Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
ciągle wierzę, a on ciągle sie nie zmienia
Autor Wiadomość
lucja
[Usunięty]

  Wysłany: 2009-10-09, 16:04   ciągle wierzę, a on ciągle sie nie zmienia

Jestem użytkowniczką tego forum od długiego czasu. ciągle miałam nadzieję, że maż, którego w styczniu 2008 roku złapałam na logowaniu w portalach towarzyskich, gdzie pisał-"Poszukuję kobiety do sekretnych spotkań, do seksu" się zmieni. Niestety zmienił się , ale na osobę, która mnie ciągle poniża psychicznie i fizycznie. W domu(on teraz już się domyślił, że mam wtyczkę) ciągle przeglądał laski z gg, lub nk i prowadził rozmowy na temat ryzyka, tęsknoty itp.Mam dowody bilingi jego telefonów. Prowadzi rozmowy w pracy, w domu popołudniu i w nocy. czasami nawet do 40 minut. Pewnie się też spotyka, bo nagle zaczął zabierać ze sobą bieliznę (kilka kompletów) na zmianę.Nie wiem skąd te laski się biorą. Rozmawiałam z nimi. Oczywiście tłumacza to tylko rozmowami, ale wiem, że jest inaczej. Mąż nie miał ochoty na seks ze mną. Obecnie nie śpimy ze sobą. Powiedział mi, ze jestem w łóżku do d....
Jestem załamana. Najbardziej boli fakt szydzenia ze mnie, wyzywania. Byłam i jestem wierna i uczciwa. Awantury w naszym domu to powszedniość. Nasza córeczka 4 letnia to słyszy. nie mam siły. miałam myśli samobójcze. Byłam dziewicą do ślubu. kochałam go. teraz go nienawidzę. nie wiem co robić. mamy kredyt hipoteczny na dom. nie mogę w to uwierzyć, że on bez żadnych skrupułów dalej to robi i dalej mnie wyzywa od chorych psychicznie.

Po pokazaniu bilingów śmiał się i szydził. Potem się uspokoił i wpadł w czas remontu. teraz może się nie awanturuję, ale ja strasznie cierpię. Nie płaczę przy nim. Tak bardzo tęsknie do "tamtego" męża.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 17:05   

Lucja na początek cytat:
"masz. W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu De
"Jeśli nie jesteś szczęśliwy, to oznacza tylko tyle, że koncentrujesz się na tym, czego nie masz.
W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu"......


.....Anthony De Mello


A co do szydzenia........ a możesz postarać sie wyjśc z "siebie" ,stanąć obok i zapytać go czy wierzy w to co mówi? i czy jest pewny tego co?czy może napisać Ci to na kartce(abyś nie zaponiała i miała trampolinę do zmiany siebie) to co mówi

