Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Po rozwodzie - czy jest opcja odbudowy takiego małżeństwa ?
Autor Wiadomość
Pi_Jus
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-12, 21:13   Po rozwodzie - czy jest opcja odbudowy takiego małżeństwa ?

Witam Wszystkich.

Czytam od ok. m-ca forum. Boże Kochany ile ludzie mają problemów. Z jednej strony umacniam się tym, iż zawsze może być gorzej. No ale teraz o mnie.

Zbierałem się ok. m-ca aby się z wami podzielić swoimi przeżyciami, cierpieniami, cierpieniami zadanymi żonie i dziecku, no i smutkami. Kolejno:

Cóż zakochaliśmy się w sobie oboje (przynajmniej taką mam nadzieję bo teraz to już nic nie wiem co do uczuć żony w tamtym momencie) - piękne uczucie - tak 4 lata to trwało - (ja 30l żona 26l - no i 6 l-tni synek). Później cóż "wpadka" trzeba nazwać rzeczy po imieniu. W trakcie ciąży ślub. I dokładnie od dnia ślubu coś się zaczęło sypać. Z mojej strony - zacząłem pić - nie wiem czemu nie wiem po co - ot tak. Żona całą miłość przelała na dziecko (jakiś dziwny egoizm się we mnie pojawił, może niedojrzałość, EGO ?). Ma siostrę bliźniaczkę (jednojajową) - w moim odczuciu tylko ona była powierniczką jej uczuć i smutków. Tak wtedu odczuwałem. Chyba nawet o siostrę byłem trochę zazdrosny.

Początki:
Zamieszkaliśmy u moich rodziców tak jakoś przez 1,5r . Żona nie dogadywała się z moją matką, moje picie (dochodziło do rękoczynów - z obu stron), wieczne pretensje żony o wszystko - pękło ok. 1,5 r później. Żona wyprowadziła się zabierając dziecko. Po jakimś czasie postanowiliśmy spróbować ponownie. Tym razem mieszkając w mieszkaniu teściów (będących za granicą) tak jakoś 2 lata. Jak było OK to było OK. Jak były kłótnie dochodziło do rękoczynów - z obu stron.

W między czasie kupiłem mieszkanie (mieliśmy rozdzielność majątkową spisaną ok 2,5r po ślubie) i przez 2 lata wspólnie je urządzaliśmy. Na wszystkie prośby pójścia na swoje żona odmawiała po 2 latach płacenia za puste mieszkanie postawiłem warunek. Idziemy mieszkać na mieszkanie albo ide sam. Poszedłem. Żona została w mieszkaniu swoich rodziców. TERAZ słyszę, że porzuciłem (zostawiłem) ją i dziecko. Po 2 m-cach od przeprowadzki dostałem pozew o alimenty - OK. A w drugim liście dostałem pozew o ograniczenie praw rodzicielskich - NIE OK. Po poradzie prawniczej po przeanalizowaniu naszego dotychczasowego związku po ślubie postanowiłem o rozwodzie.

Mija rok mam pełnie praw rodzicielskich, spotykam się z synem codziennie. Z żoną widuję się co ok 2 dni. Po rozwodzie jesteśmy ok 1roku (NIGDY OD CZASU JAK JĄ POZNAŁEM NIE PRZESTAŁEM JEJ KOCHAĆ).

Po 3-ech miesiącach od rozwodu żona zaczęła spotykać się z kierownikiem z pracy. Raz zaprosiła go do domu - akurat odwoziłem syna, chcąc nie chąc się o tym dowiedziałem. Wtedy jak ktoś wbiłby mi szpilę dotarło do mnie co straciłem. I tak już od pół roku. Żona zarzeka się na wszystko że nie kocha nikogo innego, że jak przyszłość "w rodzinie" to ze mną, ALE ŻĘ TERAZ NIE BO POTRZEBUJE CZASU DLA SIEBIE. Ma jakieś problemy z dzieciństwa o których mi nie mówiła (teraz wiem że były problemy z z aufanim w naszym związku).Oboje chodzimy na terapię do psychoterapeuty, ona dodatkowo na grupowe spotkania. Staram się jak moge odbudować jej nadszarpnięte zaufanie, z drugiej strony starając się aby zaufała mi.

