Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
święta
Autor Wiadomość
malizna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-18, 15:34   

dzisiaj stwierdziłam, że nie potrafię cię podzielić z mężęm opłatkiem-za dużo bólu- co mam mu życzyć ?-jezżli odszedł ode mnie. Mieliście taką sytuację ? Jak to przezyliście?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-18, 15:54   

Malizna??? a czy napewno kochasz swojego męża???na dobre i na złe?
Czy może jednak kochasz wyobrażenie meża?wizję z przed lat? warunkowo?
Kochasz "DLA CZEGOŚ"? interesownie? a co z pierwiastkiem Boskości w Tobie???
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-18, 18:42   

malizna napisał/a:
dzisiaj stwierdziłam, że nie potrafię cię podzielić z mężęm opłatkiem-za dużo bólu- co mam mu życzyć ?-jezżli odszedł ode mnie. Mieliście taką sytuację ? Jak to przezyliście?

No to jak odszedł to jak masz się z nim dzielić?
Opłatek to tylko opłatek, mnie martwi co innego, że moja żona nie będzie mogła przyjąć Pana w te święta pierwszy raz od tylu lat.
 
     
zkszacior
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-18, 19:39   

A ja mam w tym roku z głowy. Wigilia w pracy od 7-19 więc nie będę wieczerzał (żona z synem pójdzie do swoich rodziców). W zeszłym roku byliśmy u moich rodziców. Zresztą zawsze spędzaliśmy wigilie i święta u rodziców. W pierwszy dzień świąt mamy w planach jechać do moich rodziców, zresztą wspólnie dla wszystkich kupujemy drobne upominki, a drugi dzień świąt znowu roboczo tak jak w Wigilię. Przyznam że sam zaproponowałem że przyjdę w Wigilię na rano, a w drugi dzień świąt to już mnie tak wystawili niezależnie ode mnie. Tyle.
No a nowy rok spędzę w pracy a potem w domu-SAM no i z dzieckiem. Żona dużo wcześniej powiedziała że chce wyjść. Po prostu bajecznie. Nawet nie śmiałem kiedykolwiek marzyć o takich świętach i nowym roku. Ale pewnie i to przeżyję. Po co? Bóg raczy wiedzieć. Może kiedyś zdradzi mi swój cel! Modlę się o to!
 
     
malizna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-21, 13:17   

nałóg napisał/a:
Malizna??? a czy napewno kochasz swojego męża???na dobre i na złe?
Czy może jednak kochasz wyobrażenie meża?wizję z przed lat? warunkowo?
Kochasz "DLA CZEGOŚ"? interesownie? a co z pierwiastkiem Boskości w Tobie???

Nałóg -kocham swojego męża bezinteresownie - bo co to jak nie miłość, jeżeli mimo zdrady, poniżenia nadal mam otwarte ramiona i chciałabym aby mnie przytulił. Może faktycznie kocham go takiego jakim był kiedyś - bo teraz to nie on- ale gdyby wrócił – to przyjmę go takmi jaki jest i będę wdzięczna Panu.
Wczoraj rozmawialiśmy o świętach. Mówił mi, ze wigilie będzie sam i chciałby się spotkać z dziećmi . Jest to uzależnione czy wyjadę czy nie. Mówił również o kolacji wigilijnej. Zapytałam jak chce- zaproponowałam, że może usiąść z nami przy stole, może wrócić do nas przeprowadzić się. Powiedział mi że jest to niemożliwe. Ja mu na to -że wszystko jest możliwe w Panu. Płakał ale nie przyznał, że chciałby spotkać się też ze mną. Powtarzał , że z dziećmi . Problem w tym , ze to spotkanie i tak byłoby u mnie – bo oni nie chcą iść do niego. Nasuwają mi pytanie dlaczego nie jesteś z tą dla której odszedłeś. Jak w tym przypadku postąpić. Wigilie nikt nie powinien być sam. Są to rodzinne świętą –ale on tą rodzinę pozostawił. Być z mężem i z dziećmi czy z moją rodziną- bo oni nie chcą być z nim gdy on będzie- zresztą on też nie przyjdzie jak będę moi rodzice. Wiem napiszecie zrób co ci serce podpowiada. Mi podpowiada bądź z najbliższymi -mężem , dziećmi -młodzieńcami ale czy to znowu nie będzie gest dla niego, który wykorzysta i później zostawi...
Moje myśli to takie wciąż wyciąganie ręki która wzgardzi. Z wszelkich lektur- stawianie granic – czasem pozostawienie aby doznać dna i się odbić ale gdzie to dno??
A może lepiej niech będzie sam i będzie miał więcej czasu na przemyślenia….

