Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
ROBIKO
(Ps 34,2-3.16-19)
Pan słyszy wołających o pomoc
i ratuje ich od wszelkiej udręki.
Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu,
ocala upadłych na duchu.
Robiko, pamiętam o Was w modlitwie ! Niech Bóg z Wami !! EL.
12marzena [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-13, 20:54
proszę o modlitwę w intencji mojego małżeńswta i rodziny Marzena
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-14, 17:59
Marzeno, wspieram modlitwą ! Za Twoją rodzinę dzisiaj wieczorem odmówię dziesiątkę Różańca ! EL.
robika [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-25, 10:46
kochani...jestem z Wami,jak zawsze....
nie piszę często,bo zbyt często upadam i ...wstyd mi za siebie....za małą wiarę....za upadki...
listopad mija....cięzki miesiac dla mnie,dla nas,choć było i parę dobrych rzeczy,które się wydarzyły...
mąż 1 raz od roku rozmawiał ze swoją matką przez tel-była to moja interwencja i dobrze...moja ,nie moja-rozmawiał....bolało mnie tylko,ze teściowa dowalała męzowi zamiast złożyc mu życzenia urodzinowe.....zrozumiałam wtedy,ze tylko ja mogę być EZER KENEGDO(czy nie przemawia przeze mnie pycha?)dla mojego męza,ale jako ta EZER zbyt często tracę siły....
mąż 1 raz od roku rozmawiał ze swoim bratem przez tel.-moja interwencja i dobrze....moja,nie moja -rozmawiał
miał i ma ŻĄL do mnie,ze wszystko wszystkim powiedziałam o jego zdradzie i żal miał taki,ze teraz już nikt do nas nie przyjedzie....
wiec ja do roboty!
zaprosiłam w naszym imieniu brata meża z zoną do nas na SYlwestra-moja interwencja,udało się,mąz sie zgodził...choć było bardzo trudno....dzięki CI Boże-udało się
mąż się bardzo wstydzi tego co zrobił,a jednak zgodził sie na spotkanie....
to dobre rzeczy,które sie wydarzyły w tym miesiacu...
ale było też wiele złych.....moje ciągłe upadki....ciągle chcę więcej i więcej...a dostaję ,,żółte karteczki" od męza,ze czegoś tam nie zrobiłam...mąż sie separuje,oddala....
po prostu tracę siły na ataki złego....
i zaczynam wierzyć podszeptom szatana....(czy jest baba w tle,czy nie?)
stąd wstyd....
oddalenie od męza
wracanie do przeszłości...
wątpienie....
na pewno jestem silniejsza,niż byłam
ale te upadki ciągłe- dowalanie mężowi za to ,ze on powinien się starać,a nie mi dowalać ,nie prowadzą do niczego dobrego!
prawdą jest też to,ze nasze kochane dzieciątko jest tak absorbujące,ze jak mąż wraca z pracy,mały nie daje nam dojść do głosu!
autentycznie!
dziecko zaczyna tak rozrabiać,zebyśmy tylko ze sobą nie rozmawiali,a zajęli sie nim!
i stad ciagłe kłótnie między nami!bo jak już zaśnie,ja zasypiam razem z nim,padam ze zmeczenia!
i oddalenie gotowe!
mały ciagle choruje....i to tez wykańcza!teraz siedzę z nim na L4..a mąż oskarża mnie o wszystko!sam nie robi nic przy dziecku a zwraca uwagę,ze ja czegoś tam nie zrobiłam...
i to boli....drażni..stąd wojny,kłotnie...
teraz tez nie mogę spokojnie pisać,bo jak tylko nie zajmuję się dzieckiem,mały rozrabia na całego...i ryczy nie mogąc powiedziec o co mu chodzi!