Sami byliście w dołku. Powiedzcie, czy takie małżeństwo (SAKRAMENTALNE) jest możliwe do uratowania ? Oceniajcie, opiniujcie, wytykajcie błędy, lecz także wesprzyjcie, wspomóżcie modlitwą. Za wszelkie odpowiedzi i uwagi dziękuję.
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-13, 00:49   

Witaj Pi_Jus

Ja mogę tylko odpowiedzieć na pytanie:
Pi_Jus napisał/a:
Powiedzcie, czy takie małżeństwo (SAKRAMENTALNE) jest możliwe do uratowania


Oczywiście, że TAK!!! KAŻDE małżeństwo jest możliwe do uratowania!!!

Pytanie tylko, na czym chcesz odbudowywać DOM?
Jaki Fundament wybierzesz?

Pozdrawiam :)
agnicha
 
     
sj
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-13, 10:44   

Jest mozliwe, moi znajomi rozwiedli się i po dwóch latach , burzliwych związakach wrócili do siebie, od roku są znów małżeństwem szczęsliwym.
 
     
Pi_Jus
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-15, 19:52   

Dzięki za odpowiedzi i dziękuję za nadzieję.

Cytat:
Pytanie tylko, na czym chcesz odbudowywać DOM?
Jaki Fundament wybierzesz?


Fundament mamy dobry - jesteśmy mężem i żoną przed Bogiem. Na tym chę budować nasz dom. Na Bogu. Tylko na chwilę obecną żona chce sobie poświęcić czas i nie patrzy na taki twór jak "my". Dużo się nauczyłem będąc (żyjąc) samotnym. Też staram się ten czas poświęcić sobie, jednak głównie naszemu synkowi. Starałem się żonie tłumaczyć, iż fundament mamy mocny - tylko zburzyć mury i budować na nowo - zostawiając fundament - no ale Ona teraz chce się skupić na sobie. Ciężko czasami bywa w takim stanie zawieszenia, ale i tak staram się dostrzegać światełko w tunelu.


Pozdrawiam
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-15, 23:15   

Ja osobiście jestem prawie 3 lata po rozwodzie i teraz "opcja " jak to nazywasz jest bardzo optymistyczna. Z Jezusem każda opcja jest super.
Gdy oparłam budowanie mojego sakramentu o Chrystusa , to już zwyciężyłam , a mój małżonek drobnymi krokami też coś robi w tym kierunku ( prawda kochanie- to do męża, bo czyta nasze forum , szkoda że nie pisze , ale wszystko w swoim czasie)

Piszesz

Pi_Jus napisał/a:
zacząłem pić - nie wiem czemu nie wiem po co - ot tak.

na to pytanie trzeba znaleźć odpowiedz. :?: piszesz, że żona chodzi na spotkania grupowe, a Ty?

Pi_Jus napisał/a:
Starałem się żonie tłumaczyć, iż fundament mamy mocny - tylko zburzyć mury i budować na nowo - zostawiając fundament - no ale Ona teraz chce się skupić na sobie.


Lepiej nic nie tłumacz , tylko pokarz zmiany jakie zaszły w Tobie.
Może ten wasz fundament , jednak nie taki idealny?

:-D do roboty , zrób jak żona - skup się na sobie - tz pracuj nad sobą .
Z Bogiem :lol:
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-16, 16:20   

Pi-Jus???a jak z Twoim gorzałkowaniem???? dalej smolisz? czy zaszyłeś sie? a może jesteś w terapi????
 
