Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Życie z dda????????
Autor Wiadomość
mimoza
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 13:35   Życie z dda????????

Witam wszystkich.
To mój powrót na forum. Pisałam ponad miesiąc temu po awanturze, jaką zrobił mi w domu mąż. Wtedy wszystko się jakoś uspokoiło ale minął miesiąc i ... jestem znów. Jesteśmy po ślubie ponad rok. Mamy małe dziecko.
Od dłuższego czasu staram się zrozumieć zachowanie męża - dziś usłyszałam w TV o dorosłych dzieciach alkoholików i wszystko jakby poukładało mi się w jedną całość. Znalazłam też na forum wątek artuany, której mąż jest dda i miałam uczucie jakby ktoś pisał o moim mężu. Nie jestem jednak pewna swojej "diagnozy", dlatego proszę kogoś kto ma na ten temat jakąś wiedzę o pomoc w zrozumieniu problemu.
W rodzinie męża pił ojciec - dowiedziałam się o tym niedawno od teściowej. Teraz pije ale sporadycznie, przy okazjach. Mąż wywodzi się z rodziny wielodzietnej. Było ich dziewięcioro.
Maż bardzo rzadko wspomina dzieciństwo. Obecnie jego kontakt z tatą określiłabym jako "na dystans". W stosunku do mamy mąż był zawsze bardzo opiekuńczy i troskliwy. Swój dom określał zawsze - "u mamy", nigdy nie powiedział "u rodziców". Tak było do naszej ostatniej kłótni, kiedy jego mama przyjechała do nas i krótko mówiąc stanęła po mojej stronie, przyznała mi rację. Mąż się strasznie zawziął-ze mną się pogodził, ale do mamy się nie odzywa- nie odbiera telefonów, nie chce tam jechać.
W naszych relacjach krótko mówiąc - zawsze ja jestem winna, zawsze ja pierwsza przepraszam, zawsze ja dążę do zgody. On się po prostu obraża i nie odzywa. Ostatnio obraził się o jakieś głupstwo i gdy jak zwykle chciałam z nim pogadać, wyjaśnić (na spokojnie)wpadł w szał (nie pierwszy raz), powiedział mi mnóstwo strasznych rzeczy, których tu nie zacytuję, wyzywał mnie i szarpał. Była noc, mimo to wzięłam więc dziecko i wyszłam do rodziców. Gdy wychodziłam rozpłakał się i też wyszedł z domu twierdząc, że nie jest tu nikomu potrzebny. Ja wróciłam następnego dnia wieczorem. Od tamtej pory nie odzywa się do mnie, śpi w osobnym pokoju. Ja się też zawzięłam i powiedziałam, że tym razem nie ustąpię, bo on posuwa się coraz dalej w swojej złości. Powiedziałam mu tylko, że bardzo mnie zranił i tym razem czekam na jego krok w moją stronę. Dodam, że mąż jest bardzo skryty, ma przede mną różne tajemnice, nie lubi się zwierzać, z trudem przychodzi mu powiedzieć "kocham Cię" - ostatnio to się w ogóle nie zdarza. Wiem, że szuka akceptacji i uznania innych kobiet przez internet czy w pracy, pisząc i mówiąc nieprawdę na swój temat.
Zastanawia mnie zwłaszcza nieracjonalność niektórych jego poczynań - wydaje mi się, że on uważa, że jak się od czegoś odwróci, o czymś nie mówi, to problem zniknie. Często zostawia mnie, bym sama sobie radziła z trudnymi sytuacjami, on się wycofuje, tak jakby go to nie dotyczyła, choć często to jego działania są powodem naszych problemów (np. niezapłacone w porę rachunki, które normalnie można by było spłacić, przez jego "uniki" urastają do znacznie większych rozmiarów).
Z jednej strony pokazuje, przez krzyki i agresję "kto tu rządzi" a za chwilę mówi " nie jestem potrzebny", wzbudzając litość i moje poczucie winy.Na koniec nie odzywa się tak, jakbym to ja jemu wyrządziła krzywdę. Nie wiem czy to świadoma manipulacja czy taki właśnie mechanizm
Dodam, że wiem, że ja też mam swoje wady i nie uważam się za kogoś nieskazitelnego. Kiedy trzeba uznaję, że źle zrobiłam, ale nie będę cały czas przepraszać i brać winy na siebie, gdy tak nie jest.
Wiem, że to co napisałam jest dość chaotyczne. Gdyby jednak ktoś mógł napisać, czy mam powody podejrzewać u niego syndrom dda, który w pewnym stopniu wyjaśniałby takie zachowania, to proszę o odpowiedź.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 14:17   

