Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomocy po raz drugi!!!
Autor Wiadomość
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-30, 03:53   

EL,

dla mnie to też jest podejrzane, nie porzuca sie kogos ot tak sobie z dnia na dzien po 9 latach udanego życia.bardzo powaznie i od dawna obawiam sie czegoś okropnego i nawet mam pewne, upiorne podejrzenia. Nasi przyjaciele i rodzina byli w zupełnym szku, kilka osób zasugerowało, że dobrota tak się żałobą i stresem zawodowo-adaptacyjnym załamal, że poszedł sie upić i jakaś szukająca sponsora azjatka mogła to wykorzystać, wrabiajac go w dziecko, co jest tu podobno nagminne. Modlę się aby to nie była prawda, nie przeżyłabym tego. planowaliśmy dziecko, maz uwielbiał dzieci, w takiej sytuacji mógłby dostać małpiego rozumu, bo jak to tłumaczyć. nawet nie chce o tym myśleć!!!!!!!
Z prawnikami rozmawiałam, znam swoją sytuację i nie dziwię się ze owładnieta kultem pieniądza tesciowa szaleje. Wszystko co mielismy - dom, mieszkanie, samochody - dostalismy od rodziców meza przed slubem(zylismy razem 5 lat), po slubie nasza sytuacja materialna pozostała bez zmian, takze cudownie nie jest.
Ale dla mnie najwazniejszy jest człowiek, z którym spedziłam taki kawał życia, jest mi przykro, ze nawet nie potrafił spojrzeć w oczy i uczciwie porozmawiać. Od lutego żyjemy w oparach alkoholu, dymu papierosowego, podtekstów, jego tajemniczych zniknięc, kłamstw i bezdusznosci. Moze dlatego wszystko sie we mnie załamało.
Wczoraj próbowałam spokojnie porozmawiac, dojrzale, poważnie. On nagle musiał wyrzucic smieci, zapalić, właczyc muzykę, etc, cały czas tyłem do mnie. Poprosiłam choćby o odrobine szacunku, stwierdził, że wyprowadziłam go z równowagi, prosić mozna zawsze, a on i tak słyszał to wszystko wiele razy...czyli standard, z nim tez juz nie ma sensu rozmawiać...DRAMAT!!!!!!

[ Dodano: 2009-09-30, 14:22 ]
Wiecie, znalazłam dzisiaj bardzo stara, malutką figurkę św. Antoniego, którą dostałam kiedys od babci. W pudełeczku jest zapisany fragment kazania:


"A zatem prosze Was, niech zamilkna słowa, a odezwą się czyny. U nas tym czasem pełno słów, a czynów prawdziwe pustkowie...Mowa zas jest skutecznawówczas, kiedy przemawiaja czyny"

Myslę, że to nie przypadek, ze akurat dzisiaj...tyle lat nie zagladałam do pudełka ze 'skarbami", chyba z 10. jakims trafem zabrałam je ze soba i dzisiaj wpadło mi w ręce, kiedy przyrzekałam sobie, że w nowym mieszkaniu zajme się sobą, przestanę gadać, bede pokorna i cierpliwa...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-30, 14:42   

Gabi, czyli Ty tak napradę nie masz nic ??
Gdybyś , nie daj Panie Boże , została sama , bez męża.....to musisz szybko podjąć jakąś pracę, żeby móc przeżyć ?

Wiesz.....taka wielka obojętnośc Twojego męża wobec Ciebie......
to strasznie bolące....
ale im straszniej to nas boli, tym bardziej my się czepiamy takiego człowieka, który nas odrzuca....bo sie bardzo boimy, że nas zostawi, opuści......

A On , widzi to nasze takie lepienie się , przyklejanie do niego....i jeszcze bardziej go to od nas odrzuca, brzydzi, odstrasza......

Gabi.....no....będziesz musiała przekroczyć samą siebie.....i zrobic cos wbrew sobie....na siłę..prawie gwałt na sobie - musisz odseparować się emocjonalnie od męża......bo być może to będzie ta ostatnia deska ratunku !

Swoim odizolowaniem się, możesz zaburzyć mężowi sposób percepsji Ciebie....i byc może dopiero wtedy się zatrzyma .
Wydaje mi sie, że mąż przez Ciebie został postawiony na piedestale...myslę, że teściowa Tobie w tym pomogła......
Pokaż mu teraz, nie słowami ale swoim zachowaniem, że Jego zachowanie wobec Ciebie jest niewłaściwe.
Może to Go zatrzyma i zastanowi.
Pokaż Mu, że nie jest Twoim panem ! Pokaż, że jesteście wobec siebie równi.

