Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Błagam o pomoc i radę
Autor Wiadomość
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 18:21   

dzisiaj się widziałam z moim kolegą(przyjacielem) opowiedziałam mu o całej sytuacji już jakiś czas temu. Powiedział mi, że jak do niego wróce to zrobię największą głupotę, bo wiadomo na imprezach nie ma tylko facetów i pewnie już nie raz mnie zdradził (mam nadzieję, łudzę się,że nie), że on mu nie będzie potrafił po tym jak się zachowuje nawet ręki podać. Starałam pomyśleć Jego perspektywą i przez chwile byłam silna (przez minutę może dwie) i to dalej jegnak wraca.
Mam naprawde nadzieje ,że On (mój mąż) wróci. Nie dzwoinie ani nie piszę nic do niego. tydzień temu powiedział u siebie w domu ,że chce się z nami częściej spotykać i odbudowywać, a w praktyce wygląda to tak ,że dopiero po 5 dniach od tego chciał (albo i nie, bo wiedział, że w ten dzień nie mogę)i widzimy się jutro rano. Boję się batrdzo, bo on na tych spotkaniach (ostatnio tak było tydzień temu) widzi się z nami godzinę i zachowuje się jak cudowny ojciec, szczęśliwy,itp a potem zaraz na impreze lub do kumpli leci.
Powiedzcie mi może jemu bardziej nagle zaczął odpowiadać taki styl życia (bez odpowiedzialnośc, typu"mogę robić co chcę i tylko ja mam na to wpływ"?))
ale co to za ojciec z drugiej strony który jest na chwile, bez zadnej odpowiedzianosci za nas (jego najblizszych) ?
Zczełam dziś się modlić nowenna do św. Tadeusza Judy- słysząłam ,,żę w sprawach beznadziejnych pomaga i mam naprawde nadzieje ,że to pomoże.
Co ja powinnam myśleć?
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 20:00   

OJ ANIU , TY SIĘ Z NIKIM NIE SPOTYKAJ , KTO TAK CI DORADZA - TO TYLKO WYDŁUŻA DROGĘ DO JEZUSA .

TWOJA DROGA DO JEZUSA - TAK JAK WSZYSTKICH SAKRAMENTALNYCH MAŁŻONKÓW-WIEDZIE PRZEZ PRAWDZIWE SERCE TWOJEGO MĘŻA .

1 . POZNAĆ PRAWDZIWE PRAGNIENIE SERCA
http://nearlyangel.wrzuta...s._pawlukiewicz
JUŻ TO ODKRYCIE ZMIENI WSZYSTKO , :lol: :mrgreen:
2 . ZADAĆ BOGU PYTANIE ? - JAK TO ZROBIĆ :?:

3. ROBIĆ :mrgreen:

ANIU BĘDĘ SIĘ MODLIĆ , ZA TWOJE POSZUKIWANIA - PRAGNIENIA SERCA
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 20:31   

Byłam właśnie u mojego księdza na rozmowie (tego który nam ślubu udzielał), powiedział ,że biorąc wszystko pod uwagę nie widzi powodu dla którego mój mąz tak postąpił, jedyny to poprostu brak odpowiedzialności za nas, za rodzine, chec wyszumienia sie itp.
Mówił, że rozwiazaniem byly by rekolekcje
Wiem, że takowe są na poczatku listopada na Górze Św, Anny
Chyba jutro widze się (jak zwykle godzine) z moim męzem , Ksiądz powiedział ,że powinnam mu powiedzieć o tych rekolekcjach i namówić Go na wyjazd. Tylko jak!!!!!!!!!????
Pomóżcie proszę.
Druga sprawa to to , że nie bede mogla w wieku 21 lat juz nigdy założyć rodziny - to strasnzie boli. Mam nadzieje cały czas, że mąż się opamięta i zobaczy co jest w zyciu ważne, ale czy jest to możliwe ,że stanie się to od tak sobie nagle?
Dziękuję Wam że jesteście i proszę o radę!!!
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 21:16   

ANIU , KOCHANA MOJA , RADA JEST , ALE CZY JA ZASTOSUJESZ?

