Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomocy po raz drugi!!!
Autor Wiadomość
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 04:03   Pomocy po raz drugi!!!

Opisałam swoją sytuacje w "W Was moja nadzieja", historia jakich wiele. Stosowałam Wasze rady, było coraz gorzej.
Wczoraj maż zażądał wydania mu karty do wspólnego, jedynego konta (ma drugą). Stwierdził, że on musi miec pełną kontrole nad finansami, w końcu to on zarabia.
Spokojnie odmówiłam. Strasznie sie rozwścieczył, bardzo mi naubliżał, zaczął szarpać. Zupełnie sie załamałam, ale nie sprowokował mnie. Reagowałam ze spokojem. Ostentacyjnie całą noc przeglądał oferty pracy. Powiedział, że gdybym była inteligentna, odeszłabym, bo on zrobił wszystko co tylko mu przyszło do głowy żeby sie mnie pozbyć, nie sadził że będę przy nim trwać, kiedy juz i tak nie istnieję ani jako kobieta ani nawet jako człowiek.
Dzisiaj rano jak zwykle robiłam mu sniadanie ze spokojem z uśmiechem, mimo że wszystko we mnie łkało. Powiedział, że jak zwykle do wszystkiego muszę sie wtrącać, on nie potrzebuje opieki, okradam go nie tylko z pieniędzy ale i z samodzielności. Wyrzucil wszystko na podłogę, naubliżał, chwycił kilka osobistych rzeczy, powiedział, że go juz nie zobaczę i wybiegł trzaskając drzwiami.
Zostawił służbowa komórkę, co sie nigdy nie zdarzyło, dzwoniłam do pracy, powiedziano mi że nie dotarł. Pomocy!!!Nie wiem gdzie szukac ratunku ani co robić. Boje się że on nie wróci,boli mnie brzuch, kręci mi się w głowie, czuję się zupełnie bezsilna. mam wrażenie, że moja uległosć, uprzejmośc i wycofanie obudziły w nim jeszcze większa nienawiść.
Juz wcześniej radzono mi abym wszystko zgłosiła w firmie męża, tak aby przyspieszyć zakończenie kontraktu ale uznałam to za zły pomysł, przeciez firma mogłaby mi nie uwierzyc, a poza tym głupio by mi było donosić na męża którego kocham. jakby sie o tym dowiedział pewnie by mnie zabił.Sugerowano, ze mąż zdradza objawy głębokiego kryzysu psychicznego, byc moze nie wie co robi - dodam, że 2 m-ce przed całym koszmarem zmarł mu ukochany ojciec. Zapytalam go nawet kiedys delikatnie czy nie zwócic sie z prosba do firmy o cofnięcie nas do kraju, czy nie chciałby skorzystac z pomocy terapeuty - agresywnie zagroził że jezeli tylko komus cos pisnę, koniec ze mna i nigdy go juz nie zobaczę. Dlatego myślę że takie posunięcie całkowicie zaprzepasciłoby szansę na odzyskanie męża. nadal go kocham ale chyba się go zaczęłam bać, jestem w szoku i boję się że narobie głupstw. zastanawiam sie teraz, czy to mozliwe, ze on nie wie co robi, przeciez pracuje, prowadzi samochód, z drugiejn strony szokujace i nieprawdopodobne jest ze ze spokojnego, zrównoważonego, okazujacego mi miłość i szacunek człowieka zmienił się w takiego potwora. A moze to normalne zachowanie zdradzajacego męza a ja sie doszukuje innych przyczyn? Pomóżcie proszę, nie moge juz tak życ w ciągłym strachu. napiszcie cokolwiek, czuje że zaraz to ja oszaleję, straciłam juz nadzieję, nie umiem się z tym pogodzić, rozpaczliwie potrzebuję pomocy. Nie zostawiajcie mnie z tym, nie potrafie teraz zostac sama. gabi.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 07:31   

Gabi,zachowaj spokój.Nic nie możesz zrobić na ten moment.Nie polecisz go szukać....bo nie wiesz gdzie...a nawet gdybys wiedziałą to i tak byłby to odwrotny skutek.Jesteś bezsilna wobec tego co sie stało.Zamiast szaleć z rozpaczy ,lepiej pomódl sie w swojej i jego intencji.O Pogodę Ducha.
Człowiek w amoku gada ,robi rzeczy za które za jakiś czas będzie przepraszał ,a juz napewno będzie sie wstydził.....nawet przed samym sobą.
Ja wiem................ to cięzko siedzieć bezczynnie.........ale sugeruje zachować spokój.Wyobraz soebie ,że nic,nic w tej sytacji nie możesz zrobić jak tylko dać mężowi ochłonąć.
Pogody Ducha
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 07:34   

...........mam wrażenie, że moja uległosć, uprzejmośc i wycofanie obudziły w nim jeszcze większa nienawiść..............


