Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
ona chce.. a on nie... seks
Autor Wiadomość
marcopolo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 20:18   

constans w tym przypadku oznacza umawianie się z kochankami. Mówiąc o grzechu naciskania, myślałem o tym, że w poprzednim poście uznałaś naciskanie za niedopuszczalne
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 20:30   

marcopolo napisał/a:
constans w tym przypadku oznacza umawianie się z kochankami.
Bardzo Cię proszę, nie podstawiaj tu czegoś, czego ja nie miałam na myśli. Napisałam że stan constans ma służyć przemyśleniu strategii do osiągnięcia kompromisu, nic więcej.
Tak - ja uważam naciskanie i domaganie się za niedopuszczalne. Nijak ma się bowiem do dobrej komunikacji małżeńskiej i pracy nad związkiem.
Powiedz - skoro Ty uważasz nacisk za dopuszczalny, to z czym borykasz się od 28 lat?
 
     
Ewela_24
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 22:57   

Dzieki za Wasza "rozmowe" ze tak to ujme...

Tak marcopolo jestem zdrowa i normalna, i jak powiedziales nie chce za duzo, chce tego co w malzenstwie po prostu powinno byc... przeczytalam w koncu ksiazke Konotza "Seks jakiego nie znacie" no smutno mi sie robilo w niektorych momentach, bo ciagle przewijal sie watek (wiadomo o Bogu w tym) ale chodzi mi o to jak to mezczyzna powinien docierac do kobiety, zeby ona chciala itp.
Zaczelam chodzic do kosciola czesciej i chetniej, jakosc modlitwy nie jest zbyt dobra, wiem ze liczy sie tez wytrwalosc.. nawet sie wyspowiadalam, no coz ksiadz byl rozlozony.. jakos tak sie nie kleilo... powiedzial ze sie na tym nie zna hehe (no wiadomo hehe).

No ale jeszcze wczesniej spotkalam sie z tzw. "kochankiem" - nie bylo w tym wyglodnialego i odartego seksu... nie rzucilam sie zwierzeco... Zwyczajnie sie zastanawiam czy jest tak jak wspomnial marcopolo czy jest cos takiego jak zwykle niedopasowanie pod tym wzgledem.. No jest pewnie ale jak podejsc do tego problemu... racjonalnie... czy angazowac w to tylko wiare? Przed slubem maz nie mowil ze moj temperament mu przeszkadza.. ze on ma inne do tego podejscie itd. tez nastapilo tu jakies przeklamanie.. bo przeciez teraz dowiaduje sie gdy jest on w trakcie czytania tej ksiazki Konotza - ze wyobrazal sobie ze seks tak po katolicku to "tak ladnie" (pocalunki, przytulanie i pewnetracja, koniec). No ale rozumiem ze przed slubem byl ten pierwszy urok i sie o tym nie myslalo... nie wiem tylko dlaczego on mi mowi, ze przeciez wiedzialam jaki jest i juz.
Konczac watek o tzw. "kochanku" jest miedzy nami cos magicznego, taka tesknota - no wiem ze powiecie ze bredze... bla blaaa chwilowe zauroczenia, zdaje sobie sprawe ze moge sie oczarowac, tylko ze widzielismy sie kilka razy i zaczynam sie bac, bo to nabiera bardziej scisly dla mnie charakter. Potrzebuje kogos takiego jak on... nie chodzi tylko o "to". Boje sie ze jeszcze chwila a sie zakocham, bronie sie przed tym, nie widuje go czesto, nawet nie raz w miesiacu... ale coraz intensywniej mysle. Po spotkaniu z nim, mialam juz plan kiedy nastepnym razem sie zobaczymy, gdzie itd wszystko obmyslane i mowie sobie w glowie: co sie odwlecze to nie uciecze... luzny plan ale jest i czeka na realizacje, a ja zyje czekajac na ten moment raz z tesknota a raz w zwyklej rzeczywistosci. Boje sie tego, jestem swiadoma tego co sie dzieje :(
Ksiadz powiedzial zeby dac mezowi jakis sygnal zeby moze byl zazdrosny hehe... oczywiscie nie powiedzialam mu o tamtym, nie mam prawa go tak ranic, tak sie zachowywac.. ale tez byc dwulicowa. Wybralam, ze mu nie powiem, ale uswiadomilam go ze jest ten drugi w moich myslach i wdziera sie w nasze mazenstwo, ze jestem slaba i bardzo potrzebuje meza, bo chce aby malzenstwo przetrwalo.

