Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozwód-działania sądu.
Autor Wiadomość
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 13:30   

chris napisał/a:
(żona żadała rozwodu wyłącznie z mojej winy) jako główny podał całkowity i trwały rozpad małżeństwa i brak nadziei na scalenie tego związku.
greg moj żona też zadbała o to wyprowadzając się. tylko w ten sposób najlepiej to udowodnić...
GregS napisał/a:
Rezulty: powództwo żony, orzeczona całkowita wina żony, mojej winy sąd nie znalazł, małżenstwo rozwiązane, gdyż sąd uznał, że nastapił całkowity rozpad pozycia małżeńskiego (żona zadbala, o to aby sąd nie maiał watpliwowsci w tej kwestii),


I zastanawia mnie tylko jedno skoro takie potwory z tych facetów ????.
skoro tak silnie i mocno trzba sie od nich uwalniać.?????
skoro biedne kobiety nie miały innej mozliwości na własną radość????


To co zatem te potwory nadal robia na forum??????
Potwór walczy dalej o swoje miejsce w rodzinie???????????

jak to jest????????
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 14:19   

cierpliwy napisał/a:

jak to jest????????

Zdradzacze są bardzo oddaleni od Pana, inaczej być nie może bo przecież nie dochodziłoby do zdrad.
Tu "walczą" ci którym Pan dał łaskę wiary.
I teraz oni proszą o tę łaskę dla swoich współmałżonków.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 14:43   

Cierpliwy..........zadajesz pytanie......stawiasz tezę z podtekstem manipulacyjnym,z manipulacją.Przynajmniej dla niektórych.
Zanim tym "barankom" forumowym zostały wyrwane kły ,zanim sami zdecydowali sie na "stępianie" tych kłów,to tymi kłami czesto zadawali rany,ból.
Dzis nawet jak sa innymi już ludżmi(barankami),to zostawili za sobą -czasami-ogromne spustoszenia,blizny,okaleczenia emocjonalne,czasami nieodwracalne upośledzenia u najbliższych.
Ci najbliżsi mają w pamięci właśnie tych "potworów" takimi jacy byli w swoim poprzednim wcieleniu.
A okaleczenia,upośledzenia emocjonalne są jak sygnały ostrzegawcze.Włączają się w momencie kontaktu............ bo odzywają sie rany,zaszłości.Bo o przeszłości nie dają rady zapomnieć krzywdy.Czasami są to bardzo subiektywne wspomnienia.......ale są.
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 15:00   

nałóg napisał/a:
Cierpliwy..........zadajesz pytanie......stawiasz tezę z podtekstem manipulacyjnym,z manipulacją.Przynajmniej dla niektórych.


Nałogu jak to mówią szacun!!!

Tak przyznaje się zadane pytanie jak to jest???
Było bardziej nie manipulacją a zmuszeniem do refleksji.

Zatem skoro stało sie co sie stało-a ja juz nie chce byc dalej potworem.
Skoro jestem nadal tu na forum -to czego szukam???

Może tego co nie całkiem,nie do końca udało mi sie w sobie wykonać.

Teraz mój czas-bo nic nikomu juz nie musze udowadniać.
A robie to jedynie przed Bogiem dla siebie-że chcę byc INNY.

pozdrawiam.......

p.s nałogu trzezwe spojrzenie,trzeżwa ocenę wiesz że zawdzięczam tobie.......i kolejny raz dziękuję za to

[ Dodano: 2009-11-23, 15:03 ]
nałóg napisał/a:
Zanim tym "barankom" forumowym zostały wyrwane kły ,zanim sami zdecydowali sie na "stępianie" tych kłów,to tymi kłami czesto zadawali rany,ból.

Jarku poczytaj to co napisał nałóg-zreszta bardzooooooooo mi sie spodobało :mrgreen: :mrgreen:

Jarek może czas stepiac kły????

[ Dodano: 2009-11-23, 16:07 ]
nałóg napisał/a:
Czasami są to bardzo subiektywne wspomnienia.......ale są.


