Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
I co z tym zrobić?
Autor Wiadomość
Oli
[Usunięty]

  Wysłany: 2009-11-11, 12:42   I co z tym zrobić?

Witam! właściwie nie wiem od czego zacząć! niebawem piąta rocznica mojego ślubu , o której będziecie chyba tylko wy pamiętać, bo nikt ( prawie :)) już nie chce jej obchodzić. Cały ten rok żyłam nadzieją, którą dawał mi ciągle mój mąż. Spotykał się ze mną, twierdził,że chce wrócić. Czasem przytulał tak mocno. Mówił,że mnie kocha! W ubiegłym tygodniu , chyba we wtorek, zadzwonił z płaczem i błagał żebym go przyjęła do domu, mówił,że będzie nas kochał i o nas dbał,że tak bardzo che być z nami. ... Było mi go strasznie żal, ale coś mnie powstrzymywało przed ostateczną decyzją. W czwartek kiedy siedziałm pod gabinetem stomatologicznym ( czyli dwa dni później) dostałam smsa, jedyne co pamiętam z treści to słowo "rozwód" i jakieś wykręty,że to niby dla dobra mojego i dzieci, bo tak to musiałabym spłacać jakieś długi (mamy rozdzielność majątkową). Potem już nie było tak miło. Kolejny sms,ze niby zdarzył się jakiś cud, że był bez pracy i na ulicy ale ktoś zadzwonił, dal pracę i mieszkanie. Wcześniej twierdził,że nas bardzo kocha i nie chce zebym go przyjęła bo nie ma co jeść, tylko dlatego,że bardzo chce być z nami. okazuje się,że prawdziwy powód to był chyba głód i brak mieszkania, a wiecie dlaczego......... bo pokłucił się z kochanką, z którą mieszka już ponad rok. Nagle się okazało,że chce rozwodu "bo kocha Anię" i że jestem wariatką, którą należy leczyć . Po co ta cała nadzieja? Od stycznia ciągle powtarzał,że chce wrócić,a okazuje się,że cały ten czas był z nią. Nawet obrączkę wrzucił wczoraj do skrzynki na listy , a ile obelg usłyszałam nagle, trudno zliczyć. Dlaczego tyle zwodził? Po co grał na dwa frąty? Robił nadzieję, żeby jeszcze bardziej krzywdzić? Nawet na katechezy dla dorosłych chodziliśmy razem, wyglądało,ze wszystko się ułoży. Jak można w ciągu dwuch dni tak bardzo zmienić myślenie? a może to coś innego? Modlę się ciągle za uratowanie tej rodziny....... ale to chyba nie ta droga........
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-11, 16:20   

Oli, czytalam Twoje wcześniejsze posty dzisiaj.
Cytat:
Było mi go strasznie żal, ale coś mnie powstrzymywało przed ostateczną decyzją.

Wiesz, nie dziwię Ci sie, ze trudno Ci zaufać mężowi, po tym wszystkim co przeżyłaś.
Zaufanie wymaga odbudowania, a nie słownego zapewnienia, ze będzie dobrze. To za mało wg mnie.

Czy to nie jest tak u Was, ze Ty wypatrujesz kazdego cieplejszego gestu od męza?
Widzisz..on jest alkoholikiem i jest to trudne do przyjęcia, mimo tego, ze wszelkie oznaki wskazuja na to ze nim JEST.
I alkoholik zachowuje sie impulsywnie, bedzie chcial wracac gdy osiagnie dno, nie bedzie mial pieniedzy, dachu, czuł sie samotny itp.
Przeciez to juz wiesz..znasz to...obserwujesz to juz jakis czas...na pewno jest to baardzo trudne dla Ciebie.
Cytat:
Po co ta cała nadzieja? Od stycznia ciągle powtarzał,że chce wrócić,a okazuje się,że cały ten czas był z nią. Nawet obrączkę wrzucił wczoraj do skrzynki na listy , a ile obelg usłyszałam nagle, trudno zliczyć. Dlaczego tyle zwodził? Po co grał na dwa frąty? Robił nadzieję, żeby jeszcze bardziej krzywdzić? Nawet na katechezy dla dorosłych chodziliśmy razem, wyglądało,ze wszystko się ułoży. Jak można w ciągu dwuch dni tak bardzo zmienić myślenie? a może to coś innego?

mozna Oli, Twoj mąż jest chory, alkoholizm to choroba, ale to można leczyć, mąż musi chcieć się leczyć
Wykazywał juz jakies chęci....chodził na akatechezy...to juz coś

