Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Pozwany po 17-u latach małżeństwa.
Autor Wiadomość
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-18, 20:29   

No to czyli tak:

-żona powiadomiona i zaproszona na wieczerzę.......
-syn chce zostać w domu i dajesz mu taką możliwość........
-pozostaje tylko zadbać o wszystko, co jest potrzebne do wieczerzy.

A na to co mówi, myśli żona, wpływu nie masz. Syna na siłę nie wyciągnie przecież z domu. Będzie czuła dyskomfort, coś nie poszło po jej myśli, ale to są konsekwencje JEJ decyzji.............Tylko to "wiedziałem, że tak będzie" razi. Coś pychą zaleciało......... ;) Wigilia wigilią, kroczek do przodu, w zaznaczaniu granic, ale mam nadzieje, że poza tym wszystkim nie ustajesz Jarek w pracy nad sobą? Więcej optymizmu (albo mniej fatalizmu), więcej szacunku i miłości do siebie, mądre ojcostwo.... Z żoną się rozstaniesz, a może i nie, ale z Jarkiem będziesz musiał żyć do śmierci, chyba warto zadbać o to swoje towarzystwo?
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-19, 09:22   

Syn ma i mamę i tatę ....i jak to zwykle bywa, nie będzie chciał zrobić przykrości ani mamie ani tacie. Więc pewnie wigilię spędzi trochę z mamą i trochę z tatą.
Nam się często wydaje, że my znamy myśli naszych dzieci....ale one często w takich trudnych sytuacjach lawiruja między tatą i mamą i w ten sposób załatwiają sobie
( o ironio!!)poczucie bezpieczeństwa. Dziecko tak naprawdę nie chce niczego tracić i często nie odpuszcza sobie ani mamy ani taty i dobrze ! i te kontakty potrafi sobie samo jako tako ułozyć ...i dobrze !! To dorośli najczęściej manipulując ( czasem świadomie, czasem nie) chcą te kontakty popsuć ale dzieci świetnie sobie z tym radzą....i dobrze !! Pozdro !! EL.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-19, 18:43   

Satine napisał/a:
.Tylko to "wiedziałem, że tak będzie" razi. Coś pychą zaleciało.

To absolutnie nie pycha, po prostu nie mogłem się spodziewać, że przystanie na moją propozycję by została w domu.
Pytałem czy będzie na kolędzie odpowiedziała, że tak. Gdyby tak się stało to będzie będzie to nie lada przeżycie ta modlitwa za domowników i całowanie krzyża.
Wyczuwam też, że żonie jest przykro iż jeżeli weźmie syna na tę Wigilię do swoich rodziców to zostawi mnie samego.
Tak jak piszesz Satine siłą go chyba nie wyciągnie i oby tego nie zrobiła.
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-20, 12:24   

Jarosław napisał/a:
To absolutnie nie pycha, po prostu nie mogłem się spodziewać, że przystanie na moją propozycję by została w domu.
Pytałem czy będzie na kolędzie odpowiedziała, że tak. Gdyby tak się stało to będzie będzie to nie lada przeżycie ta modlitwa za domowników i całowanie krzyża.
Wyczuwam też, że żonie jest przykro iż jeżeli weźmie syna na tę Wigilię do swoich rodziców to zostawi mnie samego.

Jarek spekulacje,wyobrażenia,własne odczucia i projekcje.

A jak to sie ma do spokoju,miłości,szacunku????

Jarek przeczytaj bo warto............

,,,,,,,Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.
Gdy wchodził do pewnej wioski,wyszło na przeciw Niego dziesięciu trędowatych.

Zatrzymali sie i z daleka głośno zawołali<Jezusie,Mistrzu,ulituj sie nad nami.

Na ich wido rzekł do nich<Idzcie ,pokazcie sie kapłanom.

A gdy szli,zostali oczyszczeni.Wtedy jeden z nich widząc że jest uzdrowiony,wrócił chwaląc Boga donośnym głosem,upadł na twarz do Jego nóg i dziękował Mu.

A był to Samarytanin.....

Jezus zas rzekł<<Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych?

żaden się nie znalazł,który by wrócił i oddał chwałę Bogu,tylko ten cudoziemiec.

Do niego zaś rzekł<<<<Wstań,idż,twoja wiara cię uzdrowiła.....
(Łk 17,11-19)


.......wnioski........kiedy dotyka nas cierpienie w jakiejkolwiek postaci wtedy zły duch
od razu podejmuje próbę zawładnięcia nami przy pomocy cierpienia.
Jak to się staje???