ma 6 lat
nie mówi
od 4 lat uczę go korzystania z toaLETY i nic
tym jestem też wykończona(latanie w dzień,latanie w nocy do toalety,przebieranie 100 razy dziennie dziecka,bo narobił w majty i otrzymywanie żółtych kartek od męza dosłownie,ze zostawiłam jakieś rajstopy w łazience śmierdzące,gdzie sprżątam i dbam o dom cały czas)
to wykańcza i stąd te upadki.....
ja nie zajmuję sie tylko ratowaniem małżeństwa!
zajmuję sie przede wszystkim niepełnosprawnym dzieckiem,rehabilitacją wieloletnią i czasem mam wszystkiego dość!
ech ,wyżaliłam sie Wam na tym moim L4 NA DZIECKO...ale jestem prawdziwa..nie udaję...ze jak napisałam świadectwo,to jest już tylko super!
to nie tak!
trzeba codziennie od nowa oddawać się Panu,PROSIĆ O SIŁY,ufać codziennie od nowa i wierzyć codziennie ,ze wszystko dla DOBRA!
I MODLIĆ się i nie ustawać!
PANIE DAJ MI SIŁY przy wyjącym dziecku,absorbującym na maxa cały dzień(właśnie zrobiłmi sajgon w pokoju,bo nie zajmuję sie nim),daj mi siły przy mężu,który .............nie kończę....już ....mówi,ze jest złym człowiekiem i robi wszystko,zeby mi to udowadniać codziennie....bo ja nie mam racji....
UWIELBIAM CIĘ JEZU W SERCU MOJEGO MĘZA!Pomóz mi trwać w tym Panie!
kangoo [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-25, 11:13
Robiko..jestes silna kobieta i podziwiam cie...Pan Jezus tez upadl pod ciezarem krzyza...wiec najwazniejsze aby powstac....i zawierzyc Bogu...
ja ostatniu upadek mialam tydzien i choc teraz w moim sercu kroluje Bog,i choc wiem ze juz moze nie dlugo znow upadne(trudna rozmowa z mezem mnie czeka) i wiem co robic...Jezus kroczy z nami...Jest tuz obok...i my tez mamy obok nas Szymona cyrynejczyka ktory pomoze nam w dzwiganiu krzyza...to my tutaj, forumowicze...jestesmy z Toba...
Sily zycze i zaufania Bogu
mari [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-25, 13:01
Wszyscy zaś wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę, Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje2. 6 Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. 7 Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego3, gdyż Jemu zależy na was. 8 Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. 9 Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu! Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie. 10 A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. 11 Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen. http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=1053#W5
kasia1 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-26, 09:22
Robiko, kochana... ofiara Mszy i Komunii św. poleciała rano do Nieba w Twojej intencji
Niech Cię Pan błogosławi i strzeże
Niech rozpromieni Oblicze Swe nad Tobą
Niech Cię obdarzy Pokojem i Radością
Jesteś bardzo dzielna...
Przytulam Cię mocno
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-26, 09:53
Robiko, pięknie, ze tyle dobrych rzeczy się wydarzyło i to za Twoją pomocą, interwencją (fajne słowo), Twoja nie Twoja, Pan Bóg działał przez Ciebie b na to pozwoliłaś!!!
Jest się czym chwalić i cieszyć! Pan Bog jest wielki a Ty dzielna kobieta.
Jak piszesz o dziecku, ze zabiega o Wasza uwage to mysle sobie ze to normalne, ze steskniło sie za Wami, a z tym czasem na pogadanie Wasze to na pewno nie jest prosto go wykroić...
Ale tez to co piszesz o oddaleniu, jak raz czy dwa razy nie pobedziecie razem, to przeciez zadne oddalenie, nie jestescie braćmi syjamskimi ;).
Czesto nam sie wydaje, ze zeby byc razem to trzeba codziennie godziny przegadac i byc blisko siebie, z przeciez rodzina to setki obowiazkow drobnych czynnosci i w tym mozna byc blizko siebie, pomagajac sobie. Wyobrazam sobie ze chcesz nadgnic ten czas oddzielnie i teraz "super pracowac" na relacją?
