Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesadna pruderia przyczyną nieszczęścia?
Autor Wiadomość
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 19:42   

Jarek stonowałes sie to znaczy jak mówią moi synowie CZAISZ......

I dobrze -o to chodzi.
Jarek moja szczera rada-poznaj się uczciwie ze swoim tematem.

A wtedy na 100%-sam bedziesz z siebie zadowolony.
Wzmocnisz syna w jego traumie-bo ona Jarku juz w nim jest(bo widzi siebie i rodziców).

I może będziesz miał szanse naprawde wesprzec żonę i jej pomóc.

Ale na początek bądż uczciwy względem siebie.
Jarek uwierz mi wiele widzę.........ale jak to mawia nieraz nałóg ........
tak maja popaprańcy ......jacy zawalczą o siebie i wylizą z tego popaprania.

Jarek życzę ci byś odnalazł w Bogu prawdziwego przyjaciela............

pozdrawiam
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 20:38   

Jarku !



Nie rozumiesz o jakich argumentach piszę ? A piszę o tym, że w kółko nam pokazujesz jaka Twoja żona jest zła .
I co Ty chcesz przez to osiągnąć u nas ?
Mamy Ci przyklasnąć, że rzeczywiście jest zła ??
Ale jak mamy to zrobić, skory Jej nie znamy ?? Znamy tylko Twoją piosenkę o NIej ! A osoba, któr źle mówi o innych nie jest dobrą osobą ! To jak mogę Ci uwierzyć Jarku ??


Dalej piszesz Jarku, że żona nie powinna zwiewać, bo małżeństwo to nie piaskownica. Że powinna pomagać i wspierać.....Hm....tak myślisz, że powinna ? A dlaczego powinna ?? Bo TY tak chcesz ?? A Ona może już nie chce ! I ma prawo do swojego JA i do swojego chcenia lub nie chcenia .
I co....dlatego, że Ona nie chce wspierać i robioć tego czego Ty wymagasz, to Ona jest be ??
Jarek Twoja żona jest odrębną jednostką, osobnym człowiekiem....i ma prawo robić to co Jej sie podoba ! To, że robi źle, nie mnie ani Tobie oceniać !! A TY nie masz wpływu na to co Ona chce i co robi. I Ona to właśnie Ci teraz pokazuje !! NIE bo NIE ! Dlaczego musiała pokazać Ci to tak dobitnie...swoją odrębność...to Ty się zastanów .

Zaproponowałam Ci -
Kurcze Jarek....zagraj chociaz raz wesołego przed żoną ! I zobacz co sie będzie działo !!


A TY odpisujesz -
Nic się nie będzie działo, usłyszę że jestem psycholem i tyle.

Jarek....nie spróbujesz, to się nie dowiesz !!
A jak spróbujesz i się dowiesz, że jesteś psycholem.....to jesteś psycholem i to usłysz ! Zrób coś z tym !!!!!! Idź do lekarza i niech to potwierdzi lub zaprzeczy !! Sprawdź to Jarku, bo może jesteś !! A jak nie jesteś, to zastanów się dlaczego żona tak o Tobie mówi ???
Co takiego robisz, co Jej pokazujesz, że Ona tak o Tobie sądzi ?? Przypatrz się sobie !


Pytam się co dałeś dzisiaj żonie..jaki gest miłości...?? A Ty odpisujesz -

Nic nie dałem bo dopiero weszła i już zaczynają się krzyki na syna. O jakieś 20 zł, że jest za mało reszty.

Jarku....prosiłam, żebyś dał...a nie oceniał !!

Wiesz....przkroczenie siebie jest też jednym z objawów naszej przemiany !
Ale TY żyjesz stereotypem - MOJA ŻONA JEST ZŁA !

A Ty jaki jesteś, że nie potrafisz dawać...nawet głupiego gestu miłości wobec najdroższej Ci osoby ??
To teraz wiesz, dlaczego Ona jest zła ??

A ja bym to zrobiła tak - żona weszła i krzyczy - a ja bym - Kochanie, luzik, zaraz wszystko się wyjaśni....przytulę Cię i będzie ok !!

