Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Odbudowywanie

Anonymous - 2008-02-27, 17:18

Agnes - ja Ci nadal proponuję psychologa. Przedstaw mu swoją sytuację - pozwól, aby ktos fachowo, bez emocji na to spojrzał. Wiele osób tu kieruje się emocjami. Twoje spojrzenie tez może być nieadekwatne do sytuacji - jestes przeciez w błogosławionym stanie.
Idź do fachowca. Pozwól mu nawet, by nagrał to, co mówisz - tak się robi - a potem wysłuchaj, co powiedziałaś. Może to pozwoli Ci spojrzeć z boku.

[ Dodano: 2008-02-27, 17:20 ]
I wiesz - może lepiej narazie idź sama do psychologa...

Anonymous - 2008-02-27, 19:09

Widze że urzekła Was moja historia.W sumie dobrze zrobiłam że opisałam swoje dzieje,przynajmniej macie jasnośc sytuacji.
Powrót do męża niestety chyba nie wchodzi w grę.
Własnie wróciłam z Carrefoura,byłam na zakupach i akurat spotkałam jego siostre.
Powiedziała mi baaardzo ciekawe rzeczy.
Była z mężem w święta u rodziców(mieszkaja w domu mojego męża), akurat był podpity i wiecie co zrobił??
Zaatakował jej męża!! Najpierw zaczął wyciągac jakies stare sprawy,tamten wiedząc do czego mój jest zdolny-nie prowokował awantury.Ale nic to.Spokój na mojego jak płachta na byka-tym razem to szwagier zamiast mnie wisiał w powietrzu a potem wylądował na scianie.Wszyscy podobno byli bladzi ze strachu.
Matko Boska,macie racje że to psychol!A ja głupia wierzyłam w cudowna metamorfoze.Cóz sie dziwic,tyle lat wierzyłam w każde jego słowo...
Czy to nie ostrzeżenie to dzisiejsze spotkanie?
Mąż od rana nęka mnie płacząco-żebrającymi smsami.W odpowiedzi napisałam :po 1-terapia,po 2-spowiedż ,po 3 zobaczymy.

Korzystając z Waszych rad ułożyłam sobie plan działania.Najpierw zorientowac się co do wazności małżenstwa(nie daje rady normalnie funkcjonowac żyjąc w grzechu ciężkim) a potem porozmawiac z psychologiem albo z księdzem odnośnie swojego stanu.

Co do życia z ojcem mojego dziecka to narazie nic nie zdecydowałam.Nie wiem czy już teraz,w tej chwili jest sens wyprowadzać i skazywac wszystkie dzieci na brak normalnej rodziny.Musze dac sobie troche czasu,zobaczymy co będzie.

Dziękuję za wszystkie rady
A.

Co do moich dzieci to w tej rodzinie czuja się bdb.Starsza córka była

[ Dodano: 2008-02-27, 19:11 ]
przestraszona i niepewna siebie(cóz sie dziwic),teraz to inne dziecko.

Anonymous - 2008-02-27, 23:20

Małżeństwo, krzywda i obrona
Anonymous - 2008-02-27, 23:45

Agnes!
Jeśli Twój mąż brał z Tobą ślub pod przymusem i presją, to sprawa wydaje się prosta: sakrament został nieważnie zawarty, bo podstawą ważności m.in. jest zawarcie go bez przymusu. Myślę,że stwierdzenie tego przez Sąd Biskupi to kwestia czasu i różnych formalności, o ile zdecydujesz się tym zająć , a mnie się wydaje, że trzeba. Niekoniecznie oznacza to, że musisz od razu iść do następnego ślubu. Z tym można spokojnie zaczekać.
Mieszkając z Twoim obecnym partnerem, wcale nie musisz żyć w grzechu ciężkim. Możecie podjąć decyzję o zrezygnowaniu ze współżycia seksualnego i życiu do ewentualnego ślubu jak "brat z siostrą". Myślę, że trzebaby o tym porozmawiać z księdzem, może będzie chciał uzyskać jakieś szczególne Wasze zapewnienie czy oświadczenie, a potem spowiedź i życie z Jezusem. Wiem, że są małżeństwa niesakramentalne, które żyjąc w taki sposób mogą przystępować do spowiedzi i komunii św. Byłby to też dobry sprawdzian dla Twojego partnera, jak kocha to zaczeka.
Jeszcze jedna sprawa wcale nie taka nieważna przyszła mi do glowy. Jeśli Twój mąż zaliczył jak napisałaś sporo panienek to powinien zrobić sobie badanie na wirusa HIV, bo jest to najprostsza droga, żeby takiego wirusa złapać i to nie są wcale żarty.