Znajduje w tym siebie, ale tak super pracujac i koncentrujac sie na zwiazku...mozna zagubic siebie i swoje potrzeby!
Zółte kartki to humory męza, oddalanie...nie ma co tracic czasu na zabieganie o niego wydaje mi sie, jak sie da spokój i codziennosc a mąż sam przyjdzie.
Pamietaj o jaskini, niech sobie tam będzie iel tylko potrzeba mu, tak faceci sie regenerują.
Robiko, nie gniewaj sie, ale musze ci to napisać. Wyobrazam sobie jak jestes zmeczona opieka i rehabilitacja dziecka. Brakiem postepów. Tym ze jest to uciazliwe i ze maz niewiele pomaga.
dziena jestes kobieta.
Ale to jak piszesz o małym, denerwujesz sie tym ze 6 lat i nie mówi, piszesz słowa ryczy i majty, Ty chyba jestes nieżle wkurzona na synka?
Co on winien?
Na pewno trudno akceptowac taka sytuacje i dziecko, kochac ale i akceptowac wady.
Przecie chłopak jest bardzo sfrustrowany tym, oczekiwaniami, tez zmęczony, bezsilny, zdany na dorosłych...NIe mam dzieci i moge sobie jedynie wyobrazac ze jak sie jest bardzo zmeczonym opieka to chce sie wlasne dziecko wyslac w kosmos, widze u znajomych matej takie chwile...
Ale warto byc swiadomym ze to nam puszczaja nerwy. I ze ryczy bo jest bezsilny i tym rykiem, pokazuje zlosc i to jego swiete prawo...on zostal Tobie dany pod opiekę przez Pana Boga.
Pozdrawiam Cie, jesli sie czepiam bezpodstawinie to wybacz !
Z Panem Bogiem
Jarosław [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-26, 11:05
Robiko
Nie wiem jak mam to wypowiedzieć.
Pragnę byś poczuła spokój ducha w tej chwili.
Tysiące razy zadawałaś sobie pytanie dlaczego ja, dlaczego nam, po co ?
Inni mają zdrowe, takie zdolne...
Po to by ratować nas i wskazywać nam drogę i służbę drugiemu człowiekowi w tym wypadku dziecku.
Pan wybrał Was, Ciebie do tej roli, do tej misji jaką jest świadczenie czynem o sile miłości.
Osoby, które nie mają dość siły oddają chore dzieci do zakładów opieki.
Pewnie i na Ciebie czasem nachodzą podobne wątpliwości.
Wychowywanie w Twojej sytuacji wymaga wiele cierpliwości, każdy niewielki sukces w rozwoju jest okupiony stokrotnie większym nakładem sił niż w przypadku dzieci zdrowych.
Człowiek by się pocieszyć czasem porównuje się do osób które los dotknął ciężej, wtedy mówi ten to ma dopiero problem.
Bardzo dużo złego dla spokoju ducha czyni właśnie owo porównywanie.
Bo niby kto może mieć gorzej od Ciebie i wtedy dochodzi do łez i wyrzutów.
Wiesz Robiko kiedy czasem widzę takich rodziców, którzy z dziećmi już starszymi a jeżdżącymi na wózku, spoglądam ale tak by nie wydać się natrętnym patrzę w twarze oczy i czytam skąd biorą na to siły.
Odmawiam modlitwę w ich intencji aby Bóg im błogosławił i widzę, czuję ich duchową doskonałość, a siebie postrzegam jako bezwartościowego szarego człeka, mającego w dodatku do kogoś czy czegoś pretensje bo to czy tamto nie idzie po mojemu.
Masz do wypełnienia wielką rzecz, której celu czy sensu trudno dostrzec, poznasz go Robiko dopiero "twarzą w twarz" z Panem.