Mimoza,poniżej masz cały spis cech DDA.
Zapoznaj sie z nimi,zdefiniuj czy Twój mąż ma te cechy.
Jak jego ojciec pił,a teraz nie pije w "zaparte" tzn.nic ze sobą poza niepiciem nie robi ,to dalej jest pijany na sucho,a Twój mąż jest DDA.
Nie wiem gdzie mieszkacie,ale możesz poszukać na stronie www.dda.org.pl miejsc i terminów mitynggów dla DDA.
Ja serdecznie polecam mityngi.
Sam jestem alkoholikiem...............



Cechy charakterystyczne dla osób z syndromem DDA
- Lęk przed utratą kontroli
- staram się nie reagować zbyt emocjonalnie
-lubie kiedy wszystko jest na swoim miejscu
-czuję się zaniepokojony, kiedy mam świadomość, że nie panuję
nadwszystkim
-czułbym się znacznie lepiej, gdybym miał większy wpływ na to, co się
dzieje
-ktoś w mojej rodzinie nie panował nad sobą
-w mojej rodzinie miała miejsce przemoc fizyczna lub emocjonalna
-w mojej rodzinie chaos wybuchał zupełnie niespodziewanie

Lęk przed uczuciami
-trudno mi wyrażać uczucia
-często nie jestem świadom swoich uczuć
-czasami myślę, że uczucia są wyłącznie ciężarem
-przeraża mnie, czego mógłbym się dowiedzieć, gdybym pozwolił sobie na
jakiekolwiek uczucia
-w mojej rodzinie nie należało wyrażać uczuć takich jak: wina, skrucha, wstyd,
lęk, radość, ból
miłość, złość, smutek

Lęk przed konfliktem
-jeśli pojawia się konflikt, staram się rozładować sytuację
-uważam, że konflikty są czymś złym i prowadzą do przemocy
-za wszelką cenę staram się uniknąć konfliktu, dostosowuję się, zmieniam plany
-konflikt w mojej rodzinie oznaczał przemoc
-konflikt oznaczał, że ktoś się na kogoś wydzierał
-w mojej rodzinie konflikt oznaczał, że ktoś mógł mnie opuścić fizycznie/emocjonalnie



-Nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności

-mam skłonność do poczucia odpowiedzialności za wszystko
-jeżeli trzeba wykonać jakąś dodatkową pracę, zgłaszam się na ochotnika
-trudno mi odmówić, kiedy ktoś prosi mnie o pomoc
-pomagałem wszystkim i troszczyłem się o wszystko w mojej rodzinie
-w mojej rodzinie chwalono mnie, gdy zachowywałem się jak dorosły
-to ja w mojej rodzinie fizycznie i emocjonalnie troszczyłem się o mojego ojca/matkę

Poczucie winy

-czuję się winny za odczuwanie jakichkolwiek własnych potrzeb
-często czuje się winny za bycie ciężarem dla innych
-ciągle za wszystko przepraszam
-przepraszam za rzeczy, które nie wymagają przeprosin
-w mojej rodzinie ktoś zawsze był obwiniany
-w mojej rodzinie to właśnie mnie obciążano odpowiedzialnością za rzeczy, za które nie powinienem
odpowiadać
-w mojej rodzinie brałem na siebie winę za to, czego nie popełniłem, po to jedynie, by zakończyć kłótnię

Niezdolność do odprężenia się oraz do spontanicznej zabawy

-zabawa jest dla mnie trudnym zadaniem
-kiedy ludzie śmieją się zbyt głośno, zaczynam odczuwać niepokój
-w znacznej mierze jestem samotnikiem
-mam skłonność, by nie śmiać się bez uprzedniego sprawdzenia, czy inni też się śmieją
-w mojej rodzinie głośny śmiech oznaczał, że sprawy wymykają się spod kontroli
-w mojej rodzinie, kiedy tylko odprężyłem się zawsze zdarzało się coś złego
-w mojej rodzinie zabawa zawsze oznaczała picie

