|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - znowu kochanka
Anonymous - 2009-05-04, 18:51
ok,dzieki za skarcenie.rzeczywiscie syndrom DDa. tak mam od zawsze.zapisałam sie na terapie.ide w czwartek na grupową dla współuzaleznionych."urzekającą" dostalam miesiac temu od mojej tesciowej na urodziny.czytam sobie. Nałogu,dla mężczyzn jest "dzikie serce".super. myślę,ze powinna być to obowiązkowa lektura dla narzeczonych.
mąż wpada znienacka.dzis nie zaczynalam z nim rozmowy.poszlam do pokoju a on zostal z corka.sam zaczal zagadywac.
i tak jest wciaz-jak ja jestem miła to on ucieka,jak jestem obojetna to zaczepia. szału mnozna dostac.
ale zaczynam budowac siebie.
i macie racje z ta kochanka. nie bede uprawiac masochizmu. ale modlic sie bede.tak postanowilam.
milo,ze piszecie. dzieki:)
Anonymous - 2009-05-04, 18:59
Kobieto......... a co o tym powiesz?
Poczucie winy
-czuję się winna za odczuwanie jakichkolwiek własnych potrzeb
-często czuje się winna za bycie ciężarem dla innych
-ciągle za wszystko przepraszam
-przepraszam za rzeczy, które nie wymagają przeprosin
-w mojej rodzinie ktoś zawsze był obwiniany
-w mojej rodzinie to właśnie mnie obciążano odpowiedzialnością za rzeczy, za które
nie powininnam odpowiadać
-w mojej rodzinie brałam na siebie winę za to, czego nie popełniłem, po to jedynie, by
zakończyć kłótnię
Anonymous - 2009-05-04, 19:03
Kobieto......... a co o tym powiesz?
Poczucie winy
-czuję się winna za odczuwanie jakichkolwiek własnych potrzeb
*nie mam potrzeb - uświadomiłam to sobie niedawno.albo sa minimalne.ucze sie dawac sobie prawo do odpoczynku
-często czuje się winna za bycie ciężarem dla innych
*tak - matka plus mąż
-ciągle za wszystko przepraszam
*tak,bo czuje sie winna
-przepraszam za rzeczy, które nie wymagają przeprosin
*coraz rzadziej,ale tak
-w mojej rodzinie ktoś zawsze był obwiniany
*tak,szukano winnego (czest ja,bo rodzenstow starsze odeszlo zyc wlasnym zyciem)
-w mojej rodzinie to właśnie mnie obciążano odpowiedzialnością za rzeczy, za które
nie powininnam odpowiadać
*tak
-w mojej rodzinie brałam na siebie winę za to, czego nie popełniłem, po to jedynie, by
zakończyć kłótnię
*często,niestety
co to jest? z 12 kroków?
Anonymous - 2009-05-05, 09:42
to jest fragment cech charakterystycznych osob z DDA.
ale takze pochodzacych z rodzin z innymi dysfunkcjami.
wiecej cech do autodiagnozy znajdziesz np tutaj
Anonymous - 2009-05-25, 17:22
czesc wszystkim,
to znowu ja.modle sie za kochanke męża. mijamy sie na miescie i jest dziwnie.emocje dalej są. pracuje nad tym.
przed chwila zadzwonila do mnie nasza wspolna znajoma. rozmawialysmy pol godziny. jest jakby posrednikiem miedzy mna a mezem.
maz czeka,az ja uloze swoje zycie.jakjestem sama to mu jest niewygodnie. czuje sie z tym zle.ma wyrzuty sumienia i nie umie byc do konca szczesliwyl.postanowil zamieszkac ze swoja partnerka i ich dzieckiem na stale.a ja mam wyciagnac reke do niej,bo ona jest niesmiala,ale chcialaby miec ze mna dobre uklady,chociaz jest o mnie i nasze dziecko bardzo zazdrosna.
i maz sie czuje zle w naszym miescie,taki osaczony.
wiec ta nasza znajoma apeluje do mnie,zebym to swoje zycie jak najszybciej ulozyla. i dla wlasnego dobra zaprzyjaznila sie z kochanka meza.
bo ja sie do niczego nie nadaje i on ze mna i tak nie bedzie.
wiec niech ja nie czekam na niego tylko zyje do przodu.
ja chyba wariuje albo swiat staje na glowie.
co troszke sie uspokoje to z ktorejs strony uderzenie.
