Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Spotkania - Dla kogo nasze spotkania rekolekcyjne są otwarte.

Andrzej - 2007-10-04, 16:04
Temat postu: Bóg ma nad wszystkim kontrolę
Ola2 napisał/a:
Powtórzę, bo mnie wyprzedziłeś :mrgreen:

Teoretyzując, dalej...

Zdradzaczka porzuciła męża i dzieci - trauma, cierpienie dla rodziny... czyn naganny grzeszny

Zdradzaczka bierze ślub cywilny z kochankiem, mają dzieci... czyn naganny grzeszny

Zdradzaczka porzuca męża niesakramentalnego i dzieci - trauma, cierpienie dla rodziny... wraca do sakramentalnego... wspaniały czyn

Ona jest już ok. w świetle zasad chrześcijańskich?


Odpowiem nie wprost :mrgreen:
Kiedy Abraham otrzymał nakaz od Boga złozyć w ofierze swego syna, też bardzo to przeżywał. Myślę, że bardziej nawet niż w każdej innej sytuacji, gdzie dziecku nie grozi śmierć. Jednak wybrał drogę posłuszeństwa i zaufania Bogu. I wygrał!

Anonymous - 2007-10-04, 16:08

Andrzej napisał/a:
Dlatego tak ważna jest wierność nas sakramentalnych małżonków, by naszym niesakramentalnym współmałżonkom pomóc w nawróceniu (naszą postawą wierności, modlitwą), ułatwić (umożliwić) powrót do nas. Bowiem kiedy otworzą się oni na Bożą uzdrowieńczą łaskę nawrócenia, wówczas zrozumieją, że nic, nawet dziecko nie może byc przeszkodą do pojednania się z sakramentalnym kochającym, wiernym, wierzącym w uzdrowienie swojego małżeństwa i przebaczającym współmałżonkiem z sakramentalnego związku.


Do pojednania...ale nie zawsze do powrotu...

Anonymous - 2007-10-04, 16:09

Wolałaby jednak odpowiedź wprost :mrgreen:
Bo zasada, że mam czekać, a mąż może wróci lub może nie, jest dla mnie prosta i klarowna jak konstrukcja cepa. Jeśli chcę być wierna Bogu, muszę ją stosować.

Przykład, który opisałam, nie jest już tak klarowny i mam wątpliwości.
Pozdrawiam

Andrzej - 2007-10-04, 16:17
Temat postu: 1 kor 13
wanboma napisał/a:
Andrzej napisał/a:
Dlatego tak ważna jest wierność nas sakramentalnych małżonków, by naszym niesakramentalnym współmałżonkom pomóc w nawróceniu (naszą postawą wierności, modlitwą), ułatwić (umożliwić) powrót do nas. Bowiem kiedy otworzą się oni na Bożą uzdrowieńczą łaskę nawrócenia, wówczas zrozumieją, że nic, nawet dziecko nie może byc przeszkodą do pojednania się z sakramentalnym kochającym, wiernym, wierzącym w uzdrowienie swojego małżeństwa i przebaczającym współmałżonkiem z sakramentalnego związku.


Do pojednania...ale nie zawsze do powrotu...


Wanbomo, kiedy się małżonkowie w pełni nawracają (a więc do Boga i do siebie), to możesz sobie wyobrazic inną sytację niz taką jak w dniu zaślubin? :-)

Anonymous - 2007-10-04, 16:35

Andrzej napisałem dość długi post jako odpowiedź na Twoją wypowiedź z godziny 15,23 ale widzę mój drogi że mnie ubiegłeś - więcej. Ty już nie tylko biblię naginasz do swoich potrzeb słowa Jana Pawła II. Widać, że nie czytałeś całego artykułu tylko odniosłeś się do mojego cytatu.
skopiowałem Ci więc kolejne akapity:
"Nie mamy zatem tutaj do czynienia z żadnym rewizjonizmem. Duszpasterstwo osób żyjących w związkach niesakramentalnych nie ma na celu akceptacji rozwodów czy też legalizacji związków niesakramentalnych. Jego celem jest niesienie pomocy duchowej katolikom, którym skomplikowało się życie małżeńskie i aktualnie znajdują się w sytuacji nieuregulowanej.