Gorąco pozdrawiam
Jarek
robika [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-26, 12:26
dziękuję Wam....
mam dziś zły dzień...wiec z góry za siebie przepraszam........poza tym choróbsko dziecka i mnie zaczyna dopadać,a w poniedziałek muszę iść do pracy....
tak Danka JESTEM zmęczona....nie mam od urodzenia dziecka NICZYJEJ pomocy!
wszystkiego uczyłam sie sama przy dziecku i wszystko sama z Jezusem pokonywałam!
moje dziecko na rękach mi umierało i tylko sąsiadka to widziała,jak siniał nieprzytomny....
miałam złamaną rękę,mąż miał zapalenie płuc,dziecko zapalenie oskrzeli i nikt nam nie pomógł....odpowiedż naszych mam-MUSICIE SOBIE RADZIĆ!
jestem zmeczona,ale nigdy nie myślałam o wysłaniu dziecka w kosmos,czy oddaniu do domu opieki Jarku!
JESTEM ZDANA TYLKO NA OBCĄ OSOBĘ-OPIEKUNKĘ,któa obecnie też zachorowała i dlatego musiałam iść na L4
oddaję sie dziecku bardzo,moze za bardzo!...mąż znalazł sobie inną pociszycielkę,zamiast mnie pocieszyć i pomóc...jak dziś jest ?NIE WIEM....I TO BOLI CZASEM,BO CHCIAŁOBY SIE WIEDZIEĆ....CZY JUŻ WIERNY,CZY JESZCZE NIE
po 8 latach małżeństwa przyszło nasze dziecko na świat i była to ciężka nasza walka o niego,długa i ciężka diabelnie walka,bo nie zachodziłam w ciążę
tak upragnioną i oczekiwaną wiele lat
(zawsze marzyłam o 3 dzieci.....dostałam 1 po długim czasie....)WIELE łez,cierpienia ....potem WIELKA RADOŚĆ....gaszona powoli....bo z dzieckiem coś nie tak.....bo dziecko ciągle w szpitalach....bo nie rozwija sie ,jak zdrowe dzieciaki....i teraz dalej walka...rehabilitacja wieloletnia...kto tego nie ma ,nigdy nie zrozumie
i dalej życie sie toczy.....
nie bede już narzekać...choć mam dziś zły dzień.....bardzo niedobry dzień,choć słonko świeci....mnie ogarnia przygnębienie.....ale biorę się do roboty i nie będę zrzędzić....bo to na NIC!
UŚMIECHAM SIĘ WIĘC DO WAS DZIŚ MIMO WSZYSTKO
(uciekam,bo synek mi zdemolował właśnie kuchnię i powyrzucał wszystkie sztućce)
Robiko, ani mi się waż uciekac z działu świadectwa
Żadne inne świadectwo nie dało mi tyle wiary i nadziei na to, że moje małżeństwo tez jest do uratowania!
A jesli chodzi o dzieci, to ja akuart doskonale Cię rozumiem. Sama mam 2 - 4,5 letniego syna z zaburzeniami emocjonalnymi, rozwojowymi, podejrzewanego o autyzm i córkę 1,5 -urodzoną przedwcześmie w 28tyg ciązy (3 mce przed terminem), z tyloma chorobami (w tym przeszła rok temu sepsę, gdy nie ważyła nawet 2,5kg!) że kartoteka pełna i pęka w szwach, a mimo to tak pogodną i pełną chęci do życia. Ona mi pokazuje każdego dnia co to znaczy cieszyć sie życiem!!
nie bede już narzekać...choć mam dziś zły dzień.....bardzo niedobry dzień,choć słonko świeci....mnie ogarnia przygnębienie.....ale biorę się do roboty i nie będę zrzędzić....bo to na NIC!
UŚMIECHAM SIĘ WIĘC DO WAS DZIŚ MIMO WSZYSTKO
a najbardziej jestem zmęczona zamrożonym sercem męża......
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum