Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
juz nie potrafie...dzis zabrano mi wszystko....
Autor Wiadomość
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 16:19   

Kangoo, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin !!

Droga Kangoo......
Mąż przyniósł Ci kwiaty urodzinowe....
Trzeba szukać w sobie i budować w sobie najpierw ciszę !!!
Za kwiaty - mówi się tylko dziękuje i podaje się kawę z ciastkiem ! I nic więcej ! A co było? Znowu chciałaś rozmawiać pewnie o Was ?? I znowu spłoszyłaś męża.....znowu musiał uciekac ??
Kangoo....Ty nie jesteś gotowa do rozmów o Was !! Ponieważ Ty CHCESZ męża.......CHCENIE jest Twoim egoizmem !
Jeżeli naprawdę kochasz męża, to zrozum Go....że coś takiego wydarzyło się w Jego życiu, że On odszedł od małżeństwa ! Co się wydarzyło ? Co takiego...dlaczego.....?

Kangoo...najpierw spróbuj zrozumieć ! Nie ma ! Nie ma Go blisko Ciebie . On postanowił odejśc ! To są fakty ! Zaakceptuj fakty ! Ogarnij to wszystko i przestań wierzgać i miotać się , szaleć i rozpaczać ! Przytul sie do Jezusa, bo On Ci został ! I niech przyjdzie cisza !!

W ciszy i spokoju będziesz mogła zobaczyć sie z mężem....i milczeć !!
Za dużo słów !!
Milczenie jest złotem !!

Twój mąz nie chce już Twojej histerii, Twoich słów.....On chce ciszy i spokoju ! Daj Mu to, czego potrzebuje !
A słowa.....i sms - " Miłego dnia"- wystarczą i daja spokój i nie drażnią.

Kangoo...tak wiele pielgrzymowałaś.....co z tego wyniosłaś ?? Gdzie jest ten spokój po który jeżdziłaś po spotkaniu z Jezusem ?? Jeszcze tego nie znalazłaś ?
Idź na spacer za miasto....do lasu....w ciszę.....i w ciszy szukaj Boga i swojego ukojenia ! Przytulam !! EL.
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 17:58   

dziekuje wszystkim za zyczenia...

kochani...wracajac wczoraj z pracy, plakalam w samochodzie,modlilam sie a raczej lamentowalam...po przyjezdzie do domu bylo mi smutno...chcialam napisac zadzwonic do meza, zeby przyszedl....ale nie zrobilam nic...poczulam pustke i taki glod Boga...ubralam sie i poszlam na msze...tutaj ludzie nie wiedza jak sie zachowac w kosciele,dla nich to taki klub spotkan...wierzcie mi, we wloszech ciszy i modlitwy w kosciele nie znajdziecie,nomoze w watykanie...nie moglam sie skupic i nic zrozumiec bo bylo tak glosno, az poczulam zal...i nagle wylaczylam sie i zaczelam sie patrzec na obraz Jezusa na krzyzu...nie rozumialam nic co ksiadz mowil,patrzylam sie tylko...po komuni i modlitwie..poczulam taka jakas ulge...wracajac do domu, nie myslalam o niczym, nawet o moim mezu i jego powrocie...wrocilam do domu i zaczelam sie modlic ale inaczej niz zwykle, bo bez lez...
dzis nie myslalam o mezu...az mnie to zmartwilo...ale wracajac do domu...powiedzialam...Panie Ty wiesz co dla mnie dobre...Ty sie tym zajmij...i wiecie co przez caly dzien nawet mysl mi nie przeszla aby zadzwonic, wyslac smsa...nic.....zaczynam prace nad soba....
kochani, maz chce abym sie wyprowadzila z jego domu,znalazlam sobie juz mieszkano do wynajecia...uwazacie ze robie dobrze?wyprowadzajac sie?ja uwazam ze tak...ze ten dom wspomnienia i ta samotnosc powodowala, moja desperacje....ucze sie....i mysle ze dzis zrobilam malutki kroczek...dajac mu wolnosc bez smsa i to ze sie wyprowadzam...a Bog jest ze mna...i teraz najpierw modle sie o spokoj dla siebie, dziekuje Bogu za dzien a dopiero potem modle sie o nawrocenie meza....i wiecie co te nac mialam taka spokojna, bo spalam z rozancem w reku....a teraz siedze i wiecie co, nie ogladam zdjec,dvd z naszego slubu, poprostu siedze z takim jakims spokojem i sie usmiecham sama do siebie...
Boze jak ja cie kocham.....Jestes tu....czuje cie...
EL, Mirakulum...i wszyscy dziekuje wam...takze tobie Jarku, wylej na mnie kubel wody czasami..prosze...dziekuje Bogu, ze mnie do was przyprowadzil...
Panie pomoz mi prostowac moja sciezke do Ciebie...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 18:46   