Bardzo wazne abys i Ty pomogla sobie, jestes osoba wspluzaleznioną, czy chcesz czy nie alkoholizm męza wplywa na Twoje życie.
Są specjalne spotkania ALnon....w róznych miastach
tu na forum poczytaj Anulę1, ona tez pisala o tym.
Tylko zdrowa żona moze tu cos pomóc, modlitwa bardzo wazna :-D to jest wlasnie ta droga!!!
Pozdrawiam serdecznie, pisz, dziel sie, zawsze cos ktos podpowie :-D
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-12, 17:10   

Olu.....hm.....
Głodnemu daje sie jeść !
Płaczącego i proszącego przyjmuje się pod swój dach.
Tak własnie bym zrobiła .

Przypuszczam, że mąż bardzo Cię zranił, wiele razy oszukał...ale jak wyżej.....chyba bym przyjęła, chociażby na ten moment Jego załamania.....

Byc możę, kiedy Ty Go nie przyjęłaś, On wykonał następny telefon i poszedł tam, gdzie ktoś Mu drzwi jednak otworzył .....

Nigdy nie potrafię zrozumieć takich własnie zachowań - chcę męża, kocham męża - ale drzwi mu zamykam, odrzucam kiedy prosi......

Olu, jesteś zdziwiona tym co się wydarzyło po dwóch dniach , reakcją męża ??

Czyż nie starał się ?? Nie chodził z Tobą na rekolekcje, nie mówił, że kocha, nie dawał dowodów...czyz nie starał sie nie zawodzić? Czyz nie był na ulicy, nie był głodny....nie pukał właśnie do Twoich drzwi ?? ..........EL.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-12, 20:30   

Oli a mnie sie nasuwa ...Przypowieść o siewcy
...przypowieść o siewcy, który wyszedł na pole i zaczął siać. Część ziaren padła na drogę, ale nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne ziarna padły na miejsca skaliste, gdzie nie było wystarczająco dużo gleby, by zapuściły korzenie. Dlatego gdy wyrosły, szybko spaliło je słońce. Kolejne padły między ciernie, a te zdusiły rośliny. I w końcu część ziaren padła na ziemię żyzną i wydała plon.
Znaczenie uniwersalne: Chrystus w tej przypowieści symbolizuje siewcę, którego nauka (ziarna) trafia na mniej lub bardziej podatny grunt (gotowość ludzi do słuchania nauk bożych). Pierwsza grupa ludzi (ziarno rozsypane na drodze i wyjedzone przez ptaki) to ci, którzy słuchają słów Boga, ale ich nie rozumieją. Druga grupa (skalisty grunt) odnosi się do ludzi, którzy może i mają dobre chęci, ale zbyt mało w nich wytrwałości i wiary. Dlatego słowo boże nie zakorzeni się na stałe w ich sercach. Ciernie są natomiast w przypowieści metaforą pokus i rozkoszy, którym ulega część ludzi. Rozumieją oni nauki Chrystusa, pewnie nawet starają się żyć zgodnie z nimi, ale nie mogą oprzeć się życiowym przyjemnościom i tu również nauki się nie zakorzenią. Urodzajna gleba to symbol tych, którzy są otwarci na naukę, słuchają słowa bożego i starają się żyć zgodnie z nim. Te słowa będą przekazywać następnym pokoleniom i dlatego ziarno wyda plon nawet stokrotny.



pozdrawiam gorąco Oli
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-12, 20:48   