A dlaczego byłas uległa? Uprzejma - tak, wycofać się - tak.

Kobieta nie jest podnózkiem. Ma swoją godnośc i honor. Nie pozwól na jego szantaże w Twoją stronę.

Moim zdaniem masz zacząć natychmiast myśleć o sobie. Masz wplyw tylko na siebie - nie męża ŻADNEGO.

Szkoda mi Was. Przykre, ze ludzie tak się rania. Wiem, ze tylko upływ czasu i odcięcie się całkowicie od żródła bólu - da Ci spokój, ale sama musisz do tego dojść.

Przytulam
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 11:29   

Dziekuję za to, ze jestescie. Nic nie zrobiłam, zapomnialam, że byłam umówiona z kobietą z agencji nieruchomosci, za miesiąc zmieniamy z koniecznosci mieszkanie. W amoku obejrzałam kilka i podjęłam decyzję wybierając bardzo podobne mieszkanie w tej samej okolicy co zreszta wcześniej uzgodniliśmy z mężem. efektem był jego pełen złości telefon z pracy(przynajmniej wiem gdzie jest, dotarł), że się pospieszyłam, że może on ma inne zdanie, że moglam cos wykombinowac i się ostatecznie nie decydowac,tak jakby chcial oskarżyć mnie o cokolwiek. rzucił słuchawką A ja chodziłam po tym nowym mieszkaniu i wyobrazałam sobie że w starym zostawimy kryzys, że przeprowadzimy sie tylko we dwoje...

Boże, dopomóż.

po tym wszystkim strasznie mnie przygniotło, nic robic nie mam siły, nigdzie wyjśc mi sie nie chcę, staram sie myslec z optymizmem, ale ciezko...nie wiem co bedzie wieczorem, co jutro...pozdrawiam was wszystkich mocno.
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-31, 14:11   

Gabi przeczytałam Twoją historie. Przeraża mnie zachowanie TM. Tak zachowuje się facet w amoku zdrady. Jedyne wyjście znaleźć sobie pracę i ratować siebie przed atakami agresji. Nie reagować na zaczepki. Milczeć. Nie usługiwać jemu. Ugotować wyprać oczywiście jak będziesz miała czas ale nie podawać ani nie prasować. Nie martwić się osobnym spaniem. Każdy facet gdy zdradza unika zbliżeń z żoną. Dla Ciebie w tej sytuacji dobrze abyś i Ty unikała bliskości. Nie przytulaj się do niego. Nawet gdybyś tego bardzo pragnęła. Pokaż mu co traci. Przestań się przejmować teraz mężem ratuj siebie. Co będzie z Tobą jako kobietą kiedy wyłysiejesz i schudniesz przecież on teraz ma klapki na oczach i się nie przejmuje Twoimi uczuciami. Twoja miłość dla niego jest teraz ciężarem. W tej chwili nie oddawaj mu karty bo to jego święty obowiązek jest Ci pomóc dopóki się nie usamodzielnisz. Myślę , że jak mu pokażesz , że pracujesz i jesteś panią sama siebie inaczej spojrzy na Ciebie. Najgorzej gdy się jest uzależnionym od drugiej osoby finansowo.To normalne gdy się kocha chce się nieba przychylić kochanemu człowiekowi. Ty tak dotychczas robiłaś. Najwyższa pora aby za swoje zachowanie Twój mąż otrzymał to na co zasłużył. Nie można skakać koło człowieka, który traktuje tak swoją żonę. Gabi w tej chwili walcz o siebie bo jesteś wartościowym człowiekiem i tego wymaga Twoja godność. To Twój mąż zdradza i się zachowuje jak cham. Kiedyś kiedy on dostanie kopa od życia i się ocknie podziękuje Ci , że byłaś damą i będzie Cię szanował. Tylko czy Ty będziesz aż tak długo czekała? -ja czekałam długo.
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-01, 06:06   