[ Dodano: 2009-12-21, 14:29 ]
wczoraj przed rozmowa z mężem o świetach bardzo gorąco się modlilam - o spokojna rozmowę o łaskę aby podołać tej rozmowie ,żeby była dobra a nia zła. Na koniec powiedziałam mu,że modlę się aby w święta Bożego Narodzenia mógł przyjąć Pana do swojego serca.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-21, 15:12   

Malizna, a Ty chcesz zaprosic męża na święta, żeby mieć z tego interes ?
Ty chcesz, żeby przyszedł...ale żeby został..
żeby był...ale ręki nie odtrącił....
żeby coś - za coś ?
A mówimy o MIŁOSCI ?
Nie rób z wigilii interesu !

Wiem, czuję, że to co wyżej napisałaś, nie miało tak zabrzmieć...nie chciałaś ubijać interesu...to czuję.....ale tak to brzmi, tak odczytałam !

Skoro kochasz.....to przyjmij człowieka i nie oczekuj niczego w zamian !!
Przyjmij do swojego domu i nie lekaj się, że Cię odrtąci...że nie będzie tak jakbyś tego wieczoru chciała...że zje kolacje kurtuazyjnie z dziećmi, podziękuje i za godzinę wyjdzie . Tak może być !
Ale swoim spokojem i prawdziwą miłością, swoim postępowaniemm pełnym miłości i spokoju , możesz zasiać w męża sercu ziarno.....które powoli będzie kiełkowało . On może zobaczyć miły, spokojny dom !! Cichą i dobrą kobietę w tym domu, życzliwą, spokojną żonę.....życzliwe mu dzieci......ciszę, spokój, dobro . Tyle i aż tyle ! Pokaż Mu to....i zostaw ...pozwól zobaczyć i doświadczyć.....bez targów, bez oczekiwania wzajemności, bez interesu !

I teraz tak mi przychodzi do głowy......że może warto czekac w domu na męża z dziećmi przy wigilijnym stole.....ale też warto następnego dnia pojechać do rodziców, rodziny.....przeciez na mężu świat sie nie kończy a poza Nim sa w Twoim życiu też inne ważne osoby !!

Dużo spokoju i ciszy ! Wszystko mozna, trzeba chcieć i mniej lęku...Niech Bóg Cie prowadzi !! Cmoooook !! EL.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-21, 16:35   

Malizna, EL ma rację.... Czuje się warunkowość w tym co piszesz.

malizna napisał/a:
bo co to jak nie miłość, jeżeli mimo zdrady, poniżenia nadal mam otwarte ramiona i chciałabym aby mnie przytulił

Otwarte ramiona mamy po to, aby kochana osoba podeszła i się wtulała w nas. Tak to wygląda - stoimy i mamy otwarte ramiona. Ktoś przychodzi i się przytula lub nie - jego wola i wolność osobista. Nie obrażamy się, że z tego prawa korzysta, tylko wciąż mamy otwarte ramiona. Albo nie, możemy je opuścić. To też nasza wola, i wolność osobista.

Jeśli natomiast dokładasz pragnienie "aby mnie przytulił", to w tej postawie otwartych ramion jest już ruch przyzywający, takie zachęcające, przyzywające machanie dłońmi... Mnie się to kojarzy - przepraszam, nie chcę Cię urazić - z jamochłonem, co macha parzydełkami.... a jak już złapie ofiarę, to już nie puści, oj nie.... No to nie ma się co dziwić, że ofiara się zastanawia, czy chce iść w te otwarte ramiona... Raczej (wracając do porównań z przyrodą) instynkt samozachowawczy nakazuje uciekać....

malizna napisał/a:
Wigilie nikt nie powinien być sam

Hm - a dlaczego? A ja mam chęć i wolną wolę pobyć sobie sama ze sobą i z Bogiem. I co - ktoś mi zabroni? Bo tradycja taka?
Trzeba rozróżnić samotność w Wigilię która nie pochodzi z chęci, wyboru, tylko z nieszczęścia ludzkiego, i tę samotność powinniśmy likwidować, właśnie zapraszając samotnych... Choć trzeba uszanować, jeśli ten samotny jednak nie chce przyjść. Może dla niego być to trauma po prostu - jeden miły wieczór, a potem powrót do szarzyzny i samotności... Tym bardziej bolesnej, że tkwi w pamięci ten miły wieczór wigilijny... nie każdy umie się z tym uporać.
No i jest jeszcze samotność w Wigilię z własnego wyboru, i z konsekwencji tych wyborów podjętych wcześniej. I tak jest, malizna, z Twoim mężem. I trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy mówiąc "w Wigilię nikt nie powinien być sam" - mamy na myśli dobro tego Nikta, czy własne dobro, czy po prostu nie chcemy żeby nas sumienie swędziało, bo ktoś się spyta czy zaprosiłaś męża na Wigilię, bo ktoś rzuci "bo to takie rodzinne Święta"