Otóż podpowiada nam ,że to,co nas spotyka jest albo karą za grzechy,albo jawną niesprawiedliwością Pana Boga.
Pomaga nam skupić się na sobie i przeżywać nasze cierpieniaw totalnym egoizmie.

Zaczyna sączyc jad do naszych serc.
Cierpienie jest wówczas całym naszym światem-istnieje tylko ono i my......

Najprostrzym lekarstwem jakie wybieramy ,aby pozbyc się chociaż części tego cierpienia,samotności-jest narzekanie,zrzędzenie i obwinianie wszystkich wokoło,czasem łaczenie z Panem Bogiem.

Taka postawa prowadzi do zupełnego odcięcia sie człowieka od żródła uzdrowienia,którym jest zgoda na wolę Bożą.
Ale zgoda przepełniona dziękczynieniem.
Zgoda wypływająca z radości,że moga na mnie objawić się wielkie dzieła Boże.

Taka zgoda nie wyklucza modlitwy o uzdrowienie,lecz dopiero modlitwa przepełniona akceptacją i dziekczynieniem może przynieśc prawdziwe zdrowie.


A jak ja podchodzę do trudności które spotykają mnie na drodze mojego życia???

Otwieram serce na łaskę Boga przez dziękczynienie,czy zamykam je wylewając z siebie ocean pretensji i żalu???

tekst o uzdrowieniu o.Norberta Oczkowskiego (żródło 12 kroków)
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-21, 11:30   

Wczoraj kolejny wieczór przedstawień.
Żona była z synem w sklepie by coś mu kupić od jej rodziny pod choinkę.
Syn nie mógł się zdecydować w końcu dostałem prikaz bym to ja dzisiaj coś mu kupił niby od teściów.
Nic z tego nie będzie teściowa rączki, nóżki ma zdrowe i kupić upominek dla wnuka może sama.

Stwierdziła otwarcie, że zabierze syna na Wigilię siłą, jak usłyszała, że syn powiedział iż to nic nie da, powiedziała że buntuję dziecko.
Ze sporym trudem znoszę jej pogaduszki z kochankiem i to chichranie wczoraj dwukrotnie po kwadransie.
Mierzi mnie jej bezczelność i brak krępacji nawet przy synu, no ale cóż szatan dopieka jej już porządnie to widać po wypowiedziach dotyczących Bożego Narodzenia.

Byleby tylko obeszło się bez szarpaniny i krzyków w Wigilię, a żona tak łatwo się nie podda.
Najchętniej bym widział by się już wyprowadziła i dała nam spokój może szybciej by otrzeźwiała, ale o wyprowadzce nie chce słuchać. Mówi tylko trzeba było dać mi rozwód.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-21, 11:54   

Jarosławie, poczytaj sobie to co pisze satine w watku zakszaciora....dla mnie bardzo bylo pomocne, to o pielegnowaniu SWOJEGO ogrodka
a nie przygladaniu sie badawczo..co tez zona znow wymysli i czemu sie chichra


sprobuj sie na tym nie koncentrowac...hihra sie i cie zlosci....to pusc sobie muzyke na sluchawki...nie musisz słuchac przeciez...

zona tak latwo sie nie podda piszesz....czyli widac ze zona ma jakas siłe ktorej Ty nie masz????
Piszesz ze szatan jej dopieka...a Tobie? Ty sie go boisz? boisz sie zony?

Przeciez masz wspanialego Obrońce, Pan Bog stoi na Toba murem.
Nie lekaj sie....
szarpanina i krzyki.....obwiasz sie ze zona bedzie sie szarpac z dzieckiem?
Stan w obronie dziecka..niech sobie krzyczy, trudno...widze ze jest ci ciezko, ale chcemy razem z synem spedzic wigilie i nie przeszkadzaj....spokojnie i krotko.
Nie pozwalaj szarpac syna...
Trudno na pewno zareagowac wobec takiej przemocy...ale to PRZEMOC, agresja zony...ona moze tak latwo nie odpuscic przyzwyczailes ja do wygrywania....
mozna przytrzymac rece gdy sie rzuci, w koncu jestes silniejszy, gdyby bylo odwrotnie bylbys kobietą nie daloby sie tak....

