Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Moze Pan Bog ma dla nas inną drogę?
Autor Wiadomość
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 12:53   

dzięki mami, za odpowiedź
myślę, ze duzo w tym racji co piszesz, ze nałóg pomagania innym wciąga

myślisz, ze złą drogą prowadzi mnie obecny terapeuta?
Wielokrotnie myslalam nad zmianą...ale wtedy był to jakiś bunt, ciezko obiektywnie stwierdzic jak sie jest w srodku
Dzięki za dobre słowo.

[ Dodano: 2009-10-09, 13:09 ]
POruszyłas wazną rzecz, która nazywałam już, uzaleznienie od forum i netu, pisalam nawet taki post,
ale jak to z nałogami szybko zracjonalizowałam,
że potrzeba wypisania
no i wzmocnienie swojego bycia w malzenstwie, mimo wszystko, duze wsparcie gdy czytam, ze inni walczą, sama siebie przekonuje ze warto walczyć.
ale jak piszesz, w duzej mierze to zabrany sobie czas
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 18:10   

Danka...... odkurz stare posty...pisałem Ci o tym co pisze Mami...o zamienianiu dysfunkcji domowej na pomaganie forumowe.
Nałogiem sa nie tylko chemikalia,ale i zachowania.
Pewien mój znajomy alkoholik,tak sie zapędził w pomaganie innym alkoholikom,w służby w AA,w mityngi że jego małżństwo wisi na włosku,a on nie widzi ,że jego czas poświęćany na tzw.trzeżwienie totalnie rozbija rodzinę.
Ja lubię czytac to co piszes,jak Cie nie ma na forum to nawet sie rozglądam za Toba...... ale wyważ.................. mąż?rodzina? czy forum i dowartościowywanie się w pomocnictwie?
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 20:21   

.......Zmieniło się o mam wrazenie ze mąż jest w tym zagubiony, trudniej mi tez jego szanować bo wyraźnie widzę rozne mechanizmy i manipulacje jakich uzywa ( ja na pewno tez).
Bałam się tego, ze w ten sposob oddalimy się od siebie, mąz bedzie mial poczucie, ze zostaje w tyle i nasila to jego niskie poczucie wartosci.
.......



nie możesz zmienić reakcji zachowań męża, bo nie masz na nie wpływu...to jego problem... możesz tylko uzależnić swoje reakcje emocjonalne na zachowania partnera, zachowując spokój, luz gdy on sie złości, gniewa wpada w agresje i nałogi... bo to realna zmiana...
Gdy mąż narzuca swoim zachowaniem jakieś w tobie emocje, musisz nauczyć sie je odpowiednio nazywać i reagować asertywną postawą broniąc swoich granic...
to konsekwencja bronienia granic przyzwalania komuś i sobie na chore zachowania...
On krzyczy, manipuluje tobą, ty w tym czasie znając już jego zachowania zaczynasz reakcje obronne...
gotujesz sie juz do obrony przed atakiem...zużywasz energie do obrony przed atakiem jaki wiesz że za chwile nastapi...
wyuczone twoje zachowanie na zachowania mężą, może kiedyś kogoś z rodziny...
Wiesz, że za chwile nastapi coś złego z jego strony, coś cie zrani, skrzywdzi..
dokonujesz oceny sytuacji, działasz i gotujesz sie do aktywności...
i albo atakujesz męża albo ulegasz/uciekasz w zależności od twojej oceny zagrożenia ...

zamiast walczyc z zachowaniami męża, raczej zmień swoje reakcje, zachowania...
poprzestań walki ze swoim wyuczonym zachowaniem na wyuczone zagrożenie jakie widzisz w zachowaniu męża....

to ty masz władze nad swoimi reakcjami na zachowania męża, możesz zamiast uznać agresje męża za zagrożenie dla ciebie, wyuczyć sie nowego zachowania, które będzie mówiło nie ma zagrożenia, nic mi nie grozi, i zaprzestać walki i uznać zachowania męża jako jego problem...
uznając, iż to jego prawo do takiego zachowania, bo inaczej nie potrafi na dzień dzisiejszy dlatego krzyczy, wrzeszczy działa bardzo gniewnie, i bronić swoich granic nie pozwalając sobie wejść na głowe...rozluźnic sie, i odciąć od stresującej sytuacji...
to pochłania wiele energii twojej, potem czujesz sie wyczerpana i zraniona..

