Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
kryzys małżeński
Autor Wiadomość
żabka
[Usunięty]

  Wysłany: 2009-12-02, 22:43   kryzys małżeński

Witam,

Moja sytuacja, w której się znalazłam jest trudna i skomplikowana. Postaram się opisac ją w miarę zrozumiale. Znalazłam się na tym forum ponieważ, potrzebuję wsparcia i porady, bo na prawdę nie wiem jak mam tak dalej życ. Jesteśmy poślubie 3,5 roku, razem ze sobą od 9 lat! Zaczęło się kilka dni temu, kiedy tak w piatkowy wieczór siedzieliśmy z mężem wieczorkiem, oglądaliśmy jakiś film, film się skończył, a mąz bez słow zabrał się za oglądanie czegoś na stronach internetowych ze słuchawkami na uszach, więc sputałam, może tak byśmy porozmawiali, nie zauważyłeś, że coś jest nie tak, żyjemy pod jednym dachem, ale tak jakby obok siebie? stwierdziłam, mąż mi na to, że dobrze, że ja też to zauważyłam, że coś trzeba z tym zrobić, powiedział, że nasze małżeństwo nie jest normalne, że on się w nim dusi, że nie jest ze mną szczęśliwy, że nim żądzę, kieruję, że on nie chce tak żyć, że chce żyć sam, te jego wyznania zcieły mnie z nóg, tak nagle mi wszystko wykrzyczał... to było straszne. Powiedział, że to trwa już od dłuzszego czasu, jak zastanawia sie nad rozstaniem i że naszego małżeństwa się nie da już naprawic! Ja siedziałam jak w amoku, nie wiedziałam co mowic, co robic, bylam w szoku. Powiedział, że musimy sobie poukładać nasze sprawy, ponieważ żyjemy za granicą, miał na mysli to, żeby wszystko uregulowac i że on wraca do Polski. Wcześniej, mieliśmy wspólny plan powrotu, no ale teraz w jego świetle on wraca ja zostaję.
Zaczęłam rozmowę mówiąc, że go bardzo kocham, że nie chcę go stracić, że jest dla mnie najważniejszy i że nie jest jeszcze wszystko stracone, mozna przecież się jakoś dogadać, a on na to że nie nie ma juz szans!
Przepłakałam całą noc i dzień, zaczęłam zastanawiać się co zrobiłam żle, co jest nie tak.
I wtedy pomyślałam, że może być ktoś trzeci. Nie mylilam się, jego pierwsza miłość, piszą emaile. Ona jest mężatką od 1,5 roku. Wiem, że to trwa jakiś miesiąc, nie widuja się bo ona mieszka w Polsce, piszą codziennie. Powiedziałam mu, nie wyparł się, powiedział, że odnowili kontakt, ale że to nic poważnego, że nie ma zamiaru rozbijać jej małżeństwa, że zakończy z nia kontakt... ale ja mu nie wierzę! skoro to nic poważnego to dlaczego chcę zerwać z nią kontakt??!!
Wszystko mi się zawaliło... dokładnie m-c temu ostatni raz powiedział, że mnie kocha, potem nie było juz żadnych wyznań, bardzo mało oznaków bliskości.
Ja wiem, że to jest ten powód.
Tylko nie rozumiem jednego, on wciąż planuje ze mną wyjazd na świeta do domu, wyjazd w góry z moimi rodzicami. W domu traktuje mnie normalnie tz, jest miły, uprzejmy, gdy wychodzi do pracy daje mi buziaka na pożegnanie. Gdy jest w pracy, dzwoni do mnie na przerwach, pyta co porabiam. Czuje się zagubiona w tym wszystkim, z jednej strony powiedział mi że to koniec i że nic się juz nie da zrobić, z drugiej strony swoim zachowaniem daje mi nadzieję, że wszystko jeszcze nie jest stracone, śpimy w jednym łóżku, ale nie ma żadej bliskości między nami, obrączkę ciągle nosi, pomóżcie mi proszę, bo na prawdę nie wiem jak mam postępowć, jak się zachowywać, gdy podejmuję temat naszego małżeństwa, on nie chcę o tym rozmawiać. Chcę walczyć o nasze małżeństwo, bo wiem,że potrafimy być szczęśliwi, ale jeśli jest ta trzecia osoba i to jest coś poważnego, to nie mam raczej szans.Jestem zdesperowana, modlę się każdego dnia, żeby się nam udało....Proszę poradźcie!
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-03, 17:42   