Ostra, bezlitosna samokrytyka

-jestem dla siebie najsurowszym krytykiem
-zbyt szybko się osądzam
-jestem swoim najgorszym wrogiem
-w mojej rodzinie nigdy niczego nie robiłem dobrze
-naturalną reakcją na problemy w mojej rodzinie było obwinianie, "ciche dni" i odrzucenie
-w mojej rodzinie za każdy błąd ponosiło się straszne konsekwencje

Życie w świecie zaprzeczeń

-nie stosuję żadnych zaprzeczeń
-kiedy czuję się zagrożony, przyjmuję pozycję obronną
-czasem wolę skłamać, niż przyznać się do popełnionego błędu
-w mojej rodzinie nikt nie przyznawał się do tego, że ma jakieś problemy
-w mojej rodzinie nigdy nie wiedziałem czego ode mnie chcą
-w mojej rodzinie wszyscy staraliśmy się unikać zajmowania się naszymi problemami

Pozostawanie w roli ofiary

-często czuję się bezradny
-mam wrażenie, że cokolwiek bym nie zrobił, niczego to nie zmieni
-zawsze sprzątną mi sprzed nosa to, czego potrzebuję
-w mojej rodzinie miała miejsce przemoc fizyczna
-w mojej rodzinie na porządku dziennym były wrzaski, krzyki, wzajemne obwinianie
-w mojej rodzinie miało miejsce wykorzystanie seksualne

Zachowania kompulsywne

-mam nałogowy (obsesyjny) stosunek do: punktualności, seksu, schludności, jedzenia, alkoholu, ---pracy, robienia zakupów, korzystania z podręczników autoterapeutycznych, gromadzenia majątku, -hazardu, praktyk religijnych
-Tendencja do mylenia miłości z litością
-przyciągają mnie ludzie, którym mogę pomóc lub których mogę wyleczyć
-mam skłonność do nawiązywania bliższych znajomości z osobami, które zostały zranione lub są trudno dostępne
-największą bliskość odczuwam wówczas, gdy komuś pomagam
-w mojej rodzinie zawsze ktoś miał kłopoty
-w mojej rodzinie byłem dla wszystkich powiernikiem
-w mojej rodzinie być blisko kogoś, oznaczało pomagać mu

Lęk przed porzuceniem

-odejście jest dla mnie niezwykle trudne
-nienawidzę mówić "żegnaj"
-pozostawałem w bliskich związkach o wiele za długo, niż powinienem
-kiedy ktoś bliski wyjeżdża, boję się, że nigdy więcej go/jej nie zobaczę
-w mojej rodzinie ojciec/matka odeszli prawie bez słowa
-członkowie mojej rodziny pojawiali się i znikali bez specjalnego uprzedzenia, a ja musiałem się jakoś dostosowywać
-w mojej rodzinie byłem pozostawiony sam sobie


Myślenie kategoriami "białe" lub "czarne"

-gdy staję wobec jakiegoś problemu, trudno mi wymyśleć więcej niż jedno rozwiązanie
-mam skłonność do myślenia w kategoriach dobro-zło
-zawsze wydaje mi się, że tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa
-jeżeli ty masz rację, to ja napewno się mylę
-życie w mojej rodzinie było albo martwą ciszą, albo piekielnym sztormem
-w mojej rodzinie stale posługiwaliśmy się takimi terminami, jak: zawsze, nigdy, bezwzględnie, całkowicie

Zalegający żal

-staram się unikać mówienia o swojej rodzinie
-często myślę "przeszłość jest już zamknięta, nie warto się nią zajmować"
-tak bardzo próbuję nie myśleć o przeszłości, a wciąż mnie ona prześladuje
-pamiętam jak mówiono mi "nie denerwuj się"
-w mojej rodzinie smutek był zabroniony
-w mojej rodzinie smutek był uważany za przejaw słabości
-kiedy opowiadam historie o mojej przeszłości, mam tendencję do odcinania się od swoich uczuć

Zdolność przetrwania

-często czuję się jak bojownik, któremu udało się przetrwać
-często mam wrażenie, że po tym, co przetrwałemw dzieciństwie dam sobie radę z każdą sprawą
-w mojej rodzinie wróg był w domu
-przetrwanie umożliwiła mi moja niezależność
-nauczyłem się, że nie mogę na nikim polegać
-pomimo moich gorących modlitw, nikt w mojej rodzinie nie przyszedł mi z pomocą