Malizna - cokolwiek zrobisz, rób zgodnie ze swoim sercem, jego pytaj. A jak już zrobisz wg serca - to nie miej potem wyrzutów sumienia, że coś źle zrobiłaś, że ktoś źle to oceni... Z podniesionym czołem powiedz wtedy - "Tak zrobiłam, bo JA tak chciałam, bo JA tak czułam, bo to MOJE uczucia"
Pozdrawiam, malizna, w ten przedświąteczny czas :-)
 
     
malizna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 15:22   

EL. napisał/a:

Skoro kochasz.....to przyjmij człowieka i nie oczekuj niczego w zamian !!
Przyjmij do swojego domu i nie lekaj się, że Cię odrtąci...że nie będzie tak jakbyś tego wieczoru chciała
I teraz tak mi przychodzi do głowy......że może warto czekac w domu na męża z dziećmi przy wigilijnym stole.....ale też warto następnego dnia pojechać do rodziców, rodziny.....przeciez na mężu świat sie nie kończy a poza Nim sa w Twoim życiu też inne ważne osoby !!

El dzięki za te słowa - zanim je przeczytałam podjęłam decyzje, że zapraszam męża bez żadnych warunków -po to aby był z nami, w rodzinnym kręgu w oczekiwaniu na Pana
zaprosiłam Go - on bardzo cichym głosem podziękował.
Ja jestem szczęśliwa - choć wiem ,że bardzo trudne chwile przede mną. jestem płaczką a musze być twarda, uśmiechnięta- ciepła - nie musze taka chce być - zasiać ziarenko - tu jesteśmy zgodna

[ Dodano: 2009-12-22, 15:40 ]
Nirwanna napisał/a:
Wigilię nikt nie powinien być sam" - mamy na myśli dobro tego Nikta, czy własne dobro, czy po prostu nie chcemy żeby nas sumienie swędziało, bo ktoś się spyta czy zaprosiłaś męża na Wigilię, bo ktoś rzuci "bo to takie rodzinne Święta"

wiesz Nirwana - jakoś nie ma wpływu na mnie co ludzie powiedzą- zawsze chciałam zrobić tak aby było dobrze dla tych których kocham a potem dla mnie. W tym przypadku myślałam o dzieciach o sobie - na końcu o mężu -. Teraz wiem ,że chcę z nim spędzić święta - i jestem spokojna to wypływa z mojego serca. Może trochę jestem zakłopotana, bo młodszy syn nie jest z tego zadowolony – ale myślę ze zrozumie. Nie oczekuję nic w zamian. zostawiam rezycerię Panu.
Wielu łask Bożych od Dzieciątka dla wszystkich Sycharowiczów
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 16:16   

No coś z tym płaczem musisz zrobić....albo nie rób nic.
Jak się sama będziesz z tym czuła ?? Albo będzie płakała z radości, że mąz przyszedł, a potem z żalu, że mąż wyszedł......ale to przecież Twoja natura.
A ja. kiedy miałam już sama sibie dosyć i mojego płaczu i swojego zapłakanego , okropnego wtedy wyglądu, to sobie coś tam łyknęłam, jakąś uspakajającą pastylkę i było lepiej. Może modlitwa do Ducha św o pogodę Ducha ?? Albo cokolwiek co działa . Cmooook !! EL.

P.S. Malizna, niech będzie zwyczjnie, prosto, świątecznie, cicho i fajnie !! I zasiej to ziarno i spokojnie pozwól Mu odejśc po kolacji.....a ziarno niech kiełkuje !! A nowonarodzony Jezus w szopce pod Waszą choinką , niech odmienia Wasze życie i wnosi w nie radośc !!
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 16:27   

Może ja też powinnam zaprosić swojego męża .Boję się ze odmówi.
 
     
malizna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 18:51   

marzena0711 napisał/a:
Może ja też powinnam zaprosić swojego męża .Boję się ze odmówi.
,
powtórzę to co napisali mi wcześniej sycharowicze.. nie bój się zrób co mówi ci serce- chcesz zaproś, jak odmówi przynajmniej nie będziesz miała do siebie żalu. A jak nie odmówi- będziecie razem i tak jak ja teraz -będziesz modlić się aby mieć siłę być radosną miłą, dać nie oczekując nic za to. Cała tą chwilę oddam w ręce Dzieciątka

[ Dodano: 2009-12-22, 18:58 ]
jak to zrobiłam - zrobiło mi się lżej na duszy.
Spokojnych świąt aby mimo całego naszego bólu były radosne w Panu-
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-24, 01:41   

