Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Początek końca ?

Anonymous - 2008-06-03, 08:41

Greg.....napisałeś:"Mam jeszcze jedną obawę związaną z stereotypami jakie "zalegają" w głowach sądziów. Niestety w polskim sądzie uparty mąż, który cały czas mówi NIE dla rozwodu bo kocha żonę i dzieci, to dla większości sędziów "złośliwiec" który nie chce dać upragnionej wolności małżonce, mówiącej na każdej rozprawie, że JUŻ nie kocha"

Czy masz dowody na takie stwierdzenia? Przecięz w sadach sieddzą tez ludzie,kobiety najczęściej,pewnie spora część z nich jest wierząca,praktykująca i z bólem te rozwody orzeka(zanaczam że nie jetem fanem rozwodów).Sędziowie orzekają ,maja obowiązek orzekać zgodnie i kodeksami,prawem stanowionym przez wybieralne organy .Sędzia nie ma mozliwości dowolnej iterpretacji prawa.Sedzia ma obowiązek orzekania na podstawie DOWODÓW,które czasami mają mało wspólnego z tym co potocznie nazywa sie" prawadą".Na sali sadowej nie ma prawdy obiektywnej........jest tylko prawda sądowa,dowodowa.
I kolejna sprawa................. sąd jest tylko sądem i nie jest w stanie zmusić człowieka ,mającego wolną wolę z nadania Boskiego i korzystającego z tej wolnej woli do pozostania wiernym i prawowitym małżonkiem wbrew woli stron stawających w sądzie.Nawet Bóg tego nie czyni w sposób besposredni.
Ciężar przedstawienia dowodów w takich sprawach leży po stronie stron(wielokrotnie pisała o tym zuza,ola),to strony maja przedstawić dowody za lub przeciw rozwodowi.To nie sąda ma szukac tych dowodó..................sąd ma je dostać do rozważenia,one maja pomagac w sodowo-obiektywnym spojrzeniu na sprawę(vide wito i jego sprawa).

Elzd1. pisze:'A ja za trzy dni mam udawadniać, dlaczego nie chcę rozwodu"............ no i udowodnij ,baz przygotowana,połóz dowody na stół,dokumenty a nie tylko słowa.Życzę Ci powodzenia i jasności umysłu na sali sądowej oraz przed i po rozprawie.

Anonymous - 2008-06-03, 23:10

nałóg napisał/a:
Elzd1. pisze:'A ja za trzy dni mam udawadniać, dlaczego nie chcę rozwodu"............ no i udowodnij ,baz przygotowana,połóz dowody na stół,dokumenty a nie tylko słowa.Życzę Ci powodzenia i jasności umysłu na sali sądowej oraz przed i po rozprawie.


Nałóg, to do mnie?
Jeśli tak to odpowiadam: nie mam dowodów na to, że:
kocham męża
wybaczyłam,
jeszcze mamy szansę,
jest to sprzeczne z moim sumieniem......

Mogłabym jeszcze trochę pisać, ale co to da?
Jeśli szanowny nie chce, jestem bezsilna.
Pamiętasz - to pierwszy krok: uznać swoją bezsilność ( nie mylić z bezradnoscią).
Zrobiłam co mogłam - po ludzku, reszta należy do Boga. I do sędziów.

Miałabym dowody, gdybym chciała się zgodzić. Wtedy i winę szanownego mogłabym udowodnić.
Dzięki za życzenia. Postaram się, niezależnie od obrotu sprawy.

Anonymous - 2008-06-04, 15:26

Ela, czy to dzisiaj?
Pamietam :-)

Anonymous - 2008-06-04, 16:03

Małgosiu. To jutro - znaczy w czwartek o 11.
Anonymous - 2008-06-04, 16:13

Eluś będę z Tobą sercem i modlitwą...współczuję z całego serca,ale wiesz,że musisz to przejść,tak,jak i ja przechodzę......spokój,cisza i opanowanie...zresztą Ty to wszystko wiesz...
Anonymous - 2008-06-04, 19:05

Eluś, ja też pamiętam... jutro raniutko moja Msza za Ciebie... bądź dzielna :-)
Anonymous - 2008-06-04, 20:29

Dzięki, dziewczyny.
Wszystkim, którzy pamiętają i są ze mną - dziękuję.
Będzie dobrze, niezależnie od tego, jak się sprawy potoczą.

