Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak żyć po zdradzie
Autor Wiadomość
ola12
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 15:23   

Ja przyznam Basi rację ma prawo wymagać tego od męża.
Skoro zdecydował się być z nią po tym co zrobiła to powinien ponieść tego konsekwencje nie ma prawa wracać do przeszłości i żyć dniem codziennym.
Ktoś ładnie napisał o synu marnotrawnym . Piszę z pozycji osoby skrzywdzonej.
Postanowił poprawe nie robi tego co robił dałam mu szansę to go nie kopię .
Ja też kilka razy powiedziałam do męża że go nie kocham i teraz sobie uświadomiłam że przecież mogło to go zaboleć.
Dzięki terapii zaczęłam zauwazać że wiele robiłam żle nieświadomie i to popchnęło mojego mąza do tego co zrobił.
Pozdrawiam.
 
     
Krzyk
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 15:56   

Olu brawo.

Czy nie masz poczucia winy za to że swych zachowaniem popchnęłaś swojego męża do tego co zrobił?

Moniko..
piszesz "nawet Swieci upadali". Upadali ale chyba nie wszyscy i nie zawsze. Czesto na tym forum jest to cytowane. Można pisać że nawet czasem niektórzy święci upadali.

Chciałbym tak kiedyś powiedzieć "błogosławiona wina" która mnie do Ciebie przyciągnęła.

Zawsze w takiej dyskusji jak ta "jak żyć po zdradzie" będą dwa obozy. Ci którzy zdradzili będą oczekiwali od skrzywdzonych szybkiego wybaczenia i zapomnienia, jak i ci którzy są zdradzeni a mają problem w wybaczeniem. Dwa skrajne obozy które nigdy się nie zrozumieją ponieważ nie byli po przeciwnej stronie. Zgadza się, że i jedni i drudzy przeżywają opisywane tu emocje, ból. Obie strony chcą dla siebie uleczenia i zazwyczaj niezwłocznie - zrozumiałe. Nie ma jednej recepty na tę przypadłość choć ona jest wszystkim znana (choroba zdiagnozowana). My tu sobie doradzamy, porady przyjmujemy, czasem w emocjach kogoś zranimy.
To dobrze że mamy gdzie szukać pomocy. Dziś naród jest niecierpliwy i chce wszystko natychmiast i najlepiej za darmo.
Sądzę (wiem) że nie ma nic darmo na tym świecie oprócz miłości Boga (aż nie wierzę że to mi przez klawiaturę przechodzi). Ale tu znowu też chcemy doznać tej miłości w jak najlepszej formie czyli natychmiastowe uzdrowienie.
Jak idziemy na zakupy to wchodzimy do sklepu, a czy prosząc o łaskę od Boga wchodzimy do Jego "sklepu" -z samymi gratisami-, czy się na niego otwieramy tak do końca?
Jestem na 1 kroku kiedy muszę uznać swoją bezsilność i to moje ostatnie mocowanie się z wlasnymi emocjami pokazuje że mam z tym ogromny problem. Jeszcze bym chcial sam to tak po swojemu załatnic, co czynię doprowadzając do ostateczności moją Żonę.
Basiu wiesz że tak naprawdę nie chce dla Ciebie źle bo bardzo mi na Tobie zależy.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 16:25   

Basiu73,...moniko...
Witajcie,
w mojej wypowiedzi o cierpieniu chodziło o to ,że porównywanie go to strata czasu. Jeden czuje to drugi co innego. Nie zrozumiecie własnego bólu na wzajem i to fakt. Wiele osób wpada w taką pułapkę porównań i wtedy zamiast odbudowywać niechcący niszczy to co z mozołem udało sie odzyskać jako budulec.
To nie ważne z której strony byłyście wcześniej. Teraz jesteście po tej samej stronie co małżonek i tylko to jest ważne.
Dlatego napisałam o przezwyciężaniu szoku ponieważ właśnie to on dochodzi do cierpienia, które zadali sobie małżonkowie na wzajem. To jest właśnie ten element, który wyzwala w nas chęć do walki o małżeństwo lub odrzucenie go w całości.
I tu nie chodzi o ocenę samego odczucia, ale szok to wstrząs nie tylko dla psychiki, to ma także oddziaływanie somatyczne na cały organizm. To wszystko. Potrzeba często terapii całościowej i psyche i motoryki.
Właśnie ten element powoduje często wycofanie się wcześniej walczącego o małżeństwo małżonka, ponieważ każde leczenie powinno odbywać sie w spokoju. Osoba wcześniej aktywna po osiągnięciu celu czuje się wyeksploatowana i musi uzupełnić to co w okresie wzmożonego wysiłku umysłowo- fizycznego organizm wykorzystał często w formie gospodarki rabunkowej. Dlatego napisałam o okresie kiedy powinno dojść sie do siebie, że jest ograniczony, potem jeśli objawy nie ustępują potrzeba pomocy fachowca, aby nie pojawiły sie schorzenia.
Odczucia nie są takie same, bo mieszczą się w zakresie różnych elementów organizmu, nie tylko w psychice.
Z Panem Bogiem
 
