Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
ona chce.. a on nie... seks
Autor Wiadomość
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-21, 19:11   

Jarosław napisał/a:
Tylko prawda nas wyzwoli.
Jak żyć w zakłamaniu.


Prawda, prawda, prawda...

W tym związku są dwie prawdy - to jak widzi swoja relację z mężem Ewelina i to jak widzi ją Marcin. Część jej prawdy to zlekceważenie męża, oddanie się popędowi seksualnemu, złamanie zasad wiary, może jakaś chęć dowalenia mężowi, poniżenia go? Ja tak odbieram pomysł Eweliny.

Ewelino, jak zamierzasz coś w sobie zmienić, to mu nie mów, po co? Za trudne to dla ciebie? A jak nie zamierzasz zmienić, to lepiej tez nie mów, mniej go chyba zranisz. Po co ci ta 'prawda' wywalona prosto w oczy komuś, kogo i tak krzywdzisz? Mało ci jeszcze?

Stykając się ze sprawcami przemocy często słyszę o prawdzie, jaka to ona potrzebna, jakim jest dobrym powodem żeby nie dostrzec drugiej osoby, jej wrażliwości i emocji, żeby forsowac swoje i tylko swoje zdanie. Sam tez mam takie latami tworzone złudzenia, mechanizmy obronne, sposób wymuszania na innych mojego punktu widzenia. Moją prawdę, która łatwo pozwala mi odciąć się od bliskich mi osób, usprawiedliwiać własne występki i pompować swoje ego do monstrualnych rozmiarów - no bo skoro posiadłem prawdę to co mnie tam obchodzi punkt widzenia i uczucia innych ludzi?
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-21, 19:18   

Macius,
Zgadzam sie z tym co napisales :
"prawdę, która łatwo pozwala mi odciąć się od bliskich mi osób, usprawiedliwiać własne występki i pompować swoje ego do monstrualnych rozmiarów - no bo skoro posiadłem prawdę to co mnie tam obchodzi punkt widzenia i uczucia innych ludzi?"
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 14:42   

Ewela...piszesz:"Nalog... zastanawiam sie zeby powiedziec, nie po to by sobie ulzyc, ale dlatego zeby sie przyznac odpowiedzialnie, zeby wiedzial o mnie wszystko... bo na klamstwo tez On nie zasluguje. Tylko wlasnie - boje sie tego ciosu dla Niego. "

Czy to tzw.odpowiedzialne przyznanie nie będzie czasem strzałem w stopę?Mnie nie chodzi o całkowite zatajenie,wyparcie........... chodzi o wyznanie swoich win ,podjęcie niezłomnego postanowienia poprawy i zadośćuczynianie codziennym życiem,życiem uczciwym,szczerym.
Bo czym innym jest solidny,dogłębny obrachunek moralny,rachunek sumienia który prowadzi do zobaczenia siebie w tym co żłe,co bagniste,co "kudłate "kusym" by w efekcie tego obrachunku wyznać Bogu,sobie i drugiemu człowiekowi w konfesionale , a czym innym wywalenie mężowi tego że doprawiłaś mu kilka razy rogi,że jest rogaczem.
Wyznanie osobiste win temu kto o ich istnieniu nie wie,kogo te winy mogą przywalić swoim cięzarem jest niczym innym jak egocentrycznym oczyszczeniem siebie.

Zasada jest prosta w 12 Krokach.9 krok mówi:"zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim wobec których było to możliwe ,pod warunkiem,że nie skrzwydziłoby ich lub innych"

Czy Twój mąż nie zostanie skrzywdzony jeszcze bardziej Twoim wyznaniem?
Jarosław........... czy mąż Eweli nie dostanie ogromnego kopa?czy jej wyznanie "prawdy" o którą on nie pyta nie będzie dla niego ciosem?Czy on musi to znosić? Czy Ewela ma prawo -w imię prawdy- dokładać mu cierpienia?

Maciuś ujął to ze swojej pozycji ,pozycji tego co przemoc stosował.Ze świadomością już.
Wywalenie tej prawdy przez Ewelę będzie niczym innym jak uwolnieniem sie od odpowiedzialności od tego co potem,od ewentualnych konsekwencji.
Jak Ewele mąz wywali na zbitą buzię z domu,jak nie poradzi sobie z wybaczeniem to będzie maiła (Ewela) dobre atuty w ręku na swoje usprawiedliwienie:ona chciała żyć w prawdzie,powiedziała prawdę,chciała być szczera,chciała budować na prawdzie .A ten jej mąz (Eweli) nie rozumie prawdy.
I co wtedy??
Taka ma być prawda?????
Bo może byc w pełni usprawiedliwiona ............wtedy powie:ja walczyłam prawdą,wyznałam prawdę a on mnie wywalił.Mogę iść i szukać szczęścia w innych portkach ...............ja chciałam dobrze...................zwolnioona od odpowiedzialności w im ie egocentrycznej,indywidalistycznej prawdy.
Szczegóły zdrad,szczegóły kontaktów z inną osobą wcale nie sa potrzebne do pracy nad ostrym stadium kryzysu.

