Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
gdy maz zdradza ze jehowa
Autor Wiadomość
anka-k8
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-16, 16:39   

Dzieki nalog tylko jak sie szanowac jak ci ukochana osoba mowi ze jestes nikim po tylu latach razem czlowiek zaczyna watpic sam w siebie ale twoje slowa sa dobitne ,,poduszeczki spod tylka zeby go nie rozbil,, masz 100 procent racji moze nadzbyt mu matkuje juz sama nie wiem ale tak mocno go kocham .Pozdrawiam.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-16, 17:09   

anka-k8 napisał/a:
moze nadzbyt mu matkuje juz sama nie wiem ale tak mocno go kocham


a taka postawa żony niestety budzi w końcu strony ostry sprzeciw partnera...
"matkowanie" w takim znaczeniu to nic innego jak przejęcie władzy, kontroli nad partnerem...
z początku jest ok, ale z czasem nikomu już ta rola nie odpowiada, tym bardziej, że druga strona "matka" robi sie coraz mocniej zaborcza w oczekiwaniach, że będzie jej druga strona słuchała... dlatego rózne kary, brak czułości, ciche dni wszystko po to by niesforne "dziecko" poskromic i by w końcu zaczęło posłusznym byc... to znaczy nie miec własnego zdania, potrzeb tylko takie jak "matka" każe mieć...

dla faceta tym bardziej trudne do przyjęcia, traci poczucie ważności w związku, w końcu ucieka, by poczuc gdzie indziej to co miłość mu zabrała...
każdy szuka drogi do wyzwolenia sie z roli jakiej nie chce grac w zwiazku... problem tylko w nieumiejętnym szukaniu a raczej w złych wyborach, które niestety takiego człowieka prowadzą na manowce...

ktoś wraca, bo widzi, nową role jaką rzeczywiście w związku chce pełnic, a nie taką jaką mu sie narzuca... i uznaje że jest dla niego właściwa..
bo porzucenie jest skutkiem a nie przyczyna kryzysu...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-16, 17:11   

anka.............. a jak Ci powie że jesteś murzynka albo azjatka to też uwierzysz? tak samo z tym "jesteś nikim".
On wiele słów powie jeszcze,nawet bardzo wiele ....bo jest owładnię ty żądzą.
A jak rządzą nim żądze to on sobą nie rządzi.
Piszesz że tak mocno go kochasz.............napewno tak mocno go kochasz????
Zobacz.........tak mocno go kochasz i nie chcesz aby był szczęśliwy z tą "nową" kobietą.
To jak to jest........kochasz jego??? czy jestes nieszczęsliwa bo Cie opuścił??
Kochasz go,a chcesz go unieszczęśliwiać własną osobą??? wbrew jego woli???
Miłość jest podobno beziteresowna,nie patrzy swego,nie zadrości............... no to jak z tą Twoją bardzo wielką miłościa do niego????
Kochasz go?????? tak???? to otwórz mu klatkę ......pozwól mu na jego szczęście,pozwól mu by był szczęśliwy.................no bo Ty go kochasz i chcesz aby mu było dobrze..............................
A może Ty jednak go nie kochasz???? może kochasz tylko to co wydawło Ci się żę to Twoje(on)??????
Jak go kochasz to pozwól mu aby mógł ponieść swoje osobiste szczęście ,pozwól mu na ponoszenie konsekwencji.
Powstrzymaj się w imię tej Twojej miłości do niego od zagłaskiwania go ,od duszenia go ,od czepiania sie go,przestań być powojem,jemiołą................. daj mu poczuć tę jego wolność...................... no bo go kochasz.................. PRAWDA???? KOCHASZ GO??
 