A na juz........ odcięcie sie emocjonalne
 
     
xena-xa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 22:00   

Witaj Lucja!
Nie wiem jak mogę Ci pomóc. Jestem mężatką od 5 lat. Jestem osoba wierzącą, mamy dwoje dzieci , jedno 3-miesięczne, drugie 4letnie. Mieszkamy osobno. Mój mąż ciągle mówi, że się zmieni. Owszem, coś się zmieniło gdy rok temu musiałam od niego uciec bo powiedział że mnie zabije. Potem błagał, dzwonił, przyjechał. Po walce w mojej psychice (cieszyłam sie ze udało mi znaleźć odwagę by od niego uciec, a tu perspektywa powrotu;/)w końcu doszliśmy do porozumienia, było wspaniale. Zaszłam w ciążę i po kilkunasty tygodniach jego zapał opadł. Znowu stał się ohydnym bałaganiarzem,pił w pracy ze starszymi od siebie ok 20 lat współpracownikami, przestał oszczędzać pieniądze, wydawał je tylko na wypożyczalnie dvd szybkie jedzenie itp. w skali miesiąca ok 250zł. Potem jak przed rokiem zaczął do mnie obrażać moją rodzinę. Nazywał moją siostrę rudym ścierwem, jej męża jeszcze gorzej- a to dlatego że oni się dorobili pieknego domu, ze szwagier sam założył firme która ciagle się rozwija. Każdy był zły. Jak mamusia kupiła niby dla nas auto jeździł bez prawa jazdy narażając mnie na nerwy w ciąży. Nie pojechał ze mną na pogrzeb mojego ukochanego wujka bo on chciał jechać jego autem, nie z moim ojcem, mimo iż ja nie byłam w stanie prowadzić, byłam w histerii po śmierci chrzestnego. Zamiast bawić się z córką, poczytać jej on oglądał z nią filmy dla dzieci i nie dla dzieci . A poza tym tylko siedział i grał na komputerze. Bałagan jaki robił to nie rozrzucone skarpety. To kiła i mogiła, stare kanapki z pracy, brudna bielizna, czyste ubrania wymieszane z brudnymi oczywiscie na podłodze, napoczęte owoc na których maskowo gromadziły sie muszki itd itp. przypalona od papierosów pralka przynajmniej raz w tyg mimo ciagłych napominań. W końcu zwyzywał dzieci mojej siostry powiedział mojej mamie ze jej nienawidzi i nie ma do niej szacunku, wyszedł przed dom i zaczął krzyczec że go biją. Spakował się i wyprowadził gdy jego syn miał miesiąc. Mieszkał z matką i ojcem ale oni zechcieli sie go pozbyć bo nie byli w stanie za nim sprzatać. Wiec pojechał do Anglii. Podobno ma tam pracować, podobno dla nas. Tylko, że mi już chyba nie zależy na "nas". Boję się tylko reakcji otoczenia i jak sobie dam radę żeby wynagrodzić dzieciom nieobecność ojca. Tak na marginesie dwa lata wcześniej siedział w areszcie pół roku, musiałam radzić sobie zupełnie sama, bo jego rodzice nie widzieli potrzeby pomagania mi, a nie mieliśmy zadnych oszczędnośći. To on był biedy nie ja. Siedział na posiadanie trawki i był od niej uzależniony, palił ją jak papierosy. Okradał mnie, zastawiał obrączke do lombardu, oszukiwał, kłamał, umawiał się z 17-to latką , wyzywał przy ludziach na wakacjach w kołobrzegu od kurw i dziwek jak skończyła mu sie marihuana. Zawsze byłam dla niego obiektem do wyżycia swoich frustracji.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 23:08   

Kiedyś byłam zalogowana ,czytałam różne posty na różne trudne tematy.Przedstawiłam swoja trudna sytuację kryzysu w małżeństwie.
Moje małżeństwa trwa 33 lata.Własnie dzisiaj obchodzimy 33 rocznicę slubu.Będąc w kościele ,sama na mszy zdałam sobie sprawę ,że dziś 33 lata temu szłam do ołtarza w pięknej białej sukni pełna nadziei i tak bardzo nieświadoma tego co mnie czeka ,tego co sama sobie zgotowałam.Ciągle wierze a on sie nie zmienia i dziś wiem ,że już się nie zmieni.Dzis uczę sie z tym żyć,jestem bardzo osamotniona w moich marzeniach,chciałabym byc razem ale nie z takim człowiekiem jak mąż,który tylko widzi matkę,nie ma dojrzałości za rodzine ,w tej chwili za dorosłych już synów,myśli tylko o sobie.Ja całe życie byłam ta gorsza ta zła ,która wszystko rozwala.Od czasu kiedy się zbuntowałam jest źle,nas juz nie ma.Mąż nie robi w domu nic,mieszkamy w oddzielnych pokojach,oddzielne finanse i tak naprawdę odrębne życie ,tylko zostały strzępy niewielu miłych sytuacji.Dzis przestałam już wierzyc ,że jest szansa,ja starałam sie cos dla nas robic ale na marne.Mąż żyje na innej planecie,wychowany w innych realiach rodzinnych gdzie nie było tolerancji dla kobiety ,ktora chciała się rozwijac a nie być tylko kura domową.Poświęciłam dla męża całą młodość w nadziei ,że się zmieni .teraz nie chce juz poświęcić starości.Wierzcie mi to przykre,kiedy ni ma zrozumienia,rozmów tylko ciągle obwinianie i przesłuchiwania.Nie chce już czuć się więźniem swojego męża,ale z drugiej strony chciałabym aby stał się cud i abym mogła znim przeżyć chociaż te pare lat w zgodzie i szacunku do siebie ,którego już dawno nie ma.Nie mam zamiaru sie rozwodzić ani mi to w głowie ale tak żyć już nie mam siły.Tak jak ja żyje to pewnie nie ma takiej drugiej pary z takim stażem ,niby razem ale już dawno osobno.Wróciłam ale tak naprawdę to nie potrafie zabrać głosu,bo nie mam sił nikogo pocieaszać i radzic ,bo nic nie osiągnęłam.to ,że sie odezwałam skłoniły mnie życzenia z okazji 33 rocznicy ślubu właśnie z tego forum.Nie wiem nawet od kogo ale to było miłe.Pewnie po powrocie skończy sie tylko na czytaniu postów i zamilkne jak kiedyś.może ktos się do mnie odezwie,któs madrzejszy niż ja i powie jak długo warto czekac na cud !!!!
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 07:33   

