Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Pozwany po 17-u latach małżeństwa.
Autor Wiadomość
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 10:39   

Jarku, zgadzam sie z tym co napisala Nirwana, syn jest juz chłopisko, sam moze zadecydowac jak chce spedzic wigilie...moze calkiem fajnie sobie poradzic na tym spotkaniu u tesciow....nie przerzucaj na niego swoich lęków i nie gdybaj ze bedzie sie zle czuł....

Czasem nam sie wydaje ze bedziemy sie zle czuć....a potem jest calkiem ok, w koncu to jego mama, dziadkowie, kuzyni..wierzę ze syn da radę

Pozwol mu wybrać...na spokojnie, bez presji...
Bo moze mu Ciebie szkoda i dla Ciebie chce zostać?
Daj mu przekaz ze sobie poradzisz....:)

cierpliwy pisze [ Dodano: 2009-12-22, 23:33 ]
Jarosław napisał/a:
Wczoraj kolejny wieczór przedstawień.
Jarosław napisał/a:
Kolejny wieczór kłótni

Zresztą większośc postów Jarka zaczyna sie w ten sposób.
Mnie to tez kłuje w oczy...jakbys mial satysfakcje z tego...znowu zle, nie gniewaj sie ale tak to odbieram
nie widze smutku, czy zmeczenia...ale raczej o zobaczcie znowu ta żona....ale ona jest niedobra dla mnie...a ja taki biedny, bezradny...

zeby byla klotnia to potrzebne sa dwie osoby klocące...jak jedna jest spokojna...to raczej małe szanse na krzyki itp, bo konczysz szybko taka rozmowe...
bede z Toba rozmawiac jak nie bedziesz krzyczec...bo tego nie lubię....

szarpanie...powiedz nie przemocy...nie jestes bezradny....nazwij to co sie dzieje....jest agresja...jest przemoc...i na to wobec dziecka i Ciebie nie ma zgody....
Pan Bog chce dla was spokoju...prawdziwego..
Polecam omadlanie zony i siebie na Rozańcu...Rozaniec przed rozmową z nią...pros Ducha Sw o madrosc w rozmowie

Chyba ze to co sie dzieje pasuje Ci w jakis sposob...bo masz jakis kontakt z zona, cos sie dzieje, sa emocje....jest zona, zwraca na Ciebie chociaz tak uwagę....tak moze byc..nieswiadomie
Ale wiesz, ze nie tędy droga
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 12:08   

ketram napisał/a:
cierpliwy

My faceci cenimy fakty. Oto one:

1. Na forum jest Jarosław - czemu jego żona tu nie pisze?
2. Pozew o rozwód wniosła żona.
3. Kochanka ma żona
4. Żona przyznała się do tego w sądzie
5. Syn jest świadkiem amorów żony z obcym facetem
6. Syn jest świadkiem, w jaki sposób matka traktuje męża i rodzinę
7. Żona zajęła jego pokój - a niby czemu?
8. Żona popłynęła na wycieczkę z kochankiem
9. Żona ma gdzieś Boga i kościół

Wymieniać dalej?



Ketram mocne argumenty(może zbyt mocne)
Czy Jarek potrzebuje adwokata???

Wiesz Ketram był taki film

.....adwokat d......a....
-ja nadal jednak przystaję i odnosze się do argumentów wiekszości postów mami.

Zastanawiając się głebiej nikt z nas nie wie co kierowało pobudkami zony-bo nikt z nas nie zna wersji żony,ani nie jest przyjacielem rodziny.

Znamy tylko wersje Jarka-a jak dla mnie (wybacz Ketram ale mam prawo do własnego zdania w tej materi)..

Nie widzę miłości ani serca w działaniach Jarka.

A tak łatwo nie wierzę jak to mówia na piękne oczy-bo (bez zbytecznego propagowania tego programu)
będąc uczestnikiem 12 kroków-wiem co potrafią odkryć w sobie ci...