Wiesz....idzie kobieta i mężczyzna ulicą i strasznie się kłócą. Właściwie mężaczyna wydziera się na kobietę...ona go łapie za rękaw, szarpie, cche zatrzymać, cos wytłumaczyć.....a on nie reaguje. Krzyczy jeszcze bradziej...lęk w oczach kobiety.
Ale w końcu ona się zatrzymuje, odwraca i spokojnie odchodzi w przciwnym kierunku.
Facet tego nie zauważa, nadal krzyczy......dopiero po czasie zauważa, że kobiety nie ma koło niego. ZATRZYMUJE SIĘ !!
ODWRACA W JEJ KIERUNKU.
Krzyczy za nia - wracaj natychmiast !
ONA NIE RAGUJE JUŻ NA JEGO KRZYKI !
ON BIEGNIE ZA NIĄ.

Rozumiesz Gabi.....musisz zrobić cos takiego, żeby męża zatrzymać, zmusić do refleksji, w końcu do rozmowy....uczciwej, szczerej rozmowy .

Może jest tak, jak piszesz.....może dziecko.....
Może jest naprawdę aż tak źle, że mąż naprawdę odejdzie, rozwiedzie się z Tobą i nigdy Cie juz nie będzie chciał widzieć......
ale warto zostawić po sobie obraz mądrej, spokojnej, rozsądnej kobiety, niż zakręconej histeryczki, zbyt uległej, poddanej, ciąlgle zapłakanej, w końcu z bólu zaniedbanej, skończonej.......
Dla samej Ciebie , nawet na koniec tego małżeństwa dobrze jest, żebyś Ty poczuła się dumną i mądrą kobietą, niż wyrzuconą na bruk.

Gabi, ja w swoich najtrudniejszych chwilach życia , modlę się na Różańcu. To mnie pomaga, to moja metoda ratowania się. Tak mocno wierzę w moc Różańca, że polecam Go zawsze osobom bardzo cierpiącym. I Tobie polecam, spróbuj ochronić się , wesprzeć i uspokoić , modląc się . A potem, nieco spokojniejsza zacznij normalną i zwyczajną rozmowę z Jezusem i pros o pomoc i poprowadzenie Cię przez ten trudny okres życia.
Przytulam Cie najmocniej !! EL.



P.S. Gabi....to nie przypadek, że własnie dzisiaj znalazłaś tę figurkę i słowa ( fragment kazania). Przcież to słowa wprost dla Ciebie !!
Widzisz, nie jesteś już sama ! Masz blisko , bardzo blisko siebie OSOBĘ, która NIGDY nie zawodzi i która kocha Cię najbardziej na świecie i do tego ma siłę, która góry przenosi i może Ciebie uratować. Przytul sie mocno do Niego i niech Cię poprowadzi bezboleśnie przez dramatyczną drogę Twojego teraz życia do lepszego !
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-30, 15:29   

Gabi

Madrze pisze El!
Fajnie ze znalazlas te figurkę, nie jestes juz sama :) masz obok siebie Swięteg, ktory prowadzic cie moze do Ojca.
Nikt z nas nie jest sam jeśli wierzy, lub probuje wołać do Niego!

Probowalas choc z tydzień być a daleka psychicznie od meza?
Zapowiadalas sie ze zrobisz sobie przerwe ze wzgl na wysypke...zapowiadalo sie dobrze, ze odpoczniesz od meza..nie dało się?
Uzaleznienie Cie sciga mam wrazenie..Gabi probuj najpierw jeden dzien, potem dwa

Przykro sluchac ze maz odwraca sie plecami....nie prowokuj takich sytuacji, przeciez on WYRAZNIE daje ci znac ze nie chce rozmawiac

W przypadku waszej separacji, przysluguja ci alimenty..
El...Gabi z tego co pisala nie moze tam pracować

Jak to jest Gabi ze zgodzilas sie na taki wyjazd, calkowicie zdana na meza? Bez swoich spraw, bez swojej pracy, znajomych, wydaje mi sie to niewiarygodne...
az takie oddanie męzowi, takie zaufanie... niemal symbioza

Nie da sie tak zyc i byc zdanym na jedego czlowieka...bo co bedzie jak on "padnie" zaplacze sie jak Twoj mąż
Malzenstwo to partnerstwo nie symbioza