Kobiety, zacznijcie się szanować, bo się wykończycie. Nie pozwólcie się krzywdzić.

Chyba nadszedł czas, by odnaleźć swoją wartość i kobiecość, nieprawdaż?

Ks. Jacek Prusak napisał (jest psychoterapeutą):
"Kobieta jest nieszczęśliwa w małżeństwie, bo pragnie silniejszej więzi z mężczyzną, więzi, do jakiej większość mężczyzn nie jest zdolna.
Mężczyzna jest nieszczęśliwy w małżeństwie, bo widzi, że kobieta nie jest z nim szczęśliwa."


Więc przerwijcie to błędne koło.
Nie nalezy żałować straconych lat, Gabi. Nie tędy droga. Zamęczysz się i męża zamęczysz.
Wyjdź do wspólnoty - przy parafii, przy kościele, bądź też może jakaś terapia dla siebie, warsztaty! Najpiękniejsze jeszcze przed Tobą, zapewniam.
Jaką relację masz z PANEM BOGIEM I JEGO SYNEM, Z JEGO MATKĄ? To ważne, najważniejsze.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 09:23   

To co poniżej napisałem w poście Ksiek....wklejam to w ten post.........bo nie wiem czy czytałyście tam

czesto jest tak,że w ostre kryzysy małżeńskie wpadają nie tylko młodzi małżonkowie,choć młode kobiety,młodzi męzczyżni żeniąc sie/wychodząc za mąż biora soeboei za męża/żonę wyobrażenia żony/męża a nie za człowieka z krwi i kości.
A po ślubie wyobrażenia pryskają jak bańki mydlane............... i sinusoida emocji ,rzadz,pragnień wychyla się tak mocno,że zrywa się niekontrolowanie jej amplituda.
Przed zawarciem małżeństwa ludzie mają masę wyobrażeń........... kobiety najczęściej myślą ,że to jedno pasmo miłości i przyjemności we dwoje ,a mężczyzni że to pasmo seksu i przyjemności.
I nie chcą tego weryfikować,nie chcą zaakcetować prawdy rozbieżnej od wyobrażeń.
Nie wiedzą,nie chcą wiedzieć ,że małżeństwo to ciągły kryzys....tylko o różnym nasileniu i wpadający raz w stefę ujemną a raz w dodatnią.
Jak w osiach współrzędnych.

Rozczarowanie bywa tak duże ,że czasami są podejmowane wysiłki by uciec,by sie uwolnić,by się rozwieść ,by pójść do sądu metropolitarnego po stwierdzenie nieważności.................

[ Dodano: 2009-10-10, 09:25 ]
Xena-xa........ Twój mą zjest najprawdopodobniej narkomanem.Jest uzalezniony.
Pozwól mu osiagnac dno.Inaczej nie przestanie palić i ćpać.
Człowiek uzależniony jest zniewolony przez "uzależniacz"
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 09:39   

