Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
z Panem Bogiem daliśmy radę
Autor Wiadomość
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-23, 03:06   z Panem Bogiem daliśmy radę

Witajcie!

Nie mogę spać. Dużo się dziś działo, podzielę się z Wami, moze to tez komuś pomoże?

Jestem tu od lutego. Mam opis po kryzysie, ale w sumie nadal w nim jestesmy.
Pracuje nad sobą na terapii.
Juz dosyć dużo. W dziale swiadectwa pisałam, ze lepiej.
Pobyt na forum bardzo mi pomaga, uczę się.
Nasza sytuacja jest skomplikowana, obydwoje mielismy trudne domy rodzinne a także późniejsze doswiadczenia.
Nie o wszystkim mogę pisać na forum. W grę wchodza rowniez nałogi i moja trauma wykorzystania.
Nie mamy dzieci. Niedługo trzecia rocznica. Jest duzo knfliktow i bycie razem wymaga wysilku z obu stron. Ale i jest ciagle do przodu.

Od pewnego czasu, prosiłam nawet wtedy o modlitwę w boxie :) ( bardzo dziękuję!)zrobiło sie gorzej.
Maz znow zaczal byc zlosliwy, agresywny. Widzę ze mu ciezko, nie chce rozmawiac.

Radzilam sobie, ale z nim było coraz gorzej.
No i ja zmęczona, choc zaraz po urlopie.
W końcu nastapił krach, mąż na spokojnie powiedział mi, ze chce rozwodu, co pol roku mu się to zdarza.
Bylam w szoku, bo jednak w moim odczuciu idziemy do przodu, blizej siebie, blizej Pana Boga a tu siup, znowu.
No i ten spokój, bo w afekcie w złosci wcześniej się to zdarzało.

Mąz zalamany, mam wrazenie ze siaęgnał swojego dna. Dalej przepaść, nie radzi sobie więc chce uciekać. Taka jest jego decyzja.
Nie widzi innej drogi, nie wierzy w pomoc ludzka i boską. Widzialam ze jest mu cięzko i byłam bezradna.
Ja tez aniołkiem nie jestem. Ale juz dalej poza siebie nie mogę wyjsc.

Zapytal mnie czy się zgadzam, i czy wspólnie podejmiemy decyzje ( w grę wchodzi też Sąd Biskupii, mielisbyśmy niestety przeslanki, to juz potwierdzaliśmy).
Odpowiedziałam zgodnie z tym co czuję, ze nie zgadzam się. Duzo nad tym myślałam.
I nie miałam spokoju co do tego, pytalam Pana Boga co dalej? I wiem ze mam walczyc dalej.

Byłam u spowiedzi, po przerwie dluzszej niz zwykle ( dziekuje kasiu1 za modlitwe) nie dostalam tam zadnej konkretnej rady od zakonnika, choc takie mialam oczekiwania, dostalam jednak więcej, spokój w sercu.

Ale na zewnatrz, panika, zęby mi dosłownie szczękały ze stresu.
Zoładek odmowil posluszeństwa, niesamowite jak to organizm działa w stresie silnym.
Rózaniec, jest czym zając ręce i myśli. Bo duchowo pustynia.

Pustka w glowie, przemowa jaka sobie zaplanowalam gdzies uleciała, ale otworzylam klatkę męzowi, powiedziałam mu ze szanuję decyzję, że uwazam ze to sprawka złego, ktory przynosi lęk i złosc i zniechęcenie.
Ze nie pomogę mu w niczym co moglby godzic w nasze malzenstwo.

Poprosiłam o rozmowe bliskie mi osoby z rodziny, trcohe żałuję ze tez rodzicom powiedzialam (moglam sie jeszcze wstrzymac), dostalam duzo wsparcia.
Zaplanowalam sobie czas. Mąż wyszedł na spotkanie z kolegami, wrocil wsciekły, staralam sie go omijać.
Poszlam do fryzjera :)
Chcialam uciekac z domu jak kiedys, ale powstrzymalam sie, zostałam, choc balam sie jak maz bedzie sie do mnie odnosil. Pamietalam juz jakie to ciezkie było.