Nic sie miedzy mna a mezem nie dzieje... rozmawiamy, do niczego nie dochodzac... teraz znalazl jakies stowazyszenie psychologow katolickich.. sie zobaczy, bo my studenci ze duzo kasy nie mamy :/ Nie radzimy sobie, jestesmy smutni i przytloczeni, ja miewam co jakis dluzszy czas - czas wyladowania - placze tak strasznie caly dzien ze cialo mnie boli i potem jestem spokojniejsza jak sie tak wymecze... ale przeciez to nie sposob :(
Ksiadz uznal tez ze nie moge o tym tyle myslec... ze katuje sie, tak jest, zadaje sobie taki bol tymi ciaglymi myslami, boje sie o swoje zdrowie... ale nie potrafie czerpac z niczego radosci jak moje malzenstwo sie wali a ja sama nie wiem co robic.... Ciezko sie zyje w takiej domowej prozni... nie mam dla kogo tworzyc, a to napedza mnie do dzialania na innych plaszczyznach... Wchodzac w mazenstwo bylo ono dla mnie pierwsze, dlatego satysfakcja ze zwiazku pomagala spelniac sie w innych dziedzinach zycia... a teraz to co robie mnie meczy..
Pozdro Wam przesylam z mokrego Poznania :/ bleeee
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 11:05   

Ewela_24 napisał/a:


Tak marcopolo jestem zdrowa i normalna

No ale jeszcze wczesniej spotkalam sie z tzw. "kochankiem" - nie bylo w tym wyglodnialego i odartego seksu... nie rzucilam sie zwierzeco...

Konczac watek o tzw. "kochanku" jest miedzy nami cos magicznego, taka tesknota

Potrzebuje kogos takiego jak on [kochanka]... nie chodzi tylko o "to". Boje sie ze jeszcze chwila a sie zakocham [...] Po spotkaniu z nim, mialam juz plan [...] luzny plan ale jest i czeka na realizacje, a ja zyje czekajac na ten moment

... oczywiscie nie powiedzialam mu [mężowi] o tamtym, nie mam prawa go tak ranic,


Ciekawe, że mówiąc "zranię męża" myślisz tylko o ewentualnym przyznaniu się, że go zdradzasz. Bo wtedy, kiedy mają miejsce twoje magiczne i tęskne spotkania oraz późniejsza nostalgiczna zaduma nad tajemnicą waszego wyjątkowego związku z kochankiem - to wtedy juz nie masz świadomości, że męża ranisz. No bo, skoro nie rzuciłaś się zwierzęco...
Ewela_24 - powiedzmy to jasno - nie jesteś zdrowa i normalna.
Zdrowy i normalny tak się nie zachowuje i tak nie robi.
Weszłaś na forum jakiś czas temu i mimo tego poszłaś w tango ponownie.
Twoje dno coraz bliżej. Powodzenia.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 11:57   

Ewela.............. kiedy rządzą mną żądze to ja sobą nie rządzę.
Ty też tak masz..................chyba.
Żądze ,instynkty,potrzeby,zaspokajanie ich............. takie to trochę "zwierzęce" jest.
Twój sposób myślenia nie jest mi obcy,nie jest obcy każdemu kto ma świadomość swoijego uzależnienia,nałogu.....................
Wszystko da się usprawiedliwić,wytłumaczyć,zracjonalizować............ zdrade też.