No Żabko, w każdym małżeństwie bywaja kryzysy...i u Was pewnie jest ten może pierwszy ??
Pewnie jakas stabilizacja, rutyna i może troche nudy się wdało.
W domu ciągle to samo......ta sama żona, ten sam mąż.
Czsem spotyka sie gdzies tam starą miłość...lub kogos innego. Wszystko co nowe, niezdobyte, zajęte....jest ciekawe.
Jakies wspólne tematy....ble, ble, ble....i ten codzienny świat wydaje sie wyblakły, nudny, smutny i byle jaki....wydaje się, bo to złudne !
Myślę Żabko, że skoro odkryłaś juz tajemnicze rozmowy męża z koleżanka z młodości....to koniec tajemnicy i koniec dreszczyku. Przecież rzeczywiście nikt nie pakuje się w młode 1,5 małzeństwo i to na odległość. Na odległość to mozna sobie ponarzekac na męża i zonę ot i wszystko.
Myslę, że mąż sobie właśnie pomarudził i ponarzekał....ale pewnie to juz przeszłość....teraz z Toba palnuje święta...więc wszystko wróciło do normy i jest ok.

A tak między nami, o małżeństwo trzeba dbać każdego dnia ! Nie może byc nudno, nie może być rutyny i nie może byc byle jak....ma byc fajnie i dobrze !Pozdro !! EL.
 
     
żabka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-03, 19:13   

Dziękuję EL. za ciepłe słowa wsparcia i poradę. Tak na prawdę chyba rozumiem to, że w każdym związku są ciężkie chwile i tylko wiara w naszą miłośc pozwoli nam wytrwac te trudne chwile. Dzisiaj było nawet fajnie tak normalnie, wspólne śniadanko, rozmowy o wyjeździe na świeta itd. Tylko ciągle niepokoję się, że jednak to co powiedział mi wcześniej,że jednak nie zmienił decyzji i tylko dlatego, że musimy życ ze sobą pod jednym dachem, (bo nie mamy innego wyjścia) sprawia, że jest dla mnie miły, ponieważ tak jak wcześniej powiedział, nie chce się ze mną kłócic, że chce rozstac się w normalnej atmosferze...
Wciąż brakuje mi jego bliskości, jego ciepłych słów... Tęsknię za nim bardzo mocno!
Kiedy siedzimy na sofie mam takie ogromne pragnienie, przytulic się, pocałowac.... pragnienie, żeby to on pierwszy zaczął. Wiem, może chciałabym miec to wszystko od razu "na talerzu", może powinnam zaczekac, dac nam czas, ale tak się boję, że jednak przyjdzie ten dzień, a on odejdzie, bo nie jest ze mną szczęśliwy. Wciąż czuję ten strach...ze jest tylko ze mną z przyzwyczajenia, że dużo różnych spraw nas ze sobą łączy
Równocześnie nie chcę byc obojętna, chcę mu pokazac jak bardzo jest dla mnie ważny. Przytulam się sama, cmokam go w policzek, nie odpycham mnie :) ale kiedy mówię,że go Kocham, nie mówi nic......
Ja teraz żyję nadzieją, że jednak przyjdzie ten dzień i znowu będzie tak jak kiedyś......
Pozdrawiam Cię ciepło EL. i dziękuję :))
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-04, 10:24   

No........... następuje przebudzenie.Do tej pory spaliście.We śnie było fajnie,było zauroczenie,było miło.
Amoże by tak jakaś lektura?Może "Miłość wymaga stanowczości"?
A może "Warto byc ojcem",a może "Kobiety sa z Wenus a męzczyzni z Marsa"?
Może dla CIEBIE "URZEKAJĄCA" a dla męża "Dzikie serce"?
A tak na szybko to kilka kazan x.Pawlukiewicza?????
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-04, 10:40   

Nie wiem Żabko....jeżeli te słowa męża tak mocno w Twoim sercu utknęły....może spróbuj wrócić do tej rozmowy . Zapytaj wprost, czy to co mówił było prawdą i co dalej z Wami .
Warto zwyczajnie i otwarcie rozmawiac ze soba o wszystkim ! Pozdro! EL.
 