     
artuana
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 20:41   

A czy te osoby, które zdradziły, potrafią zrozumieć, że czasem zdrady wybaczyć się po prostu nie da ?
Piszecie, że najpierw małżonek zdradzony stara się, by zdradzacz wrócił, a gdy już ten wróci to okazuje się, że przebaczyć i pojednać się nie można. I to wcale nie wynika ze złej woli zdradzonego, czy jakiejś chęci ukarania zdradzacza. Osoba, która zdradziła uważa, że skoro wróciła, żałuje za swój czyn, przeprosiła, cierpi to ma prawo do powrotu, tak jak syn marnotrawny, któremu ojciec od razu przebaczył.

Ale to może się nie udać, mimo początkowej, szczerej chęci osoby zdradzonej, by przebaczyć i przyjąć małżonka z powrotem. Zdrada wywołuje długotrwały szok, wstrząs, którego różnorodne skutki mogą objawiać się po wielu miesiącach, a może latach? Osoba zdradzona myśli najpierw, że jak małżonek wróci to wszystko się ułoży, ale po jakimś czasie zaczyna docierać do niej co naprawdę się stało. Czuje straszną krzywdę, ból, żal, szok, depresję, nie może pozbyć się nawracająch obrazów-wyobrażeń męża/żony z inną osobą.
Gdzieś przeczytałam, że żona nakryła męża w łóżku z kochanką. Przeżyła straszny szok na ten widok. Nie musiała niczego się domyślać, śledzić, sprawdzać telefonów, maili, itp. Wszystko od razu stało się jasne. I też od razu wiedziała, że po tym co zobaczyła nie będzie w stanie nawet się starać ratować swojego małżeństwa. Wiedziała, że nigdy, do końca życia nie zapomni tego obrazu i nie wymaże z pamięci tego co zobaczyła.
Wszystko zależy od psychiki osoby zdradzonej, od jej wrażliwości, odporności na ból, od tego jaka była ta zdrada, ile trwała, co się o niej wie...

W prawie kanonicznym Kościół przewiduje możliwość dożywotniej separacji w przypadku zdrady. Chyba nie przypadkiem jest przewidziana aż taka drastyczna sankcja. Gdyby łatwo można było przebaczyć zdradę to Kościół nie dawałby możliwości rozłączenia małżonków aż do śmierci.

Wybaczenie zdrady jest na pewno najtrudniejszą sprawą dla zdradzonego małżonka. Można wybaczyć kłamstwa, oziębłość, awantury...., nawet nadużywanie alkoholu, ale zdrady czasem się nie da. I każdy, kto zdradził, musi to sobie uświadomić. Wybaczenie to dobra wola i miłosierdzie osoby zdradzonej..., a nie obowiązek.

Dla mnie też łatwiejsze byłoby przeżycie śmierci kochanej osoby, niż zdrady. Pięknie to opisała Samotna: śmierć to naturalna kolej rzeczy, nikt przed nią nie ucieknie, każdego ona czeka. Ale zdrada to zupełnie co innego: to nóż w plecy najbliższej osoby.
 
     
m.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-15, 21:37   

Ew. Łukasza
(4) i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawinił; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie.

(Ew. Łukasza 12:10, Biblia Tysiąclecia)
(3) Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu.