Przykre to sa sytuacje, mozan tez skontaktowac sie z niebieska linia pisala o tym Satine
coraz czesciej maja tam do czynienia z przemocą ktora stosują wlasnie kobiety

nie jestes bezradny wobec tego co sie dzieje!!!!
Nie pozwalaj na agresje zonie.....nie dawaj zlego przykladu synowi...
sam nie daj sie nakręcic..bo to dziala jak spirala...agresja budzi agresję...sztuka przerwać to bledne koło

Nie oznacza nie....jesli zona nie umie tego uszanować, trzeba ja tego nauczyć...ze bedzie dla niej przykre...coż
Mam nadzieje jednak ze do takiej eskalacji nie dojdzie. Pamietaj spokoj i swoj ogrodek.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 20:06   

Kolejny wieczór kłótni o to że żona zabierze syna na Wigilię do teściów.

Jeżeli syn pomimo jej szarpania i płaczów zdecyduje się na pozostanie w domu zdaję sobie sprawę, że bedzie to dla niego traumatyczna Wigilia we dwóch.

Oczywiście to żona wybrała burzenie rodziny i powinna ponieść tego konsekwencje.

Cały czas mówi, że to ja buntuję syna iż nie chce z nią pojechać.

Jak myślicie czy mam na siłę podjąć walkę i zostać z synem w domu?

Wiem, że za moją namową pojechałby z matką, z drugiej zaś strony mam świadomość, że źle będzie tam się czuł z wiadomych powodów.

Czuję zgubienie, a wiecie, że chciałbym dla syna jak najlepiej.

Co o tym myślicie?
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 20:27   

Jarku, dla syna traumatyczna sytuacja już jest, i to jest od dość dawna. Więc Wigilia we dwóch to nie będzie jakiś znienacka dramat.
Tak sobie dumam... też w perspektywie wychowywania syna i pokazywania mu dobrych wzorców... on jest już chyba na tyle duży, że mógłby podjąć decyzję sam? Tylko trzeba mu ku temu stworzyć warunki. Czyli możesz powiedzieć mu, że do niego należy decyzja - gdzie, jak i z kim spędzi Wigilię. I że - jakakolwiek ta decyzja będzie - staniesz za nim murem. Nic nie sugerując, nie pokazując za i przeciw.... Tak sobie myślę - że z powodu Waszej sytuacji rodzinnej syn przechodzi przyspieszone dojrzewanie, i warto mu to ułatwiać. Na całą sytuację rodzinną nie masz całkowitego wpływu. Ale możesz stworzyć taką atmosferę, aby zaczął samodzielnie podejmować decyzje w ważnych dla niego sprawach, ale w warunkach kontrolowanych - z poczuciem, że tam z tyłu jest ojciec, który przez te decyzje (i potem konsekwencje tych decyzji) pomoże mu przejść. Do tego potrzeba Ci - stabilności i spokoju.
Życzę C tego, Jarku - tego spokoju Bożego w sercu, dziel się nim po świecie, a w pierwszej kolejności z synem i żoną.
Pozdrawiam!
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 20:53   

Nirwanna napisał/a:
Do tego potrzeba Ci - stabilności i spokoju.
Życzę C tego, Jarku - tego spokoju Bożego w sercu, dziel się nim po świecie, a w pierwszej kolejności z synem i żoną.

Nirwano istotne słowa.
Ale aby to osiagnąć trzeba byc pogodzonym ze sobą

A Jarka na to stać?????

Sorry że ocenię ale ja widze totalną wojnę i grę-wydzieranie syna.
Zero zrozumienia,zero kompromisów-byle Ja ,byle moje(z obu stron)

Płyniecie Jarku razem z żoną a za wami wasz syn.

Wiesz Jarek walicie młotami w siebie naprzemian z żoną.

Wasza sprawa ale krzywdzicie najmocniej w tym momencie swego syna.


Jarek -narodzenie dzieciątka zwiastuje nadzieje,pojednanie,miłość

CZY COŚ CI TO MÓWI.............
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 21:52   

cierpliwy, Jarosław

Z całym szacunkiem cierpliwy, ale z tego co opisuje Jarosław, wynika, że dziecko poddawane jest przemocy psychicznej ze strony matki. I Jarek w tym momencie niczemu winny nie jest.
Teraz, niestety, ale właśnie żona Jarosława (nie Jarosław) wali na oślep.
I trzeba to wskazać, a nie mówić ogólne komunały.
Uważam, ze syn powinien podjąć decyzję sam - tyle, że pewnie jest chłopak między młotem a kowadłem.
Natomiast wieczerza wigilijna to powinien być symbol miłości i więzi rodzinnych. Na ten moment to ojciec jest ostoją tych wartości.
To, że żona Jarosława spędziłaby wigilię bez syna - bo chłopiec tego nie chce - jest elementem przyblizania jej dna.