[ Dodano: 2008-02-27, 23:47 ]
Agnes!
Jeśli Twój mąż brał z Tobą ślub pod przymusem i presją, to sprawa wydaje się prosta: sakrament został nieważnie zawarty, bo podstawą ważności m.in. jest zawarcie go bez przymusu. Myślę,że stwierdzenie tego przez Sąd Biskupi to kwestia czasu i różnych formalności, o ile zdecydujesz się tym zająć , a mnie się wydaje, że trzeba. Niekoniecznie oznacza to, że musisz od razu iść do następnego ślubu. Z tym można spokojnie zaczekać.
Mieszkając z Twoim obecnym partnerem, wcale nie musisz żyć w grzechu ciężkim. Możecie podjąć decyzję o zrezygnowaniu ze współżycia seksualnego i życiu do ewentualnego ślubu jak "brat z siostrą". Myślę, że trzebaby o tym porozmawiać z księdzem, może będzie chciał uzyskać jakieś szczególne Wasze zapewnienie czy oświadczenie, a potem spowiedź i życie z Jezusem. Wiem, że są małżeństwa niesakramentalne, które żyjąc w taki sposób mogą przystępować do spowiedzi i komunii św. Byłby to też dobry sprawdzian dla Twojego partnera, jak kocha to zaczeka.
Jeszcze jedna sprawa wcale nie taka nieważna przyszła mi do glowy. Jeśli Twój mąż zaliczył jak napisałaś sporo panienek to powinien zrobić sobie badanie na wirusa HIV, bo jest to najprostsza droga, żeby takiego wirusa złapać i to nie są wcale żarty.

Anonymous - 2008-03-17, 17:54

Witam

U mnie bez zmian,z ta może róznica że mąż coraz bardziej naciska na powrót.Jednoczesnie powiedział że do psychologa nie pójdzie bo to jest potrzebne mnie(z racji słabego charakteru),nie jemu.O spowiedzi tez nie ma mowy(choć wczesniej obiecywał).


Parę dni temu dowiedziałam sie o pewnym fakcie.Chodzi o to że mój mąż przed naszym slubem był w innym związku.Trwało to około roku-rozstał się z ta dziewczyna z powodu mojej ciąży,miesiąc przed slubem.Nie był to epizod-mąż twierdzi że ją kochał i leczył sie z tego przez parę lat.Mówi że po slubie spotkał się z nia jeszcze parę razy
(w trakcie spotkań zdejmował obrączkę) i na tym koniec.Ja nie bardzo w to wierze,pamiętam że w tamtym okresie dośc długo jakas dziewczyna dręczyła go telefonami.Nie wiedziałam kto to jest i nie słyszałam rozmów bo wychodził z pokoju.
Zreszta mógł robic co chciał bo ja wtedy studiowałam w innym mieście więc na początku pażdziernika pojechałam się uczyć(ślub braliśmy pod koniec sierpnia).

I w związku z tym mam pytanie:czy fakt że żeniąc się ze mną był zakochany w kims innym,myślał o tej osobie,spotykał się z nia a ślub brał tylko z poczucia obowiązku i pod naciskiem ze strony mojej rodziny nie jest dodatkowym argumentem przemawiającym na korzyść nieważności sakramentu?

