Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
nie rozumiem co się dzieje
Autor Wiadomość
belcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-26, 23:11   nie rozumiem co się dzieje

witam serdecznie, jestem tutaj pierwszy raz i szukam pomocy i zrozumienia . jestem meżatka 8 lat mamy 2 cudownych synów ( 5 i 2 latka) i 2 tygodnie temu moj mąż powoedział mi że juz mnie nie kocha, kocha dzieci a mnie nie , jest wypalony i probował mnie pokochac ale mu sie to nie udało i chce odejsc. od jakiegoś czasu zauwazyłam ze odsunal sie od nas, wracal pozno do domu , wychodził z kumplem na piwo a jak juz był w domu to siedział przed komputerem lub ogladał mecze, zamykał sie w sobie i pomimo moim prob rozmów nie udało mi sie dotrzec do niego ... powiedzial ze podjął juz decyzje i wie czego chce . nie chce sobie życia zmarnowac a jak sie wyprowadzi to bedzie lepiej dla dzieci . oczywiscie obiecal mi pomoc w wychowaniu dzieci - ja w maju straciłam prace i jak narazie nic nie znalazłam . jak to mowią nieszczescia ida parami . podejrzewam ze ma kogos bo juz kiedyś mnie zdradził poslubie jak jeszcze nie mieismy dzieci , zachowywał się podobnie i twierdzil ze ma kryzys osobowosciowy ... wyszło przypadkiem - wybaczyłam mu ale nie zapomniałam .
jak mi to powiedział to przez tydzien w ogole nie spałam - nawet nie wiedzialam ze tak mozna.. najgorsze jest to ze nadal go kocham i chciałabym bysmy tworzyli szczesliwą rodzine a rozum mi mówi ze nie moge na nim polegać zwłaszcza w trudnych chwilach . we wtorek idziemy do poradni małżenskiej, zgodzil się iść ze mną - moze uda mi sie zrozumieć dlaczego tak sie dzieje .
staram się modlić ale juz sama nie wiem co byłoby lepsze ... chyba tylko o akceptacje woli bozej

ach czy ja jestem taka ślepa i głupia ...
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-27, 14:48   

witaj Belcia

ja od meza na poczatku tego roku uslyszalam cos podobnego
maz stal sie oziebly, w domu wpadal tylko zjesc obiad i spac
powiedzial mi ze juz mnie kocha, ze nie jest o mnie zazdrosny, ze moglabym go zdradzic a on ramionami by nie ruszyl , ze chce rozwodu ,nie czekajac do naszej 4 rocznicy slubu (listopad) ze kocha tylko dzieci (2) itp
u nas okazalo sie ze maz zakochal sie w innej kobiecie poprostu...
kiedys mialam podobna sytuacje juz (bez bez zdrad fizycznej) i po szoku postawilam sprawe jasno, kazalam mu pakowac walizke i wynosic sie do tej drugiej
bylam stanowcza i pewna ze z nim czy bez niego napewno nie umre
teraz majac 2 dzieci (w tym jedno mialo pol roku) juz tej pewnosci nie mialam i to mnie zgubilo
bo tak jak w tej ksiazce Dobsona (bardzo polecam) tolerowalam "przyjaciolke" meza a on mnie traktowal jak wyciaraczke :-/
blagalam, prosilam,. wylam dniami i nocami zeby nas nie zostawial, zapewnialam go ze jest calym moim swiatem, ze nie dam rady sobie bez niego itp
to byly moje najwieksze bledy :(
a maz?
widzac jak bardzo jestem uzalezniona od niego pozwalal sobie na coraz wiecej
wkoncu kupilam polecana tu ksiazke i po 2 tyg zastosowalam sie do rad tam zawartych
otowrzylam klatke mezowi
powiedzialam ze moze sie wyprowadzic (o co blagal mnie wrecz od miesiaca) ze nigdy nie bede sama, bo mam przyjaciol, rodzine, Boga , ze mozemy zarzadac separacji (on chcial rozowdu i co smieszniejsze ja mialam wszystkim sie zajac)
plakal, powiedzial ze nie odejdzie a ja postawilam mu warunki
dzieki temu forum stalam sie silniejsza
zmiane zaczelam od siebie i koncentracji na sobie, nie mezu
powszlam na prawko, fitenss, zapisalam sie na studia
bylam u prawnika - maz o tym wie, zeby w razie czego (czego oczyscie bardzo nie chce) wiedziec co mi przysluguje i ile, maz po tym wogole ani razu nie wspomnial o rozwodzie, a wczesniej mowil o tym codziennie
ostatnio uslyszalam nawet ze kocha swoja zone i dzieci :)
ale nie jest jeszcze tak jak byc powinno, ale nie bede tu rozpisywac sie czego brakuje