-dotychczas zli w opinii ludzkiej
-i ci dobrzy jacy byli bez skazy

Dlatego pisząc o czymś -wiem jak człowiek potrafi skrzętnie skamuflować prawdę....
o sobie i otoczeniu.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 16:55   

Dzięki za wszystkie wypowiedzi.
Trudno Cierpliwemu dociec prawdy, jednak Ketram przedstawił argumenty za moimi działaniami.
Bo tak naprawdę jesteśmy z żona w miejscu jakie obydwoje stworzyliśmy, jednak to z mojej strony zaistniały teraz prawdziwe elementy mające za cel pojednanie i naprawę sytuacji.

Cierpliwy jakby ciągle wracał do mojej winy rozkładu i OK. Być może nieudolnie staram się i z niską skutecznością , ale cóż do tanga trzeba dwojga.

Dziękuję Nirwanno w Twoim poście wyczułem zrozumienie sytuacji.

Danko dałem synowi ten przekaz i powiedziałem jasno, że może jechać żeby na mnie nie zważał i nie odczuję tego w kategoriach braku miłości z jego strony czy czegokolwiek innego.
Ale pewnie można pomyśleć, że tata tylko tak mówi, a w sercu może mieć żal.
By nie miał wątpliwości być może powinienem mu kazać tam jechać , no ale wtedy będziecie mówić jak moja żona, która twierdzi, że gdybym był kochającym ojcem to bym mu kazał jechać.

Padły zarzuty, że w moich postach często odnoszę się do oskarżania żony.
Że w ten sposób czuje się dobrze bo patrzcie jak ja bardzo chcę a ona taka podła.

Jeżeli Was to drażni to przepraszam nie wiem... po prostu opisuję co się u nas dzieje, a że punktuję żonę, no cóż.
Gdyby był jakiś promyk, przemiana jej osoby choćby w stosunku do syna na pewno nie omieszkał bym Wam o tym napisać.
Nawet teraz kiedy tak bardzo jej na tym zależy by syn pojechał z nią na wigilię do teściów nie jest w stanie utrzymać poirytowania na wodzy, gdy jej w sposób trwały odmawia.
Pozdrawiam
Jarek
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 18:57   

Jarek.......... jakoś tak ciagle słychać Twoje spowiadanie w imieniu żony.A może by tak od siebie zacząć??swoje grzechy?i sobą się zająć?
Nie masz wpływu na to co zrobi żona,co wymyśli.............możesz stawiać granice,ale mam wrażenie, że Ty nie chcesz.
Bo stawianie granic to trud,to wysiłek.
A i efekt końcowy niepewny.
Stare -choć dysfunkcyjne,przewidywalne z grubsza.
Nowe niepewne i nieprzewidywalne.
Wiec????lepiej spowiadać sie z grzechów żony i.................... tkiwić w przwidywalnym.

Niestety,ale tak to jest z dysfunkcjami.Ze wszystkimi podobnie.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 19:29   

nałóg napisał/a:
Jarek.......... jakoś tak ciagle słychać Twoje spowiadanie w imieniu żony.

Dobrze to już więcej nie usłyszycie ani słowa o mojej żonie. Nie Ty jeden mi to zarzucasz.
Mierzi Was to macie prawo to wyartykułować.
I dobrze, że to zrobiliście.
Podporządkuję się. Nie myślę się wykłócać i tak mam wystarczającą zadymę w domu o właśnie weszła i już wrzeszczy.
Mam tegto dość.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 20:32   

Otoz to Jaroslawie, masz tego dosyc, tupnij noga na zone i
powiedz to.

Ze nie zyczysz sobie krzyku.
Policz do 20 stu, odmow Rozaniec...
przeczekaj jej krzyk, nie boj sie jej, pomysl jak bardzo jest zakrecona..
krotko i na temat, nie musisz rozmawiac z zona jak krzyczy...
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 21:49   

Jarosław napisał/a:
Trudno Cierpliwemu dociec prawdy, jednak Ketram przedstawił argumenty za moimi działaniami.