Anonymous - 2008-03-21, 20:15

popatrz tutaj
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=2609

Anonymous - 2008-03-25, 16:45

Dziekuje za linka,poczytałam sobie troche i doszłam do wniosku ze mam powody aby starać sie o stwierdzenie niewazności sakramentu.

Mój mąż szedł do ołtarza pod przymusem-nie były to juz nawet namowy ale kłotnie z moja matka(ślub MA BYć i to jak najszybciej-póki brzuch nie wyskoczy).Do samego ślubu(a nawet po) był w innym związku.Jest obciążony dużą skłonnością do alkoholu która ujawniała się już we wczesnej młodości..Tydzień przed slubem w pijackim szale pobił mnie(nosiłam pod sercem nasze dziecko),stojąc przed ołtarzem miałam jeszcze siniaki na ramionach.Nawet się z tego nie wyspowiadał bo u spowiedzi bylismy rano właśnie tego dnia kiedy mnie pobił.Jakim więc sposobem tak zawarte małżenstwo może być ważne?Po slubie tak jak pisałam było tylko gorzej i coraz bardziej ujawniał swoja niedojrzałość do małżenstwa,rodziny,związku.Totalny brak szacunku w stosunku do mnie,wódkano i patologiczne kłamstwo.

Miałam duzo siły na ratowanie tego małżeństwa ale w ostatnim czasie troche przejrzałam na oczy i...nie wiem czy warto...Nie mam siły i nie wiem skąd ja brać.Z jego kłamstw?Z pijackiego bełkotu?Z obietnic których nie spełnia?
W ciągu ostatnich dwóch-trzech tygodni okłamał mnie sama nie wiem ile razy.Dowiedziałam się o tym związku przed slubem.
Wyszło na jaw że ukrywa przed rodzina i znajomymi kontakty ze mna.Powiedział mi że to dla niego OBCIACH,a na jego gg jestem zapisana jako KASKA(mam na imie Agnieszka)w razie gdyby ktokolwiek-brat,matka,kolega zajrzał do komputera...Litości...

Calutkie święta pił w trupa.Zaczął w Wielki Piątek,pił w sobote,niedzielę i prawdopodobnie w poniedziałek.Koledzy,imprezy i podejrzane przyjaciółki które go uwielbiają.
Wczoraj rano dzwoniłam żeby sie opamiętał,znowu zastosował szantaż emocjonalny.Strasznie mnie kocha,czeka i oczywiście pije przezemnie bo jest załamany(bdb powód-wcześniej pił przez stresy w pracy,kłotnie ze mna,przez to że wszyscy piją).Chciałam mu dac młodsza córcie bo chciała jechac do taty.Rozmawiał z nia,obiecał że będzie za godzine.Mówię mu:PAMIETAJ ZE OBIECUJESZ NIE MNIE,ALE DZIECKU.
Wiecie co zrobił?
Nie przyjechał ani za godzine,ani za dwie ani wogóle.Nie odbierał telefonu i nie odpisywał na smsy.Dziecko się popłakało,jeszcze go próbowała tłumaczyc"może tacie cos wypadło i zaraz przyjedzie"-myślałam że sie sama popłacze.Potem pojechalismy do nowych teściów,mimo ze były tam inne dzieci córcia do wieczora była smutna.Dodam że nie pierwszy raz sie zdarzyło ze obiecał dzieciom a potem wyłączył telefon.Czy tak się zachowuje normalny człowiek?
Parę dni temu złapałam go na kolejnym drobnym kłamstwie.Uprzedziłam:"jeszcze raz złapie cie na kłamstwie i na tym że sie mnie wstydzisz(dziesiątki razy przekonałam się ze jak jest z kolegami nie odpisze mi na smsa-OBCICH) i kończę to bo nie będę zyła z pijakiem i patologicznym kłamcą".Powiedział "Dobrze".I co?Za dwa dni szpetnie okłamał nie tylko mnie ale i swoje dziecko.Jak mam mu ufać,na czym wszystko budować?
Umawiał się że w piątek popołudniu da mi pieniądze(co tydzień płaci mi po 200 zł na dzieci-tak się umówiliśmy),po czym wyłączył telefon i słuch po nim na trzy dni zaginął.A jakby te pieniądze były mi rzeczywiście potrzebne?To jest odpowiedzialność 32 letniego faceta?
Gdzie jest ta cudowna metamorfoza o której tak trąbi?Mówi że kocha,że się zmienił,że wszystko będzie inaczej.Puste słowa z których nic nie wynika i które nie maja żadnego pokrycia w postępowaniu.
Poza tym ja naprawde sie go boję...Nie dość że pije,to cały czas zażywa środki metaboliczne(kulturysta)-cudowne połączenie.