Uważam, że w tej sytuacji chłopak powinien zostać z ojcem.
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-22, 23:23   

ketram napisał/a:
Z całym szacunkiem cierpliwy, ale z tego co opisuje Jarosław, wynika, że dziecko poddawane jest przemocy psychicznej ze strony matki. I Jarek w tym momencie niczemu winny nie jest.
Teraz, niestety, ale właśnie żona Jarosława (nie Jarosław) wali na oślep.


Ketram kurcze -szanuje twoje wypowiedzi na forum,bystre spostrzeżenia.

Ale nieformalna zasada nr 1 obowiązująca na forum.

Mamy wypowiedz tylko jednej ze stro konfliktu-zatem nalezy powstrzymać się
od pochopnej oceny.

Nie znaczy że to co Jarek pisze nie jest prawdą,ale mając tylko zestawienie dwóch stron -moge odpowiedzieć tak stanowczo Ketram jak ty.

Dodatkowo dodam-Jarek juz pare razy był nakierowany prze z inne osoby z forum.
By zając się tematem przemocy psychicznej-ze strony zony.

Sa instytucje,jest niebieska linia,są rózne inne formy.

Nie uczynił tego -dlaczego???

Dzis widze jedno ,i nikt mnie nie przekona syn ma biologicznego tate i biologiczną mamę.

Zatem maja razem prawo do spędzanego czasu z synem.

Ketram -jestem ostrozny z ocenami-a wiesz czemu.?????

Program 12 k pokazał mi dokładnie jak człowiek potrafi życ w zakłamaniu i jak mocno ufac swemu zakłamaniu.............

pozdrawiam ;-)

[ Dodano: 2009-12-22, 23:33 ]
Jarosław napisał/a:
Wczoraj kolejny wieczór przedstawień.
Jarosław napisał/a:
Kolejny wieczór kłótni


Zresztą większośc postów Jarka zaczyna sie w ten sposób.

Obserwacja,obserwacja,ocena-17 lat pod jednym dachem z kobieta i zero pozostawionego uczucia?????

Ketram przeczytaj wszystkie wypowiedzi mami do Jarka-co z tym Jarek zrobił????
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 00:00   

cierpliwy

My faceci cenimy fakty. Oto one:

1. Na forum jest Jarosław - czemu jego żona tu nie pisze?
2. Pozew o rozwód wniosła żona.
3. Kochanka ma żona
4. Żona przyznała się do tego w sądzie
5. Syn jest świadkiem amorów żony z obcym facetem
6. Syn jest świadkiem, w jaki sposób matka traktuje męża i rodzinę
7. Żona zajęła jego pokój - a niby czemu?
8. Żona popłynęła na wycieczkę z kochankiem
9. Żona ma gdzieś Boga i kościół

Wymieniać dalej?

Na pewno coś do tego doprowadziło, ze po 17 latach ma miejsce taka jazda. I Jarosław się do tego przyczynił. Z doświadczenia, niestety, śmiem jednak napisać, ze za większością takich karygodnych zachowań stoi cudzołóstwo i zdrada. Reszta to najczęściej dorabianie ideologii.

Powtórzę - w tym momencie - skrawki rodziny, miłości, ciepła - dla syna zachowane są w ojcu. A że chłop nie wystawił żonie walizek za drzwi - to wielkie bohaterstwo i poświęcenie.

Odwróćmy sytuację - pijany mąż, szarpie dziecko, kochanica w tle, itp. itd.?
Nie widzę tu specjalnej różnicy.

Nie zwalnia to Jarosława z pracy nad sobą i małżenstwem i rodziną.
Tu się nic nie zmienia

pozdawiam cierpliwy ;-)
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 09:16   

Ketram... nie sposób nie zgodzić sie z faktami, które przedstawiłeś.
Jednak zgadzam się z tym, co napisał cierpliwy
cierpliwy napisał/a:
jak człowiek potrafi życ w zakłamaniu i jak mocno ufac swemu zakłamaniu.............

Też byłabym ostrożna z ocenami...
Dlaczego Jarka żona nie pisze na forum? Bo może tego nie potrzebuje? Może nie wie że takie forum istnieje? Może wie, ale nie pisze, bo czuje się winna? Tego nie wiemy...
ketram napisał/a:
Na pewno coś do tego doprowadziło, ze po 17 latach ma miejsce taka jazda. I Jarosław się do tego przyczynił.

Z tym stwierdzeniem zgadzam się, choć tez nie do końca. Myślę, że do tego stanu rzeczy przyczynił sie Jarosław i jego żona. Nikt nie jest z gruntu zły, ta złość wyzwala sie pod wpływem różnych czynników zewnętrznych. A za związek odpowiada DWOJE ludzi.