     
Pi_Jus
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-16, 21:21   

Dzięki nałogu za posta - czytając wielokrotnie to forum liczyłem na Twoją wypowiedź w moim temacie. Nie nie gorzałkuje bo nigdy tego nie robiłem. "Swoje smutki" topiłem w piwie. Zdarza się czasem ze znajomymi coś wypić, rzadko, ale się zdarza. Staram się kontrolować swoje picie. Powiem inaczej kiedyś byłem na badaniu i wyszło, że jestem osobą nadużywającą - cieńka linia by pójść dalej... jednak postanowiłem już dawno nie przekraczać tej linii. Niestety powiem szczerze, że żyjąc z żoną często przeholowywałem. Brało się to z licznych powodów - (nie chodzi o usprawiedliwianie swojego picia tylko o szukanie sedna - bo o usprawiedliwianiu już przerabiałem). - po terapi wiem, że pewne schematy wynosi się z domu (czy chcemy czy nie), słabe poznanie się z żoną (takie dogłębne), a i chyba chęć ucieczki przed tym wszystkim. Nie uczęszczam na grupy tylko na indywidualna terapię i muszę przyznać działa ona cuda.
Po samym rozwodzie i w trakcie jego trwania miałem doła - konkretnego, którego starałem się zapić. Jednak póki co widzę, że to nie pomogło i nigdy nie pomoże na wszelakie dołki. Koncentruję się na moim synu i żonie (na tyle na ile mi pozwala). A czasem ze znajomymi się spotykam - to tyle jeżeli chodzi o picie. Pozdrawiam.
 
     
ania1977
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 19:21   

Trzymam za Ciebie kciuki i pamiętam w modlitwie.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 20:11   Re: Po rozwodzie - czy jest opcja odbudowy takiego małżeństw

Pi_Jus napisał/a:
Ma jakieś problemy z dzieciństwa o których mi nie mówiła (teraz wiem że były problemy z z aufanim w naszym związku).Oboje chodzimy na terapię do psychoterapeuty, ona dodatkowo na grupowe spotkania.


Pijusie, ja wyczytałem z twojej opowieści, że:
- lałeś żonę, i to wielokrotnie, pewnie i w inny sposób stosowałeś przemoc, choć może nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy (krzyki, groźby, zagrażające gesty, może jakieś formy kontroli... dużo tego jest)
- uciekałeś w picie
- porzuciłeś żonę z dzieckiem
- zdaje się że nie poczuwałeś się do materialnej odpowiedzialności, skoro musiała zakładać sprawę o alimenty (mądra dziewczyna!)
- w końcu machnąłeś na swoje małżeństwo ręką i się rozwiodłeś
- a po tym wszystkim masz jeszcze tupet żeby mieć do ex-małżonki pretensje, że się z kimś spotyka... młoda jest, a co - ma siedzieć w domu i czekać aż Pan łaskawie do niej wróci???

Coś tam niby zrozumiałeś, jesteś w terapii - to dobrze, ale jakies to mało konkretne, mdłe i mnie nie przekonuje. Po prostu - ukuła cię zazdrość (jak to - TWOJA żona się z kimś spotkała???), ale jakbyście się zeszli to może znowu wróci przemoc, picie etc??? Może ona tego się boi?

PS. Alkoholizmu terapią indywidualną nie wyleczysz, jeśli z tym masz problem to innych spraw nie ruszysz z miejsca, tylko sobie samopoczucie trochę poprawisz, ćwiczyłem kiedyś na własnej skórze. Ale ty masz 'problem' i go nie masz... ciekawe. U alkoholików jest coś takiego jak mechanizm zaprzeczania i iluzji - może ci się włączyło?
 