     
żabka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-04, 14:38   

Witam Cię serdecznie nałóg, dzięki za lekturowe podpowiedzi, może faktycznie brakuje mi doswiadczenia w relacjach miedzy kobietą a mężczyzną. Chętnie sobie coś poczytam :))

Droga EL. wiem, że rozmowa dwojga ludzi jest bardzo ważna i nawet, ze prowdzi do pojednania, rozwiazania wielu spraw, tylko w przypadku mojego męża, zawsze trudno nam się rozmawiało na tematy dotyczace naszego związku. Nie tyle co mi, jak jemu. Mój mąż nie należy do wylewnych osób, bardzo ciężko jest z niego cokolwiek wydobyc...
Nie mówię, że nie rozmawiamy na te tematy, ale po prostu jest to zawsze krótka wymiana zdań.
Kiedy wczoraj próbowałam coś z niego wydobyc, powiedział krótko " już wszystko Ci powiedziałem, co chciałem powiedziec, koniec tematu", po czym zachowanie wróciło do normy, w dodatku zaproponował wypicie razem lampki wina......a ja ciąle nie wiem o co mu chodzi, jak on ma mi to wyjaśnic skoro nie chce wracac do tego tematu!
Nie mam pojęcia co to znaczy, czy sprawa zamknięta i jest dobrze, czy znowu wszystko juz mi wyjaśnił, co go boli i zdania nie zmieni i będziemy tak życ i udawac, że jest miedzy nami dobrze do czasu uregulowania wszystkich spraw... zgłupiałam na prawdę.
Wydaje mi się, że cos go gryzie, zamyśla się....i nie wiem czy się kontaktuje jeszcze ze swoją pierwszą miłością, czy faktycznie zerwał ten kontakt. Nie widzę, żeby do niej pisał, a może sprytnie robi tak żebym nie zauważyła....
modlę się kazdego dnia za nas, za naszą miłośc, modlita przynosi mipoczucie spokoju, jak i czytanie postów na tym forum, dodaje mi sił i wiary, na lepsze jutro!

Dziękuję, że jesteście!
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-04, 15:12   

Żabko, no jesteś osobą nieciepliwą i chcesz wiedziec i miec jasność.
Może mąz mówi do Ciebie swoja postawą ? Może wystarczy to własnie zakceptować....jest, zostaje, wspólne święta i lampka wina....czego chciac więcej ?

Jednak rozumiem Ciebie i ja tez chciałabym miec jasność .

Mówisz, że mąz nie chce na ten temat rozmawiać.....hm....zapytaj Go wprost , czy podtrzymuje te wszystkie słowa, ktore wtedy do Ciebie wypowiedział - prosisz o prosta odpowiedź - TAK czy NIE ?
Zanim nie spróbujesz, to sie nie dowiesz .
Zamiast pytac możesz napisac post i poprosic o krótką odpowiedź. EL.
 
     
żabka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-04, 16:08   

Droga EL. dziękuje za zrozumienie.

Wiesz ja myslę, że to bardzo dobry pomysł, po prostu zostawie to jak jest, myślę, że czas pokaże co przyszłośc nam przyniesie.... mam nadzieję, że same dobre emocje :)
Dam nam trochę czasu, wszystko jest jeszcze takie świeże, ale przyjdzie ta chwila i zbiorę się na tą odwagę w oczekiwaniu na prostą odpowiedź z jego strony.

Pozdrawiam gorąco!