przyjmij za fakt, iż on inaczej nie portafi odreagować stresu jak gniewem...
ale ty już wiesz, że ty możesz w tym nie uczestniczyć... izolując sie, nie wdając sie w te gre...
stosując taką taktyke pokazesz swoje przyzwalanie na brak traktowania cie w ten sposób...
z początku będzie trudne niereagowanie na zaczepki męża, bo on już nauczył sie rozładowywac emocje na kimś... więc będzie mu brakować ciebie do swojej gry pod tytułem rozładowanie napięcia jakie sie w nim nagromadziło z jakiegoś powodu...
zamiast tego możesz powiedzieć... widze jesteś zły, reagujesz złością i gniewem, ale ja w tym nie bede uczestniczyc... dlatego odchodze, jak sie uspokoisz możemy porozmawiać...

to wymaga jednak czasu na wdrożenie nowego schematu zachowań, opanowywania i kontrolowania swoich reakcji na złe zachowania męża...po czasie jednak daje nowe zachowania prawidłowe, które chronią nas przed agresją innych bez uczestniczenia w nich...
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 20:31   

Cytat:
to wymaga jednak czasu na wdrożenie nowego schematu zachowań, opanowywania i kontrolowania swoich reakcji na złe zachowania męża...po czasie jednak daje nowe zachowania prawidłowe, które chronią nas przed agresją innych bez uczestniczenia w nich...

Własnie Danko dokładnie prawda jak zawsze w analizie mami.

Ja dodam jeszcze tylko jedno odnosnie KONTROLOWANIA-tylko i wyłącznie swoich zachowan i reakcji.
A tobie Danko nadal zdarza sie kontrolowanie zachowan i reakcji mężą.

Dlatego tak łatwo wchodzisz w grę-jaka pózniej cie boli,druzgocze.
I na forum dokładnie widac załamania.

Skupiaj sie wyłącznie na sobie i zakończ krucjate naprawiania męża.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-16, 21:13   

Dzięki Wam za odpowiedzi
Są dla mnie bardzo pomocne.
Ograniczyłam pisanie na forum, skupiłam się na obowiązkach i odpoczynku, bez komputera
choć codziennie coś czytam tutaj.

Mami, z ta zloscia to jest tak, ze juz sie oswoiłam z nią i nie boję się jej, choć nada miewam kryzysy, kiedy rzeczywiscie zaczynam sie czuć gorsza, ze wzgledu na jakies zle slowo czy lekcewazenie przez męża.
To nie jest tak ze 4h na dobę jestem silna i asertywna.

Najczesciej zdarza się to gdy kondycja slabsza, gdy dochodzi gorszy nastroj czy choroba, rzeczy spoza zwiazku.
Masz racje to wymaga czasu i wysilku..caly czas trenuję ;) mam okazję, przydaje sie tez to poza domem, w innych relacjach.
Przynosi dobre owoce.

Bardziej to poczucie wartosci spada, gdy pomysle sobie, ze tkwię, z wyboru w takim malzeństwie, ze niewiele sie zmienia, ze to juz tyle trwa, ze nie widzę takich rzetelnych podstaw do tego by cos sie zmienilo miedzy nami.

Wierze w swoje zmiany..slabo wierze w zmiane męza, bo widze jego niechec do wysilku, do ruszenia do przodu.
Mało nadziei.

Nie umiem ciegle uznac bezsilnosci...odpusicic, pogodzic sie z takim zyciem na pol gwizdka...

Poczucie winy tez, ze popelnilam byc moze blad, coby bylo gdyby, ze sama na wlasna odpowiedzialnosc sie wpakowalam w taka sytuację, zal do siebie.
wszystko to nie wplywa dobrze na samoocenę

mysle ze moze zmienie terapeutę...ta obecna bardzo utwierdza mnie w byciu razem z mezem...
bywaja dni kiedy zloszcze sie na to...