Nałogu ale wiesz że takie subiektywne wspomnienia-maja szanse byc specjalnie wyostrzane.

i tu znowu pytanie jaki jest w tym cel??????
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 18:03   

Cierpliwy???? przeszło?????

Wiesz.......... sam jestem "popaprańcem" ,mistrzem manipulacji i dość szybko i łatwo wychwytuję podtekst manipulacyjny.
Co do refleksji............ dobrze ,że szybko skorygowałeś myślenie.

O.Anzelm Grun w "10 przykazaniach" pisał o "uwalaniu błotem przeszłości" człowieka.
Odniosę sie do siebie........... jako alkoholik,dziś trzeżwiejący alkoholik jestem "uwalany" błotem nałogu.Moi bliscy doświadczyli mnie jako czynnego alkoholika.Moja żona widząc mnie z wysoką lub szeroką szklanką w ręku pewnie zawsze ma i bedzie miała błysk ostrzegawczy w swojej duszy.............. czy to aby nie drink????
Mimo tych kilku lat trzeżwienia,wielkiej pracy jaką włożyłem by skutecznie uwolnić sie od czynnego nałogu.
Ale jestem NAŁOGIEM.Biernym ,ale nałogiem.
I pewnie zawsze -mimo wybaczenia i zaakceptowania mojego nałpogu- ja będe tym Twoim "potworem" z przszłosci.

Cierpliwy......piszesz:
"To co zatem te potwory nadal robia na forum??????
Potwór walczy dalej o swoje miejsce w rodzinie???????????

Ja mogę Ci odpowiedziec tak: przejrzeli na oczy,zaczeli widzeć siebei takiego jakim byli,jakimi sa teraz i ich bytność na forum czy w innej grupie samopomocowej ma im pomagać w tym aby nigdy nie wrócili do starych zachowań.
Pisza tu ,na forum kobiety /mezczyzni których partnerzy po zdradzie wyparli zdradę,winę,"popapranie" i zdradzili znowu,znowu ranią,znowu wrócili do czynnego "popaprania".
I taka zawoluowana manipulacja jaką wyartykułowałeś w swoim poście może być oznaką nawrotu do manipulowania sobą i otoczeniem.
Nawrotem.

Czy mi/Tobie czy każdemu z tych co tu piszą na forum się to podoba czy nie, to moi/ich /nasi bliscy mają prawo mieć wyostrzony zmysł ,reakcje na to jak się zachowujemy.jak się sami zachowują.
I jako ułomni ludzie mogą tez manipulowac swoimi odczuciami by je -jak to nazwałeś-SPECJALNIE WYOSTRZAĆ.
manipulować tym.

Pogody Ducha
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 18:27   

nałóg napisał/a:
I taka zawoluowana manipulacja jaką wyartykułowałeś w swoim poście może być oznaką nawrotu do manipulowania sobą i otoczeniem.
Nawrotem.


Spokojnie nałogu-nie ma nawrotów.
Post miał sens-choc forma mi nie wyszła.

Chodzi o odniesienie do tego co dziś komuś mówiłem przez telefon.

Skoro jest ocena,skoro są skutki -to znaczy że cos faktycznie było.
I to trzeba dojrzeć....


pozdrawiam
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 19:13   

ketram napisał/a:


A jak to się ma do klauzuli żadania rozwodu przez stronę wylącznie winną? Sąd to jakoś uzasadnił? Strona wyłącznie winna nie może domagać się rozwodu.


No właśnie sąd nie powinien takiego wyroku ogłosić jeżeli powódka jest stroną winną.
Coś tu nie pasuje.
Chris jakbyś mógł się wypowiedzieć?
 
     
GregS
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 19:05   

Jarosław napisał/a:
ketram napisał/a:


A jak to się ma do klauzuli żadania rozwodu przez stronę wylącznie winną? Sąd to jakoś uzasadnił? Strona wyłącznie winna nie może domagać się rozwodu.


No właśnie sąd nie powinien takiego wyroku ogłosić jeżeli powódka jest stroną winną.
Coś tu nie pasuje.
Chris jakbyś mógł się wypowiedzieć?