El, to nie jest takie proste. Już przyjmowałam, przebaczałam, a on po kilku dniach czy tygodniach wracał do swoich kolejnych kochanek i zostawiał. Kiedy byłam w drugim miesiącu ciąży z naszą pierwszą córką znalazł sobie pierwszą, za swoje usługi dostał w prezęcie motor, wiesz? A ja płakałam po kątach i wybaczałam. Później w ciąży z naszym drugim dzieckiem, które z resztą zmarło dostałam w twarz bo zbuntowałam się,że ma kolejną "przyjaciółkę". Ukradł wtedy prawie 1000zł z domu i poszedł do niej a gdy po tygodniu pieniędzy zabrakło wrócił do domu. Pojechał do Dani, zarabiać na rodzinę. Tam była następna. W ósmym miesiącu ciąży z naszą najmodszą córeczką dowiedziałm się,że mnie nie chce i nie kocha bo kocha tamtą. Trafiłam do szpitala i wiesz co? Przyjechał następnego dnia, zabrał z domu rzeczy i wyjechał do ciotki, a kiedy odwiedził mnie w szpitalu dowiedziałm się,że to moja wina,że musi nas zostawić bo powiedział o tamtej pannie mojej mamie i zarządał rozwodu, potem cały czas jak był w kraju wydzwaniał do tamtej a kiedy dziecko skończyło tydzień ( urodziło się chore i ten tydzień spędziło w szpitalu, gdzie mąż je odwiedzał) przywiózł dziecko, postwił w foteliku i wyszedł a na drugi dzień przysłał smsa,ze wraca do dani, po panienki i już tu nigdy nie wróci. Wrócił po miesiącu błagając o przebaczenie. Kolejny raz wybaczyłam i co ztego jeśli tuż przed chrztem naszego dziecka miesiąc później znowu do niej pojechał, a twierdził,że jest w niemczech w więzieniu bo go złapała niemiecka policja i chciał ode mnie wyciągnąć 2000 euro, nie dałm się nabrać więc wrócił na chrzest ale kilka miesiecy później odszedł na dobre. Cały ten czas twierdził,że żyje sam , ale cały ten czas mieszkał z kochanką. Dziwi Cię,że bałam się go przyjąć, przecież po dwóch dniach poszedł do niej z powrotem. To,że go kocham to jedno, a to,że nie widzę w nim żadnej zmiany to drugie. Chociaż o dzieci by zadbał, jeśli mnie nie chce, a on nawet alimentów nie płaci, ale na utrzymanie mieszkania, kochanki, samochodu i drogi telefon owszem ma...... El to nie jest takie proste jak wygląda na pozór..... Wiem,że pije, a ona pewnie z nim. Prowadza się z nią tam gdzie nas wszyscy znali i się nie wstydzi, jeszcze uznał,ze wspaniałą zabawą będzie narobienie mi kłopotów w pracy, bo przecież dzieci nie muszą jeść. Wiesz, jego siostra oddała dwójkę swoich dzieci, zostawiła męża i poszłą do innego, on idzie tą samą drogą...... boję się El, boję się kolejnego odejścia, nie powrotu.......
 
     
Marekm
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-12, 22:31   

Oli, przeczytałem twoje posty i pomodlę się aby Bóg dał ci wiarę, siłę i nadzieję abyś mogła przetrwać ten trudny okres, wierzę że dostąpisz łask Boskich.
http://www.youtube.com/watch?v=xwMLA3KFmwU

Posłuchaj również konferencji Ks. Pawlukiewicza
http://nearlyangel.wrzuta.pl/film/3Z1Dfn6g3s8/
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-12, 23:13   

Oli stosując zasadę miłości " kochaj bliżniego swego jak siebie samego " powinnaś chronic siebie , dzieci i męża . Dopóki będzie wiedział że w każdej chwili Go przyjmiesz, to nie sądzę , żeby chciał zmienić swoja sytuację . Musi się potłuc i być może spaść na samo dno , żeby chciał powstać . A czy Ty uczestniczysz w spotkaniach jakiejś grupy wsparcia AA ?
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 06:57   

Agnieszko, nie mam już czasu na NIC dla siebie, również na grópę wsparcia, choć wiem,że potrzebna mi jest. Muszę pracować, bo dzieci muszą jeść, a po za tym mam chorą córeczkę, której leczenie sporo kosztuje, mąż odchodząc zostawił mi długi, które muszę oddać bo niestety wszystko co gdziekolwiek braliśmy to oczywiście na mnie,żeby on był czysty, a wymagania będąc ze mną miał spore, od swoich "przyjaciółek tak wiele nie wymaga....... :cry: Leczenie dziecka, rechabilitacje, wszystko to pochłania cały mój czas, zostaje go tyle by niedzilę poświęcić dzieciom i spotkać się z Panem Bogiem. Nie mam czasu dla siebie.... już nawet z przyjaciółmi tylko przez internet się spotykam bo inaczej nawet mi się nie chce....... nie mam czasem na to wszystko siły. ...... A co do mojego męża to wydaje mi się,że on traktuje mnie trochę jak matkę, do której się wraca gdy jest się smutnym i bez siły,żeby przytuliła i pocieszyła, a nie jak żonę, która potrzebuje opieki i wsparcia.........
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 08:22   