Mezowi wszystko przychodziło łatwo, jest bardzo zdolny nauka bez wysilku, dobra praca..ale emocjonalnie w biskiej relacji jak i u mnie wychodza deficyty.
i tu porazka, załamka...nałogi i czekanie az ja mu wyprostuję drogę by mógl sie spelnic jako glowa rodziny, ojciec...spelnic oczekiwania rodzicow..a sa spore te oczekiwania i zloszczenie sie
a ja mam swoje demony ktore oswajam

Mysle ze wyjscie z tej iluzji byloby bardzo dla niego bolesne, wiec nie chce tego zobaczyc i unika sytuacji ktore moglyby to naswietlic( terapia, ok ale do pewnego momentu, rekolekcje...)

mąż póki co wyjechał i jest mi bardzo spokojnie i dobrze samej, odpoczywam, juz nie tęsknię
jest spokojnie i normalnie
chcialabym umiec akceptowac mojego meza...
kiedys myslalam ze przekaze mezowi taki bardziej ufny obraz swiata, ale okazalam sie za slaba, sama mam wiele dysfunkcji...taka sirotka co chce wszystkich uszczesliwić, uzdrowić

guzik prawda, nie wyszło a sama muszę się wzmacniać, oczyszczać z tego co mam na codzień

ten czas jest wazny dla mnie, w niedziele wybiore sie na rekolekcje..ktore to z kolei rekolekcje dla malzenstw..zawsze sama uczesnicze ( na tych wyjazdowych sama nie moge, trzeba w parach), troche smutno

żalę się ale to pomaga. Z Panem Bogiem. Jakos mało miłosci mam w sobie ostatnio.
Panie Boze daj mi odczuć Twoja miłość, przypomnieć sobie o niej.

Uff Wreszcie zaczelam, znowu, modlić sie modlitwa Jezu, Ty sie tym zajmij...duzo, duzo lżej
[ Dodano: 2009-10-16, 21:26 ]
sucham sobie tego
http://w551.wrzuta.pl/aud...01_dzikie_serce

i mysle sobie, czego mi brakuje by zainspirować mojego męża by mnie zdobywał, walczył o nas, szukał swojej siły
widać czegoś jeszcze nie odkryłam w sobie
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-04, 20:09   

chyba chcesz coś napisać Danusiu :-)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-04, 20:34   

Danka 9 napisał/a:
Nie umiem ciegle uznac bezsilnosci...odpusicic, pogodzic sie z takim zyciem na pol gwizdka...

no tak , to co dla Ciebie Danusiu jest 100% ?
co jest Największym pragnieniem twego Serca?

Czy czytałaś "Urzekającą" , J i S Eldredge
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 19:35   

dzięki Kasiu

Chciałam napisać to prawda :-D
u mnie znów mężowskie zwątpienie i rzut agresji, trudne to jak zawsze
byłam na terapii i rozmawialysmy o tym ze mam serdecznie dosyć..ze chce zrezygnować, wycofać się

zaczęlam odsuwać się od męza fizycznie, nie jestem juz w stanie zdobyc sie na bliskosc fizyczną, spię osobno
w męzu narasta wściekłość
zabiega na przemian z obrazaniem mnie i dokuczaniem
tyle ze zabieganie nic juz nie pomaga...miło mi ze przez chwile jest miły. ;-) ..ale moje ciało zamknelo sie na niego całkowicie
bo wiem, ze problemy siedza dalej i sa nie rozwiazane
ze nie moge pogadac z mezem i liczyc na jego zrozumienie, ze nie moge miec chwili zalamania, bo juz wszystko lezy w gruzach i maz mówi ze moze rozwod wobec tego :-(

Zaproponowalam wspolna modlitwe, maz odrzucil te propozycje
bylam u spowiedzi
terapeutka podpowiedziala mi ze jeslibym miala podejmowac decyzje o udaniu sie do Sadu Koscielnego, to widzi to na spokojnie, bez urazy i zalu do męża, po serii rozmow ze spowiednikiem, bez poczucia krzywdy ale z miloscia, modle sie o światlo Duch Swietego,
musze sobie odpowiedziec na pytanie czy ja chce kochać mojego męża?
trudne to pytanie...