Zarzut, stawiany przez niektórych, że duszpasterstwo, o którym mówimy, podważa sens wierności małżeńskiej, można by równie dobrze wysunąć pod adresem Chrystusa, który ustanowił sakrament pojednania. Czy w ten sposób, przypadkiem, nie naraził On człowieka na grzech? No bo skoro istnieje możliwość wyjścia z tej sytuacji, to może grzech nie jest czymś strasznym? W duszpasterstwie osób żyjących w związkach niesakramentalnych nie chodzi o tworzenie jakiegoś lobby w Kościele, ale o wyciągnięcie pomocnej ręki do tych, którzy świadomi, że ich sytuacja jest obiektywnie niezgodna z Ewangelią, szukają dróg wyjścia, kierując się w stronę Boga. Kościół nie może odrzucić takich ludzi."

Zważ na to że biskup użył słowa "moralnie niemożliwe" odnosząc się do kwestii powrotu danego małżonka. Jacek Salij Op (W drodze, nr 329): "Odpisywałem na te listy to samo, co osoby te usłyszałyby natychmiast po nawiązaniu kontaktu z duszpasterzem związków niesakramentalnych: że związek taki, jeżeli dopiero się zaczyna, trzeba po prostu rozwiązywać, bo nauka Pana Jezusa na ten temat jest jednoznaczna." Zauważ na użycie słów "jeżeli dopiero sie zaczyna". Jakoś wiąże mi sie to z wypowiedzią biskupa Miziołka o rzeczach "moralnie niemożliwych"
Co do twojej jawnie napastliwej wypowiedzi z 15,23 dam Ci tylko jedną odpowiedź: jeżeli nie masz argumentów - nie krzycz głośno że "Z jego punktu widzenia najważniejsze jest "dobro dziecka", a sakrament i przykazania Boże schodza na plan dalszy." brakuje tylko że idę pod rękę z szatanem, że jestem wrogiem narodu i wiary.
I jeszcze jedno nie nam jest dane rozsądzać kto będzie zbawiony a kto nie.

[ Dodano: 2007-10-04, 17:05 ]
III Synod Archidiecezji Łódzkiej:
Art. 291. W przypadku małżeństw niesakramentalnych duszpasterze powinni przygotować je do zawarcia sakramentu małżeństwa, o ile nie ma przeszkód kanonicznych. Gdy istnieją przeszkody nieusuwalne, duszpasterze winni pouczyć, w jakim zakresie małżeństwa te mogą uczestniczyć w życiu Kościoła.
"przeszkody nieusuwalne" znów łączy mi sie to z wcześniejszym ujęciem powrotu pod katem moralnym.

[ Dodano: 2007-10-04, 17:08 ]
III Synod Archidiecezji Łódzkiej:
Art. 291. W przypadku małżeństw niesakramentalnych duszpasterze powinni przygotować je do zawarcia sakramentu małżeństwa, o ile nie ma przeszkód kanonicznych. Gdy istnieją przeszkody nieusuwalne, duszpasterze winni pouczyć, w jakim zakresie małżeństwa te mogą uczestniczyć w życiu Kościoła.
"przeszkody nieusuwalne" znów łączy mi sie to z wcześniejszym ujęciem powrotu pod katem moralnym.

[ Dodano: 2007-10-04, 17:09 ]
jakoś dziwnie wcześniej jest wypowiedź wanbomy a moje są dodawane do poprzedniej.
Zaczynamy walczyć środkami technicznymi??

[ Dodano: 2007-10-04, 17:10 ]
A feeeeee
po raz kolejny wyłazi brak argumentów

Anonymous - 2007-10-04, 16:35

Wyobrażam. Dla dobra dziecka żona żyje z niesakramentalnym jak brat z siostrą - czy nie uważasz, że to jest możliwe?
Anonymous - 2007-10-04, 17:22

Czym jest rozwód?

„Istnieją sytuacje, w których wspólne życie małżeńskie z różnych powodów staje się praktycznie niemożliwe. W takich przypadkach Kościół dopuszcza fizyczną separację małżonków i zaprzestanie wspólnego życia” (KKK, nr 1649). Obecnie separacja jest możliwa w Polsce także według prawa świeckiego.

Po orzeczeniu separacji przez sąd kościelny czy cywilny (lub przez obydwa) małżonkowie nie przestają być przed Bogiem i Kościołem mężem i żoną. Nie są więc wolni i nie mogą zawrzeć nowego związku. Często bywa tak, że małżonkowie rozchodzą się, mieszkają osobno, nie wiążą się z inną osobą, ale nie starają się o orzeczenie separacji ani w sądzie kościelnym, ani w cywilnym. Niekiedy, przynajmniej jedna ze stron, ma nadzieję, że nastąpi pojednanie. Znane są wypadki, kiedy — nawet po latach — małżonkowie wracają do siebie i rozpoczynają na nowo wspólne życie.