[ Dodano: 2009-12-04, 21:53 ]
i znowu popłynęły mi łzy....łzy samotności. Właśnie odwiozłam męza na spotkanie z kolegami z pracy do pabu. W czasie jazdy, widzialam, że jest jakiś taki zamyślony, więc spytałam o czym myśli, odpowiedział o niczym, ja już miałam łezkę w oku, którą zauwazył. Zapytał się dlaczego płaczę, odpowiedziałam, że nie czuję od niego żadnego ciepła, że mi nie okazuje żadnej bliskości, że nie wierzę, że przestał mnie kochac tak z dnia na dzień, że przecież jeszcze m-c temu pisał i mówił, że mnie kocha, a on na to że to się nie stało nagle.... tak więc juz nic nie wiem, nic nie rozumiem, dlaczego planuje te świeta ze mną, wyjazd w góry, dzwoni z pracy, interesuje się co porabiam.....obrączka na palcu. Ja na prawdę nie wiem co myślec....on chyba mnie nie chce tylko nie wiem dlaczego??!! dlaczego jest tak nie szczęsliwy, nie wierze w to, że mój charakter mu nie odpowiada, jestem kobieta, która lubi dominowac, ale przecież istnieją kompromisy, może nie doceniłam go tak jakby on tego chciał, no ale od tego przecież są rozmowy, przecież to nie powod do rozstania!!!
Myslę, że to chodzi o tą jego odświeżoną znajomośc z pierwszą miłościa, to musi byc coś więcej, niz tylko przyjaźń, pytałam się a on na to, że jestem niepoważna, że głupoty wygaduje! co mam robic, jak się zachowywac, jak ja mam udawac, że jest dobrze....pomóżcie!
modlę się do Marii Magdaleny o pomoc w wytrwaniu tego trudnego okresu.

[ Dodano: 2009-12-06, 11:39 ]
dzień dobry :)

jak bardzo się cieszę,że znalazłam to forum.... bycie tu i czytanie tych różnych urzekających historii,jak i pisanie o moich wlasnych przeżyciach sprawia, że czuję się silniejsza, odczuwam lekką ulgę...

A u mnie, nic ciekawgo się nie dzieje, tz. wegetacja :(
Tak jak pisałam wcześniej, w czasie kiedy mąż pił piwko w pubie z kolegami z piwa, mi oczywiście zebrało się na wspomnienia, oglądanie naszych zdięc no i płacz.... znalazlam wiersz, który kiedyś dla mnie na pisał, słowa,że Bardzo mnie kocha, że życie za mnie by dał, że beze mnie wpadłby w szał... napisałm mu smsa, przypomniałam mu jego wiersz, na końcu spytałam czy Pamietasz??? odpisał Pamiętam i tyle!! a może aż tyle !!!
Napisałam jeszcze drugiego smsa cytuję " Wiedz o tym, że jesteś dla mnie najważniejszy i będę walczyc o nasze małżeństwo! ale także świadoma jestem tego, że nie zatrzymam Cię przy sobie na siłe, nie potrafiłabym życ z Tobą wiedząc o tym że nie jesteś ze przy mnie szczęsliwy, że się męczysz, bo pragnę Twojego szczęścia!!!
Nie odpisał nic.... i a tym się skończyło, nie było już potem żadnego komentarza...a i ja nic nie poruszałam.
on nie chce o nas rozmawiac, a gdy tylko coś wspomnę, od razu widzę jak zaczna się złościc, takze momentalnie się uciszam.
A tak poza tym to na pozostałe tematy rozmawiamy normalnie, kupujemy prezenty dla naszych bliskich na świeta, odliczam dni, bo wyjeżdżamy 20 grudnia na 2tyg!!!
Wczoraj sam zadzwonił do moich rodziców, tak żeby pogadac, w rozmowie oczywiście nie było żadnych oznak,że coś między nami jest nie tak...ja nie chcę mojej mamy denerwowac, ale myslę, że jak pojedziemy na świeta to ciężko mi będzie udawac, że jest wszystko ok!
Wciąż brakuje mi ciepłych słów, słowa Kocham Cię, bliskości...........nie okazuje mi tego!
czuję się nie kochana........bardzo to boli!
Pozdrawiam!
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 06:46   

zabko, a moze Ty teraz masz za duze wymagania w stosunku do męza.
Zobacz sam rozmawial z Twoimi rodzicami...wydaje mi sie ze to dobry znak..moja maz nigdy nie chcial rozmawiac ani jezdzic do moich rodzicow w ostrym kryzysie.
jest w domu obok Ciebie, daj mu czas, spokoj, nie wypytuj, nie pokazuj jak jestes niezadowolona z jeg oddalenia.
jemu tez jest ciezko na pewno.
Pozwol mu pobyc w tej jaskinie ( czytalas Wenusjanki i Marsjan), nie wyciagaj go z niej,
Moze jemu tez jest przykro ze teraz nic nie czuje, taki czas suszy i nie umie nic z siebie wykrzesac..a Ty stoisz słupka jak króliczek ;-)
Znam dobrze ten glod uczuc...ale jest on sygnalem bys zadbala o siebie i bys zwrocila sie do Ojca w niebie :-)
On kocha nas 24 h na dobę...choc tez nie zawsze widzimy to.

piszesz
Cytat:
Wciąż brakuje mi ciepłych słów, słowa Kocham Cię, bliskości...........nie okazuje mi tego!
czuję się nie kochana........bardzo to boli!