     
anka-k8
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-16, 21:35   

Macie racje a szczegolnie Ty Nalog dales mi wiele do myslenia ...Dam mu poczuc wolnosci,slodyczy...Moze gdy juz sie jej naje to zateskni za cieplym obiadkiem podanym pod nos ,kawa po obiedzie i cieplymi kapciami ...TAK KOCHAM GO DLATEGO ZYCZE MU SZCZESCIA.A ja bede modlic sie do Boga o lepsze jutro dla nas wszystkich.A jeszcze jedno byl ale nie spakowal sie i nie zostawil klucza a ja nie odezwalam sie slowem.Wiem ze musze byc silna teraz za nas wszystkich i cierpliwa wiec postaram sie taka byc ... choc nie wiem czy wytrwam .Pozyjemy zobaczymy co przyniesie nowy dzien...Dzieki za wsparcie ludzie musimy wytrwac w tych naszych cierpieniach.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 11:06   

Anka...........zostaw teraz wszystkich innych i zaimij sie sobą.Ty nie bąz taka egocentryczna i pyszna,wierząc ze mozesz być silna za siebei i za wszystkich innych.
Nie szarp się.Zadbaj o siebie.Nie zabijaj siebie,nie grzesz przeciw temu przykazaniu.
Nie masz wpływu na to co zrobi Twój mąż..............wieć???zaimij sie sobą,swoją duchowością,swoją psychiką,nauką komunikacji małżeńskiej,międzyludzkiej.
I bądz cierpliwa tylko za siebie..........za niko innego........bo nie możesz być za nikogo cierpliwa,bo nie jesteś "wszystkimi".
Ot pyszałek.............. chce wyręczyć Pana Boga............ a sio.......sobą się zaimij
 
     
anka-k8
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 11:21   

WIESZ CO NALOG nie znasz mnie i nie wiesz co mam w sercu nie uwazam ze jestem egocentryczna a to ze chce byc silna to chyba dobrze czy tez nie ? Nalog staram sie jak moge ,ale widze ze mi nie wychodzi no coz widocznie chce byc twarda na zewnatrz a w srodku ciagle slabiutka tak jak mowi moja tesciowa zawsze dobra Ania ty musisz to zmienic,ale to nie w mojej naturze zeby nie byc ta dobra Ania ,wiec co robic???
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 11:37   

anka-k8 napisał/a:
jak mowi moja tesciowa zawsze dobra Ania ty musisz to zmienic,ale to nie w mojej naturze zeby nie byc ta dobra Ania ,wiec co robic???


a co daje ci bycie dobra Ania...
dziewczynki musza być grzeczne, nie mogą sie złościć...
ale ty sie złościsz tylko nie potrafisz tego pokazać, tłumisz w sobie uczucia...z jednej strony musze być grzeczna, dobra tak mnie wychowano w duchu nie okazywania złości jak cos boli, jak ktoś krzywdzi, a z drugiej strony bunt...
co wybrać...
bycie dobrym czy uczciwym względem siebie i swoich emocji...w poczuciu spójności tego co czuje i czego doświadczam..
inaczej przekraczasz swoje granice przyzwalania na krzywdę bo nade wszystko musze być dobra...dobra w tym wypadku to cierpiącą...bo nie odważę sie pokazać ta złą która w prawidłowy sposób reaguje na krzywdę... i mówi nie, nie pozwolę sie tak traktować...
 
     
anka-k8
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 11:59   

Trafiles w sedno nie umiem okazywac bolu jaki mam wewnatrz !!!
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 12:52   

już pisałam... powtórze...

pokaż swoje granice,
czym są granice... sa prosta droga do komunikowania sie ze mną, czytaj instrukcją obsługi jak ze mną postępować...
umozliwiającą drugiej stronie lepsze relacje ze mną...
Kiedy pokazujesz swoje granice, to od razu wiadomo gdzie się nie pchać z butami i większość ludzi nie będzie się tam wpychać... bo grozi niekomfortowym samopoczuciem...
i to tyczy każdego kto przekracza twoja przestrzeń osobistą...
a jak ktoś nie respektuje tego dajesz prosty, jawny sygnał...jak z tabliczka Uwaga zły pies... może ugryż bo broni swojego ogródka czytaj siebie...
Jestem miła jak ktoś szanuje mnie, ale jak ktoś depta mój ogródek, to moje zachowanie nie może być już miłe...i daje mu do zrozumienia iż to robi..

