Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Błagam o pomoc i radę
Autor Wiadomość
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 14:04   Błagam o pomoc i radę

Witam i proszę o radę
Męża poznałam prawie 5 lat temu i prawie od razu staliśmy się parą , tworzyliśmy udany związek,po 2 latach wzieliśmy slub, byłam w ciąży, nie chciałam wtedy ślubu ale mąż nalegał (że i tak kiedyś się pobierzemy i że kocha i to się ne zmieni, że pragnie tego), uległam mu, miałam wątpliwości, bałam się, że to przez mojąciąże, ale przekonał mnie ,że tak nie jest. Powodem moich wątpliwoścu było też to, że on miał 19 a ja 18 lat. Zachowywał się cudownie przez okres ciąży, porodu, zajmował się nami ,a ja nim. Wiadomo były czasem kłótnie ale zwykle szybko się godziliśmy. Nie poweim ,że było idealne, ale tworzyliśmy zgodny związek i uwarzam wspaniałą rodzinę. Mimo studiów, pracy zajęć wychodziliśmy dośc często do kina, na impreze, do znajomych. i tak było przez 2 ipół roku. Nagle z dnia na dzień wyprowadził się ( w dzień w który się wyprowadził też było wszystko dobrze i planowaliśmy wakacje na które mieliśmy za 2 dni wyjechać, mówił że kocha i jest szczęśliwy, często pytałam jak się czuję, jakie ma potrzeby oczekiwania i wszystko było dobvrze) i pojechał do kumpla. Nastepnego dnia już zdjął obrączk ę( wcześniej był osobą wierzącą, nigdy tego nie robił) i schował ją do portfela, zaczął się pakować i jako powód podał, że nie widzi sensu. Dałam mu moją obrączkę jak oświadczył że swoją zdjął i powiedziałam, żeby mo ją oddał jak to się wszystko skończy i znów załozy mi ją na ręke. Niestety zgubił tego samego dnia. Pojechał z tym kumplem na impreze i tak samo nastepnego dnia i nastepnego.... tak spedził cały urlop, kiedy ja siedziałam z dzieckiem i cały czas szukałam sposobu na ratowanie małżeństwa.To trwa już miesiąc, wyrowadził się od rodziców do kuplam, remontuje mu mieszkanie,zaczął palić marihuane,stał się bardzo wulgarny , kłamie najbliższych . Nie poznaję go wogóle.Chce rozwodu, tak nagle. Nie ma innej kobiety (jestem tego pewna, nie wiem czy mam się z tego cieszyć bo bym miała jakiś powód konkretny),Dziecko widział przez ten czas 3 razy i nawet jej lizaka nie kupił , zachowuje się strasznie, Mnie nagle przestał kochać i mówi to z uśmiechem i taką głupią ironią a mnie to strasznie rani. Wiem ,że jesteśmy młodzi ale ja naprawde chcę ratować to małżeństwo, rodzinę, nie wiem co robić, proszę błagam ) o porade. On mimo to uwarza, ze jest dobrym ojcem a to co robi poza spotkaniem z dzieckiem nie powinno mnie interesować. Nie rozumiem jak mozna w jeden dzień skreslić szczęśliwą rodzine i małżeństwo? proszę o poradę

[ Dodano: 2009-09-26, 14:14 ]
Staram się naprawdę odbudować to wszystko , modlę się o moje małżeństwo, mama męża zamówiła już 2 msze ,ale mąż śmieje się z tego na jednej był bo mu kazała na drugą już nie przszedł (mieszkał już u kolegi), dzwonię do niego opowiadam co u córki ale nic, on nagle stwierdził ,że nie ma sensu to małżeństwo i już, chce być ojcem brać na spacerki itp ale boję się, skoro wiem że zażył narkotyki ( troche tego palił) to poprostu jako matka boję się i tym że od razu od dziecka do kumpli i takie zachowanie typu impreza , kumple oczywiście że dobrze robi , że jest dobry ojciec i facet i tyle. Ja sobie z tym naprawde nie rdze, musze chyba skorzystać z porady psychologa, bo ciągle płaczę i się zadręczam, że byłam taką złą zoną i matką że odszedł , bo ze mną się nie da być. Powieział mi z uśmiechem ,że mnie sie nie da kochać, że córka za pare lat zrozumie jaką ma beznadziejną matkę ,że on jej wszystko wytłumaczy i ona będzie go kochała a mnie nie. Chciałam z nim spokojnie o tym porozmawiać nie raz ale ona przychodzi na te spotkania całkiem inny, nie da się z nim rozmawiać nie słucha mnie, te rozmowy wyglądają tak ,że ja mówię on wogóle na mnie nie patrzy, rozgląda się, ignoruje itp i trwa to najdłużej 20 minut. mam 21 lat i nie chcę aby moja rodzina się już skończyła która kocham, staram się córeczce zrekompensować utratę ojca ale ona wogóle zanim nie t ęskni i do mojego taty (a swojego dziadka) mówi tato. Denerwuje mnie to ,że nie ma przy niej ojca, który bedzie czasami.Błagam o pomoc Nie chcę rozwodu
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 14:18   