Zapoznanie się z tą listą może pomóc w określeniu swoich cech. Niektórzy uważają, że wszystko co ich dotyczy jest "dysfunkcyjne". Może warto jednak dokonać rozróżnienia na te cechy, które mogą być "obciążeniem" oraz na te, które mogą pomagać, być korzystne.
Na te które są mimo wszystko do pozytywnego wykorzystania od zaraz ,oraz na te które sa do poprawy, do”przepracowania”
 
     
artuana
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 18:42   

Mimoza,
to co piszesz o mężu świadczy, że jest on DDA.
I wiesz czytając opis zachowań Twojego męża miałam takie samo odczucie jak Ty, tzn że piszesz o MOIM mężu !!!!!
--Obwinianie mnie o wszystko, obrażanie się o głupstwa, unikanie rozmów, wycofywanie się zamiast rozwiązywania problemów, nieznoszenie żadnych krytycznych uwag, robienie z siebie ofiary, agresja i wyzywanie, oszczędność lub brak okazywania uczuć (tych pozytywnych) - to zachowywania mojego męża.
I ja też zawsze pierwsza wyciągałam do niego rękę na zgodę.


Nałóg opisał Ci cechy DDA, a ja Ci polecam jeszcze: DDA forum, gdzie piszą ludzie znający ten syndrom z autopsji. Dla mnie właśnie to forum było kopalnią wiedzy o DDA. Bo czytając same tylko cechy osób będących DDA ma się wrażenie, że to biedni, wrażliwi, skrzywdzeni przez los ludzie. To na pewno jest prawda, ale ich zachowanie często jest takie agresywne i nieracjonale, że trudno w nich widzieć ofiarę nieudanego dzieciństwa, skoro innym ludziom - swoim partnerom potrafią zgotować nieraz piekło, a nie normalne życie.

Jeśli chcesz ratować swoje małżeństwo to KONIECZNIE namawiaj męża na terapię dla DDA. Z opisów innych osób wiem, że taka terapia jest niezbędna, by Twoje małżeństwo przetrwało. Mój mąż nie chodził na żadną terapię, a jego problemy z wiekiem narastały i ciągle były między nami konflikty. Niestety ja nie wiedziałam, w czasie trwania naszego małżeństwa, że on jest DDA i nie zdawałam sobie sprawy skąd się biorą ciągle problemy.
Ty już wiesz. Jesteście tylko rok po ślubie, więc wszystko może się udać.
Zyczę Ci powodzenia w ratowaniu Waszego związku.
 
     
Jallo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 09:42   

Mimoza,

Jeśli podejrzewasz, że Twój mąż jest DDA, proponowałbym, żebyś na początek sama poszła pogadać z jakimś specjalistą w tej dziedzinie, albo na meeting DDA. Ja osobiście wybrałem tą pierwszą możliwość. Takie spotkanie pomoże Ci zrozumieć mechanizmy funkcjonowania Twojego męża. Często są one bardzo pokrętne i niezrozumiałe dla zwykłego człowieka. Poza tym możesz się nauczyć, jak lepiej trafić do męża, bo często logiczne z Twojego punktu widzenia argumenty mogą być dla niego zupełnie niezrozumiałe. Dobrze by było, żeby ktoś Ci pokazał, na które zachowania męża zwrócić jego uwagę i jak z nim o tym rozmawiać.

I jeszcze druga sprawa: DDA często łączą się w związki z ludźmi z jakimiś problemami (uzależnienia od alkoholu lub innych rzeczy, DDA, ludzie z rodzin z innymi dysfunkcjami itp), takie "swój ciągnie do swego". Nie mówię, że tak jest w Twoim przypadku, ale warto sprawdzić, czy gdzieś w Tobie też nie siedzi jakiś problem.