Gabi piszesz "Od lutego żyjemy w oparach alkoholu, dymu papierosowego, podtekstów, jego tajemniczych zniknięc, kłamstw i bezdusznosci."
ratunku, dziewczyno! Po co Ty siedzisz w tych oparach..jestescie smokiem z dwoma głowami?
Jak jest z Wasza relacja z Bogiem?
Moze ta cala sytuacja jest wolaniem Pana Boga...zebyscie wrocili do niego
Bo jednak na jakis czas zdecydowaliscie sie na zawieszenie Sakramentow, Pojednania, Eucharystii
bez tego nie ma życia dla chrzescijanina
tak jakbyscie wyjechali na misję..ciezko tak zyc bez wsparcia w obcej kulturze i religii
nawet silni w wierze ludzie potrzebuja duzo odwagi i pomocy w postaci poslugi kapłańskiej, zakonnej
Bez cotygodniowych mszy sw, dla mnie to jak łyk czystej wody
Moze Pan Bog stęsknił się za Tobą?

Rzeczy materialne, praca, pieniadze sa bardzo ważne, jednak nie są sensem naszego tu na ziemi życia.
Bylo Wam bardzo dobrze, ale czasem w takim dobrze latwo zgubić kontakt z Nim
jak wszystko się wali, mamy motywację...
Byc moze to jest czas, zeby odbudować Twoja wiarę, modlic sie o odbudowanie męza wiary.

I odwyk koniecznie!!! Bedzie cie ciagnelo by chodzic za mezem, wiesz to, ale dasz radę!!! Wierzę w Ciebie :)
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-30, 18:52   

Danusiu,

nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym smokiem, dla scislości: jestem osobą niepalaca i nie piję alkoholu, uzyłam przenosni, jesli chodzi o to siedzenie w oparach. Po prostu jest to stan rzeczy jakiego nie akceptuje, bo przed kryzysem maz nie palił i pil sporadycznie w towarzystwie. teraz pali na zewnątrz, więc dosłownie w kłebach dymu nie siedzę.

Wyjazd miał wygladac inaczej. Decyzja była meża, ale planowalismy dziecko, otrzymałam stypendium w ramach którego miałam się szkolic zawodowo, to mial byc radosny czas dla mnie z pełna akceptacją ze strony męża. Zgodziłam się, bo uznałam, ze przerwa i macierzynstwo mnie spełnia, maz zrealizuje sie zawodowo, wrócimy jako pełna, szczęśliwsza rodzina. Los zadecydował inaczej...
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-01, 09:06   

Gabi, wybacz może ostry ton moich postów
Jetsem poruszona obrazem uzaleznienia od męza jaki opisujesz, tez przez to przechodziłam
stąd takie żywe wspomnienia i emocje zwiazane z tym
Czasem to wraca do mnie, jak jestem oslabiona czy teraz jak bierze mnie jakieś przeziębiebie

To jak z kadym innym nałogiem, trzeba yc czujnym, zeby nie wpaśc w dawne koleiny

Zalisz sie na męza, ze opary papierosow itp, ze maz jest taki jaki jest, rozumiem ten żal
Ale Ty jestes oddzielna kobietą..ktora moze powiedziec, kochanie, nie podoba mi sie to co robisz, wybacz ale nie będę w tym uczestniczyła
Jak zechcesz dolaczyc do mnie to wiesz gdzie mnie szukać
i tyle, z godnoscia oddalasz sie do swoich spraw, piszesz o stypendium o nauce, super sprawa, to wciąga, ja studiuję zaocznie i studia dały mi dużą odskocznię od zycia zyciem męża.
Moze warto zadbać o to doszkalanie zwiazane z Twoja pracą? Po powrocie bedziesz do przodu.

To stad ten smok, bo jak sie jest za blisko, to wiesz dwie glowy ale jedno ciało..tak mi sie skojarzylo, maz pije a Ty cierpisz z tego powodu, jakos tam tak jest, to wplywa na drugą stronę...wiem to z autopsji jak maz jest nieobecny duchem..
Ale dzieki Bogu nie jestes unieruchomiona, mozesz byc niezalezna od męza.

Cytat:
Los zadecydował inaczej...
hm a moze po cos to wszystko jest?

Co powiesz na propozycje odwyku z poprzedniego postu?
Trzymaj sie :)
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-01, 09:25   

Gabi, jak dzisiaj u Ciebie ?
Może troche lepszy nastrój ?
Wiesz....zaplanuj sobie dzisiaj dobry dla siebie dzień. Jakąś miłą przyjemność zafunduj sobie, spędź dobrze czas.