Jarek po pierwsze wcale nie chce dociekac prawdy-bo to twoje zycie i twoje wybory.

Jarku Ketram przedstawił argumenty???? jak sie jest czegos pewnym to nie trzeba
budowac własnego zdania na argumentach innych(z czasem to zrozumiesz)
Jarosław napisał/a:
Cierpliwy jakby ciągle wracał do mojej winy rozkładu i OK.


A nie ma twojej winy????-jak nie widzisz to poszukaj wydawało mi sie ze wiele znalazłes do przepracowania.

I tym sie zajmij -zamiast zwoływac świętą krucjatę do potepiań żony.

Skoro zachowuje sie ochydnie,skoro masz dośc przebywania w jej otoczeniu.

Zadziałaj........
-przemoc względem syna zgłoś
-nie rozmawiaj i nie raguj na wrzaski
-jeżeli nie potrafi po ludzku odetnij się.

To Jarek są dorosłe działania-konsenkwentne,chroniące ciebie.

I co jakis czas ktoś z forum stara sie to tobie pokazać.Że.........
-musisz uszanować wybory zony(bo ma takie prawo)
-musisz szanowac jej granice (bo ma prawo je okazywać)

ale też ty....
-masz prawo do własnych granic
-okazywania tego kiedy jestes drastycznie krzywdzony.

Ja natomiast w postach widze jedno(jeżeli sie mylę wskaż mi to).

Ja Jarek faktycznie narozrabiałem troche w małżeństwie,zrozumiałem to,odszukałem to ,teraz chcę cos zmieniać-i koniec.(koniec na chceniu)

A skoro ja zrozumiałem to jestem juz czysty-to teraz musze pokazać żonie co robi zle.
Jarku masz prawo ale wystarczy tylko raz zgłosic głosno i dobitnie żonie
Nie szanujesz mnie jako męża-mając innego faceta.
Nie szanujesz naszego domu rodzinnego-wprowadzając rozmowy telefoniczne z innym facetem (w obecności naszego dziecka).
Nie szanujesz sakramentu małżeństwa(dokonując zdrady-bez róznicy czy fizycznej ,czy emocjonalnej)
Wystarczy to raz wypowiedzieć i dlatego napisze to......


Kolejny raz przypominam zajmij się sobą!!!

Żone zostaw sobie-bo własnymi problemami musi zajmować sie sama.
Jarosław napisał/a:
Dobrze to już więcej nie usłyszycie ani słowa o mojej żonie. Nie Ty jeden mi to zarzucasz.
Mierzi Was to macie prawo to wyartykułować.
I dobrze, że to zrobiliście.
Podporządkuję się.


Jarku -potulność????

Dostałem w oko więc siadam do kąta tak????
Ty masz nie być potulny jak baranek.
Masz mieć złote serce i potulne-ale w działaniach rozsądny i stanowczy.

......i nie obrażaj się,nie cofaj-jak wiesz że jesteś pewny .

Walcz o swoją prawde ,o własne zdanie

pozdrawiam
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 11:57   

Wiesz Jarosław, nasze myśli i słowa mają moc sprawczą !!
Czy o tym wiesz, czy nie.....i czy tego chcesz, czy też nie...to tak właśnie się dzieje !

Skoro TY źle myślisz i mówisz o swojej żonie....to Ona też taka się staje w Twoich oczach !
Bo myślę, że Twoja żona nie jest potworem...i myslę też, że są na świecie ludzie, którzy mogą coś dobrego powiedzieć o Twojej żonie, którzy Ja lubią itp.

Pewnie Twoja żona nie jest ideałem, pewnie upada= grzeszy, pewnie głos podniesie...ale Twoja nastawienie do Niej zmienia ją w potwora ! Ty Jej zwyczajnie nie lubisz, gardzisz Nią.....to jak Ty kochasz ??
Gdybyś zmienił nastawienie, to pewnie zobaczył byś w żonie człowieka....pewnie niezcześliwą kobietę !