inaczej jak skrywasz to uczucie złości to jak ktoś ma wiedziec, że naruszył twoje granice, on uznaje, że może, że nic sie nie stało, nie zareagowałaś właściwie... przecież nie okazałaś tego... bo musisz sie tego nauczyć...
radzić z emocjami, jak je okazywać i ni czuć z tego powodu sie źle...
ktoś kto specjalnie to robi, lub nie wykazuje chęci poszanowania ciebie raniąc cie, należy powiedzieć
-zobacz tu jest ogrodzenie, tu furtka, a tu tabliczka- uwaga zły pies i jak sie nie wycofasz z mojego ogródka to możesz być pogryziony...
bo ktoś kto wchodzi i narusza moje granice to nie gość a intruż . A intruzowi się mówi "słuchaj jak nie wyjdziesz za ogrodzenie, to będe zła"

takie zachowanie pozwoli każdemu na szanowanie ciebie... bo sama dajesz jasne komunikaty..i jesli ktoś je łamie to na własną odpowiedzialność może odczuć konsekwencje, jesli potem ma pretensje to tylko do siebie....
ale jak pozwalasz na wchodzenie przez płot do twojego domu, mimo zakazu i tabliczki...to po prostu sama godzisz sie na takie traktowanie przez intruza...
a intruz ma zawsze niezbyt dobre intencje...
ale i jego można skutecznie nauczyc właściwych zachowań... ... dajesz sygnał ostrzegawczy, mówisz co cie boli i jakie kroki podejmiesz jak nie przestanie cie ranic, jeśli nie zaprzestaniesz możesz mieć potem tylko do siebie, że zrobie sie zła i ciebie też moje zachowanie zaboli...
prosty komunikat... który mówi nie pozwole sie krzywdzić

komunikaty jakie wysyłasz dają innym do myślenia jakie są granice jakich im nie wolno przekraczać, dają każdemu wbrew pozorom poczucie bezpieczeństwa...

Każdy człowiek ma swoją odległość na jaką dopuszcza poszczególne osoby w relacjach z tobą,
tych granic nie widać i każdy ma je inne, jak ich nie ustalisz aby druga strona je respektowała,
to wtedy osoba druga ustawi sie jak sama czuje, zgodnie ze swoimi granicami...ale one moga być dla ciebie złe..
i wtedy rodza się problemy z przekraczaniem mojej prywatności, do której mam prawo a inni mają obowiązek uszanować...

a to rodzi zawsze złość... a przeżywania złości należy sie nauczyć jak wszystkich innych emocji, pozytywne łatwo nam wyrażać...ale te "złe" odczucia nasze, jak smutek, strach, złość, gniew ich należy sie nauczyć i nie ma w tym nic złego, że okazujesz złość, bo to świadczy tylko o "Twoim" reagowaniu na jakąś sytuacje, a Twoje zachowanie zaś jest dla partnera, innej osoby instrukcją obsługi, ostrzeżeniem czego mu nie wolno lub co sprawia ci przyjemność

jednak wielu z nas właśnie uczono, nadal uczy nie wolno sie śmiać...okazywac emocji radości choć rzadko bo te emocje są pozytywne..
częściej mówi sie, zabrania sie "złych" emocji
nie płacz a tobie smutno... nie złość sie a przecież ktoś wyrządził ci właśnie krzywde.... nie gniewaj sie....a ktoś przed chwilą cie upokorzył....
w taki sposób uczy sie ludzi, dzieci wypierać emocje, braku okazywania ich i nazywania po imieniu...a to rodzi tyle problemów potem emocjonalnych u ludzi...