Zgadzam sie z nałogiem,trzeba pozwolic osiagnac mu dno.Ja tez staram sie to zrobic z moim mezem,ale chyba jeszcze nie dotknął tego przyslowiowego dna,mam nadzieje,ze upadnie na samo dno.
W czwartek poinformowalam meza o stanie zdrowia naszej corki,bo mu to obiecalam,ze bede go informowac .Wyslalam do niego sms-a o tresci :
Laura jest po kolejnej wizycie laryngologicznej.Lekarz zapisal jej nastepne lekarstwa,dal skierowanie do poradni alergologicznej oraz skierowanie na RTG zatok.Z tomografia trzeba sie jeszcze wstrzymac ze wzgledu na mocno zainfekowane zatoki.
Tym sms-em rozpetałam przepychanke słowną,jego odpowiedz :
Rozumie.Chcialbym odwiedzic Laure w niedziele i porozmawiac chwile z toba na temat jej zdrowia.Prosze o odpowiedz.
Nie moge sie jeszcze z nim spotkac,nie jestem gotowa na rozmowe,chce walczyc o nasze malzenstwo,a spotkaniem i rozmowa w czasie obecnym wszystko bym mogla popsuć i fakt juz mialam inne plany na niedziele,wiec napisalam :
Wszelkie informacje o stanie zdrowia córki przekazałam. Niedzielne spotkanie jest niemożliwe, mamy już zaplanowany czas i nie będziemy tego zmieniać. Ja ze swojej strony proponuje przyszłą niedzielę,ale uzgodnij to z Laura .
Jego odpowiedz na moj sms :
Bezczelnie i zlosliwie w twoim stylu.Przyjade i tak.Moze jednak bedziecie.
Corka nie chce sie z nim caly czas widywac,placze jak on maz ma przyjechac,czuje potworny zal do niego i jest zla.Nie zmusze jej do dobrych relacji z tata,moge tylko tlumaczyc.Wiec odpisalam mu :
naucz się w końcu odpowiedzialności !!
nie czekamy na Twoj przyjazd, mamy swoje zajęcia !!
I sie zaczeło,jego odpowiedz:
chce zobaczyc corke,nie interesuja mnie twoje zajecia.O ile wiem nie pozostalem pozbawiony praw rodzicielskich
Dlaczego tak jest,przeciez to jest jego chcenie,dlaczego on patrzy caly czas egoistycznie i nie popatrzy czego corka chce.Odpisalam mu tak :
a ja nie zostałam ubezwłasnowolniona !! zyję, mam zajęcia i nie będę ich zmieniała pod Twoje widzimisię !!
Na tym sie skonczylo,juz nie odpisal.Boje sie,ze tym calkowicie go zrazilam do siebie,ale nie moge przeciez pozwolic na to zeby on tak nas traktowal,przyjezdzal do corki wtedy kiedy on chce ,przeciez ja mam prawo do swoich zajec i nie bede zmieniac ich pod niego.Chce mu pokazac ze mam szacunek do siebie i chce zeby on mial do mnie.Po tym jak pisze słowa "tobie", "twoje" z malej litery smiem twierdzic ze nie ma szacunku do mnie.
 
     
xena-xa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 13:03   

On już nie pali, od ubiegłego roku kiedy uciekłam. Tak sobie tłumaczyłam jego zachowanie, że wszystko przez trawke ze jak przestanie to zaczniemy wspólnie normalnie życ. Niestety to chory egoista. Myślę ze lepiej nie mieć żadnego męża niz takiego. On nigdy przenigdy nie robi nic dla mnie, nawet nie mogę na nim polegać w sytuacji np. zeby wrzucił list do skrzynki, bo on zapomnie albo go zgubi. Jego matka jest cieniem naszego zycia wydawała się taką fajną babką. To nie chodzi o dno. Tu chodzi o wychowanie o dojrzałość. On potrafi zazdrościć nienawidzić, niszczyć, bałaganić, robić z siebie idiotę. Przed porodem leżałam miesiąc w szpitalu. Owszem odwiedzał mnie, od razu po pracy, zmęczony. Ale jak go prosiłam o wodę ze sklepu (nie wolno mi było wstawac a nikt mnie nie dowiedział bo leżałam z dala od domu) to mówi potem zaraz i w końcu zapominał , a ja cały dzień czekałam spragniona na wodę. Inni mężowie najpierw pytali żony czego potrzebują i szli do sklepu. A on poprostu rozkładał się na moim łóżku i oglądał tv na sali szpitalnej, było mi po porostu wstyd. Gdy wychodziłam z synkiem ze szpitala przyjechał po mnie z moim ojcem. Tata biegał przejety, a on nic. Powiedział cześć , idziesz?- i tyle! A gdy dojechaliśmy chciałam położyc dziecko szybko na łóżku bo nie miałam siły stac po porodzie. Powiedziałam mu zdenerwowanym głosem:Weź swoje rzeczy z łóżka bo musze położyć małego" a on zaczął na mnie krzyczeć, że nie będe mu rozkazywać. A potem chcąć mnie zaszantażować zaczął się pakować. Takie miałam powitanie z nowym cudownym członkiem rodziny po takim długim pobycie w szpitalu, stęskniona za rodziną.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 13:21   