(Ew. Łukasza 17:3, Biblia Tysiąclecia)
(4) I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: żałuję tego, przebacz mu.

(Ew. Łukasza 17:4, Biblia Tysiąclecia)
(34) Lecz Jezus mówił: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy.


przebaczyc może i jest trudno ale z Bogiem nie ma rzeczy nie możliwych.

Basiu Ty jako kobieta znająca Boga Żywego ufaj że On wyprowadzi dobro nawet z błędów i nietrafnych decyzji.

Krzyky mąż chrześcijański w trosce o żonę musi byc gotów zrezygnowac z wielu rzeczy, Twoja miłośc będzie Cię kosztowac bardzo dużo, ale czy i wiele nie zapłacił Jezu za Swoją miłośc do nas?

Z Panem Bogiem!
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-16, 07:49   

a ja na przyklad zamiast byc usmiercana, wolalabym jednak jeszcze pozyc i miec szanse na naprawienie, jesli nie mojego zwiazku, to mnie samej ;-)

Krzyk, nie powiedzialam, ze Swieci upadali wszyscy i zawsze, napisalam, ze podziwiam tych, ktorzy nie oddalili sie od Boga nigdy. po prostu ten rok pracy nade mna nauczyl mnie, ze Pan Bog daje nam prawo do popelniania bledow, do upadania, a gdy tylko jestesmy gotowi wstac - On sie z tego cieszy.

dlugi czas nie umialam sama sobie wybaczyc. po wielu rozmowach z terapeutka, po wielu modlitwach i rozwazaniach dotarlo do mnie nareszcie to, co niby wiedzialam. wybaczenie Martina jest JEGO sprawa, od jego wybaczenia nie moze zalezec moje. to nie jest tak, ze dopoki on mi tego nie umie wybaczyc, ja nie mam prawa wybaczyc sobie. bardzo zaluje tego, co zrobilam, przeprosilam za to wielokrotnie, staram sie zadoscuczyniac za wyrzadzone krzywdy na kazdym kroku [ale juz nie z pozycji zbitego psa, po prostu moja obecnoscia, miloscia, troska, drobnymi gestami i cierpliwoscia]. i tyle moge zrobic. juz nie przepraszam. juz nie walcze. wypalila mnie ta roczna walka, teraz po prostu jestem.
nie oczekuje wybaczenia natychmiastowego. w ogole niewiele juz oczekuje, wiem na co w moim zyciu mam wplyw i na tym sie skupiam.. czego potrzebuje? nie kopania mnie, nie wypominania prawie codziennie tego, co sie stalo, nie analizowania w kolko zdarzen. nie rozdrapywania ran jego i moich..

Bog mi wybaczyl :-) i kocha tak samo jak przedtem. czuje Jego obecnosc w moim zyciu, widze, jak pomaga mi w mojej przemianie, jak wspiera mnie w ciezkich chwilach. tak, jakby mowil "dlugo musialem czekac, corko, az zabierzesz sie za prace nad soba, ale lepiej pozno niz wcale!". a ja Jego wsparcie przyjmuje z radoscia i wdziecznoscia. na nowo odkrylam modlitwe, nauczylam sie naprawde z Nim rozmawiac, dzielic sie tym, co czuje, jak z przyjacielem. ktorym On jest.
 
     
Basia73
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-16, 15:27   

Dziękuję wszystkim za pomoc i rady.
Dziękuję Miriam, Agnieszce, Samotnej , ...monice..., Monice36, Lenie, Mężowi Zosi, Zosi, Nałogowi, Norbertowi, Wito i wszystkim, którzy byli z nami, przez ten najtrudniejszy czas.

Zaczynam obserwować u siebie objawy uzależnienia od forum, dlatego na chwilę obecną podjęłam decyzję o odejściu z forum.

Proszę o modlitwę, bo bardzo jej oboje potrzebujemy.
Już dwa razy stąd odchodziłam, dlatego pewnie kiedyś tu jeszcze zawitam :-) ale mam nadzieję że tylko z dobrymi wieściami.

