Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Spotkania - Dla kogo nasze spotkania rekolekcyjne są otwarte.

Anonymous - 2007-10-03, 16:30

Elżbieto, niedawno dowiedziałam się o TEJ świętej św. Elżbieta Węgierska była jej cioteczną babcią. Razem z innymi świętymi żonami, wstawia się za nami :-D
Wito! pozdrawiam Cię! Widzisz jak wielki wpływ miała ta wierna kobieta, św. Elżbieta zwana też Izabelą Aragońską :->

Anonymous - 2007-10-03, 16:49

Ach, te święte Elżbiety! Cóż za niezwykłe kobiety! ;-)
Anonymous - 2007-10-03, 16:58

Moniko, jest to bardzo poważna dyskusja. Spieramy się, bo każdy inaczej widzi pewne sprawy. Mamy do tego prawo. I wierzę, że pomimo różnicy zdań - nie jesteśmy wrogami, tylko przyjaciółmi. A dyskusje pozwalają spojrzeć na ten sam problem z innej perspektywy.

Andrzej, ja również się nie zgadzam - w części. Dla mnie jest smutne, iż ksiądz, którego bardzo cenię, mówi: ". Czy ono przyjdzie do tej rodziny, czy zostanie gdzieś tam, ..... "
Co to znaczy "gdzieś tam"? Co znaczy "ono"?
Tu chodzi o żywego człowieka.
Ks. Piotr jest dla mnie autorytetem, ale nie stanowi całego Kościoła, jest cząstką, ma prawo się mylić.
"... ale w imię Jezusa Chrystusa małżonkowie mają być ze sobą...."
Ale oni nie chcą !!!

"Nikt z moich szanownych przeciwników powrotu mojej żony do mnie ....."
Przecież na razie taka opcja nie wystąpiła, prawda? Więc cała ta dyskusja jest bezprzedmiotowa.
Poza tym nikt nie odmawia Twojej żonie prawa powrotu. I nikt nie odmawia Tobie prawa do trwania w wierności. A Twoje świadectwo jest naprawdę budujące, daje siłę.

Elżbieta:
"Krzywda, którą widzisz, tak naprawdę nie jest krzywdą,bo Pan Jezus nie może stanąć przeciwko sobie samemu."
Cóż, dla mnie krzywda jest krzywdą. Mało tego, popełniona dziecku jest okrucieństwem większym, niż to, co nam zrobiono.
I jeszcze: Pan Jezus nie może stanąć przeciwko człowiekowi, zwłaszcza małemu : "Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych mnie uczyniliście". Prawda?

Wito"
"A co będzie jeżeli takie dziecko, życie sobie odbierze, takie przypadki się przecież zdarzają. Padnie odpowiedź "no cóż, Bóg dał, Bóg zabrał..."
Nie będę komentować, chociaż z Tobą się zgadzam, bo znów dostanę po głowie, iż ważniejsze jest dla mnie dziecko niż Prawo.

Kasia:
"Wyobrażam sobie zresztą jak szczęśliwe musiały być no.. choćby te dzieciaczki urodzone przez kochanki męża św. Elżbiety Portugalskiej "
Mam nadzieję, że to jest ironia. Bo ja tu powodów do szczęścia nie widzę.

Proponuję, żeby wrócić do tematu: Dla kogo nasze spotkania rekolekcyjne są otwarte.
I jeszcze uzgodnić, czy w ogóle można mówić o spotkaniach otwartych czy zamkniętych.

Pozdrawiam. Elżbieta.
====================================
Nawet świadcząc dobro można to robić egoistycznie, dla własnej satysfakcji.

Anonymous - 2007-10-03, 17:03

Zgadza się Kasiu!!! Izabela Aragońska - kilkakrotnie łagodziła konflikty pomiędzy synami Dionizego a jej mężem, pomiędzy swoim (i Dionizego) synem Alfonsem a jej mężem, pomiędzy jej synem Alfonsem a jej wnukiem, pomiędzy Dionizym a jego i jej zięciem...
Średniowiecze.
Chwała jej za łagodzenie konfliktów tylko nijak to sie ma do twierdzenia o szczęściu dzieciaczków zrodzonych przez kochanki króla Dionizego.