Jarek nic się nie zmieni w Twoim życiu, ponieważ TY oczekujesz zmian u innych !! NIC SIĘ WIĘC NIE ZMIENI !!
Twoje życie zmieni się dopiero wtedy, kiedy TY zaczniesz sie przemieniać w dobrego, spokojnego i KOCHAJĄCEGO jak Jezus ( za nic ) ludzi !
Ale jeszcze najpierw Jarku, to TY musisz polubić siebie samego i pokochać siebie ! Bo póki co TY jesteś bombą kaców moralnych i nie lubisz za to siebie !! Bo każde złe słowo pod adresem Twojej żony , rodzi w Tobie kolejną cegłę złośći do samego siebie !! Spory już ten mur.....czas go rozwalić !! Rozwalić MIŁOŚCIĄ, dawaniem ( bez oczekiwania wzajemności !!). Bo MIŁOSC to dawanie !!!

Jarek....jak wytrzymasz z nami i naszymi ostrymi uwagami, to będziesz uratowany !! Walcz z nami, kłóć się ale bądź, nie poddawaj się , wytrwaj ! Zmienisz się....bo w końcu nas zrozumiesz !! Panie Boże prowadź i błogosław Jarkowi !! Pozdro !! EL.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 21:07   

Artuana!
Ja jestem świadoma tego co pisze ,nie ujmuje zdradzonym poczucie krzywdy,wiadomo macie prawo i rację.Jednak ja będe ciagle stała na swoim stanowisku i wcale nie zależy mi na tym aby wszyscy byli takiego samego zdania.
Wybaczenie zdrady a potem bycie razem ,myśle ,że jest to oczywiste jeżeli sie kocha miłościa pełna i dojrzałą.Po co wybaczać ,kiedy nie chce sie już byc z własnym mężem powołując sie na przepisy kanoniczne,kóre pozwalaja na podjęcie pewnych kroków.
Przepisy Soboru Watykańskiego tez dopuszczaja unieważnienie małżeństwa w obliczu kościoła ztakiego powodu jak niedojrzałośc i brak mozliwości odpowiedzialności z bycia mężem ,żona i rodzicem.
czy Ty po np 25 latach małżeństwa ,gdzie na świecie są juz dorosłe dzieci skorzystałabys z tego prawa,spełniając te warunki.Przecież byłabys usprawiedliwiona - to problemy bardzo trudne dotykające najdelikatniejszej sfery naszego zycia.
Przeciez to my preferujemy separacje a nie rozwód ,bo to ona pozwala małżonkom wrócic do siebie w momencie ,kiedy sa na to gotowi czyż nieprawda.
Przepraszam was ale ja naprawde mam troche inne zdanie na temat problemów i kryzysów w małżeństwie,może dlatego ,że troche wspólnych lat przeżyłam i wcale one nie były cudowne.Nikt jednak nam nie obiecywał ,że w małżeństwie bedzie lekko,były to tylko nasze życzenia i marzenia. Pozostaje w modlitwach o jasność umysłu i ucze sie oddania problemu Bogu w całkowitym zawierzeniu mojego malżeństwa bo tez tak po ludzku nie jestem nic więcek zrobić.
Pozdrawiam.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 21:34   

Jarek ponawiam zaproszenie do rozmowy - albo ze mną , albo z Mazo - za jego pozwoleniem -dam CI numer jego tel .
odważ się wreszcie. czas ucieka wieczność czeka
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 21:39   

A ja myślę, że chodzi tu Dziewczyny o niuanse słowne !!

Zdrada jest czymś złym .
Ale zdradę można i należy wybczyć !

A to, że osoba zdradzona może odejść od zdradzacza po zaznaniu zdrady,.....to chyba ze Starego Testamentu....o ile się nie mylę ??
Bo w Nowym Jezus wybacza każdemu i za wszystko !! I ja czuję też taki obowiązek !
Gdybym za zdradę męża miała od niego odejść, porzucić, poddać się...to raczej pomysłałabym, że ze mną jest coś nie tak, skoro nie potrafię wybaczać....gdzie więc jest miejsce Boga w moim życiu.....to moje serce jest jak z lodu !!