W moim przypadku okazało się, że jestem tzw. DDD - Dorosłym Dzieckiem rodziców Dysfunkcyjnych. W moim domu rodzinnym nie było alkoholu (przez całe życie widziałem mojego ojca tylko jeden raz trochę pijanego), ale były ciągłe spory pomiędzy rodzicami, wciąganie w nie mnie i siostry, częste kłótnie, ogromne wybuchy złości lub pretensji. Okazało się, że DDA i DDD mają wiele cech wspólnych i w efekcie wylądowałem na terapii grupowej dla DDA. Daje mi to dużo wsparcia i wiedzy. Oczywiście, moja żona też powinna tam trafić, ale narazie do tego nie dojrzała. Dałem jej przytoczoną przez Nałoga listę zachowań DDA oraz parę innych artykułów z wątku DDA na tym forum, ale od tego czasu minęło dopiero parę tygodni i nie wiem, czy wogóle to przeczytała.

Zgadzam się z opinią Artuany, że bez terapii Twojego męża trudno będzie uratować Wasze małżeństwo. Poza tym syndrom DDA czy DDD jest "dziedziczny", tzn rodzice z zachowaniami DDD czy DDA uczą tych niewłaściwych zachowań swoje dzieci i one stają się DDD. Dlatego gorąco doradzam Ci spotkanie ze specjalistą psychologiem zajmującym się DDA, także po to, żeby uratować psychikę Waszego dziecka.

Z całego serca życzę Ci powodzenia.
 
     
mimoza
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 13:21   

Wielkie dzięki za wszystkie odpowiedzi.
Jeśli chodzi o listę zachowań, to przeczytałam i wydaje mi się, że niektóre pasują do męża inne absolutnie nie a jeszcze inne-po prostu nie wiem, bo mógłby to ocenić jedynie on sam. Też myślę, że bez specjalisty się nie obejdzie. Będę musiała kogoś poszukać. Choć na razie po prostu nie mam siły. Wczoraj kolejny raz próbowałam porozmawiać z mężem ... no i dowiedziałam się, że jestem żoną tylko na papierze i że moje małżeństwo jest na etapie rozwodu (choć nie sądzę, aby mąż zrobił jakiś konkretny krok w kierunku rozwodu). Myślę, że to takie strachy na lachy, żebym się czułą niepewnie. Starałam się mu wytłumaczyć, że swoim postępowaniem krzywdzi nie tylko mnie ale i naszą córkę. Powiedziałam, że w kłótni ja też powiedziałam za wiele słów w nerwach. Nie wiem czy coś do niego dotarło. On twierdzi, że tak mu dobrze : jak się nie odzywamy i w zasadzie żyjemy obok siebie. Skończyło się na tym, że powiedziałam, że jak będzie chciał to skończy to małżeństwo, że ja tego nie chcę, ale na siłę go nie uszczęśliwię. Ja na prawdę po woli tracę siły, bo mam poczucie, że tylko mnie zależy, że tylko ja chcę o nas walczyć.
Zanim pójdę do psychologa, jeśli możecie poradzić, jak mam postępować w stosunku do męża, to bardzo proszę. Wiem na pewno, że nie będę się narzucać swoją osobą, ale czy trwanie w nieodzywaniu i wzajemnym traktowaniu się jak powietrze jest takie dobre, też mam spore wątpliwości. Doradźcie co robić, żeby przetrwać.
 
     
artuana
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 21:33   

Mimoza,
Pytasz jak postępowac w stosunku do męża-dda. Mogę Ci napisać jak ja postępowałam w sytuacjach kryzysowych, nieporozumieniach, które często się nam przytrafiały. Nie miałam wtedy żadnej wiedzy o DDA i działałam na zasadzie prób i błędów. Ale odkryłam, że MUSZĘ z nim rozmawiać. Nie mogłam zostawić problemu i czekać, aż mąż sam zdecyduje się go rozwiązać i ze mną rozmawiać.
On MILCZAŁ.
Typowa reakcja na nieporozumienie, to było chowanie głowy w piasek i czekanie, że problem sam minie.
(Ty piszesz to samo o zachowaniu swojego męża.)
A więc musiałam inicjować rozmowę i kontynuować ją nawet, gdy mąż nie wykazywał na to żadnej ochoty. Nie były to rozmowy spokojne, ani przyjemne, bo nagle dowiadywałam się, że to ja jestem winna, to ja go sporowokowałam, a on jest biedną ofiarą. Często były łzy z mojej strony...
Te rozmowy, mimo że takie trudne, zdawały egzamin, bo dochodziło w końcu do porozumienia.
Gdy nie zaczynałam rozmów to nieprzegadane i nierozwiązane problemy się nawarstwiały i w końcu wybuchały kłótnie, podczas których wychodziły stare i nowe problemy.
Tylko, że z czasem ja przestałam wychodzić z inicjatywą, bo okazywało się, że tylko mnie zależy na małżeństwie, a mąż wolał sie nie odzywać i żyć OBOK mnie.