„Wspólnota chrześcijańska — czytamy w Katechizmie... — powinna pomagać tym osobom przeżywać po chrześcijańsku zaistniałą sytuację, z zachowaniem wierności wobec nierozerwalnego węzła ich małżeństwa” (nr 1649).

Niektórzy katolicy decydują się na rozwód. Niekiedy ta decyzja jest poprzedzona trwającymi wiele lat wysiłkami — przynajmniej jednej ze stron — by ratować małżeństwo. Bywa, że ze względu na małe dzieci trwają w związku, a gdy dzieci dorastają, rozchodzą się. Dla niektórych wierzących trudnym problemem sumienia jest to, czy zgodzić się na rozwód, gdy druga strona tego się domaga. Zdarzają się też sytuacje, że małżonkowie przeżywają kryzys swego związku i zamiast podjąć próbę uzdrowienia ich małżeństwa, kierują się emocjami i ambicją, sięgając po najprostsze, ich zdaniem, rozwiązanie: rozwód.

„Jeśli rozwód cywilny — poucza Katechizm Kościoła Katolickiego — pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego” (nr 2383).

Potrzeba wielkiej rozwagi, modlitwy o światło Ducha Świętego oraz rady ludzi mądrych i prawych, by zdecydować, że rozwód jest rozwiązaniem rzeczywiście koniecznym i w danej sytuacji najlepszym.

http://www.opoka.org.pl/b...alwator_05.html

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ks. Marek Dziewiecki
Małżeństwo, krzywda i obrona

"....... Kościół nie tylko poważnie traktuje cierpienie krzywdzonego małżonka, ale równie poważnie traktuje złożoną przez niego przysięgę małżeńską! Właśnie dlatego Kościół nie uznaje rozwodów. Mówiąc mocno: Kościół traktuje poważnie człowieka i składane przez niego ślubowanie. Dany człowiek może wprawdzie kpić sobie z własnej przysięgi lub o niej „zapomnieć”, ale Kościół, który kocha człowieka, nie może mu w tym pomagać. Miłość nigdy nie pomaga w złym! Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno komukolwiek proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka. ......."
"W obliczu poważnego kryzysu małżeństwa
możemy szukać rozwiązań „łatwych”
albo mądrych i uczciwych.

Optymalną postawą w obliczu dramatycznych krzywd wyrządzanych przez współmałżonka jest decyzja o separacji, pozostając jednak wiernym własnej przysiędze małżeńskiej. Oznacza to życie w czystości i nie łączenie się z kimś innym na sposób małżeństwa. Oczywiście jest to rozwiązanie trudne, ale jedyne zgodne z zasadami miłości, wierności i szacunku do samego siebie. Zadaniem doradców katolickich jest ukazywanie oczywistego faktu, że rozwiązania „łatwe” są zawsze zawodne i rozczarowują. Nie wolno nam „pomagać” w szukaniu tego typu „łatwych”, ale niemoralnych dróg wyjścia z bolesnej sytuacji, bo na długą metę tego typu „rozwiązania” powodują popadnięcie w jeszcze większe cierpienie i kryzys. Gdy ktoś z szukających u nas porady, nie chce szukać rozwiązań zgodnych z Ewangelią, to pozostaje nam ufna modlitwa w jego intencji oraz nadzieja, że któregoś dnia zwróci się jeszcze raz do nas o pomoc, gdyż zrozumie, że nie istnieją lepsze sposoby przezwyciężania trudności życiowych niż te, które są zgodne z Ewangelią."

http://www.opoka.org.pl/b...wo_krzywda.html

---------------------------------------------------------------------

kkk
Rozwód

2382 Pan Jezus podkreślił pierwotny plan Stwórcy, który chciał nierozerwalności małżeństwa 126 . Znosi pobłażliwość, która przeniknęła do Starego Prawa 127 .
Między ochrzczonymi "małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci"

2383 Separacja małżonków z utrzymaniem węzła małżeńskiego może być uzasadniona w pewnych przypadkach przewidzianych przez prawo kanoniczne

Jeśli rozwód cywilny pozostaje jedynym możliwym sposobem zabezpieczenia pewnych słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku, może być tolerowany, nie stanowiąc przewinienia moralnego.