Dziękuję i pozdrawiam.
 
     
artuana
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-16, 15:37   

Trochę się nam w tym temacie mylą dwa pojęcia: przebaczenie i pojednanie. Ja sama pisząc poprzedni post używałam słowa: przebaczenie, ale właściwie pisałam o pojednaniu. Pojednanie jest kolejnym etapem po przebaczeniu.
O przebaczeniu wiele razy pisze się w Ewangelii, jak to przytoczyła już M.Z. Przebaczenie jest aktem wewnętrznym skrzywdzonego, jego decyzją niezależną nawet od żalu i prośby krzywdziciela. Można przebaczyć osobie, która skrzywdziła ( a nawet trzeba), ale pomimo przebaczenia może wcale nie dojść do pojednania.

Warto przeczytać rozprawę na ten temat Józefa Augustyna pt "Ból krzywdy radość przebaczenia". Wspaniale i dogłębnie jest tam poruszony temat skrzywdzenia, przebaczenia i pojednania. Rozdział o przebaczeniu i pojednianiu można znaleźć tutaj

http://www.mateusz.pl/ksi.../ja-bkrp_11.htm
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-16, 18:03   

Basiu...
taka Twoja decyzja...
Wracajcie ze świadectwem, że można, że sie da...., czego z całego serca Wam życzyłam i życzę nadal.
Wybaczenia i Pojednania jak napisała Artuana.
Zostańcie z Bogiem
Pamiętam w modlitwie
Pozdrawiam
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-16, 18:28   

Basia73 napisał/a:
Myśl sobie co chcesz.

Basia, a ja powiem Ci jako facet. w.z. ma wiele racji w tym co Tobie pisze.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-17, 11:10   

Basiu i Krzyśku , jesteście głeboko w moim sercu . Ja cały czas mocno wierzę , że dacie świadectwo uporania się z nieprzebaczeniem , poczuciem krzywdy i poczuciem winy . Krzysiek miałam odejść z forum gdy napisałeś do mnie , i tak Bóg zadziałał poprzez
Was , że po prostu ..nie mogłam . A Wy trafiliście tu , na Skaryszewską , do serc , głów i modlitw wielu ludzi , nie po to , żeby to spartolić tylko , żeby pokonać zło w Waszym życiu . Bóg chce Was widzieć RAZEM , w komunii ze Sobą , razem połaczonych jako jedno ciało , które jest złaczone z Bogiem . Nie wolno inaczej . Krzysiek - Basia wróciła i robi kawał dobrej roboty - chce i kocha Cię i pragnie być kochaną przez swojego męża , przez nikogo innego tylko przez Ciebie . Wiesz ile osób modli się o takie zakończebnie kryzysu.....
Zdradziła Cię i masz prawo , do tego , żeby czuc się fatalnie . ale Ona juz nie może odkupic swojego grzechu , bo niby co miałaby jeszcze zrobić ....Basiu uzbrój się w cierpliwość i czekaj kochając i nie pytaj jak długo....Tyle ile trzeba....Czytaliście post Ekoli ? Nie ma pstryk , jest długa i zmudna praca po zdradzie . Moja koleżanka , o której kiedyś pisałam , że modliła się w lesie i powiedziała , że wybiera Boga właśnie wygrała walkę - mąż zerwał z kochanką i wrócił do Niej :-> ( czekam na Jej zgodę na opublikowanie świadectwa) Nie widzę Jej w skowronkach - jest ulga , ale nie euforia . Pytam dlaczego się nie cieszysz , tak długo się modliłaś o to i Bóg Cię wysłuchał .A Ona , że chciałaby motyle w brzuchu , pełen emocji i fajerwerków powrót , pełnie związku sprzed kryzysu . A jest co innego - Ją dopadła złość za te kilka miesięcy cierpienia , poczucie krzywdy i zauważa mała temperaturę uczuć do męża A On wrócił , ale ...wcale Jej nie nosi na rękach . Odbudowa związku to ciężka praca . Ale gdy Jezus jest w centralnym punkcie to zwycięstwo gwarantowane.