witaj!
z mojej strony moge polecic listanie do sw Moniki o nawrocenie meza

badz dobrej mysli :) wszystko mozna jeszcze uratowac
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 15:51   

ale jak? co ja powinnam zrobić?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 16:04   

Ania..... szukaj pomocy w pradni rodzinnej,szukaj pomocy u psychologa.
Twój maz może być poprostu narkomanem.
Te najnowsze świństwa uzalezniaja fizycznie nawet po jednorazowej dawce....
Czy Ty wiesz że mąż palił marichuanę? wiedziałaś o tym?przyzwalałas na to?
jak tak to byc może przerzucił sie na twarde narkotyki i dlatego ma takie odbicia???

No niestety,ale jak tak, to nie jest to dobra wiadomość dla was........ przestanie wtedy gdy walnie łbem w dno........o ile sie nie zaćpa przed tym dnem.....
Jak ćpa i wiesz że ma narkotyki to policja i należy mu pomóc w ponoszeniu konsekwencji
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 16:19   

nie wiedziałam otym, teraz się dowiedziałam (2 tygodnie temu),przyjechał na wakacje do nas z imprezy i powiedział ,że pali marihuane, że jest bosko i ze nie skończy, to go wyrzuciałm z tamtąd bo o dziecko się przestraszyłam. On teraz twierdzi , że nie pali ( bo zagroziłam, że jak nie rzuci) to odbiore mu prawa rodzicielski) , ale napewno dlaej imprezuje i takie swobodne zycie mu się podoba . Ja nigdy nie miałam kontatu z narkotykami i nie wiem (już tak) jak pachną itp. On ich nie ma (chyba) przy sobie z kolegami na imprezach sobie pali i . nie codziennie chyba, ja tego nie jestem w stanie wiedzieć

[ Dodano: 2009-09-26, 16:20 ]
powiedział mi ,że robie z głupoty problem a z niego narkomana , no ale dla mnie logiczne jest ,że jak się pali marihuane , która jest narkotykiem

[ Dodano: 2009-09-26, 16:21 ]
byłam już w porADNI RODZINNEJ ALE SAMA ON NIE CHCE
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 16:28   

To Tobie jest żłe......jemu raczej nie..... więc???zaimij sie sobą,a jego zostaw narazie w spokoju.
Nie możesz mu pomóc aż do czasu gdy on nie zechce tej pomocy przyjąć.
Zaprzecza więc raczej ma kontakt (przynajmniej) z narkotykami,choć każdy nałóg zaprzecza że on ma propblem ze swoim uzaleznieniem.
Ale jest tez i podłoże tego faktu.............. przed czym ucieka?
Po co bierze narkotyki??? co chce zagłuszyć? sumienie? traumę z dzieciństwa?
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 16:28   

przeczytałam jednego posta, że faceci nie lubią jak się prosi okazywanie uczuć i obwiniam się, że może to przez to, nie żebym cały czas tak robiła ale prosiłam go jak było mi smutno żeby przytulił, żeby powiedział coś miłego itp. sama nie wiem... beznadziejnie się czuję, beznadziejna jako kobieta

[ Dodano: 2009-09-26, 16:30 ]
może mozna kogoś przestać kochać z dnia na dzień?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 16:31   

Szuka akceptacji? miłości? dowartościowuje się ?
Jakei były/są jego realcje z rodzicami?