2384 Rozwód jest poważnym wykroczeniem przeciw prawu naturalnemu. Zmierza do zerwania dobrowolnie zawartej przez małżonków umowy, by żyć razem aż do śmierci. Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne. Fakt zawarcia nowego związku, choćby był uznany przez prawo cywilne, powiększa jeszcze bardziej ciężar rozbicia; stawia bowiem współmałżonka żyjącego w nowym związku w sytuacji publicznego i trwałego cudzołóstwa:

Jeśli mąż, odłączywszy się od swej żony, łączy się z inną kobietą, sam jest cudzołożnikiem, ponieważ każe popełnić cudzołóstwo tej kobiecie; także kobieta, która mieszka z nim, jest cudzołożnicą, ponieważ pociągnęła do siebie męża innej kobiety

2385 Niemoralny charakter rozwodu wynika z nieporządku, jaki wprowadza on w komórkę rodzinną i w społeczeństwo. Nieporządek ten pociąga za sobą poważne szkody: dla porzuconego współmałżonka, dla dzieci, które doznały wstrząsu z powodu rozejścia się rodziców, często starających się pozyskać ich względy, oraz z uwagi na zły przykład, który czyni z niego prawdziwą plagę społeczną.

2386 Może zdarzyć się, że jeden ze współmałżonków jest niewinną ofiarą rozwodu orzeczonego przez prawo cywilne; nie wykracza on wówczas przeciw przepisowi moralnemu. Istnieje znaczna różnica między współmałżonkiem, który szczerze usiłował być wierny sakramentowi małżeństwa i uważa się za niesłusznie porzuconego, a tym, który wskutek poważnej winy ze swej strony niszczy ważne kanonicznie małżeństwo.


http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-2-2.htm


Jak widać z powyższego, Kościół dopuszcza rozwód. I wcale mnie nie cieszy, że tym razem ja mam rację, wręcz przeciwnie.
-------------------------------------------------------------------
Nawet świadcząc dobro można to robić egoistycznie, dla własnej satysfakcji.

Anonymous - 2007-10-04, 17:23

III Synod Archidiecezji Łódzkiej:
Art. 291. W przypadku małżeństw niesakramentalnych duszpasterze powinni przygotować je do zawarcia sakramentu małżeństwa, o ile nie ma przeszkód kanonicznych. Gdy istnieją przeszkody nieusuwalne, duszpasterze winni pouczyć, w jakim zakresie małżeństwa te mogą uczestniczyć w życiu Kościoła.
"przeszkody nieusuwalne" znów łączy mi sie to z wcześniejszym ujęciem powrotu pod katem moralnym.

Anonymous - 2007-10-04, 17:40

Wan. Takie wyjście - białe małżeństwo - jest możliwe. Ale ...... nie dla każdego. Wbrew pozorom, nie każdy żyjąc w takim "białym" związku może przystępować do komunii św. , nawet jeśli zostaną spełnione wszystkie warunki.
O ile ten przepis się nie zmienił, cywilni małżonkowie muszą mieć ukończone chyba 60 lat - oczywiście każdy z nich, nie łącznie :mrgreen:

http://pierzchalski.eccle...0-01&sz=&pyt=35

Anonymous - 2007-10-04, 17:45

Jeśli jednak związek taki został zawarty, a małżonkowie (dla dobra dzieci lub dla innych dostatecznie ważnych przyczyn) nie mogą się rozejść, wówczas, jak długo trwają w bliskiej okazji do grzechu, nie mogą przystąpić do Sakramentów Pokuty i Komunii świętej, ze względu na to, że nie spełniają dostatecznych warunków wymaganych do przyjęcia tych sakramentów. Nawet gdy nie stanowią dla siebie bliskiej okazji do grzechu, nie mogą przystąpić do Komunii świętej w środowisku, w którym ich stan jest znany, ze względu na niebezpieczeństwo zgorszenia. Małżonkowie ci powinni jednak realizować swą wiarę przez gorliwe spełnianie obowiązków religijnych, wychowując swoje potomstwo zgodnie z nauką katolicką oraz korzystając z łask, którymi Chrystus obdarowuje wszystkich i do których mają prawo na mocy przyjętych Sakramentów Chrztu i Bierzmowania.