Anonymous - 2007-10-03, 17:09

kasia napisał/a:
Jednak - Bóg jeśli Mu się pozwoli z każdego zła może wyprowadzić dobro.

Ukrzyżowanie Chrystusa przyniosło Zbawienie dla ludzi.
Pan Bóg z każdego zła wyprowadza Dobro.
- poprzez dobre uczynki dobrych ludzi.
"Lepiej iść przez życie dobrze czyniąc niż źle czyniąc" (św.Piotr lub św.Paweł, nie pamiętam).

Wciąż zawsze i tylko chodzi o nas, o naszą miłość, o nasze miłosierdzie, o nasze przebaczenie.
Dlatego dbajmy o swoją duszę i czyste serce, aby wszystkie bolesne sytuacje ofiarować i polecać Panu Bogu oddając mu wszystkie troski "przerzućcie na mnie Wasze troski" - Bóg domaga się!
Po ludzku - można zamartwiać się i z zamartwiania się można rozum utracać (swój),
więc lepiej uwolnić się od tego TU I TERAZ i na zawsze cieszyć się spotkaniem z ludźmi i Panem Bogiem TU I TERAZ.

Anonymous - 2007-10-03, 18:04

Kasiu - trochę się zagalopowaliśmy z tymi epokami i to mocno w tył. Czy te dzieciaczki były szczęśliwe..obawiam się, że wówczas stanem ducha dzieci to się niewiele przejmowano.

A ja ciągle , z uporem maniaka wracam do tej jednej recepty, któej nie ma .
Bóg nie jest zamknięty w jednym sposobie postępowania, schemacie, ramie ,choć wielu chiałoby Go tam widzieć . Ewangelia jest nieomylna i ponadczasowa i ciągle ta sama , wczoraj, dzis i jutro bo Bóg jest nieomylny i zawsze TEN SAM.Biblia zawsze ta sama , ale z interpretacją to już róznie bywało na przestrzeni wieków. PO co ja to piszę? Bo biorę pod uwagę, że ks. Pawlukiewicz nie jest nieomylny i jak Elzd1 zauważyła nie jest jedynym głosem Kościoła.


Krótka historia pewnego heretyka.

W początkach mojego nawracania trafiłam na Mszę prowadzoną przez pewnego księdza w zupełnie inny sposób niz znałam. Do Mszy służyli studenci i studentki w białych szatach, nieśli Krzyż i Pismo św przez cały Kościół, grali i śpiewali radośnie. Ksiądz przy znaku pokoju kazał podać ręce swojemu sąsiadowi z ławki i powiedzieć mu parę ciepłych słów, przy "Ojcze Nasz" były podniesione ręce, każdy mógł zanieśc swoje prośby do ołtarza i wypowiedzieć je do mikrofonu. Panowała bardzo życzliwa i radosna atmosfera.Na taką Mszę trafił mój mąż, wtedy deklarujący się jako osoba nie chcąca mieć za wiele wspólnego z Kościołem . Oczy miał szeroko otwarte ze zdziwienia, na którejś z kolei zobaczyłam jak śpiewa Psalm , tym razem ja miałam oczy jak berety. No i po co ja to wszystko piszę?

Otóz któregoś dnia poszłam do tego księdza pogadać( nigdy wcześniej nie ośmieliłabym się bo Ci wszyscy księża byli tacy niedostepni i tylko grzmieli z ambony)
pamiętam jak między innymi zapytałam Go wtedy o jakiś zbliżający się dzień odpustu zupełnego . A On na to- ja nie wiem, dla mnie to są rzeczy ustanowione przez ludzi, moi koledzy księza to mnie czasem nazywają heretykiem bo mam inne widzenie pewnych spraw.