[ Dodano: 2009-09-26, 16:37 ]
Raczej nie można "odkochać " się z dnia na dzień...... można natomiast zauroczyć sie kimś.
Polecam Ci ksiażkę Dobsona"Miłość wymaga stanowczości" ....warto abys przeczytała o relacjach ,o komunikacji małńżskiej.
Bardzo dobra książką jest te z:"Kobiety są z Wenus a męzczyzni z Marsa" ...przeczytaj.... jako młoda osoba masz raczej nikłe pojęcie o komuniokacji małżeńskiej,o potrzebach i róznicach w zachowaniach facetów i kobiet
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 17:13   

z rodzicami kontakt myslę, że miał dobry ale teraz to straszny, ale to przez zaistniałą sytuację, kontakt z narkotykami ma napewno i, kumpel do którego się wyprowadził i remontuje mu mieszkanie jest podobno uzalezniony od marihuany, znaczy bierze napwno tylko nie wiem jak to dokładnie jest z tym uzależnieniem.

[ Dodano: 2009-09-26, 17:14 ]
może chce uciec ode mnie od rodziny. nie wiem, niby chce się córką zająć ale w formie spacerek , czasem na noc (jej tam nie dam napewno) itp a o odbudowaniu rodziny nie.

[ Dodano: 2009-09-26, 17:16 ]
a ja sobie myślę, że on jest dobrym człowiekim i że to coś ze mną jest nie tak, skoro po odejściu ode mnie w ten sam dzień można się świetnie bawić i to zrobił człowiek któremu ufałam i kochałam.
Nigdy nie myslałam O(pewnie jak wszyscy tu) że to spotka moje małżeństwo

[ Dodano: 2009-09-26, 17:21 ]
a nawet jak już nie pali tego to dalej z kumplami imprezuje i z tego co wiem (mam stały kontakt z jego siostrą która z resztęteż go nie pozanje) nic sobie z tego nie robi i, może on poprostu przestał mnie kochać i tyle, podoba mu się swobodne życie? nie potrafię już żyć normalnie

[ Dodano: 2009-09-26, 19:52 ]
Byłam w Kościele właśnie, dużo myślałam, wiem że jestem młodą osobą , ale mimo to dla mnie rodzinę zakłada się raz i walczy się o nią w złych momentach,boję się, że mąż zmieni się ( kiedyś napewno bo watpie zeby dobry człowiek pozostał taki całę życie) ale już dla innej (nowej) rodziny i wtedy stanie się prawdziwym ojcem dla naszego dziecka.

[ Dodano: 2009-09-26, 20:23 ]
Proszę, niech ktoś do mnie napisze, jak powinnam się zachowywać , co robić , ja od poniedziałku nie będe miała dostępu do komputera tylko czasem proszę
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 21:33   

ania.....,
Witaj,
na początek podam Ci linki, które warto przejrzeć:

http://www.narkomania.org.pl/
http://www.detox-odtruwan...e-narkomanii/23

Myślę,że na tych stronach znajdziesz wiele odpowiedzi.
Ja też uważam,że powinnaś nastawić się psychicznie na to,że u męża mogło dojść do uzależnienia od narkotyków.
Jeżeli pali marychę, to mógł spróbować też czegoś innego, a to może być jednorazowy kontakt ze specyfikiem i już problem gotowy. Do tego dochodzi jeszcze indywidualna reakcja organizmu- jedni uzależniają się szybciej, inni wolniej, ale skutki zawsze koszmarne.

ania..... napisał/a:
Męża poznałam prawie 5 lat temu i prawie od razu staliśmy się parą , tworzyliśmy udany związek,po 2 latach wzieliśmy slub, byłam w ciąży, nie chciałam wtedy ślubu ale mąż nalegał (że i tak kiedyś się pobierzemy i że kocha i to się ne zmieni, że pragnie tego), uległam mu, miałam wątpliwości, bałam się, że to przez mojąciąże, ale przekonał mnie ,że tak nie jest. Powodem moich wątpliwoścu było też to, że on miał 19 a ja 18 lat.


Aniu w tym króciutkim fragmencie zawarłaś bardzo wiele informacji. Po pierwsze znaliście się jako nastolatkowie, a to ogromnie różni się od codziennego życia rodzinnego. Może stąd jego dopalacz. Czasem facetowi głupio przyznać,że sobie nie radzi ( rodzina, dziecko, codzienna monotonia)
Po drugie młodzieńcza miłość wymaga znacznie więcej pracy, aby przetrwała w czasie .