     
Pi_Jus
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 20:37   

aniu 1977 dzięki za modliwę , i odpowiedź. Maciusiu Tobie też dziękuję za odpowiedź do której się kolejno odniosę:
- co do rękoczynów dochodziło do nich z obu stron (nie usprawiedliwiam tu siebie bo wiem że kobieta to istota słabsza)
- co do picia wyjaśniłem powyżej
- nigdy nie porzuciłem żony i dziecka - przeprowadziłem się do mieszkania za które płaciłem (choć stało wolne), żone ile mogłem wspierałem, dziecko również. Staram się to robić od momentu kiedy narodził się mój syn. Rozwód (cywilny) traktowałem w kategorii "podkopania" mojego zaufania (wnioskiem żony o ograniczenie praw, który złożyła 2 tyg po wniosku o alimenty). Tak się czułem na tamtą chwilę i wyciągnąłem swoją broń - teraz jest mi przykro.
-
Cytat:
zdaje się że nie poczuwałeś się do materialnej odpowiedzialności, skoro musiała zakładać sprawę o alimenty (mądra dziewczyna!)
. Mam nadzieję, że Ty poczuwasz się do materialnej odpowiedzialności tak jak ja. Twoim dzieciom dobrze będzie.
- nigdy nie "machałem" na swoje małżeństwo bo to "moja świętość". Owszem rozwiodłem się czego nie odwrócę, jednak swój pozew złożyłem w przekonaniu (biorąc pod uwagę prawo naszego kraju a inaczej orzecznictwo), że inaczej syna nie odzyskam.
- czytaj z uwagą - nie napisałem, że mam pretensje o jej czas, spotkania. Napisałem tylko, że to mi coś uświadomiło.

Co do zazdrości - ładnie i celnie to ująłeś - zabolało. Boi się - też masz rację o tym mi mówi. Ale nie boi się (z tego co mówi) tego co było, tylko zaangażowania na nowo.

Tobie może łatwo oceniać po przeczytaniu 3-4 postów. Ja wiem, Ty wiedzieć nie musisz, że się zmieniłem, min. dzięki terapii, ale także dzięki spowiedzi i komunii św. Wiem co robiłem źle, wiem co mną kierowało. Może Ci to nie spasuje ale wiem też, a i moja żona wie bo sama wspominała, że dostrzega u siebie pewne uchybienia.

Dziękuję raz jeszcze Tobie Macius'u za krytyczną ocenę mojej osoby i Tobie aniu1977 za modlitwę.
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 20:52   

Macius napisał/a:
Coś tam niby zrozumiałeś, jesteś w terapii - to dobrze, ale jakies to mało konkretne, mdłe i mnie nie przekonuje. Po prostu - ukuła cię zazdrość (jak to - TWOJA żona się z kimś spotkała???), ale jakbyście się zeszli to może znowu wróci przemoc, picie etc??? Może ona tego się boi?


Macius spoko-nie tak ostro.
Bo jak mówią atakiem innego odpowiadam na to co siedzi we mnie.
A tego Macius chyba nie chcemy prawda?????

Pijusie jezeli nałóg ci jeszcze nie wytłumaczył.

Alkoholik nigdy nie przyzna sie ze jest alkoholikiem.
Chyba ze sam to zobaczy-a jak zobaczy to moze zacznie walczyc o siebie,pod warunkiem że to uzna.
Pijusie nie ma tak pije i nie piję-bo jak pije to znaczy cieszy mnie to.
Nawet jak to browarkowanie-zawsze od czegos sie zaczyna.

Zreszta to juz predzej działka nałoga!!!!

Ja prywatnie doradzam ci terapie grupowe,nie ma nic lepszego jak konfrontacja z innym człowiekiem.

Usłyszec co jego boli i czego sie obawia ,i twoja otwartośc na tego człowieka.
Pijusie żal ci ze straciłeś miejsce w sercu zony-wiem są refleksje.

Ale zrozum nigdy nie trafisz do jej serca jak nie staniesz sie wzorem człowieka.
A na dzisiaj dopiero sie starasz-rozumiesz jestes w poczekalni z napisem.
Boże ratuj mnie i przemieniaj.

Zadania przed tobą-jakie ja widzę
-naprawiaj siebie
-naucz sie co to jest byc ojcem i mężem
-naucz sie czego oczekuje kobieta od swojego partnera
-naucz sie stanowic bezpieczeństwo i troske o rodzine
-naucz sie jak zrekompensować porozwalane lata swą głupotą
-naucz sie wprowadzac radośc w serca innych swoją osobą


Nikt nie wyklucza że nie staniesz sie znowu fajnym i wartym zainteresowania facetem.
Kto wie może i dla zony????
 