Boli bycie niekochanym....dziecko niekochane bardzo cierpi....ale my mamy na wyciagniecie reki Tego ktory jest miłoscia i nigdy nas nie opusci.
Nie okazuje bo nie umie, bo nie czuje, bo zwatpił.....
A Ty? Czy okazujesz z wyczuciem, nie narzucajac, nie poganiajac go, nie zasypujac oczekiwaniami...to bardzo wazne.

Kiedy bardzo potrzebowalam czułosci w swim malzenstwie, niema usychalam bez niej, maz nie umial okazywac mi uczuc. Chodzilam placzliwa i naburmuszona, on smutny.
Teraz kiedy juz nie jest to mi tak niezbedne...maz ociepił się, moze troche nauczył :-) i robi takie gesty (chc jeszcze nie jest rozowo....) Ja juz nie zabiegam o to a samo przychodzi, jest miłym zaskoczeniem...:)

moze Ty tez ( jak maz) idz do klubu z kolezankami, odpocznij, zapisz sie na angielski czy jakas gimnastyke, usmiechnij sie do siebie :-)
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 15:07   

żabka

Musisz teraz bardzo uważać. Objawy i zachowanie męża są typowe. Być może to początek infekcji związanej z jego "pierwszą miłością". Na to wygląda.
Usłyszysz, ze wasze małżeństwo od dawna było nie takie, że on chce byc sam, a na Twoje teksty o "dziewczynie z Polski" zareaguje złością i zarzuci Ci, ze jesteś niepoważna. Tak to na ogół wygląda.
Nie płacz i nie błagaj. Nie rób z siebie wycieraczki. To bardzo ważne. Nie zaczynaj też w kółko rozmów "o Was".
Nie wiem także, czy ukrywanie przed rodzicami, że coś się dzieje - jednymi i drugimi - to dobry pomysł. Ciekawe, jak by zareagował gdybyś spokojnie mu powiedziała, ze zamierzasz w czasie świąt porozmawiać o tym i ze swoimi rodzicami i z teściami - najlepiej wspólnie z mężem. I że wspomnisz o jego kontaktach z koleżanką - bo Tobie się to nie podoba i ciekawa jesteś opinii w tej sprawie starszych i doświadczonych ludzi.
Prawdopodobnie będzie wściekły lub mocno sie wystraszy.
Nie wierz w żadne słowo o Was. Jeszcze miesiąc temu "kochał".
Kilka razy (udaj że przypadkiem) pochwal go za coś z przeszości - np."pamiętam kiedyś świetnie załatwiłeś pewną sprawę". Facet potrzebuje afirmacji. Wiele spraw, które Ty załatwiłaś czasem warto tak przedstawić, że gdyby nie mąż, to pewnie nic by z tego nie było (bo np. świetnie w czymś doradził). Osoby niedojrzałe bardzo potrzebują afirmacji bo mają na ogół słabą samoocenę i poszukują jej - byc może znalazł ją nie tam gdzie trzeba.
Dawkuj afirmację delikatnie - po kropelce. Większa dawka bedzie natychmiast podejrzana.
Generalnie dumnie i głowa do góry.
Nie nadskakuj, nie przesadzaj - bądź miła i grzeczna, nie daj żadnego petekstu.

Weź pod uwagę jeszcze taką sprawę - powrót do Polski na święta jest pewnie podyktowany ochotą spotkania sie męża z tą osobą.