Może zajrzyj także tu:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4040
http://www.duszpasterstwo...pl/page/rcs.htm
http://www.karmel.pl/lekt.../baza.php?id=23

Polecam Ci ten ostatni link z uwagi na zranienia duchowe, które zadaliście sobie nawzajem i bez zaleczenia ich nie da się bezkarnie przejść dalej w życie.
Poza tym życzę Ci spokoju, który łatwiej osiągniesz korzystając z porad psychologa, ale przede wszystkim modlitwą. Jak wszystkim w trudnej sytuacji życiowej polecę Ci różaniec i oddanie się pod opiekę Niepokalanej. Ona też jest Matką i dlatego doskonale zrozumie wszystkie Twoje problemy.
Z Panem Bogiem
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 21:51   

ja to wszystko wiem, nie mogę powiedzieć że jestem bez błegów bo nikt nie jest, ale nie rozumiem , bo mimo iź byliśmy młodzi itp to naprawde wydawało mi się, że tworzymy szcZęsśliwą rodzinęa , mamy malutką córeczkę co mam robić jestem pełna obaw, nie chcę żeby zapomniała ojca, ale ona jakoś do niego nie lgnie. poza tym ja mam jeszcze jeden problem , bo mąż chce za tydzień jechać z Julą do zoo i ze mną jako matką też, boję się tego nie wiem jak się mam zachować, bo napewno nie będe już go prosiła o szansę dla naszej rodziny bo to nie skutkuje , jak bede zachowywała się normalnie i szczesliwie (dla dziecka i jej wspomnień) to uzna ze to akceptuję i że żadnej krzywdy nie robi ,sama nie wiem... a jezeli on sie opamnięta dopiero przy kimś innnym? ja wierzę w sakrament i nie wyobrażam sobie rozwodu

[ Dodano: 2009-09-26, 21:52 ]
dziękuję za poradę, poprostu już płacze znów nad tym komputerem
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 22:44   

ania.....,
Witaj,
to normalne,że przeżywasz tę sytuację. Każdy w stresie musi jakoś się rozprężyć. Ty akurat płaczesz.
Nie kreuj na zapas żadnych scenariuszy, bo kiedy coś pójdzie nie tak to sie pogubisz. Koniecznie zajrzyj na grupę wsparcia dla rodzin narkomanów. Ludzie , którzy maja ten problem w swoich rodzinach konkretnie powiedzą Ci jak reagować, abyś Ty i dziecko były bezpieczne. To teraz priorytet.
Sprawy małżeńskie muszą toczyc się według bożego planu, bo wtedy będą najbardziej efektywne. Ty tylko poproś Boga o prowadzenie i zaufaj mu.

A mężowi spokojnie powiedz podczas spotkania, że zależy Ci na małżeństwie i rodzinie, ale nie możesz zgodzić się na brak szacunku z Jego strony ( przedkładanie kolegów nad rodzinę i świadomego wchodzenia w nałóg) Powiedz,że nie wyrażasz zgody na rozwód i że jesteś gotowa odbudować Wasze relacje ( tu możesz podać warunki- np. leczenie- detox, dialog, rekolekcje itp. Tylko pamietaj, żeby były rozsądne i służyły dobru Waszej rodziny, a nie zaspokojeniu urażonej ambicji....)

Pamietaj, że On także może Ci postawić jakieś swoje ultimatum i bez względu na to co powie Ty powinnaś byc spokojna.
Dzięki temu zakoduje sobie,że wiesz co robisz i nie działasz w emocjach. To znaczy, że nie jesteś słabą kobietką, którą można pomanipulować. Że to co mówisz musi traktować serio. Gdyby żądał od ręki jakiejś odpowiedzi lub decyzji odpowiedz,że potrzebujesz to przemyśleć na spokojnie.

Nie przejmuj się do końca wszystkim co mówi i robi mąż, bo wygląda na to ( z tego co piszesz),że nie jest całkiem sobą. Z jednej strony uzależniacz,a z drugiej zranienia duchowe mogły zmienić Jego postrzeganie świata i rzeczywistości.

Aniu praktycznie niemal w każdym związku, gdzie ludzie nie dotrwali w czystości cielesnej do ślubu, a po nim lub przed nim nie pracowali nad odzyskaniem tej czystości, dochodzi do kryzysów. Często małżeństwa rozpadają się, chyba że uznają swój problem i rozwiązują go wspólnie z Panem Jezusem. Po prostu w zranienia , które ludzie sobie fundują wchodzi brud i ropieje. Objawia się różnie. U jednych tak, u innych inaczej, ale w końcu ujawnia się rozkład pożycia. Kryzys się rozwija.