Obydwoje jestesmy swiadomi teraz porazki i jest nam smutno, dalsze zycie wydaje sie beznadziejne, ja juz nie mam sił...

Napisalam list do meza...w wyjasnieniem co sie we mnie dzieje...przyznal mi racje!, poprosił o materialy na temat komunikacji..obiecał :!: ze bedzie czytał i uczył sie!
Jest rozzalony ze nie jest jak w ksiazkach u nas, ze nie umiemy zyc radosnie i tak po prostu, ze potrzebujemy sie terapeutyzowac i uczyc, ale jakos to przyjał...
Jest bardzo fajnym facetem, podziwiam go w wielu dziedzinach i szanuję :-)

dzis rano zapytal mnie jakie widze drogi ratowania naszego malzenstwa....hm..jakbym nie mowila setki razy o tym..widac teraz przyszedl czas? nawrocenie, rekolekcje malż, wspolna modlitwa, osobista terapia, ksiazki, artykuły i bycie razem blisko w codziennych sprawach, rozmowy,

moze coś się zmieni u nas?

Mirakulum najwiekszym moim pragnieniem jest kochac Pana Boga i męża, bycie blisko zgodzić się na szczęscie w moim zyciu i nie tylko go pragnac ale i otworzyc sie na nie :-)
urzekającą uwielbiam :) dzięki, byla duuzym odkryciem.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 19:47   

to może "Święty Romans" jak znaleźć się bliżej Bożego serca- to jakby krok dalej. - czytałaś? polecam
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 20:04   

bardzo dziękuję za podpowiedź, nie czytałam
moze sprobuję, choć odgrażałam sie ze zadnych poradnikowych książek nie wezmę do ręki już przez jakiś czas
poczytałambym wiadmości czy komiksy :-D
jakies glupoty najchetniej dla wyluzowania

dziś mąż umówił się z kumplem, mam wieczor dla siebie :-)
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 20:22   

Danka, wiesz, my z mężem byliśmy od początku bardzo róznymi osobami....i nie wiem do dzisiaj co nas do siebie ciągnęło .
W narzeczeństwie kłótnie i godzenie się i tak w kółko.
Raz nawet postanowiliśmy, po wielkiej kłótni, że nie będziemy sie widzeć przez miesiąc.....tak dla spokojności i wyciszenia emocji.
Wytrzymaliśmy do następnego dnia !!

Widzisz....może jednak różności sie przyciągają a nie tylko podobieństwa...albo jest w nas jednak cos podobnego....może ta ciekwaość inności.

Nigdy mi nie było nudno z mężem....lubię Go .......On mnie różnie, to wiesz.

Kiedy braliśmy ślub koleżanka, nasz świadek powiedziała, że jak przestaniemy się wreszcie kłócić, to Ona będzie wiedziała, że nas nie ma , że nie jesteśmy już razem.

Teraz sie już nie kłócimy. Teraz lubimy inaczej !

Oboje mamy silne charaktery, oboje predyspozycje do ustawiania , rządzenia itp. Jak to przejśc i pokonać. No...ktos mądry musiał ustąpić....ja....hahahahhaha !
Ok, niech mąz będzie głową....( ale po cichu wiem, że szyją jestem ja.,.....ale ciiiii !).

Danka....analizowanie, przemysliwanie, omawianie każdego gestu, ruchu, działania.....po co ? Co Ci to daje ??
Mówi nie, tzn nie.....
mówi, że nie widzi bałaganu w łazience- tzn , że nie widzi !
Mówi, że lubi rocka a nie folk i etno....tzn, że lubi rock.....a ja folk i etno.
Nie pójdzie ze mna do kina na babski film.....tzn, że nie pójdzie, bo Mu sie nie chce....ale za to mnie zaprasza na sensacyjny.....i ja idę i już.