To może ja się wypowiem, bo to chyba do mnie zostało skierowane przez ketrama to pytanie.
W moim przypadku pomimo tego, że osoba wyłącznie winna rozpadu małżeństwa nie może rządać rozwiązania małżeństwa - to jednak sąd wziął pod uwagę jedną okoliczność, która jest wyjątkiem od tej reguły (przesłanką . Ma to miejsce wtedy, gdy zasady współżycia społecznego nie przemawiają za utrzymaniem jedynie formalnie istniejących więzów małżeńskich, przy rzeczywiście istniejacej separacji. W moim przypadku sąd ocenił, że dobro małoletnich córek nie będzie zagrożone przez orzeczenie rozwodu,gdyż oboje rodziców należycie dbają o potrzeby córek... ale aby się zbytnio nie rozpisywać - sąd staną w obronie bardzo mocno zaawansowanego związku mojej żony z kochankiem. Sąd uznał, że brak mojej zgody na rozwód jest sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, gdyż moje małżeństwo formalnie nie istnieje i nie ma szans na na jego dalsze funkcjonowanie, gdyż nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia. a utrzymanie "martwego" od dłuższego czasu małżeństwa (i tu uwaga!!) NIE ZNAJDUJE UZASADNIENIA W ARGUMENTACH NATURY SPOŁECZNO-WYCHOWAWCZEJ.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 19:19   

Można to spuentować w taki sposób, że sąd zawsze będzie po stronie zdradzacza. Choćby nie wiem jak się człowiek wysilał.
Najważniejsze, że to tylko sąd ludzki. Argumentacja faktycznie lewacka na całego.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 22:42   

GregS

Chciałbym Ci napisać, coś, co usłyszałem niedawno. Historie prawdziwe. Dotyczą one facetów. Otóż w obu przypadkach żony opuściły mężów. Jeden przypadek 2 lata po slubie (bez dzieci), drugi chyba około 6 lat (jedno dziecko). Małżeństwa sakramentalne - ale nie miało to większego znaczenia dal obu par. Cecha wspólna - pojawia się osoba trzecia - i oczywiście znany korowód wydarzeń. Faceci walczą. Nie aż tak, jak Ty czy Chris - ale walczą. Depresja, załamanie itp. Rozwody w końcu orzeczone.
W pierwszym przypadku po roku, w drugim dłużej, nie wiem, parę lat - ale obie żony rozczarowane "nowymi partnerami" choć w tłumaczeniach przedstawiają to inaczej - wychodzą z inicjatywą powrotu, pracy nad małżeństwem, rodzina najważniejsza ... Teksty, które nie docierały, kiedy próbowali mężowie ratować rodziny przed rozwodem - pojawiły się w ich ustach. Ponoć teraz u tych pań depresje i załamania.

Co ciekawe - obaj faceci nie związali się z nikim.

I co jeszcze ciekawsze - obaj kategorycznie nie wyobrażają sobie mozliwości powrotu.

Mirakulum pisze o zamrażaniu serca kobiety - trafna metafora. Dodam, że zjawisko takie występuje również u mężczyzn. Na pewnym etapie może nawet bardziej.

W dwóch opisanych przeze mnie przypadkach nie było takiej podbudowy Bożej jaką mamy dzięki m.in. temu forum.

Pomijając na razie kwestię - ewntuanego rozwoju wydarzeń w Twoim, moim czy innych przypadkach - trzeba liczyć się z kwestią pojawienie się w męskim sercu takiej właśnie bryły lodu.

GregS

Wyrazy szacunku
 
     
Paloma
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 23:25   

GregS napisał/a:
ketram napisał/a:
A jak to się ma do klauzuli żadania rozwodu przez stronę wylącznie winną? Sąd to jakoś uzasadnił? Strona wyłącznie winna nie może domagać się rozwodu.
No właśnie sąd nie powinien takiego wyroku ogłosić jeżeli powódka jest stroną winną.