Trzymaj się. Bądź bardzo ostrożna
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 21:20   

Żabko, czytaj Dobsona! Wydaje mi się, że u Was to dopiero początek kryzysu, więc może uda się zastosować rady z książki i poskutkują. A teraz, jak tu zawsze wszyscy słusznie radzą zajmij się sobą, zmień w sobie co się da, zrób się tajemnicza, żeby mąż się zaniepokoił, stań sie atrakcyjną i usmiechniętą , taką w jakiej się kiedyś zakochał i znajdź sobie jakies własne zajęcie, które Cię wciągnie i pozwoli oderwać sie od myślenia o Was. Mąż może się zauroczył, ale na razie nie ma chyba w planie odejścia, więc pozwól mu zobaczyć co w razie czego by stracił. I bardzo dużo modlitwy, najpierw spowiedź a potem częsta Msza św., różaniec, wezwanie Świętych i Aniołów na pomoc itd. Mnie się chyba na razie udalo, więc i Ty na pewno masz szansę. Pamiętaj: przy mężu bądź super, ale też stawiaj sprawy jasno, tak jak radzi Dobson.
 
     
żabka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 22:53   

Dziękuje Kochani za wasze rady i wsparcie, bardzo mi one pomogły, cieszę się, że nie jestem tak na prawdę z tym sama, że są ludzie na tym świecie, którym nie jesteśmy obojętni!

Wczoraj znowu było zpięcie między nami, znowu ostre, znowu były łzy niestety....
ja się tylko zapytałam, dlaczego jest taki smutny, kiedy wychodziliśmy ze sklepu, kierując się do auta.
Wygarnął mi znowu wszystko od poczatku, że midzę tylko czubek własnego nosa, że go nie doceniam, że jest nieszczęśliwy, że najchętniej spakowałby się i wrocił do Polski ( trzyma go tylko to,że tu mamy swój dom, że jest kredyt, który trzeba płacic ) że ma mnie dośc, że jestem teraz miła tylko dlatego, że czuję "nóż na gardle" ,ale on wie, że to tylko pozory, że ja udaje, że on chce zacząc życie od nowa, ale beze mnie.....
Powiedziałam, żeby zaczekał jeszcze, że możemy zacząc nasze zycie od nowa razem to poeidział mi, że dlaczego ja nie chcę zrozumiec, że on już nie chcę ze mną życ, że mam wkońcu zrozumiec, że nie zawsze musi byc tak jak ja tego chcę, że mam dac mu spokój....ja już tylko sluchałam, jak wryta....czułam się jakby mi ktoś w łeb strzelił......
Powiedziałam tylko, że jeżeli chcę spokoju to mu go dam!
Po czym on się zabrał i poszedł z pieskiem naszym kochanym na spacer, nie wspominałam wcześniej o naszej cudownej beagelce Neli, ma 1,4 m-ce i tylko ona nas łaczy, oboje zwariowalismy na jej punkcie!! Moja przytulanka, moje lekarstwo na moją samotnośc.....kiedy jest przy mnie, od razu mi lżej na sercu.
Gdy wrócił, jak co niedzielę pojechał grac w piłkę, wrócił ok 21. wiem, że się spotkał z kolegą, może się wyżalił...bo kiedy wrocił, pierwsze słowa były: wiesz wygraliśmy, strzeliłem gola, powiedziałam to super, już nie było tego chleba co zawsze jemy, ale kupiłem ten twój ulubiony. Poprosiłam, żeby mi wstawił wodę na herbatę, odpowiedział, że nawet mi ją zrobi jak chcę, spytał jaką....potem wipiłam herbatę, poszlam spac, on zostal na dole, potem przyszedł do sypialni, i nie było żadnej bliskości...nie spałam calą noc, w dodatku kaszel mnie męczy. W pracy jakoś minęło, dobrze, że jest jej dużo, bo całkowicie się pochłonęłam pracy.
Teściowa wie, że jest cos nie tak, nie wie wszystkiego, nie zna szczegółów. Kiedy dzisiaj do niej zadzwonił, ona zapytała się co tam między nami się dzieje, odpowiedział jej, że trochę się zagalopował....nie wiem co o tym myslec, mówił jej o świętach, że sie powoli szykujemy...
nic już nie rozumiem, ale nie chcę nasiskac, tak jak mi pisaliście, zajmę się teraz sobą, zadbam o swoje potrzeby, juz nie chcę płakac....pozostawię to tak jak jest, ale jak długo... a może do niego coś dociera, że tak powiedział, może jednak rozumie, że nie chce mnie stracic, że to zauroczenia, starą-nową miłością powoli mija, że była ta ciekawośc, która już się skończyła....mam nadzieję i modlę się o to każdego dnia....
Buziaczki!!!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9