Lęk podpowiadał mi, pomoz męzowi, zalatwiaj to szybko, przeprowadzka, wynajecie mieszkania i bedzie spokoj, ciachu ciachu ile bedziesz sie tak meczyc.
Swiecki psycholog tak by radził pewnie.

No i udalo sie wytrwac :-) , po dwóch dniach maz przeprosił mnie, dziwil sie bardzo ze jestem spokojna.
To jemu nie dawalo spokoju. Powiedzial mi duzo dobrych rzeczy a juz wydwalo mi sie ze mnie nienawidzi, bo okropnie sie odnosił do mnie.
Myslalam ze nie kocha, nie zauważa, dokucza a on po prostu bardzo cierpiał w środku i nie mogl sobie z tym dac rady, a jak to facet czesto, nie umiał siegnac po pomoc.:(

Ustalilismy ze zabierze sie za siebie, ze w przyszlosci zamiast mowic o rozwodzie w chwilach załamki bedzie pisał listy do mnie, wyrazal swoj gniew...ze to nie jest konstruktywna metoda takie mowienie o rozstaniu.

Uff, znowu wracam na tryb normalny nie awaryjny, planuje podwojne zakupy :)
Chwala Panu Bogu, cały czas się modlilam, bez wiary zupełnie, wydawało się ze w pustkę bo w rozpaczy.
Krotka piłka teraz to bylo, kiedys dluzej trwały takie okresy. szarpalam sie bardzo.

Same dobre rzeczy sie dziś działy, spotykałam przyjaznych ludzi, jakby dobry Bóg mi chciał pokazać, ze oprocz męża jest tyle ludzi na swiecie, wymagrodzić mi jego odwrócenie sie ode mnie :)

Kochani, dziękuję za wsparcie szczególnie nałogowi, kindze, Joasi, i tym ktorzy pisali ze mną w boxie :) Z Panem Bogiem
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-23, 14:22   

Danusiu, codziennie wieczorem, kiedy najwięcej czasu poświęcam na modlitwę, proszę Boga o dar macierzyństwa - dla nas obu.

Śledzę Twoją drogę, jaką przebyłaś od pierwszego swojego posta i szczerze gratuluję postawy.

I cieszę się, że kroczek po kroczku... i będzie coraz lepiej, wierzę w to.

Ufam Ci Jezu, mój najdroższy i najmilszy Przyjacielu...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-23, 16:10   

Danka........ Pogody Ducha
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-23, 22:57   

Danusiu,
w każdy piątek o godzinie 19.00 Kościól św. Jacka ( Starówka) spotyka sie grupa Odnowy w Duchu Świetym. Jest msza, adoracja i modlitwa indywidualna. Grupa nazywa się ADONAI.
Idź i poproś o uzdrowienie relacji z mężem. Za modlitwą wstawia sie około 1000 dusz niebieskich i czyśćcowych, które znalazły tam grób w powstaniu. Nie ma mocnych na takich orędowników.
Z Panem Bogiem
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-24, 15:29   

Kasiu, bardzo dziękuję za modlitwę, u nas sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, więc macierzyństwo jest dla mnie bardzo odległe, miło, ze pamiętasz. Ale może stanie się cud kiedys?

nałóg, wzajemnie, Pogody Ducha, dzięki za wsparcie. Mąż nie dał się namówić na napisanie, jest niezależny i dumny...szanuję to.

Kingo, lubię ten kościół, postaram się pojechać,choć do Odnowy podchodzę jak jeż ;)

Wczoraj cały dzień chorowałam na zatrucie pokarmmowe chyba w połaczeniu z migreną, chyba odreagowanie tego co się działo. Nie miałam sił iść do kościoła, posypiałam cały dzień, o 20 zwlokłam się i postanowiłam jechać do kościoła, ledwo sie na nogach trzymałam,poszłam na sam koniec Mszy sw, przyjęłam Komunię sw i wszystko odeszło, zjadłam, spałam całą noc jak niemowlak i dziś z energią poszłam do pracy!
Chwała Panu Bogu
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-24, 17:04   

Daniusiu, dużo siły i wytrwałości !! Ale spojrzyj częściej na siebie samą ! Najpierw Ty ! Pozdro ! EL.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-24, 21:51   

Dziękuję El, czy z moich postow wynika, ze za mało patrzę na siebie samą? Zaintrygowalas mnie...
Juz wydaje mi się, że duzo czasu i uwagi poświecam sobie.
Czyżbym nie widziała drzazgi w swoim oku?
Pozdrawiam serdecznie
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-25, 08:36   

Nie to Danusiu miałm na mysli.....
Zastanowiło mnie raczej to, jak bardzo Ty wlczysz z nastrojami i złymi humorami męża. On ma muchy w nosie ale to Ty główkujesz, zadreczasz się co jeszcze by zrobić, jak zapobiec rozpadowi....itp.
A może by tak raz mąż zobaczył co On sam może stracić przez swoje zachownie...? Pozdro ! EL.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-25, 17:55   

El, jeśli mąż nie walczy, jeśli go sciąga w dół, to ktoś musi walczyć o nas.
Racja, ze ja się spalam w tym walczeniu już, znów schudłam :( ale ofiarowuję ten trud Panu Bogu.
Nikt nie powiedział ze będzie lekko.

Jednak masz rację staram się spędzać miło czas ze sobą i z innymi ludźmi, dbać o siebie.
A na męza nie mam wpływu, choć jestem już silniejsza i pierwszy raz postawilam mu twarde ultimatum: jesli zalezy Ci na mnie, zabierz się za siebie, czytaj ksiązki.

Nie odpuszczam i maz wie juz ze grożenie rozwodem nie straszne mi już (choc to był duzy stres).
Teraz jego ruch, jednak musialam sie wzmocnic zeby nie bać się takiej knfrontacji.
Wczesniej panicznie balam sie opuszczenia przez meza i sama naprawialam wszystko.

Widzę ze boksuje się ze sobą mąż i zżyma się, co wygra w nim, tego nie wiem.

El, co on sam moze stracic? Jest zbyt pewny mnie...wie ze wybaczę, ale nie wiem...mam udawac ze nie wybaczę?
To nie byłoby ok, moze teraz pozwolić mu się starać o mnie? Chcialabym aby teraz rozpieszczał mnie i zabiegał, abym odpoczela z nim po tych trudnych chwilach, ale on nadal nie jest sobą, emocje w nim bulgoczą i jest daleki ode mnie.

Póki co znajduje drobne zadania dla niego domowe, chwalę i czekam.
Nie mam sił na jakies wyjazdy czy wspolne rozrywki, maz jeszcze jest trudny ciagle.
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-25, 21:03   

Życzę Ci Danusiu dużo wytrwałości w tym co robisz, jak również łaski Bożej dla Waszego małżeństwa na każdy nowy dzień. Pamiętam o Was w modlitwie. Kasiek
 
     
artuana
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-25, 21:30   

Danka9
módl się o ten cud, to sobie wymodlisz. u mnie był taki cud po wieeelu latach.

Kasiek
a co u Ciebie ? Jak Twoje sprawy, posunęły się do przodu?
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-25, 21:33   

artuana,
pisałam o tym w swoim wątku.

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
 
     
artuana
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-25, 21:52   

Kasiek
pamiętam co pisałaś i dlatego jestem ciekawa co się dzieje teraz, bo pisałaś już dawno.
Mam nadzieję, że wszystko toczy się po Twojej myśli
Również Cię pozdrawiam
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-25, 22:10   

jestem jak rozdarta sosna...
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-25, 22:32   

artuano, Kasiek, dziękuję.

Kasiek, często myślę o Was, pamiętam w modlitwie.
Ja też myślałam nie raz o takim rozwiązaniu jak Ty, naprawdę, ale nie miałam spokoju w sercu, zgody na to.
Przysięgalam na dobre i na złe. Nie jest to łatwe. Chciałoby sie by życie układało sie tak ja my chcemy..a tu Pan Bog prowadzi.
Pan Bóg w modlitwie przyniesie pokój i rozeznanie, przez sakramenty i innych ludzi.

Bałam się otworzyć na Pana Boga, bałam się ze jak oddam nasze małżeństwo mu to stanie się jakiś kataklizm, ze spotka nas coś złego.

jak Twoj mąż reaguje na rozwód, jak Ty sobie z tym radzisz?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9