Mąz mój wczoraj wrócił, bardzo późno ale wrócił. Niesamowicie przybity z cierpieniem i smutkiem wypisanymi na twarzy. milczący, nieobecny. Porozmawialismy chwilę o mieszkaniu, zawiesił moja decyzję, powiedział że sam musi obejrzec, innych tematów nie poruszał.
przed snem oglądaliśmy polska komedię, mimo ciężkiej sytuacji ogladamy często różne filmy i potrafimy sie razem smiac. Wczoraj on przesiedział prawie 2 godziny z e wzrokiem wbitym w podłogę i wygladal jakby umarł mu cały swiat. bardzo chciałam go wtedy przytulić z całych sił, przelac na niego calą miłośc, całe ciepło, pokonac ten koszmar...balam się że mnie odepchnie.
nadal teoretycznie i 'myślowo" mój swiat kreci się wokół męza, ale zmieniłam wiele, zmieniam dalej; nie wydzwaniam, nie smsuję, coraz mniej ględzę - jakies pojedyncze zdania mi uciekają, jakies ukradkowe musnięcia,jakies cmoknięcie wczoraj zgubiłam...w chwilach załamania spiewam sobie w mysli:

...A droga długa jest
nie wiadomo czy ma kres
A droga kręta jest
Co dalej za zakrętem jest...
... choć droga jest bez końca
pozornie bez znaczenia
Mniemam, ze mam powody
by drogi tej nie zmieniać...

Kiedys bym pewnie wzięła to za oznakę obłędu, teraz to taka moja tabletka znieczulająco-uspokajajaca...

Modlę sie o spokój. Przytulam wszystkich.
 
     
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-01, 06:31   

Gabi
trzymaj się dzielnie i pamiętaj, że
"Kiedy z serca płyną słowa, uderzają z wielką mocą..."
Pozdrawiam serdecznie.
Kasiek.
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 04:46   

Mój mąż przeszedł samego siebie. Pisałam że rozkazał mi zwrócic kartę d o wspólnego konta na co się nie zgodziłam. Wczoraj okazało się, że karta jest zablokowana. wrócił przed 22 od kochanki, skwitował sprawę stwierdzeniem, ze skoro nie zrozumiałam po dobroci, to on i tak zrobił jak chciał i przejmuję pieczę nad finansami bo to on zarabia.
Po czym z miną zabójcy powtórzył, że nie chce byc ze mną, zabrał swoje rzeczy z sypialni i wyniósł się do innego pokoju. Wyjechał dzis bardzo wcześnie bez sniadania zapewne do tej baby - ręce mi opadły, jestem w szoku i rozpaczy.
Nie mogę podjąć tu pracy, kontrakt mi tego zabrania, po za tym w tym kraju trzeba mieć specjalne pozwolenie na pracę, więc nawet bez ograniczeń wynikających z umowy nie miałabym szans. Mamy wspólnotę majątkową, więc chyba połowa pensji należy do mnie, dzisiaj mam zamiar poprosić kogoś z Polski o pomoc w tej sprawie. Bardzo nie chciałam mieszac do tego firmy ale chyba nie będę miała wyjscia, bo jak inaczej wyegzekwowac swoje prawa. Z drugiej maz nie jest idiota i musiał się z tym liczyć - moze to jakies zamierzone z jego strony posunięcie - nie wiem.
Chodzilam na basen, na inne zajęcia, czasem miałam ochote na kawę, masaż czy obiad ze znajomymi, cokolwiek, jak zwykły człowiek. Teraz maz wymyslił, że mnie ubezwłasnowolnii maksymalnie ograniczy zabierajac mi pieniadze, nie zgodził się na przeprowadzkę do mieszkania w tym samym budynku i nie potrafił przedstawic żadnych argumentów. Powiedział, że ze wzgledów poznawczych warto zmienić zupełnie otoczenie. dla mnie to koszmar - nie mam samochodu, a tu pod blokiem jest baza taksówek, przez rok zdołałam sie zaklimatyzowac mimo ze w zasadzie z nikim nie można sie porozumieć - on doskonale wie, że dla mnie taka przeprowadzka to ogromny stres i zaczynanie wszystkiego od nowa.
Narazie jestem kłebkiem nerwów i rozpaczy, czuję że umierają resztki nadziei - on robi wszystko, żebym załamała sie i odeszła. tak to widzę.
Czy ja ma w ogóle jakieś szanse żeby uratować to małżeństwo, kiedys było tak pieknie, koszmar trwa już 7 miesięcy, może to już - jak mówi on - za późno...
POMOCY!!!!!!
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 08:03   