REKOLEKCJE FAJNIE - , ZAPROPONOWAĆ MOŻESZ . jEŚLI SIE NIE ZGODZI TO TRUDNO

WYBIERZ SIĘ NA REKOLEKCJE SAMA - TO MOGĄ BYĆ "DOMOWE REKOLEKCJE" - JAK TE MOJE - gdy trafiłam na stronę "sychar alleluja" - to przeczytałam i wysłuchałam prawie wszystko z tej strony . A TY jak daleko szukasz? , czytasz ?, modlisz się? -

"szukajcie a znajdziecie, proście a będzie wam dane" - niestety większość z nas puka do współmałżonka nie do JEZUSA

Aniu nie zwlekaj , to tylko przedłuża męki !
Modlę się za Ciebie . Jesteś potrzebna twojej rodzinie , najpierw musisz usłyszeć swoje prawdziwe serce - czego chce, pragnie , potrzebuje.
W książce "Urzekająca" i " dzikie serce" - autor dotarł do słowa hebrajskiego ( EZER KENEGDO- piszę to fonetycznie)
TO SŁOWO UŻYTO W BIBLI TYLKO 20 RAZY
19 -W ODNIESIENIU DO BOGA - DO BOŻEJ POMOCY
1 - W ODNIESIENIU DO KOBIETY , W MOMENCIE JEJ STWORZENIA ( polski tłumaczenie jest nie wystarczające -( potrzebna pomoc )

OTÓŻ - EZER KENEGDO - TO ZNACZY - OSTATECZNA POMOC BOŻA - raczej nie chodzi o zmywanie , pranie itp :lol:

MUSISZ PRZECZYTAĆ KONIECZNIE!!! :lol:
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 07:13   

Aniu, jesteś bardzo młodziutka mamą. trudno w takim wieku i dojrzałość i o doświadczenie, człowiek idzie trochę na oślep... jako kobieta, jako matka i jako zona...
To, ze popełniasz błędy jest rzeczą normalna bo na nich sie uczysz...pamiętaj o jednym by sie nie winić za wszystko, tym bardziej nie popadać w samoobarczanie za krytykę innych...
starasz sie być dobrą mama i zoną... mąz ci tego nie ułatwia, bo sam jest niedojrzały a obowiązki go przerosły... chciałby sie wyplątac z tej sytuacji i do tego jeszcze z honorem... jak mały chłopczyk, złości sie, gdy mu sie czegoś zabrania, krzyczy jak sie coś karze zrobic o on chciałby sie jeszcze bawić i zeby to nim sie opiekowano...a tu zona, dom, dziecko, uwaga tylko im poświęcona...nie dorósł jeszcze do tego, dlatego ucieka w nałogi, by poczuc sie komfortowo...
nie ma w tym twojej winy...nie zrobisz nic jesli nie bedzie w tym jego dobrej woli do zmian własnej postawy..

dziś jedynie co możesz zrobić to zając sie soba i dzieckiem...wiem że smutne, bo nie takiego zycia oczekiwałaś... wiem, że miałaś marzenia i wyobrażenia zupełnie inne niż rzeczywistość..ale to tez pewien etap twojego wychodzenia z wieku, w którym zaczyna sie być dorosłym...
wzieliśmy na siebie obowiązki, za szybko, za duzo za pochopnie...one was zamiast zmotywowac obarczyły..
ale takie jest zycie...kiedy była zabawa, wspólne imprezy jakoś ciągliscie wózek, ale kiedy przychodzi proza zycia, wspólny dom, rodzina to juz gorzej... zaczyna sie brak komunikacji i patrzenie na własne potrzeby...
co możesz zrobic... wiele i niewiele...to zalezy od ciebie...jak jesteś silna i jak zalezy ci na twoim własnym szczęściu...
ale jedyną rozsądna rzecza jaką na dziś dzień możesz zrobic to pokazanie męzowi prawnych konsekwencji z bycia ojcem i mężem...tak by komfort zabawy, bycia samemu mu sie pogorszył. a zobaczył to, czego nie chce widzieć, odczuwać i ponosić konsekwencje...