Dziś od rana znów mi skamle,oczekuje litosci i głaskania po głowie.Za co mam go głaskać?Za to że kolejny raz oszukując mnie a co gorsza własne dziecko wybrał koleżków i połasił się na uśmieszki panienek które mu tak imponują?

Jak ktos ma problem z alkoholem niech się leczy.Ja wystarczająco długo byłam niańka pijaka,by wiedzieć że droga do szczęsliwego zycia nie wiedzie poprzez przyzwalanie na przemoc czy picie.


Na dzien dzisiejszy nie mam siły.Nie wierze mu.Boje się że niewarto,że kiedys poprostu mi zrobi krzywdę.Ze dzieci wyniosa z domu to co ja wyniosłam-patologiczny obraz mężczyzny i kiedys zwiążą się z takim samym podzielając mój los.

Co mi radzicie?Walczyć dalej czy dac sobie spokój,próbować unieważnić małżeństwo i dążyc do ewentualnego slubu kościelnego?

Anonymous - 2008-03-25, 20:43

decyzja należy do Ciebie. Sama musisz się z nią uporać. Dla mnie osobiście związek przed ślubem byłby przysłowiową kroplą przelewającą czarę goryczy...no i uważam, że dzieci zasługują na coś innego niż wiecznie zapitego, wyzywającego i bijącego ojca.

[ Dodano: 2008-03-25, 21:57 ]
ps: a w ogóle to Ci się dziwię, że wyszłaś za mąż za osobę, która jeszcze przed slubem podniosła na Ciebie rękę

Anonymous - 2008-03-25, 22:39

Ja tez sie sobie dziwie.Nie wiem co wtedy myslałam,jak byłam zaslepiona że to zachowanie nie wzbudziło we mnie żadnych wątpliwości.
Poza tym miałam trudna sytuację.W domu miałam takie awantury(że slub za póżno i brzuch będzie widac),że dla świętego spokoju na okres trzech tygodni przed slubem wyprowadziłam się do męża.
Nie miałam więc zadnego oparcia w rodzinie,nie miałam się komu poskarzyć ani dokąd uciec no i tak to się dla mnie skonczyło.


Ps.Ten związek przed slubem tez mnie powalił na ziemię

Anonymous - 2008-09-06, 19:04

Co mam zrobić wybaczyć skoro on mówi że żałuje,czy odejść?Było już dobrze ale nagle ona zaczęła do mnie pisać i pytać czy mu wybaczę to co zrobił.pomóżcie
Anonymous - 2009-01-05, 09:36

Witajcie,

Wybaczyłam zdradę, jednak mąz uznał, iż nie da rady dalej byc z nami i 4 miesiace temu wyprowadził sie do niej, przezyłam koszmar gdyż spadło to na mnie z nienacka a męża bardzo kocham. W miedzy czasie mąż zlożył pozew rozwodowy. W ostanich dniach roku poprosił mnie o rozmowe i przyznał, że tęskni, kocha i chce wrócic, i czy widze dalsza możliwość bycia razem. Mąz wrócił do domu, tamten związek zakonczył krótką decyzją i slowami odchodzę. Teraz po tak dlugim okresie nie mieszkania, mąz na nowo uczy sie zyc z nami. Jest cięzko, widzę jak przezywa to co zrobił, ze skrzywdził, swoja rodzinę i skrzywdził tamta strone. Nie chce aby zamknął sie w sobie, duzo rozmawiamy. W jaki sposób mogę pomóc mężowi?? Wiem że potrzeba dużo czasu, na wyleczenie ran, chcialabym w pomóc mu przetrwac ten cięzki okres.