Jej czyny są złe....ale Ona jako człowiek zasługuje mimo wszystko na miłość i trochę ciepła !

To co Ona słyszy od Ciebie....co czyta z wyrazu Twojej twarzy, z Twoich gestów....to właśnie Ją odpycha, odrzuca.....Ona czuje , że jest nieakceptowana....a to co robi, to Jej obrona.....brnie w błoto , bo tu Jej bezpiccznie ...być może w tym błocie nikt Jej nie krytykuje.

To nie Ona ma się zmienić, ale TY Jarosław !!

Nie chcemy żebyś krytykował tu swoją żonę, oceniał ! Nam przykro to słuchać !

To Ty się MUSISZ przemienić Jarosław !! Po to, żeby i Twoja żona mogła się przemienić !!
Żeby Ona mogła być Aniołem, to Ty musisz się nim stać !!

Wiesz....kiedyś z dziećmi robiłam taki eksperyment...szliśmy ulicą i uśmiechaliśmy się do ludzi..... i jak myślisz....czy oni do nas krzyczeli ??
Poeksperymentuj Jarosław !! Pozdro !! EL.
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 13:17   

EL. napisał/a:
To Ty się MUSISZ przemienić Jarosław !! Po to, żeby i Twoja żona mogła się przemienić !!
Żeby Ona mogła być Aniołem, to Ty musisz się nim stać !!


El - kochana ja mam tutaj inną teorię....
Jarosław ma przemieniać się przede wszystkim dla siebie, zeby dobrze czuł się sam ze sobą, spójny, postępujący zgodnie z własnym sumieniem...
Jego przemiana wcale nie musi wpłynąć na przemianę żony...a nawet myslę, że taka przemiana, spokój, stanowczość, łagodność, opanowanie i usmiech jest w takiej sytuacji często postrzegane jako jakaś gra, jako sztuczność, fałsz, więc i atak...., bo przecież niemozliwe, że skoro robię cos takiego to współmałzonek może mnie pomimo tego kochać, dobrze zyczyć, usmiechac się do mnie, byc miłym to przecież cos w tym zachowaniu jest nie tak, doszukują się podstępu...., bardziej zrozumiały jest dla takich osób atak otwarty agresja, złośliwość. Takiej przemiany, takiego zachowania jakiego my się uczymy nie znają, nie rozumieją, więc i nie ufają.... .Taka przemiana musi być wiec trwała, żeby
nie wylazło że była tylko chwilowa, że tak naprwde w głębi siebie nadal jesteśmy tacy jacy bylismy.... . Nie jest to łatwe zadanie bo jesteśmy tylko ludźmi,
mamy ograniczoną możliwość przyjmowania ciosów, wachlarz zrozumienia to też nie guma..., a i stale druga strona dostarcza niespodzianek próbując naszą wytrzymałość.... .
Myśle nawet, ze taka nsza nowa postawa, przemiana jest dla nich jest wrzód na d....,
takie chrześcijańskie ideały,Bóg, wiara, tyle przemysleń, wiedzy psychologicznej....,
drażni ich na samą myśl, bo w konfrontacji z taką postawą wyłazi, jeszcze bardziej
syf który czynią wokół...., dlatego smiem twierdzić, że nasza przemiana własciwie działa nich jak płachta na byka....,
wolą iść do kogoś z luźniejszym podejściem do życia...bez tych wszystkich pręgieży moralnych ( przynajmniej na tym etapie)....

Z perspektywy czasu wydaje mi się, ze jednak stanowczość na samym początku, szybka reakcja, tzw. kubeł zimnej wody daje większe prawdopodobieństwo otrzeźwienia, niz wszelkie dziamdzianie...., bo to tylko powoduje, ze tracimy w oczach wspomałzonka
szacunek...widzą nas zlęknionych, przestraszonych ich odejściem....i wtedy najczęściej to równia pochyła dla małżeństwa....