musisz postawic granice, których wam nie wolno przekraczać,,,każdy kompromis musi byc mądry i nie nakierowany lekiem przed samotnym zyciem i wychowywaniem córeczki...
jedynie szacunek jaki możesz sobie wypracowac poprzez takie postępowanie może druga strone motywowac do postępowania względem ciebie w zdrowy sposób...
inaczej ciągłe upadlanie, upokarzanie, branie na siebie win niezawinionych, brak konsekwencji w zaspakajaniu własnych potrzeb, dziecka może prowadzić do coraz większego pokazywania tobie przez męża kto tu jest panem sytuacji...
boi sie tak samo jak ty, ale zwycięża bo widzi twój strach, obawy i to daje mu olbrzymią przewage...
ale to ty na to pozwalasz, swoim zachowaniem możesz powiedziec STOP, nie godze sie na takie traktowanie, nalezy mi sie szacunek, i jesli nie potrafisz mnie tak traktowac to zmuszasz mnie tym samym do kroków, które będa niemiłe dla nas obojga...

Jak sie nie odważysz na krok ratowania siebie przed psychicznym zniewoleniem przez męża, to pozostaniesz w sytuacji bezradnej postawy, gdzie nie bedzie ani nadziei na lepsze jutro, ani miłosci, ani wiary, że twoje zycie może sie odmienić...
czekanie az mąż sam sie opamięta moze cie kosztowac wiele bólu, cierpienia, a także finansowych problemów...
nie jestes już bezradnądziewczynka, stałas sie kobieta, masz mozliwości zaradcze by sie bronic przed tym co robi ci mąż...
możesz i powinnas pokazać siłe i własna wole, a szybko zobaczysz jakim słabym jest wtedy mąż,,,dziś mu sie wydaje, że to jego dobra wola parcypowanie w obowiązkach finansowych...prawo może mu pokazać jak dalece sie myli w swoim dziecinnym pojmowaniu małżeństwa i ojcostwa... ale musisz sie odwazyc na bycie dorosła kobieta, nie zniewolona dziewczynka, zapłakana, myslącą, że chłopczyk mąż sie opamięta widząc twój ból, płacz...

jeśli dziś go nie obchodzi twoje cierpienie, to branie na litość jest tylko dalszym utwierdzaniem męża w słuszności jego decyzji i postepowania...
możesz powiedziec NIE ale to zalezy od ciebie, twojej odwagi, siły charakteru i determinacji...
droga na skróty to droga przez skrzywdzenie ciebie i córeczki... droga właściwa to konsekwencja w zachowaniu i postawa brania na siebie odpowiedzialności za swoje zycie...
masz wpływ na swoją sytuacje, ale nie masz dziś wpływu na męża, na to co zrobi, możesz jedynie sie przeciwstawiac złym zachowaniam męża... to podniesie twoją samoocene, jak i męża do ciebie...zobaczy nie bezradna dziewczynkę, którą może traktowac jak swoją własność, ale jak partnera, osobe z która należy sie liczyc...tylko przeciwnika równego sobie, można szanowac..inaczej zwycięża ten kto ma mniejsze morale, bo ma góre nad kimś kto mysli, że widzac moje cierpienie sie nade mną ulituje...
Aniu...pragniesz litości, czy by ktoś cie traktował poważnie i dojrzale....ale takie traktowanie musisz sama wypracować a praca to wyjście z wieku dziecięcych marzeń że nie ma smoków, księżniczek i księcia.... a że sa ludzie dobrzy i zli, i trzeba czasami tym złym umieć powiedzieć NIE! a nie patrzeć że sami dobrowolnie zrezygnuja z szaleństw, własnego szczęścia bo to myslenie niedojrzałe, ludzie zmieniają sie tylko wtedy jak sami doświadczą bólu i cierpienie, jak im sie pozwoli tego odoświadczyć....
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 07:59   

Mami dziękuję Ci za te słowa, wiem jednak ,że bardzo trudno wdrążyć je w czyn.
Postaram się (tyle mogę obiecać) ale niestety nic więcej, nie mogę powiedzieć będe silna i już bo tak nie potrafię.
Mirakulum modlę się , staram się odnależć w Bogu radośc, ale chyba nie potrafię tak do końca,może mi się uda.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 08:06   

ANIU KIEDY CZUJESZ ŻE CI SIE NIE UDAJE - ZARAZ WZYWAJ PANA NA RATUNEK
KILKOMA SŁOWAMI
-PANIE TY WIESZ ŻE MI CIĘŻKO POMÓŻ .
- JEZU POMÓŻ
- CHRYSTE UFAM TOBIE
- może jakaś pieśń - może z dzieciństwa

MODLĘ SIĘ ZA CIEBIE .
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 08:24   

Mirakulum- mogę Ci zadać osobiste pytanie?
Bo masz opis, że jetseś po rozwodzie, wodzę ,że staż małżeński duży,nie wiem w jakim wielku jesteś(ale o akurat znaczenia nie ma), czy macie dzieci?
Moje pytanie odnosi się bardzo do życia , czy Ty nie zamierzasz już z nikim się związać?
Ja niestety wiem, że nie można, ale chciałabym wiedzieć poprostu.
Wiem ,że czasu potrzeba na coś takiego ,ale ja wierzę poprostu w sakrament i nie wiem czy bede potrafiła,
Staram się narazie otym nie myśleć , bo narazie mam tego męża zarówno przez Bogiem jak i w "prawie świeckim", Tylko jak długo tak będzie?

[ Dodano: 2009-10-10, 08:24 ]
Bardzo Ci dziękuję za odpowiedz, wsparcie - pomoc w modlitwie
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 10:43   

ania..... napisał/a:
Mami dziękuję Ci za te słowa, wiem jednak ,że bardzo trudno wdrążyć je w czyn.
Postaram się (tyle mogę obiecać) ale niestety nic więcej, nie mogę powiedzieć będe silna i już bo tak nie potrafię.


a co stoi na przeszkodzie bycia silna, co daje ci postawa słabej bezbronnej dziewczyny, pragniesz dojrzałości od mężą... pragniesz zmian u męża... poczytaj posty najnowsze kobiet od wieku młodzieńczego po dorosłe związki kobiety czekały aż mąż sie zmieni...
kazdy wpis posta tragedii, nieszczęścia, cierpienia miał wspólna ceche... prośba o cud zmiany męża... nikt jednak nie wpada na pomysł by tak odwrotnie zrobić...zmienić siebie, bo na to mam wpływ... jednak te osoby jak ty dziś kiedyś i one mówiły
- nie mam siły, nie potrafie
bo....
bo lepiej zmieniac otoczenie, kogoś pod własne wyobrażenia o czymś, marzenia niż zmienić to co można.. na co mam wpływ...

i mozna trwać latami w nieszczęśliwym żwiazku, użalając sie na męża, na świat na życie... dzieci rosną... o dziwo powielaja "tradycje"... one też sa nieszczęśliwe...
niż wpadając na pomysł, iz ode mnie tylko zalezy jakie wiode zycie... bo mam środki zaradcze na siebie! nie na męża, na jego zachowanie...
a my chcemy na odwrót zmienić męża... i to jeszcze bez jego zgody i aprobaty...
stąd niepowodzenia i brak szczęścia w życiu własnym.
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 11:20   

Już po spotrkaniu (20 minut),chciałam być silna i byłam. Dumna jestem z siebie. w końcu pokazałam, że coś mi naprawde się nie podoba.
Najpierw jak przysżłyśmy , powiedział cześc, a ja odpowiedzialam innym niż zwykle tonem. Zapytał co mi się stało itp. Nie odpowiedziałam , do córci zachowywałam się jak zwykle, jego ignorowałam. Jak jula chciała żeby jej kupić taką piłeczkę z automatu za 2 zł, on jej kupił ale powiedział ,że miał to na chleb wydać( a ja = poczucie winy) :/(wczoraj imprezka to wiadomo kosztuje:/) Jak już wracaliśmy powiedziałam mu - że chcę jechać na rekolekcje, że rodzine ma się jedną i należy w trudnych chwiulach (którezresztą on stworzył) walczyć o nią bo innej nie będzie już ( jesteśmy młodzi a już życiep od tym względem będzie przekreślone), że jest nieodpowiedzialnym gówniarzem. Zapytałam co to za odpowiedzialność bycia ojcem "od czasu do czasu", że nie da się wychowywać dziecka czasem a potem wolne życie prowadzić, robić co tylko się podoba i latać po impreazch. On na to ,że wcale nie mówi ,że jest odpowiedzialny....'
Pwiedział ,że jak bede miała czasto mam zadzwonić i pojdzie z nami na spacer, ale ja nie chce żeby on był tatusiem od spacerków od czasu do czasu i prosić o to. A te ż nie chce być na każde jego skinienie. I tak wszystkie obowiązki spadły tylk ona mnie. plus rozpacz z powodu całej tej sytuacji. A on nie dośc że nie ma żadnych obowiązków to jeszcze jest szczęśliwy i ma sumienie czyste bo widział się z dzieckime.
To jest dla mnie za trudne.
Moją mame jak spotka na ulicy to nawet jej dzień dobry nie powie- odwraca głowe - a moi rodzice traktowali go jak syna i boli ich to.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-10, 20:32   