A tylko albo aż HUĆ.Mam wrażenie że ślinisz się na sama myśl o seksie,że doznania zdominowały Twoje życie,że szukasz tak naprawde tylko potwierdzenia swoich potrzeb by sie uwolnić mentalnie od poczucia winy,by wyprzeć winę,wyprzeć mało miłe wurzuty sumienia.................. no bo jesteś młoda i masz duże potrzeby,duży potencjał erotyczny.
A co niedoaasownia............ wiesz???tak się składa ,że to pod względem fizycznym to każdy facet pasuje do każdej kobiety.
Gdybyś wzieła pod uwagę jeszcze naturalne planowanie rodziny i fizjiologię to by wyszło ,że Ty też nie zawsze mozesz
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 13:28   

Ewala nie śledzę Twojego wątku od początku i nie wiem czy pisał Ci ktoś o chorobach wanerycznych ,czy wiesz ile takich partnerek do sexu ma jeszcze ten Twój kochanek ,czy jesteś pewna czy Cię nie okłamuje,czy jesteś tą jedyną? Może czas zrobić sobie badania na te choroby by nie zarazić męża. Wiem że zaraz dostanę burę ale mi się wydaje że miejszym złem by było samozaspokajanie się niż zdradzanie.A może zamiast zdradzać byś zaczeła przy mężu pieszczoty siebie jestem pewna że by dołączył. Wiem że to grzech ale jeżeli mąż nie ma ochoty to byś jakoś go rozpaliła. Po za tym widzę że Ty nie panujesz już nad swoim ciałem ,zastanów sie co robisz,narażając siebie i męża na choroby ,i na cierpienia gdy to sie wyda ,bo prawda zawsze wychodzi. Pomyślałaś jak wtedy będziesz się czuć?Więcej pokory dziewczyno.Pogody Ducha.
 
     
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 16:05   

Przeniosłam ostatni post Eweli_24 na Forum Moderatorów do konsultacji, ponieważ zawierał "nieregulaminowe" treści w tym wulgaryzmy i wycieczki personalne dotyczące innych użytkowników wypowiadających się w tym temacie.

Bardzo proszę autorkę tematu o wyciszenie emocji i przestrzeganie zasad tego forum.

Miriam.
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 16:28   

nałóg napisał/a:
Mam wrażenie że ślinisz się na sama myśl o seksie
:shock:
 
     
marcopolo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 17:41   

Zaspakajanie potrzeb jest zwierzęce?? To jedzenie też jest zwierzęce, i posiadanie potomstwa tez jest zwierzece. Nawet bycie w grupie i zachowania społeczne tez są zwierzęce. Nie obrażalibyście zwierząt, nigdy nie widzieliście jak zwierzęta sie kochają i dbaja o siebie?
Kto to wymyślił, że jak ktoś ma ochotę na seks to ma wtedy właśnie odmawiać, jak jest głodny to ma nie jesć , jak mu sie chce spać to ma siedzieć a jak mu się chce pochodzić to ma leżeć. Przecież to szaleństwo. człowiek jest bytem zlozonym i liczne sygnały przetwarzane sa przez jego mózg i podawane jako pragnienia. Jak brakuje pierwiastków to chce sie jeść właśnie to co zawiera je. Jak organizm jest zmęczony to mu się chce wypoczynku, i wiele innych potrzeb, które domagaja sie zaspokojenia dla zdrowia i równowagi ciała i ducha.
Jest czas postu ale i czas radości. Samym postem nie wyżyje, ani nie ma takiej potrzeby ani sensu
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 18:52   

Miriam szkoda że przeniosłaś Eweli post bo mam wrażenie ,jestem pewna że tyczył się mojej wypowiedzi,a bardzo bym chciała poznać to co napisała jeśli chodziło o mnie oczywiście .A może Ewela mi napisze na priva ?Czy takie posty na priva też są usuwane.Nie znam się na tym dlatego pytam. Jeżeli jakoś uraziłam Cię Ewela to bardzo przepraszam ale strasznie razi mnie to że świadomie rujnujesz sobie życie,ja byłam tą zdradzaną i wiem jak to boli gdy prawda wychodzi. Jeszcze raz przepraszam.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 19:03   