Kangoo, jak Ciębie pięknie sam Bóg dotyka, jak cudownie działa w Twoim zyciu, jak Ty się wspaniale podajesz Jego działaniu ! To łaska ! Ty to sobie wyprosiłaś i dostałaś ! Jesteś Urzekającą córką samego Boga !! Jesteś Urzekająca dla mnie !

Wiesz, przyjdą jeszcze smuteczki , upadki....ale Ty już wiesz jak smakuje spokój i cisza w sercu, Ty juz wiesz jak Bóg kocha ! I TY będziesz bardzo pilnowała już, żeby to trwało, żeby tego spokoju i miłości nie zaprzepaścić ! Tylko milością to uzyskasz, tylko wiarą, spokojem i modlitwą ! Pilnuj i pielęgnuj to w sobie !! Z czasem przyjdzie radość tak wielka, że poczujesz, że musisz sie nią dzielic z innymi....rob to !

A na smuteczki - Różaniec !! A z upadku - szybko powstawaj !! I do przodu !!

Kangoo, cokolwiek sie stanie - Bog Ciebie kocha i jesteś Jego umilowaną córką ! Czego chcieć więcej ?? Cmooooooooooooooook !! EL.
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 18:58   

kangoo napisał/a:
dzis sa moje 30 urodziny

trochę spóźnione, ale :-D
życzenia
http://www.youtube.com/watch_popup?v=f2AAuuXjaYk
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 10:09   

kochani...od kilku dni czuje spokoj w sobie...czuje Boga w sobie...i choc wczoraj przezylam chwile grozy(samolot, ktorym lata moj maz sie rozbil, dzieki Bogu, byl on w innym)to ja tez zaczelam widziec dzialania Boga...jest ze mna...kroczy tuz obok i prowadzi..kochani 4 dni temu poczulam ze powstalam...z pomoca Pana ide i prostuje swoje sciezki do Niego...a maz...polecam go opiece Najwyzszego, On sie nim opiekuje..i czekam.....
Ufam Ci Jezu

Ps.Dzieki Mirakulum
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 10:32   

http://www.youtube.com/watch_popup?v=-vz44saohlc :-)
♥ najlepiej słuchać też z zamkniętymi oczami ♥ rozlewając swoje prośby do Niej ♥ napełniając się nadzieją i miłością ♥
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 14:40   

Kangoo pięknie ! Niech Bóg z Tobą !! EL.
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 18:48   

dzialam...ale najpierw w swoim sercu..powolutku..a w sercu mojego meza zadziala Pan...a ja poczekam z sercem pelnym milosci....Bog czyni cuda
Jezu Ufam Ci...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 19:43   

Kangoo, cmooooooooooooooooooook !! EL.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 19:46   

super
i o to chodzi , o tę pewność, o zaufanie Panu .
I wtedy spokój w sercu i jasny cel i myśli .
pozdrawiam i pamiętam w modlitwie
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 22:02   

niech zycie moje Panie trwa w Twoim imieniu,bo pozwoliles mi sie na nowo narodzic...wiec czekam Panie...a Ty dzialaj....zawierzam ci kazdy moj dzien...Jezu Ufam Ci...