wiem ze to trudne, ale pokaz mezowi co moze stracic, zamiast smutnej, zgaszonej wizja odejscia meza i placzliwej zony badz usmiechnieta, radosna, zajeta swoimi sprawami i swoim zyciem
mi bylo ciezko przez 3 dni a tygodniu weszlo mi to w krew i zamiast ryczec codziennie to plakalam w ukryciu juz "tylko" co tydzien a teraz juz wogole
pomogla mi tez pani psycholog
mam nadzieje ze Wam pomoze terapia rodzinna, sprawdz czy to katolica bo to roznie moze byc

trzymam kciuki i pozdrawiam

ps w modlitwie znajdziesz napewno wyciszenie, jezeli modlac sie skupisz na tym co mowisz do Boga-mi to bardzo pomoglo
 
     
Tyśka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-27, 15:52   

Witam

W tym jest problem ze Dobsna niezawsze mozna zastosowac(: Mój maz tylko czeka na to kiedy ja bedę usmiechnieta i niebedę już płakac kiedy zobaczy ze ja jestem szczesliwa i zadowolona. Jeszcze najlepiej by było zebym sobie zycie ułozyła!Teraz jeszcze resztki sumienia niepozwalają mu odejsc tak do konca(odszedł wyprowadził się powiedził ze niewraca). Napisał mi kiedys dlaczego nikt niepozwoli mu odejsc(ja rodzina tesciowie) a ja się go pytam potrzebujesz mojego pozwolenia mojego błogosławienstwa? zapytałam się a jak ci powiem odejdz,dam sobie rade wychowam dzieci sama to co odejdziesz,bedziesz wtedy spokojny bedziesz mógł z czystym sumieniem odejsc? nas zostawic? Odpowiedział- wtedy bedzie mi łatwiej.Mój mąz tylko czeka na to az się postawie i pokaze ze bez niego dam rade! Niepomysli sobie wtedy zeby zostac, ze warto spróbowac,niezastanowi się co robi,co traci! On mi kiedys powiedził ze czeka az ja stane na nogi i on wtedy odejdzie,ze niemogł odrazu odejsc bo widził ze ja jestem w takim stanie.Ze teraz bedzie mi łatwiej.Tak ze widac ze niezawsze Dobson da raze.Bardzo załuję i jest mi zle ze niemoge tego zastosowac w moim małzenstwie :(:(


Pozdrawiam Tyśka
 
     
fraszka33
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-27, 16:02   

Tysiu skad ja to znam:)
 
     
Małgośka12
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-27, 16:33   

witam, zaglądam tu już od jakiegoś czasu, widzę, że nie jestem sama. Moja historia: 9 lat małżeństwa, 2 synów (4 i 7), od roku gehenna po odkryciu zdrady męża. Pół roku mąż trzymał mnie w niepewności, czy zostanie czy nie. W końcu w styczniu wyprowadził się. To była moja decyzja, bo wiedziałam, z nie może mnie dłużej ranić, ale nie byłam na nią gotowa. Tak naprawdę przez te pół roku udowodniłam sobie jak bardzo jestem uzależniona od niego. I tak jak piszecie on patrzył na zapłakaną, zalęknioną kobietę, niepewną tego co robi i....pastwił się. Ja próbowałam podzielić po partnersku obowiązki, ale stało się to takie trudne, że sobie odpuściłam. Powoli godzę się z tym, że zostanę sama z 2 dzieci i zaczynam organizować nam życie. Bez uwzględniania męża. Mój mąż też tylko na to czekał, złościł się strasznie jak go o coś prosiłam. Mam takie wrażenie, ze jak złożę pozew o rozwód to będzie się czuł jeszcze lepiej. Znowu ucieknie od odpowiedzialności za swoje życie, znowu ja podejmę decyzję, że się rozwodzimy, nie on. Nie wiem co jest dobre, na razie zaczynam organizować sobie życie bez niego i to jest chyba najlepsza choć trudna droga droga dla mojej rodziny. Wiedziałam, że jestem uzależniona od niego ale nigdy nie przypuszczałam ze w takim stopniu.

[ Dodano: 2009-07-27, 16:43 ]
Do Tyśki,
jakbym słyszała mojego męża. I tak źle i tak niedobrze czyli źle jak jesteś załamana bo tym bardziej nie mam do Ciebie szacunku i źle jak układam sobie życie. Chyba pora odciąć się od tego co mój mąż czuje i uważa a właściwie od tego czego nie czuje;) Szkoda, że to takie trudne.
Pozdrawiam wszystkie cierpiące żony...
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-27, 20:49   

hej , witajcie,
ja też mam podobne przezycia/
Mój mąż zakomunikował mi że mnie nie kocha, nie może dłużej ze mna być. Gdy pytałam czy ma kogos odpowiadał, że nie.
Ale kupił sobie nowe koszulki, spodenki, dzis przestawiałm jego samochód, a w nim flakonik hugo bossa ( nigdy nie gustował w drogich perfumach), a tu proszę!
Telefonik przy sobie, mieszka oddzielnie więc może byc swobodny...
Myślę, że tez kogos ma. Nie mam jednak mozliwości go sprawdzenia...
A gdybym miała, łudze sie że bym tego nie zrobiła.
Ale sprawdziłabym go napewno.

Ciężko samej.
Zaplanowaliśmy w lutym, ze w wakacje zrobimy remont naszego mieszkania...
A tu mój mąż się odkochał.
Jutro wchodzi brygada, sama zrobie ten remont.
Dziś kupowałam szpachle, gładzie , folie i tasmy malarskie.
Kupiłam tez drzwi do salonu. Wybieram drzwi i mówie zupełnie bezwiednie do fachowca; ustalę to z mężem.
Dziś zamontowali mi nowe okna, w domu sajgon, dzieci daleko, a tak tęsknię za nimi.
Potrzebuje zeby on mnie przytulił,
słucham IRY Bezsenni i mam wrazenie , ze ktos napisał piosenke o nas

Jak to dobrze, że skończył się już
Ten podły dzień, co mi Cię zabrał
Ciężko było tak po prostu przyjść
I usłyszeć, że dla Ciebie umarłem

A teraz zamknij oczy swe
Dotknij tak jak tylko mnie
Nie bój się, to tylko sen
W sen nie trzeba wierzyć
Zobacz - teraz jestem tu
Cały z Tobą, cały Twój
Dobrze, pójdę już, lecz gdzie - nie wiem
Choć noc, choć mrok - dla nas wszystko już jasne
Więc jak mam spać, kiedy wiem, że nie zaśniesz

Wiem, że trudno jest uwierzyć
Jak łatwo się stać tylko wspomnieniem
Ty nie przyszłaś też, zbyt ciężko jest
Usłyszeć, że dla mnie Cię nie ma
 
     
Małgośka12
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-28, 21:18   

witajcie,
Jest mi bardzo trudno, dzieci pojechały z tatem na wakacje, tęsknię za nimi bardzo.
Ja urlop spędziłam w domu bo po pierwsze brakło mi pieniędzy na wyjazd, ale też za bardzo rozbita jestem, żeby sama z małymi dziećmi się tułać. Najtrudniejsze jest to zbieranie się, budzenie do szczęśliwego życia, kiedy rany nadal świeże, kiedy tęskni się za mężem (tym który kochał, był). Nie wiem czy mam ufać, że wszystko będzie dobrze, że wróci? Nie mam już siły. Więc puszczam go wolno, na chwilę zapominam, by znowu za każdym razem jak przychodzi do dzieci przypomnieć sobie o nim.
Margolciu! też czeka mnie remont dwóch pokoików dla dzieci, więc wspieram Cię duchowo w tym remoncie:) Do tego muszę wziąźć kredyt, kupić samochód (mąż zabrał). Martwię się jak będzie się czuł w szkole starszy syn Adaś? Oddać Bogu to trzeba, ale bez moich rąk i główkowania nic się nie stanie...:)
pozdrawiam
 
     
belcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-28, 21:52   

byliśmy dzisiaj w poradni i moj mąz dalej obstaje przy swojej decyzji ... tak jak powiedziala nam psycholog kazdy związek jest do uratowania , muszą tylko tego chciec obie strony , tak wiec na nastepna wizyte umówiłam się sama bo musze stanąc na nogi , znalezc prace i zając sie dziecmi . to strasznie boli , jego decyzja utwierdziła mnie jeszcze bardziej ze ma kogoś , nie wierze zeby potrafił zbudować trwały i szczesliwy związek z kims innym ale najgorsze jest to ze tak bardzo krzywdzi nie tylko mnie ale przedewszsytkim dzieci swoje ..
nie jestem facetem ale nie rozumiem jak mozna komuś powiedziec ze juz nie kocha i w dalszym ciągu miec ochotę na sex ...wysyła mi sprzeczne sygnały , potrafi byc czuły , przytulić a potem mowi ze robi to mechanicznie ...