w dorosłym życiu potem są właśnie te problemy z niewłaściwym określeniem tego co czuje i jak wolno mi zareagować na krzywde, na radość, na strach, na gniew...
warto sie nauczyć emocjonalnego przeżywania problemów bez poczucia, że robie cos złego...bo to właśnie właściwe reakcje człowieka
 
     
anka-k8
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 17:04   

Dziekuje Ci Mami!!! Masz racje w domu rodzice zawsze starali sie mnie chronic przed zlym swiatem pokazywali tylko dobro a jak ktos zrobil krzywde uczyli aby wybaczac.Musze faktycznie nauczyc sie wyrazac moje emocje otwarcie nie tlumic ich w sobie.Tylko potem mam te wyrzuty sumienia i jak sie ich pozbyc nie wiem ,ale napewno bede nad tym pracowala. Bylam dzisiaj u ksiedza na spotkaniu za bardzo nie pomogl.Powiedzial ze maz nie powinien mnie zdradzac i to jeszcze z jehowa,ale ja to wiem ze nie powinien.Mowil jeszcze zeby sie duzo modlic i wspierac go w modlitwie to tyle bo wiecej pomocy nie uzyskam ,bo nie mozna zmienic czyjegos zachowania jest wolnosc i tyle no tak TO SIE DOWIEDZIALAM.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-17, 19:27   

Jeśli ktoś wpoił ci przekonanie, że złość jest czymś złym, to w sytuacji kiedy ją odczuwasz możesz jednocześnie czuć się winna, że się złościsz,
możesz bać się/wstydzić wyrażać złość, w obawie przed odrzuceniem, wyśmianiem...
schemat zaczerpnięty z zasad wpojonych...
a poczucie winy, wstydu wiąże sie nieodzownie z naruszeniem zasad jaki uznajemy za prawidłowy...

złość służy do zmniejszania napięcia jakie w tobie jakaś sytuacja wywołała...
należy sobie uświadomić iż bycie dobrym nie zależy od tego czy odczuwasz te emocje, bo każdy je odczuwa i to jest normalne.. .

W momencie dużego wzburzenia emocjonalnego mało mamy świadomości, a więc również kontroli
Kiedy uznasz, iż masz prawo do wyrażania takich emocji, nie będziesz czuła sie winna, że je odczuwasz.
to proste dajmy sobie prawo do wyrażania złości a dojrzały sposób...
zmiana myślenie - mam prawo do odczuwania takich nastrojów...bo każdy je odczuwa, tylko nie każdy potrafi sobie z nimi radzić...i tego należy sie nauczyć
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-19, 11:15   

Anka....piszesz ,że masz problem z wyrażaniem uczuć.............. polecam Ci książke Faber i Menzlis pt :"Jak słuchać by nastolatki do nas mówiły,jak mówić by nas słuchały".To fajna książka -poradnik o relacjach......trudnych bo z nastolatkami.Człowiek będący w dysfunkcji emocjonalnej jest bardzo podobny w zachowaniach do zbuntowanego nastolatka.
Nastolatka który w penwym wieku jest EGZEKUTOREM WŁASNYCH PRAW I CUDZYCH OBOWIĄZKÓW.
Podobnie jest prawdopodobie z Twoim mężem -dyrektorem.Pod wpływem dysfuncji pomylił pragnienia z potrzebami,żądze z uczuciem.
Wobec Ciebie zachowuje sie biernoagresywnie lub otwarcie agresywnie.Bo jesteś jego lustrem ,które pokazuje mu jegop włąsne dysfunkcje.A te widoki wcale nie są miłe.Resztki sumienia "drapią" "swędzą"........a to wcale nie jest miłe.W związku z tym ucieka w alkohol,zamienia poczucie winy na poczucie skrzywdzenia przez Ciebie.
Poprostu Twoim do tej pory odpowiedzialnym mężem i dyrektorem zawładneły żądze.