Gogol często jest tak, ze nasze zachowanie doprowadza = prowokuje w konsekwencji do jeszcze gorszych rzeczy w naszym małżeńswie....nawet do zdrady. Ale zdrada nie ma tu wytłumaczenia ani taryfy ulgowej ! Człowiek, który składa przysięgę ma być uczciwy i już !! Nic zdrady nie usprawiedliwia...tylko małość tego człowieka !!
Ale osoba, która nie wybacza małości sama jest mała .

Popatrzcie za to na te wszystkie tu osoby , na naszym forum, które mimo zdrady wybaczyły, nadal kochają i chcą ratować swoje małżeństwa mimo wszystko ! To jest wielkość na miarę samego Jezusa !

"Jeżeli chcesz mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień i chodź ze mną ....."
i wcale nie mówi...za zdradę jego/ ją zostaw.....ale mówimy sami - przyrzekam być z toba na dobre i na złe i aż nas śmierć nie rozdzieli i co Bóg złączył, niech żaden człowiek nie waży się rozłączać . Pozdro !! EL.
Ostatnio zmieniony przez EL. 2009-11-27, 21:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 21:43   

EL!
Zgadzam sie zToba w100% przeciez ja tak naprawde nic innego nie mówiłam,nie akceptowałam zdrady.przeciez tego nie można zaakceptowac ale tez nie mozna niszczyc małżeństwa.EL dziekuje za Twoja wypowiedź.
Pozdrawiam.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 21:46   

Cmooook Gogol ! I mnie kiedyś tutaj to ktoś wytłumaczył ....bo wydawało mi się, że mówię jasno a byłam nie zrozumiana. Ot słowa, słowa, słowa......idziesz moja drogą ?? hahahah
A czy nie miałaś być dzisiaj z mężusiem na rekolekcjach ?? EL.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 21:51   

Wiesz EL z tej radości ,że mi sie udało omylnie odczytałam wiadomośc na poczcie.Pani poinformowała mnie,że 29 wysyła zaproszenia a juz zrobiłam z tego wyjazd.Widzisz co sie dzieje?
Na Spotkania jedziemy 13 grudnia,prosze nadal o modlitwe aby do tego czasu ten :evil: nie pomieszał za bardzo!
Pozdrawiam! i bardzo podoba mi sie ten twój cmoooooooooook!
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 21:52   

Dzięki.
Żona namawiała mnie przez pół godziny bym nie blokował rozwodu.
Mówiła ,że już mnie kocha, pytałem co dla niej znaczy kochać , usłyszałem nie filozofuj.
Jak chcesz mieć syna możesz go mieć daj mi tylko 100tys. mówiłem dziecko to nie przedmiot.

E tam nie będę relacjonował bo to i tak moja wina jak piszecie, kąpie się idę się pomodlić z synem.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 22:18   

No to chociaż Jedna Gogol na tym forum , lubi sie całować !! Hahahahahah
Wspieram modlitą i czekamy na re rekolekcje i na plotki po.....Hahahhaha.

Jarek, to po co filozofujesz ?? Po co drażnisz ??
Nie KOchanie, nie zgodzę się na rozówd bo Cie kocham !!!! I już !!

Ciągle za dużo słów !! A gest miłości na dzisiaj ?? Przelatują Ci dni przez palce...a czasu o jeden dzień mniej !!
Wiesz,mnie nie intersują gesty miłości Twojej żony , za które to Ona będzie rozliczona - bo Jej tutaj nie ma ! Za to dbam o Ciebie Jarku, bo to TY jesteś moim kolegą i wobec Ciebie muszę być uczcwa i muszę przekazać to co wiem.....będziemy rozliczani przez Boga z każdego dnia za gesty i dary miłości !!Biorę to poważnie i sie staram ! Tobie przekazuję, zrobisz co zechcesz !!

Jarku, Ty nie musisz słuchać gorzkich słów swojej żony, Jej krzyków, nie musisz oglądać jak pisze smsy przez cały wieczór ! Zrób coś z tym...ze sobą ! Odwróć się, odejdź, zajmij swoimi sprawami - odseparuj i pokaż , że takie zachowanie żony wcale Cie nie intersuje, że ignorujesz i nie wchodzisz w takie gierki.
Żona Cię prowokuje a Ty się dajesz ! Co z tego masz ? Całą nockę z głowy....zmartwienie i ból....po co Ci to ? Uciekaj od tego !
W tym czasie Jarku coś fajnego i miłego dla siebie i syna !! Zadbaj o swoje dobre samopoczucie każdego dnia !! Spokojnej nocki !! EL.
Ostatnio zmieniony przez EL. 2009-11-27, 22:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 22:23   

nałóg napisał/a:
wg mnie za kryzsy odpowiadają obie strony....