Ife

Ewela pojechała po Tobie stosunkowo niegroźnie. Bardziej przyładowała nałogowi. I mnie chyba też - choć nie wymieniała mnie z nicka.
I generalnie bardzo była wściekła plus wulgaryzmy.
Najgorsze jest to, ze Ewela_24 nie chce dać sobie pomóc

Ewela_24

Przecież my tutaj - staramy sie Ci pomóc. Sama czujesz, że jest źle z Tobą. Chyba nawet bardzo, bardzo źle.
Jeśli nie ockniesz się teraz to dalej będzie tylko gorzej.
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 19:15   

Dzięki Ketram ,widze że zdążyłeś przeczytać ,ja nie miałam tyle szczęścia ,może to i dobrze że są osoby czuwające i usuwające wulgaryzmy. Ja chciałam Eweli TYlko otworzyć oczy,by zrozumiała jak nisko upada i to nie dlatego że ma większe potrzeby od męża tylko dlatego że zdradzając niszczy siebie ,jego i wszystko w co wierze:miłość ,szacunek ,przysięgę małżeńską,a nawet swoje zdrowie.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 20:51   

Marcopolo, przeczytaj swój własny ostatni post jeszcze raz. Są różne potrzeby i wprowadż rozróznienie. Seks to potrzeba, którą można opanować i w dodatku da się bez niej żyć (chociaz może nie wierzysz, że są ludzie, którzy żyją w czystości), natomiast bez jedzenia żyć się nie da, po prostu umrzesz po jakimś czasie. I to jest zasadnicza różnica. Dla mnie to nie szaleństwo, że ktoś kto akurat ma ochotę na seks powinien się opanować, wręcz przeciwnie chciałabym, żeby opanowanie miał dobrze wyćwiczone, wtedy pewnie nie byłoby gwałcicieli i ich ofiar, a i wiele żon byloby szcześliwszych itd. Wyobraź sobie teraz klasę w szkole na lekcji, gdzie ci uczniowie, którzy chcą właśnie chodzić to sobie chodzą, ci którzy chcą spać to sobie śpią, ci którzy mają pragnienie całować sie z dziewczyną zabierają się do tego ostro no i co? Wg ciebie powinni sobie na to wszystko pozwalać, bo szaleństwem jest kontrolować swoje potrzeby?
Seks bez miłości jest zwierzęcy. Miłość wychodzi poza życie doczesne, które jest krótkie i sięga wieczności. Miłość pragnie Nieba dla kochanej osoby. Ewela zamyka swojemu kochankowi drogę do Nieba, a on jej więc to nie jest miłość, to ciężki egoizm.
A swoją drogą, Ewela, spowiedź jest ważna m.in. dopiero po mocnym postanowieniu poprawy, a z Twoich wypowiedzi takowego za bardzo nie widać. Popieram też postulat, żebyś zrobiła sobie odpowiednie badania w kierunku chorób przenoszonych drogą płciową, również na HIV, bo niestety takie rzeczy się w obecnych czasach zdarzają, zwłaszcza, gdy ktoś ma takie nieodpowiedzialne podejście do życia.
 
     
marcopolo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 21:17   

Ty nie polemizujesz ze mną tylko mnie uzupełniasz. Rozumiem wstrzymywanie się od seksu na lekcji, nie rozumiem wstrzymywania sie od seksu w małżeństwie przez rok. Chyba ze za obopólną zgodą oczywiście, ale to nie jest ten przypadek. A swoja drogą ci co żyja bez seksu żyja w czystości a ci ci współżyją to w czym ? Jesli ktoś uważa wszystko za nieczyste no to by wyjaśniało sprawę. Ale taka postawa od dawna rozmija się z nauka kościoła.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-07, 21:29   

Współżycie w małżeństwie jest zawsze czyste wtedy, gdy odbywa się bez antykoncepcji i atmosferze miłości i jest wtedy nie tylko czyste, ale i święte. Współżycie poza małżeństwem ZAWSZE jest nieczyste. Osoby, które nie są w związku małżeńskim są zobowiązane do trwania w czystości, czyli powstrzymania się od wszelkiego seksu.
Odsyłam do strony: http://www.szansaspotkania.net/
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8