Tyle.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 18:34   

Nałóg
A nie pomyślałeś o tym, że mąż Eweli może się wszystkiego domyślać i tylko czeka czy jego żonę stać na przyznanie się do całego zła, a nie że tylko próbuje coś "naprawiać" półśrodkami.
Być może przyzna, że wiedział czy domyślał się tego i jej wybaczy.

Być może obecne zachowanie Eweli napełnia go odrazą i jej próby naprawy małżeństwa bez stanięcia w prawdzie są dla niego niczym i czeka na PRAWDĘ.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 19:38   

Jarosław.............. zostaw w spokoju "gdybanie" o prawdzie.
Męża eweli tu nie ma.Jest Ewela i to ona ma sie z tym uporać.Zrobi jak zechce.............i to ona poniesie konsekwencje.
Sądze ,ża jak pójdzie do dobrego spowiednika to ten ja rozgrzeszy a racxzej nie będzie jej namawiał do tego by jeszcze bardziej raniła męża.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 21:00   

Myślę, że masz rację nałogu. W postach eweli jak na razie nie widac jeszcze chęci do pracy nad samą sobą. Raczej jest to chęc usprawiedliwienia siebie, swojego grzechu. To mąż jest tym złym, który ją "zmusił" do zdrady.
Najważniejsze jest moim zdaniem określenie celu jakiemu miałoby służyc wyjawienie prawdy mężowi. Jeśli byłaby to chęc pracy nad własnym małżeństwem i pogodzenie się z ryzykiem, że mąż może odejśc i zostanę na całe zycie sama, to przy uwzględnieniu takiej dojrzałej decyzji jest to moim zdaniem możliwe.
Niestety na dzisiaj wg mnie wygląda do tak, że ewela chętnie by to mężowi wyznała po to by on sam wziął z nią rozwód. Mam nadzieję, że jednak się mylę.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 22:59   

http://szansaspotkania.net/

idea strony

Na tej stronie można znaleźć zagadnienia związane ze współżyciem seksualnym. Treść jej jest skierowana do małżeństw, które kształtują swoje życie seksualne według nauki Kościoła Katolickiego, a także do tych, których interesuje spojrzenie katolików na miłość małżeńską.
 
     
Ewela_24
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 09:54   

No drogie towarzystwo mnie pocisnelo ;)
Zanim cos zdecyduje to pojde do spowiedzi... tak jak powiedzialam wczesniej. Gdybyac nie bede tak jak Jarosław, bo znam swojego meza i wiem ze niczego sie nie domysla.
(Mowiac o przyznaniu, mialam na mysli wyznanie, zeby sie przyznac, wiac na siebie winy i ratowac to co mam.. ale mowie poczekam na spowiedz)

A narazie u mnie spokoj.. przyjacielska relacja w sensie codziennosc.
 
     
marcopolo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 14:48   

Ale ci wszyscy doradzają, jak ślepi o kolorach. Oczywiście nic w tobie nie ma złego - jesteś zdrowa :). Co najgorsze, również twój mąz jest zdrowy. Jest to niedobranie pod względem seksualnym. Moja wypowiedź nie jest czysto teoretyczna - borykam się z tym juz 28 lat.
Nadal nie mam odpowiedzi na to, jak to jest, że dwoje ludzi sie pobiera przy takim niedobraniu, mniemając, że wszystko bedzie dobrze. Jedyne wytłumaczenie to to, że przed ślubem następuje cudowne dopasowanie dwojga różnych ludzi, i dopiero czas pokazuje które przemiany były trwałe, a które może naciągane i nieszczere.
W twoim przypadku rozwiązaniem okazało się to, żę twój mąż nie chce i nic nie robi a ty chcesz i eksperymentujesz. Ty nie dlatego ciągle chcesz, ze jesteś nienormalna, tylko dlatego że nie dostajesz nic. T tak, jakby głodującemu powiedzieć: ty to ciągle jestes głodny. Gdybyś trafiła na erotomana to ze zgroza byś stwierdziła, że to za dużo dla ciebie, że bez przesady.
Jeżeli chodzi o twojego męża, to myślę że w nim drzemie rozwiązanie problemu. Zacznijmy od tego, że seks w małżeństwie jest sprawa dwojga ludzi, to znaczy, że zarówno decyzja że dzisiaj tak, jak i decyzja, że dzisiaj nie, powinna podlegać negocjacjom obojga małżonków. Te negocjacje zwykle odbywaja sie na poziomie gestów, ale jeżeli taka komunikacja nie działa, to trzeba ja przeprowadzać słownie.
Moja recepta jest jedna - małżeństwo to sztuka kompromisów. Ty chcesz dużo - on mało : razem wychodzi średnio. A więc nie wcale!. Nie odpuszczaj mu. Należy ci się, jak prezydentowi samolot. Domagaj się i nie odpuszczaj. Nie dostaniesz tyle ile chciałaś, ale bedziesz spokojniejsza. A może gość sie kiedyś otworzy, jak będzie korzystał z właściwości swojego organizmu? Może się kiedys okaże że miał jakiś problem, do którego nikt nie mógł dotrzeć.