Natomiast za zdradę odpowiada zawsze ten co zdradza.


Jak zwykle nałóg - strzał w dziesiątkę :).

EL. napisał/a:
Ale zdradę można i należy wybczyć !


Znacie pewnie ten tekst - Hermas, Pasterz.
"Panie -- powiedziałem --
Jeśli kto ma żonę, która wierzy w Pana,
I przekonał się, że ona popełnia cudzołóstwo,
Czy grzeszy mąż, jeśli dalej z nią żyje razem?"
"Tak długo, póki nie wie -- odpowiedział -- nie grzeszy.
Jeśli się jednak mąż dowie o jej grzechu,
A niewiasta nie pokutuje,
Ale trwa w swym porubstwie,
I mąż dalej z nią żyje razem,
Staje się współwinny jej grzechu,
I bierze udział w jej cudzołóstwie".
"Jakżeż tedy, o panie -- pytałem -- ma postąpić mąż,
Jeśli żona trwa w swej namiętności?"
"Niechże ją oddali -- odrzekł
A mąż niech żyje samotnie,
Jeśli zaś oddali swą żonę i pojmie inną,
Tedy i on cudzołoży".
"A jeśli, o panie -- pytałem -- niewiasta po swym
oddaleniu pokutuje,
I chce powrócić do swego męża,
Czy on jej nie powinien przyjąć z powrotem?"
"Z pewnością -- odrzekł --
Jeśli mąż jej nie przyjmie,
Grzeszy i wielką na siebie ściąga winę.
Powinno się przecie przyjąć tego, który zgrzeszył,
a czyni pokutę.

A zatem dla tej pokuty mężowi żenić się nie wolno.
Oto jak się żona i mąż powinni zachowywać"

Moim zdaniem potrzeba nawet więcej. Potrzebna jest nasza miłośc "uprzedzająca" zanim współmałżonek nawróci się i rozpocznie pokutę.

Jarosławie, masz prawo miec żal do żony. Uraz, itp. - jak zwał tak zwał, ale niech Ci to nie przesłania horyzontu i nie zniechęca od pracy nad sobą. Bo choc to na pewno pomaga i czasami lżej, to w efekcie możesz jak pies zacząc sie kręcic wokół własnego ogona. Byc może pora zrobic krok do przodu. Proponuję go zacząc od przebaczenia żonie i podziękowania Bogu za to co Cię spotyka.
Jak ktoś powiedział: "miarą naszego chrześcijaństwa jest to jak potrafimy Bogu dziękowac w trudnych sytuacjach". Spróbuj, bo tu nie ma sensu już za dużo o tym gadac, a po prostu zacząc działac.
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 22:31   

Jarosław napisał/a:
E tam nie będę relacjonował bo to i tak moja wina jak piszecie

Jarku ok zacietrzewiłes się -ale po co????

Jarek posłuchaj przeczytałes co napisała El przejśc samego siebie w pracy nad sobą???
Wiesz o co chodzi ????

Miec spokój i czystośc serca mimo tego wszystkiego.
Potrafić natychmiast wyzanc własna winę,dojrzec własny błąd,doznac krzywdy i natychmiast wybaczyć.

Jarku juz to pisałem-ktoś rzuca w ciebie kamieniem -a mimo to wybaczasz temu co rzuca.
Bez oceny rzucającego w ciebie,bez urazy,bez smutku-i to o czym tu ci ludzie pisza to jest przeciez w trosce o Ciebie.
Jarosław napisał/a:
Mówiła ,że już mnie kocha, pytałem co dla niej znaczy kochać , usłyszałem nie filozofuj.


miało byc nie kocha(dobra omskneło sie- rozumiem).

Jarek nie dziw sie takim słowom-zło jak opeta zawsze bedzie negowac dobro,prawdę,miłośc,uczucie-bo taka jest rola zła.