dziekuje Panie ze mnie przywiodles tutaj,bo sie blakalam ...
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 22:53   

kangoo,

a może masz ochotę dołączyć do nas na różańcu?
Wystarczy, że wejdziesz tutaj: http://s1.polchat.pl/index.php?_room=samarytanka
modlimy się wspólnie na Polchat'cie o 22.00, 23.00 i 24.00 (no z małym poślizgiem zazwyczaj ;-) )

Jeśli masz ochotę dołączyć się do wspólnej modlitwy, albo może potrzebujesz, abyśmy pomodlili się w danej chwili za Ciebie, to zapraszam serdecznie :->


przytulam
agnicha
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 22:56   

P.S. ZAPROSZENIE OCZYWIŚCIE OTWARTE JEST DLA WSZYSTKICH NIE TYLKO DLA KANGOO ;-)
 
     
zkszacior
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 23:33   

Witam. Od niedawna jestem na portalu wspólnoty. To mój pierwszy wpis. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem Wasze wpisy. Cóż widzę dużą siłę, determinację i wolę walki o życie. Spodziewam się, że powiecie, co zresztą wynika z Waszych wypowiedzi, że zawdzięczacie to wszystko tylko Panu Bogu. Zazdroszczę Wam. Pisałyście(bowiem jeśli się nie mylę same kobiety się wypowiadały) o konieczności wyjścia ze stanu apatii, bagna w jakim się jest. O tym że należy zrobić coś dla siebie, cokolwiek, choćby mały krok w kierunku życia, np. pójście do fryzjera (w moim wypadku ta możliwość odpada :mrgreen: )
Niestety muszę się przyznać, że ja nie widzę sensu w robieniu jakiegokolwiek kroku. Jest to o tyle dla mnie trudniejsze, że znam pewne procesy jakie zachodzą w człowieku w takim stanie (od kilku lat zawodowo zajmuję się pracą z ludźmi, zajmowałem się naprawdę takim syfem jakie ludzie a zwłaszcza kobiety i dzieci przeżywały, że szkoda nawet o tym pisać). Dlaczego nie widzę w tym sensu? Bo cokolwiek bym nie zrobił dla siebie, czegokolwiek nie osiągnę na polu np. zawodowym zawsze pozostanie w głowie i w sercu świadomość tego, że straciłem lub tracę najważniejszą osobę w moim życiu. Świadomość tego że kobieta którą kocham chce ode mnie odejść. Jeśli miłość i spełnienie w niej, oddanie się bezgranicznie drugiemu człowiekowi nie są najważniejsze w życiu, to co jest? Praca, uznanie w oczach innych ludzi?! Osiągnięcia, nie wiem odnalezienie cudownego leku, panaceum na wszystkie choroby świata. Przecież to wszystko nic nie znaczy jeśli traci się serce. Jest jeszcze ktoś. Nasz syn. Najwspanialszy facet jakiego znam choć ma niespełna 4 lata.
Nie obchodzi mnie to, że jestem zdradzony, choć odczuwam ból z tym związany. Zdrada jest problemem obydwojga partnerów. Mam świadomość tego że ja tez przyczyniłem się do takiego stanu w naszym związku który do tego doprowadził. Moja kochana żona powiedziała mi że chyba mnie nie kocha, nie czuje tego co kiedyś, coś się wypaliło. I co mam to zaakceptować. Żyć dalej, bo przecież tak się w życiu przecież zdarza (tyle razy przerabiałem to w pracy, współpracowałem z psychoterapeutami którzy pomagali przeprowadzać moich podopiecznych przez ten okres w ich życiu). Jeśli faktycznie dojdzie do tego nie będę mógł nigdy swojemu synowi spojrzeć prosto w oczy. Nawet nie będę wymagał, oczekiwał od niego miłości. Jak mu wytłumaczę, dlaczego nie ma domu, rodziny. Dlaczego został skazany na życie w rozsypce. Ma oczywiście matkę i... no tego drugiego który dostarczył swój nędzny materiał genetyczny. I co? W chwili obecnej uważam że mam super kontakt z dzieckiem. Nie ma dnia, w którym spontanicznie mówi mi że mnie kocha. Niestety sprawia mi to teraz okropny ból. Próbuję walczyć o mój związek. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez mojej żony. Dlatego też piszę, że jakiekolwiek działania nie mają sensu. To nie jest przejaw moich emocji, uczuć które we mnie są. To jest stan mojego ducha, świadomości. Próbuję jak mogę, jak potrafię modlić się, oddawać to Bogu, jednak moja wiara jest chyba za słaba. Mam tyle wątpliwości, kiedy się modlę to krzyczę, kłócę się z Bogiem. Nie ma w tym spokoju choć o to proszę. Dziękuję mu za każdą chwilę spędzoną z moją żoną. Ale czy mogę modlić się o to aby mnie pokochała. A co z wolną wolą? Teraz najczęściej modlę się o jedno. O ostateczne rozwiązanie i skrócenie mojego bólu i cierpienia. Ciągle mam nadzieję, mieszkamy nadal ze sobą, rozmawiamy, nawet się śmiejemy. Mamy wspólne tematy. Moja ukochana powiedziała mi że nie zostawi mnie ze wszystkimi problemami, że mogę na nią liczyć (oczywiście problemy finansowe, kredyty itd), że wie że nie mam dokąd pójść. Powiedział mi że jeśli nawet dojdzie do tego że się faktycznie rozstaniemy, nadal będzie i będę miał w niej oparcie. Zapytałem się czy mówi o przyjaźni. Potwierdziła. To okropne ale powiedziałem jej że to nie jest możliwe. Ja sobie tego nie wyobrażam. Jednak powiedziałem jej również, że ja nigdy nie zwiążę się z inną kobietą, że zawsze będę na nią czekał, nieważne ile czasu to zajmie. Aż do śmierci, która nie wiem kiedy nastąpi. Bo nikt i nic nie może zwolnić mnie z przysięgi którą jej przed Bogiem złożyłem. Bo nic nie jest w stanie spowodować że nie przestanę jej kochać.
O matko ale się rozpisałem jak na pierwszy raz. Wybaczcie ale pisanie to jedyna rzecz jak teraz mi pomaga. A piszę nie tylko tutaj. Częściej do szuflady.
Pozdrawiam i jeśli nie jest to nadużycie i bezczelność proszę o modlitwę. Nie za mnie lecz za moją żonę. Dzięki za Wasze świadectwa.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 08:53   