Tak, że bardzo częste porady na tym forum, typu: "zostaw męża, zajmij się sobą..", itp, lub "twarda miłość", są nietrafione jeśli chodzi o męża-dda.
Mąż wtedy odsuwa się coraz bardziej i nie robi NIC żeby się zbliżyć. U mnie tak było. (Może w początkowym okresie małżeństwa trochę sam się starał, ale bardzo mało i bardzo krótko.)

Piszesz, że powoli tracisz siły, bo czujesz że tylko Tobie zależy i Ty chcesz walczyć.
Wierzę, że tak jest. Ja też traciłam siły....ale z DDA musisz mieć baaaardzo dużo siły.
Dlatego jak Ci już pisałam ( i Nałóg i Jallo piszą to samo) zainteresuj się terapią dla DDA, szukaj informacji, i nakłoń męża by skorzystał z tej terapii.

Bo jak Ty stracisz siły, a mąż będzie żył obok, to chyba domyślasz się czym to się skończy ?
 
     
mimoza
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 08:10   

Artuana, bardzo Ci dziękuję, nawet nie masz pojęcia jak ważne są dla mnie Twoje słowa. Ja czuję tak samo jak Ty to napisałaś, że gdybym ja się zacięła tak jak mąż to byłby koniec. U nas jednak rozmowa wygląda tak, że ja mówię a on po prostu jest - nic nie mówi, patrzy w telewizor, ale ja i tak ufam, że coś tam zawsze do niego trafi i zostanie w nim. Odkryłam też, że nawet jak on się nie odzywa to ja mówię do niego, tylko to "co muszę", typu żeby wziął sobie obiad, dzień dobry itp., wymyślam jakieś rzeczy, żeby mi coś podał jak mam dziecko na rękach itp. Tak po prostu, żeby zostawić między nami taką, choćby malutką nić porozumienia i kontaktu. Dziś jestem szczęśliwa, bo na wczorajsze "dobranoc " mąż odpowiedział przytuleniem (SZOK!) i w sumie nadal nie jest idealnie ale wiem już, że idealnie nie będzie. Cieszę się po prostu, że już nie wytrwał w tym milczeniu i ignorowaniu mnie. Przed nami długa droga do tego, żebyśmy mogli być normalnym małżeństwem. Wierzę, że to jest możliwe. Jesteśmy otoczeni modlitwą naszych bliskich i przyjaciół.
To forum też mi bardzo pomaga. Na wszystkich innych forach czytałam: rozwód, znaleźć kogoś innego, nie dać się, a tu znajduję motywację, że warto walczyć no i mogę po prostu się wygadać. Dziękuję:)
 
     
Jallo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 08:57   

Mimoza,

Myślę, że nie ma na świecie DDA, które miałoby wszystkie cechy i zachowania z przytoczonej przez Nałoga listy zachowań. Ale jeżeli na tej liście widzisz sporo podobieństw do męża, to pewnie masz rację, że on jest DDA.

Co do tego, jak się zachowywać, trudno mi powiedzieć coś konkretnego, bo sam jestem dopiero po paru miesiącach właściwej terapii, więc nie chciałbym się zanadto mądrzyć i udawać eksperta. Spróbuję coś jednak napisać na podstawie swoich doświadczeń.