Za dużo analizy !! Rozbierania na czynniki proste....po co ??

Ty sie doskonalisz, uczysz, rozwijasz....mąż zostaje w tyle. Z czasem nie będziesz miała z NIm o czym rozmawiać. Musisz tu główkować.....mąż, czy rozwój , studia itp.

No pomyśl....nie każdy kierowca jest na tyle intelektualnie rozwinięty, żeby mieć żonę z tytułem doktora.
To nie jest reguła....ale trzeba patrzeć trzeźwo i rozsądnie.

Ludzie maja prawo miec rózne zainteresowania.....TY masz swoje....pozwalasz mężowi na Jego- inne od Twoich ??

On chce dziecko, TY nie...
On agresywny, Ty spokojna....
Ty sie rozwijasz...On nie ....

Danka, czy macie coś wspólnego ze sobą ??

Jest Ci źle....idź na pustynię !! Odejdz, odsuń się, wyjedź , daj sobie - Wam czas na przemyslenia w samotności ! W ciszy, spokoju......na pustyni przychodzi Pan...rozmawiaj z Nim, radź się, wspieraj, słuchaj i bądź uważna !!
Bo dlaczegoś i po coś zostaliście złączeni w jedno ciało i jedną duszę....To sie dowiedz po co ??

Jednocześnie, jeżeli masz w domu agresora, to masz prawo się bronić ....co nie znaczy walczyć.....ale raczej wyciszać emocje swoje i męża !!
Pozdro !! EL.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 20:38   

Danus , nie wiem czy dobrze odczytuję - widzę u Ciebie taki duży głod Boga i pragnienie poglębienia relacji z Nim . Dobrze widzę czy nie ? Bo jak się mylę to się nie będę dalej wywnętrzać :->

Jeżeli chodzi o ksiązki to ja w pewnym momencie tez powiedziłam stop na ksiązki o tematyce chrześcijańskiej i psychologicznej . I przeczytałam romansidło ...chrześcijańskie :-D . Polecam Francis Rivers , fajnie się czyta , a wogóle to sa kryminały chrześcijańskie i powieści....
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 21:04   

Danka 9 napisał/a:
poczytałambym wiadmości czy komiksy
jakies glupoty najchetniej dla wyluzowania

Danusiu, polecam "Wszystko czerwone" Joanny Chmielewskiej...
tylko może nie czytaj w metrze czy tramwaju, bo się będą ludzie dziwnie na Ciebie patrzeć... że się śmiejesz sama do siebie :mrgreen:
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-05, 21:41   

Baardzo Wam dziewczyny dziękuję za odpowiedzi, podpowiedzi
głód Boga tak Agnieszko duży, ale mnie on od meza odsuwa i boję się tego głodu, bo więcej bym się modliła, mniej czasu z nim spędzała, poszłabym do jakiejs wspólnoty, jezdziła na rekolekcje...tylko gdzie tu miejsce dla męża?
Muszę wybierać, staram sie (slabo wychodzi) byc i z mężem i z Panem Bogiem w codziennosci w uczeniue sie kochania męza i wybaczaniu mu, w docenianiu męza itp

El kochana, u nas jest tak, ze maz jest wyzej intelektualnie i nie grozi mi raczej przscigniecie go w tej kwestii, zawsze podsmiewal sie ze mnie, ze mniej wiem...to mnie tez zmotywowało do kształcenia :-)
Kazde ma z nas swoje zainteresowania, hobby, pogodzilam sie zaakceptowalam to ze maz niel wubi tego co ja..scrable, spotkan z przyjaciólmi, babskich filmow ;-)
wiem ze malzenstwo to nie rodzenstwo sjamskie, ja mam swoje przyjaciolki , on swoich kumpli (niestety od piwa...) ale poki tego piwa nie za duzo to ok
sa rzeczy ktore lubimy razem...plywanie,, rowery, podroze, ksiazki, filmy, zwiedzanie, gra w kometkę,