staram sie mysleć pozytywnie, modle się i tęsknie za zyciem zprzed 13 lipca ...
 
     
aneta79
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-29, 05:33   

Witaj.Mój mąż też powiedział mi że mnie nie kocha że kocha tylko dzieci.Wypierał się w żywe oczy mi,swojej matce że nie ma nikogo a dzisiaj w dwa miesiące poseparacji remontuje sobie mieszkanie ze swoją o 8 lat młodzszą kochanką i obwinia mnie za rozpad małżeństwa.nie pomogły prośby moje ,syna ani modlitwy.Widocznie Bóg chciał mnie od niego uwolnić.Życze ci dużo siły i pogody ducha!
 
     
Małgośka12
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-30, 07:59   

Belciu, przerabiałam to samo, tez próbowałam ratować związek, w którym do końca nie czułam się dobrze. Ale przecież chodzi o rodzinę, dzieci.Dla nich podjęłam próbę ratowania. Ale szybko okazało się, że to ja tylko chcę, mąż nie ma sobie nic do zarzucenia, więc po co pracować nad komunikacją? Odpuściłam więc, mój udział w tym związku się zakończył.
Więc tak żyjemy ja sama z dziećmi i on sam. Nie wiem czy ma kogoś, chyba coraz mniej mnie to obchodzi. Staram się patrzeć już na swoje życie, on niech robi co chce.
Dzieci mi bardzo żal, chyba nie ma większego bólu jak patrzeć jak dzieci cierpią, wołają w nocy przez sen tatę. Nie wiem jak sobie poradzą w życiu z taką traumą?
Ale cóż to tata zgotował im taki los.
Belciu, nie daj się zmanipulować czułostkami, przecież jego postawa świadczy o jednym. Nie szanuje Cię jako kobietę. Albo jest z Tobą albo nie. A jak ma ochotę na sex? W małżeństwie oprócz seksu powinien być jeszcze szacunek, miłość itp.
Aneta79 mój mąż też tak mówił, nawet zdjął mi obrączkę. Bolało strasznie.
Też obwinia mnie za wszystko mimo, że to on zdradził.
Myślę, że Bóg chce naszej wolności, chce żebyśmy się szanowały jako kobiety i matki. Mężowie, no cóż chyba się pogubili jak zobaczyli, że muszą dorosnąć, wziąźć życie w swoje ręce, popracować nad komunikowaniem swoich potrzeb.
Mój mąż ma z tym wyraźne problemy, ze swoimi uczuciami, które zakopał bardzo głęboko. Byłam zazdrosna, bardzo ale teraz widzę , że nie ma o kogo, też jestem zdania, że nie jest w stanie stworzyć z kimkolwiek stałego związku.
Wolność jest piękna, dostrzegam to już. Byłam strasznie od niego uzależniona.
Pozdrawiam Was dziewczyny. Dużo siły i pogody ducha!
 
     
Tyśka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-30, 12:33   

Witam

Mnie własnie najbardziej żal moich dzieci.Ja to ja ale dlaczego moje dzieci musze cierpiec za brak odpowiedzialnosci mojego męza,swojego taty? Męza niema 3 lata utrzymuje z dziecmi sporadyczne kontakty(jest zagranicą).Moj mąz własnie osiągną swój cel na który pracował 3 lata.Starsza corka wczoraj powiedzila ze ona tata niema i niechce go znac,a młodsza ma 4 lata i mówi ze tato niechce z nami zostac i nas niekocha,pyta jeszcze o niego wspomina go,ale niestety to do czasu.Mój mąz niezostawił tylko mnie ale zostawił,pozucił też swoje dzieci i on twierdzi ze je kocha.Dzieci juz mówia ze tato bedzie miał nowe dzieci i bedzie je kochał.Mój mąz się tłumaczy tylko niewiem przedkim ze dzieci bedą szczesliwe,ze zadnej krzywdy im niezrobił tylko odszedł,ze tyle rodzin się rozpada i dzieci sa szczesliwe.Ja tych jego głupot nawet niesłucham,nieche sobie tłumaczy niech oczyszcza sumienie,jego sprawa! Tylko jak ochronic dzieci przed tym wszystkim? Młodsza niezna wogóle swojego tata(miała 1,5 roku jak odszedł) a starsza niechce go znac! Jak ja mogę ochronic swoje dzieci przed losem jaki zgotował im tata?????