A dlaczego mąz Twój nie wyprowadzi się jak mu tak z Tobą źle?


ok. doczytałam . Mąz na kontrakcie, mieszkacie daleko od kraju...
Ostatnio zmieniony przez Maria Anna 2009-09-02, 17:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 08:34   

Gabi trzymaj się Jezusa . TO tylko w ludzkim wymiarze wygląda tak beznadziejnie.

W chwilach największego bólu i rozpaczy , gdy nawet składne myśli były ponad moje siły, Ratunkiem, były proste słowa modlitwy -"JEZU CHRYSTE ULITUJ SIĘ NA DEMNĄ" - (dawniej nie nazwała bym tego nawet modlitwą - zdanie - i tyle) - ..

Ktoś może pomyśleć , że przesadzam , że piszę o tym samym do różnych osób.

Ale jak myślisz , że nie masz wiary,ŻE TO NIE DZIAŁA , jak za pierwszym, 2, 5, 10 razem nic nie czujesz, TO nie przestawaj- POZOSTAŁ CI TYLKO BÓG, - I AŻ BÓG.

TO ZDANIE POWTARZANE JAK MANTRA CAŁKOWICIE ODDAJE JEZUSOWI TWOJE PROBLEMY, (usłyszałam to od księdza , w audycji radiowej -CHWILE PO TYM TYM jak w wielkiej ludzkiej bezsilności- zawołałam- BOŻE CO JESZCZE, CZEMU MI TO ROBISZ, WIĘCEJ NIE ZNIOSĘ -

Teraz wiem, że Jezus zawsze jest obok , ale to do nas należy zaproszenie go , on czeka .

Jak trudno człowiekowi całkowicie zawierzyć Bogu.


BOŻE , PANIE, POMÓŻ , PRZYJDŹ, WOŁAM DO CIEBIE Z DNA LUDZKIEJ ROZPACZY.

TO CAŁKOWITE ODDANIE STERU POZWALA W WIĘKSZYM SPOKOJU ZAJĄĆ SIĘ WALĄCYMI SPRAWAMI CODZIENNYMI.

TO CO NAJTRUDNIEJSZE, ODDAŁAM PANU- ON WIE CO DLA MNIE DOBRE - CHOĆ JA NADAL SZŁAM W TUNELU , ŚWIATEŁKA NIE WIDZIAŁAM , TO ON TERAZ JEST ZE MNĄ , MOGĘ NA TYLE POZBIERAĆ SIĘ , ŻE ZWYKŁE SPRAWY JAKOŚ POUKŁADAĆ I W POKORZE I MODLITWIE CZEKAĆ , NA TEN CZAS GDY PAN POKARZE MI PLAN, ŚWIATŁO W TUNELU.

OCH Gabi ja znam plan Jezusa wobec mnie i mojego męża . TO JEST NIESAMOWITE , ALLELUJA!!!!!
 
     
Ula79
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 09:09   

Gabi od kilku dni czytam Twoje posty, serce mi sie kraje. Nawet nie wiesz kobieto jak jesteś silna, wytrzymujesz to już 7 miesięcy ja nie mogłam tego wytrzymać przez dwa. Uciekłam, poddałam się. Zrobiłam coś na co czeka i Twój mąż, bo będzie miał wymówkę: ona się wyprowadziła i uspokoi na chwile sumienie. Gabi trzymaj się swoich zasad, mnie trzymają ostatnio kazania ks. Pawlukiewicza. Na youtube jest ich troszkę. Nawet przez łzy można się trochę pośmiać.
Ja pocieszam się tym, że to ja jestem po właściwej stronie, to nie ja robię źle ani nie dopuszczam się takich złośliwości i podłości jak twój czy mój mąż. Mam możliwość zemsty ale po co mi to?
Już tyle nawrzucałam Jezusowi, że hej i wiesz co? Pomaga.