A co do Twojej wypowiedzi Elzd proszę bardzo:
Kościół w pewnych przypadkach dopuszcza do Komunii świętej małżonków będących po rozwodzie w związku cywilnym, jeśli mianowicie ich rozejście się jest moralnie niemożliwe (na przykład z powodu wychowywania dzieci lub koniecznej opieki wzajemnej), a osoby te stanowczo decydują się zaprzestać pożycia małżeńskiego (seksualnego) i żyć jak brat z siostrą. Kościół może im udzielić rozgrzeszenia i dopuścić ich do Komunii świętej. W takim przypadku duszpasterz, zanim podejmie decyzję, musi być przekonany o spełnieniu następujących warunków: - a) została naprawiona krzywda w stosunku do współmałżonka z małżeństwa sakramentalnego i dzieci urodzonych w tym małżeństwie. Usunięcie krzywdy jest warunkiem owocnego rozgrzeszenia; - b) istnieje moralna pewność, że powstrzymanie się obydwu stron od współżycia seksualnego zostanie zachowane. W przypadku osób starszych można łatwiej przyjąć zapewnienie z ich strony; natomiast gdy chodzi o ludzi w sile wieku, zwłaszcza że wspólne mieszkanie i stałe przebywanie razem będzie stwarzać ustawiczne okazje do upadku, wskazany jest pewien okres próby i dopiero po szczęśliwym jej odbyciu możliwe dopuszczenie do Komunii świętej; - c) zostanie usunięte niebezpieczeństwo zgorszenia. W dużych miastach, gdzie ludzie się nie znają, niebezpieczeństwo zgorszenia nie zachodzi; rodzinie i bliższym znajomym powinni zainteresowani wyjaśnić swój obecny sposób życia i zgodę Kościoła na przyjmowanie sakramentów świętych. Gorzej natomiast jest w parafiach wiejskich i małomiasteczkowych, gdzie wszyscy wzajemnie się znają. Duszpasterz może wtedy zezwolić na przyjmowanie Komunii świętej gdzie indziej, na przykład w innej parafii, w kościele klasztornym lub miejscu pielgrzymkowym. Jeżeli ktoś że znajomych zauważy przystępowanie małżonków z małżeństwa cywilnego do Komunii świętej i zapyta duszpasterza czy samych komunikujących, trzeba mu sprawę wyjaśnić; również bliscy i rodzina dopuszczonych do Komunii świętej powinni być o takim fakcie powiadomieni.

[ Dodano: 2007-10-04, 17:46 ]
obydwa cytaty ze strony mateusz. pl

Anonymous - 2007-10-04, 17:52

Wito, właśnie podałam stronę, myślę że wiarygodna - na temat celibatu w małżeństwie.
Anonymous - 2007-10-04, 17:53

cytat z mojej wcześniejszej wypowiedzi

"Andrzej przecież Ci księża z doktoratem profesurą i habilitacją to znaja sprawę tylko z Twich relacji, a skąd Oni mogą wiedzieć jak to się wszystko potoczy. A może rozmawiali z Twoją żoną?? A co wiedzą o dziecku Twojej żony? Oni wypowiedzilei się czysto teoretycznie , Ty masz czekać , Ona ma wrócić . tyle. "

Andrzeju, drogi.Z mojej wypowiedzi wynika, że księża owi wypowiedzieli się czysto teoretycznie w temacie powrotów Sakramentalnych Małżonków. Teoretycznie i czysto ogólnie. Ty mówisz ,że nie jest to opinia ogólna tylko dotyczy konkretnego przypadku czyli Twojego ponieważ wydając tę opinię przeanalizowali Twój przypadek.

Ja dalej twierdzę, że jest to opinia ogólna . Dlaczego? POnieważ nie przeanalizowali dokładnie sytuacji wszystkich osób , ktorych to dotyczy - mianowicie Twojej żony, Jej niesakramentalnego męża oraz Ich dziecka.

