Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozmowy z gentelmenem
Autor Wiadomość
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 18:26   

..........doświadczenie uczy ,że jak kobieta decyduje sie na zmianę swojego faceta to raczej mało jest takich co to żaluja i wracają.Bo one mają już dość tych swoich dotychczasowych.Natomiast faceci ................. my myslimy oczami,wygodnictwem.
Kobiety odbierają bodżce głównie USZAMI
...........

każdy, czy to kobieta czy mężczyzna jesli nie przerobi swojego problemu przeniesie go na inny związek, na inne realcje w innym związku i prędzej czy później doświadczy uczucia deja vu....

problemy nie znikają wraz ze zmiana partnera, byłoby pięknie gdyby tak było, wtedy by wystarczyło tylko zmienić osobę i problemy by zniknęły...
oczywiście w początkowej fazie tak sie wydaje, jednak wraz z czasem jak związek sie rozwija i wymaga od partnerów pogłebiania więzi wtedy zaczynają sie problemy, zaczyna sie brak prawidłowej komunikacji a więzi sie oziębiają i nastepują w zwiazku takie same problemy, konflikty jakie były w poprzednich zwiazkach...
problem byłw nas, w naszym podejściu do problemów i ich rozwiązywaniu, w naszych doświadczeniach i mozliwościach ich realizowania w wyuczony sposób....

ktokolwiek odchodzi ze zwiazku bez walki, bez prób ratowania jego jest słabym niedojrzałym partnerem, szukającym łatwej drogi rozwiazania swoich problemów,
a takich dróg nie ma, nie ma drogi na skróty,
jest tylko ciężka mozolna praca nad związkiem by było dobrze...
niestety tu popieram każdego kto wysuwa teorie do tanga trzeba dwojga... nie da sie naprawiac związku, komunikacji, jak nie ma zgody obojga,
owszem zmiana moja wpływa na zachowania innych nie jest jednak gwarancja szczęśliwego zażegnania kryzysu,
z tej prostej racji, ze nie mamy wpływu na drugą osobe, na jej uczucia, i chęc bycia w zwiazku, w którym komus jest źle i jedyną drogę jaką widzi to rozstanie...
jest to poza naszym wpływem działania na kogos, poza nasza ludzką moca...sprawienie, by chciało sie chcieć komus....
jedynie co możemy to by chciało nam sie chciec coś zrobić ze soba i swoim związkiem

nasze działanie w kierunku ratowania związku zawęża sie do ryzyka, że trud poniesiony może okazac sie daremny a partner może nie chcieć mimo naszych starań odwzajemnić nasze starania...
z tym nalezy sie liczyć podejmując trud ratowania zwiazku by potem nie było odczucia poświęcenia czy tez wykorzytania,
bo ja... w imie ratowania związku robiłem coś co było bez sensu...
zawsze nalezy mieć na uwadze, iż każda nasza decyzja jest naszą decyzją na którą mam wpływ dlatego podjęłem świadomie taką a nie inna, bez obwiniania za niepowodzenia ewentualne i że podejmuję ją w słusznym celu....
bez patrzenia na nagrody....w tym wypadku odzyskanie miłosci partnera
ale tez i pewną nutą dojrzałości, bo wiem,
- iż może być za późno na ratowanie,
- że wymaga to czasu by druga strona otworzyła sie na moje starania
-i że cały włozony trud w ratowanie związku, dziś bez realnej szansy na sukces, może za sprawa ogromnej determinacji w działaniu odzyskania partnera zdziałać cuda jak i może sie okazać daremny

samo w sobie dążenie moje do ratowania zwiazku jest dla mnie wystarczającą formą nagrody...
a wygrane małżeństwo i zażegnanie kryzysu jest tu zapłatą za trud i ryzyko włożone w działania, które dziś moga sie wydawać bezsensowne i bez szans na ten sukces uwięczony zejściem sie małżonków....

dlatego możemy jedynie podjąc decyzje o ratowaniu związku i dać sobie szanse,
bez tej decyzji i dania szansy sobie i zwiazkowi nigdy nie dowiem sie czy była słuszna i dobra...
możemy jedynie przez zmianę samego siebie i zaprzestanie obwiniania partnera, te szanse wykorzystac inną sprawą jest czy partner szansę wykorzysta - tego nie wiadomo.
a do tego potrzeba czasu by partner zauważył zmiany nasze, potraktował poważnie i uwierzył iż są trwałe, dopiero wtedy świadomie ktoś pragnie tworzyć zwiazek od nowa, bo bez obaw i z ufnoscią na prawdziwe szczęście....
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 18:41   

miriam napisał/a:
" Czy już dzisiaj jesteś gotowy na śmierć?"


Módlmy sie za tych których kochamy.
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 18:57   

Marzeno 0711 dołączam się do modlitwy za tych których kochamy, bo często oni są nieświadomi swojego grzechu i jutra, które moze być ostatnie.
Dzisiaj mąż napisał do mnie z buśką szyderstwa: Wy katolicy! Czyli on już katolikiem nie jest? To kim? Napisał kiedyś, ze nawet człowiekiem nie jest.
Dla mnie jest człowiekiem, pogubionym niemiłosiernie. Co mogę zrobic dla niego? Tylko modlitwa....resztę on musi "załatwić" z Bogiem.
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 19:03   

marzena0711,

Ja rownież dołączam się do modlitwy ...
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 19:05   

malek napisał/a:
Dla mnie jest człowiekiem, pogubionym niemiłosiernie. Co mogę zrobic dla niego? Tylko modlitwa....resztę on musi "załatwić" z Bogiem.