Dla sądu nieistotna jest waga winy obu stron; jeśli jedna strona winna jest np. w 95% a druga w 5%; sąd bardzo często (zawsze?) orzeka rozwód z winy obu stron - takie jest zdanie wielu adowokatów (wszystkich, z którymi rozmawiałam i pytałam)
To nieistotne że np. jeden z małżonków wchodzi (tak jak w moim przypadku) w nowy związek i ma w nim dzieci, wystarczy, że ten drugi tzw. porzucony był/była np. zbyt rozrzutny, marudny, zbyt zaangażowany w pracę, zbytnim domatorem ...
Wszystko może zostać uznane za winę...
A przecież nikt z nas nie jest idealny, bez wad, błędów, grzechów itp.
Każdemu z nas można przypisać jakąś winę ...

GregS napisał/a:
Sąd uznał, że brak mojej zgody na rozwód jest sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, gdyż moje małżeństwo formalnie nie istnieje i nie ma szans na na jego dalsze funkcjonowanie, gdyż nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia. a utrzymanie "martwego" od dłuższego czasu małżeństwa (i tu uwaga!!) NIE ZNAJDUJE UZASADNIENIA W ARGUMENTACH NATURY SPOŁECZNO-WYCHOWAWCZEJ.

Ja teraz czekam właśnie na to, co u Ciebie GregS stało się już faktem
pozdrawiam
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 07:44   

ketram napisał/a:

W pierwszym przypadku po roku, w drugim dłużej, nie wiem, parę lat - ale obie żony rozczarowane "nowymi partnerami" choć w tłumaczeniach przedstawiają to inaczej - wychodzą z inicjatywą powrotu, pracy nad małżeństwem, rodzina najważniejsza ... Teksty, które nie docierały, kiedy próbowali mężowie ratować rodziny przed rozwodem - pojawiły się w ich ustach. Ponoć teraz u tych pań depresje i załamania.

Co ciekawe - obaj faceci nie związali się z nikim.

I co jeszcze ciekawsze - obaj kategorycznie nie wyobrażają sobie mozliwości powrotu.

Mirakulum pisze o zamrażaniu serca kobiety - trafna metafora. Dodam, że zjawisko takie występuje również u mężczyzn. Na pewnym etapie może nawet bardziej.

W dwóch opisanych przeze mnie przypadkach nie było takiej podbudowy Bożej jaką mamy dzięki m.in. temu forum.


Wygląda na to, że owe kobiety są mało ambitne i dumne.
W drugich związkach przeważnie partnerzy biorą na wstrzymanie, gdyż pokazując światu , że to znowu nie to udowadniają tym samym , że coś z nimi nie tak.

Nie dziwię się tym mężom, przeszli przez męczarnie i nie wierzą w poprawę u żon.
Nie chcą na nowo rozgrzebywać tego co musieli przez jakiś czas wyciszać to jest dopiero mordęga.

Nie ufają tym kobietom i co zrozumiałe obawiają się powtórki z rozrywki, a teraz mają spokój wszystko unormowane.
A to, że nie mają powtórnych związków świadczy tylko o tym jak bardzo zostali zranieni i nie szukają mocniejszych wrażeń.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 07:55   

Własnie , kto mieczem wojuje ten od miecza ginie.......Dlatego te Panie teraz powinny się mocno starać i to od ONE swoim postępowaniem , wytrwałym , powinny rozmrażac lód . Szybki powrót po takich hockach klockach jest wg mnie niedobry. Gary Chapman w swojej książce " Małżeństwo w separacji " włąsnie o tym pisze . Gdy następuje zamiana ról , to ta druga strona powinna całym soba zaangażować się w ratowanie tego co napsute - terapia itd..Lepiej pomieszkać jeszcze dłużej osobno niż szybki powrót i za chwilę to samo . Bóg nie chce , abyśmy wystawiali się na zranienia , mamy rozum .