[ Dodano: 2009-05-25, 18:24 ]
a ja zwyczajnie tej kobiety nie lubie i nie zamierzam polubic. nawet nie jest mi jej szkoda,ze w tygodniu tak sama z tym wozkiem chodzi.
bo w weekendy sa razem.
Anonymous - 2009-05-25, 21:08
Kobieto74!
I Ty nie rzucilas sluchawką? Ty rozmawiałaś aż pół godziny z poplątaną znajomą!
Zastanów się, czy nie masz problemu z asertywnością, ze stawianiem granic?
Ależ sie wkurzyłam! Jak kobieta kobiecie - w trudnej zyciowej sytuacji może mówić takie rzeczy... szybciej układaj sobie zycie, bo on jest nieszczęśliwy.... z inną.
Zwyczajnie mnie to z lekka wkurzyło. Z lekka tylko dlatego, że dziś ma wyjątkowo mocny dzień.
Zacznij się bronić! Bo uderzenia zaczna przyciagać uderzenia!
I ty masz wyrzuty, że nie jest Ci szkoda kochanki męża? Sory, ale to chore....
Pomysl o terapii...
Anonymous - 2009-05-25, 22:19
bozka,ja od kilku tygodni chodze na terapie. ale,jak mi powiedziala pani terapeutka,na to,aby sie wyzwolic ze wspoluzalezniena, potrzeba okolo 3 lat.bardzo pomaga mi nasz nałóg.dzielnie mi pisze naprawde madre rzeczy.czytam je sobie wiele razy dziennie. pomaga.
wokol mnie sa ludzie,ktorym moj maz sie zali,jaki to on skrzywdzony przeze mnie najpierw,a potem ona byla na tapecie. potem ona mu obiecala,ze nie bedzie miec dzieci i nagle sie okazalo,ze jest w ciazy.wiec on ja wyzwal i sie nie widywali.potem rozni dobrzy ludzie,widzac jej krzywde (porzucona w ciazy - zapomnieli,ze rozbila malzenstwo), zaczeli go atakowac,zeby sie nia zajal.wiec on,dzielny rycerz, zaopiekowal sie nia i dzieckiem i sa niby razem.
ale na tym nie koniec,jak widac.
ale przyszedl do mnie kiedys izaczal sie zalic,ze wraca do siebie,bo ma "dosyc tego burdelu".
a teraz domek jakis wynajmuje i ja sciaga do siebie.
ale nie ma sensu o nim pisac.
zajmuje sie soba.
to trudne,kazdej chwili koncentrowac sie tylko na tym,co sie teraz robi.i nie krecic filmow. to jest najtrudniejsze.
i zaakceptowac. to jeszcze trudniejsze.mam nadzieje,ze terapia mnie ustawi i odnajde siebie. prawdziwa,jakiej pewnie sie nie spodziewam.
ja mam problemy z wyznaczaniem granic,jestem tego swiadoma.
ale wierze,ze z kazdym tygodniem terapii bedzie coraz lepiej.
dzieki za komentarz.pomaga.
dobrej nocki!
i Pogody Ducha
[ Dodano: 2009-05-25, 23:23 ]
aha, i maz powiedzial jeszcze,zebym jej nie winila za rozpad naszego malzenstwa,bo gdyby nie ona to jakas inna by byla.
i ze jak ja sobie uloze zycie to on bedzie mial spokoj w duszy i chociaz jedno dziecko nie bedzie pokrzywdzone w tym wszystkim.
oddam go Panu Bogu.
niech działa w naszym zyciu.
Anonymous - 2009-05-25, 22:48
Kobieto74! Tory rozumowania twojego męża to klasyka zdradzacza i popaprańca. Aby być z tobą i tworzyć zdrową rodzinę musiałby sie odnaleźć i uporzędkować....
Życzę Ci owocnego zajmowania się sobą!
I asertywności i obrony przed psychomanipulacją! Bo tak trrzeba nazwać to, co robi Twój mąż!
Nie słuchaj tych głupot i nie koduj ich w sobie! Stwarzaj siebie lepszą, gtaką, któara potrafi być ponad tym!