Mój mąż tez nie pisze na forum - czy to znaczy, że ponosi winę za rozpad naszego związku? Nie i nigdy tak nie twierdziłam. Mam do niego ogromny żal, że nie walczy, że nie próbuje, ze jest całkowicie bierny i płynie z prądem, że tak naprawdę stał sie dla mnie obcym człowiekiem, bo juz od bardzo, bardzo długiego czasu nie mówi mi co czuje i co myśli, nie rozmawia ze mną - o to go winię. Choć mnie zdradził, choć odepchnął mnie i dzieci, upokorzył wiele, wiele razy słowami, których pewnie nigdy nie zapomnę - nie ponosi całkowitej winy za kryzys naszego małżeństwa.
Nie pisze, bo nie wie o istnieniu tego forum, bo w necie szuka zupełnie innych stron :-(
Ja chcę wnieść pozew o separację, bo juz nie mogę i nie chcę dłużej patrzeć jak cierpią nasze dzieci - czy to znaczy, że ja jestem winna? Nie sądzę...

Życie nie jest czarno-białe, jest pełne odcieni szarości... tylko sztuką jest wydobyć kontury z tej szarości. I życ tak, aby nie ranić innych... same mi sie pchają na usta (i klawiaturę) słowa kardynała Wyszyńskiego "Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, jakie ma dla innych, ale też za te jakie w innych budzi".

Jarku... wzrastaj, rozwijaj się w pokorze przed Bogiem. Dbaj o swoja duchowość i o syna, który ma świetnego tatę, którego bardzo teraz potrzebuje. Ale nie psuj obrazu matki w oczach dziecka, z tego co piszesz ona sama robi to doskonale. Pozwól jemu samemu wyciągac wnioski, nie komentuj. Wspieraj go i nie pozwól krzywdzić, żonę puść. Módl sie za nią i... Pogody Ducha...

Wszystkiego dobrego na Święta... :-)
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 09:49   

Również uważam, że zarówno żona Jarka jak i sam Jarek walczą ze sobą poprzez dziecko.
Temu dziecku w tym roku ani z matką ani z ojcem na wigilje nie będzie dobrze !! Bo ten chłopak, jak kiażde dziecko chce mieć i matke i ojca razem ! Więc gdzieklwiek i z kimkolwie spędzi ten wieczór , to i tak będzie Mu źle !! Tym barziej, że dobrze widzi, że rodzice ciągle są w ostrym konflikcie !

Wiesz Jarek....dziwi mnie , że tak bardzo obstajesz za tym, żeby syn został z Tobą....i argumentujesz ( bo wiesz ????), że tam z matka będzie Mu xle......a nie obstaniesz za tym, żeby 13 letni syn miał komfort mieszkania i mógł wrócić do normalnego funkcjonowania w swoim pokoju !
Tu Ci pasuje....pokój zaanektowany , syn spi na podlodze....zima i wszystko ok.......a z drugiej strony szarpanie się o kolację.
Dziecko ma dostać info , że zje kolację z mamą a potem Ty czekasz na Niego w domu i tyle.
A Wy sie szarpiecie....będziecie się szarapć o godzinę, oczywiście, o śpóźnienie z kolacji itp. I będziesz nam rzucał argumenty o zonie ...
Jarek złość w waszych sercach i tyle .

Co masz zrobić ??
Przestać walczyć !! , bo nie o wojnę chodzi....a do tego żle walczysz i nie tam gdzie trzeba !
Nie ma w Tobie takiej determinacji, gotowości, zdecydowania i konsekwencji....
A może jest ? Więc walnij ręką w stół i powiedx STOP działaniom żony przeciwko Tobie....albo daj sobie spokój i przestań walczyć. Stań w pokorze wobec sytuacji i proś Boga, żeby Cię poprowadził...a wtedy w ciszy swojego serca słuchaj instrukji Bożych .
Pozdro !! EL.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 10:33   

Jarosław napisał/a:
Co o tym myślicie?


Jarku, przede wszystkim musisz stworzyc dziecku dom, gdzie będzie czuło się bezpiecznie i do którego będzie chciało wracac.

Jeśli dziecko chce zostac na wigilię w domu to chyba ma do tego prawo. Warto nawet o to zapytac prawnika od jakiego wieku dziecko może decydowac o takich sprawach.
Jeśli żona zacznie szarpac dzieckiem to wzywasz policję (błękitna linia itp.) - to akurat nie jest potrzebne Tobie, ale może byc zimnym prysznicem dla żony.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5