Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Odbudowywanie

Anonymous - 2006-05-22, 12:16

Anula mó mąż też nie potrafił zakończyć znajomości z kochanką.Nie potrafił tego z siebie wydusić i jej tego powiedzieć.Podobnie jak Twój manewrował między nią a nami i czekał aż ja podejmę decyzję , ja natomiast wciąż powtarzałam ,że ja tego nie skonczę.Aż wreszcie psychicznie nie wytrzymałam i powiedziałam dosyć .Zaczęłam jasno rozmawiać o przyszłości tzn.kiedy może odwiedzać dziecko,jakie alimenty,co z mieszkaniem itp. bez żadnych łez i litowania się nad sobą( już o tym pisałam).Wtedy nastąpił przełom.Może zdał sobie sprawę ,że traci nas bezpowrotnie,że jednak to my tworzymy razem rodzinę.I przy mnie zakończył ten etap w swoim życiu i prosił o przebaczenie.Dlatego nie rezygnuj ,a tym bardziej nie podejmuj za niego decyzji.To musi zrobić on sam.A Ty wykazując tyle cierpliwości wcześniej ,to poczekaj i zobacz co z tego wyniknie.Bądż dobrej myśli.
Anonymous - 2006-05-22, 12:21

Ja też jestem umówiona dzisiaj z panią adwokat,bo podjęłam decyzję o założeniu sprawy o alimenty,powiedziałam sobie dość,dość tego,ze moje dziecko i ja jest poniżane,i cierpi ,do opłat dokładają mi moi rodzice i moja teściowa,a matka kochanki mojego męża chodzi i rozgaduje,ze nareszcie jej córka znalazła sobie faceta,który dobrze zarobi i ma samochód.DOŚĆ.
Anonymous - 2006-05-22, 13:20

Popieram. Bądz twarda. Nie daj sie!
Anonymous - 2006-05-22, 13:21

Popieram. Bądz twarda. Nie daj sie!
Anonymous - 2006-05-22, 14:45

Ja to myślę , że teraz czas na Dobsona u mnie . On pisze , że to nie jest jeszcze ten moment żeby do nas wrocić . A kiedy ten moment będzie ? Jak co się przydazy ? Brak mi sił . Tak bardzo wierzyłam że nam się uda . Teraz
Anonymous - 2006-05-23, 08:37

Uda się, uda. Przecież dlatego tu jesteśmy, że wierzymy, że każde małżeństwo.....
Pisałaś wcześniej, że dostałaś sms o czekaniu albo skończeniu. On najwyraźniej czeka na Twoją decyzję o rozstaniu się. Tak byłoby mu łatwiej. Byłoby na Ciebie. Ale Ty w żadnym wypadku się nie poddawaj. Ja w takiej sytuacji, gdy mój mąż czekał na decyzję z mojej strony powiedziałam, że nasze małżeństwo będzie zawsze trwało, czy on tego chce, czy nie. Decyzję o jego zawarciu podjęliśmy kiedyś oboje, nie ja sama. A rozwód cywilny nic nie znaczy, to tylko kolejny papier. Może mieć i sto kochanek, ale żonę będzie miał zawsze jedną.

Anonymous - 2006-05-23, 08:42

TIna , dokładnie mówiłam mu to co Ty mnie . Napisałam mu słowa naszej przysiegi i przypomniałam ze mi to poprzysiagł wobec Boga i świadków i nic juz tego nie zmieni . Należymy do siebie . Oddałam mu obrączkę , której nie nosił przez lata bo była za mała i kazałam nosić to w porfelu , gdziekolwiek . Ale to jego i niech ją ma przy sobie . Na pewno nie jest jej miejscem szkatułka w domu gdzie nie mieszka . Wziął. Nie wiem gdzie ja trzyma . Wiem że jest rozdarty i Diabeł przeciaga linę na swoją stronę . Ale Jezus nie siłą zwycieża . Rozumem i mioscią . Musze wytrwać . O rozwodzie nie rozmawiamy .
Anonymous - 2006-05-23, 08:54