Dlatego wszelkie zmiany juz dla siebie.... . bardzo spodobało mi sie to co napisała
kobieta74 w innym wątku :

" to trudne.zobaczyłam,ze moje małżeństwo to była TOTALNA koncentracja na potrzebach człowieka, ktoremu ślubowałam,na jego humorach i innych zachowaniach.nie zostawiłam miejsca dla siebie,na mnie samą. a przecież to od siebie należy zacząć.....
jeśli chodzi o męża to on wybrał. ....
......w międzyczasie wyzwał mnie,bo zaczęłam stawiac granice. robię coś,czego dotychczas nie robiłam.dbam o własne interesy,nie zważając na jego "chcę" a ja-na skutek takiego traktowania mojej osoby-odcięłam się i nie tłumaczę,nie staram sie być nawet miła. po prostu przestało mi zależeć na tym,aby dbac o niego.dbam o siebie.

oddałam jego życie Bogu prosząc,aby w jego życiu wypełniła sie wola Boża.

poczułam wielką ulgę.

Chcę powiedziec wszystkim ranionym przez współmałżonka,zdradzanym,dręczonym "NIE IDZ NIGDY NA KOMPROMIS,JEŚLI CHODZI O CIEBIE. JESTES WSZYSTKIM,CO MASZ.ZAJMIJ SIE SOBĄ".Takie zdanie usłyszałam i ono mi pomogło.
to tyle na razie.

modlę sie i dbam o siebie i dziecko."

I chyba na pewnym etapie o to tutaj chodzi..... .

[ Dodano: 2009-12-28, 13:24 ]
EL. napisał/a:
Wiesz....kiedyś z dziećmi robiłam taki eksperyment...szliśmy ulicą i uśmiechaliśmy się do ludzi..... i jak myślisz....czy oni do nas krzyczeli ??


El- oczywiście nie muszę eksperymentować - to oczywiste, ze odpowiedzą uśmiechem,
przecież nie jestesmy ze sobą związani emocjonalnie, wzajemnie się nie poraniliśmy, nie ubliżylismy, wiec wymiana sympatycznych gestów...nic tu nikogo nie kosztuje...ot czysta frajda i przyjemność....spróbuj uczynic to z sąsiadem, który od lat drze z Tobą koty o miedzę...usmiechnij sie i powiedz dzień dobry...to duże prawdopodobieństwo, że uczyni wiadomy gest.... myslę, ze i Ty zdziwiłabyś się, gdyby ktoś kto od jakiegos
czasu nie ma w stosunku do Ciebie czystych intencji - wiedziałabys o tym,
a wykonywałby takie gesty...poczułabys jakis fałsz...jakąś niespojność....tak to widzę...
  
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 14:36   

Samotna, chodzi tu o Jarka i Jego stosunek do żony.
Zobacz ....Jarek od jakiegoś czasu jest na forum.....i od tego samego czasu opisuje zachowania swojej żony, komentuje , krytykuje, ocenia.....
A ostatni Jego post, że żona powinna się przemienić.

Przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że żona Jarka zrobiła coś złego i Jarek wie i Ich syn. I co z tego wynika ??
Jarek kontroluje więc żonę w domu , każdy gest , zachowanie i opisuje to nam.
Co Jarek oprócz tego robi z tą sytuacją ?
Żona się rozpycha coraz bardziej...Jarek opisuje dalej....ale sam nie robi nic ! Ustępuje Jej pola i ma do Niej o to coraz większą pretensję, złość itp.

Żona widać nie ma interesu, żeby się zmieniać ! Jej pewnie jakoś tam....w końcu nie Ona pierwsza będzie się rozwodzić !
Ale Jarek nad tym ubolewa ! To On się z tym nie zgadza.....ale co robi ?? Nadal krytykuje żonę, ocenia itp a sam nie robi nic ...bo o tym nie pisze.
Więc kto się ma w tej sytuacji zmienić ?? Komu jest tu źle ?? Kto ma zmienić swoje życie ?