Tak zaslepic oczy by nic nie dotarło!!!!!!!!

I dlatego trzeba miec siłe Bożą by najpierw zwalczyc w sobie zło ,a potem ochronic przed nim bliskich

pozdrawiam i miłej nocy
Ostatnio zmieniony przez cierpliwy 2009-11-27, 22:49, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 22:47   

Ale nikomu nie przyznam racji a tym bardziej mężczyxnie ,który obwinia za zdrade tylko żone.
Pytam ,gdzie byli ci mężowie,kiedy zony szukały tego co mężowie im nie dali.
W małżeństwie,gdzie jest szacunek wzajemny do siebie,wspólne zainteresowanie problemami ,ktore zaistaniały ,gdzie kobieta czuje ,że sie nia ktos opiekuje,interesuje,kiedy ma sie do kogo chociazby przytulić i wie ,że jest wysłuchana i zrozumiana nawet o zdradzie nie pomysli,bo nie widzi takiej potrzeby.kobieta zdradza wtedy kiedy do głosu dochodzi zaniedbana miłośc i poczucie ,że juz dla tego drugiego nic nie znacze.

gogol dla przypomnienia to twoja wypowiedź...

nawet jak ich nie było przy tej zonie, czy męzu, jak ktoś zaniedbywał, jak były problemy nikt nie ma prawa do zdrady, jako formy dowartościowania siebie w innej miłości, b mąż, zona sie zaniedbywali...
to jako dla katolika oczywiste.. ale to nie tylko prawdy wiary nas mają trzymac w ryzach przed takimi krokami, potępienie, czy grzech
ale tez i powinna dojrzałość osobista,
a dla kogoś kto nie uznaje kościelnych zasad tych prawd, bo przestarzałe, zbyt może dla kogoś fanatyczne, związane z "głupimi" dla niego prawdami wiary, nie modnymi juz
dodam, iż w świecie ludzi nie kierujących sie religią, ale świadomych siebie

zdrada jest także złym wyjściem ...

szukasz miłości poprzez dowartościowanie inną osoba, poprzez zdrade nie znajdziesz jej, problem w tobie, twoja samoocena nie wzrosnie wraz z akceptacją u innej osoby, choć chwilowa, mija wraz z tym jak zauroczenie mija, pryska czar i znów jestes ta samą osoba co sprzed zdrady, znów czujesz, że jestes dla innej osoby tą zaniedbywana bo sama nie potrafisz zadbać o siebie, co dopiero o partnera...
znów nic nie znaczysz, znów wypalone uczucie, znów kolejna zdrada, kolejny związek, dzieci z niego... i wiele zła, krzywd.
tylko dlatego, że ktoś uznał, że ma prawo czuć sie usprawiedliwionym, bo mąz, żona,
partner mnie nie zadawala, bo mnie odrzuca, bo nie kocha namiętnie, nie pooświęca czasu.. a co taka osoba robi, ucieka, tchórzy, lepiej poszukac winnego, usprawiedliwic sie i mozna
poczuc sie wolnym, bez wyrzutów sumienia za swoje postępowanie... bo przeciez mąż mnie zaniedbywał, jest winny, temu że nie umiał utrzymac takiej baby, chłopa w domu...
chcesz tworzyć coś nowego zakończ jedno, byś mogła mógł tworzyc inny związek... przerób problemy w jednym związku, bys otwarł sie na nowy
to prawdy oczywiście głoszone w świecie ludzi niereligijnych przez psychologów... ale cytuje dla tych, którzy myslą, że katolik z jego zasadami jest jakims monstrum...
one też obowiązuja w świecie ludzi spoza kościoła...
ale ludzi dojrzałych, nie pogubionych i patrzących na świat poprzez pryzmat swojego dobra...

my jako katolicy wiemy to z naszych nauk, iż jest to złem...a zło rodzi zło... dlatego nalezy sie przed nim wystrzegac nie zas go tłumaczyc, czy usprawiedliwiać...
w ten sposób można wszystko usprawiedliwic... przerzucić wine na drugą osobe i nie czuć wyrzutów sumienia... zostać rozgrzeszonym bo przeciez winny jest małzonek, który w pore nie zauważył problemu...

to moje zdanie niezmienne...
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-28, 09:15   