Dziękuję księże Andrzeju! Dziękuję z całego serca bo mąż mi powiedział, że miał ksiądz ogromną zasługę w tym ,że jest w Kościele.

Anonymous - 2007-10-04, 09:06

Agnieszka, to piękne co piszesz o swoim mężu.. Ja kiedyś też miałam oczy jak berety, bo widziałam jak z kolei mój mąż się modli w takiej atmosferze, jak przeżywa i jest zachwycony liturgią, kazaniami, jak mówił o śpiewach po łacinie, które pierwszy raz w życiu miał okazję praktykować. Jest etap fascynacji, przeżywania, potem, potem.. Bóg dopuszcza okres pustyni i poszukiwania.. bo nadchodzi wielkie pragnienie "czucia" tego co się przeżywało, nadchodzi czas, kiedy wiernie, na codzień trzeba TYM żyć. To jest bardzo trudne..
Epoka.. Nastała nam mianowicie taka epoka, że prawa prawowitej wobec Boga i ludzi małżonki, prawowitego męża zrównywane są z prawami kochanki, kochanka.. Napiszę więcej.. ŻONA, MĄŻ przy pełnej akceptacji społeczeństw razem z dziećmi są często zapomnieni, a na ich miejscu pojawiają się kolejne "żony" "mężowie", matki, ojcowie i.. no w sumie uważa się, że jest ok. no bo przecież biedne dzieci, muszą mieć mamę i tatę.. ale zaraz, chwilka, moment.. które z nich?? Co może tu być wyznacznikiem, które dzieci zasługują bądź nie na to, by mieć pełną RODZINĘ??? No pewnie! Bóg pragnie i dlatego ustanowił swe przykazania, żeby KAŻDE dziecko bez wyjątku miało DOM, mamę i tatę, każde! Ale też dlatego najpierw, zanim dziecko pojawi się na świecie wchodzi w relację między małżonkami między Św. Elżbietę a jej męża Dionizego i dlatego jeszcze w tamtych czasach ( namieszał trochę Henryk VIII) była jedna żona, dzieci, a dzieci zrodzone z kochanką, kochankiem pochodziły z nieprawego łoża - bolesne konsekwencje grzechu śmiertelnego- i miały generalnie przez to trudniej, żyły z piętnem takiegoż dziecka. Dlaczego napisałam, że musiały być szczęśliwe te, którymi opiekowała się św. Elżbieta? Bo po prostu miały szczęście, że jako prawowita żona króla nie odepchnęła ich, dała im swe serce i przykład życia chrześcijańskiego, wierności Bogu i ludziom (mężowi), potrafiła wejść w ekstremalnie trudne warunki i komunikować się, w pewnym momencie łagodzić i godzić.. wprowadzać pokój. Będąc wciąż PRAWOWITĄ żoną, matką dziedziców.

Anonymous - 2007-10-04, 10:51

No tak Kasiu - myślałem, ze temat zdechnie i przycichnie po wypowiedzi Agnieszki.
Ale gdzież tam, tam jest coś o tym, że ksiądz Pawlukiewicz może się mylić, że nie jest On jedynym głosem Kościoła.
Larum grają!!!
Kasiu czy Ty nie widzisz, że mamy XXI wiek?? Wciąż wracasz do średniowiecza. Dzieci z nieprawego łoża to miały szczęście, że ich nie zabito.
Nie rozumiesz co chce powiedzieć KKK o dziecku jako o istocie ludzkiej.??
kasia napisał/a:
żeby KAŻDE dziecko bez wyjątku miało DOM, mamę i tatę, każde!

A może rozumiesz skoro sama piszesz, że każde chciałoby mieć swoją i mamę i tatę razem.
kasia napisał/a:
Napiszę więcej.. ŻONA, MĄŻ przy pełnej akceptacji społeczeństw razem z dziećmi są często zapomnieni, a na ich miejscu pojawiają się kolejne "żony" "mężowie", matki, ojcowie i.. no w sumie uważa się, że jest ok. no bo przecież biedne dzieci, muszą mieć mamę i tatę.. ale zaraz, chwilka, moment.. które z nich??