A wogóle" Jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzą się ci, którzy go budują" (Ps. 127:1) .
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 08:18   

ketram napisał/a:
W pierwszym przypadku po roku, w drugim dłużej, nie wiem, parę lat - ale obie żony rozczarowane "nowymi partnerami" choć w tłumaczeniach przedstawiają to inaczej - wychodzą z inicjatywą powrotu, pracy nad małżeństwem, rodzina najważniejsza ... Teksty, które nie docierały, kiedy próbowali mężowie ratować rodziny przed rozwodem - pojawiły się w ich ustach. Ponoć teraz u tych pań depresje i załamania.


Ketram,dziekuje za te historie dały nadzieje,ze moj mąz też bedzie chcial naprawiac nasz zwiazek razem ze mna,ze w końcu sie otrzasnie,mimo zlozenia pozwu...
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 08:30   

ketram napisał/a:
GregS

Chciałbym Ci napisać, coś, co usłyszałem niedawno. Historie prawdziwe. Dotyczą one facetów. Otóż w obu przypadkach żony opuściły mężów. Jeden przypadek 2 lata po slubie (bez dzieci), drugi chyba około 6 lat (jedno dziecko). Małżeństwa sakramentalne - ale nie miało to większego znaczenia dal obu par. Cecha wspólna - pojawia się osoba trzecia - i oczywiście znany korowód wydarzeń. Faceci walczą. Nie aż tak, jak Ty czy Chris - ale walczą. Depresja, załamanie itp. Rozwody w końcu orzeczone.
W pierwszym przypadku po roku, w drugim dłużej, nie wiem, parę lat - ale obie żony rozczarowane "nowymi partnerami" choć w tłumaczeniach przedstawiają to inaczej - wychodzą z inicjatywą powrotu, pracy nad małżeństwem, rodzina najważniejsza ... Teksty, które nie docierały, kiedy próbowali mężowie ratować rodziny przed rozwodem - pojawiły się w ich ustach. Ponoć teraz u tych pań depresje i załamania.

Co ciekawe - obaj faceci nie związali się z nikim.

I co jeszcze ciekawsze - obaj kategorycznie nie wyobrażają sobie mozliwości powrotu.

Mirakulum pisze o zamrażaniu serca kobiety - trafna metafora. Dodam, że zjawisko takie występuje również u mężczyzn. Na pewnym etapie może nawet bardziej.

W dwóch opisanych przeze mnie przypadkach nie było takiej podbudowy Bożej jaką mamy dzięki m.in. temu forum.

Pomijając na razie kwestię - ewntuanego rozwoju wydarzeń w Twoim, moim czy innych przypadkach - trzeba liczyć się z kwestią pojawienie się w męskim sercu takiej właśnie bryły lodu.

GregS

Wyrazy szacunku


BO W TYM CAŁY JEST AMBARAS ABY DWOJE CHCIAŁO NARAZ.

Na zamrożone serce najlepsze -> GORĄCE SERCE BOGA.


O. Rafał Zawada:


Słowo Boże to Słowo Boga - czyli spotkanie dwóch serc.
XXXII Rekolekcje Wspólnoty "W Misji".
Bardo Śląskie, 11.02 - 15.02. 2004 r.

Słowo Boże czyli Słowo Boga. To jest tak jakbym napisał list do kogoś bliskiego, a on otworzywszy go trzymał w ręku cząstkę mnie samego. Słowem, które łączy wszystkie czytania jest słowo: "SERCE". Dzisiaj mało kto patrzy na świat "sercem", czyni to raczej "głową". Światem rządzi "umysł". Coraz mniej mamy przyjaciół, ludzi z którymi moglibyśmy podzielić się "sercem". Odsunęliśmy od siebie "serce" bardzo daleko. Niejako zapomnieliśmy o "sercu" człowieczym. "Serce" zostało zepchnięte na margines człowieczeństwa. Kiedy przychodzimy do spowiedzi chcemy się wygadać, na jednym wdechu chcemy powiedzieć wszystko, a przecież jest to spotkanie dwóch "serc". Bóg chce aby moje serce powróciło do Niego. Chce przemiany mojego serca. Wtedy możliwa jest zmiana myślenia, naprawa relacji, a co za tym idzie postępowania.


SERCE JEZUSA:
http://zrzuta.eu/download...XJjZV9qZXp1c2E=
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10