-----------------------------------------------------------------------

Na serce też można włożyć naparstek... Żeby nikt nie ukłuł żadną igiełką ironii... Żeby nie dać się przekłuć czy skaleczyć…miłością Ale za to, by można było łatwo wbić komuś igłę, jak strzałę Amora... Żeby w tym pancerzyku nie poczuć wzruszenia motylem, co pomylił palec z kwiatem... Żeby mieć w nim dla serca schronienie-muszelkę, kapelusik-kask twarzowy... I żeby tam serce malało, malało...i w końcu całe niebo było mniejsze od naparstka...

Anonymous - 2008-06-04, 22:51

spokoju zyczę... spokoju i opanowania...
Anonymous - 2008-06-05, 10:10

Elzd, co kolwiek będzie - Pan z Tobą ! Nie jesteś sama ! Trzymam kciuki mocno jak mogę, wspieram modlitwą.
Tak dużo juz przeszłaś...jeszcze to.... Elu, może to juz koniec tej drogi ?!!
Może od dzisiaj będzie juz inaczej.....lepiej ..... Tego zyczę !! EL.

Anonymous - 2008-06-05, 13:02

Elusia, to nie koniec, to początek. Początek walki o miłość.
Szanowny zaangażował pełnomocnika. A ja się nad tym zastanowię, mam trochę czasu.

Anonymous - 2008-06-05, 14:33

nałóg napisał/a:
Greg.....napisałeś:"Mam jeszcze jedną obawę związaną z stereotypami jakie "zalegają" w głowach sądziów. Niestety w polskim sądzie uparty mąż, który cały czas mówi NIE dla rozwodu bo kocha żonę i dzieci, to dla większości sędziów "złośliwiec" który nie chce dać upragnionej wolności małżonce, mówiącej na każdej rozprawie, że JUŻ nie kocha"

Czy masz dowody na takie stwierdzenia? Przecięz w sadach sieddzą tez ludzie,kobiety najczęściej,pewnie spora część z nich jest wierząca,praktykująca i z bólem te rozwody orzeka(zanaczam że nie jetem fanem rozwodów).Sędziowie orzekają ,maja obowiązek orzekać zgodnie i kodeksami,prawem stanowionym przez wybieralne organy .Sędzia nie ma mozliwości dowolnej iterpretacji prawa.Sedzia ma obowiązek orzekania na podstawie DOWODÓW,które czasami mają mało wspólnego z tym co potocznie nazywa sie" prawadą".Na sali sadowej nie ma prawdy obiektywnej........jest tylko prawda sądowa,dowodowa.
I kolejna sprawa................. sąd jest tylko sądem i nie jest w stanie zmusić człowieka ,mającego wolną wolę z nadania Boskiego i korzystającego z tej wolnej woli do pozostania wiernym i prawowitym małżonkiem wbrew woli stron stawających w sądzie.Nawet Bóg tego nie czyni w sposób besposredni.
Ciężar przedstawienia dowodów w takich sprawach leży po stronie stron(wielokrotnie pisała o tym zuza,ola),to strony maja przedstawić dowody za lub przeciw rozwodowi.To nie sąda ma szukac tych dowodó..................sąd ma je dostać do rozważenia,one maja pomagac w sodowo-obiektywnym spojrzeniu na sprawę(vide wito i jego sprawa).


nałóg: TAK, powinno to wyglądać jak to opisałeś, a jak jest to nogą się wypowiedzieć osoby które musiały lub muszą to przechodzić - któtko mówiąc różnie. Co do prawdy sądowej, dowodowej masz rację w 100% - wystarczy, że wszystko co zezna strona potwierdzą świadkowie i juz to staje się prawdą sądową - a czy ona jest zgodna z rzeczywistością to już inna sprawa.


Dzisiaj byłem na badaniach w RODK, bez dzieci.
Rozmowa odbyła się równocześnie z psychologiem i pedagogiem z jednej strony oraz mną i żoną z drugiej. Było to chyba swego rodzaju rozpoznanie czy też wywiad. Wszystko trwało ok 1,5h, a miało więcej, ale moja żona powiedziała, że spieszy się do pracy.
Każdy przedstawił swoja wersję wydarzeń - oczywiście była ona różna w każdym punkcie.
Ustalono kolejny termin na wizyte z dziećmi.
Szkoda, że po przeciwnej stronie nie było żadnego mężczyzny. W niektórych momentach moja żona wdrapała sie na szczyt swoich aktorskich umiejętności - zagrała chyba rolę życia.

Anonymous - 2008-06-06, 12:57

Mam wielką prośbę: w poniedziałek 9 czerwca będę miał ostatnią rozprawę. Może ktoś z Was wspomni o mnie w swojej modlitwie...
Wiesiek.

Anonymous - 2008-06-06, 13:14

jestem z Tobą....
Anonymous - 2008-06-06, 14:32

Wspomnę i ja.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group