cytując za Witem fragmenty opracowania biskupa Miziołka

"Każda rodzina niesakramentalna stanowi osobny przypadek i przedstawia odrębną sytuację duszpasterską. Gdy duszpasterz zdobędzie zaufanie małżonków i ci szczerze otworzą mu swoje serca, zorientuje się w przyczynach rozpadnięcia się poprzedniego czy poprzednich, z obydwu stron, małżeństw oraz w ich obecnej sytuacji. Ukazawszy naukę Ewangelii o małżeństwie chrześcijańskim zbada starannie, czy pierwsze małżeństwo nie było nieważne, a w razie uzasadnionych przyczyn nieważności dopomoże małżonkom do wniesienia sprawy do sądu kościelnego. Powinien też uwzględnić możliwość pojednania z poprzednim współmałżonkiem i powrotu do pierwszego sakramentalnego związku. Jeśli zwłaszcza małżeństwo niesakramentalne nie układa się dobrze, a powody rozejścia się w poprzednim związku nie były zbyt poważne, należy przedsięwziąć próbę ratowania małżeństwa sakramentalnego. Dopiero gdy te próby zawiodą i rozejście się małżeństwa niesakramentalnego jest moralnie niemożliwe, należy ukazać drogę ograniczonego życia religijnego w związku niesakramentalnym."

Nie można zatem jednoznacznie wypowiedzieć w tym temacie. Ja nie kwestionuję powrotu, ale i nie kwestionuję innego rozwiązania w oparciu o ww tekst. Wogóle nie czuję się upoważniona i uprawniona aby to oceniać.

Ja mogę z pełną odpowiedzialnościa powiedzieć SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA jest ŚWIĘTY, KAŻDE SAKRAMENTALNE MAŁŻEŃSTWO MA SZANSĘ BYĆ URATOWANE .

A od rozważania konkretnych przypadków na pewno nie ja jestem. I myślę, że Ci księża do których się zwracałeś tej sytuacji starannie nie zbadali.

Anonymous - 2007-10-04, 18:02

Jest jeszcze jeden problem: jak oni (zdradzacze) rozumieją słowa księdza, z którym rozmawiają.
Przykład mojego męża: zmarł mu brat, mój "szanowny" w księdzem rozmawiał, nie wiem czy to była spowiedź, czy tylko luźna rozmowa. Nie wiem co ksiądz powiedział, ale małżonek zrozumiał, iż przystąpienie do komunii św. jest możliwe, to tylko sprawa jego własnego sumienia. I cóż zdecydował? No nie przystąpił, ale tylko dlatego, żeby nie siać zgorszenia - rodzina była i znajomi.
Czyli - interpretacja wedle własnej potrzeby.

[ Dodano: 2007-10-04, 18:09 ]
No i mam kolejny problem: skąd ksiądz może wiedzieć, że została usunięta przeszkoda, oraz naprawiona krzywda w stosunku do sakramentalnego? Przecież zdradzacz może sobie myśleć, że ja już się pogodziłam, nie kontaktujemy się, nie mplestuję go telefonami. On nie wie jak ja żyję. I wcale nie musi kłamać, może być przekonany o swojej racji, o tym, że sobie odpuściłam. My mamy tylko - aż!!! - separację. I to tylko cywilną.
Przecież ksiądz nie zawezwie mnie na rozmowę.... tak myślę.
Sprawa ludzkiego sumienia, bardzo ciężki temat.

Andrzej - 2007-10-04, 19:20
Temat postu: Szukamy prawdy...
elzd1 napisał/a:

Jak widać z powyższego, Kościół dopuszcza rozwód. I wcale mnie nie cieszy, że tym razem ja mam rację, wręcz przeciwnie.


Wcale z tego nie wynika, gdyż nie wzięłaś pod uwagę faktu, że od 1999 roku obowiązuje w prawie cywilnym możliwość separacji, którą Kościół dopuszcza, a która daje nie zrywając węzła małżeńskiego nie gorsze zabezpieczenie (np. przed przemocą) niż rozwód.
Ela, nie czytałaś mojego postu uzasadniającego, dlaczego przestały istnieć z moralnego punktu widzenia argumenty usprawiedliwiające występowanie o rozwód lub wyrażanie zgody na rozwód.

Proponuję przeczytać argumentację i odnieść się do niej. Elżbieta ten mój post – uzasadnienie przedstawiła biskupowi we Wrocławiu, i ksiądz biskup nie zakwestionował. :-D
Nie wątpię, że masz dobrą wolę i zależy Ci na prawdzie.