My rozmawialiśmy o rozwodzie, bo zapytał "Co by było gdybym poprosił o rozwód?".
Powiedziałam, że nie rozumiem takiego pytania i czy poprosiłby również o rozwód dzieci. Przestał o tym mówić. W naszym wypadku decyzję podjęła jego kochanka, podobno postanowiła zostać z mężem. A z mojej strony ja się "uwiesiłam" i prosiłam żeby nie odchodził. Teraz nie wiem czy dobrze się stało, bo to nie on podjął decyzję i jak już gdzieś wcześniej pisałam jest w domu bo jest i nic więcej. A wcześniej też często mówił, że nie wie czego chce. Teraz nic nie mówi i właściwie nie wiem czy podjął decyzję i stara się, czy nadal nie wie. Staram się wytrzymać i nie pytać.

Anonymous - 2006-05-24, 06:05

Tina - mój mąż też jest taki, robi wszystko, bym to ja podjęła kroki - by potem było na mnie, a on czuł się usprawiedliwiony. Ale ja tego nie zrobię. Niech sobie składa ten pozew, ja nie mam zamiaru.
Anula, z tą przysięgą i obrączką, to tak sobie. Myślisz, że on tego nie pamięta. Pamięta. Obrączka mego męża leży gdzieś w domu jego rodziców. Niech sobie leży - zechce, to sobie jej poszuka. Ale musi sam tego chcieć, ja mu jej na palec nie założę, a nawet gdyby, to co to da. To on ma dojść do jakichś wniosków, nie ja za niego.

Anonymous - 2006-05-24, 06:40

No właśnie, z tą obrączką to różnie bywa. Mój cały czas nosi obrączkę. Nie zdejmował nawet przy niej, widziałam na zdjęciu.... a przy innej okazji pytałam i potwierdził, że nie zdejmował i co Wy na to ?
Anonymous - 2006-05-24, 07:46

U każdego może być inaczej z tą obrączką . Dałam mu ją gdy trwał w postanowieniiu że do nas wróci . Powiedziałam, że to jest jedyna rzecz poświęcona , którą teraz ma i powinien nosić przy sobie . Dla mnie to symbol bardzo ważny - w przeszłosci mało ważny , teraz odwrotnie . Ponieważ jest na niego za mała powiedziałam, żeby włozył ja do portfela , gdziekolwiek. Sama swoją też nosiłam w portfelu . I potem , następnego dnia , gdy siedziałam w kosciele słyszałam w sercu głos , który kazal mi nałożyć ją na palec . Nie wiem dlaczego . Poczułam taką wewnętrzną potrzebę by to zrobić . I załozylam. I noszę . Bo jestem jego żona i daję tym samym całemu światu na to dowód , jestem i czekam .
Tina , ja myslę że to dobry znak jeśli Twój nie zdejmuje tej obrączki . To pamiatka na zank miłosci , jeśli go nosi.....

Anonymous - 2006-05-24, 13:58

Ja myślę, że nie ma znaczenia, czy nosi, czy nie. Mój nosi i nosił cały czas. Jak spotykał się z nią to nie zdejmował, bo przecież bym się domysliła. Ale mam taką małą satysfakcję, że ona cały czas musiała pamiętać i widzieć, że jest żonaty. Że nalezy do mnie. Teraz tez nosi. Wydaje mi się czasem , że mu uwiera. Ale nie zdjął. Myślę że może dlatego, żeby nikt go o to nie zapytał. A może z innych przyczyn. Nie domyslajcie się dziewczyny, dlaczego nosi, albo nie nosi. To bez sensu. Na takich samych zasadach, jak rozgryzanie dlaczego coś powiedział, zrobił, albo nie zrobił. To wie tylko on. A rozpatrywanie tego może jedynie doprowadzić na manowce.
Anonymous - 2006-07-23, 14:25