Pozdrawiam Tyśka
 
     
belcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-30, 21:55   

byłam dzisiaj u psychologa i jest mi naprawdę lepiej , czuje jakąś ulge - nie wiem na jak długo i boje się jutra ale staram się zawierzyć Bożej Opatrzności - niech się dzieje jego wola - ja zrobiłam wszystko by ratowac ten związek . dzisiaj postanowiłam ze wbrew wszsytkiemu bede szcześliwa z nim czy bez niego , mam dzieci i mam dla kogo żyć i nie chce zeby mnie widziały smutną , płacząca i nieszczęśliwą . nie bede go prosić i błagać , niech szuka swego szczęścia , na fali
musze przestać o nim mysleć , dzisiaj mi dobrze chciałabym ze by to trwało dłuzej

dzięki dziewczyny za wsparcie
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-30, 22:04   

Belciu, tak trzymaj, Kochana. :)

Z Panem Bogiem.
 
     
belcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-01, 04:48   

jest mi tak potwornie cięzko, znowu nie moge spać - miałam wieczorem rozmowę z mężem i naopowidał mi takie potworne rzeczy , nie mam wątpliowosci ze kogos ma i przezywa faze zauroczenia . nagorsze jest to ze ja go nadal kocham , był całym mom życiem - ja nie potrafiłam cieszyć sie życiem jak go niebyło z nami , nawet radość z dzieci nie była pełna bo cały czas tęskniłam , czekałam kiedy wróci z pracy czy dojedzie do nas ... chciałabym się wreszcie uwolnic od tego uczucia i cieszyć się życiem z dziecmi- jak to zrobić?

bardzo proszę o wsparcie w modlitwie
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-01, 05:41   

Belciu, też nie mogę spać - czekam na Tatę, który jedzie z drugiego końca Polski - ma się zatrzymać u nas i ma przeboje po drodze. Martwię się i ściskam różaniec...

Belciu - mój mąż mi kiedyś powiedział: nie kocham cię, nasze małżeństwo było pomyłką, popełniłem błąd, może gdzieś czeka na mnie ktoś, kto mnie zaakceptuje, nic nas nie łączy, nie widzę szans dla nas, jestem nieszczęśliwy. Mówił to płacząc, w smutku, nie w złości, słowa te przemyślał, więc nie mówił tego w gniewie, nie mogę usprawiedliwić tego afektem, więc tym bardziej bolało. Tę rozmowę poprzedzało totalne oddalenie się - osobne sypialnie, osobne komputery, osobne życie, znajomi. Pracoholizm męża, uciekanie z domu.

Minęło trochę czasu, a jesteśmy razem nadal. Mąż żartuje, że nie pamięta tamtej rozmowy i mruga okiem, że musiałam to sobie wymyślić. Zresztą ja już do tego nie wracam.


Uwierz więc, że da się odnowić uczucie. Ja zostawiłam swojego męża samemu sobie - przestałam się do niego wtrącać, przestałam wymagać uwagi, zajęłam się sobą w tym sensie - że popatrzyłam na siebie z boku - co tu można naprawić. Patrzyłam na siebie sprzed lat - jaka byłam, co się zmieniło we mnie. Dlaczego już taka nie jestem? U, Kasia nie ma pracy - to należy poszukać pracy. Za mało wychodzi z domu - wychodzić częściej. Smuci się samotnymi wieczorami w domu, bo mąż długo pracuje - zacząć spotykać się ze znajomymi. Zaczęłam się dobrze czuć w swoim towarzystwie, polubiłam czas spędzony tylko ze sobą samą. Co pewnie sprawiło, że byłam bardziej radosna, uśmiechnięta, tajemnicza, niezależna emocjonalnie. A to z kolei sprawiło, że mąż to zauważył. Spodobałam mu się na nowo. Przypomniał sobie swoją dawną dziewczynę.

Trochę to trwało, ale udało się. A przecież było tak beznadziejnie - bo skoro już mąż powiedział mi takie ostateczne słowa....to gdzie tu szukać nadziei.

Zatem przyjmij słowa męża, jako stan na dziś. Dzisiaj mówi to - a przecież kiedyś mówił, że kocha. Na dzisiaj może tak właśnie czuje. Co nie znaczy, że to się nie zmieni.

Był z Tobą w poradni. Mówi szczerze, co czuje. To o wiele lepiej, niż oszustwa i kłamstwa, podwójne życie - bo potem trudno cokolwiek budować.

Różaniec w dłoń i stawiaj Belcię do pionu. Masz dzieciaczki, więc sposobów na przyjemne spędzanie wspólnego czasu jest bardzo dużo.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5