pozdrawiam i walcz o swoje :)
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 15:21   

Marcopolo, sam napisałeś że małżeństwo to sztuka kompromisów. A zatem "negocjuj i rozmawiaj" zamiast "domagaj się i walcz".
Pozdrawiam :-)
 
     
marcopolo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 15:36   

nie ma tu sprzeczności - kompromis to pół kroku z każdej strony . jeżeli druga strona okopuje sie na pozycji - wtedy trzeba się domagać
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 17:14   

Czyli jeśli jedna strona stoi w miejscu (okopuje się) to trzeba się domagać? :-/
Ja sądzę, że jest na odwrót - czyli ta pierwsza strona się okopuje bo ta druga domaga się, naciska.
Słusznie mówisz kompromis to pół kroku z każdej strony. A to zakłada, że jeśli ja robię pół kroku, to potem czekam na to pół kroku z drugiej strony. Ta druga strona może jeszcze nie być gotowa na swoje pół kroku. Ale kolejne pół kroku, i kolejne z mojej strony (domaganie się) w efekcie daje to, że przeciwna strona, choć wciąż nie jest gotowa na swoje pół kroku, to jest naciskana. A więc aby nie czuć nacisku - okopuje się. Ten nacisk bowiem oznacza ni mniej ni więcej - że "idź na kompromis, bo jak nie to przekroczę twe granice". To i rośnie mur, chroniący - czasem przesadnie - te granice :-? Lub też kompromis - wymuszony jest.
A wszak nie o to w tym chodzi....
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 17:34   

Marcopolo????? a gdzie w tym charyzmat małżeństwa?miłości małżeńskiej?
Negocjacje,walka,komromis.................. czyli czyste wyrachowanie i rachunek ............ cos za coś.................. a gdzie w yym wszystkim ma być komunikacja małżeńska?
A co z taka normalną postawa miłości?????
 
     
marcopolo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 19:23   

napisałem gdzie - w zdrowym małżeństwie, gdzie ludzie dbaja o swojego partnera jak o siebie.
A jeśli dochodzi do patologii, to niestety i metody muszą byc już naukowe. A kiedy małżeństwo korzysta z pomocy medyka, to znaczy że normalne mechanizmy juz nie działają.

[ Dodano: 2009-12-06, 19:27 ]
Do Nirwanny - czyli kompromis według ciebie jest wtedy, kiedy ktos ma zrobić pierwszy krok, potem drugi, a ja poczekam jak on do mnie dojdzie? A kiedy zastosuje mocniejsze argumenty to wtedy będzie miał grzech naciskania na mnie?

Kompromis jest przeciwieństwem w tym przypadku rozstania. Jeśli tylko jednej osobie ma na tym zależeć, to czarno to widzę.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-06, 19:45   

Kompromis polega wg mnie na tym, że obie strony robią kroki w swoim kierunku, natomiast jeśli jedna ze stron nie robi tych kroków (nie umie, nie jest gotowa), to ta pierwsza - czeka na nią. I to niezależnie - czy jest to zdrowy związek, patologia, czy też cała gama odcieni pomiędzy.
Kompromis nie jest alternatywą do rozstania. Może być jeszcze stan constans. Taki stan ma za zaletę to, że można bez działania przemyśleć strategię, i podjąć próbę kompromisu zmieniając perspektywę. Czyli jak ktoś nie chce zrobić kroku w naszym kierunku, to można go obejść dookoła, aby partner cofając się - zrobił krok w naszym kierunku. Taki swoisty taniec kompromisowy :-P
Co masz na myśli mówiąc - grzech naciskania? :shock:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9