A jak rządza nim żądze to on sobą nie rządzi

Dodatkowo Ty pokazujesz mu dysfiunkcyjne zachowania,pewnei są kłótnie,ciche dni............Bo często MY nie potrafimy sensownie wyrażać tego co chcemy przekazać.Mówiąc zaczynamy nieświadomie atakować ,zupełnie bezwiednie.Ja piszałem już wielokrotnie o tym ,że należy oddzielać czyn od człowieka, oceniać czyn a nie osobę,mówić o uczuciach a nie o osobie,opisywać własne emocje i uczucia a nie osobę z która się rozmawia.
Zmieniaj siebie,pracuj nad sobą a pod wpływem Twoich zmian ,Twoje otoczenie ma większe szanse na zmiany.
Twarda miłość to postawa............ ale na te postawę trzeba być gotowym,trzeba mieć świadomość ,ż eta "twarda miłość" może doprowadzić do szybszego rozstania.Rozstania ,które pewnei i tak może być nieuchronne.Twarda miłość to postawa dotykająca nawet bardziej-szczególnie na początku- wprowadzającego ją ,niż tego wobec którego jest wprowadzana.
Bo to też postawa świadomego własnego samoograniczenia w ingerowanie w życie małżonka.
Twarda miłość to pomoc w odczuwaniu konsekwencji.
Prowadzisz podwójne życie????Nie wiesz gdzie jest twoje miejsce? nie wiesz czy chcesz być z żóną/mężem czy kochanką/kiem to i koszule też pierz sobie sam,obiad gotuj sobie sam,zakupy tez sobie zrób sam,nie wymagaj by małżonek trzymał w tajemnicy twoje podwójne życie,nadużywanie alkoholu,nie wymagaj aby krzywdzony małżonek podkłądał sie pod krzywdzenie,nie wymagaj by krzywdzony małżónek nie szanował siebie,był ścierką,tracił godność ,wystawiał się świadomie na zranienia.

Anka.............. jesteś gotowa na taka konfrontację w imię miłości małżńskiej ,w imię ogromnego wysiłku by salić rodzinę???
Jesteś w stanei wprowadzić "twardą miłość" wobec siebie?????
 
     
anka-k8
[Usunięty]