DDA na często próbują "wkręcać" swoich partnerów. Podam kilka przykładów: Wmawiają im, że to oni mają ich wady. Każde słowo zwrócenia uwagi mogą uznać za frontalny atak na swoją osobę. Broniąc się atakują, często w bezsensowny i brutalny sposób, żeby zmusić partnera do obrony i nie rozmawiać o tym, co się z nimi dzieje. Potrzebują silnych emocji, a więc potrafią podświadomie prowokować partnera do awantury. Grają na wyrzutach sumienia, strachu itp. a równocześnie sami bardzo silnie przeżywają te same uczucia. To kilka przykładów, które znam ze swojego podwórka, mogą być też inne zachowania.
Staraj się przy tym wszystkim zachować spokój i rozsądek, żeby wyłapywać, kiedy mąż Ciebie "wkręca", a kiedy ma rację. Wiem, że jest to bardzo trudne. Mnie na przykład zajęło dużo czasu żeby nauczyć się kończyć awantury z żoną (bo zaczynała to być już tylko bezsensowna wymiana ciosów). Najpierw mówię, że możemy dalej rozmawiać, ale spokojnie. Powtarzam to parę razy dodając, że jak nie, to skończymy rozmowę. Jeśli to nie pomaga, to wychodzę. Zdarzyło mi się słyszeć, jak moja żona coś wykrzykuje jeszcze pare minut po moim wyjściu.
DDA to ludzie zagubieni i skrzywdzeni, którzy czasem bywają jak zwierzęta w pułapce, które próbują kąsać nawet tych, co starają się im pomóc.

Życie z DDA, jak już sama wiesz, nie jest łatwe. Dlatego szukaj wsparcia. W większych miastach (a także niektórych mniejszych) są ośrodki i grupy wsparcia dla DDA, DDD, a słyszałem że bywają grupy wsparcia dla partnerów DDA. Zwróć się tam, jeśli możesz. Kontakt z innymi ludźmi znającymi podobne sytuacje daje bardzo dużo. Wiem o tym z doświadczenia. Nie warto być samotnym, a kontakt przez forum (aczkolwiek także pożyteczny) nie zastąpi spotkania twarzą w twarz.

W rozmowach z mężem staraj się używać krótkich, jasnych komunikatów. On prawdopodobnie nie "przełknie" zbyt dużo na jeden raz i zacznie się bronić wycofaniem, lub atakiem. W miarę możliwości staraj się unikać negatywnych emocjonalnych ozdobników, bo one mogą go wprowadzać na ścieżkę do wybuchu. Nawet jeśli mówisz o negatywnych emocjach, staraj się to robić bez emocji

I jeszcze jedna rzecz: W swoim poście użyłaś słowa "przetrwać". Może użyłaś tego słowa przypadkowo, ale mnie ono zakuło w oczy, bo ja też przez długi czas mówiłem sobie "muszę przetrwać". Filozofia przetrwania tu się nie sprawdza. Musisz podejmować inicjatywę i działania. Ja przez ponad rok myślałem o przetrwaniu a w międzyczasie moje małżeństwo zamieniało się we wrak. Wbrew pozorom, jeśli zaczniesz działać i znajdziesz sobie wsparcie u ludzi w podobnej sytuacji, otrzymasz też siłę do przetrwania.

Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 10:35   

Ta lista jest tak rozległa, że mógłbym każdego znanego mi bliżej człowieka podciągnąć pod DDA.
Dopiero tu wyczytałem, że punktualność to jednak cecha niezbyt cenna.
No pewnie bo współmałżonka, któremu nigdzie się nie spieszy i ma na wszystko czas tylko jakoś raz w tygodniu spóźnia się do pracy może nieźle rozjuszyć.
 
     
mimoza
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 15:47   

Jarosław - w ogóle nie rozumiem Twojego komentarza. Wydaje mi się, że w liście zachowań dda jest mowa o obsesyjnym stosunku do punktualności a nie o punktualności samej w sobie. Proponuję, byś przeczytał listę jeszcze raz...i możesz być spokojny o większość bliżej znanych Ci ludzi.
 
     
deny
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 16:11   

Hej,
piszecie jak tu żyć z DDA, a dda sami się zastanawiają jak samemu ze sobą wytrzymać.
Jestem DDA i naprawdę czasami czuję sie jak w pułapce, wiem, że źle robię, wiem, że ranię....wiem, że powinnam inaczej, ale nie potrafię.
Nie wiem, czy ktoś sie tu ze mną zgodzi, ale mi się wydaje, że mężczyzna DDA musi się czuć jeszcze gorzej. Wie,że musi być męski, wie, że musi walczyć o rodzinę, o małżeństwo a zatnie się, nie odezwie ...obrazi się jak małe dziecko....i czuje,że jest jak małe dziecko....WIE, że zawiódł.....i do tego nie potrafi wyprostować drogi.
Szczerze współczuję sobie i wszystkim, którzy mają doczynienia z DDA. Trzeba dużo ciężkiej i pracy i jeszcze więcej modlitwy.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 18:34   

mimoza napisał/a:
Gdyby jednak ktoś mógł napisać, czy mam powody podejrzewać u niego syndrom dda, który w pewnym stopniu wyjaśniałby takie zachowania, to proszę o odpowiedź