Anonymous - 2009-01-05, 09:45

witaj, Paulino.
musze powiedziec, ze bardzo zaimponowala mi Twoja postawa w podejsciu do odbudowywania Waszego zwiazku.
mysle jednak, ze powinnas uwazac, zeby meza nie "zaglaskac" teraz pomagajac mu wrocic. oboje powinniscie sie starac i ulatwiac sobie nawzajem powrot. dla Ciebie to przeciez takze trudne, a z tego co piszesz wyglada to tak, ze to na Ciebie spadl caly ciezar i nie dosc, ze sama musisz poradzic sobie z tym, co sie stalo, to jeszcze meza masz przez to przeprowadzic. [moze sie myle, ale z tego, jak w skrocie opisalas Wasza historie, tak to wyglada]

bardzo dobrze, ze duzo rozmawiacie i nie dajesz mu zamknac sie w sobie. to prawda, ze kiedy do tej krzywdzacej strony dociera, jak wiele zlego wyrzadzila - jestesmy przygnieceni ciezarem i wyrzutami sumienia i bardzo pomaga kazdy dobry gest w nasza strone. rozmawiajcie tez jednak takze o Tobie, Twoich uczuciach!
bardzo polecam dla Twojego meza psychologa katolickiego - mi bardzo pomogly takie spotkania. i to nie tylko w poradzeniu sobie z zaistniala sytuacja, ale takze w zrozumieniu siebie i naprawianiu bardzo starych ran i uczuc, ktore latami tlumione zzeraly mnie od srodka i niszczyly.

powodzenia dla Was i pogody ducha!

Anonymous - 2009-01-05, 14:47

Witam wszystkich serdecznie.
Pisze pierwszy raz na forum, chociaż czytam już od jakiegoś czasu Wasze posty, które podtrzymują mnie na duchu.
Moje małżeństwo przeżywa, bardzo głęboki kryzys. Trwa to dla mnie od października, dla mojego Męża od dłuższego czasu (sam nie potrafi określić jak długo). W październiku powiedział mi, że jest inna kobieta i to z nią chce dalej kroczyć przez życie. Nie odszedł jednak z domu. Mówił, że nie wie co zrobić. Przez dwa miesiące żył ze mną i z nią. Nie potrafię nawet opisać jak bardzo to bolało. Dzisiaj wiem, że gdyby nie Boże Miłosierdzie i moje zawierzenie wszystkiego Jezusowi, nie przeżyłabym tego okresu. W końcu pod koniec listopada, Mąż odszedł z domu. Nie chciał już niczego ratować. Odszedł do tej kobiety, twierdząc, że chce lepszego życia.
Zmieniłam zamki, spakowałam jego rzeczy, modliłam się o cud i płakałam. Nie chciałam go widzieć. Po kilku dniach zadzwonił. Błagał żebym się z nim spotkała, że prosi mnie o pomoc. Zgodziłam się. Bardzo kocham mojego Męża. Wiem że dla wielu ludzi jest to niezrozumiałe (ja sama tego często nie rozumiem), ale przyjęłam go do domu. Tak dyktowało mi serce. Uwierzyłam w jego słowa. Uwierzyłam, że kocha, że nie chce żyć w grzechu, że się postara. Moje modlitwy zostały wysłuchane. Dziękuję Bogu za łaskę, którą na nas zesłał.
Dzisiaj, po miesiącu Jego pobytu w domu, nadal jest ciężko. Sytuacja między nami jest trudna. Wiem że musi upłynąć dużo czasu, zanim odnajdziemy siebie na nowo. Nie wiem tylko czy On będzie w stanie jeszcze kiedykolwiek mnie prawdziwie pokochać. Twierdzi, że chciałby, że wierzy iż będziemy jeszcze szczęśliwi razem, ale czuje się pusty, wypalony po tym co się stało.
Oddałam wszystko Jezusowi, proszę go o rozpalenie miłości wzajemnej między nami, ale czasami upadam i zdarzają sie takie dni jak dzisiaj, że siedzę i płaczę. Tak bardzo chciałabym umieć pokazać mojemu mężowi, że czekam na jego miłość. Że nie zwątpię nie ustanę w miłości do niego, ale to trudne.
Proszę Was pamiętajcie o nas w swoich modlitwach. Wierzę, że dla Boga nie ma nic niemożliwego i mam nadzieję, że pobłogosławi ponownie nasze małżeństwo.