Aniu
jA MAM 43 LATA , jesteśmy po ślubie prawie 22 lat . mam 4 córki 21 lat, 19 , 18 , 16 .

ania..... napisał/a:
Moje pytanie odnosi się bardzo do życia , czy Ty nie zamierzasz już z nikim się związać?
Ja niestety wiem, że nie można, ale chciałabym wiedzieć poprostu.

ja jestem związana w sakramencie z Bogiem i z moim mężem ( aż trzy osoby ) to odkrycie , tej Trzeciej OSOBY POWODUJE , ŻE NIE JESTEM SAMA .
ZWYCZAJNIE PO LUDZKU , TO JEST NIE DO POJĘCIA , ALE Z BOGIEM JEST CUDOWNIE ,
moja przyjaciółka od razu , martwiąc się o mnie , zapytała , a co z seksem z bliskością , - będziesz sama do końca życia !!!!

JA NIE JESTEM SAMA , PAN DAJE MI WSZYSTKO , CO POTRZEBUJE , NAWET " EROS" ,ALE W ROZUMIENIU JAKI PRZEDSTAWIŁ KS. P.PAWLUKIEWICZ. NA JEDNYM Z KAZAŃ ( poszukam póżniej linka do tego )

Jak ja zaczęłam budować mój sakrament na Bogu , to nawet mój mąż , wykazuje oznaki zainteresowania , chce razem ze mną budować ,
. A co będzie ???? :lol: BOŻY PLAN JEST WIELKI , TAKŻE WOBEC CIEBIE.

moją opowieść zamieściłam w dziale ODBUDOWA ZWIĄZKU PO KRYZYSIE- pt. "SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE"
Jesteś młoda , gdy teraz popatrzysz Jezusowi prosto w oczy , to wiele lat szczęścia przed tobą tu na ziemi , i tam w niebie .
NICZYM SIĘ NIE MARTW . POKŁADAJĄC UFNOŚĆ A BOGU , TYLE RZECZY ZIEMSKICH TRACI ZNACZENIE . a PAN DA CI WSZYSTKO CZEGO CI POTRZEBA .

DUŻO SIE MÓdL , CZYTAJ I SZUKAJ , A ZNAJDZIESZ , ZA ZAKRĘTEM TWOJEGO ŻYCIA WPADNIESZ WPROST W RAMIONA PANA MIŁOŚCI .
DZISIEJSZE CIERPIENIA ODDAJ CHRYSTUSOWI UKRZYŻOWANEMU , ZA RATOWANIE NIEŚMIERTELNEJ DUSZY TWOJEGO MĘŻA - och jaka to była dla mnie ulga .

pa, pa. Z BOGIEM , NIECH DZISIAJ JEZUS UKOŁYSZE CIEBIE DO SNU .

[ Dodano: 2009-10-10, 20:34 ]
MASZ SKYPA TO DAJ NR. NA PRIWA
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-12, 11:08   

Mirakulum............ mam do Ciebie prośbe natury technicznej............. możesz nie naduzywac wielkich liter???
Piszesz fajnie,ale żle się czyta cały tekst pisany dużymi literami.
Wiem,pisałaś w innym miejscu ,że Ty nie krzyczysz ........ale mnie akurat żle sie czyta........
Nic nie musisz.......... jak nie chcesz to pisz dalej tak jak piszesz.