  Wysłany: 2009-10-19, 11:49   

NIE WIEM JUZ NIC!!!! TO JEST TO JEDNO CO WIEM!!!!!Nie rozumiem postawy mojej wobec meza ,jego postawy wobec mnie i jej postawy wobec mnie wcale!!!! Nie wiem dlaczego kiedy on przyjdzie do domu zachowuje sie jakby nic sie nie dzialo ja nie wiem co mowic bo nie chce aby rzadzily mna zle mysli lu emocje i dlaczego on tak poprostu potrafi powiedziec ze chce sie ze mna kochac !!!!!!!!i robimy to jestesmy blisko a on potem mowi ok musze juz isc.............dokad ,po co ,do kogo????????A pozniej zadzwoni z jej telefonu i mowi ze byl to prawda ale rozmawialismy o rozwodzie!!!!!Ze ja sie poglubilam,ze potrzebuje pomocy ,wsparcia i mam tego szukac,bo tak wogole to on jednak wnosi o rozwod bo kocha ja!!!!!???????????Jak to jest mozliwe ,???Jak moj maz moze kochac sie z nia,przyjsc i kochac sie ze mna ,poczym znow isc do niej i kochac sie z nia?????Nalog jestes mezczyzna mozesz mi odpowiedziec na te pytania???????A moze ktos inny to rozumie!!!!!! :!: :!: :!: A jesli chodzi o jej postawe to jak ona smie podjezdzac z nim pod dom pod szkole dziecka ,ktore potem mowi do mnie "mamusiu prawie sie wydalo ,wiesz,kolezanka zapytala co to za pani z moim tatusiem przyjechala po mnie,to przeciez nie twoja mamusia"jak ona moze jechac z nim do pracy ,gdzie wszyscy mnie tam znaja i siedziec z nim tam i zastanawiam sie czy do toalety tez z nim chodzi?????Jak on moze chodzic ubrany od stop do glow w orginalach od Prady ,VERSACE , ITP ITD...... TO SAMO ONA A DZIECKO NIE MA PORZADNEJ KURTKI ,ANI BUTOW NO PRZEPRASZAM WCZORAJ KUPILAM MALEJ KOZAKI BO NIE MOGLAM JUZ PATRZEC NA TO ZE CHODZI W TENISOWECZKACH Z GIELDY...........!!!!!!!!!!!!!!!! :!: I JA NIE MAM NIC DO GIELDY PODALAM TO JAKO PRZYKLAD TYLKO!!DLACZEGO ZAWSZE SPADA WSZYSTKO NA BARKI MATKI???????? Tatus moze zyc pelna piersia a zalamana matka nie ma czasu zaprzeproszeniem isc do kibelka i to jest super to jest ok i taka JA mam byc szczesliwa ze taki ON jest szczesliwy!!!!!!!!!!!JAK SOBIE Z TYM RADZIC BOLI MNIE ZE CHAROWALISMY TYLE LAT NA WSZYSTKO A TERAZ GDY BYSMY MOGLI ZYC NORMALNIE W MIARE BEZ STRESU ZE NIE MA ZNOWU NA CHLEB TO ON Z TAKIM CZYMS WYSKAKUJE NIE MYSLAC ZUPELNIE O MNIE I CORCE!!!!!!!!ROZTRWANIA KASE NA NIA BO ONA NIE PRACUJE,MA WSZYSTKO W NOSIE ...................................................................................................... NIE WIEM CO O TYM MYSLEC !!!!! :?:
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-19, 13:32   

Anka???czy Ty czytałaś mój post wyżej???? chyba nie........... więc wróć i przeczytaj uważnie.
Czy jesteś gotowa na to by w swoje i męża życie wdrożyć TWARDĄ MIŁOŚĆ?????
A to wiąże sie z wystąpieniem o zabezpieczenie alimentacyjne,z separcją od łoża i stołu,z poinformowaneim rodziny i znajomych o jego wyczynach,wreszcie z przyjęciem do wiadomości tego ,że mąż zdradza ,że ma kochankę ,a kochanka nie ma skrupułów
 
     
anka-k8
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-19, 13:47   

Nie nie jestem w stanie boje sie ze jezeli ja zastosuje to on bedzie mial juz droge otwarta do rozwodu ze bedzie mogl powiedziec przeciez to ty tego chcialas no nie????? A ja nie chce zeby on znowu "liczyl na mnie"-Anka "to " zalatwi a ja nie chce i uwazam ze jak ja stalabym po drugiej stronie to nie potrafilabym oszukiwac chyba tak jak on i gdybym nie kochala meza a kochalabym kochanka to juz dawno skladalabym pozew o rozwod nie pytajac sie i nie mowiac nikomu nic,ale pewne jest to ze nie jestem na tyle silna zeby zastosowac twarda milosc :-? jestem za miekka ,boje sie i w ogole nie wiem nic juz...

[ Dodano: 2009-10-19, 13:54 ]
Tak jak pisalam on jest mezczyzna z ktorym jestem od czternastego roku zycia wiec: 1: pierwszy chlopak,2:pierwszy spacer za reke,3:pierwszy pocalunek,4:pierwsz prawdziwa milosc,5:dziecko chciane a nie wpadka,6:malzenstwo 7:14 lat razem nigdy osobno DLATEGO ALBO TO SA POWODY DLA KTORYCH BOJE SIE TWARDEJ MILOSCI MY ZAWSZE BYLISMY NIEROZLACZNI !!!!!!!!!!!!!!!!JAK ZYC O S O B N O :!:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4