Obrączki nie noszę od prawie 10 lat... powód - praca. Niestety to jest prawda. Pracuję jako elektronik i zdażyło mi się zrobić zwarcie właśnie obrączką... od tamtej pory nie noszę... żonie powiedziałem dlaczego i potrafiła to zrozumieć. Nie wiem, może nie potrafię tego zrozumieć, ale czy ja muszę pokazywać, że mam (miałem) żonę. Teraz już wiem, że ważniejsze jest to co czuję i mam w sercu, obrączka pozostaje dla mnie jednym z tysięcy symboli, którymi się otaczamy. Żona też odkąd pamiętam nie nosiła obrączki ... nie pamiętam dlaczego...
Andrzej - 2006-07-23, 17:18
Temat postu: Nodszenie obrączki jako jeden z fundamentów małżeństwa
Rot, obrączka wbrew temu co się powszechnie o niej sądzi odgrywa bardzo poważną rolę. Nie jest jakimś magicznym amuletem, ale docenianie jej znaczenia w kontekście wiary jest nie do przecenienia.
Zacytuję tutaj fragment tekstu "Fundamenty małżeństwa" autorstwa pana Mieczysława Guzewicza:

Noszenie obrączki

"Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć" (1P 5, 8).
Natura szatana, o czym często zapominamy, jest dynamiczna, atakująca. Czasami myślimy, że ma on do nas przystęp wtedy, kiedy mu na to pozwolimy. Bardzo niebezpieczne przekonanie. Św. Piotr ostrzega, że szatan ciągle jest nastawiony na atak i szuka słabego punktu w obronie. Nie można mieć wątpliwości, że szczególnym celem ataku diabła jest małżeństwo sakramentalne. Niszcząc małżeństwo, niszczy człowieka, rodzinę, Kościół i naród. Trzeba się przed tym zagrożeniem bronić, a jednym ze sposobów jest noszenie pobłogosławionej obrączki. Chroni ona nie małżonka, lecz małżeństwo. Pojedyncza osoba chroni się przed niebezpieczeństwami poprzez noszenie medalika, krzyżyka, różańca, szkaplerza. Podobnie zabezpieczamy nasz dom, mieszkanie, samochód. W przypadku obrączki, mającej wymiar świętości, gdyż pobłogosławił ją kapłan poprzez słowa modlitwy i dzięki wodzie święconej, ma ona wyjątkową wartość w odpędzaniu złych duchów od małżeństwa. Z tego powodu zdejmowanie obrączki bez powodu i trzymanie jej w szafce jest narażaniem małżeństwa na niebezpieczeństwo. Pobłogosławiona obrączka jest także przypomnieniem dla małżonka, że wszelkie podejmowane decyzje pociągają konsekwencje dla obojga. Nie jest się już kawalerem, panną, żyjącym ze świadomością odpowiedzialności tylko za siebie. Może to dotyczyć różnych zachowań w towarzystwie, ale także składania podpisu na dokumencie, bez wiedzy współmałżonka. W wielu sytuacjach towarzyskich obrączka jest też informacją dla innych, że z tą osobą nie można sobie pozwalać na zachowania zagrażające czystości i jedności jej małżeństwa.
Noszenie obrączki jest także świadectwem i wyznaniem wiary. Być może też przypomnieniem w trudnych chwilach, że nie jest się samemu z problemem, że Jezus jest blisko i nie trzeba popadać w zwątpienie w obliczu sytuacji po ludzku nie do rozwiązania.
Często wytłumaczeniem nie noszenia obrączki jest powiększenie się obwodu palca, opuchnięcie dłoni. Jeżeli jest to stan, który raczej się nie zmieni, nie powinno się zwlekać z jej powiększeniem i ponownym założeniem na rękę. Brak obrączki jest narażaniem związku na liczne zagrożenia.

Źródło: http://www.sychar.alleluj...er=17204#ksiega


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group