Proponuję Ci także rozmowę z kapłanem z duszpasterstwa rodzin, poproś go przy tej okazji o modlitwę o uzdrowienie wewnętrzne dla siebie( może z nałożeniem rąk? ) i błogosławieństwo dla rodziny. Jeśli do tego przystąpisz w tej intencji, do spowiedzi i komunii św. odczujesz pomoc duchową taką jaka będzie Ci najbardziej potrzebna.
Ufam,że znajdziesz w sobie motywację do walki o swoją rodzinę, bo warto zawalczyć o trudne małżeństwo.
Sakrament to potężna twierdza obronna przed kłopotami, tylko naucz sie do niej wchodzić razem z Jezusem.

Dopóki masz internet skorzystaj z tej internetowej poradni.
A na codzień staraj sie byc sobą.
Nie rób nic pod męża,ale uważnie przyglądaj się sobie i pomyśl, co możesz zrobić aby zmienić się na lepsze. Jakie masz wady, złe nawyki itd.
Dbaj o siebie i dzieciątko. To co robisz rób dla pożytku swojego i dziecka, a mąż sam musi przejść swoją przemianę. Ale najpierw musi uznać swoje problemy, zobaczyć je.
Z Panem Bogiem
 
     
ojerzysj
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-26, 23:32   

Aniu! jest Pani jeszcze przy komputerze? płacze?
Tutaj pomogą, doradzą - zaraz się odezwali. Nie widzę żadnej logiki w zachowaniu męża. Ani też nie rozumiem, z jakiego powodu w taki sposób zareagował i reaguje.
Nie widzę powodów, dla których by Pani miała siebie winić, i ewentualnie karać.
Chociaż wydaje mi się, że Pani siebie nisko ceniła, wiele przyzwalała a mało wymagała - od niego oczywiście, nie od siebie (bo na pewno nie było na odwrót: że uciekł od Pani - bo nie podołał wymaganiom). Nisko ceniła - mam na myśli przed ślubem: osiągnął łatwo wszystko co chciał (a może tylko zachciał). Konsekwencje ponosi najczęściej kobieta/matka.
Tak i pewnie bywało w małżeństwie: miał co zachciał (pewnie po kryjomu też trawkę...) Bez wymagań.
Szkoda, że małżonkowie po ślubie nie zaczynają się modlić razem - przynajmniej odmawiać pacierza razem. Regularnie. Szkoda, że nie wprowadzają w swoje życie przynajmniej pewnych elementów czy "technik" wypracowanych przez różne małżeńskie wspólnoty kościelne.
A może by go stuknąć w czoło!? Na przykład poprzez wymagania finansowe? przecież okazać się ojcem, to nie sprowadza się do jednorazowego pójścia do ZOO.
Pani Aniu, napisałem, bo jakoś każdy ból każdej Ani mnie bardzo wzrusza (może dlatego, że Anna była babcią Jezusa... może dlatego że na Annę był w mojej parafii na Białorusi najważniejszy odpust... a może dla innego powodu...) I mimo że nie wiem, co Pani poradzić (może jeszcze poskarżyć się na męża proboszczowi obecnemu albo temu, który ślub błogosławił - jeśli tylko zechce wysłuchać, a może jakoś zareaguje; a może ktoś inny by dotarł do męża w jakiś sposób; a może by dotrzeć do kolegi, który by go po prostu wyrzucił z mieszkania; tutaj wygląda na to, że bez jedzenia strąków z potrawy dla świń się nie obejdzie - dopiero się zreflektuje jeśli zdąży - jak to już ktoś przede mną zauważył), to jestem blisko Pani. I włączam Panią, razem z córką, i z mężem - do moich codziennych modlitw. najczęściej wieczorem od 20.30 w kaplicy cudownego obrazu w Łagiewnikach krakowskich, z modlitwą, ojerzysj
 
     
motylek9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-27, 00:28   

Aniu!
Polecam Ci Koronkę Wyzwolenia. Jest bardzo prosta i podobna do Koronki do Miłosierdzia, którą też polecam. Najpierw odmawiasz "Wierzę w Boga" Potem na dużych paciorkach: "Jezu, jeżeli Ty nas wyzwolisz, wówczas będziemy rzeczywiście wolni" a na małych 10 razy "Jezu zmiłuj sie nad Michałem, Jezu ulecz Michała, Jezu zbaw Michała, Jezu wyzwól Michała" Na zakończenie mówicz "witaj Królowo, Matko Miłosierdzia, życie, słodyczy i nadziejo nasza witaj, do Ciebie wołamy wygnańcy, synowie Ewy, do Ciebie wzdychamy jęcząc i płacząc na tym łeż padole. Przeto orędowniczko nasza, one miłosierne oczy na nas zwróć, a Jezusa, błogosławiony owoc Twojego żywota po tym wygnaniu nam okaż o łaskawa, o litościwa o słodka Panno Maryjo. Amen.
Napisz mi na mojego e-maila: papilion18@wp.pl swój adres to wyślę Ci na DVD i CD kilka wspaniałych rekolekcji z siostrą Margaritą i z Ojcem Jose i O. Tomem. Te rzeczy też Ci na pewno pomogą bardzo jeśli je uważnie przesłuchasz. Polecam Ci też wejście wieczorem o 22 lub 23 lub 24 wejście na Polczat sycharowski i rozmowe z Jerzym z Bonn. On też może Ciebie odpowiednio ukierunkować.
Pozdrawiam i cvałuję serdecznie. Będę pamiętała w modlitwie
 