Ej chyba jednak nie rozumiesz bo jednym to prawo przypisujesz a innym je odbierasz.
A może jednak rozumiesz bo:
kasia napisał/a:
a na ich miejscu pojawiają się kolejne "żony" "mężowie", matki, ojcowie i.. no w sumie uważa się, że jest ok.

nie akceptujesz przesadzania dzieci jak kwiatków z jednej doniczki w inną.
A może uważasz że wyrywanie dziecka z rodziny i wskazywanie mu nowej mamusi i tatusia, którzy będą dla niego tylko macochą i ojczymem nie jest
kasia napisał/a:
a na ich miejscu pojawiają się kolejne "żony" "mężowie", matki, ojcowie


A co do średniowiecza i historii
kilka uwag o Henryku VIII: w 1521 r. otrzymał od papieża tytuł "obrońcy wiary", miał sześć żon a jego szósta żona miała czterech mężów.
Kasiu droga w tamtych czasach nie było jednej żony i dzieci. Nie było rozwodów gdyż niewygodne żony mordowano a dzieci truto. W miejsce żon bezpłodnych pojawiały sie dziwnym trafem po ich "nieoczekiwanej" śmierci kolejne, dające potomka, następce tronu, dziedzica fortuny.
Kasiu twoje podkreślenia w tekście wskazują jednoznacznie co uważasz za PRAWOWITE a co NIE. Widzisz jestem katolikiem,mam bardzo trudną sytuacje rodzinną, bardzo zagmatwaną i bolesną w skutkach. Dla mojej żony - zdradzacza, dla mnie zdradzonego i oszukanego, dla dzieciaków - zagubionych, pozbawionych domu, przesadzonych do innych doniczek. Był bunt z ich strony, jest też i akceptacja. A co jest tego powodem??
Grzech?? Nie Kasiu - grzechy (tak) zostały wybaczone, nie raz nie 7 nie 77 razy. Powodem tego jest niedojrzałość żony, jej egoizm i brak zrozumienia potrzeb naszych dzieci. (wiem napiszecie zaraz że to tez grzech)
Ja Kasiu nie wiem czy mam rację walcząc wciąż o niedopuszczenie do rozwodu. Kosztuje mnie to masę zdrowia, fizycznego i psychicznego. Nie wiem, czy kiedykolwiek udało by mi się znów stworzyć satysfakcjonujacą wszystkich rodzinę po tym wszystkim co sie wydarzyło. Nie wiem...
I dziwi mnie bardzo, to, że kilka osób na tym forum wie wszystko. Że potrafią tak operować Pismem św jak nie przymierzając świadkowie Jehowy. Zawsze znajdą cytat, który będzie pasował do danej sytuacji, zawsze pozwoli postawić na swoim. No bo jakże to - kto sie sprzeciwi temu co jest napisane w Piśmie Świętym. (od razu proszę nie atakować mnie zarzutami w stylu - nie zgadza się z Pismem Świętym)
Dziwi mnie to, że inteligentni i wykształceni ludzie, posługują się w dyskusji sloganami, wyrwanymi z kontekstu cytatami z Pisma Świętego, że ślepo podchodzą do wypowiedzi, choćby i najzacniejszego, Księdza Pawlukiewicza, w których ewidentnie traktuje dzieci jak "sadzonki". Dziwi mnie, że stosują metody z poprzedniej epoki kiedy to jak brakowało argumentów, to posądzano delikwenta o to że jest wrogiem władzy ludowej, państwa polskiego, imperlialistycznym sługusem.

Anonymous - 2007-10-04, 11:06

Oj Wito, Wito,
Pora przestać się dziwić.
:-P
Dla własnej zdrowotności, pora przestać chyba nam nastała.
buziaki- trzymaj się.

Anonymous - 2007-10-04, 12:54

Kasiu

W powyższym poście mojego autorstwa kompletnie nie chodziło o smaczki nawrócenia. :shock:

Mroki średniowiecza to lepiej zostawmy bo strasznie mroczne były brrrrrrrrrrrrrrr :-?