Oli......... działasz jak typowo wspóluzależniona osoba.
Piszesz że nie masz czasu na grupę wsparcia................ bo dzieci,bo ....,bo........
Wyobraz soebie ,ż etak dalej idąc przez życie lądujesz w szpitalu z załamaniem nerowym............... dzieci same,Ty w szpitalu...................bo????? bo nie miałaś czasu zadbać o siebie,o terpię,o wsparcie Al-anonu.
Nie miałaś czasu..........................
Wiesz????? mam wrażenie że to spotkanie z Panem Bogiem w niedzielę jest dysfuncyjne,roszczeniowe,takie płytkie i powierzchowne.A wiesz dlaczego???? Bo nie przestrzegasz 5 przykazania i sama zabijasz siebie poprzez brak należytej stranności o siebie.Jednocześnie robisz tez krzywde dzieciom.........................bo nie umiesz o nie zadbac w dysfunkcyjnej rodzinie.
Twarda miłość wobec męza.?.............TAK.
Ale i Twarda MIŁOŚĆ wobec siebie i dzieci.
Ty masz obowiązek dołożenia strannośći by nie przekazywać dzieciom totalnej ,czynnej dysfunkcji.Ty masz obowiązek zadbania o siebie,o swoją Pogode Ducha.
I nie pisz o tym ,że nie masz czasu............. bo jak sie "wyłożysz" to dzieci będa same................
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 11:57   

Oli, sorry, nie pamiętałam Twojej historri, terazj jak ją przypomniałaś, to juz kojarzę. Ty jesteś z Częstochowy, prawda ?
Rzeczywiście nie zrozumiałam dlaczego męża nie przyjęłaś ...teraz wiem i przepraszam.
Nie umiem tu doradzić, bo nie znam takiego problemu za dobrze, wiem, że trzeba tu twardej miłosci.
Widzę, że stosujesz .
Ale myslisz, że kiedykolwiek mąz sie zmieni ? Tyle razy ranił, obiecywał, przepraszał i zawodził .
Nadzieję daje Bóg, widzę że Ty masz tę łaskę i dar...ciągle czekasz i masz nadzieję. Pewnie to Cię jeszcze trzyma i daje siłę, zeby odebrać kolejny telefon od męza .

Tak Oli...twarda miłość....ale i wsparcie dla Ciebie i dzieci - KONIECZNIE !
Niech Panienka z Jasnej Góry ma Was w swojej opiece i dodaje siły i wytrwałości, niech błogosławi Twojemu mężowi każdego dnia ! EL.
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 15:58   

Nałóg dziękuję,że mówisz to wszystko, wiesz ja to gdzieś tam mam w świadomości, że muszę,że powinnam,że taka grupa jest potrzebna, ale wiesz... ząb mnie boli już od miesiaca, dostałam skierowanie do chiruraga szczękowego,żeby go usunąć i nie mam kiedy..... pracuję daleko od domu, w moim zawodzie nie mam konfortu wyboru pracy... gdzie mnie poślą tam muszę pracować. Często do pracy jeżdżę dwa razy w ciągu dnia, zeby choć w międzyczasie spędzić godzinę, czy półtorej z dziećmi.... Nałóg ja się nie wykręcam, ja naprawdę nie mam czasu,a w weekendy, nie wymawiam Panu Bogu ani łaski nie robię,ze się z Nim spotykam, to jest dla mnie dzień łaski a i tak nie zawsze mam czas dla dzieci i wolne bo czasem i do pracy jechać muszę i jeszcze raz w miesiącu mam studia bo jeśli nie zapewnię sobie przyszłości w pracy to sytuacja w naszym kraju w moim zawodzie jest taka,że lada moment wyląduję bez pracy i co wtedy, kto mi da na leczenie dziecka? kto da na opłaty, jedzenie? mój mąż myślisz? napewno nie, ostatnio nawet kiedy się upomniałam o alimenty to wymówił mi,że jak był w tej całej Dani to pieniądze przysyłał a mnie ciągle mało. Nie pamięta ile długów zostawił, ile ukradł pieniędzy i jeszcze w sądzie kiedy była sprawa alimentacyjna to wiesz jaki miał genialny pomysł? Ufarbował sobie włosy na zółto i przyszedł na sprawę bo myślał,ze sąd orzeknie,że jest chory psychicznie i go zwolni z płacenia. Patrzył Pani sędzinie w twarz i śmiał się,że jeździ bez prawa jazdy i mandaty, były i będą za to., bo powiedziałm,że płacę za niego. Jaka była reakcja sądu? Pani spojrzała na mnie , na moje zaświadczenie o zarobkach, gdzie w takiej sytuacji jakiej byłam zarabiałm jakieś 1700zł i stwierdziła ,( cytuję) " jeszcze Pani mało?" Taka sobie historyjka o moim życiu, ale Nałóg na kogo ja mam liczyć? Na Pana Boga i na siebie, bo nikogo innego nie obchodzi co będzie dalej. Nie mam czasu a jak wyląduję w szpitalu to przynajmniej sobie odpocznę ;-) , to żart ale powiedz, jak znaleźć czas? jak? El. dziękuję za te słowa, które padły, nie przepraszaj, przecież tych historii jest tu tyle,że trudno wszystkie spamiętac. :-) Pomódl się czasem za mnie i może dam jakoś radę, czasem mam trudne dni, ale już potrafię się uśmiechać, czyli nie jest najgorzej...... Pozdrawiam wszystkich :-D Dziękuję!
 