Zkszacior, prośba o modlitwę nigdy nie jest nadużyciem, czy bezczelnością, nigdy! jeśli o mnie chodzi - będę pamiętać w modlitwie.
Z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że bycie w przyjaźni ze współmałżonkiem, który odszedł.... No, boli, niewyobrażalnie boli taka propozycja. Ja też się na to nie zgodziłam. Stwierdziłam, że mogę być żoną oraz przyjacielem, jednocześnie, ale w tej właśnie kolejności. Usunięcie pierwszego elementu eliminuje automatycznie drugi. Przynajmniej w moim odczuciu tak jest.
Jak trochę się zagłębisz w forum, to znajdziesz również panów, oni ci doradzą coś innego, niż "pójście do fryzjera", bardziej męskiego w działaniu ;-)
Na koniec -
zkszacior napisał/a:
zawsze pozostanie w głowie i w sercu świadomość tego, że straciłem lub tracę najważniejszą osobę w moim życiu.

Kolejność powinna być taka - najważniejszy jest Pan Bóg (też Osoba), potem współmałżonek, potem dzieci, potem ... reszta świata. "Kiedy Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu" :-D W tej traumie rozstaniowej niezmiernie trudno jest przewartościować swoje życie, wiem o tym doskonale. To jest proces, czasem bardzo długi. Dlatego nie dziw się, że kłócisz się z Panem Bogiem, że krzyczysz, że nie masz spokoju w modlitwie... To ten etap. Spokój przyjdzie, później po prostu.
Spokoju Ducha Ci życzę :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9