Na Pacyfiku szaleje tsunami....może ktos potrzebuje Twojej pomocy ? Może po to tam jestes !?

Miłego dnia !! Cmoooook !! EL.
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-01, 19:19   

Witaj Gabi,śledzę Twoją historię i nie chcę nic doradzać. Napiszę tylko że dziś i przez cały miesiąc będę się modlić na różańcu z całą moją rodzinką(dziećmi a wiem że Bóg najlepiej wysłuchuje ich modlitw) za Ciebie i o nawrucenie ze złej drogi Twojego męża.Przytulam Cię mocno,jesteś bardzo silną i dobrą kobietą.Buziaczki.Chciałabym jeszcze dodać że jak mi świat się zawalił to pomógł mi Św. Ojciec Pio i wieżę że dzięki Niemu moje małżeństwo jest znowu szczęśliwe i tego Tobie życzę. ;-)
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-01, 21:17   

Gabi, chciałam intencje Waszego małzenstwa dołaczyć do intencji Zywego Rózanca tutaj na forum.
Zgadzasz się?


Daj znać jak żyjesz?
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-02, 12:24   

bardzo, bardzo jestem Wam wszystkim wdzięczna za modlitwę i bardzo dziękuję.
 
     
Kwiecień
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-02, 14:51   

Gabuniu
mądrośc Pana Boga rozpościera się nad naszą przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, abyśmy mogli się z nimi uporać...Pan jest teraz szczególnie blisko Ciebie....przytulam kochana
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-05, 07:11   

Jestem juz po weekendzie w nowym miejscu...
Tak bardzo sie tej zmiany bałam ale tez wielkie pokładalam w tej przeprowadzce nadzieje...
Oczekiwałam cudów... i potem straszne czułam zadławienie żalem obserwując jak mąz mości się w oddzielnej sypialni z całym swoim dobytkiem, zamykając sie na noc na klucz...
...no ale przecież to było do przewidzenia, nie skomentowałam tego.

I paradoks, ja sie w tym facecie na nowo zakochuję, wielu rzeczy kiedyś nie widziałam, nie doceniałam. Przez dwa dni patrzyłam jak radzi sobie błyskawicznie z plątaninami kabli, ulepsza, przystosowuje, usuwa "zasadzki" - zaradny, wszystkopotrafiący człowiek...i nowa porcja nadziei, bo zadbał też o moją wygodę, zdrowie, zatroszczył się , pamiętał co lubię, z której strony ma cos stać, do czego jestem przyzwyczajona, oddał mi wszystko, resztę błyskawicznie zorganizował...tylko te oddzielne sypialnie...i jeszcze wiekszy lęk, bo weekend wspaniały, a dni takie z odrąbanym siekierą końcem, zatrzymanie gdzies po środku z głupia miną, niezręczne: no to dobranoc, idę spać...do swojego pokoju...jaki eto okropne...a we mnie juz coś śpiewać zaczęło...

...może jest mu po prostu głupio, ze mnie tak krzywdzi, taka ostatnia posługa, żeby ugłaskać wyrzuty sumienia, z drugiej strony(tego sie trzyma moja nadzieja) może targaja nim sprzecznosci, może, może , może...

Ja czuję się tu dobrze, wyciszona, coś tu jest, jakas dobra energia w murach, to był swietny pomysł męza z ta przeprowadzką, teraz odczuwam różnicę, jest 100 razy lepiej pod każdym względem.
A ja sie tak bałam, on mówił, że mu sie tamto mieszkanie źle kojarzy, ja się doszukiwałam podstępu głośno o tym nie mówiąc.
Modlę się, aby dobro i spokój tej okolicy i ciepło tego mieszkania przełożyły sie na naszą relację, zadziałały jak lek na wszelkie zło...
pozdrawiam Was wszystkich ciepło i cieszę sie , że jestescie.

[ Dodano: 2009-10-05, 19:02 ]
za szybko zaczęłam sie cieszyć. maz wrócił po 22.00, z progu z mina zdruzgotanego męczennika oznajmił, ze nigdy mnie nie kochal, że całe życie udawał, ze nie bedzie ze mną, że się nie da, że on jest zmeczony, ma dosyć, poszedl spac mi ochotę na sen odbierajac.
NIE MAM JUZ SIŁY, on robi wszystko zeby mnie zmusic do odejscia, żebym nie wytrzymała, znienawidziła go i zostawiła...