Zgadzam się z Tobą Mami. Teraz widzę , że te wszystkie wielkie miłości , zdrady , romanse , szaleństwa , kolorowy świat poza domem, małżeństwem , rodziną to niedojrzały bardzo sposób na poprawienie sobie samopoczucia , to posłużenie się inną , myślę, że równie niedojrzałą osobą , by poczuc się lepiej , by poczuć się "kolorowo" , by uciec od rzeczywistości , która jest taka , jaka jest - z problemami , z bólem , z prozą życia. To ucieczka dla mnie przez odpowiedzialnością za siebie i innych - dzieci , współmażonka.
Oczywiście bywa tak ,że związek jest naprawdę jałowy , pusty , ludzie nie są w stanie sie porozumieć , czasem ktoś naprawdę ma poczucie marnowania życia będąc w związku z inną osobą . Nie ma nic na siłę- jeśłi ktoś ma cierpieć będąc ze mną - należy pozwolić mu odejść. Ale niech to się odbywa w inny sposób - cywilizowany , z szacunkiem dla tej osoby , z szacunkiem dla tego , co było wcześniej, dla wspólnego życia. Ale faktycznie do tego potrzeba dojrzałości a jak jest dojrzałość to częśto i rozstań nie ma - bo dojrzały człowiek nie potrzebuje "licealnej" miłości by poczuć , że życie ma sens. Bo bierze odpwiedzialność za swoje słowa i czyny , bo wie , że pewnych rzeczy po prostu się nie robi.
Ja też jestem niedojrzała ale myślę, że to już zrozumiałam- że najpierw trzeba umieć być samemu i dobrze się czuć samemu by móc byc tak naprawdę z inną osobą . By nie używać jej do własnych potrzeb .
Ale świat , który nas otacza nie pomaga w dojrzewaniu. Kiedyś czytałam z prawdziwym bólem historie wielkich miłości , które niszczyły dotychczasowe związki i małżenstwa - "miłość wbrew całemu światu" - uważałam , że taka właśnie miłość zabrała mi męża. Teraz widzę, że to dziecinada - jak przez przypadek "sypnęła" się jedna z dziennikarek w plotkarskiej gazecie pisząc o znanej parze , że wyglądają jak rozbawione dzieci , które wycięły dorosłym niezły numer. Zastanawia mnie dlaczego nikt nie zapyta o zdanie dzieci tych "dzieci" i co napisałaby dziennikarka gdyby to ona była tą "dorosłą" , której mąż- "dziecko" wyciął niezły numer.
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-28, 09:49   

czerwona napisał/a:
bo dojrzały człowiek nie potrzebuje "licealnej" miłości by poczuć , że życie ma sens. Bo bierze odpwiedzialność za swoje słowa i czyny , bo wie , że pewnych rzeczy po prostu się nie robi.
Ja też jestem niedojrzała ale myślę, że to już zrozumiałam- że najpierw trzeba umieć być samemu i dobrze się czuć samemu by móc byc tak naprawdę z inną osobą . By nie używać jej do własnych potrzeb .

Tak czerwona bo to jest efekt odrobionych lekcji z własnego zycia.
Bo po cos na naszej drodze staneły takie problemy-by poczuc,zrozumiec i tak naprawdę zobaczyc prawdziwy sens.

A uczieczka jak piszesz w kolorowe zycie,w w romansy,miłostki,pracę,bale,zabawy-to nic innego jak zagłuszanie własnej niedorosłości.

Tej niedorosłości wynikającej z odpowiedzialności za to TAK -jakie kiedyś sie powiedziało.

Ale pewnie juz wiesz nie ma co płakac nad szklanką rozlanego mleka-bo to sie juz stało!!

Nauka z tego prosta -kiedy nadejdzie od zycia nowa szansa-wiesz juz jak nie rozlać tego mleka drugi raz.

A życie jest dla wszystkich ludzi
-tych dorosłych
-tych niedorosłych
-i tych jacy na skutek własnych przezyc dorastają.........

Skoro obecny świat to wieczna pogoń za zyciem i wymiany
-samochodów
-sprzetów
-telefonów
-mebli

to jaki problem wymienic zatem i zonę lub męża????.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4