Jarek z jednej strony krytykuje żonę z drugiej nie chce rozwodu , twierdzi, że żonę kocha .....ale jak kocha, skoro Ona taka zła i niedobra ....Jarek w zasadzie nigdy nie napisał,czy coś w żonie jest dobrego....
Jak Ją kocha ??
Kocha grzeczną, uporządkowaną, podporządkowaną kobietę....a jak ta kobieta gubi się w życiu, wpada w błoto, brudzi się grzechem.....to co Jarek oprócz krytyki ??,

Jarek tu ani o małżeństwo nie walczy ani o siebie ani o żonę.
Ani nie puści żony wolno ani nie mówi STOP .

Więc kto , dla kogo i czego i po co ma się tu przemieniać ??
Przecież wszyscy już tu wiemy, że zmianę naszego życia zaczynamy od siebie !! A Jarek ciągle czeka na przemianę żony . W jakim miejscu jest Jarek ??

NIe Jarku, to nie jest krytyka , ale chęć pokazania Ci, w jakim miejscu stoisz.

Samotna, przecież wiesz, że nam się wydaje, że musimy zdążyć z przemianą siebie , żeby ten współmałżonek zobaczył. Wydaje nam się, że szybko, szybko...dla niego, dla niej.
Z czasem....potem...okazuje się, że przemiana najbardziej ważna i potrzebna jest dla nas samych !! Poprzez przemianę to my najwięcej zyskujemy - ciszę i spokój w naszych sercach !! I wtedy dopiero współmałżonek może ( jeżeli zechce) wrócić, nie inaczej !
Myślisz, że kiedy jesteśmy zdenerwowani, smutni, obolali, źli , wkurzeni jesteśmyu bardziej autentyczni i naturalni dla naszych współmałżonków, myślisz, że przy nas takich właśnie czują się bezpiecznie i chcą nas takich ?
Nie, oni wszyscy i my sami czekamy na nas spokojnych, dobrych i miłych ! Nikt nie chce krzyków, łez, smutku i złego humoru !
Jednak tak naprawdę nasza przemiana jest , jak piszesz, dla nas samych !

Jarek, więc dla siebie !! Warto !! EL.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 16:27   

Samotna............ powtórze kolejny raz: żaden "popapraniec" nie zacznie zmian w sobie,nie spojrzy krytycznie na siebie do czasu, aż przyjemność z tkwienia w popapraniu nie będzie zdecydowanie mnijsza od bólu jaki jest konsekwencją "popaprania".

Ty tez zaczełaś sie zmieniac pod wpływem bólu jaki towarzyszył Ci w małżeństwie a potem w kryzysie i rozstaniu........... Ból,BÓL najczęściej jest motorem zmian.

I kolejny triuzm obarczony ogromną ułudą........... ROBIENIE CZEGOŚ ZGODNIE Z WŁASNYM SUMIENIEM.

Bardzo mylne,bardzo pojemne,bardzo złudne.
Zgodnie z własnym sumieniem............... pod warunkiem że to sumienie nie jest zdeformowane,zniewolone,ubezwłasnowolnione.
Zapytaj "zdradzacza" (nawet swojego) czy to co robi, nie jest (wg niego)zgodne z jego sumieniem.????????