DDA to trochę taka etykietka, jeśli jego ojciec pił to pewnie ma jakieś cechy DDA. Ale wielu ludzi pochodzi z dysfunkcyjnych rodzin i ma to samo, tylko może nie tak dobrze rozpracowane od strony psychologicznej. Skoro ty znalazłaś sobie dda to może też miałaś jakieś skrzywienie... są takie teorie które ida w tym kierunku...

Twój mąż zachowauje się w sposób niedojrzały, ale jak go chcesz przekonać np. do terapii dla dda? Grupy dda są bardzo kobiece, chodziłem parę razy w Wa-wie i nie było to dla mnie. Terapie są - ale to on musi widzieć problem i chcieć.

Może spróbuj go jakoś namówić na terapię małżeńską albo choćby kilka spotkań? Tylko moje przeczucie jest takie, że nie będzie chciał, choć to mógłby być dobry kierunek.

A co do przejawów agresji, moje zdanie jest takie, że najlepiej od razu bardzo stanowczo reagować. Uciekanie na noc z dzieckiem i wracanie to na pewno forma doraźnej ochrony, ale dla sprawcy przemocy to nie stawia granic, łatwo może uznać to za nową normę w waszych relacjach. Sama muisz popatrzeć czy ta przemoc się powtarza, czy się eskaluje, jeśli tak - to są instytucje które zajmujmą się na dośc poważnie takimi sprawami (http://www.niebieskalinia.pl/). Mnie kiedyś moja żona zgłosiła, byłem tym zbulwersowany, wściekły, obrażony, ale mi pokazazła w ten sposób co będzie jeśli nie nauczę się panować nad swoimi emocjami i będę agresywny.
Ostatnio zmieniony przez Macius 2009-11-25, 18:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 18:54   

mimoza napisał/a:
Jarosław - w ogóle nie rozumiem Twojego komentarza. Wydaje mi się, że w liście zachowań dda jest mowa o obsesyjnym stosunku do punktualności a nie o punktualności samej w sobie. Proponuję, byś przeczytał listę jeszcze raz...i możesz być spokojny o większość bliżej znanych Ci ludzi.

Następny kwiatek:
Cytat:
Lubię kiedy wszystko jest na swoim miejscu

To chyba pozytywna cecha w przeciwieństwie do bałaganiarstwa i chaosu.
 
     
artuana
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 20:33   

Istnieje pewna specyficzna grupa cech DDA opisywana w literaturze i podana przrez Nałoga, ale na stronach internetowych poświęconych psychologii DDA pisze się wyraźnie, że jednak cechy te nie muszą występować w dokładnie takim samym natężeniu u wszystkich DDA. Po drugie cechy te występują również u innych „dorosłych”, którzy wychowywali się w rodzinach dysfunkcyjnych.

Ja również czytając tę listę nie stwierdziłam niektórych cech u męża, albo zauważyłam zupełnie odwrotne cechy/zachowania.

Jarosław zwrócił tutaj uwagę na punktualność, ale mój mąż w ogóle nie był punktualny, zawsze i wszędzie się spóźniał... :-/

Mogłabym wymienić jeszcze inne różnice:
-nigdy nie przepraszał,
-nie okazywał, że czuje się winny i przerzucał winę na mnie,
-nie unikał konfliktów, a wręcz je wywoływał i potrafil gniewac się z błahych powodów
-odejście było dla niego bardzo łatwe, a nie trudne - ( na stronie psychika.net/ przeczytałam, że DDA boi się odrzucenia, chociaż sam odrzuca innych :-(
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 08:43   

Stąd Artuana moje spostrzeżenie, że takie wyliczanki psu na budę. Jak zauważyłaś Twój mąż może wcale nie być dda ,albo te wskaźniki są jakieś nadmuchiwane.
Wg nich co byś nie robiła to wychodzi na to, że jednak gdzieś tam można to podciągnąć pod dda i terapeuci mają rynek zbytu na swoje usługi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 9