Anonymous - 2009-05-26, 08:05
Kobieto , jak tak czytuję co piszesz to mam wrażenie , że idziesz do przodu, robisz postępy . Ten wysiłek , który teraz wkładasz w pracę nad soba zaprocentuje ." co zasiejemy to zbierzemy"
A w ramach ćwiczeń nad wyznaczaniem granic, popracowałabym teraz nad ucinaniem rozmów
na tematy , które są trudne . Ty nie masz obowiązku dyskutować na takie tematy z nikim .A rady najlepiej przyjmować od terapeutki , kierownika duchowego , a nie od pseudoprzyjaciół , którzy radzą zaprzyjaznianie się z kochanką męża. Zbuduj siebie silną , żebyc w przyszłości mogła budować zdrowe relacje . I wogóle nie przywiązuj wagi do tego co mówi Twój mąż . Jeszcze jakis czas temu chciał uciec od obowiązków, teraz buduje "nową rodzinę" , bo został do tego nakłoniony ...hmm , to nie rokuje dobrze...tych zwrotów akcji może byc jeszcze dużo , więc teraz TY , Twoje życie, Twój rozwój, Twoje emocje są najważniejsze. Zyczę Ci z całego serca , aby wszelkie deficyty uczuć zostały wypelnione przez Bożą miłość , jedyną doskonałą , niekończącą się , wierną , bezwarunkową . Abyś doświadczyła tego uczucia zalania miłością przez Jezusa.
Anonymous - 2009-06-13, 13:45
cześc,
to znowu ja.
pracuje nad soba.chodze na terapie,chytam madre ksiazki.i wszystko zdaje sie uspokajac,dopoki nie zobacze męża.
taraz zabral nasza corke na impreze rodzinna do swojego miasta (kochanka nie dostala zaproszenia-nie jest tam akceptowana).mam czas dla siebie i na spokojne przemyslenia.
oto one:
-za duzo mysli poswiecam przeszlosci i mezowi i jego nowej sytuacji a za malo sobie;
-zmienilam swoj stosunek do corki - jestem bardziej stanowcza i konsekwentna - nie bardzo jej sie to podoba,dotychczas na wiecej pozwalalam;
-nie umiem zyc tylko sama dla siebie. funkcjonuje na zasadzie trybikow, wiem,co mam zrobic o okreslonej godzienie,cdokad pojsc,zawiezc dziecko itd. nie umiem poswiecac czasu sobie.
-kochanka na miescie wciaz mnie rusza.to jest monotematyczne i bardzo mnie meczy.nie umiem z tym skonczyc.
czytam taka ksiazke "koniec współuzależnienia" i "kobiety,ktore kochaja za bardzo". madre i prawdziwe.tylko trudne do zrealizowania.
a to uczucie do meza i kochanki wciaz trwa.
co z tym zrobic?
Anonymous - 2009-06-16, 13:56
Dać sobie czas.
Stwierdzisz kiedyś, ze za bardzo sie "spalałaś" na niepotrzebnych emocjach.
Anonymous - 2009-06-16, 15:10
to teoria,o której czytałam.szkoda tylko,ze tak trudno to przełożyc na praktykę.
moja teściowa powiedziała mi,ze kochanka sie modli o to,aby Bóg tak rozwiązał wszystko,aby on mogła przystepowac do Komunii bedac z moim mezem.
modli sie w tej intencji.
podobno chce zlozyc wniosek w sadzie Biskupim o stwierdzenie niewaznosci. kochanka.
rozmawialam o tym z mezem i on powiedzial,ze mu wcale na tym nie zalezy. i ze zone to on juz ma.a swojej matce,ktora moglaby swiadczyc w Sądzie Biskupim powiedzial,ze ma sie nie wtracac. bo on zadnego uniewaznienia nie chce.
i ze slubu tez bral nie bedzie.
bo po co.
chce sie odciac od tego wszystkiego.
takie mysli zabijaja radosc i spontanicznosc.
i ona wciaz chodzi po miescie z uniesiona glowa.
wiem,ze to nie ma sensu.ale sie ciagnie.
modle sie za nia. codziennie Zdrowaska w jej intencji.
a z mezem przestalam rozmawiac.tylko bierze dziecko i oddaje.
za miekka bylam:obiadki (bo on taki glodny),kawusie,bycie miłą. nie w te strone.
teraz totalna obojetnosc.
sam wybral.
nie wiemczy to dobre rozwiazanie.czas pokaze.
Anonymous - 2009-06-19, 18:33
Taki mi werset chodzi po głowie " Bóg się pysznym przeciwstawia a pokornym łaskę daje"
Anonymous - 2009-06-19, 20:26
no tak,święte słowa.tylko co jest w tym wypadku pokorą? obojętność? bo wszystko inne nic nie dało,wręcz przeciwnie.czyli zostawic Bogu i życ własnym życiem?
|
|