Basiu nie chciej brać - tylko dawaj , Krzysiu nie chciej brac -tylko dawaj . Skutkiem ubocznym dawania będzie otrzymywanie . Jeżeli dacie radę- przyjedzcie do Rychwałdu - będziemy prosic Pana o uleczenie Waszych serc :->
 
     
pullo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-18, 10:11   

Basiu73

Będę pamiętał w modlitwie o tobie - o was.
Wasze posty na bardzo mi pomogły zrozumieć komunikację w moim małżeństwie. Trzymam kciuki za Ciebie i Krzyka.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-23, 00:26   

już wcześniej czytałam ten wątek i myślałam nad tym
- jak ja się zachowam , kiedy mąż wróci - - ????????
To ja Dążyłam do rozwodu i tak się stało-Myślałam - Przecież to on jest winny! - tyle wycierpiałam!-no ponoszę jakąś odpowiedzialność ???, ale niewielka i wywodząca się z niewiedzy ( niezłe -co )
Ale kiedy teraz STOJĘ W PRAWDZIE , TO MIERZENIE WAGI WINY, KTO BARDZIEJ??? , KTO GŁĘBIEJ????, KTO I ILE???? - TO STRATA CZASU - TO

OPÓŹNIANIE ZBAWIENIA

ks Izajasza 59 psalm pokutny
Nie! Ręka Pana nie jest tak krótka,
żeby nie mogła ocalić,
ani słuch Jego tak przytępiony,
by nie mógł usłyszeć.
Lecz wasze winy wykopały przepaść
między wami a waszym Bogiem;
wasze grzechy zasłoniły Mu oblicze
przed wami tak, iż was nie słucha.
Bo krwią splamione są wasze dłonie,
a palce wasze - zbrodnią.
Wasze wargi wypowiadają kłamstwa,
a przewrotności szepce wasz język.
Nikt nie skarży się do sądu według słuszności
i nikt tam szczerze sprawy nie dochodzi:
byleby się oprzeć na fałszu i powiedzieć kłamstwo,
byle uknuć podstęp i spłodzić niegodziwość.
Tłuką jaja żmijowe
i tkają pajęczyny;
kto zjada te jaja, umiera,
gdy je stłucze, wylęga się żmija.
Tkaniny ich nie posłużą na ubranie,
nie można się przyodziać ich wyrobami.
Czyny ich to czyny niegodziwe,
dzieło krzywdy jest w ich rękach.
Nogi ich biegną do zbrodni,
spieszą się do rozlania krwi niewinnej.
Zamysły ich - zamysły zbrodnicze,
spustoszenie i zagłada są na ich drogach.
Nie znają drogi pokoju,
prawości nie ma w ich postępowaniu.
Uczynili krętymi dla siebie własne swoje ścieżki,
kto nimi chodzi, nie zazna spokoju.
9Dlatego prawo jest od nas dalekie
i sprawiedliwość do nas nie dociera.
Oczekiwaliśmy światła, a oto ciemność,
jasnych promieni, a kroczymy w mrokach.
Jak niewidomi macamy ścianę
i jakby bez oczu idziemy po omacku.
Potykamy się w samo południe jak w nocy,
w pełni sił jesteśmy jakby umarli.
My wszyscy ryczymy jak niedźwiedzie
i jak gołębie ciągle jęczymy.
Spodziewaliśmy się prawa, ale go nie ma,
i wybawienia, ale dalekie jest od nas.
Bo rozmnożyły się występki nasze przed Tobą
i grzechy nasze przeciwko nam świadczą.
Tak, jesteśmy świadomi naszych występków
i uznajemy nasze nieprawości:
przestępowanie przykazań i zapieranie się Pana,
odstępstwa od Boga naszego,
namowy do przeniewierstwa i buntu,
obmyślanie i wypowiadanie z serca słów kłamliwych.
I tak precz odsunięto prawo,
a sprawiedliwość stoi w oddaleniu;
zachwiała się prawda na placu,
i prawość wejść tam nie może.
I tak zabrakło wierności,
a rzadko kto zła unika.