Zaprosiłam męża na na obiad, bo wigilię spędzam u mamy a tam napewno by nie przyszedł.Odmówił.Powiedział,że nie wyobraza sobie jak mogło by to wyglądać.Obwinia mnie za wszystkie swoje niepowodzenia.Twierdzi,że składając pozew o alimenty,pozbawiam go srodków do życia,że chcę go zniszczyć.Jest zły na córkę,że złożyła ten pozew, nie hce z nia rozmawiać.Powiedziałam mu,że widze dla nas szansę,niestety on jej nie widzi.Traktuje mnie jak wroga.
Jest załamany ,rozgoryczony,dużo w nim złosci,żalu.A przecież to on złozył pozew o rozwód,ja się wtedy poddałam i zgodziłam.
Pewnie nie chce przyjść bo zaplanował już sobie święta z tamtą kobietą.Do tego wszystkiego jeszcze pije.
Wiem, że z pomocą Boską mogło by się udać.
_________________
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-24, 07:59   

marzena0711 napisał/a:
Wiem, że z pomocą Boską mogło by się udać.

Marzeno po pierwsze sen jest najlepszym lekarstwem na spokój duszy.

Spokojny umysł nie tworzy projekcji,ani nie stwarza podszeptów.

Masz rację z pomocą Boga -ma szansę się wszystko udać.

Tylko pamiętaj o jednym-Bóg daje każdemu człowiekowi wybór.
Jest naszym wzorem,uczy nas miłości ,ukazuje nam cisze,spokój i uwielbienie.

Ale czyny w kierunku naszego zdrowienia,pracy,zmiany czegoś-zależne są od nas -od ludzi.

To jest ten wybór
-robię coś
-lub tkwie dalej w tym czym jestem.

I chyba najważniejsze by zrozumieć drugiego,by dojrzec w nim dobro-te coś.

Najpierw musze zmienić w sobie swój stosunek do tej osoby!!


Bo tak naprawdę juz od dawna ma szanse nie byc czynników zewnętrznych
blokujących relację.

A mur i blokada jest we mnie,i powstaje żal,smutek-i wieczne słowa
nic nie da rady,nic sie nie dzieje,nic nie zmienia.

Bo na siłe szukam zmiany w innym-jakiej i tak nie dojrzę (bo sam w to nie wierzę).

Zatem zmieńmy tego kogos w sobie.
marzena0711 napisał/a:
Jest załamany ,rozgoryczony,dużo w nim złosci,żalu.A przecież to on złozył pozew o rozwód,ja się wtedy poddałam i zgodziłam

Marzeno pozwól męzowi na własny strach,na własne odrzucenie konsenkwencji,na ucieczkę od odpowiedzialności.

Nie wkładaj mu tego spowrotem na siłę że to jego,że to jego decyzje.

Nie usprawiedliwiaj,ale też nie obwiniaj.

Pokaz zrozumienie-i pozostaw decyzje do dojrzałości -samemu męzowi.

Az przyjdzie chwila gdy odpowiedzialności i konsenkwencji nie da sie zrzucic na drugiego.

co wtedy???
Ano trzeba cos z tym robic samemu

pozdrawiam......i życze dużo wyrozumiałości
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-24, 12:59   

Bardzo staram się go zrozumieć, pozostaje mi cierpliwie czekać.Oby Bóg dał mi siłę czekać.Chciało by się już teraz.... Smutno tylko jakoś.
Miał przyjść dziś rano, miałam nadzieję ,że podzielimy się opłatkiem.Nie przyszedł.
 
     
malizna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-31, 16:52   

by,am szczęśliwa, że mąż był na wigilii i w 1 dzień świąt - udało nam się stworzyć miło atmosferę jak kiedyś - byliśmy my i Pan. ale dziś wszystko popsułam nie udało mi sie powstrzymać zła - znów zarzuciłam mu ,że jest winny rozpadu,.ze nie potrafię być miła jak się spotykamy bo to boli itp na dodatek dorzuciłam pytanie - jak przedstawia swoja partnerkę jak się spotykają i czy zdejmuje obrączkę i ble ble.... spotkałam się z zarzutem ,że udawałam w święta- odparłam zarzut - że nie nie Udawałam, Ze wtedy byliśmy My i Bóg a teraz - chyba znowu załamka i następna utrata nadziei. zły dziś próbuje , ale słowo na dziś pozwoliło mi się zastanowić i opamiętać, muszą więcej pracować nad sobą. Proszę wspierajcie mnie. Dużo łask Bożych w Nowym Roku - i wszystkiego naj....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8