za duzo analizuje to prawda...tak juz mam...
sama mam dosyc tej psychoanalizy..dlczego jest taki trudny, skad to mu sie wzielo...staram sie sobie tlumaczyc, usprawiedliwiac meza, wspolczuc mu
ale czy na tym da sie budować?
na niektore rzeczy przymykac oko, niektorym mówic stanowczo stop...za duzo tego :(
przyjaciele przed slubem...hm..częsc odradzala, tez duzo sie kłócilismy, nie moglam sie zdecydowac..podziwiam meza wtedy ze wytrwał...
kłotnie nie sa zle, swiadcza o tym ze cos sie dzieje, ludzie sa rozni, dogaduja sie..moze zle slowo konflikty nie kłótnie...takie zdrowe...z mozliwoscia dojscia do kompromisu

Gdy nie ma meza jakis czas, odpoczywam, wracaja zle rzeczy, a potem sie oczyszcza i zaczynam tesknic za nim, za uczuciami do niego...tak bywalo zawsze, dobrze mi bez niego ale tęsknię za miloscią, osobą ktora moge kochać oblubieńczo....inaczej niz przyjaciól

teraz nie mam mozliwosci wyjazdu, odzielne spanie jednak dobrze mi robi, zbieram sie w sobie

U nas nie ma problemu z rządzeniem, jestem typem raczej uleglym :-) , lubie wspolpracować, chcialabym zeby maz rządzi w domu z głową , z szacunkiem, nie naduzywał tej wladzy, jestem raczej zgodna, uwielbiam kompromisy, poczucie ze obie strony sa wygrane
zachecam go do kierowania naszym malzenstwem...jednak gdy ma rzut agresji i depresji to nie wychodzi

po co jestesmy razem?
ja sie ogromnie duzo uczę od meza i w byciu z nim..to dla mnie nie lada poligon, przez te wszystkie lata (juz 6!) nauczylam sie duzo o sobie i o byciu razem
stabilizacja materialna jest jest tu istotna :-x
ale czy taki poligon to jest cel malzenstwa
kosciół uczy ze celem jest wzajemna milosc i potomstwo...hm u nas z tym krucho i w obecnym stanie nie da rady...a wiadomo facet bez seksu dlugo nie pożyje...pokusy, inne kobiety, zdaje sobie z tego sprawę
sytuacja patowa...ale czuję ze będzie co z tego nowego wkrótce...obysmy byli czujni i nie ranii sie wzajemnie

kasiu dzieki :-D oj wiesz, cale wieki nie smiałam się na głos, wiec moze warto sprobować tej ksiazki
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-06, 08:55   

Danka 9 napisał/a:
cale wieki nie smiałam się na głos, wiec moze warto sprobować tej ksiazki

warto spróbować :-) mogę Ci nawet tę książkę pożyczyć...
Ale jak chcesz się tak naprawdę pośmiać i rozradować w sercu... to jedź z nami do Krakowa ;-) ... coś czuję, że będzie tam niezła jazda bez trzymanki :lol:
a na poważnie Danusiu... to wydaje mi się, że pytanie, które zadałaś tak trochę między wierszami
Danka 9 napisał/a:
musze sobie odpowiedziec na pytanie czy ja chce kochać mojego męża?

jest bardzo ważne...
I musisz znaleźć na nie odpowiedź...
A jeśli stwierdzisz, że chcesz kochać, to drugie pytanie jest takie:
czy chcesz kochać, żeby dać... czy chcesz kochać, żeby dostać?
Słuchając rok temu nagrań z rekolekcji w Częstochowie, usłyszałam właśnie takie pytanie... czy dajesz coś komuś, żeby dać... czy dajesz, żeby dostać to samo w zamian...
To zdanie ciągle za mną chodzi...
Nie pamiętam tylko, czy pada ono w tej części, która jest na forum, czyli "Zmieniaj siebie", czy to było w pierwszej części zatytułowanej "Relacje"...(też było kiedyś na stronie głównej, trzeba pytać Andrzeja, gdzie jest teraz).

Danusiu, słuchaj... i pytaj swojego serca:-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9