[ Dodano: 2009-09-02, 09:11 ]
Cytat:
OCH Gabi ja znam plan Jezusa wobec mnie i mojego męża . TO JEST NIESAMOWITE , ALLELUJA!!!!!


Miraculum, podziel sie dobrą nowiną proszę!!:)
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 10:26   

.........siedzę tu i wzdycham od godziny....wypiłam z Wami dwie duże kawy, zżarłam ostatnie śliwki w czekoladzie z Polski, zostawione na czarna godzinę. A to jest czarna godzina, tak to teraz widzę.
Wywiedziałam sie dyskretnie co moge zrobić. Otóz mozliwosci są, ale przewidziane dla kobiety która nie kocha. Otóż moge albo sie dogadac z męzem albo zwrócic sie o pomoc do firmy. "Pomoc"jak się dowiedziałam zawsze jedna ma postać: w tył zwrot do domu i grzeczna prosba do męża aby złożył wypowiedzenie za porozumieniem stron - ja nie chcę mu tego zrobić, poza tym nigdy by mi tego nie wybaczył, nie zrozumiałby że nie miałam wyjscia.
Na razie żyję, spróbuje z nim porozmawiac, cały czas czuję jakiś dziwny spokój, jakas obojętnosc, albo to jakies przeczucie ze w końcu będzie lepiej, albo zamieniam się w kamień...



...dzwonil mój mąż, bez zadnego wstępu poirytowanym, gniewnym tonem zawrzeszczał czy czegos chcę bo on jest bardzo zajety i nie bedzie odbierał...bezwiednie sie rozłączyłam, bo to było jak jakiś zgrzyt rozsadzający mi czaszkę...ja juz go nie mogę takiego słuchać i nie chce i niech się dzieje co chce. to zbyt wiele.Posiedze tu jeszcze z Wami chwilkę, może łaski oświecenia doznam.
 
     
Ula79
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 11:07   

Gabi, czy aby na pewno nie możesz tam podjąć pracy? Nie sądzę aby kontrakt męża stał na przeszkodzie. Przecież nikt nie może Cię tak ubezwłasnowalniać. czy konto jest tylko na męża czy i na Ciebie? Jeśli na Ciebie też to bank nie może zablokowac Ci tam dostepu.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 11:25   

Gabi, piszesz, że kochasz męża… i to jest piękne, tak być powinno.
Ale pamiętaj, że masz też obowiązek kochać samą siebie. A to oznacza, że nie wolno Ci pozwolić, żeby ktokolwiek niszczył Ciebie. To oznacza, że musisz zadbać o własne bezpieczeństwo, o zaspokojenie Twoich podstawowych potrzeb.
Nie może być tak, że jesteś na łasce męża, odcięta od jakiegokolwiek źródła finansowania.
Z tego, co pisałaś, to Ty zrezygnowałaś z własnej pracy, żeby wyjechać z mężem na ten kontrakt. Nie masz możliwości podjęcia pracy, bo tenże kontrakt Ci tego zabrania.
Mąż blokuje Ci dostęp do pieniędzy…
Więc co? masz zacząć żebrać?
Myślę Gabi, że masz dwa wyjścia…
Albo szybko zdecydujesz się na powrót do kraju i tutaj zaczniesz układać swoje życie.
Albo zaczniesz stosować wobec męża stanowczą miłość… a to znaczy mniej więcej :
„kocham Cię mężu, ale ten fakt nie daje Ci prawa do tego, żebyś mnie krzywdził. Oczekuję, że natychmiast odblokujesz moją kartę w banku i zaczniesz mnie traktować jak żonę. W przeciwnym wypadku będę zmuszona zwrócić się o pomoc do twojej firmy”

Problem polega tylko na tym Gabi, czy jesteś gotowa na takie radykalne kroki… bo to nie może być tylko straszenie Twojego męża… musisz być pewna swoich decyzji. I jeśli powiesz „A”, musisz być gotowa powiedzieć „B”.

Wiesz, na temat stanowczej miłości często pisze na forum Nałóg, może wyszukaj sobie Jego posty i poczytaj :-)
No i oczywiście ciągle polecana na forum książka Dobsona „Miłość potrzebuje stanowczości”

Pozdrawiam
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 11:37   

Gabi - przepraszam. Teraz po tym wyjaśniającym poście wiem , że zbyt surowo Cię oceniłam.
Ostatnio zmieniony przez Ada 2009-09-02, 13:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8