Żono Artura...... tylko konsekwencja i wytrwałość da efekty.Jak ustapisz to dasz sygnał ,że można na Tobie ćwiczyć jak na worku treningowy.Przesuwać granice tak jak w danej chwili bedzie sie podobało Twojemu ślubnemu.
Twarda miłość............ nie wypędzałas go z domu,nie pozbawiałas władzy rodzicielskiej,nie ograniczałaś jego praw.............. sam je sobie ograniczył poprzez wskoczenie na zielensz atrawkę do kochankii.
Jego wybór i jego konsekwencje muszą być.
Ustapisz..........stracisz szacunek do siebie,stracisz godność.

Xenna........... piszesz,że on już nie pali.........wiesz........ śmie watpic.a nawet jak nie pali na tzw.dupoiścisku to ma syndrom odstawienia i jest na haju na sucho,bez palenia,na haju emocjonalnym.
Xenna............ wiesz co???masz problem z własną oceną,z ocena własnej osobowości,z oczekiwaniami...................
To Ty wybrałaś soebie tego a nie innego faceta za męza 3 lata temu
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 14:52   

nałóg...ja niby to wszystko wiem o czym piszesz,ale jest mi to ciezko wprowadzic w zycie tzn staram sie tak robic,nie zawsze wychodzi tak jak powinno,czasami jest mi szkoda mojego meza,bo bardzo go kocham,a musze tak postepowac.Jedna osoba z tego forum powiedziala mi to samo co Ty.Fakt nie wypedzalam go z domu,ale on twierdzi ze swoim zachowaniem wpychlam go w tej kobiety ramiona i tym samym podjelam za niego decyzje,ze wyjechal rano do pracy i juz z niej nie wrocil.Nie chce byc z mna,nic do mnie nie czuje,nie zostawil dziecka tylko matke dziecka.I tak jest juz od przeszlo 5 miesiecy,nie mieszka z nami tylko mieszka u swoich rodzicow,a kochanka ze swoja rodzina czyli mezem,dziecmi.
Przepraszam,ze wtracilam swoj watek w post Xenny-xa,ale moj jest na dalszej stronie i nikt juz chyba go nie czyta.
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 15:07   Re: ciągle wierzę, a on ciągle sie nie zmienia

lucja napisał/a:
Jestem użytkowniczką tego forum od długiego czasu. ciągle miałam nadzieję, że maż, którego w styczniu 2008 roku złapałam na logowaniu w portalach towarzyskich, gdzie pisał-"Poszukuję kobiety do sekretnych spotkań, do seksu" się zmieni. Niestety zmienił się , ale na osobę, która mnie ciągle poniża psychicznie i fizycznie. W domu(on teraz już się domyślił, że mam wtyczkę) ciągle przeglądał laski z gg, lub nk i prowadził rozmowy na temat ryzyka, tęsknoty itp.Mam dowody bilingi jego telefonów. Prowadzi rozmowy w pracy, w domu popołudniu i w nocy. czasami nawet do 40 minut. Pewnie się też spotyka, bo nagle zaczął zabierać ze sobą bieliznę (kilka kompletów) na zmianę.Nie wiem skąd te laski się biorą. Rozmawiałam z nimi. Oczywiście tłumacza to tylko rozmowami, ale wiem, że jest inaczej. Mąż nie miał ochoty na seks ze mną. Obecnie nie śpimy ze sobą. Powiedział mi, ze jestem w łóżku do d....
Jestem załamana. Najbardziej boli fakt szydzenia ze mnie, wyzywania. Byłam i jestem wierna i uczciwa. Awantury w naszym domu to powszedniość. Nasza córeczka 4 letnia to słyszy. nie mam siły. miałam myśli samobójcze. Byłam dziewicą do ślubu. kochałam go. teraz go nienawidzę. nie wiem co robić. mamy kredyt hipoteczny na dom. nie mogę w to uwierzyć, że on bez żadnych skrupułów dalej to robi i dalej mnie wyzywa od chorych psychicznie.

Po pokazaniu bilingów śmiał się i szydził. Potem się uspokoił i wpadł w czas remontu. teraz może się nie awanturuję, ale ja strasznie cierpię. Nie płaczę przy nim. Tak bardzo tęsknie do "tamtego" męża.