Sumienie musi mieć lustro..........i nie krzywe zwierciadło.......a lustro
  
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 17:11   

nałóg - dzięki za szybkie wychwycenie - użyłam skrótu myslowego- mając na uwadze - "zgodnie z własnym sumieniem"- chodziło o sumienie niezwichrowane - sumienie oparte na dekalogu...., a nie naciągane pod własne MNIE i moje chciejstwo...... zbyt szybkie i niedokładne okreslenie może wprowadzić przekłamanie.....
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 17:41   

Samotna sama odpowiadasz w swoim poście jak to jest z tą zmiana siebie???
a pewnie jest to tak
-obyś stała sie mądrzejsza
-obys spokojniej cedziła zycie
-obys jak napisała starała się życ zgodnie z dekalogiem
-obys urosła w wyrozumiała siłę
-obys z pokora przyjmowała co dane ci przyjąć
-obyś swoje ciało uodporniła na krzywdy


I teraz wracając do tego co pisze El-taka zamiana w sobie faktycznie ma
zbawienny efekt dla nas względem drugiego -nawet tego jaki bardzo mocno nas poranił.

Bo.....

-potrafimy kochac człowieka mimo krzywd
-bo wiemy jak pokrętne jest zagubienie,bo sami z niego wychodziliśmy
-bo rozumiemy jego upadek w wierze,i gotowi jestesmy podac mu dłoń
-bo jesteśmy tolerancyjni do jego zachowan i świata jaki nas otacza


A kiedy brak tego w nas-a dany człowiek wzbudza w nas niepokój,niechęć,odrazę,kojarzy nam się z krzywdą-to najprościej mówiąc jak często pisze nałóg -każdy ból to nadal pustki w nas nieprzerobione.

I nie chodzi tu o zadbanie o siebie,swoje zadowolenie z musowo łapanego życia,konfort materialno-psychiczny....bo to jest bardzo łatwa droga do egoizmu i egocentryzmu.

To hasło podobne do tego jakie mówią własnie zdradzający i odchodzący.

Przecież mi sie tez należy!!!!

Tak należy-ale inaczej ,przez pryzmat postrzegania innych.

Zreszta ja sam pisałem i popieram El-Jarek nic innego nie robi TYLKO OCENIA.......

A za zło jakie teraz tworzy zona Jarka odpowie przecież nie przed Jarkiem prawda?????


pozdrawiam
  
 
     
nutella
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 19:44   

Cierpliwy,
A co jesli nie potrafimy juz kochac za krzywdy, za które ktos nas juz przeprosił.
Ja juz nie potrafię kochać i mój mąż nie zmusi mnie do tego. Nikt mnie nie zmusi.
On żałuje i chodzi na kolanach. Czasem płacze, ja wtedy tez płaczę. Ale nie przebaczę.
I ściana oddziela mnie od niego coraz grubsza.
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 19:59   

nutella napisał/a:
Cierpliwy,
A co jesli nie potrafimy juz kochac za krzywdy, za które ktos nas juz przeprosił.
Ja juz nie potrafię kochać i mój mąż nie zmusi mnie do tego. Nikt mnie nie zmusi.
On żałuje i chodzi na kolanach. Czasem płacze, ja wtedy tez płaczę. Ale nie przebaczę.
I ściana oddziela mnie od niego coraz grubsza.


Nutella -z przykrościa stwierdzę ze na nikogo mądrego nie trafiłaś,kto by cie poprowadził w tym wszystkim.

Wiesz swojego czasu na 12 k ,rozmawialiśmy o czyms takim jak zapieczenie krzywdy(tak to sie nazywa).

Nutella nawet opiszę ci sposoby ucieczki przed boleściami tego zapieczenia.
-nadmierne angazowanie sie zawodowe
-uciesczka w liczne kontakty towarzyskie
-nagmine poszukiwanie dodatkowych zajęc
-kolorystyka swiata zewnętrznego(zakupy,spełnianie zachcianek itd)

A tak naprawde to wieczne oddalanie tego raka -jaki powoli w Tobie gnije
zwany problemem z przebaczeniem.

Ale jak to mówią i piszą -wolna osoba jesteś,wybory są twoje.

Personalnie tylko podpowiem-ratuj Siebie.

A ściane to budujesz sama w sobie,we własnej fantazji.

Zmien punkt widzenia,poszukaj jednego dobra w mężu-rozwal ścianę i może cos
odbyduj.


pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8