[ Dodano: 2009-10-12, 11:22 ]
Aniu.... ja niezmiennie poleę Ci do lektury ksiązkę Jacka Pulikowskeigo"Warto być ojcem" i "Warto pokochać teściową" do przeczytania przez Ciebie a pózniej podarowanie męzowi .
Mężowi możesz też podsunąć "Dzikie serce" a soebie "Urzekającą"
Ale dla Ciebie szczególnie,jako młodej matki i młodej żony polecam książki -poradniki Menzlis i Faber z cyklu "Jak mówić by nas dzieci słuchały,jak słuchac by do nas mówiły".
Jest ich kilka tytułów więcej.Polecam Ci je, bo tam możesz nauczyć się podstaw komunikacji z dziećmi ale i z dorosłymi.
Z Twoich postów widac spore braki w tym zakresie, bo piszesz:
"Jak już wracaliśmy powiedziałam mu - że chcę jechać na rekolekcje, że rodzine ma się jedną i należy w trudnych chwiulach (którezresztą on stworzył) walczyć o nią bo innej nie będzie już ( jesteśmy młodzi a już życiep od tym względem będzie przekreślone), że jest nieodpowiedzialnym gówniarzem"

Szczególnie ten ostatni zwrot nie jest zwrotem natsawionym na komunikację.
To jest ocena osoby.
Osoby Twojego męża.
Ale pośredno też i Twojej własnej osoby.
Bo to Ty wybrałaś go sobie za meża,za ojca swojego dziecka tego właśnie "gówniarza".
I czy mimo to ktoś ma prawo wyzywać Cie od nieodpowiedzialnych "gówniar"?
Nie....nie ma prawa.
Ocenie podlegają czyny a nie osoba.
Ania.zacznij od siebie pracę nad Waszym małżństwem.nawet gdyby nie przynosiło to spektakuralnych efektów ,to warto poprawić swoje własne "Ja",warto spojrzeć na swoje odbicie jak w lustro i zobaczyć siebei ...prawdziwą.
Popracować nad pogodą ducha
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-12, 14:00   

Nałóg . postaram się czasami ,coś dla ciebie zrobić . :lol: ;-)

jestem dyslektykiem , i mi osobiście lepiej się tak czyta , część osób na rekolekcjach też tak uważało.
Z Bogiem
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-14, 20:59   

Witajcie :)
Wczoraj znów rozmawiałam z Panią z poradni rodzinnej , poradziła mi żebym napisała do męża list, nawet powiedziała twierdząco. Mam Mu tam napisać swoje uczucia (które wydaje mi się zna), i zaprosić Go na rekolekcje. Pani z poradni uważa, że to nam pomoże,że zna wiele przypadków gdy małżeństwa są po pierwszej sprawie rozwodowej nawet a po pobycie na takich rekolekcjach wracają do siebie. Takie rekolekcje są 4 listopada a następne dopiero na wiosnę, Wierzę ,że one mogłyby nam pomóc, bo spędza się tam ze sobą trzy dni, rozmawia się z naprawdę mądrymi ludźmi, wierzę w To. Tylko żeby On chciał...
Myślicie, że powinnam napisać ten list? A jak to zaszkodzi? Nie wiem sama.
Modlę się coraz więcej. ODmawiam litanię do Św Judy Tadeusza, modlę się do Matki Boskiej Leśniowskiej. O miłość w naszej rodzinie, która jeszcze istnieje.
Boję się strasznie, czuję się strasznie samotna i niepotrzebna.
Dziękuję Wam, że jesteście :*
 
     
anka-k8
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-14, 22:20   

czesc aniu powiedz napisz mu o tych rekolekcjach ale jesli to nic nie da jedz sama pokaz mu ze jestes kims ze wierzysz nie tylko w boga ale i w siebie mam podobny problem do twojego gdy mialam 19 lat zaszlam w chciana ciaze a teraz gdy mam 28 lat wszystko posypalo sie ale czytalam rady osob powyzej i wiem gdzie lezy blad moze za malo wierzylam w siebie i mysle ze ty poprostu musisz tam jechac zeby udowodnic nawet samej sobie ze tak naprawde nie jestes sama i nigdy nie bedziesz i musisz poprostu uwierzyc w siebie ja tez postaram sie tak zrobic pozdrawiam cie pa
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9