Witam znowu....

czy ktoś z Was pokonał brak miłości męża? radzicie robić wspólne rzeczy, żeby zbliżyć się do siebie- próbujemy, chociaż niezbyt wiele bo mąż nie ma ochoty na wyjścia do kina, teatru, wspólną lekturę- jedyne w sumie co mogę robić to razem z nim oddawać się jego pasji do muzyki...ale to nie pomaga wcale- już ponad dwa miesiące mąż nie jest mnie w stanie pocałowac...czy jest w ogóle jeszcze jakaś nadzieja, że on mnie znowu pokocha? że poczuje to uczucie do mnie? nie wiem co mogę zrobić....
Mąż co jakiś czas wspomina o rozłące, że może to pomoże mu poczuć co traci, poczuć, że mu na mnie zależy i że chce ze mną być..nie wiem , czy to ma sens...

Anonymous - 2009-06-09, 09:48

Niezapominajko, wiem co czujesz... mój mąż nie okazuje mi czułości, nie pamiętam kiedy tak z serca mnie pocałował... traktuje mnie " dobrze", bo jestem w ciąży.
Próbujemy różnych rzeczy by zbliżyć się do siebie,raz jest lepiej ,raz gorzej... trzeba walczyć - DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ !

Anonymous - 2009-06-09, 18:31

NIezapominajko, witaj!

Nic nowego Ci nie napiszę, sporo juz tutaj na forum o tym było pisania...

Zajmij sie sobą, rozwijaj zainteresowania, staraj sie nie ogniskować na męzu

niech nie bedzie calym Twoim swiatem

gdzie jest Bóg w Twoim zyciu?
Moze on upomina się o Ciebie ?

MOze jakis wyjazd rekolekcje, ja baardzo polecam ignacjanskie!
Moze jakis spotkania w kosciele, grupa modlitewna

moza taka nowa TY bedziesz bardziej inspirujaca dla męza?
To jakby skutek uboczny ;) takich dzialan dla siebie

moze czas odnowic swoje znajomosci, przyjaźnie?
Pozwolic mu pobyc w jaskini i nie czekac az wyjdzie...

Co Ty na to? BYloby to pomocne?

Anonymous - 2009-06-09, 22:01

Witam,

Danka 9 napisał/a:


Zajmij sie sobą, rozwijaj zainteresowania, staraj sie nie ogniskować na męzu

niech nie bedzie calym Twoim swiatem



właśnie uczę się tego pomału, pomalutku zaczynam rozumieć, że owszem kocham mojego męża bardzo i że chcę z nim żyć, ale.... ale wiem już że sama też jestem w stanie żyć, choć nie będzie to życie w pełni.
Myślę, że Danka ma też rację w kwestii zajęcia się sobą- zaczęłam tak robić i załatwiam niedokończoną sprawę sprzed lat, nie mam czasu na wszystko na raz niestety- ale o rozwinięciu zainteresowań też myślę :-)

Kryzys ten zbliżył mnie do Boga, chcę być blisko Niego i rozwijać się w mojej wierze, może faktycznie spróbuję tych rekolekcji ignacjańskich..
Naprawdę wiara, miłość Boża pomaga mi w tych chwilach bardzo---daje mi siłę.

Pozwolic mu pobyc w jaskini i nie czekac az wyjdzie...

ah... myślę, że to co piszesz naprawdę ma sens, tylko żeby zwalczyć w sobie tą chęć tego wyciągnięcia go z tej jaskini :-P ale spróbuję, spróbuję nie czekać aż wyjdzie...
Dzięki :-)

A Ty Gosiu trzymaj się :-) i też zajmij się sobą...

Anonymous - 2009-06-17, 11:48

Witam
Przeczytałam chyba wszystkie posty...jestem w podobnej sytuacji.Zaczęło się dokładnie rok temu jak zachorowałam na nowotwór.Mój mąż bardzo się przejął moją chorobą,walczyliśmy o moje zdrowie i zycie,pomocna również była jego kolezanka z pracy,która bardzo go pocieszała oferowała swoją pomoc...Po moim wyjściu ze szpitala dowiedziałam się,że mąż spotyka się z tą kobietą,piszą sms-y,prowadzą rozmowy telefoniczne,dodam jeszcze,ze ONA też ma męża i dzieci.Kiedy powiedziałam mężowi,ze wiem o tym zdenerwował się powiedział,ze mnie nie kocha a to uczucie co ma do niej to jest silne.Walczyła o nasz związek bo kocham męża,on twierdzi,że tez sie starał,Poprosiłam go zebyśmy poszli do poradni małżeńskiej nie chciał ale poszliśmy powiedział,że robi to dla mnie,ubłagałam żebyśmy jeszcze poszli do spowiedzi razem też się ociągał,ale udało sie byliśmy i po wyjściu ze spowiedzi do której musielismy się przygotować powiedział,że bardzo mnie kocha,ale mozemy sie rozstać z innego powodu...i tak się stało zostawił mnie z problemami-pewnego pięknego dnia nie wrócił po pracy do domu pojechał do rodziców i tak zostało.Prosiłam błagałam zeby wrócił nie dałam rady uparł się i koniec powiedział,ze to koniec jemu się wydawało ze mnie kocha,ze przez te 8 miesięcy przechodziłam katorge i on też nie chce juz tak żyć on woli być sam niż ze mną z dziecka nie zrezygnował kontaktuje się tylko jest problem bo dziecko nie chce kontaktów z tatusiem jest złe na niego że nas zostawił i to dla innej kobiety.Wiem ze ona go o to poprosiła żeby byli w związku takim jakim są czyli ona ma męża dzieci - rodzine i mojego męża bo sam mi o tym powiedział,a on jest w stanie dla niej zrobić wszystko i zrobił zostawił nas.Jest mi bardzo ciężko ponieważ borykam się z problemami zdrowotnymi,dnia codziennego.Nie wiem co mam robić?czekać naiwnie,ze wróci?Zrobił sobie tylko urlop w małżeństwie?Ale zostawił mnie w takiej sytuacji,a przyzekał przed Bogiem,ze mnie nie opuści aż do śmierci :-( .Nie chce rozwodu bo papierek jest mu nie potrzebny,wrócić już nie wróci bo jestem dla niego obojętna .Co mam robic?

Anonymous - 2009-06-17, 15:19

Niezapominajko - to, że mąż "nie czuje" to nic nie znaczy - uczucia sie pojawiają i znikają, raz się kocha, raz nienawidzi. Nie można sie kierowac uczuciami.
Najważniejsza jest decyzja - a mąż jest z Tobą
On chce porozumienia duchowego - powiedz mu, że małżeństwo jest drogą, czasem bardzo długą droga (są małżeństwa, które trwają 60 lat :shock: ), na której rozwijaja się dwie osoby (oddzielnie), ale też rozwijacie się razem jako para.
Jeszcze wszystko przed wami!
Nic nie przychodzi samo - nie jest tak, że można zmienić osobę na inną - i wszystkie problemy sie rozwiązują.
Problemy sie rozwiązują, kiedy małżonkowie pracują nad tym...
Kiedy przynajmniej jedna osoba pracuje i chce zmiany
Wystarczy jedna osoba i - jak mówi El - druga, którą jest Bóg - ta współpraca człowieka z Bogiem przynosi niespodziewanie dobre owoce :-)

Porzucona - Ty trwaj, Ty wierz w wasze małżeństwo, zmieniaj siebie, powierzaj wszystkie troski Bogu, UFAJ MU!
I dawaj miłość twojemu dziecku - tylko od ciebie teraz zależy :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group