     
Pi_Jus
[Usunięty]

  Wysłany: 2009-10-24, 19:38   

Cytat:
Zadania przed tobą-jakie ja widzę
-naprawiaj siebie
-naucz sie co to jest byc ojcem i mężem
-naucz sie czego oczekuje kobieta od swojego partnera
-naucz sie stanowic bezpieczeństwo i troske o rodzine
-naucz sie jak zrekompensować porozwalane lata swą głupotą
-naucz sie wprowadzac radośc w serca innych swoją osobą


Kolejno staram sięto robić. A teraz troche sprostowań. Co do zmieniania siebie (picie) - zmieniłem to już dawno. Mam jasny cel (moja żona) i nie zamierzam z niego rezygnować. Co do mojego nicka może jest trochę mylący w tematyce picia :) - jednak Pi_Jus to skróty naszych imion. Piłem po rozwodzie dużo - teraz już mam to za sobą, przynajmniej nie widzę w tym nic dobrego (picie dla picia). Tak jak mówiłem czasem tj raz w m-cu przy spotkaniu ze znajomymi się zdarzy, ale też bez przeholowań.

Drugie wyjaśnieni, które się Wam należą to nasza obecna sytuacja. Po rozwodzie już prawie rok jesteśmy. Kontakt ze sobą, ze względu na naszego 6cio letniego syna, mamy tak co ok. 2 dni. Teraz jest w miarę ok, chociaż żonie zdarzają się huśtawki nastrojów.
Raz jest fajnie raz nie chce rozmawiać. Nie naciskam. Wydaje mi sięże zauważyła troche zmian, które we mnie zaszły. Od ok 6m-cy uczęszczam na terapie raz w tyg. Sam widze jak bardzo zaślepiony byłem i w sumie jakim kiepskim byłem mężem. Dużo czytam fajnych książek (związki, realcje międzyludzkie, o małżeństwach itp). Wcześniej książkę - wstyd się przyznać - jeżeli zdarzyło mi się przeczytać, to był nią podręcznik jakiś na studiach.

Co do bycia ojcem staram się i myślę że wychodzi mi to całkiem dobrze, chociaż czasem sięłapie na małych uchybieniach, ale pracujęcały czas. Co do bycia mężem staram się uczyć tego na co dzień i muszę powiedzieć, że nie byłem dobrym mężem. Sporo we mnie było błędów, które teraz staram się korygować.

Z tą rekompensatą całych lat ciężkiego życia z moją osobą to nie wiem czy mi życia starczy, żeby żonie wynagrodzić swoje poświęcenie i czas, jednak jeżeli mi da szansę popracuję i nad tym.

Na obecną chwilę nie mam doła. Żonę traktuję jako przyjaciela, nie pozwala mi na zbliżanie siędo siebie i staram sięto szanować - tak chce i to sięjej należy. Czasem jednak przytulimy się w rozmowie ale to zależy od chumoru w jakim akurat się znajduję. Ciężko tak na bocznicy ale cóż sam an to zapracowałem. Teraz moje starania są ukierunkowane na moją żonę. Jest ona moim światełkiem w tunelu. Będę czekał choćby i całe życie na nią, bo wiem że to Bóg najwyższy postawił ją kiedyś na mojej drodze.

Dziękuję wszystkim za wypowiedzi i bądź co bądź podpowiedzi. Dużo daje mi wasze doświadczenie, bo sami przechodziliście przez podobne problemy w życiu. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie i modlitę. Pozdrawiam.

[ Dodano: 2009-12-23, 20:15 ]
Wiecie dziś dowiedziałem się o zdradzie ze strony mojej żony - boli jak cholera - albo i gorzej. Jakoś tak wyszło, że się przyznała. Nie wiem co robić, bo w jednej chwili moje starania i chęć naprawy wszystkiego jakoś "się zawiesiły". Coś we mnie pękło, chociaż się bardzo starałem przez cały czas naprawić wszystko. Poradźcie jak możecie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10