ALE W CIĄGU OSTATNICH NIEZWYKŁYCH TYGODNI - WIELE SIĘ ZMIENIŁO!
nawet kiedy teraz mam dowód, że mąż ma kochankę , chcę żeby wrócił.

moja interpretacja - tego psalmu

"wasze winy wykopały przepaść
między wami a waszym Bogiem;
wasze grzechy zasłoniły Mu oblicze
przed wami tak, iż was nie słucha." --WASZE WINY

czyli zdradzonej(go) i zdradzającego(ej)

Ja zdradziłam mojego męża występując o rozwód

"Wasze wargi wypowiadają kłamstwa,
a przewrotności szepce wasz język."
A KŁAMSTWEM NAJWIĘKSZYM BYŁO TO ŻE POWIEDZIAŁAM

" NIE KOCHAM CIĘ"

"I tak precz odsunięto prawo,
a sprawiedliwość stoi w oddaleniu;
zachwiała się prawda na placu,
i prawość wejść tam nie może.
I tak zabrakło wierności,
a rzadko kto zła unika. "

I WIDZICIE - ZABRAKŁO WIERNOŚCI - I MI I JEMU

I CO DALEJ ?????

DALEJ TO
"Tak, jesteśmy świadomi naszych występków
i uznajemy nasze nieprawości:"

( NA RAZIE " POWINNO BRZMIEĆ W LICZBIE POJEDYŃCZEJ -

- JESTEM ŚWIADOMA .....- ALE COŚ WAM ZACYTUJE

FRAGMENT LISTU MĘŻA - NAPISAŁ GO NIM ZE STRACH ZAMILKŁ

"szanuję Twoje uczucia, szanuję za te wszystkie dni za nasze wspaniałe
córeczki,nie potrafię w tym momencie wyrazić tego wszystkiego co spotkało
Ciebie przykrego ode mnie przez te lata ,wiem że wiele dla mnie zrobiłaś
nie potrafiłem ,skrzywdziłem Cię bardzo,i dzieci nasze- nikt mi nie
wierzy ,nie ufa, nawet w moje przepraszam, ale ja naprawdę czuję ,że ja
robiłem źle,przepraszam bardzo mi przykro po tysiąckroć- przepraszam
szczerze " ( 29 sierpnia)

zna Go i wiem , że gdy to pisał , było to z głębi jego serca

LECZ JESZCZE NIE WIERZY , NIE UFA JEZUSOWI I mnie. NIE WIERZY , ŻE POTRAFI COŚ NAPRAWDĘ NAPRAWIĆ.
JEGO DZIKIE SERCE - JEST OTOCZONE WIELKIM MUREM - w tym murze są także cegły (rany) które ja zadałam.

Jezu Ufam Tobie

[ Dodano: 2009-09-26, 20:57 ]
oj CUDA CUDA

WCZORAJ ROZMAWIAŁAM Z MĘŻEM I DOWIEDZIAŁAM SIĘ , ŻE CHCE ZE MNĄ ODBUDOWAĆ NASZ SAKRAMENT. !!! , ŻE MIESZKA SAM I .........
BĘDĘ MIAŁA OKAZJE SPRAWDZIĆ . JAK TO BĘDZIE GDY ON WRÓCI .....

RADOŚĆ WIELKA
I PIERWSZA WSPÓLNA MODLITWA WIECZORNA.(NA RAZIE NA SKYPIE)

STARAM SIĘ NIE ZASTANAWIAĆ Jak to będzie? Kiedy?, gdzie? " NIE KRĘCĘ SOBIE JAKIEGOŚ FILMU" - BY POTEM NIE BYĆ ZAWIEDZIONA.

JESTEM TU I TERAZ.

JEZU UFAM TOBIE.
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-05, 16:47   

Krzyku napisałeś że zalerzy Ci na Basi,ona napisała że Cię kocha wiec poprostu porozmawiajcie jak najbardziej od serca i nie psujcie tego co wam zostało z waszego małżeństwa.Jak długo tak można??? zamiast się przybliżać do siebie wy się oddalacie.!!!Może tak być że jak sie kiedyś obudzicie to będzie za pużno by coś ratować bo nic już nie będzie.Koniecznie przeprowadzcie rozmowę bez kłutni ,niech każdy powie sobie co czuje w sercu ale też i co czujecie do siebie,bo wiem że oprucz bólu nadal się kochacie i musicie to sobie powiedzieć ,a na koncu bardzo mocno się przytulić.Dalej Krzyku odwagi !!!,przełam sie mimo bólu.Trzymam kciuki i pamiętam w modlitwie ;-) .
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-09, 23:08   

Post usunięty przeze mnie.
Ostatnio zmieniony przez tereska 2009-12-01, 09:08, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10