Czy rozmawiałaś z kapłanem o swojej sytuacji?
 
     
xena-xa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 15:51   

Wiesz co Nałóg gdybym chciała pisać cała historie naszego związku to zajęłoby to pewnie kilkaset stron. Myśl o mnie co chcesz. I wiesz nawet nie będę już pisać co jak i dlaczego. Nie mam już na to siły. Najprościej jest ocenić. Ale uwierz mi, gdybyś go poznał to byś się przekonał i tak łatwo nie wydawał osądów na mój temat. Tak się składa, że to ja sama jestem z dwójką dzieci z własną chorobą i z ciężarem złych doświadczeń, a on się buja po Londynie, oczywiście bez pracy. Powodzenia
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 17:02   

xena-xa,
Moim zdaniem nałóg Cie nie osądza,wiesz jest osobą postroną zna tylko relacje z Twojej strony i tylko Tobie chce pomoc bo to Ty jestes na tym forum. Ja tak samo jak Ty uzalalam sie nad soba,ze maz mnie zostawil,a uwierz zostawil mnie w bardzo ciezkiej sytuacji (przezylam 3 traumy:1 zabrzmiala dla mnie jak wyrok - nowotwor! 2 dowiedzenie sie,ze maz juz mnie kocha i kocha inna kobiete wszystko w jednym czasie w tym samym miesiacu 3 porzucenie mnie przez meza i pozostawienie bez srodkow do zycia,daje mi tylko smieszne pieniadze na corke,nawet nie porobil oplat i do dzisiaj tego nie robi) ale uwierz staram sie zyc dla siebie nie dla niego czasami wychodzi mi to nieudolnie,ale robie cos w tym kierunku.Fakt sa dni gorsze,ze wydaje mi sie ze nie dam rady,nie podolam,a nadmienie ze caly czas walcze z moja choroba.Osuwam zle mysli od siebie i przestalam obwiniac meza za to ze zostawil mnie w takiej sytuacji,a wiesz dlaczego bo on ma prawo do swojego zycia,on wybral takie zycie,ja moge sie z tym nie zgadzac ale z szacunku do meza musze je zaakceptowac,wiem ze to trudne bo ktos mi wyrzadzil przez swoj egoizm krzywde,ale tym samym wyrzadzil sobie krzywde.... moze jeszcze sobie nie zdaje z tego sprawy ale wierze w to,ze nadejdzie taki moment,ze do niego dotrze.My mamy wplyw tylko i wylacznie na siebie,nie mamy wplywu na innych,nie nam ich osadzac czy robia zle czy dobrze to jest ich zycie i kazdy wybiera takie jakie mu odpowiada.Ciezko sie z tym pogodzic ale trzeba, to my brzydko mowiac zbieramy plony,nasze plony z tego co robimy.
Jest takie polskie przyslowie : jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz - czyli sami mamy wpływ na to, co się dzieje w naszym życiu, na jego jakość .
Pozdrawiam i uwierz w siebie jestes silna,zacznij zyc dla siebie nie dla meza,jest to trudne,ja sie tego caly czas ucze.
 
     
xena-xa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-11, 12:05   

Bardzo mi przykro, że jesteś w takiej sytuacji.Nie wątpie w twoje cierpienie i traumatyczne doświadczenia. Tylko w jednym się nie rozumiemy. Ja się nie użalam nad sobą i znam swoją wartość. Nie jestem pierwszy raz na tym forum. Nie pisze żeby się użalać nad sobą, pisze "ciągle wierzę, a on ciągle się nie zmienia"- przestałam wierzyć. Uważam , że najgorszą rzeczą ze strony kobiety jest bycie męczenniczkom. Za jakie grzechy?Dlaczego kobieta ma trwać u boku "mężczyzny" który znęca się nad nią?Bo małżeństwo?Mądry Bóg na pewno by tego nie chciał.

[ Dodano: 2009-10-11, 12:07 ]
Do Nałoga
Jesteśmy małżeństwem 5 lat
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-11, 13:41   

xena-xa napisał/a:
ważam , że najgorszą rzeczą ze strony kobiety jest bycie męczenniczkom.


Dokładnie, a najlepszą jest przyjęcie krzyża.


Ew. Mateusza 11:...
(28) Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. (29) Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. (30) Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9