     
ania.....
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-27, 10:01   

Ja nie wiem czy on jest "nrkomanem", wiem ,że wtedy to palił , teraz nie wiem. nie wiem czy sięgnął po coś mocniejszego czy wogóle nie bierze nic. Obwiniam się cały czas, że to moja wina, no bo gdybym była dobrą żoną i gdybym dbała o niego to byn ie odszedł. Boję się że dla mojego małżeństwa nie ma ratunku. Byłam u księdza, który nam ślubu udzielał , zwierzyółam mu się, potem Ksiądz zadzwonił do mojego męża i poprosił o soptkanie, podobno mąż powiedział, że nie skreslił nas, a zaraz po tym spotkaniu poszedł do mnie i powiedział ,że mnie się kochać nie da, że nikt mnie nigdy nie pokocha, ,że jestem beznadziejną matką i jula wcześniej czy póżniej mnie znienawidzi. Tak mna to wstrząsneło, że płakałam cały dzień i noc. Jak osoba która jeszcze niedawno była Twoim przyjacielem , mężem może tak się zachowywać. Nie wypominam mu. pPowiedziałam mu we wtorek( bo wtedy podobno chciał porozmawiać o nas i powiedział swojej siostrze ,że będzie dobrze to wyobrażcie sobie z jaką nadfzieją szłam na te spotkanie), że nie chce stracić rodziny, ze bede o nią walczyłai nie dam mu rozwodu, bo sad nie da nam rozwodu bo nie moge kłamać w sadzie, że nie widze szans na uratowanie rodziny., że nie po to brałam slub żeby po tak krótkim czasie się rozwieśc i bez walki o nic, i nie po to zakładałm rodzinę zeby przyez głupoty ją tracić. On wogóle się nie odzywał był nieobecny duchem, uśmiechał się , rozglądał i po 20 minutach poszedł. boję się strasznie.... może gdyby nie wiedział, że cokolwiek zrobi to może wrócić to byłoby inaczej?

[ Dodano: 2009-09-27, 10:09 ]
a co do finansów to już wogóle klapa. Mąż jest listonoszem i jak wiadomo dostaje 2 wypłaty jedną na paierku drugą od babc z konówek emerytur, natakich końcówkach może wyciągnać nawet 1500 miesięcznie, ale mój mąż stwierdził ,że alimenty to tylko z tej pierwsej wypłaty która jest na papierku bo tej drugiej mu nie udowodnie. i takim oto sposobem dostanę 400 złoty miesięcznie (no może 500 ) na siebie idziecko. i powiedział ,że nie mam po co iśc dio sądu bo więcej nie da i nie udowodnię mu tego, że ma druga pensję.

[ Dodano: 2009-09-27, 15:16 ]
Dziękuję bardzo za proday , z całego serca, przynajmniej tu nie czuję się z tym sama.duzo to dla mnie znaczy i dziekuję

[ Dodano: 2009-09-27, 15:20 ]
Z jednej strony (wiem ,że to głupie) zazdroszczę większości z obecnych na tym forum, bo mają męża w domu bądż zachowuje sięo jak mąż, mozna z nim rozmawiać, spotkać się ,próbowanie ma sens i wierze, że te wszystki małżeństwa które przechodzą kryzys ułożą się. Ja niestety nie miałam okazji porozmawiać z mężem przed jego wyprowadzką bo nie wiedziałam o niej, nie mogłam nic naprawiać, bo było dobrze, nie mogłam przezywać kryzysu i napraiwać siebie tak aby to widZial, nie mogłam korzystać z rad udzielanych tutaj, bo dopiero teraz znalazłam to forum a wczesniej nie szukałam pomocy bo nie ylo potrzeby. Żałuję, że nie dostałam takiej szansy....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9