Andrzej - 2007-10-04, 13:13
Temat postu: Katechizm Poręczny - ks. Piotr Pawlukiewicz
wito napisał/a:
Ale gdzież tam, tam jest coś o tym, że ksiądz Pawlukiewicz może się mylić, że nie jest On jedynym głosem Kościoła.


Ksiądz Piotr Pawlukiewicz nie pomylił się. Sam konsultował tę kwestię z księżmi profesorami – księdzem profesorem teolologiem moralnym i księdzem profesorem seminarium. W tej konkretnej sytuacji, kiedy chcę przyjąć żonę (kocham ją i wybaczam) wraz z dzieckiem obaj jednoznacznie opowiedzieli się za powrotem żony do mnie. Powiedzieli, że nic nie usprawiedliwia życia w grzechu ciężkim.

Jeśli ktoś chciałby jeszcze rozwiać jakieś wątpliwości w tej kwestii, to może przecież skontaktować się z ks. Piotrem osobiście.

"Katechizm Poręczny" - ks. Piotr Pawlukiewicz

Anonymous - 2007-10-04, 13:31

Nie, nie. no miałam juz nic nie pisać

Andrzej a czy my kwestionujemy to ,że żona powinna wrócić? NIE
Czy my kwestionujemy opinię księdza Pawlukiewicza dot. czekania na sakramentalnego małżonka? NIE

Dyskusja dotyczy wypowiedzi księdza Palukiewicza na temat upchnięcia dziecka nie iwadomo gdzie, dla przypomnienia chodzi o kwestię :

"Czy ono przyjdzie do tej rodziny, czy zostanie gdzieś tam, nie wiem, "

Andrzej przecież Ci księża z doktoratem profesurą i habilitacją to znaja sprawę tylko z Twich relacji, a skąd Oni mogą wiedzieć jak to się wszystko potoczy. A może rozmawiali z Twoją żoną?? A co wiedzą o dziecku Twojej żony? Oni wypowiedzilei się czysto teoretycznie , Ty masz czekać , Ona ma wrócić . tyle.

I jeszcze jedno, adoptować można dziecko gdy sąd pozbawi prawdziwego ojca praw rodzicielskich lub gdy ten ich się zrzeknie.

Anonymous - 2007-10-04, 13:38

Agnieszko, bo pierwszorzędną sprawą jest odnowienie przymierza z Bogiem, które zostało ustanowione w dniu ślubu z TĄ konkretnie osobą. Być może i to prawdopodobnie miano na myśli, że dziecko w takiej sytuacji np. zostanie przy biologicznym ojcu, z którym żona miała kiedyś romans, lub przy matce, z którą romansował mąż skrzywdzonej kobiety, także matki.. Czasem się zdarza, że kochanek sam daje nogi za pas i mąż okazuje się być wspaniałym ojcem choć wcale nie biologicznym a takim od serca.

Co do przesadzania jak małe sadzonki.. Czasem nawet nie będąc uwikłanym w trójkąt i dzieci pozamałżeńskie nastąpić może sytuacja, gdy np. podczas długiego pobytu w szpitalu czy złego samopoczucia dzieci raptem zamieszkują u dziadków. Mnie osobiście boli taka sytuacja znana z autopsji, bo mam głębokie przeświadczenie, ze dziecko powinno mieć stabilizację mieć swój dom, azyl, stabilne podłoże dla wypuszczenia korzeni. Niestety.. nie da się pewnych sytuacji "przeskoczyć" na dzień dzisiejszy jest taka Wola Boga i przyjmuję ją. Swoim pokojem, atmosferą jaką razem z Bogiem staram się współtworzyć umożliwiam powstanie gruntu dla optymalnego na tę sytuację emocjonalnego rozwoju dzieci.

Anonymous - 2007-10-04, 13:42

Dziś zaczynam mocno modlić się za Wspólnotę Sychar.
Proszę innych o to samo.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group