Anonymous - 2009-01-05, 20:46

Witaj, Karo

Karo napisał/a:
Moje małżeństwo przeżywa, bardzo głęboki kryzys. Trwa to dla mnie od października, dla mojego Męża od dłuższego czasu (sam nie potrafi określić jak długo).

dlaczego to zawsze tak jest? brak umiejetnosci komunikacji.. u mnie bylo podobnie.. czulam, ze w Naszym zwiazku cos jest nie tak i WYDAWALO mi sie, ze komunikuje to mojemu Mezczyznie. ale tylko mi sie wydawalo.. i tak kumulowaly sie we mnie zle uczucia, az wszystko peklo..

Karo napisał/a:
Uwierzyłam w jego słowa. Uwierzyłam, że kocha, że nie chce żyć w grzechu, że się postara. Moje modlitwy zostały wysłuchane. Dziękuję Bogu za łaskę, którą na nas zesłał.

Pan Bog daje nam szanse... i kolejna .. i kolejna.. do nas tylko nalezy, zeby wreszcie nie popsuc, docenic i naprawiac wspolnymi silami.
Karo napisał/a:
Dzisiaj, po miesiącu Jego pobytu w domu, nadal jest ciężko. Sytuacja między nami jest trudna. Wiem że musi upłynąć dużo czasu, zanim odnajdziemy siebie na nowo. Nie wiem tylko czy On będzie w stanie jeszcze kiedykolwiek mnie prawdziwie pokochać. Twierdzi, że chciałby, że wierzy iż będziemy jeszcze szczęśliwi razem, ale czuje się pusty, wypalony po tym co się stało.

a to mnie dziwi.. On czuje sie pusty i wypalony? a co z Toba? jak Ty odnajdujesz sie w tej sytuacji?
Karo napisał/a:
Oddałam wszystko Jezusowi, proszę go o rozpalenie miłości wzajemnej między nami, ale czasami upadam i zdarzają sie takie dni jak dzisiaj, że siedzę i płaczę. Tak bardzo chciałabym umieć pokazać mojemu mężowi, że czekam na jego miłość. Że nie zwątpię nie ustanę w miłości do niego, ale to trudne.

bardzo pieknie to napisalas. zostaw wszystko Panu Jezusowi, On najlepiej potrafi Miloscia prawdziwa obdarzac. mam nadzieje, ze Twoj maz potrafi teraz docenic jaka ma zone :-) tak wiele osob, ktore pogubily sie w zyciu, zdradzily, skrzywdzily, ale zrozumialy swoj blad marzy o takiej postawie tej drugiej strony.
Karo napisał/a:
Proszę Was pamiętajcie o nas w swoich modlitwach. Wierzę, że dla Boga nie ma nic niemożliwego i mam nadzieję, że pobłogosławi ponownie nasze małżeństwo.

jestes bardzo dzielna! trzymaj sie i badz blisko Pana Boga, mocna Jego sila. mysle, ze jestescie z mezem na jak najlepszej drodze do odrodzenia Waszego malzenstwa i milosci. chcecie tego oboje, a to najwazniejsze.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group