     
Marekm
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-13, 23:20   

Oli, jutro w Krakowie jest spotkanie SYCHAR, jeśli uda ci się wygospodarować odrobinę czasu przyjedź na spotkanie, jeśli ci się nie uda pomodlę się za was.
Głowa do góry :-) , zaświeci jeszcze dla ciebie Boże światło.
Pozdrawiam cię serdecznie :lol:
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-15, 08:25   

Kochani, po za tym co dzieje się teraz w moim życiu męczy mnie jeszcze jeden problem. Mianowicie, ciągle słyszę od różnych osób,że moje małżeństwo to był błąd, że oni to wiedzieli,że tak będzie,że po co się w to wplątałam? Nawet ksiadz, nasz znajomy, który nam ślubu udzielał jest niezadowolony, bo on go znał i wiedział,że tak będzie. Tym czasem przecież Jezus nie uczy takiego podejścia do sprawy i do człowieka. Przecież to nie jest chrześcijaństwo, mam na myśli postawę tych osób, które wręcz obwinają mnie za to,że w ogóle za mniego wyszłam i mam jak mam. A przecież Jezus nikogo nie skreślał i nie skreśla do dziś, dlaczego ludzie, chrześcijanie, nawet księża to robią? Dlaczego zamiast dopingować do odbudowania małżeństwa, do modlitwy za nasz związek, do pracy nad tym, oni wszyscy powtarzają,że to dobrze,że poszedł? Chrześcijaństwo w Piśmie Świętym różni się o 360 stopni od tego, które jest praktykowane. Czytałam ostatnio konferencje tutaj na stronie sychar, rozważnia tekstów Pisma Świętago i zastanawiam się kto dzisiaj tak postępuje? Bo mnie jedno tylko ciągle prześladuje, zamaist namawiać mnie do naprawy, do modlitwy, do trwania przy mężu to oni wszyscy namawiają do odejścia, do porzucenia, do (nawet) próby unieważnienia tego małżeństwa. To ma być chrześcijaństwo? I mają się za bardzo wierzących. I w imię czego? w imię wygodnictwa. NIkt nie pyta czego ja chcę, tylko radzą i to zupełnie nie tak jakbym tego oczekiwała. A ja chcę walczyć, nawet w brew nadziei, nawet kiedy wygląda,że bez sensu. Czyż Chrystus tak nie walczył o nasze zbawienie? Czy dla współczesnych mu ludzi ( w większości) krzyż nie był bez sensu? Może to,że walczę o moje małżeństwo też tak wygląda, ale czy Pan Bóg w swej mądrości nie daje nam krzyży ku zbawieniu? Czytałam ostatnio Pismo Święte, zupełnie przypadkiem księgi machabejskie o tym jak Bóg doświadczał Izraela, a jednak oni nie wątpili, bo ( co mnie zaskoczyło) wszystkie klęski i niepowodzenia, cierpienia, prześladowania tłumaczyli tym,że Pan ich nie karze ale wychowuje przez cierpienie. Czyż współcześnie też tak nie jest, że przez trudy życia Pan nas wychowuje? Dlaczego ludzie w talkim razie mający się za mądrych i dobrych chrześcijan tak przewrotnie rozumieją cierpienie i tak łatwo od niego uciekają?
 
     
Marekm
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-15, 09:57   

Oli, nie poddawaj się walcz i nie słuchaj ludzi, przez których przemawia szatan, walcz Bóg cie poprowadzi kiedy bezgranicznie mu zaufasz.

http://www.katolicki.net/...tym_zajmij.html

Szkoda że nie udało ci się przyjechać do Krakowa.
Spotkanie w grupie na pewno podbudowało by cie i zdusiło zwątpienie.
Pozdrawiam cię serdecznie, głowa do góry :-)
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-15, 12:43   

Marku dziękuję! takiej pociechy było mi trzeba...... Wspaniały link....... :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5