W skrajnych sytuacjach: dlaczego separacja a nie rozwód?

wito napisał/a:
III Synod Archidiecezji Łódzkiej:
Art. 291. W przypadku małżeństw niesakramentalnych duszpasterze powinni przygotować je do zawarcia sakramentu małżeństwa, o ile nie ma przeszkód kanonicznych. Gdy istnieją przeszkody nieusuwalne, duszpasterze winni pouczyć, w jakim zakresie małżeństwa te mogą uczestniczyć w życiu Kościoła.
"przeszkody nieusuwalne" znów łączy mi sie to z wcześniejszym ujęciem powrotu pod katem moralnym


Rozważamy sytuację małżonków z ważnych małżeństw sakramentalnych. A dopóki nie udowodni się w Sądzie Biskupim, że jakieś małżeństwo zostało nieważnie zawarte – obowiązuje zasada „Favour matrimonni” (zasada domniemania jego ważności – patrz kanon 1060 Kodeksu Kanonicznego). Ponadto, jeśli porzucony i czekający na powrót marnotrawnego małżonek daje dowody swojej miłości (jest wierny, przebacza, pragnie zjednoczenia i pojednania i jest w sumieniu przekonany o jego ważności) – to w każdym ew. procesie jest to silna przesłanka przemawiająca za ważnością małżeństwa. Ale my tu nie rozpatrujemy sytuacji hipotetycznych. Dopóki nie ma orzeczenia o nieważności, Kościół traktuje małżeństwo jako ważnie zawarte.

wito napisał/a:
Jeśli jednak związek taki został zawarty, a małżonkowie (dla dobra dzieci lub dla innych dostatecznie ważnych przyczyn) nie mogą się rozejść, wówczas, jak długo trwają w bliskiej okazji do grzechu, nie mogą przystąpić do Sakramentów Pokuty i Komunii świętej…


Witek, czy myślisz, że w każdej sytuacji, tam gdzie osoby żyjące w związkach niesakramentalnych np. wychowują dzieci jest moralnie dopuszczalne pozostawanie w związku, nawet gdyby było to tzw. „białe małżeństwo”? „Białe małżeństwo” czyli zaprzestanie współżycia seksualnego jest warunkiem koniecznym otrzymania rozgrzeszenia w Sakramencie Pokuty, ale nie zawsze jest warunkiem wystarczającym. Oprócz współżycia jest jeszcze problem postawy (proponuję wysłuchać fragmentu Katechizmu, gdzie ks. Piotr o tym mówi: "Problemem w związkach niesakramentalnych jest nie tylko sex, ale zobowiązania wobec małżonka/-nki kościelnej...") prawowiernego i prawowitego współmałżonka. I tak, jeśli jakiś ks. spowiednik rozezna sprawę penitenta żyjącego w niesakramentalnym związku i dowie się np. że czeka na niego i pragnie jego powrotu sakramentalny współmałżonek i pragnie się z nim pojednać, to nie może mu dać rozgrzeszenia, jeśli ten… się z nim nie pojedna. A co oznacza pojednanie z sakramentalnym współmałżonkiem - pisałem już o tym wyżej.

Kiedy ks. spowiednik może dopuścić do „białego małżeństwa”? Ano wtedy, gdy przy spełnieniu warunków poprawnej spowiedzi, zachodzi gotowość do pojednania ze współmałżonkiem, który np. będąc w innym związku takiej gotowości do pojednania i uzdrowienia związku nie wykazuje. Po prostu może on nie chcieć powrotu do małżeństwa i do współmałżonka. Wtedy jest możliwe uzyskanie rozgrzeszenia i „białe małżeństwo”.

A poza tym, wszyscy księża, którzy wypowiadali się w mojej sprawie (mojego małżeństwa), a więc ks. Jan, ks. Piotr, księża profesorowie tylko potwierdzają, że nie w każdym przypadku Kościół zgadza się na „białe małżeństwo”. Albowiem bardzo dużo zależy jeszcze od zachowania sakramentalnego współmałżonka. Krótko mówiąc w sytuacjach podobnych do mojej, ksiądz, który by znał moją sytuację i żony – nigdy by nie wyraził w tej obecnej sytuacji zgody na „białe małżeństwo” małżonce. A przynajmniej nie ks. Jan, ks. Piotr i Ci księża profesorowie, którzy rozeznali sytuację. Bo skoro powiedzieli, że obowiązkiem żony z moralnego punktu widzenia jest powrót do mnie, to jednocześnie nie mogą sobie zaprzeczyć i powiedzieć, że może ona pozostać przy niesakramentalnym partnerze np. w „białym małżeństwie”.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group