RATUNKU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

[ Dodano: 2009-10-05, 21:52 ]
Nie śpię, mimo, że świt zaraz u mnie nastanie. Jednak tu cos jest, co koi i napełnia spokojem. Bo pomimo bezsennsci, czuję wyciszenie, ZUPEŁNY SPOKÓJ. Słowa męża przyniosly mi kolejna dozę smutku, ale nic poza tym. To już było...chyba w końcu zobojetniałam, potrafię nie reagować i to przychodzi samo...
Licho też nie śpi. Chodzi po pokoju, produkuje dym...a przecież mogłoby byc inaczej...
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-05, 21:55   

Gabi sciskam serdecznie, musi byc lepiej teraz

A Ty robisz wszystko by go zatrzymac, chłoniesz kazda chwile ktora Ci poswięci, zachwycasz sie mezem, zapminajac o konsekwentnej milosci do siebie i do meza
o mądrej milosci, ktora nie pozwala siebie krzywdzic, ktora chroni i pokazuje drugiej stronie jak chcesz byc traktowana a jak w zadnym razie nie

to dobrze ze nie masz sily, widzisz w takim stanie najlatwiej zawierzyc Panu Bogu i otrzasnac sie z iluzji..przeproadzka, na chwilke lepiej...ale jednak macie problem, on nie zginął

[ Dodano: 2009-10-05, 22:02 ]
Co mozesz zrobic zeby siebie ratować?
Czy bedziesz umiała tam odciac sie zupelnie od meza..poki co jakby go nie było..taki odwyk?

Czy do tego potrzeba powrotu do kraju, gdzie na pewno wieksze wsparcie bedziesz miec?

Co bedzie dla Ciebie lepsze, na pewno w sercu juz to wiesz :->


U mnie też bardzo kryzysowo, rozne mysli chodzily mi po glowie.
Bylam na terapii i rozmowa rozjasnila mi w głowie dziś, okazuje sie ze jeszcze ciagle jestem za malo stanowcza i konsekwentna, ze daje mezowi wchodzic na głowę..a juz myslalam, ze mam to opanowane do perfekcji.
Ciagle ucze sie byc niezalezna...bylam na spacerze w niedziele sama i na obiedzie, w kinie. :-)
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-06, 06:32   

Wiem Danusiu,
przeczytałam wszystko co napisałaś, najnowsze posty też. Czytam też wątek Margolci i Fraszki i archiwum wszystkich innych, którzy mi pomagają.

czuję, ze ja dopiero zaczynam móc cos zmieniać, od wczoraj wznowiłam języki, które zawiesiłam na 2 m-ce najgorszego doła, bo nie miałam siły, wydawało mi się, że się zmieniam a ja się chyba tylko do zmiany przygotowywałam teoretycznie.
Bardzo bym chciała miec dziecko, od jakiegos czasu zaczęłam zdrowo gotować, nawet gdy muszę jeśc sama, tak aby zregenerować organizm. czasami nie mam siły ale się nie poddaje.
ta trauma bardzo mnie wyniszczyła:skórę, włosy, wzrok, psychikę - pozornie jest ok, bo wszystko da sie zamaskować, tylko ja wiem jak jest naprawdę. Postanowiłam uratowac co sie da.
w najgorszym okresie tez miałam wymiotny odruch nerwowy po kazdym posiłku. Pomogły tabletkiprzeciwwymiotne, cwieczenia oddechowe, basen, czyli wszystko co uspokaja.

W nocy napisałam do męża ostatecznego maila (juz odebrał) i nie chcę juz z nim rozmawiac na nasz temat, bo to niesie tylko ból. Będę czekac w spokoju i z godnoscią, postaram się skupic w tym czasie na sobie. Wiem tez, że nie zawrócę z tej drogi.
Nie wiem co bedzie. Modle sie do mojego patrona o pomoc i wyjednanie mi łaski u Boga.
Potrzebna mi cierpliwosć i Wasze wsparcie. Przytulam sie do Was. Gabi.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-06, 08:09   

Gabuniu, nasze wsparcie masz cały czas... cierpliwość sobie wypracujesz ;-)
Przytulam Cię :-)
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-10-06, 09:08   

Gabi, dużo ciszy i siły...wytrwałości i cierpliwości.
Ten czas, teraz Ci dany poświęć na zbliżenie sie do Boga...to też zmniejszy dystans do męża.
O tym było na rekolekcjach własnie....
dwoje małżonków....między nimi Bóg.....Kiedy nawet tylko jedno z małżonków zbliża się do Boga, to dystans między małżonkami się zmniejsza.
Czy napisałam to jasno ??
Pozdro !! EL.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4