Chciało by sie zrobić cos więcej ale cóż.Możemy tylko zmienić siebie.
Szkoda ze sama wiedza nie wystarcza :-> .Trudno to wszystko wprowadzić w życie
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 19:38   

Módlmy się lepiej za siebie samych !

Film jest okropny ! Ma nas przestraszyć ?
Nie da sie oglądnąc do końca. Do końca ? Kto z Was potrafi obejrzeć ten koszmar do końca ? To nieludzkie i złe ! Mam niesmak ....Ło Matko !!
Naprawdę nie rozumiem - po co ?? zły zamieszał na forum ogonem....zaniepokił, zdenerwował....kurcze....po co to ??
Na szczęście BÓG JEST MIŁOŚCIĄ !! EL.
Ostatnio zmieniony przez EL. 2009-12-29, 19:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 19:52   

szok !!!!

" nie lękajcie się - Bóg jest MIŁOŚCIĄ"
strach przed piekłem - ma mnie nawrócić ?

Bardziej do mnie przemawia Prawdziwa Miłość Boga - ledwie jej dotykam , czuje - a Już moja dusza ukojona i spokojna

Wystarczy , jak przypomnę sobie swoje ludzkie piekło - tą samotność , udręczenie , brak nadziei , kamienne serce , zagubienie , brak miłości - to wiem , że nigdy już nie chce do tego wracać , i w modlitwie błagam Pana by mnie łaska jego nie opuszczała .
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 20:56   

Myślę, że tym , co często udaremnia wyjście z kryzysu jest pogrążanie się obu stron w poczuciu winy i krzywdy . Obydwa te odczucia prowadzą do atakowania drugiej strony bo najciężej nam jest przyznać się przed samym sobą, że nie daliśmy rady , że źle czyniliśmy.
Ja najbardziej agresywnie reagowałam wtedy kiedy mój mąż mówił prawdę- czułam , że on ma rację ale nie potafiłam mu jej przyznać bo wtedy musiałabym przyznać, że ja też mam swój udział w rozpadzie małżeństwa - nie chciałam żeby tak było bo nie potrafiłam tego udźwignąć - nie potrafię dotychczas. Myślę, że druga strona reagowała tak samo - wiedział, że to on zdradził i zniszczył i też nie chciał tego dźwigać znajdując coraz bardziej absurdalne zarzuty i przekuwając to w złość i nienawiść do mnie. Tylko nieoddawanie ciosów może przerwać tę przeplatankę winy i krzywdy . Oddanie sprawiedliwości drugiej stronie - choćby we własnej głowie . I nieliczenie na to , że nasz postawa coś zmieni. Że druga stona też zechce kiedyś oddać nam sprawiedliwość. Bo to już tylko w rękach , głowie i uczuciach drugiej strony - a na nie , jak napisałaś mami , nie mamy wpływu. Pozdrawiam Cię .
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 21:02   

Sorry Gentleman...myslę, że przypadkowo ten film trafił do Twojego tematu...Pewnie go jakos przeniosą o co proszę . EL.
 
     
gentleman
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 21:33   

Dziś spotkałem się z żoną, nadal wracała do przeszłości, wyrzuty, itp. Dałem się wciągnąć w tę jałową dyskusję. A na koniec powiedziała mi że poznała kogoś fajnego, itp. i że po nowym roku składa pozew rozwodowy, który już ma napisany.
No to w końcu będę mógł się odciąć od przeszłości i zacząć na nowo.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 21:41   

Ej Gentleman, czy dwoje dorosłych ludzi nie potrafi spokojnie wypić kawy ?
Wiesz...myśmy juz sobie kiedys to na forum przerobili, że jak z kims nie da się rozmawiać o naszych "poważnych" sprawach, to sie rozmawia po byle czym....o ble, ble, ble i o pogodzie byle było nam fajnie i dało sie jakoś miło kawę wypić .
Żona pewnie ciągle czuje sie urażony, TY czujesz sie urażony i........ jak żuraw i czapla.
Nie martw się ! Jutro nowy dzień i możesz zacząc od nowa !
Wiem, że pewnie jesteś dzisiaj wkurzony.....ale to przejdzie , nie poddawaj się !
Do ukochanej trzeba cholewki smalić , nie ma tak łatwo ! Pozdro !! EL.
 
     
gentleman
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 21:59   

EL ale jak wcześniej pisałem mi nie zależy i widać jej też nie. Rozważałem próbę powrotu ze względu na przysięgę i na dziecko. Ale to były rozważania, które moglibyśmy zrealizować o ile oboje pracowalibyśmy nad ratowaniem małżeństwa. A w tym przypadku to już chyba nie ma o czym mówić.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 22:49   

gentleman napisał/a:

No to w końcu będę mógł się odciąć od przeszłości i zacząć na nowo.


Tu się mylisz, niestety.
i jeśli Twoja żona tak mysli - to też się myli.

Poza tym warto pamiętać, że wasze dziecko tak łatwo nie odetnie się od przeszłości...
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 22:52   

gentleman,
jeszcze nie wiesz czy żona zlozy pozew,moze tylko tak mowi,moze chce wzbudzic w Tobie zazdrosc,ze kogos ma...teraz to ja postawie Cie moze troche do pionu...nie jestes wrozka i jasnowidzem,nie wiesz czy zlozy...chcesz sie poddac ? Wierze w Ciebie,uda się,zonie zachce sie pracowac nad Waszym malzenstwem...
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 22:55   

Zgadzam się z moim przedmówcą, czyli z ketram'em
nie odetniesz się od przeszłości a i zacząć cokolwiek na nowo też jest trudno. wiem coś o tym. jestem na tym etapie.
rozwód to tylko papierek, uczucia się nie zmieniają... nie przestaniesz tak z dnia na dzień myśleć o tym wszystkim, nie da się tego wymazać ot tak...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8